W trzydziestą drugą Niedzielę roku B Kościół podaje nam jako pierwsze czytanie fragment z Pierwszej Księgi Królewskiej. Jest to opowiadanie dotyczącego jednego z pierwszych wydarzeń proroka Eliasza. Właściwie jest to początek opowiadań o działalności Eliasza za czasów Króla Achaba (koniec pierwszej połowy IX wieku przed Chrystusem). Eliasz zapowiedział wielką suszę, jako karę za bałwochwalstwo.

Był to bowiem czas po rozłamie królestwa, kiedy to serca królów i po części całego ludu kierowały się ku kultom bałwochwalczym. Eliasz zabiegał o prawowierność kultu Bożego w Ziemi Obiecanej. Z tego to powodu Eliasz był prześladowany i musiał uciekać. Pan Bóg to dopuścił. Było to też w jakiś sposób figurą i zapowiedzią wydarzeń, jakie miały nastąpić później w historii Izraela a także w historii Kościoła.

Eliasz z polecenia Pana Boga udaje się do Serepty koło Sydonu. Tam też tam ma miejsce wydarzenie, o którym mówi dzisiejsze czytanie. Jest to znamienne, że panujący wówczas król Achab miał za żonę Izebel, córkę Etbaala, króla Sydończyków. To ona była jedną z głównych przyczyn tego, że król Achab zaczął służyć Baalowi i oddawać mu pokłon, a nawet zbudował ołtarze i świątynię dla bożka Baala. W Takiej to sytuacji, po zapowiedzeniu wielkiej suszy, Eliasz otrzymał polecenie od Boga:    

Wstań!
Idź do Sarepty koło Sydonu
i tam będziesz mógł zamieszkać,
albowiem kazałem tam pewnej wdowie,
aby cię żywiła (1Krl 17,9).  

Prorok posłuszny głosowi Bożemu poszedł do Sarepty. Tam, w bramie miasta, spotkał pewną wdowę, która zbierała sobie drwa, by przyrządzić sobie i swemu synowi ostatni posiłek, gdyż miała resztę mąki i tylko trochę oliwy. Można więc powiedzieć, że była w sytuacji krańcowej. Tak też zresztą wprost powiedziała: Zjemy to, a potem pomrzemy.   

1. Sytuacja krańcowa

Zarówno wdowa ze swoim synem jak i prorok są w sytuacji krańcowej. Nie mają pożywienia. Mają natomiast wyznaczone zadania. Prorok ma zadanie wyprowadzać naród i jego przywódców z bałwochwalstwa. Jak się później okaże jest to dla niego równoznaczne ze stratą czy ofiarą życia (zob. 1Krl 19,2n). Dla wdowy i jej syna nie była to tylko kwestia ich przeżycia. Ona otrzymała od Pana polecenie, aby żywiła Proroka. W swoim niedostatku miała zaradzić także sytuacji proroka.

W jednym i drugim przypadku widzimy więc tych ludzi postawionych w sytuacjach krańcowych. Zadania są wielkie a środki są na wyczerpaniu. Nie ma perspektywy wyjścia z tej sytuacji. Nie ma perspektywy życia. Wy mowne są słowa wdowy, która mówi: ”przyrządzę sobie i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem pomrzemy”. Podobne będą też słowa proroka Eliasza wypowiedziane na innym miejscu wobec prześladowania ze strony żony króla Achaba, kiedy ratował się ucieczką. Wtedy w beznadziejności usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: „Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków” (1Krl 10,3n).

Przychodzą bowiem na człowieka takie momenty i takie chwile, w których człowiekowi jawi się przed oczyma tylko koniec. Jednak nie zawsze tak musi być. I że tak nie zawsze jest, nie jest to tylko sprawą tzw. szczęśliwego przypadku. W takich momentach dla wierzących jawi się szansa całkowitego zawierzenia i wejście w posłuszeństwo, które pozwala doświadczyć mocy większej niż wszystkie ludzkie sytuacje krańcowe łącznie ze śmiercią.

