W liturgii dwudziestej  czwartej niedzieli roku C otrzymujemy jako pierwsze słowo fragment Księgi Wyjścia. Jest to opowiadanie o reakcji Pana Boga wyrażonej wobec Mojżesza ze względu na grzech bałwochwalstwa, jakiego dopuścił się lud na pustyni podczas wędrówki do Ziemi Obiecanej. Stało się to bezpośrednio po zawarciu Przymierza pod Synajem. Podczas zawierania Przymierz lud przyrzekał uroczyście, że będzie słuchał Boga i będzie wypełniał wszystko co Bóg powiedział.

Stało się jednak inaczej. Kiedy Mojżesz, po zawarciu przymierza, wstąpił na górę przed oblicze Boga, lud zaczął myśleć o sobie i po swojemu. Zwrócili się do kapłana Aarona ze słowami: «Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej» (Wj 32,1).

Jest to bardzo charakterystyczne, że kiedy człowiek traci kontakt z Bogiem i kiedy nie słucha proroka, to wówczas łatwo zwraca się do kapłana z prośbą a nawet żądaniem „Uczyń nam Boga”. Tak już bowiem jest, że człowiek – jak o ty też pisze Papież Franciszek w encyklice Światło Wiary ‑  „Gdy Mojżesz rozmawia z Bogiem na Synaju, lud nie potrafi znieść tajemnicy ukrytego oblicza Bożego, nie potrafi wytrzymać czasu oczekiwania. Wiara ze swej natury wymaga wyrzeczenia się chęci natychmiastowego posiadania, jakie zdaje się ofiarować widzenie, jest zaproszeniem, by otworzyć się na źródło światła, szanując tajemnicę Oblicza, które zamierza objawić się osobiście i w odpowiednim czasie (LF 13).

 

Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku.
Zostaw Mnie przeto w spokoju,
aby rozpalił się gniew mój na nich.
Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem (Wj 32,9n).

 

Powyższe słowa wydaję się nam jako tylko odległe w przeszłości i odnoszące się do ludu wędrującego przez pustynię. Ich wymowa jest jednak aktualna w każdym pokoleniu i wobec każdego człowieka – nawet tego, który wszedł (albo mi się wydaje, że wszedł) na inicjacyjną drogę nawrócenia. Zawsze jest w człowieku coś, co może być określone jako postawa bądź mentalność o „twardym karku”.

 

1. Sprzeniewierzył się lud …

Gdy słyszymy takie lub podobne słowa „Sprzeniewierzył się lud” , próbujemy je „zobiektywizować” odnosząc do innych, lub określając, że zazwyczaj tak się dzieje lub że tak najczęściej ludzie postępują. Trudno jest nam zaś odnosić te słowa w konkretnych sytuacjach do siebie samych. Łatwo uciekamy my się – świadomie lub nieświadomie ‑ właśnie do tego zabiegu „obiektywizacji”, który czynie poniekąd nieskutecznym Słowo Boga skierowane przecież do nas, którzy jesteśmy jego odbiorami i fonicznie je słyszymy, ale nie zawsze go słuchamy.

Dla zwrócenia uwagi, że to słowo jest skierowane tu i teraz, a więc w aktualnej konkretnej sytuacji i w obecnym teraźniejszym czasie, potrzebne jest zazwyczaj jakieś „mocne” wydarzenie. Potrzebne jest więc coś, co mnie dotknie, przebudzi, otworzy oczy, że to o mnie chodzi – i t nie jakoś ogólnie, lecz konkretnie w tej sytuacji, w jakiej jestem i siebie poznaję.

Dlatego jest potrzebne w historii życia każdego z nas coś z tego, co stoi za słowami Boga skierowanymi do Mojżesza: „Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć . . .” Potrzebne jest, aby człowiek w odniesieniu do siebie i wprost na sobie poczuł – i to w sposób bolesny bądź gwałtowny ‑ że jest na niewłaściwej drodze, że robi coś poza zamysłem Boga i że słusznie doświadcza skutków tego swego błędnego postępowania. Słusznie odbiera to – przynajmniej w niektórych przypadkach czy pod pewnym względem – jako gniew Boga (zob. Rz 1,18).

