Jest już na stronie diecezjalnej notatka o dzisiejszym Synodalnym Dniu Skupienia. Jednakże, jak zapowiedziałem po katechezie, czynię ten wpis, aby umożliwić Osobom, które chciałyby wziąć jeszcze udział w dyskusji, jaka miała miejsce po referacie p. Prof. Jana Grosfelda i mojej katechezie. Katecheza Pana Profesora dotyczyła roli świeckich w Kościele w dzsiejszej sytuacji. Moja katecheza odnosiła się przede wszystkim do rzeczywistości chrzcielnej widzianej szczególnie pod kątem synodalnym.

Dyskusja, jaka została podjęta, dotyczyła przede wszystkim do zagadnienia sposobu odniesienia się człowieka. chrześcijanina do zła. Drugi wątek dotyczył tożsamości chrześcijańskiej.

Zapraszam do dalszej wymiany zdań.

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

21 komentarzy

  1. Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w dzisiejszym Dniu Skupienia w Garwolinie i doświadczyć żywego Kościoła. Dziękuję Bogu za usłyszane treści, które nie były tylko piękną teorią, ale odnosiły się do mojego życia. Szkoda tylko, że nie było więcej czasu na dyskusję, wymianę wzajemnych doświadczeń w Zespołach Synodalnych. Miło było zobaczyć, że tyle osób zaangażowanych jest w pracę Synodu. Takie spotkania są potrzebne zwłaszcza w momentach, gdy przychodzi zwątpienie, bo w codziennym życiu w parafii czasem ma się wrażenie, że Synod jest kolejnym hasłem, które pozostaje oderwane od życia i faktycznych problemów. W Garwolinie mogłem doświadczyć, że Kościół jest żywy, pomaga mi wierzyć i w tym Kościele mam swoje miejsce i określoną misję do spełnienia.

    #1 Marcin
  2. Ad #1 Marcin
    Marcinie,
    dziękuję za Twoją wypowiedź. Wiem, że na takich spotkaniach zazwyczaj jest mało czasu na dyskusję. Wiem też, że czasem trudno jest ją wdrożyć.
    Dlatego mamy okazję m.in. tutaj na blogu poruszyć jeszcze pewne kwestie szczegółowe i -może przede wszystkim – dać świadectwo oraz wyrazić postulaty.
    Moje wrażenie z dzisiejszego spotkania też jest bardzo pozytywne – ze względu na liczbę Uczestników, i na to co stało się naszym przeżyciem.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #2 bp Zbigniew Kiernikowski
  3. Ja też tam byłam. Jestem wdzięczna Panu Bogu, że mam możliwość pracować w grupie synodalnej, czerpać ze skarbca Słowa Bożego, dokumentów Kościoła i słuchać katechez. Dzisiejsza katecheza ks. Biskupa i referat p. Prof. Jana Grosfelda umocniły mnie w tym co robię, potrzebuję takiego pionowania. Mam jeszcze wiele myśli ale trudno mi je dziś zwerbalizować. Serdecznie dziękuję.

    #3 anna
  4. Ja nie byłam na dniu skupienia, bo miałam egzamin. Na stronie diecezji jest krótka relacja, ale czy można liczyć, że pojawią się także pliki dźwiękowe?