 

2. Posłuszeństwo

Biorąc pod uwagę wspomniany wyżej kontekst i tego rodzaju doświadczenia można a  nawet trzeba wyrazić twierdzenie, że w takich sytuacjach umiejętność zawierzenia i odwaga wejścia w posłuszeństwo są większe i ważniejsze niż nasze ludzkie doświadczenie.

Oczywiście konieczne jest najpierw spotkanie słowa Boga, które daje obietnicę i które poleca. Do kogo dotrze przesłanie ze strony Boga – jakimkolwiek kanałem – ten ma szansę przekroczyć horyzont tylko własnego spojrzenia i pozwoli się wprowadzić w widnokrąg i w perspektywę widzenia Bożego i pozwoli na to, by działanie Boże w nim dokonywało rzeczy po ludzku niemożliwych.

Prorok Elasz otrzymał od Boga polecenia i obietnicę: „Wstań! Idź do Sarepty koło Sydonu i tam będziesz mógł zamieszkać, albowiem kazałem tam pewnej wdowie, aby cię żywiła» (1Krl 17,9). Już w tym poleceniu i w tej obietnicy jest zawarte coś niesamowitego; coś, co uderza, coś co zaprasza do myślenia, że chodzi o sprawy nadzwyczajne, które wykraczają poza ludzkie kategorie.

Otóż prorokowi zostaje dane polecenie, by pójść do Sarepty w Sydonie, a więc w królestwie, skąd pochodzi żona króla Achaba, córka króla sydońskiego, jeden z głównych powodów bałwochwalstwa i najbardziej zaciekła prześladowczyni Eliasza (zob. 1Krl 19,2n). Trzeba też zwrócić uwagę na to, że Pan Bóg nie polecił żywić proroka Eliasza nikomu z możnych tego świata lecz właśnie wdowie, a więc komuś kto w ówczesnym świecie był widziany jako jeden z najsłabszych elementów w hierarchii społeczności i rzeczywiście takim był.

Prorok Eliasz zaś wypowiada do wdowy słowa, które – jeśli rozpatrywane w kategoriach ludzkich – mogą wydawać się w owej sytuacji krańcowej biedy wprost okrutne: „najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i twemu synowi zrobisz potem”. A jednak mógł je wypowiedzieć i dobrze że je wypowiedział. Dobrze też, że wdowa usłuchała tego polecenia, które musiało ją boleśnie uderzyć. Za tym poleceniem szła jednak obietnica: „Bo Pan, Bóg Izraela, rzekł tak: Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się”  Wdowa uwierzyła w obietnicę i w pełnym posłuszeństwie wykonała polecenie. „Poszła więc i zrobiła, jak Eliasz powiedział, a potem zjadł on i ona oraz jej syn, i tak było co dzień. Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się według obietnicy, którą Pan wypowiedział przez Eliasza”.

 

3. Życie musi dotykać krańcowych sytuacji, by być życiem  

Przyglądając się życiu naturalnemu: biologicznemu i psychicznemu zauważamy, że wszędzie tam, gdzie rodzi się nowe życie najpierw musi dokonać się jakiś dar,  jakaś ofiara, jakieś wydanie i poświęcenie siebie ze strony tego, kto uczestniczy w dawaniu czy przekazywaniu życia. Ziarno, by przynieść owoc nowego życia musi obumrzeć.

Żeby ktoś nauczył się kochać, musi doświadczyć, że jest przez kogoś bezinteresownie kochany i widzieć (doświadczyć) pełne miłości czasem bardzo ciche i pokorne poświęcenie. O ileż bardziej to wszystko dzieje się w dziedzinie duchowej obejmującej całą egzystencję człowieka.

Patrząc na Jezusa Chrystusa możemy uczyć się posłuszeństwa, jakie było zapowiedziane i zobrazowane m.in. w postawie Eliasza i wdowy z Sarepty. To On dotknął ostatecznie w sposób najbardziej pełny i najbardziej wymowny krańcowej sytuacji krzyża i grobu. W posłuszeństwie Ojcu oddał się za tych (nas wszystkich), którzy po grzechu zostaliśmy poddani krańcowej sytuacji śmierci i w związku z nią wielu innym formom i przejawom kresu, z którymi samy nie potrafimy sobie poradzić.

