Potomstwo sprawiedliwe (1 Ndz Adwentu C 2012)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W pierwszą Niedzielę Adwentu roku C pierwsze czytanie liturgiczne stanowi fragment proroctwa Jeremiasza. To proroctwo sytuuje się pod koniec wygnania babilońskiego i jest przeniknięte myślą o powrocie do Ziemi Obiecanej. Ten powrót jest zapowiadany jako wydarzenie o znaczeniu większym niż wyjście z Egiptu.

Specyfika wielkości tego wydarzenia będzie – wg zapowiedzi proroków – polegać nie tylko na samym powrocie z ziemi wygnania, ale na przemianie ludzi, którzy jako „reszta” wrócą do Ziemi Obiecanej. Nowość i oryginalność tego powrotu polega głównie na tym, że powracający pozwolę się nie tylko prowadzić, by dojść do Ziemi, z której oni czy raczej ich przodkowie zostali wygnani, lecz pozwolę się przemieniać tak, by żyć duchem Bożym, by przyjąć do swego serca Boże prawo i nim konsekwentnie żyć.

Wtedy to Pan wypełni pomyślną zapowiedź, jaką obwieścił domowi izraelskiemu i domowi judzkiemu:

W owych dniach i w owym czasie
wzbudzę Dawidowi potomstwo sprawiedliwe;
będzie wymierzać prawo i sprawiedliwość na ziemi (Jr 33,15).

Rozumienie przesłania tego tekstu zależy w dużej mierze od tego odniesiemy pojęcie „potomstwo sprawiedliwe”. Przyjrzyjmy się choćby krótko i w sposób uproszczony, jak to jest możliwe tutaj na blogu.

1. Potomstwo z rodu Dawida

Wczytanym w dzisiejszą Niedzielę fragment proroctwa Jeremiasza (w przekładzie Biblii Tysiąclecia) mówi o „potomstwie sprawiedliwym”. Określenie hebrajskie to: tsemah tsedakach, a więc dosłownie „potomstwo sprawiedliwości”. Warto przy tej okazji zauważyć, że w Jr 23,5 mamy natomiast określenie potomstwo sprawiedliwe (hbr. tsemah tsadik). Jest to w zasadzie różnica gramatyczna a nie tak wielka różnica rzeczowa – chociaż jest. W pierwszym jednak przypadku podkreślona jest bardzije relacja owego potomstwa ze sprawiedliwością i Tym kto ostatecznie jest sprawiedliwością. Końcowy wiersz czytanego fragmentu powie o Jerozolimie, której nazwa będzie brzmiała: „Pan naszą sprawiedliwością”. W drugim przypadku wskazuje się bardziej na kwalifikację owego potomstwa, czyli, że będzie ono sprawiedliwe.

Sam termin hbr. tsemah wskazuje na wzrost, na to co wyrasta i co jest owocem wzrastania. Określa więc pęd, który wyrasta z pnia czy gałąź oraz jawiące się na niej owoce. Odniesiony do Dawida i danych przez Boga obietnic ma charakter mesjański. Wskazuje na „to” co wyrośnie z rodu Dawida.

Jawią się tutaj dwie możliwości rozumienia tego terminu. Może wskazywać na kogoś, jako konkretną osobę (a więc chodziłoby o potomka) a może też mieć szersze znaczenie jako wskazujące na zbiorowość (chodziłoby o potomstwo).

2. Potomstwo wzbudzone mocą Boga

Niezależnie od tego, na który aspekt położymy akcent: indywidualno-osobowy czy zbiorczy, faktem pozostanie że ten potomek czy to potomstwo zostaje wzbudzone przez Boga i Jego mocą. Obydwa te aspekty mogą się zbiegać. Potrzebny jest bowiem ktoś, osoba – a więc potomek z rodu Dawida, aby dzięki niemu i niejako wokół niego mogło powstać całe potomstwo, które będzie nosiło znamiona sprawiedliwości, dlatego że będzie owocem Bożej sprawiedliwości.