    #4 basa
  5. Bardzo żałuję, że nie byłem na tym spotkaniu ale chętnie wypowiem swoje zdanie po wysłuchaniu w Internecie synodalnej audycji radiowej p.t.Kościół a świat.
    Zwróciły w niej mą uwagę dwie myśli ks.Bp. Pierwsza to ta, że chrześcijanin powinien ciągle konfrontować swoje życie z nauką Jezusa.Ja pojmuję to tak, że Jezus jest dla mnie Bogiem,a jednocześnie wzorem myśliciela,moralisty,człowieka wielkiego ale i pokornego, racjonalnego i pragmatycznego a jednocześnie wizjonera . Boga bezkompromisowego w swych działaniach i wyrokach ale też miłosiernego. Czytając Ewangelie /Nowy Testament/ja jak i inni chrześcijanie mamy możliwość ocenić jak daleko nam do Tego wzorca, co należy zmienić w naszym życiu żeby się doń zbliżać i czego zaprzestać, unikać aby się nie oddalać.
    Druga myśl dotyczy prób /ciągotek ciągle powracających w historii Kościoła/podporządkowania świata Kościołowi. Wszyscy widzimy,jak mało ludzi młodych przychodzi do kościoła,słyszymy że wyludniają się seminaria,przychodzi myśl o końcu Kościoła i że wobec napierającej sekularyzacji i laicyzacji trzeba coś zrobić, od czegoś zacząć aby tym niekorzystnym tendencjom przeciwdziałać. Niestety chrześcijanie, ludzie Kościoła nie zaczynają od zmiany swego życia tak aby stać się pozytywnym wzorem dla innych, lecz od tego aby zmienić życie innym, podporządkowując np. prawo państwowe prawu Kościelnemu . Celowo nie piszę Ewangeliom bo to w moim pojęciu nie są terminy jednoznaczne. Bawi mnie gdy niektórzy hierarchowie radzą, aby dla przeciwdziałania tym niekorzystnym z ludzkiego punktu widzenia tendencjom zapobiegać łącząc życie Kościoła np. z nurtem patriotycznym w społeczeństwie. Bez zbędnych dalszych słów pytam,a gdzie wiara, że życiem i historią kościoła kieruje Bóg ? Gdzie wiara, że Kościołem jesteśmy my z naszą moralnością, wiarą, pokorą, miłosierdziem.
    Zadając te pytania, zadaję je przede wszystkim sobie, szukając na nie odpowiedzi,postanawiając poprawę i ponownie upadając. Czasami myślę , że lepiej by mi było, gdyby moje życie religijne ograniczało się do niedzielnej mszy, spowiedzi Bożonarodzeniowej i Wielkanocnej, świątecznego obiadu /rosołu i schabowego z kapustą/,że dociekanie sensu życia i wiary/wiedza religijna/, stresuje i męczy wątpliwościami które trzeba później zwalczyć,angażując czas który można wykorzystać na robienie pieniędzy i kariery,a najważniejsze, budzi wątpliwości co do celowości zdobywania dóbr doczesnych bez których tak trudno godnie żyć i co to znaczy godnie. To tyle. O tym można jeszcze wiele.Cieszę się , że ks. Biskup w swych homiliach stawia trudne pytania i nie unika trudnych odpowiedzi, bo to chyba jedyna słuszna droga do trwania KOŚCIOŁA w tych trudnych przyszłych czasach. Serdecznie pozdrawiam A.F

    #5 A.F.
  6. Jako matematyk widzę pewne sprawy inaczej uważam że bardziej praktycznie. Byłem w Garwolinie i bardzo pozytywnie oceniam to, że miałem szansę tam być i mogłem ubogacić się nowymi (innymi niż moje) spojrzeniami na poruszane tematy. Wyjaśniając moje stwierdzenie „mam spojrzenie praktycznie” chodzi mi o to, że w niektórych parafiach Synod rodzi się w „bólach” czyli tylko nieliczni wiedzą o jego istnieniu i nie robi się zabiegów o to aby było inaczej.

    #6 j24
  7. Ad #6 j24
    Coś z tego jest, że Synod rodzi się w bólach. Nie ważne jednak są jakiekolwiek bóle, lecz to, że coś się rodzi. Trzeba bowiem bardzo, aby się rodziło i to nie cokolwiek, ale to, co jest istotne w życiu Kościoła i w życiu poszczególnych chrześcijan, mianowicie bardziej osobiste odniesienie do Jezusa Chrystusa, a w szczególności do Jego Misterium Paschalnego: Krzyża i Zmartwychwstania oraz daru Ducha Swiętego.
    Bp ZbK

    #7 bp Zbigniew Kiernikowski
  8. #5 Zadam jeszcze jedno pytanie , o czym rozmawiaja ,księża ,katecheci z dziecmi młodzieżą na lekcjach religii , bo na niedzielne msze święte w/g mojej obserwacji uczeszca w około 20% dzieci i młodzieży ( gimnazialnej) , jest t o wynik z porównania uczestnictwa młodzieży , na spotkania przed pierwsza komunia świetą i naukami przed bierzmowaniem ? Czy obowiązek uczestnictwa we mszy świetej w niedzielę dla młodzieży to przezytek ?

    #8 Fedora
  9. #8 Fedora (piękne imię, pamiętam taki tytuł filmu o Grecie Garbo),
    nie jest łatwo odpowiedzić na Twoje krótkie i wydaje się proste pytanie.
    1. O czym rozmawiam…
    m.in. o usłyszanej Ewangelii, o Biblii, o historii zbawienia, o postaciach Starego Testamentu,
    o liturgii i celach jej sprawowania, o sakramentach, o strukturze roku liturgicznego,
    o historyczności Jezusa, o życiu i nauczaniu Jezusa Chrystusa, o znaczeniu i naturze Ducha Świętego,
    o naróceniu, o świętych, o Dekalogu i Błogosławieństwach, o modlitwie, o eschatologii,
    o Kościele jako Ciele Mistycznym Chrystusa, o historii Kościoła, o misji ad gentes,
    o życiu wiarą.
    2. mam problem z odpowiedzią na twoje pytanie o „OBOWIĄZEK UCZESTNICZENIA we Mszy śwętej w niedzielę dla młodzieży”.
    Bo celebrowanie Eucharystii to przywilej chrześcijanina, nie obowiązek.
    Celem katechezy jest doprowadzenie do takiego rozumienia Eucharystii i innych sakramentów oraz słuchania Słowa, żeby nie były one traktowane jako obowiązek, ale jako narzędzia budujące Kościół Chrystusowy i w Nim swoje szczęście.
    3. Mogę zadać pytanie; o czym rozmawiają Rodzice, że tak mało ich dzieci uczestniczy w niedzielnej Mszy świętej…
    A właściwie mogę przytoczyć zdanie, które powiedział Tata do swojego syna wychodząc z kościoła po bierzmowaniu:
    „No to masz, synu, spokój z czarnymi na kilka lat…”