Jezus to przeżył i nam zostawił w najbardziej prostej i nam bliskiej formie. Zostawił nam pokarm nieśmiertelności, który nigdy się nie wyczerpie i nigdy nie ustanie nam siebie dawać. Jest on skuteczny i będzie zawsze skuteczny pod warunkiem, że przyjmujemy w posłuszeństwie wchodząc też w krańcowe sytuacje, jakie nam niesie nasze życie – życie ludzi śmiertelnych.

Eucharystia nie jest nagrodę dla bohaterów i zasłużonych, lecz dla słabych, którzy coraz bardziej są świadomi swej „krańcowej” (śmiertelnej) sytuacji i którzy właśnie dlatego, że przyjmują pokarm nieśmiertelności, nie cofają się przed doświadczaniem owych krańcowych sytuacji.

Ten pokarm jest zawsze dla nas i nigdy nie okaże się nieskuteczny. Nie ograniczy jego mocy żaden ludzki brak, z doświadczenia którego człowiek w posłuszeństwie zwraca się do Pana, który wszystko przewidzi; który polecił Eliaszowi iść do Sarepty, który polecił wdowie karmić Eliasza, który polecił na składać chleb i wino na pamiątkę swej Śmierci (a więc swej krańcowej sytuacji) i swego Zmartwychwstania (a więc nowości życia, które nie podlega śmierci i żadnemu brakowi), byśmy my mogli właściwie przeżywać wszystkie nasze krańcowe sytuacji i chwalić Boga za dar i łaskę nieśmiertelności. Byśmy dziękowali za pokarm nieśmiertelności, który dał nam śmiertelnym.

Obyśmy nie redukowali Eucharystii do cudu, który jest poza nami, lecz nią się karmili i stale pozwalali na to, by w nas spełniało się to, co ten Sakrament nieśmiertelności wyraża.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

53 komentarze

  1. Od takich poleceń nie da rady uciec. One wiercą dziurę w duszy tak, by zostały wykonane.
    I wszystko inne /w tym i przeżywany lęk/ nabiera uboczne, małowarte /lub nic/ znaczenie. Dlatego troszkę powątpiewam czy aby w tej sytuacji /dotknięcia Słowem Bożym/ można rozważać sprawę posłuszeństwa.
    Posłuszeństwo napewno było wielokrotnie przez Boga sprawdzane, tyle że wydaje mi się iż dużo wcześniej.
    A Sakrament nieśmiertelności?
    Najprawdopodobniej /:D/ uzdalnia i umacnia, by wytrwać stałość posłuszeństwa Bogu.
    A potem, potem – WYNIK /z którego uciec się już nie da.
    Cudów nie ma. Są rzeczy niezbyt nam wszystkim zrozumiałe, albo przez Boga utajnione.
    Dla dobra nas wszystkich.

    #1 Ka
  2. Mam pytanie do Księdza Biskupa.
    Czy powinniśmy rozmawiać o Sądzie Ostatecznym?
    Pytam, ponieważ na ostatniej Celebracji Słowa Bożego usłyszałam, że nie powinniśmy mówić o Sądzie Ostatecznym, a przecież w tylu miejscach Pisma Świętego jest o tym napisane.
    Fragment Listu do Hebrajczyków z ostatniej niedzieli też o nim mówi.

    #2 rene
  3. Dlaczego Bóg posłał Eliasza do wdowy, aby go żywiła?
    Dlaczego nie do ówczesnego możnego, który miałby z czego mu dać?
    A wdowa /z gr. chera/ to „pusta, pozbawiona czegoś”. To ona przecież była w sytuacji potrzeby, braku.
    Po ludzku to nielogiczne, że Bóg od niej „zażądał” oddania jeszcze tego niewiele, co miała, tę „resztę i trochę”.
    Wdowa uwierzyła w obietnicę i w pełnym posłuszeństwie wykonała polecenie.
    „…i tak było co dzień. Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się według obietnicy, którą Pan wypowiedział przez Eliasza”.
    Bo Eliasz /hebr. Eliyyahu/ to „Jahwe jest Bogiem”.
    Moim Bogiem, który utrzymuje mnie przy życiu dając pokarm nieśmiertelności.
    I tak jest co dzień.

