W trzydziestą trzecią Niedzielę roku B jest proklamowany jako pierwsze czytanie fragment Księgi Daniela. Przesłanie tej Księgi pochodzi w dużej mierze z czasów prześladowań w okresie tzw. hellenizacji (II wiek przed Chrystusem), ale odnosi się, czy raczej nawiązuje, do sytuacji wygnania babilońskiego. Daniel przedstawia się albo jest przedstawiany jako jeden z młodzieńców ludu wybranego, którzy są zatrudnieni na dworze króla Baltazara, syna króla Nabuchodonozora za którego dokonała się deportacja do Babilonu.

Daniel jest tym, kto potrafi interpretować sny i widzenia. Jemu też w różnych widzeniach zostają objawione treści odnoszące się do dalszych dziejów narodu wybranego i w ogóle dziejów innych narodów. To Daniel przekazuje nam w wizjach  treści mówiące o Synu Człowieczym i Bogu jako Panu dziejów i wydarzeń ludzkości i świata. W widzeniach apokaliptycznych objawia to, co ma się stać w czasie i na końcu czasów.

W fragmencie, który czytamy w tę niedzielę, w kontekście zapowiedzi ucisku słyszymy zapewnienie o obecności Archanioła: 

W owych czasach wystąpi Michał,
wielki książę,
który jest opiekunem dzieci twojego narodu  (Dn 12,1).  

Sytuacja, do której odnoszą się powyższe słowa zapewniające o obecności i działaniu anielskiego księcia Michała jest nakreślona wcześniej w Księdze Daniela jako pełna zmagania i walki. Pojawiania się królów południa i północy, gdzie każdy chce przeprowadzić swoją wolę i mieć władzę nad innymi. Oto, co jest powiedziane o jednym z nich:

Król będzie działał według swego upodobania; uczyni się wyniosłym i będzie się wywyższał ponad wszystkich bogów. Przeciw Bogu będzie mówił rzeczy dziwne i dozna powodzenia aż się wypełni gniew, bowiem to, co zostało postanowione, dokona się (zob. Dn 11,36 w całym kontekście).   

1. Potrzeba pewności – jednoznacznego odniesienia

Gdy jest taka sytuacja i taka atmosfera antagonizmu różnych sił i to wielkich, uzurpujących sobie władzę i to jakby absolutną, wówczas (przeciętny) człowiek, który nie ma szans wziąć udziału w tej grze sił, jest zagubiony. Tak bardzo potrzebuje kogoś, do kogo mógłby się odwołać i na kim mógłby się oprzeć.

Jakżeż kojąco i uspokajająco brzmią w takiej sytuacji słowa: wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu. Już samo imię jest bardzo wymowne i dla nas wierzących odnoszące do samego źródła wszelkiej mocy i pokoju. To imię bowiem (Mi-cha-el) oznacza Któż-jak-Bóg. Jest ono manifestacją i obwieszczeniem: Nie ma bowiem ostatecznie innej mocy i władzy jak Bóg.

W momencie zamętu i niepokoju to właśnie tylko to Imię może nieść spokój i być światłem podczas wszelkiego rodzaju rozgrywek i walk. Wiara w Tego, na kogo to Imię wskazuje nie pozwoli na wciągnięcie w żadną pozorną walkę, w której byłyby do zdobycia jakieś pośrednie (pozorne) korzyści, które zazwyczaj jawią się jako przynęta a w rzeczywistości stanowią pułapkę. Kto dzięki wierze wie, że tylko Jeden Bóg, na którego wskazuje Michael, stanowi pełnię władzy i szczęścia, ten będzie odkrywał jedynie właściwą drogę (sposób) życia i będzie zdolny do podejmowanie jedynie słusznej walki.

 

2. Ucisk i trudności mogą posłużyć

Dopóki jesteśmy w rzeczywistości ziemskiej, będzie zawsze zachodził pewien paradoks. Kiedy jawi się pewność, jaką reprezentuje Michael, wówczas potęgują się wszelkie inne władze i zachodzi czas zmagania i ucisku. Jest to czas próby, na który nie należy patrzeć tylko od strony negatywnej. Jest to też czas wielkiej szansy poznania siebie oraz poznania mocy i wierności Boga.

Objawienie dane Danielowi mówi: „Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia”

Tylko w kontekście zmagania a nawet zamieszania i zamętu może wyróżnić się to, co nie podlega temu zamętowi. Jest to prawda trudna i bardzo wyzywająca. Jednakże prawda Boże nie pokrywa się z ludzkimi prawdami i orientacjami życiowymi. Dlatego potrzebne jest to zmaganie. Było ono wielokrotnie i na różne sposoby zapowiadane. Ukazało się w kuszeniu Jezusa, jakiego doświadczył zaraz po teofanii podczas chrztu udzielonego Mu nad Jordanem. To właśnie w takich sytuacjach okazuje się, kto do kogo się ucieka i kto czyim jest opiekunem.

 

3. Objawi się prawdziwa i jedyna sprawiedliwość

W czasach ostatecznych, przy zmartwychwstaniu, jak zapewnia objawienie dane Danielowi: „Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze” (Dn 12,3).

Ta Mądrość, która w pełni objawi się przy zmartwychwstaniu, jest już teraz nam w tym życiu proponowana. Dzieje się to na miarę naszej wiary, w to, co stanie się wczasach ostatecznych. Dzieje się to miarę naszej wiary w to, że już teraz jesteśmy – oczywiście na ile to przyjmiemy – wprowadzani w tę mądrość właśnie przez przylgnięcie do Tego, na kogo wskazuje swoim imieniem: Mi-cha-el, opiekun dzieci tych, którzy poznali wybranie.

Trzeba przywołać tutaj znamienna słowa św. Pawła z Listu do Rzymian: „Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą. Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?”  (8,29-31). Któż jak Bóg. Mi-cha-el. Opiekun dzieci narodu Jezusa Chrystusa. Jesteśmy przez Niego nabyci i do Niego należymy. On robi i zrobi wszystko, byśmy nie ulegli w czasach próby i ucisku. Zależy jednak od nas, czy do Niego się odwołujemy i zwracamy w czasie ucisku, czy też szukamy innych, pozornie lepszych, ale połowicznych rozwiązań.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

71 komentarzy

  1. Czas wielkiej szansy trwa.
    A Daniel wciąż wywołuje we mnie pamięć i zdziwienie.
    Bardzo lubię Księgę Daniela. To Księga Sądu. Któż jak Bóg.

    #1 Ka
  2. Nie ma bowiem ostatecznie innej władzy i mocy jak Bóg /KsBp/

    Ostatnio doświadczyłam /doświadczam/ wielkiej próby i ucisku.Zbuntowałam się ,wykrzyczałam ten ból do Boga , ale też się przestraszyłam bo zauważyłam ,że jestem bliska utraty wiary/o ile ją mam/.
    Musialam chyba dotknąć tej granicy ,ale szybko pobiegłam do Sakramentu pojednania i Jego władzą i mocą uzyskałam równowagę .
    Wierzę ,że Michał Archanioł do którego zwracam się każdego dnia nie pozostał obojętny.
    Problem pozostał , po ludzku wydaje się bez wyjścia, ale mam pokój w sercu bo wiem ,że jest złożony w dobrych rękach.
    Proszę Was o wsparcie modlitewne.