 

2. Doświadczenie gniewu Boga

Musimy sobie powiedzieć, że sformułowanie czy wyrażenie „gniew Boga” ma w sobie konotacje (znamiona, cechy) antropomorficzne, czyli rzeczywistość Boża jest wyrażana na sposób ludzki i języku ludzkim. Chociaż istnieje podobieństwo między tym, co rozumiemy pod określeniem „gniew człowieka i „gniew Boga”, to jednak między tymi rzeczywistościami zachodzi istotna różnica.

Pan Bóg nie objawia swego gniewu z powodu subiektywnego, lecz czyni to dla dobra tego, wobec kogo ten „gniew” objawia, by go przywołać do zatrzymania się w błędzie, w  którym człowiek siłę znalazł i w którym trwa przekonany o swojej racji. Możemy nawet zaryzykować stwierdzenie, że w niektórych sytuacjach błędu człowieka nie ma innej możliwości dotarcia do niego w jego sytuacji błędu, jak właśnie przez gniew. Ten gniew Boga jest jednak związany z miłosierdziem i przebaczeniem i ku temu zmierza, bo to miłosierdzie i przebaczenie okazać.

W pełni stało się to w Jezusie Chrystusie. To On przyjął na siebie „gniew” Boga objawiający się wobec wszelkiej bezbożności i nieprawości (Rz 1,18). Wyobrażał to ów kielich zapowiedziany przez proroków i w Psalmach (zob. np. Iz 51,17.22; Ps 75,9; por. Ap 14,10; 16;19). Skoro nikt z grzeszników nie był w stanie tego kielicha przyjąć, uczynił to Jezus. To wobec niego modlił się do swego Ojca i prosił o jego oddalenie. Jednak poddany zbawczej woli Ojca, przyjął ten kielich. Przez Niego ten kielich stał się kielichem zbawienia dla wszystkich grzeszników (Ps 116,13). Jest nam podawany w Eucharystii jako Kielich Krwi Jezusa za nas i za wielu wylanej – kielich nowego i wiecznego Przymierza.

 

3. Gniew Boga i Jego Oblicze

Właśnie dzięki temu to wszystko, co jawiło się jako gniew Boga wobec grzechu człowieka, stało się ożywiającym napojem i zbawczym obmyciem. To w związku z objawieniem się Boga śmierci krzyżowej Jezusa, Bożego Syna, gdzie dopełniły się konsekwencje grzechu człowieka, objawiło się przebaczające i miłosierne Oblicze Boga Ojca.

Jest znamienne jak często w Biblii mamy zestawione oblicze Boga z gniewem Boga. Czasem jest to oblicze surowe objawiające właśnie gniew Boga (zob. np. Jr 3,12; por. Ps 21,10; Ap 6,16). Częściej jednak lub wprost zazwyczaj przejawem gniewu Boga jest to, że Bóg wobec nieprawości człowieka i niejako w celu ukarania go w swoim gniewie zakrywa przed człowiekiem swoje oblicze (zob. np. Pwt 31,17; Ps 27,9;Iz 54,8).

Przy tak pojmowanym Obliczu Boga widzimy, jak potrzebne jest dla człowieka szukać Oblicza Boga. Szukać prawdziwego Oblicza Boga. Odnajdować też w świetle tego Oblicza swoje oblicze i swoją godność, żeby nie ulec degradacji przez zwracanie się do różnych fałszywych form i wyrazów oblicza, którymi są idole i bożki tego świata łatwo dostępne i wprost narzucające się człowiekowi. Bardzo znamienne i godne rozważenia są słowa Rabina z Kocka, które przytacza Papież Franciszek w swej encyklice Lumen Fidei, mówiąc o bałwochwalstwie. Dzieje sią to wtedy: «gdy zwraca się pełne szacunku oblicze do oblicza, które nie jest obliczem» (LF 13).

To prawda, że Oblicze Boga może nam się jawić w wielu sytuacjach jako surowe bądź gniewne. W Jezusie Chrystusie  dokonało się objawienie pełnego wymiaru i całej prawdy Oblicza Boga. To na tym Obliczu najlepiej widać i można kontemplować, jak „słuszny gniew” Boga objawił się w największym miłosierdzi. Wpatrywać się jednak w to Oblicze oznacza też, przyjmować prawdę tego Oblicza w odniesieniu do siebie. Musimy doznać coś z gniewu Boga ze względu na nasze grzechy, by móc cieszyć się doświadczeniem pełni miłosierdzia To nam pozwoli też właściwie rozumieć godność i rolę naszego, mojego oblicza. Także nasze oblicze, oblicze każdego z nas potrzebuje konfrontacji z przeciwnościami – i to aż po krzyż. Jest to możliwe wtedy, gdy nie szukamy łatwych „obliczy” bożków, lecz zwracamy się do prawdziwego Oblicza. Wtedy też „szlachetnieje nasze oblicze. Staje się bardziej na obraz i podobieństwo Boga, na podobieństwo Jego Oblicza.