    #3 Miriam
  4. Zjemy to a potem pomrzemy, bo wszyscy /wszystko/ przeciwko mnie. To stary zakon, stary człowiek tak ucieka pokonany swoją bezsilnością. W Jezusie Chrystusie mam nową perspektywę siebie bo
    J 6,51-58

    51 Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił. Jeśli ktoś będzie z tego chleba spożywał, na wieki żyć będzie. Chlebem, który ja dam, jest moje ciało na życie świata”. 52 Judejczycy rozprawiali między sobą, mówiąc: „Jak On może nam dać swoje ciało do zjedzenia!?” 53 Jezus zatem im rzekł: „O tak, oświadczam wam: jeśli nie będziecie spożywać ciała Syna Człowieczego i Jego krwi pić nie będziecie, nie będziecie mieć życia w sobie. 54 Kto spożywa moje ciało i moją krew pije, ma życie wieczne i ja go wskrzeszę w dniu ostatnim. 55 Bo moje ciało jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. 56 Kto spożywa moje ciało i moją krew pije, we mnie mieszka, a ja w nim. 57 Jak mnie posłał Ojciec, który żyje, a i ja żyję dzięki Ojcu, tak i ten, kto mnie spożywa, będzie żył dzięki mnie. 58 To jest chleb, który z nieba zstąpił. Nie jak jedli ojcowie, a poumierali. Kto ten chleb spożywa, będzie żył na wieki”.
    janusz

    #4 baran katolicki
  5. Na pewno powinnismy o Sadzie Ostatecznym pamietac bo kazdy uczynek z naszego zycia bedzie rozliczony

    #5 Jacek
  6. Mówiąc o pokarmie Jezus powiedział: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło.” (J 4,34) – w jednym z komentarzy tutaj na blogu pytałem się: „Czy umiemy pełnić wolę Bożą nawet jeśli by według nas była trudna? A jaka jest wola Boża względem nas?”, ja na razie nie pełnię woli Jego, wiem jak jest, ale na pierwszy rzut oka to zbyt trudne, ale jeśli mówię „Bądź wola Twoja…” to jednak muszę przełamać tą trudność i ….

    #6 chani
  7. #3 Jacek.
    „Wszystkie nasze dobre czyny są jak skrwawiona szmata” /Iz.64,5/.
    Jest to bardzo mocny obraz.
    Prorocy mają swoje prawo w formułowaniu i wypowiadaniu prawdy tak, by dotykała człowieka w najbardziej czułych sferach jego życia. Skrwawiona szmata to opaska menstruacyjna kobiety, która jest niezbitym dowodem, że cykl płodności zakończył się bez poczęcia życia. Jest to więc jakby „daremny” i nietrafiony (biblijnie: grzeszny) wysiłek całego organizmu. Mogło powstać życie, a nie powstało.
    Chcieliśmy dokonać dobrych czynów, a one okazały się puste, nietrafione, grzeszne, bez życia. Skoncentrowały bowiem nas na nas samych. A nie na powstaniu życia i na służbie życiu. Staliśmy się przez to skalani, mimo że chcieliśmy spełnić czyny dobre i według naszej oceny je spełniliśmy. Jednak nie trafiliśmy w to, co istotne. Minęliśmy się z celem. 🙂 http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=2202#more-2202
    janusz

    #7 baran katolicki
  8. Miało być #5 jacek a nie #3 jacek
    Przepraszam
    janusz