    .

    #2 Tereska
  3. „…tylko Jeden Bóg,na którego wskazuje Michael,stanowi pełnię władzy i szczęścia…„
    Życie jest nadal drogą.To nie stanie w miejscu,ale droga przeżywana w Jezusie.Oznacza to nieustanną zmienność.Trzeba będzie omijać przeszkody,doświadczać zmienności,dostosować się do nowego otoczenia,będą nowe wydarzenia,inne znane stają się rutyną.Moim zadaniem jest łączyć to co się przytrafia w drodze z Chrystusem,który chce przez to wszystko przeprowadzić.Potrzebna cierpliwość wobec siebie.Będą przeszkody i wydarzenia które zirytują .Po nawróceniu mam wielkie pragnienie…,a życie bywa brutalne i czasem widzę jak nie jestem w stanie sprostać ideałowi wiary.Zły duch próbuje pozbawić marzeń i pragnień,ale wiem że trzeba je pielęgnować.Potrzebny spokój ale nie uśpienie.Bóg prowadzi po drodze wiary,ale też wytrąca z rutyny,ospałości,zgody na podwójne życie.

    #3 mirpat
  4. Trudno jest ukazywać innym Boga, bo skoro tylko się człowiek otworzy to inni widzą tylko wady nie widzą Jezusa.Czy takie moje ewangelizowanie ma sens? Często nachodzą mnie myśli żebym zaprzestał bo nie widzę żadnych owoców, mam tylko więcej cierpienia nie do uniesienia-samemu.Pomagać można innym modlitwą ale czy to wystarczy? Nie wiem czy w moim przypadku lepiej będzie jak będę pomagał tylko modlitwą.Kohelet miał rację im więcej wiesz tym bardziej cierpisz, a postępowanie wbrew wiedzy tez sprawia cierpienie,chyba nawet większe.Dlatego chciałbym prosić o wskazówki (Wasze) w jaki sposób docieracie do człowieka? ( i z jakim skutkiem)Przepraszam z góry za pesymizm, ale ja widzę że chrześcijaństwo upada. Nie w sensie małej liczby osób prawdziwie wierzących ,ale dużej liczby obojętnych na Boga, letnich, do których boję się powiedzieć: Albo jesteś w pełni w Kościele albo nie-( nie nazywaj się wierzącym.)Mogą odejść.-dla dobra przyszłości Kościoła sądzę, ze to jest dobre,ale dla tej konkretnej osoby niekoniecznie.Co sądzicie o tym?
    Proszę o modlitwę- niekoniecznie za mnie,ale za osoby,które nie poznały Boga.

    #4 marcin
  5. #4 marcin
    Ks. Biskup chyba na I katechezie tego roku powoływał się na słowa: ” Nie może się ukryć miasto położone na górze.” i mówił, że nie chodzi o to, aby demostrować swoją wiarę, pokazywać, jakim to się jest poprawnym katolikiem itd, ale jeżeli prawdziwie się wierzy i tak się żyje, to takie „miasto” nie da się ukryć. Nawet, gdyby nie wypowiedziało się ani słowa.
    Jeżeli będziesz autentyczny, to będzie to najlepsza ewngelizacja. 🙂
    ” inni widzą tylko wady” – to jak się przyjmuje swoje słabości, to też jest świadectwo. Przez to też możesz pokazać moc Boga i Jego chwałę. 🙂
    Jak mówi św. Paweł: „Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa.”
    Moje doświadczenie jest właśnie takie:
    Nie wiem, czy wiesz,że głoszę w parafii katechezy „Chrzest w życiu i misji Kościoła”.
    Ja widzę swoją słabość i niedoskonałość. Czasami wręcz dziwię się Panu Bogu, że On posługuje się mną, jakby nie mógł sobie znaleźć doskonalszego narzędzia, ale dzięki temu widzę, że to, co ja „czynię”, mówię, nie jest moją mocą.
    Odwagi. 🙂
    Ale pamiętaj – nie swoją mocą i nie swoim pomysłem, ale wg tego co da i jak pokieruje Pan Bóg. 🙂

    #5 basa
  6. #4 marcin
    Pytasz, jak docierać do człowieka…
    W rozważaniu czytań 32 Niedzieli czytam:
    „Oczywiście konieczne jest najpierw spotkanie słowa Boga, które daje obietnicę i które poleca. Do kogo dotrze przesłanie ze strony Boga – JAKIMKOLWIEK kanałem…”

    Myślę, że coraz trudniej docierać przez GŁOSZENIE Słowa.
    A to dlatego, że świat umniejsza wartość słowa, poddaje w wątpliwość prawdziwość słów wypowiadanych przez człowieka.
    Spotkanie ze Słowem musi ZACZĄĆ SIĘ innymi kanałami. Takim kanałem może być świadectwo życia. Może być modlitwa.
    Przekazywanie Słowa w ten sposób jest rozłożone w czasie, ale od tego najczęściej trzeba zaczynać.
    Jest to bardzo trudne w pojedynkę, dlatego potrzeba wsparcia grupy ludzi – wspólnoty, którzy myślą tak samo.
    Którzy JUŻ słuchają Słowa, bo uwierzyli Słowu.

    (Wiesz, Marcinie, o tych kanałach od wczoraj dużo myślę…)
    Pozdrawiam 🙂

    #6 julia
  7. Ale dzisiaj (18-stego) miałem napad śmiechu. O godzinie 15 – stej włączyłem swojego bloga, popatrzyłem na zdjęcie główne i jakoś dziwnie tak śmiać mi się chciało. Coś dziwnego we mnie się stało 🙂

    #7 chani
  8. Dzieci są szczere – w jeden z konferencji ks. Pawlukiewicz opowiadał jak mama z dzieckiem poszła do banku, a dziecko podeszło do kasjera i mówi:
    „Czy Pan słyszał o Panu Jezusie, który umarł dla naszego zbawienia i zmartwychwstał?”