Na koniec przytoczę wymowne i bardzo pouczające powiedzenie: Jeśli nie czujesz, że wiatr ci wieje w twarz, to musisz stawiać sobie pytanie, czy na pewno masz twarz.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

12 komentarzy

  1. Hmm, uśmiechnęłam się czytając ostatnie zdanie.
    Wiatr to pesteczka /takie otrzeźwienie/, gorzej jak czyste zło wieje wprost w twarz … czyniąc karkołomne ruchy by zaistniały /chrześcijańskie/ pozory. Wówczas istnieje zagrożenie – wewnętrznego pogubienia.
    Gniew Boży?
    Niech obawiają się go pozoranci.
    Bóg jest miłosierny, ale również sprawiedliwy.
    ON JEST. I DZIAŁA.

    #1 Ka
  2. Potrzebne jest, aby człowiek w odniesieniu do siebie i wprost na sobie poczuł – i to w sposób bolesny bądź gwałtowny ‑ że jest na niewłaściwej drodze, że robi coś poza zamysłem Boga i że słusznie doświadcza skutków tego swego błędnego postępowania /Ks Bp/

    Dokladnie tego doswiadczylam i blogoslawie Boga za to bolesne wydarzenie.Pan Bog jest tak dobry ,ze nawet Jego gniew okazuje sie milosierdziem.

    #2 Tereska
  3. „Możemy nawet zaryzykować stwierdzenie, że w niektórych sytuacjach błędu człowieka nie ma innej możliwości dotarcia do niego w jego sytuacji błędu, jak właśnie przez gniew. Ten gniew Boga jest jednak związany z miłosierdziem i przebaczeniem i ku temu zmierza, by to miłosierdzie i przebaczenie okazać”

    Muszę dobrze zrozumieć to zdanie.
    Że nieraz Pan Bóg nie ma innej możliwości DOTARCIA do mnie, jak właśnie przez gniew…
    Myślę, że to pomoże mi przyjąć gniew męża, pracodawcy czy syna wobec mnie.
    Bo może jest to wyraz bezradności Pana Boga wobec mnie?
    Bo może Pan Bóg nie ma innej możliwości, jak tylko sprawić, bym odczuła na sobie gniew innych ludzi?
    Bym zastanowiła się nad sobą i zobaczyła swój błąd, swój grzech.
    I przyjęła wybaczenie.

    Pozdrawiam 🙂

    #3 julia
  4. Proszę mi wybaczyć, że podzielę się swoją refleksją po dzisiejszym dniu Misji w Katedrze.
    Ksiądz Tomasz głosił katechezę o Eucharystii i życiu z Eucharystii.
    Mówił o życiu w ciągłym dziękczynieniu – nie tylko za doświadczone dobro, ale za to, co przed nami.
    Za to, co dziś jest niewiadome.
    Dziękować za to, co dopiero przede mną.
    Dziękować i wtedy, gdy spodziewam się złych wieści.
    To własnie takie chwile będą sprawdzianem moje wiary.

    Zapamiętać, że:
    „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała WE WSZYSTKIM dla ich dobra” (Rz 8,28)

    Pozdrawiam 🙂

    #4 julia
  5. „Także nasze oblicze, oblicze każdego z nas potrzebuje konfrontacji z przeciwnościami – i to aż po krzyż.
    Jest to możliwe wtedy, gdy nie szukamy łatwych „obliczy” bożków, lecz zwracamy się do prawdziwego Oblicza”.

    Łatwo zdobyć, ukryć się w „obliczu” bożków. Tak ich wiele na co dzień.
    Jest jednak tylko jedno Oblicze,
    do którego zwracać się ma oblicze moje,
    to prawdziwe, dlatego jedyne.
    I to aż po krzyż.
    Na krzyżu zajaśniało prawdziwe piękno Tego Oblicza : oplutego, znieważonego, uderzonego, zranionego.
    Ale także chwalebnego i zwycięskiego.
    To w tym Obliczu „słuszny gniew” Boga objawił się w największym miłosierdziu”.

