Zaproszenie i obietnica (16 Ndz C 2013)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W szesnastą Niedzielę roku C czytamy fragment opowiadania z historii Abrahama. Można powiedzieć, że jest to opowiadanie wskazujące na przełom w historii Abrahama. Abraham doświadczył już na różne sposoby działania i wierności Pana Boga. Otrzymał obietnice. Dwukrotnie przeżył zawarcie Przymierza. Nadal jednak nie spełniła się obietnica narodzin syna. Za namową swej żony Sary Abraham „zszedł” w pewien kompromis. Odtąd oczekiwał syna z niewolnicy Hagar. Chciał się tym zadowolić, a może na swój sposób pomóc zrealizować Boże obietnice. Wkrótce jednak zobaczył, ile to wprowadziło nieporządku w jego życiowe układy. Zmieniła się relacja niewolnicy Hagar w stosunku do Sary, żony Abrahama i odwrotnie: Sary do Hagar.

W takich to okolicznościach Pan Bóg nawiedza Abrahama w postaci trzech osób, których Abraham – zgodnie z tradycją wschodnią – zaprasza do siebie:

Abraham spojrzawszy dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie.
Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie.
A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł:
O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością,
racz nie omijać Twego sługi! (Rdz 18,2n).

Z toku opowiadania możemy wnioskować, że to zaproszenie gości przez Abrahama było z jego strony bardzo zdecydowane. Odpowiadało to tradycji gościnności wschodniej, ale zdaje się w pewien sposób  przekraczać to, co może być uważane za zwyczajne.

 

1. Uchwycić moment – kairos

Opowiadanie uwypukla pewne cechy, które od początku wskazują na niezwykłość wydarzenia i ukazują przedziwną „zdolność” Abrahama, który pozwala mu wykorzystać tę niezwykłą sytuację. Użyte określenia opisujące to spotkanie mają cechy poddania się i kultu. Wyrażają gotowość Abrahama oddania się w postawie sługi i otwartości na wszystko. Można domyślać się świadomości Abrahama, że zatrzymanie tych „gości” u siebie i zaoferowanie im gościny, jest dla niego z góry przewidzianą łaską.

Abraham nauczył się już współpracować z łaską powołania i żył w świadomości danej mu przez Boga obietnicy. Kiedy człowiek ma w sobie takie doświadczenie i go strzeże we wszystkich okolicznościach życia – nawet w tych najmniej przewidywalnych czy zaskakujących lub trudnych, wówczas mogą dziać się w życiu takiego człowieka cuda. Taki człowiek zostaje bowiem stopniowo wprowadzony w logikę zawierzenia Bogu, o którym wie, że ten Bóg wie, ma swój plan i że prowadzi człowieka dobrze do pełni doświadczenia prawdy danych obietnicy. To było doświadczenie Abrahama – ojca wiary.

Dzięki temu doświadczeniu i rozwijającej się wierze człowiek rozumie, że nie ma przypadków i że wszystko prowadzi do dobrego na ile człowiek potrafi i zechce poddać się temu prowadzeniu.

 

2. Konsekwencje zrozumienia łaski chwili (kairosu)

Abraham zaangażował się osobiście w przyjęcie nawiedzających go Osób. Odłożył swoje plany i zajęcia. Uczynił to z pośpiechem i pełnym oddaniem. Polecił też swojej żonie i sługom przyrządzenie wszystkiego, co było potrzebne do dobrego przyjęcia Gości. Nie zważał na koszy czy wydatki.

Kiedy człowiek ma w sobie świadomość wielkości wydarzenia związanego z obietnicą, jaką otrzymał i w którą uwierzył, wówczas nie wchodzą w grę żadne względy kosztów czy konieczności poniesienia wydatków a nawet strat. Ta postawa gotowości „własnej straty” ze względu na obietnicę jest bardzo ważna. Dokonuje się wówczas w sercu człowieka coś z tego, o czym Jezus mówi w przypowieści o skarbie ukrytym w roli lub o perle (). Zostają one nabyte kosztem wszystkiego. Właśnie to jest wyrazem i znakiem tego, że ktoś zrozumiał i praktycznie pojął wielkość obietnicy. Doświadczenia spełnienia obietnicy i daru łaski nie da się bowiem nabyć za inną cenę, jak za gotowość tracenia tego, co się ma dla siebie. Są to egzystencjalne (dotyczące całego życia) decyzje, które zapadają w takich właśnie momentach.

 

3. Za rok będziesz . . .

Słowa wypowiedziane przez jednego z Gości: „O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna” są bardzo autorytatywne. Jest to skonkretyzowanie obietnicy. Abraham to przyjął. Sara się roześmiała, a następnie tego się wypierała.