    #8 chani
  9. „To imię bowiem (Mi-cha-el) oznacza Któż-jak-Bóg. Jest ono manifestacją i obwieszczeniem: Nie ma bowiem ostatecznie innej mocy i władzy jak Bóg.” – właśnie któż jak Bóg? „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?”, tylko On jeśli Mu na to pozwolimy i na ile w to wierzymy ochroni nas przed wszelkim złem. Choćbyśmy szli ciemną doliną On będzie z nami. On ciągle jest przy nas.
    Z Bogiem możemy rozmawiać jak z najlepszym przyjacielem, a jak to z przyjaciółmi jest czasami się pokłócą. Z Bogiem też można się pokłócić.
    Jak czytamy Biblię to znajdziemy fragmenty gdzie szczególnie prorocy spierali się z Bogiem, np. Jonasz, Mojżesz…

    #9 chani
  10. #4 Marcin
    Jeśli Ksiądz Biskup pozwoli, podałabym link do listu – przesłania Ojca św. Benedykta, w którym zwraca się do młodzieży. Znajduje się tam mnóstwo wskazówek na temat nowej ewangelizacji.
    Myślę, że skorzystać może z tych treści nie tylko młodzież jadąca na ŚDM do Rio.
    http://ekai.pl/papiez/x60748/benedykt-xvi-przed-sdm-w-r/

    #10 Miriam
  11. „4 marcin.
    Marcinie /czy to jest Twoje imię?/, pokaż mi jak dźwigasz Swój krzyż, a powiem Ci jaka jest Twoja wiara.
    Ewangelizować to ukazywanie innym swojego krzyża, który mocą wiary w zmartwychwstanie jest chwalebny.
    Marcinie, tylko tak możesz dzisiaj dotrzeć do swoich nieprzyjaciół. Co lub kto jest Twoim krzyżem?
    Sam sobie odpowiedz a później spróbuj zobaczyć siebie, jak reagujesz na ten krzyż.
    Mnie tylko nawraca widok chwalebnego /szczęśliwego/ krzyża u innych i dlatego całym sobą proszę Cię, pokaż innym swój krzyż.
    Jak go dźwigasz na co dzień.
    Nie wstydź się swojej niemocy /cierpienia/, bo wszystko przewidział Bóg w Jezusie Chrystusie.
    On to przecież zbawił /uratował/ nas nie Swoim zmartwychwstaniem lecz Swoim KRZYŻEM /naszą niesprawiedliwością, którą wziął na Siebie/.
    Pozdrawiam Cię
    janusz

    #11 baran katolicki
  12. #4 Marcin
    Czytając Twój wpis , przypomniała mi się pewna historia, która miała miejsce niedawno w salonie fryzjerskim , w którym korzystałam z usług, mianowicie:trzy panie w różnym wieku z tematów prywatnych „zeszły ” na temat ludzi, którzy pomimo chodzenia do kościoła, swoim zachowaniem gorszą innych, w tym niewierzących i pogubionych… Słuchając tego , w pewnym momencie wtrąciłam się stwierdzając, że krytykować jest najłatwiej a jeżeli już, krytykę zaczynajmy od siebie.Nie powinniśmy patrzeć „wilkiem’ na drugiego człowieka choćby najbardziej grzeszył.
    Zastanawiam się , jak wtedy odpowiednio powinnam zareagować: obojętnością, samym uśmiechem mimo wszystko, czynić uwagi czy dobre rady itp, i czy wtedy wypada mówić o niezrozumiałej dla nich
    Bożej Miłości?!!…

    Bardzo bym chciała poznać Wasze stanowiska…

    #12 niezapominajka
  13. dopowiedzenie ad #12
    ,w rozmowie zaakcentowałam,że chodzimy do kościoła m.inn. po to, aby słuchać Słowa Bożego i po to by odkrywać,co do mnie / nie do iksińskiego/ powiedziało to Słowo…

    #13 niezapominajka
  14. #6
    Julio 🙂 🙂 🙂

    #14 anka
  15. Takie małe skojarzenie: Wtedy Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich: to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni. (Jezus – Bóg Zbawia)

    #15 lemi58
  16. #12 Rzecz w tym że „chodzenie do Kościoła” etycznie w codziennym życiu zobowiązuje /o czym niewielu pamięta/.Gdyby katolik /chodzący do Kościoła/zawsze uczciwie postępował,nie byłoby takich rozmówek.Byłby szacunek.
    Nie można podważać prawdy.Ja przemilczałabym.

    #16 Ka
  17. Dziękuję za odpowiedź.
    Ad #11:
    Tak, Marcin to moje prawdziwe imię.
    „Ewangelizować to ukazywanie innym swojego krzyża, który mocą wiary w zmartwychwstanie jest chwalebny”- niesamowicie trafne zdanie jak dla mnie.
    Chce wykrzyczeć: Chwała Panu!- kiedy pokazuje się innym swój krzyż, ale z mocą wiary(!), widać pewne zaciekawienie u innych – to pociąga ich – to daje im smak wolności Chrystusowej!
    Ciesze się z małego kroku swojego i innych.
    – To wam napisałem, aby radość moja w Was też była.
    Zauważyłem też pewną zależność i chcę się tym podzielić:
    Zrozumiałe jest, że ciągle mówi się Bogu – tak, ale wraz ze wzrostem trudności i zauważania własnej bezradności(małości), coraz bardziej świadomie mówi się – TAK jakby wiesz,ż e żyjesz i że masz po raz kolejny co stracić – siebie z Chrystusem – i to też jest jakieś pocieszenie nie umierasz sam. On jest Drogą.
    Ad #12
    Staram się zawsze w takich sytuacjach zadawać sobie takie pytanie: A co zrobiłby Jezus?
    Zostańcie z krzyżem Chrystusa!

    #17 marcin
  18. #12 Niezapominajko , wg mnie dałaś dobre świadectwo.
    To nie przypadek ,że akurat w Twojej obecności był podjęty ten temat.Myślę ,że najlepiej ewangelizujemy wtedy , kiedy tego nie planujemy.
    Też tak reaguję .
    Największy problem mam w domu ,bo nie mogę w obecności syna mówić o sprawach religijnych/nie tyle nie mówić , ale odnosić /jak On twierdzi/ wszystkiego do Boga/
    A nie potrafię nie mówić o tym , czego tak mocno doświadczam.

    #18 Tereska
  19. #12
    niezapominajko, pamiętam z jednej z celebracji w katedrze, kiedy Biskup w kontekście czytania (Mt 23, 1–36) tłumaczył nieszlachetną postawę disiejszych duchownych i wielu wiernych, którzy zostali wszczepieni przez chrzest w kapłaństwo Chrystusowe słowami Jezusa „Słuchajcie ich, ale ich nie naśladujcie”. Wszyscy jesteńmy grzeszni, z tej samej gliny ulepieni.