    #8 baran katolicki
  9. A ja chciałabym jeszcze wrócić do tej wdowy, która wrzuciła 2 pieniążki.
    Nie zachowała sobie jednego…
    W mojej wspólnocie ostatnio było bardzo krucho z finansami. Nie brakowało, ale to zawsze było na granicy. Z wielkim trudem wyjechaliśmy na konwiwencję przekazaniową. I okazało się, że jakiś brat/bracia okazali się bardzo chojni. Po zapłaceniu kolekty została jeszcze duża kwota, którą zdecydowaliśmy się oddać na misje ad gentes.
    Ale Pan Bóg okazał się jeszcze bardziej chojny.
    W sobotę nasz prezbiter wręczył nam kolejną dużą kwotę, mówiąc że nie wie, czy pochodzą od ubogiej wdowy, ale ktoś przesłał na potrzeby wspólnoty. Odpowiedzialny widząc, że dostajemy od Pana Boga tak chojnie, zapytał, czy i te pieniądze oddajemy na misje?
    Jednak bracia zdecydowali, że ta kwota była przeznaczona na potrzeby naszej wspólnoty, a więc niech zostanie we wspólnocie.
    To prawda, że jeden pieniążek oddaliśmy chojną ręką, ale drugi zostawiliśmy sobie.
    Daleko nam jeszcze do tej wdowy…

    #9 basa
  10. 1. „umiejętność zawierzenia i odwaga wejścia w posłuszeństwo są większe i ważniejsze niż nasze ludzkie doświadczenie”

    „Do kogo dotrze przesłanie ze strony Boga – jakimkolwiek kanałem – ten ma szansę przekroczyć horyzont tylko własnego spojrzenia i pozwoli się wprowadzić w widnokrąg i w perspektywę widzenia Bożego i pozwoli na to, by działanie Boże w nim dokonywało rzeczy po ludzku niemożliwych”
    ….
    Ta umiejętność zawierzenia i odwaga wejścia w posłuszeństwo woli Boga nie jest owocem naturalnego życia człowieka. Nie można tych zdolności wypracować w sobie własnymi siłami.
    Do tego potrzeba, żeby do człowieka-do mnie DOTARŁO przesłanie Boga, które POLECA i OBIECUJE.
    JAKIMKOLWIEK kanałem…
    Czyli zadanie pozostaje wciąż to samo – WSZYSTKIM GŁOSIĆ Ewangelię.
    Nikt, kto przekonał się, że z sytuacji krańcowej jest tylko jedno wyjście – posłuszeństwo Bogu – nie może zachować tego doświadczenia dla siebie. Nie może nie mówić o tym. W różnych okolicznościach, wśród różnych ludzi, wykorzystując różne kanały przekazu. Tym kanałem może być słowo, może być radość z życia wśród przeciwności świata, może być zgoda na umieranie na oczach świata.
    BY KAŻDY MIAŁ SZANSĘ przekroczyć horyzont tylko własnego spojrzenia na swoje życie.

    2. Zastanawiam się nad zdaniem Jezusa z Ewangelii:
    „Objadają (uczeni w Piśmie) domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy”

    Niby uczeni w Piśmie czynią to samo, co Eliasz – on też – wydawało się – objada wdowę.
    Dlaczego jednak Eliasz jest nam stawiany za wzór, a uczonych w Piśmie mamy się wystrzegać…
    Odpowiedzią, myślę, są słowa Jezusa – „dla pozoru odmawiają długie modlitwy”.
    Eliaszowi pewnie trudno było prosić wdowę o jedzenie dla siebie po jej słowach „zjemy to i pomrzemy”.
    Wydał polecenie wdowie dlatego, że posłuchał Boga.
    Czy uczeni w Piśmie słuchali Boga?
    Raczej tylko czytali historię Eliasza i wykorzystywali ją instrumentalnie.
    Wyciągali z tej historii wnioski dla wdów – one powinny ich karmić.
    Nie dla siebie.