    #9 katechetka 1
  10. #9 .
    Dziwi mnie taka Pani odpowiedz , na okoliczność oobowiązku uczestnistwa w niedzielnej mszy swiętej , moi rodzice tak mnie wychowali że to obowiazek dla chrzescijanki i teraz w dorosłym życiu nie wyobrażam sobie przeżycia niedzieli bez mszy świetej , bo nieraz jak byłam młoda, po zabawie nie chciało sie wstać na mszę świętą w niedziele , diabeł kusił, ale wszyscy całym domem szlismy do koscioła nie było taryfy ulgowej nawet dla tej młodziezy co cała noc balowała i tak mi zostało.Dla mnie niepraktykujacy chrzescjanien nie powinien być bierzmowany , bo jezeli nie przestrzega na codzień w zyciu przykazań boskich,koscielnych , to nie rozumie co to są sakramenty świete .Byłam niejednokrotnie swiadkiem skandalicznego zachowania młodziezy podczas nauk przed bierzmowaniem , niestedy rodzice dla nastoletniej młodzieży przestają być autorytetami , siła jest we wspólnocie rówieśników, i to powinnien wykorzystać kosciól, a oczywiście udział rodziców i to obojga na zmianę ,przy prowadzeniu młodziezy do bierzmowania powinna być obowiązkowa, wtedy zobaczyliby jak ich pociechy zachowują sie w kościele podczas tych nauk . Niektórzy młodzi ludzie nie rozumiejąc po co przyszli do kościoła gorszą swoją postawą również tych normalnych , rozpraszajac ich podczas modlitwy w kosciele, niestety na upominanie przez katechetów w ogóle nie zwracali uwagi, pomogło dobiero jak za to wziął sie ksiądz proboszcz, mówiąc brutalnie że on tych co sie zle zachowuja w kościele nie chce żeby przychodzili na nauki i zaproponował in opuszczenie światyni i to troche pomogło.
    A ksywa Fedora to właśnie po tym filmie, który oglądaliśmy wspólnie z przyjaciółmi w młodosci.

    #10 Fedora
  11. #10 Fedora
    Właśnie o to chodziło katechetce1.
    Nie chodzi o to, aby młodym nakazać, aby chodzili na Mszę Świętą, bo wtedy, jak tylko wydostaną się spod władzy rodzicielskiej czy innej, przestaną to robić.
    Chodzi o to, aby rozumieli, po co przyszli do kościoła.
    Fedora, a ty chodzisz na Mszę Świętą z obowiązku?

    #11 basa
  12. #11
    Są w życiu człowieka różne okresy w pozyskiwaniu wiary i uczestniczeniu w wierze.Ale w wychowamiu człowieka, młodego człowieka najważniejsze jest pozyskanie z tych zakazów i nakazów rodziców i pedagogów takiego kregosłupa moralnego ,żeby w dorosłym życiu , w rewirach życia pamiętać o powołaniu człowieka do wieczności z Bogiem jakie są metody to mało ważne aby efektywne. Katecheza nauczanie młodzieży powinna być efektywna , co z tego ze do bierzmowania przystępuje 90% młodziezy a potem mało kto zostaje praktykującym katolikiem.Wiarę trzeba pielegnować , podsycać czasami uczestniczyć we mszy św. z obowiązku , zeby spłynęła łaska ,że nastepnym razem idę do kościoła z potrzeby serca.Wsopmnę jeszcze raz moją mamę , chodziła na Mszę świętą codziennie przez 25 lat , opowiadała mi jakie przeżywała katusze jak miała wstać rano na 6,30 na mszę świętą , miała zawroty głowy, siła woli wstawała żeby , się ubrać ale szla do kościoła i potem cały dzień funkcjonowała zdrowa i radosna , diabeł kusi podobno najbardziej tych najpobożniejszych.