    #19 basia
  20. Z Waszych wypowiedzi wynika, że co człowiek , to inna reakcja- chyba w danej chwili dobra…
    #18,Teresko,
    mam podobny problem kiedy za dużo mówię. Syn upomina mnie abym powiedziała jakieś przemyślane zdanie i zostawiła aby w nim „pracowało”. nie znosi
    pouczania, dyskusja owszem ale muszę nauczyć się w odpowiednim momencie zostawić syna w ciszy… jak wiesz Pan Bóg przemawia do każdego najlepiej w ciszy, po daniu odpowiedniej „odżywki”…
    pozdrawiam i życzę wytrwałości w wierności Chrystusowi

    #20 mała
  21. Wyczytane z podanych katechez papieskich:

    …”Oczy rozpoznają przedmioty,gdy te są oświetlone przez światło. Niezbędne jest więc pragnienie poznania samego światła, które oświeca rzeczy tego świata, a wraz z nim , zapala poczucie piękna”…/Benedykt XVI/

    #21 niezapominajka
  22. Teresko, doskonale Ciebie rozumiem…

    #22 niezapominajka
  23. #4 marcin
    …ja widzę że chrześcijaństwo upada. Nie w sensie małej liczby osób prawdziwie wierzących ,ale dużej liczby obojętnych na Boga, letnich, do których boję się powiedzieć: Albo jesteś w pełni w Kościele albo nie-( nie nazywaj się wierzącym.)…

    A dla mnie wazne jest, ze wlasnie wtedy tzn dokladniej, troche wczesniej niz czytalem uslyszalem na ten sam temat, dlatego wlasnie zwrocilem uwage, inaczej bym to puscil mimo uszow. A dzis 2 x na Mszy Sw. w St Augustyn, z Apolkalipsy uslyszalem, kto ma uszy niech slucha! Gdybyscie nie pisaly, nie skojarzylbym sobie nawet z tym co tu pisalem, bo juz zapomnialem.
    Ap 3, I wyznam imię jego przed moim Ojcem i Jego aniołami. Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: To mówi Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego: ZNAM TWOJE CZYNY, ŻE ANI ZIMNY, ANI GORĄCY NIE JESTEŚ. OBYŚ BYŁ ZIMNY ALBO GORĄCY! A TAK, SKORO JESTEŚ LETNI I ANI GORĄCY, ANI ZIMNY, CHCĘ CIĘ WYRZUCIĆ Z MYCH UST. Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi. Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział. Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się! Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie. Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów.’

    #23 Jurek
  24. #12 i 18
    A gdyby tak powiedzieć „oburzonym” paniom że prawdą jest iż chodzimy do Kościoła i nieustannie mimo starań grzeszymy.
    Chodzimy by poznać Słowo Boże i wzmocnić siły,by potrafić przeciwstawić się – temu co niezbyt ładne i niezbyt dobre w nas.
    Kierujemy się wiarą i nadzieją ale potrzeba nam łaski i wytężonej pracy, niestety nad sobą.
    Nie ma potrzeby udawać świętych gdy do świętości trochę daleko /:)/

    #24 Ka
  25. „Gdy jest taka sytuacja i taka atmosfera antagonizmu różnych sił i to wielkich, uzurpujących sobie władzę i to jakby absolutną, wówczas (przeciętny) człowiek, który nie ma szans wziąć udziału w tej grze sił, jest zagubiony” (…)
    „Wiara w Tego, na kogo to Imię (Mi-cha-el) wskazuje nie pozwoli na wciągnięcie w żadną pozorną walkę, w której byłyby do zdobycia jakieś pośrednie (pozorne) korzyści, które zazwyczaj jawią się jako przynęta, a w rzeczywistości stanowią pułapkę”

    Myślę, że na różnych płaszczyznach dochodzi do sytuacji antagonizmu sił uzurpujących sobie władzę absolutną.
    To może być rodzina – gdzie np. tata i syn lub bracia między sobą żyją w antagonizmie.
    To może być praca, gdzie są pewne układy antagonistyczne, przekonane o swojej nieomylności i racji.
    I w rodzinie i w pracy może pojawić się pokusa i zachęta, by dać się przekonać jednej stronie i dać się wciągnąć do walki.
    Dla korzyści. Może nią być zdobycie przychylności jednej ze stron, która, wydaje się, zaowocuje szczęściem.

    Kiedyś dałam się wciągnąć w taką walkę (w rodzinie), stanęłam po jednej ze stron, „uzurpujących sobie władzę”.
    Dziś widzę, że to była pułapka. Że obie skonfliktowane kiedyś strony, przyczynę dawnego konfliktu widzą we mnie.
    I chyba mają rację…
    A wszystko dlatego, że wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jedynie Bóg niesie pokój.

    Pozdrawiam 🙂

    #25 julia
  26. Męczy mnie problem: monogeizm czy poligeizm? To jest pytanie, czy w ogóle jesteśmy dziećmi jednego „narodu”, jak to jest w rozważaniu?
    Encyklika „Humani Generis” z 1950 roku, sugeruje, że poligenizm jest sprzeczny z wiarą: „Jeśli zaś
    chodzi o inną hipotezę, mianowicie poligenizm, to synowie Kościoła wcale już nie mają podobnej wolności”.
    Czy musimy zatem wierzyć, że ludzkość pochodzi od jednej pary? Jeśli zaś pochodzi od jednej pary to czy konieczne w tym wypadku kazirodztwo, musiało być planem Boga „od początku”? Wydaje się, że musiało, co z kolei jest równoznaczne z jakimś brakiem świadomości moralnej u pierwszych ludzi. Albo trzeba przyjąć że Bóg nakazywał kazirodztwo a potem „zmienił zdanie”. A może w planie Boga ludzie mieli rozmnażać się bezpłciowo a płeć powstała „ze względu na przewidywany grzech” (tak Ojcowie Kościoła ale wbrew temu św. Tomasz z Akwinu).
    W jakim zatem sensie Adam był w ogóle człowiekiem? Czy zyskał świadomość moralną dopiero po grzechu (poznanie dobra i zła)? Czym zatem był pierwszy grzech? Jeśli Adam był niecierpiętliwy i nie podlegał śmierci to nie posiadał ludzkiego DNA ani ludzkiego układu nerwowego. Kim był zatem Adam?

    #26 Włodzimierz Kowalik
  27. …”Już samo imię jest bardzo wymowne i dla nas wierzących odnoszące do samego źródła wszelkiej mocy i pokoju. To imię bowiem (Mi-cha-el) oznacza Któż-jak-Bóg. Jest ono manifestacją i obwieszczeniem: Nie ma bowiem ostatecznie innej mocy i władzy jak Bóg.

    W momencie zamętu i niepokoju to właśnie tylko to Imię może nieść spokój i być światłem podczas wszelkiego rodzaju rozgrywek i walk. Wiara w Tego, na kogo to Imię wskazuje nie pozwoli na wciągnięcie w żadną pozorną walkę, w której byłyby do zdobycia jakieś pośrednie (pozorne) korzyści, które zazwyczaj jawią się jako przynęta a w rzeczywistości stanowią pułapkę. Kto dzięki wierze wie, że tylko Jeden Bóg, na którego wskazuje Michael, stanowi pełnię władzy i szczęścia, ten będzie odkrywał jedynie właściwą drogę (sposób) życia i będzie zdolny do podejmowanie jedynie słusznej walki.”…/za Ks. Bp/
    Ta pewność jest z a w s z e dla mnie siłą, która podnosi mnie w ciężkich i trudnych chwilach.

    #27 anka
  28. 24 Ka
    Podobał mi się Twój wpis.Jeszcze jakbyś zamiast formy„my„,użyła„ja„,to bym powiedziała super Ka,blisko jesteś królestwa Bożego.Uśmiech.
    23Jurek
    Mnie również mocno poruszyły te słowa z Księgi Apokalipsy św.Jana Apostoła.To jakże dramatyczne przesłanie„Oto stoję u drzwi i kołaczę:jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy,wejdę do niego i będę z nim wieczerzał,a on ze Mną„.
    „chani„ często przypomina słowa„Żywe jest Słowo Boże i skuteczne…„.Jeżeli to Słowo przyjmuję,to staje się skuteczne.Odrzucone też jest skuteczne,ale w inny sposób-osądza.