Tutaj narzuca się wprost przejście do Nowego Testamentu – do tego, co św. Paweł mówi o objawieniu sprawiedliwości Bożej niezależnej od Prawa i poświadczonej przez Prawo i Proroków (zob. Rz 3,21). To właśnie w tym Liście jest podkreślone pochodzenie Jezusa co do ciała z rodu Dawida (dosłownie: z nasienia Dawida), a jednocześnie zwrócenie uwagi na to że ten potomek z rodu Dawida jest „ustanowionym w mocy Synem Bożym według ducha świętości przez powstanie z martwych” (Rz 1,3n).

Jezus, jako potomek Dawida nie powstał z martwych (nie został wskrzeszony z martwych) dla siebie samego, lecz po to aby ci, którzy byli w niewoli grzechu i trwali w tej niewoli z powodu lęku o siebie, lęku przed śmiercią, właśnie przez śmierć i zmartwychwstanie uczynić nowymi ludźmi przez wiarę dzięki czemu otrzymują usprawiedliwienie i moc życia w sprawiedliwości. Dokonuje się to przez obwieszczenie z mocą prawdy Ewangelii i przyjęcie chrztu oraz życiem stosownym do tego sakramentu (zob. Rz 1,16n; 6,3-7 oraz adhortację Benedykta XVI Verbum Domini, pkt 96).

3. Wymierzanie sprawiedliwości na ziemi

Jeśli dobrze rozumiemy wspomniane przesłanie Listu do Rzymian na tle proroctwa Jeremiasza, to możemy powiedzieć, że owo potomstwo sprawiedliwe; które ma zadanie wymierzać prawo i sprawiedliwość na ziemi, to ci, którzy w imię Jezusa, Potomka Dawida, Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego i przepełnieni Jego Duchem, będą brali na siebie niesprawiedliwość, jaka powstaje w świecie wskutek ludzkiego grzechu i będą nieśli ludziom tego świata przebaczenie i usprwawiedliwienie w imię i mocą Jezusa – potomka Dawida wzbudzonego z martwych (z grobu niesprawiedliwości).

Nie jest to wprowadzenie w imię Jezusa  nowych struktur rządowych czy systemu władzy, lecz napełnienie czy raczej nawet przepełnienie ludzi duchem Jezusa. On wziął na siebie całą ludzką niesprawiedliwość i w przebaczeniu objawił człowiekowi nową sprawiedliwość. Nie ma ona na pierwszym planie likwidowania ani przemocą, ani żadnym przemyślnym sposobem niesprawiedliwości, jaka zachodzi między ludźmi i w jakiejś mierze będzie zachodzić aż do końca świata, lecz wzbudzanie potomstwa na wzór Potomka. To właśnie to potomstwo jako najmniejsi i ostatni (gr. elachistoi) bracia Jezusa (zob. Mt 25,40.45) są narzędziami Bożej sprawiedliwości już w tym świecie, choć często nierozumiani, i takim okażą się na końcu czasów.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

20 komentarzy

  1. Wzbudzanie na wzór Potomka = Drogocenny Dar.

    #1 Ka
  2. „Nie jest to wprowadzenie w imię Jezusa nowych struktur rządowych czy systemu władzy, lecz napełnienie czy raczej nawet przepełnienie ludzi duchem Jezusa”.
    Czytając te słowa zrodziła się we mnie wielka wdzięczność, przypomniały mi się też treści Gaudium et spes, o tym, że działalność ludzka jest naznaczona grzechem pierworodnym i dlatego należy ją konfrontować z ogólnymi planami Bożymi w stosunku do człowieka.
    Jak zaznacza Konstytucja : Kościół „zgodnie ze swą istotą nie powinien wiązać się z żadną szczególną formą kultury albo systemem politycznym, gospodarczym, czy społecznym”/nr 42/
    Wszystkie dziedziny życia ludzkiego pozostają więc odniesione do zbawczej misji Chrystusa (szczyt w Tajemnicy Paschalnej).
    Tak, „przepełnienie ludzi duchem Jezusa”,
    „wzbudzanie potomstwa na wzór Potomka”… Dokonuje się to realnie w Kościele.
    I ta sprawiedliwość Boża, tak inna od ludzkiej, mojej. Czy wiem co znaczy być najmniejszą? Ostatnią?
    Jeszcze nie.