    #5 Miriam
  6. Ad 4
    Ja też słuchałam tej homilii przez KRP, ale nie w całości, bo już musiałam wychodzić.
    Też zrobiła na mnie ogromne wrażenie. 🙂
    Bardzo mi się przydała potem wieczorem i już dziękowałam Panu Bogu za to, co mi dał i za sposób, w jaki zamierza dalej mnie poprowadzić. 🙂
    Wiem, że to będzie najlepsze rozwiązanie. 🙂
    Chociaż czasami coś zaboli. 🙂

    #6 basa
  7. A jednak „Lumen fidei” dotrze tylko do wtajemniczonych /wprowadzonych w tajemnicę paschalną Jezusa Chrystusa/.
    Nie wszyscy mają taką łaskę, by dotykać swoim życiem wielkiej tajemnicy wiary.
    Nie wiem na ile ja sam głoszę śmierć, wyznaję zmartwychwstanie i oczekuję powtórnego przyjścia w chwale.
    Na ile ta tajemnica jest dla mnie oświetlona przez wiarę w Jezusie Chrystusie.
    Spotykając się ze słowem „Lumen fidei” widzę, jak tajemna to wiedza dla mnie i jak bardzo pragnę ją poznać /doświadczyć/.
    janusz

    #7 baran katolicki
  8. #7
    Januszu, ależ masz dobry słuch wewnętrzny!
    Poprosiłam Cię w mym duchu, byś się wypowiedział i otrzymałam odpowiedź 🙂
    Wiesz co, od jakiegoś czasu ciągle mi chodzi po głowie, /także i sercu/ ta „tajemna wiedza”.
    Też chciałabym ją poznać /doświadczyć/. Chyba daleko mi do niej, ale mnie pociąga niestrudzenie.
    Pozdrawiam

    #8 Miriam
  9. Prawdziwe poznanie i rozumienie jest tylko w Jezusie Chrystusie- tak jak On chce i kiedy chce.Zarowno dla tych wtajemniczonych, jak i dla pogan dotknietych z nienacka Jego łaska.

    Tak to rozumiem i tak to doswiadczam.
    Wielka to tajemnica.

    #9 Tereska
  10. Miriam, nie słyszałem Twojej prośby a mój post to maleńka kropla z oceanu tej cudownej tajemnicy.
    Dzisiaj widzę jak moje oblicze Bóg składa do kupy. Układa je po swojemu. Widzę jak mocno mnie trzyma w swoich rękach i prowadzi swoimi ścieżkami.
    Jest tak jak kiedyś śpiewałem z radością: „Ty chwytasz mnie z tyłu, atakujesz mnie z przodu,
    a jednocześnie położyłeś na mnie swoją rękę.
    Jest to wiedza zbyt tajemnicza dla mnie, wiedza, której nie mogę pojąć, tak wielka, że jej nie rozumiem.
    Gdzież się oddalę przed Twym Duchem.
    Gdzież od Twego oblicza uciec mam”.
    No właśnie gdzie uciec przed kochającym Ojcem i jak nie wrócić do Niego?
    Pozdrawiam janusz

    #10 baran katolicki
  11. Janusz,
    Może nie usłyszałeś, ale Bóg usłyszał.
    On, który zna tajniki serca.
    Dziękuję za tę kroplę.

    #11 Miriam
  12. Objawienie gniewu Boga wobec człowieka a tym bardziej człowieka wierzącego powoduje drwinę świata. „Niech cię twój Bóg wyzwoli!”
    Chrześcijanin wie, że ten ogień oczyszcza, świat uważa że niszczy.
    Drwina z jednej strony, ale nadzieja z drugiej.
    Świat oczekuje Objawienia a ono może okazać się tylko wtedy, gdy poddam się z wiarą temu ogniu.
    Jak Maryja w stracie swojego Syna, jak Jezus w swojej śmierci.
    Gdy tracę swoją twarz (co jest często powodem wyśmiewania) przez wiarę zostaje mi przywracana nowa, jest to oblicze Maryi.

    #12 grzegorz

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php