    #28 mirpat
  29. #25 julia.
    Stanąć po stronie Chrystusa to dla mnie nic innego jak dać się „ukrzyżować” jako mediator i stanąć po stronie grzesznika/winnego/. Taki jest dla mnie dzisiaj Chrystus. STANĄĆ PO STRONIE GRZESZNIKA to nic innego jak wziąć na siebie jego niesprawiedliwość i zatrzymać ją w sobie.
    janusz

    #29 baran katolicki
  30. Tak o skutecznej ewangelizacji mówi o.Wiktor P.Tokarski OFM-
    „Pokaż tej osobie którą chcesz nawrócić,że twoja wiara tak przemienia twoje życie,że jesteś przepełniony miłością.Jeśli twoim celem jest nawrócenie kogoś bliskiego,to wydaj dobre owoce twojej pobożności.Przestań potępiać tego człowieka.Przestań punktować go na każdym kroku.Przestań nasyłać na niego rodzinę i urządzać nad nim sądy.Zobacz w nim pogubioną osobę,która jeszcze nie poznała Chrystusa i pomóż aby to się stało.Okaż swojemu bratu miłość,szacunek i troskę.Zachwyć go postawą swojego życia.Spraw,żeby tej osobie z ust wyrwało się pytanie-skąd u ciebie tyle miłości,skąd tyle dobra,skąd to masz.A jeśli takie pytanie się wyrwie,to będziesz mógł wtedy odpowiedzieć,że masz to od Chrystusa,w którego głęboko wierzysz i który przemienia twoje życie.A jeśli taka osoba usłyszy to,to pozyskasz ją dla Boga i Kościoła„
    Najwięcej dobra mogę zrobić tylko wtedy gdy najwięcej wymagam od siebie,ale też pamiętając przy tym o tym co powiedziała „basa„-„nie swoją mocą i nie swoim pomysłem,ale wg.tego co da i jak pokieruje Pan Bóg„.

    #30 mirpat
  31. Dzisiaj na kazaniu ksiądz mówił, że zły duch podpowiada nam, że jesteśmy nikim.
    To tak jak w moim przypadku: Bóg mówi ciągle „Nie lękaj się, nie bój się…”, a zły ciągle mówi, że jestem takim odludkiem, że boje się ludzi, że ja sobie nie poradzę.

    #31 chani
  32. #28 Odnosiłam się do dysputy pań z fryzjerni.One krytykowały w liczbie mnogiej.Poza tym przyjęłam postawę utożsamiającą się z innymi wiernymi chodzącymi do Kościoła,stąd – my.
    Aaa ,super że blisko.Dziś się zgadzam,bo dziś dla mnie wielkie święto.Przyniosłam do domu …Biblię /nie,żebym do tej pory nie miała ale taka marna w wydaniu była/.Teraz mam elegancką,taką jaka winna być /super do czytania/ Biblię .Nareszcie.Po latach myślenia o zakupie,zakupiłam.Cieszę się bardzo,jestem z niej dumna /jest taka moja/ 😀
    #30 o.Wiktor P.Tokarski musi mądrym człowiekiem być.
    #31 Eee,tam Chani.Jestem nikim i cóż z tego?Przyznaj więc temu duchowi jakiemuś rację.Jesteśmy nikim.I co z tego?
    Czerpiemy nadzieję z powodu Słowa Boga – do czasu nikim.Nie przejmuj się 😀

    #32 Ka
  33. #32 Ka
    Ależ droga Krysiu, jesteśmy przecież Dziećmi Bożymi! To coś, to wielka chluba tak się nazywać, no o ile dajemy się prowadzić Duchowi Świętemu.

    #33 chani
  34. …’Tylko w kontekście zmagania a nawet zamieszania i zamętu może wyróżnić się to, co nie podlega temu zamętowi. Jest to prawda trudna i bardzo wyzywająca. Jednakże prawda Boże nie pokrywa się z ludzkimi prawdami i orientacjami życiowymi. Dlatego potrzebne jest to zmaganie. Było ono wielokrotnie i na różne sposoby zapowiadane.”…/za Ks.Bp/
    Boże, Ty w trudnych chwilach chronisz przed złem,
    dajesz potrzebne światło, by iść prosta drogą, która prowadzi do Ciebie Panie…chroń nas Panie przed błądzeniem…

    #34 niezapominajka
  35. #30 mirpat,
    wszystkie nasze dobre uczynki są nic nie warte i same w sobie nie mają życia.
    To co proponuje jako ewangelizację o.Wiktor P.Tokarski OFM – niczym nie różni się od tego świata, gdzie ludzie próbują kochać się po swojemu /swoją dobrocią/.
    Nie potrzeba mocy Ewangelii, by tak kochać jak proponuje o.Wiktor bo to potrafią i ateiści, i Buddyści, i wyznawcy Allaha.
    Swoją dobrocią na pewno nikogo nie uratujesz, bo dobry jest tylko Bóg. Chrystus ukrzyżowany to zapomniane źródło nowej ewangelizacji.
    Każdy z nas ma swój krzyż, który jest jedyną katedrą skutecznej ewangelizacji tego świata.
    Musi to być jednak chwalebny krzyż /widziany z perspektywy własnego zmartwychwstania/.
    Jezus Chrystus ukrzyżowany to źródło mojego zbawienia /szczęścia/.
    janusz

    #35 baran katolicki
  36. #32
    W oczach ludzi możemy być nikim. Zupełnie nic a nic nam to nie ujmuje,jedynie głupotę w tych co tak o jakimkolwiek człowieku sądzą /czasem poniżeniem akcentują/ wykazuje.
    Każdy jest wartością,nie każdy jednak wartość zna /odrzuca pychą/ i ceni.
    Jesteśmy Krzysiu. Jesteśmy Boży.

    #36 Ka
  37. Amerykanie mówią „the fail is OK”.I nie jest to pochwała nieudacznictwa. Drzemie w nich ( jeszcze) duch pierwszych osadników, dla których oparciem w trudnościach, siłą do stawiania czoła brakom, niedostatkom , zagrożeniom na obcej ziemi był Bóg. Często to jedynie Jego mogli zabrać ze swojej ojczyzny. Ta intuicja wypracowana przez doświadczenia wygnańców którzy potrafili przeżywać porażki i korzystać ze wzmocnienia, które takie przeżywanie dawało procentuje teraz w szacunku dla ludzi przedsiębiorczych. Upadek oznacza aktywność. Oznacza podejmowanie działania, ryzyka chociaż w tym przypadku źle skalkulowanego.Jednak to nie szkodzi.”The fail is OK ” to nie tylko zachęta do wzięcia spraw w swoje ręce, to także wskazanie, że istnieje trampolina, od której można się odbić. Odbić, gdy wszystko stracone. Gdy moje plany wzięły w łeb. Ma sens takie przezywanie naszej cielesności, materialności bo jest to konkretne miejsce do przyjmowania mocy Boga.