    #2 Miriam
  3. # Miriam.
    Dobrze to napisałaś bardzo mi pomaga w moim myśleniu w jakim duchu mam iść do ludzi tego świata nie opierając się o politykę.
    Masz rację uduchowienie może dokonać się w Kościele Chrystusa.

    #3 Józef
  4. …”Jezus, jako potomek Dawida nie powstał z martwych (nie został wskrzeszony z martwych) dla siebie samego, lecz po to aby ci, którzy byli w niewoli grzechu i trwali w tej niewoli z powodu lęku o siebie, lęku przed śmiercią, właśnie przez śmierć i zmartwychwstanie uczynić nowymi ludźmi przez wiarę dzięki czemu otrzymują usprawiedliwienie i moc życia w sprawiedliwości. Dokonuje się to przez obwieszczenie z mocą prawdy Ewangelii i przyjęcie chrztu oraz życiem stosownym do tego sakramentu (zob. Rz 1,16n; 6,3-7 oraz adhortację Benedykta XVI Verbum Domini, pkt 96).”…
    Nowi chrześcijanie, których „sól’ naprawdę przyprawia własciwym smakiem wiarę w Przedwiecznego.
    Jest ich coraz wiecej, którzy ufają, że wychodzenie ze śmierci duszy jest możliwe, możliwe jest duchowe „zmartwychpowstanie”.
    Tak bardzo są Oni potrzebni światu , by dawać świadectwo jak umiera zło, niesprawiedliwość – przyjmują je na siebie i … żyją w pokoju ducha… To trudne i po ludzku niezrozumiałe…
    Trzeba doświadczyć odnowy ducha by mieć taką postawę…
    Ostatnio buntowałam się przeciw pewnej niesprawiedliwości wobec siebie i… zobaczyłam w „lusterku problemu” – starego człowieka…
    jak bardzo egoizm jest sprzymierzeńcem złego ducha…
    Psychologia uczy wyrzucania z siebie złych emocjii – wykrzyczeć, wypłakać w samotności czy komuś „w mankiet”, wykonać wysiłek fizyczny , iść na dłuższy spacer aby emocje ustąpiły…

    Jednakże, o Panie, uwolnij mnie od egoistycznych oczekiwań i naucz pokory w przyjmowaniu każdej okoliczności, niewygodnej również, naucz mnie modlitwy w chwilach mego krzyku serca by ukoić wszelki ból…
    Sposobem jakiego doświadczam na ukojenie bólu, jest miedzy innymi czytanie Was kochani i… wtracanie swoich „trzech groszy”…
    pozdrawiam płatkami śniegu 🙂

    #4 niezapominajka
  5. Czy możliwa jest postawa be emocjii? Bez wzruszeń , radosci czy gniewu?, odczuwania dyskomfortu, smutku czy nawet rozpaczy…
    właśnie czy rozpacz jest możliwa/ właściwa/ u chrześcijanina , który ufa Bogu w swoim cierpieniu?!!!

    #5 niezapominajka
  6. #2 Miriam.
    Najmniejszym być to pokazać drugiemu /nieprzyjacielowi/ swój chwalebny krzyż.
    Najmniejszym być to widzieć swój krzyż w blasku zmartwychwstania. Patrzeć na siebie i innych z perspektywy wieczności.
    Ja to mam dobrze bo nigdy wielki nie byłem. Małe jest piękne w oczach Chrystusa.
    Pozdrawiam
    janusz

    #6 baran katolicki
  7. #4 niezapominajka.
    „Psychologia uczy wyrzucania z siebie złych emocjii – wykrzyczeć, wypłakać w samotności czy komuś „w mankiet”, wykonać wysiłek fizyczny , iść na dłuższy spacer aby emocje ustąpiły…”.
    Najlepszym psychologiem dla mnie jest Jezus Chrystus. On nie tylko uczy mnie wyrzucania złych emocji ale bierze je na siebie.
    On jest w mojej samotności jedynym przyjacielem, który osuszy każdą moją łzę i bez wysiłku, za darmo sprząta po mnie każdy mój grzech.
    Nic Mu oddać nie mogę poza moim grzechem .
    janusz