    #12 Fedora
  13. #
    Jak w kazdym nauczaniu rzeczowym ,czy duchowym liczy się efekt wymierne owoce. A smutno mi jak o tym piszę ale owoców brak. Jezeli te metody poniosły kleske, laicyzacja wsród młodziezy staje sie faktem moze trzeba sprobować inaczej, może przerost formy nad treścią ,” prawdziwa wiara to prostota”jak mawiał pewien ksiadz.
    Ja wychowałam swoje dzieci stosując nakazy i zakazy, bezstresowe wychownie to nie wychowanie to egzystencja dla wygody rodziców ,

    #13 Fedora
  14. Nie jest dobre przerzucanie odpowiedzialności.
    Warto posłuchać analizy sytuacji w Kościele Polskim przez Bp.Dajczaka.Jest to nauka nie tylko dla kapłanów,katechetów,ale też rodziców.Widać w tych słowach wnikliwość,wrażliwość serca.
    Zadaje pytanie,co się stało w człowieku?Co się stało,że coś działało,a nie działa? http://www.youtube.com/watch?v=9X59heArbnw

    #14 mirpat
  15. #12 Fedora
    Myślę,że Twoja Mama nie chodziła na Mszę Świętą z obowiązku. Nawet, jeśli trudno było wstać, a jednak wstawała i szła codziennie. Najlepszy dowód na to, to właśnie to, że nie ma obowiązku uczestniczenia we Mszy Świętej codziennie.
    Myślę tak jak ty, że chodziła z potrzeby serca.
    A jej przykład, jej wiara uczyła ciebie.

    #15 basa
  16. Moi rodzice nie nakazywali nam uczestnictwa w Mszy Świętej.
    To było oczywiste. Od najmłodszych lat zabierali nas ze sobą. Chodziliśmy całą rodziną. Potem bracia zaczęli chodzić na inne Msze już samodzielnie.

    #16 basa
  17. #16
    Moja zmarła mama miała 5-oro dzieci 11 wnucząt , 15 prawnucząt, najdziwniejsze jest to , że mimo takiej postawy godnej nasladowania w pogłębianiu i praktykowaniu wiary mojej mamy , dobrego jej kontaktu z dziecmi ,wnuczkami,z tym praktykowaniem wiary, uczestnictwem w sakramentach wsród jej wnuków bywa różnie .
    Sami duskutowaliśmy z nią z ubolewaniem nad tym ,gdzie jako jej dzieci popełnilyśmy błędy w wychowaniu religijnym naszych dzieci , tym bardziej ,ze w wychowaniu wnuków nam bardzo pomagała , moze dlatego ze jako rodzice troche odpuscilismy sobie , bo uważalismy że babacia zrobi za Nas to najlepiej.
    A co w rodzinach gdzie tego ducha wiary brak i przykładu brak, wiec chyba problem laicyzacji młodzieży to bardziej złożony problem.
    Wszystko działało w sferze praktykowania wiary, jak dzieci były w domu , zmieniło sie jak wywędrowali w „daleki swiat”.
    Po kilku latach jak przyjeżdzają do domu, Swoich dzieci nie poznajemy.Udzielały się w „Oazach”, jeżdziły do Rzymu na spotkania z Ojcem Swietym,zafascynowane jego osobą ,i co ;wszystko wyparowało ?.
    Na temat koscioła, ksieży maja swoją teorię .
    Dla Nas została tylko modlitwa.

    #17 Fedora
  18. #17 Fedora
    I to jest smutne.
    Wpływ świata jest ogromny.
    Ale Ks. Biskup mówi, że jeśli dzieci dostały solidne podstawy, to wrócą. Będą wiedziały, dokąd wrócić.

    #18 basa
  19. Dlatego tak ważne są te podstawy, które dadzą rodzice w tych najmłodszych latach…

    #19 basa
  20. #19 basa
    W internecie znalazłem „Dekalog rodzica”:
    „1. Nie krzycz (ewentualnie raz w tygodniu)..
    2. Nie rób więcej niż trzeba (gdzie za dobra matka, tam nic nie warta córka).
    3. Pamiętaj o miłości (jedynie miłość przekonuje).
    4. Świeć przykładem (w wychowaniu słowa są mało ważne).
    5. Naucz się mówić (broń może zwyciężyć, ale jedynie słowo może przekonać).
    6. Pamiętaj, abyś był zawsze przykładem dla swojego dziecka (słowo to dźwięk, przykład to dowód).
    7. Nie musisz być nieomylny (nazbyt błyszczące lustra oślepiają oczy).
    8. Nie zapominajcie o modlitwie (modlitwa to nie wypowiadanie słów, ale otrzymywanie siły).
    9. Pamiętajcie, abyście byli uśmiechnięci (rodzice, którzy nie lubią wychowywać, minęli się ze swoim powołaniem).
    10. Nie chciej tego, aby twoje dziecko było inne niż jest (każdy człowiek jest cenny, każdy człowiek jest niezwykły).”
    ==============
    adonai.pl

    #20 chani
  21. #20 chani
    Dziękuję, ale ja nie mam dzieci…
    Ja tylko widzę, jak ja byłam wychowywana.

    #21 basa

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php