    #37 grzegorz
  38. #35 Janusz
    A czego wyrazem jest krzyż?
    Dlaczego Pan Jezus dał się ukrzyżować?
    Czy to nie przypadkiem właśnie przez miłość?
    I z miłości?

    #38 basa
  39. #36 Ka
    O tuż to, jesteśmy Boży i jak to pisze św. Paweł: „Ten, kto się chlubi, w Panu niech się chlubi.”
    (2Kor 10,17). Ja, rzeczywiście tylko w Bogu mogę się chlubić, bo bez Niego nic uczynić nie potrafię, nawet poderwać dziewczynę 🙂
    Jeszcze parę lat temu bym nie pomyślał o dziewczynie, bo która by mnie zechciała, a teraz już inaczej na to patrze…
    Wtedy jak pewna dziewczyna się zarumieniła w kościele i jakby zawstydziła i chyba ja troszkę też 🙂 (swoją drogą to był najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałem, chciało by się go zatrzymać na zawsze), teraz próbuje do Niej pójść 🙂

    #39 chani
  40. Wczoraj jak ksiądz Proboszcz mówił o wierze to tak sobie pomyślałem: Pokaż mi swoją wiarę, a ja ci powiem jakim jesteś człowiekiem 🙂

    #40 chani
  41. #26 Włodzimierz Kowalik
    „A może w planie Boga ludzie mieli rozmnażać się bezpłciowo a płeć powstała „ze względu na przewidywany grzech” (tak Ojcowie Kościoła ale wbrew temu św. Tomasz z Akwinu)”.
    Nie wiemy tego Włódzimierzu.Możemy tylko spekulować posługując się mniej lub bardziej intelektem i naszymi upodobaniami.Ja np. mogę sobie wyobrazić KOMUNIĘ MIĘDZYOSOBOWĄ bezpłciową pierwszych ludzi taką, jak PERYCHOREZA w TRYNITARNYM ŻYCIU OSÓB BOŻYCH.
    Nasz dostęp poznawczy do człowieka historycznego i empirycznego przynosi nam wiedzę , że zawsze jest on osobą płciową i grzeszną. Z Objawienia wiemy,że bez grzechu był Tylko JEZUS CHRYSTUS-Wcielona II Osoba Trójcy Świętej i (nie zgadzają się z tym Protestanci)Niepokalana Maryja Dziewica.
    Stan człowieka w Edenie musi być rzeczywistością pozaempiryczną o której trudno orzekać tak jak o statusie ontologicznym Henocha i proroka Eliasza, którzy nie umarli, ale zostali zabrani przez Boga,a więc w jakiś sposób żyją u BOGA czekając na CZAS APOKALIPSY.
    Bardziej precyzyjnie Kościół poucza o stanie ontologicznym Jezusa Chrystusa, który jest w niebie z ciałem,duszą i bóstwem oraz Maryi, która jest w niebie z ciałem i duszą.
    Jeśli przyjmiemy koncepcję monogenizmu, musimy się zgodzić na dyspensę Boga na zawieranie małżeństw między rodzeństwem w tym OKRYTYM TAJEMNiCĄ okresie istnienia ludzkości.
    LESZEK

    #41 Leszek
  42. Księże Biskupie, mam pytanie dotyczące Sakramentu Chrztu. W wodach chrztu zostaje uśmiercony i pogrzebany stary człowiek. Rodzi się człowiek nowy. Dlaczego w swoich postawach wciąż widzę zachowania starego człowieka, jakby wcale nie było wydarzenia chrztu? Czy szatan ma moc wskrzeszania tego starego człowieka?
    Z pozdrowieniem
    Mieczysław

    #42 Mieczysław
  43. Ad #42 Mieczysław
    Sakramenty to nie magia ani maszyny o działaniu automatycznym. Chrzest to nie „automat” do zabijania starego człowieka. Jeśli chrzest jest przyjęty bez odpowiedniego przygotowania (katechumenatu) albo też człowiek ochrzczony jako niemowlę nie zostaje weń wprowadzony przez odpowiednią inicjację pochrzcielną, to może zachodzić taka sytuacja, że sakrament ważnie udzielony i przyjęty nie zostanie uaktywniony w życiu człowieka.
    Stąd jest potrzeba inicjacji chrześcijańskiej w różnych jej formach i katechumenatu pochrzcielnego.
    Resztę, tzn. to, co dotyczy Twojej sytuacji, którą opisujesz, możesz dopowiedzieć sobie sam.
    Jeśli trzeba, służę dalszymi wyjaśnieniami i pomocą.
    Bp ZbK

    #43 bp Zbigniew Kiernikowski
  44. #40 chani,
    Krzysztofie, pokaż mi jak dźwigasz swój krzyż, a powiem ci jaka jest twoja wiara. Nie sposób pokazać wiarę w oderwaniu od osobistego krzyża.
    Na ile dziękujesz Bogu za swój krzyż tyle masz wiary.
    janusz

    #44 baran katolicki
  45. #38 basa.
    Basiu, mój krzyż to Piotr. Jestem do niego przybity we dnie i w nocy, i to jest dla mnie dobre. Jest to mi potrzebne.
    Jezus Chrystus stanął po stronie przeciwnej Ojcu.
    Niejako Ojcu /Prawu/ powiedział NIE.
    Za ten bunt wobec Prawa poniósł konsekwencje.
    Stanął po naszej stronie i dlatego bogu ducha winny oddał Ojcu Swojego Ducha. Jeśli potrafisz pojąć to super.
    janusz

    #45 baran katolicki
  46. #35 baran katolicki
    Na Twoją niewiarę o.Wiktor P.Tokarski OFM podaje dowód – Mt25,31-46 „Sąd Ostateczny„,
    Jk 2,14-26 „Wiara bez uczynków jest martwa„.
    Pobożność może nam nie wystarczyć, abyśmy byli zbawieni.
    Prawdziwa wiara zawsze rodzi dobre uczynki.
    Prawdziwa wiara zawsze pociąga za sobą troskę o drugiego człowieka.
    „Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili„.

    #46 mirpat
  47. #46 mirpat.
    Nie to, co uczyniliśmy Chrystusowi nas zbawia, lecz to co On nam uczynił.
    To Jego uczynki są zbawienne dla nas a nie nasze.
    Pokaż mi jak dźwigasz swój krzyż, a powiem Ci jaka jest Twoja wiara.
    Choć byś miał wiarę iżbyś góry przenosił a miłości byś nie miał, byłbyś niczym.
    Tu chodzi o miłość do swoich nieprzyjaciół.
    Proszę pozdrowić o.Wiktora
    janusz

    #47 baran katolicki
  48. #45
    Janusz, czy ty kochasz Piotra?