    #7 baran katolicki
  8. #3 Józef
    Tak, nie tylko „może się dokonać” ale już :
    „Dokonuje się to przez obwieszczenie z mocą prawdy Ewangelii i przyjęcie chrztu oraz życiem stosownym do tego sakramentu” (Ks.Biskup)
    Myślę, że masz już takie doświadczenie, kiedy słuchałeś w kościele i Kościele (wspólnocie) Słowo Boże, Twój duch napełniał się Bożą mocą, łaską, byłeś wewnętrznie poruszony, przynaglony, itd. Wiara rodzi się ze słuchania Słowa, wiesz o tym.
    Widzę, że starasz się odpowiedzialnie i mądrze podchodzić do ludzi 🙂
    Wiele razy słyszałam, że my, jako chrześcijanie mamy być jednym duchem z Nim, Jezusem. Mieć jednego Ducha. Potrzebujemy wchodzić w to misterium.
    Niezapominajka też o tym pisze.

    #8 Miriam
  9. „Nie ma ona (sprawiedliwość) na pierwszym planie likwidowania ani przemocą, ani żadnym przemyślnym sposobem niesprawiedliwości, jaka zachodzi między ludźmi i w jakiejś mierze będzie zachodzić aż do końca świata, lecz wzbudzanie potomstwa na wzór Potomka.
    To właśnie to potomstwo jako najmniejsi i ostatni (gr. elachistoi) bracia Jezusa (zob. Mt 25,40.45) są narzędziami Bożej sprawiedliwości już w tym świecie, choć często nierozumiani, i takim okażą się na końcu czasów”

    1. sprawiedliwość…
    „jest sprawnością, czyli stałą dyspozycją woli lub postawą CZŁOWIEKA, polegającą na gotowości oddawania każdemu tego, co mu się należy” – tak ją opisuje słownik katolickiej nauki społecznej.
    Ale tu mowa nie o tak pojmowanej sprawiedliwości, bo jest tu mowa o sprawiedliwości BOŻEJ.
    A ona jest zupełnie inna.
    Jej fundamentem nie jest „oddawanie każdemu tego, co mu się należy”,
    ale przyjmowanie od każdego tego, co się NIE NALEŻY.
    Taką sprawiedliwość przyniósł Jezus, który przyjął śmierć od nas (za nas), choć Mu się NIE NALEŻAŁA.

    2. najmniejsi i ostatni bracia Jezusa…
    Oni są narzędziami Bożej sprawiedliwości.
    SĄ obok. Przyjmują ode mnie bez słowa to, co należy się mnie.
    Przyjmują, bo pozwolili, by począł się w nich ten sam duch, którego miał Jezus.

    3. zostać najmniejszą i ostatnią, stać się potomstwem Jezusa;
    nawet być nierozumianą, ale być narzędziem Bożej sprawiedliwości.
    Czy na to pozwolę?

    Pozdrawiam 🙂

    #9 julia
  10. #9 Julio,
    jak bardzo ludzkie są checi bycia uznanym, zaakceptowanym, jesli to możliwe – kochanym przez najbliższych…
    Brać na siebie niesprawiedliwość bez szemrania , mogą ci, którzy są do tego już przyzwyczajeni, jest to dla nich codzienność, więc i stres mniejszy. Uważają to za normalne.
    Znana jest sprawa „torturowania” swego rodzaju malutkich dzieci w żłobku polskim/ niedawno sprawa nagłośniona przez media/Dzieciom tym krepowano raczki by leżały spokojnie.Podobno były też kneblowane. Rodzice zauważyli , że dzieci same ukladają odpowiednio rączki czekąjac na skrępowanie.
    Myślę,że jest to coś z tego u dorosłych- przyawyczajenie, że np. poniżanie mi sie należy- bo to codzienność w relacjach z wiekszością ludzi…
    W świecie dorosłych dzieje się szczególne krepowanie towarzyskie bo to wydaje sie być naturalne , znać swoje miejsce w „szeregu”.
    Mówi się o byciu ostatnim, najmniejszym z braci…, któż nim jest?!!!Co to znaczy być najmniejszym?!!!
    Kto potrafi przyjmować naturę Jezusa Chrystusa ?!!!
    pozdrawiam