Obietnice Boże mają w sobie cechy i charakter autorytatywności i radykalności. Wysłaniec Boży obwieszcza po prostu: Tak będzie. Chociaż to „tak będzie” nie zawsze oznacza pomyślny rezultat wg oczekiwań człowieka. Zależy to od jego wiary bądź braku wiary. Najlepszy przykład stanowi obwieszczenie prawdy Zachariaszowi. On nie uwierzył. Otrzymał więc jako swoiste „ostrzeżenie” albo próbę skłaniającą do wiary oświadczenie: „będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie” (Łk 1,20). Natomiast Maryja powiedziała: „Niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1,38). I się stało.

W życiu Zachariasza i Elżbiety okazała się prawda Boża, mimo początkowej niewiary Zachariasza i tego wszystkiego, co było znakiem tej niewiary, a więc niemota. Wcześniej świadczy o tym wiele z historii Abrahama.  Wiemy, ile zamętu wprowadziła w życie Abrahama jego decyzja spłodzenia Izmaela i jej konsekwencje, które objawiły się w relacjach Sary i jej niewolnicy Hagar. Podobnie wiele zamętu w życie każdego ochrzczonego, który z chrztem otrzymał obietnice, ale nie troszczy się o to, by te obietnice realnie wpływały na jego życie, powstaje cały ciąg zamętu, szereg nieporozumień a czasem nawet załamań i duchowej niemoty.

Rozważanie tego słowa uwrażliwia nas na otwartość i przywołuje do gotowości, by wierzyć w obietnice dane nam od Boga i podawane przez Kościół oraz na to wszystko, co Bóg różnymi sposobami nam proponuje w codziennych sytuacjach życiowych. Jeśli pozostajemy w postawie modlitwy i słuchania Słowa i nie przedkładamy naszych osobistych interesów ponad Boży plan i Boży zamysł, lecz niejako wyczekujemy spełnienia sią obietnic, to będziemy wiedzieli kiedy Bożego Gościa, Bożego Posłańca przyjąć do swego namiotu, czy pod dach swego życia. Będziemy wiedzieli też, jak jest ważne i cenne to, aby być gotowym stracić coś – a nawet czasem bardzo wiele – z tego co jest nasze czy co uważamy za nasze. Naturalnie nie chodzi tylko o sprawy materialne. Chodzi o nasz prestiż, naszą wygodę, nasze plany, nasze racje, nasz honor itd.

Uchwycić chwilę. Zaprosić Boga do własnego życia. Wszystko z powodu Obietnicy. Z powodu Ewangelii. Ona jest już spełniona w Jezusie Chrystusie. Czeka na spełnienie w każdym z nas.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

6 komentarzy

  1. Abraham rozpoczął dialog Bóg – człowiek.
    „Człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi”

    #1 Ka
  2. „Zaprosić Boga do własnego życia”

    Pewien jezuita(nazwiska nie pamiętam)w jednej ze swoich konferencji zaproponował przyjrzenie się,jak wygląda nasza relacja do Jezusa.
    Zrobiłam jak zalecał.
    Narysowałam trzy duże koła.W każdym z nich w środku postawiłam tron.W pierwszym kole na tronie jestem Ja,a Jezus jest poza kołem.W drugim,na tronie jestem Ja,a Jezus w środku koła,ale jakby blisko okręgu.W trzecim ,na tronie jest Jezus,a ja w kole przy Jezusie.
    Jezus przez ten obraz wiele przemienił w moim życiu.Patrzyłam na ten rysunek z początku częściej,pózniej coraz rzadziej.Przechodzę wszystkie te fazy.Ciągle jestem w drodze.Wiem że wszystko nigdy nie będzie przemienione.
    Wyrazniej słyszę słowa:„Umieszczę me prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu…”.

    #2 mirpat
  3. #2 Nie odwazyłabym się umieszczać siebie na tronie.Ten obraz /rysunki/zupełnie nie przemawiają do mnie.
    Wszyscy jesteśmy poza kołem,tyle że bliżej lub dalej od okręgu.
    Tak myślę.Nie wiadomo kogo Jezus zaprosi do wnętrza okręgu.
    Tron? Absurd.Zajęty przez Najwyższego.

    #3 Ka
  4. #3 Ka
    To jest moje doświadczenie spotkania z Jezusem,moje świadectwo.
    Czy ze świadectwem się dyskutuje?

    #4 mirpat
  5. #4 NIE.Świadectwo nie podlega dyskusji.Ja tylko chciałam stwierdzić iż obrazu tego nie rozumiem.

    #5 Ka
  6. #5 Ka
    To już nie mam zastrzeżeń. 🙂

    #6 mirpat

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php