    #48 basa
  49. #45
    Moim zdaniem Pan Jezus nie stanął przeciwko Ojcu.
    On wypełnił wolę Ojca. 🙂
    Wypełnił to, co Bóg zapowiedział po grzechu pierworodnym: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę”
    To właśnie Pan Jezus pozwolił ugodzić się w piętę ( ukrzyżować), aby zwyciężyć szatana -zmartwychwstając i pokazując tym, ze prawdziwym dawcą życia jest Bóg.
    Zgadzam się z tobą, że poniósł konsekwencję buntu wobec Prawa, ale nie swojego buntu, ale mojego buntu.
    On przyjął na siebie konsekwencje mojego ( twojego/naszego) buntu wobec Prawa.
    On nie buntował się przeciwko Prawu, On poddał się działaniu Prawa. Żydzi mówili: J 19:7 bt „Odpowiedzieli mu Żydzi: My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym.” I dał się ukrzyżować.
    Zresztą sam mówił: Mt 5:17 bt „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.” 🙂

    #49 basa
  50. Jeszcze chciałabym napisać o moich przemysleniach na temat dyskusji Ka i chani o nikim.
    Ja myślę, że człowiek – ja wobec Boga jestem nikim.Jak kropla wody w oceanie, a może mniej.
    Taka jest prawda.
    Ale w oczach Boga nie jestem nikim. Pan Bóg kocha człowieka. Kocha mnie. Kocha nikogo. 🙂
    Jego miłość czyni ze mnie ( z nikogo) dziecko Boże.
    Sama z siebie jestem nikim. To On, Jego miłość nadaje mi znaczenie, wartość. 🙂
    I myślę, że tutaj szatan chce zgubić człowieka, przekonując go – Jesteś nikim. Bóg nie może cię kochać.
    A przecież, jak pokazuje Ewangelia, Bóg kocha tego nikogo po krzyż. 🙂
    Bł. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego mówiła o sobie „małe nic”

    #50 basa
  51. #50
    W oczach Boga czyste zło jest nikim /bez wartości człowieka/.
    Jeżeli w wyniku czynienia zła nagromadzisz je tak że to co w Tobie zamienisz w nie, nie wytrzymasz naprężenia dobra i sam/a pociągniesz w stronę zatracenia /piekła/.
    „Małe nic” – owszem /w wyrażeniu Marii/, w oczach materii człowieka.
    Ja wiem, że nie jestem nikim, ale chciałabym by i Chani /po ludzku/w to uwierzył.
    Żadne kalectwo /ograniczenie/ nie odbiera człowiekowi wartości, która jest. Trzeba tylko uwierzyć.
    Wartość w sobie mnożymy lub odbieramy /poprzez grzech/- sami.

    #51 Ka
  52. „Już nie ja żyję a żyje we mnie Chrystus”. To prawda, że nikim jest we mnie stary/religijny/ człowiek. Moje JA czyli ON musi umierać by mógł narodzić się nowy człowiek/Chrystus/. JA jestem nikim lecz Chrystus jest BOGIEM we mnie. JA/stary= religijny człowiek/muszę umrzeć, muszę wejść w swoją śmierć by spotkać tam źródło nowego życia/JEZUS CHRYSTUS/. JA nie kocham Piotra/mój syn=krzyż/ ale jest we mnie Chrystus, który potrafi kochać aż po krzyż. JA kocham tylko siebie ale ON kocha nie tylko mnie ale we mnie kocha innych. Trudna jest ta mowa ale z perspektywy wiary znana wszystkim. janusz

    #52 baran katolicki
  53. Kiedyś pisałem, że człowiek jest takim zerem z kropką na końcu 🙂
    Ale tak się zastanowić dziecko wobec rodziców jest kimś (nie jest nikim), tak samo jak my wobec Boga, nawet gdyby odszedł od Niego jak Syn Marnotrawny.
    Dla Boga każdy ma znaczenie, przecież Jezus umarł za nas. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytania:
    Kim jestem? Jaki jest mój cel? Po co tu jestem?
    —————
    W wpisie #31 napisałem: „Bóg mówi ciągle „Nie lękaj się, nie bój się…”, a zły ciągle mówi, że jestem takim odludkiem, że boje się ludzi, że ja sobie nie poradzę.” i muszę się do czegoś przyznać, ja czasami spieram się z Bogiem i nawet pomaga (wiem, że nie powinienem…)

    #53 chani
  54. # 52 Janusz
    Nie spodziewałam się, że napiszesz, że nie kochasz Piotra.

    #54 basa
  55. #51 Ka
    No właśnie szatan chce, abym tak myslała w chwili śmierci.
    Jestem grzesznkiem. Jest we mnie tyle zła. To niemożliwe, aby Pan Bóg mnie kochał. To niemożliwe, aby mi wybaczył. Jeśli szatan sprawi we mnie takie myslenie w ostatniej chwili – zwycięży.
    Ks. Biskup tak często powtarza, że tak ważne jest, aby człowiek już tutaj na ziemi spotkał się z przebaczeniem. Wtedy w tej ostatniej chwili łatwiej będzie mu się odwołać do miłosierdzia Bożego. Jak mówi Pismo Święte:Rz 5:20 bt „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska,”
    Zresztą scena ukrzyżowania też pokazuje, że najważniejsze w tej ostatniej chwili jest zwrócenie się do Boga, do Jego miłosierdzia.
    Tak zwany dobry łotr na pewno wiele miał na sumieniu, a jednak Pan Jezus powiedział: Dziś będziesz ze mną w Raju.

    #55 basa
  56. Bóg się tak o nas troszczy, że jak czytamy w Księdze Królewskiej: „Wodę będziesz pił z potoku, krukom zaś kazałem, żeby cię tam żywiły.”
    (1Krl 17:4) – tak Bóg rzekł do proroka Eliasza.
    Tylko w to musimy uwierzyć.

    #56 chani
  57. #52
    „Stary człowiek” też jest wartością. Wartością która zmuszona jest niejako /jak nie odrzuci/ do nieustannego kroczenia coraz wyżej lub bliżej -Boga.
    Wszystkie dzieci kochają. Bezwarunkowo. Czystością swą, dokąd duży człowiek nie zacznie krzywdzić /a krzywdy różnorakie/. Wiek/choroba nie odgrywa tu żadnej roli.

    #57 Ka
  58. #52 Janusz
    Trudna jest ta mowa, być może niezrozumiała dla wielu.
    Ja wiem, o czym mówisz, potrzeba tu wiary, by to pojąć, co po ludzku jest zgorszeniem.
    Dziękuję Ci za drążenie tematu 🙂
    i za świadectwo.
    Pozdrawiam!