    #10 niezapominajka
  11. …”To właśnie to potomstwo jako najmniejsi i ostatni (gr. elachistoi) bracia Jezusa (zob. Mt 25,40.45) są narzędziami Bożej sprawiedliwości już w tym świecie, choć często nierozumiani, i takim okażą się na końcu czasów”
    Ufam, że to się spełnia i jest świtłem dla innych
    Tu rodzi sie nastepne pytanie, dlaczego jedni tego pragną/ być Bożą sprwiedliwością/ , a inni są stale zagubieni i chociaż tego teoretycznie pragną,nie potrafią skożystać z takiej okazji by to się wypełniło w ich życiu – błądzą po omacku…
    Mam syna, który porusza się „po omacku” bedąc zniewolony magią – jego zainteresowania idą w tym kierunku… Jestem przerażona jak staje się głuchy na Słowo Boże…
    Nosi na pieri krzyż a jednocześnie służy złu – jest uzależniony od satanistycznych gier .
    Ma pretensje do samego Boga , że obdarzył ludzkość wolną wolą, która powoduje bunty różnego rodzaju siejąc zament …
    Ostatnio zamyka sie na dyskusję…
    Proszę Was o modlitwę w jego intencji.

    #11 niezapominajka
  12. #9 julia.
    Katolik to jeszcze nie Chrześcijanin. Katolikiem być to znaczy metrykalnie /politycznie/ być ochrzczonym.
    Nie wystarczy urodzić się po katolicku. Tu potrzeba nowego narodzenia /umierania dla siebie/.
    Pozdrawiam i dziękuję za PRAWDĘ /CHRYSTUSA/.
    janusz

    #12 baran katolicki
  13. #11 Jejku.Bardzo Ci współczuję Niezapominajko.To straszny dla matki ból.
    Nie umiem pomóc,chyba że Bóg wysłucha prośby.

    #13 Ka
  14. #10 niezapominajko,
    tak, to bardzo ludzkie – chcieć być uznanym, zaakceptowanym, kochanym. To są marzenia człowieka, który nie poznał (nie usłyszał) Dobrej Nowiny. A Ona mówi, że można żyć NIE będąc akceptowanym, uznanym, kochanym i być szczęśliwym.
    I nie chodzi tu tylko o przyzwyczajenie się do tej PO LUDZKU niekomfortowej sytuacji.
    Bo jeżeli będziemy się TYLKO przyzwyczajać, to będzie w nas rosło rozczarowanie życiem, poczucie niesprawiedliwości, zaczniemy gorzknieć.
    Natomiast jeśli uwierzę Ewangelii, to zacznę uznawać, że wszystko, co mnie spotyka jest dobre dla mnie,
    bo prowadzi mnie do poznania Boga, do zwrócenia się do Niego, „do wytrącenia mnie ze swojego środka, wokół którego się kręcę”.
    I czuję się w tym (nie zawsze, bo nie zawsze o tym pamietam…) szczęśliwa.
    Niezapominajko, doświadczyłam i doświadczam nieraz (w pracy, w domu, wśród znajomych), co to znaczy poznać swoje miejsce w szeregu.
    Kiedyś mnie to bolało bardzo. Teraz, gdy zaczynam rozumieć Ewangelię, w takich chwilach myślę sobie – to na pewno jest mi potrzebne.
    (Nawet dziś doświadczyłam w pracy lekceważenia. I zdziwionym powiedziałam, że widzę to lekceważenie i godzę się na nie, bo wiem, że jest mi potrzebne, żebym nie popadła w pychę)
    Dzięki ostracyzmowi, lekceważeniu mam szansę więcej, niż inni, myśleć o Bogu, lepiej rozumiem innych „ustawianych do szeregu”.