    #58 Miriam
  59. #49 basa,
    Basiu, Jezus Chrystus stanął po stronie przeciwnej Ojcu, nie przeciwko Ojcu.
    Stanął po naszej stronie i za to zapłacił Sobą najwyższą cenę.
    Zaspokoił Ojca i Prawo dając nam darmowy dostęp do źródła życia wiecznego.
    janusz

    #59 baran katolicki
  60. #59 Janusz
    Ja nie antagonizowałabym Pana Jezusa przeciw Ojcu. Przecież Oni są jednością. 🙂
    Zadne królestwo wewnętrznie skłócone nie moze się ostać.
    Myślę,że wszystko odbyło się w zjednoczeniu Osób Boskich i wg jednego planu. 🙂
    Ks. Biskup często powołuje się na słowa z encycliki Benedykta XVI „Deus caritas est”: „W śmierci Jezusa na krzyżu dokonuje się owo zwrócenie się Boga przeciwko samemu sobie, poprzez które On ofiarowuje siebie, aby podnieść człowieka i go zbawić – jest to miłość w swej najbardziej radykalnej formie” (n. 12)
    Ja to rozumiem, że chodzi o Boga jako całość – o Trójcę Świętą. I Bóg – Ojciec i Syn, zjednoczeni Duchem Świętym zwraca się przeciwko sobie i wydaje siebie w postaci Syna. Wszytko jest w jedności. 🙂

    #60 basa
  61. #60 basa.
    Basiu, stanąć po stronie przeciwnej nie znaczy byc przeciwko. Tu jest ogromna różnica.
    Proszę dokładnie wczytac się w moje słowa.
    Pozdrawiam
    janusz

    #61 baran katolicki
  62. #47 baran katolicki
    Nie trzeba nic robić Chrystusowi,bo ci ludzie,których Król zaprosił do swego królestwa byli zdziwieni,kiedy usłyszeli że robili coś dla Niego.Nasza więz z Chrystusem nie jest po to abyśmy coś dla niego robili,ale abyśmy się uczyli od Niego dobroci i miłości.
    Ewangelia św.Mateusza była pisana z myślą przede wszystkim o żydach lub o chrześcijanach nawróconych z judaizmu.Wynika to z faktu,że Ewangelista zakłada u czytelników znajomość zwyczajów żydowskich,których znaczenia z zasady nie wyjaśnia.
    Moje pierwsze nawrócenie to sakrament chrztu.
    KKK 1547„…kapłaństwo wspólne wiernych urzeczywistnia się przez rozwój łaski chrztu,przez życie wiarą,nadzieją i miłością,przez życie według Ducha…„
    KKK 1227„Według św.Pawła Apostoła człowiek wierzący ma przez chrzest udział w śmierci Chrystusa,zostaje z Nim pogrzebany i powstaje z martwych:
    My wszyscy,którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa,zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć.Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć,zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to,abyśmy i my wkroczyli w nowe życie-Rz 6,3-4
    Ochrzczeni „przyoblekli się w Chrystusa„-Ga 3,27.Dzięki Duchowi Świętemu chrzest jest
    obmyciem,które oczyszcza,uświęca i usprawiedliwia „
    Nawrócenie pozostaje nadal warunkiem chrztu,jest jego koniecznym następstwem i dopełnieniem.

    #62 mirpat
  63. #54 basa.
    Basiu, proszę jeszcze raz na spokojnie dotknąć moich słów w poście #52.
    JA=stary człowiek. ON=nowo narodzony /Chrystus we mnie/.
    Przepraszam za ten duchowy /biblijny/ szyfr.
    janusz

    #63 baran katolicki
  64. Musze się wtrącić w waszą Basia i Janusz dyskusję.
    Jezus Chrystus był Bogiem i człowiekiem, ale pytanie: Więcej Bogiem, czy więcej człowiekiem?
    Według mnie więcej człowiekiem i jako człowiek wypił kielich gniewu Bożego, który się nam należał ii jak to pisze św. Paweł: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć…” [Rz 6,23] – On stanął po naszej stronie i umarł za grzechy nas wszystkich.
    „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich. ” [Iz 53,3-7].
    W komentarzu z Pisma Świętego edycji św. Pawła do Psalmu 22 czytamy: „Męka Jezusa wyraża także bolesne doświadczenie prześladowanego Izraela. Jezus uczestniczy w losie narodu: zna całą gorycz ludu opuszczonego, osaczonego przez zło, ale w końcu także wysłuchanego przez Boga.”

    #64 chani
  65. # 62 Janusz
    Mogłabym napisać do ciebie zupełnie tak samo 😉
    „Proszę dokładnie wczytać się w moje słowa.”

    #65 basa
  66. #64 Janusz
    Jest tylko jeden maleńki problem w moim zrozumieniu twojego postu #52.
    Ja uważam, że ty Piotra kochasz. 🙂
    I tyle.
    Nie dociekam, ile jest w tym twojej własnej ludzkiej miłości, a ile tej pochodzącej od Boga. 🙂

    #66 basa
  67. W nawiązaniu do #64

    Pewna osoba opowiadała mi sen.Przyśniła jej się zmarła babcia- prosta kobieta.Zapytana – jak jej tam jest.Odpowiedziała : jestem w niebie.A co robić , aby się tam dostać .NIC,ZWYCZAJNIE ŻYĆ.

    Ostatnio byłam na pogrzebie mojego sąsiada, który był takim przykładem.Zwyczajnie żył , z wielką pokorą przyjmował wszystkie nieszczęścia /utratę ukochanej żony , niedawno śmierć wnuka/
    Mogę potwierdzić co powiedział o Nim Kapłan,który Go znał -SPOTKAŁEM ANIOLA

    A więc – nic nie robić /mam na myśli nadmierny aktywizm/ , a tylko pozwolić , aby Pan czynił dobro z nas.

    #67 Tereska
  68. #64 chani
    Możemy sobie oczywiście powalczyć na cytaty z Pisma Świętego próbując udowodnić swoją rację, ale ja tego nie chcę.
    Odwołuję się więc do katechizmu Kościoła Katolickiego:
    ” Kościół wyznaje w ten sposób, ze Jezus jest niepodzielnie prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Jest On prawdziwie Synem Bożym, który stał się człowiekiem, naszym bratem, nie przestając przez to być Bogiem, naszym Panem. ” 🙂

    #68 basa
  69. Do Leszka

    Chyba wolę ewolucjonistyczną interpretację Ks. Biskupa: http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=2795 w której dzieło stworzenia i dzieło zbawiania to dwa dzieła.

    #69 Włodzimierz Kowalik
  70. #66 basa.
    To nie ja kocham Piotra, lecz kocha go we mnie Chrystus.
    Pozdrawiam
    janusz

    #70 baran katolicki
  71. #28 mirpat
    „chani„ często przypomina słowa„Żywe jest Słowo Boże i skuteczne…„.Jeżeli to Słowo przyjmuję,to staje się skuteczne.Odrzucone też jest skuteczne,ale w inny sposób-osądza.

    He 4, '(12) Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.’

    Przed chwila wyslalem:

    „..Wreszcie wspanialy ksiadz z Malty jest w St Augustyn, homilie mowi b. swobodnie, wolno i widac, ze mysli o tym co mowi sercem, On tym zyje, to widac. Juz pierwszego dnia chcialem mu powiedziec, ale juz wyszedl, ze Slowo Boze trafia i dotyka nas jak miecz obusieczny. Pozniej to jakby na potwierdzenie slyszalem z z mp3 w katechezie ks Bp.

    #71 Jurek

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php