    Przyzwyczajać się tracić – swoje życie, ale też coś materialnego dla nas ważnego…
    To chyba też jest bardzo potrzebne. Bo kiedyś zostawimy wszystkie cenne dziś dla nas rzeczy, pomysły, marzenia…
    Im wcześniej nauczymy się tracić, oddawać, godzić się na zgubienie, tym łatwiej będzie potem…

    Kto potrafi przyjąć naturę Chrystusa – pytasz.
    On – Syn Boga, stał się człowiekiem, żebyśmy my – ludzie mogli stać się dziećmi Boga.
    To chyba KAŻDY człowiek może przyjmować naturę Chrystusa…
    I przyjmuje ją w chrzcie. Pytanie tylko – na ile świadomie, i czy uaktywnia ją w sobie.

    Pozdrawiam Cię 🙂

    #14 julia
  15. cd. #13 do niezapominajki,
    ja – często „ustawiana w szeregu” też, niestety, „ustawiam”…
    I po fakcie, gdy to zobaczę – tego żałuję (nie zawsze jest okazja przeprosić), ale nie zadręczam się tym.
    Bo wiem, że to nie jest „koniec świata” (dla „ustawianego”), choć tak się może wydawać w pierwszej chwili.
    To może być początek nawrócenia – do Boga.
    Pozdrawiam 🙂

    #15 julia
  16. Julio /#13/,
    dziekuje za takie widzenie i dodam , że myślę podobnie 🙂
    Jednakże każdy człowiek ma pragnienia i o ile są one dobre, to szczęście, gdy je osiąga. Z drugiej strony , jeśli „wejdzie’ w Słowo Boże i zapragnie mieć nature Jezusa Chrystusa, to bedzie umiał przyjmować spokojnie wszelkie sytuacje i te poniżajace i „trzeciego szeregu”, i co wydaje mi się najtrudniejsze ,to straty/jesli wszystko się wali/ , i utraty czyjejś milosci/ukochanej osoby/
    Myśle też tak, że naturę Jezusa Chrystusa otrzymuje się przez szczególną przemianę serca i szczególną do tego łaskę samego Boga…tego trzeba czystym sercem pragnąć i o to się modlić…
    pozdrawiam 🙂

    #16 niezapominajka
  17. dopopwiedzenie,
    masz racje, że nature Jezusa Chrystusa świadomie przyjmujemy przez chrzest, ale wiesz sama jak z tym bywa. Dopiero przez pewien proces przemiany serca można mieć taką podobną naturę…

    #17 niezapominajka
  18. …„Nowość i oryginalność tego powrotu polega głównie na tym,że powracający pozwolą się nie tylko prowadzić,by dojść do ziemi…,lecz pozwolą się przemieniać tak,by żyć duchem Bożym,by przyjąć do swego serca Boże prawo i nim konsekwentnie żyć„.
    Bóg widzi wszystko.Wiem,że to wszystko co przeżywam:moja nicość,bezwartościowość,będzie miała wartość,jeżeli uwierzę i ofiaruję swoje życie Jemu.
    Jezus przez Swoją Mękę,ofiarowuje naszą mękę.
    Mamy żyć jako dzieci Boże„Jeżeli wiecie,że jest sprawiedliwy,to uznajcie również,że każdy,kto postępuje sprawiedliwie,pochodzi od Niego…„-1J.2,29-3,2
    Ten tekst odsyła do modlitwy.Oby moja modlitwa nie była paplaniną.Nie chcę już traktować Boga jako swego lokaja,nie chcę Mu mówić co ma zrobić.Wiem,że On wie lepiej co dla mnie dobre.Ja tylko chcę ufać Bogu.
    Trudno „dogadać sie„ z Bogiem,jeśli się nie zna Jego języka.O.A.Pelanowski Pismo święte nazywa słownikiem wyrazów obcych królestwa niebieskiego-bez niego trudno porozumieć się z Ojcem w niebie.

    #18 mirpat
  19. #12 baran katolicki
    Co to znaczy urodzić się po katolicku?
    Katolik to jeszcze nie Chrześcijanin-Twoje stwierdzenie.
    Czy kwestionujesz wartość chrztu?
    Tak to zrozumiałam z Twego wpisu.

    #19 mirpat
  20. #20 baran katolicki

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php