    Uczę się tego, żeby czytając Pismo nie widzieć w nim tylko wskazówek dla innych, ale przede wszystkim dla siebie.
    Żeby nie być „uczoną w Piśmie”, przed którą ostrzega Pan Jezus.
    Pozdrawiam 🙂

    #10 julia
  11. Bóg panuje nad wszystkim.Nie są Mu przeszkodą ludzkie ograniczenia.Jego zamierzenia wobec nas są zawsze dobre,nawet jeżeli tak się nie wydaje na pierwszy rzut oka.Jr.29.11-„Jestem bowiem świadomy zamiarów,jakie zamyślam co do was-wyrocznia Pana-zamiarów pełnych pokoju,a nie zguby,by zapewnić wam przyszłość,jakiej oczekujecie„.
    Eliasz prosząc o poczęstunek,zaprosił wdowę do pójścia naprzód w wierze i zupełnego oddania się Panu.
    Jaka jest nasza-moja reakcja na obecność Boga?Boże nawiedzenie wciąż się dokonuje.Obym umiała rozpoznać Ciebie Panie w drugim człowieku,który przyszedł nie w porę,w sytuacji która nie jest po mojej myśli.Zaprzeć się samego siebie i iść za Tobą.

    #11 mirpat
  12. Ad 9
    Ale z drugiej strony całe to zdarzenie można odczytać także zupełnie inaczej.
    Po konwiwencji została nam duża kwota, którą jednak oddaliśmy w całości, nie pozostawiając sobie nic.
    Ten dar na potrzeby wspólnoty może był właśnie darem Pana Boga na potrzeby naszej wspólnoty?
    Tak napisał ofiarodawca – na potrzeby wspólnoty neokatechumenalnej…

    #12 basa
  13. Ad #2 rene oraz #5 jacek
    Rene,
    dobrze, że napisałaś.
    Odpisuję z pewnym opóźnieniem.
    Przepraszam.
    Ja w tej chwili nie pamiętam, jak dokładnie powiedziałem podczas Celebracji Słowa w katedrze. Zapewne nie powiedziałem w tym duchu i w tym sensie, żeby nie należy mówić o Sądzie Ostatecznym.
    Skoro na ten temat mówiłem, to prawdopodobnie w takim duchu i z takim zaproszeniem, że w życiu chrześcijanina nie jest poprawne takie rozumienie sądu, by żyć tylko w tym kluczu (mieć jedynie to na uwadze), aby „dobrze wypaść na Sądzie Ostatecznym”. Natomiast ważne jest to, by już tutaj w czasie ziemskiego życia żyć, jako ludzie-chrześcijanie, w życiu których odbywa się sąd nad ich działaniem przez moc Słowa Bożego. Bo tak rzeczywiście w życiu wierzących jest.
    Kto daje się przeniknąć już tutaj Słowu, z tym dzieje się to, o czym Pan Jezus powiedział:. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia (J 5,24).
    Należy też właściwie odczytać i poprawnie interpretować słowo Jezusa o Sądzie Ostatecznym zapisane u Mt (25,31-46). Nie ma tam dwóch grup ludzi, jak to najczęściej się rozumie, lecz trzy:
    1/ błogosławieni, którzy idą na prawą stronę Syna Człowieczego;
    2/ przeklęci, którzy idą na Jego lewą stronę;
    3/ ci, którzy już są z Jezusem jako Jego bracia najmniejsi i ostatni (elachistoi), nad którymi „sąd już się odbył”, bo – ze względu na usłyszane i przyjęte Słowo (a może z innych racji, czy bez racji) – przeszli przez ucisk, udręczenie i zostali usprawiedliwieni, nie mając własnej sprawiedliwości, lecz pozwalając się obmyć i wybielić we krwi Baranka (zob. Ap 7,13-15). O tym była już niejednokrotnie mowa tutaj na blogu i gdzie indziej.
    Jeśli to będzie obecne w życiu człowieka wierzącego – w naszym życiu, to już tutaj na ziemi dokonuje się nasze przechodzenie na stronę Jezusa. Naturalnie to dokonuje się mocą skutecznej i usprawiedliwiającej wiary i jest związane z konkretnymi naszymi decyzjami, w których albo odwołujemy się do naszej sprawiedliwości, praw, racji itp. i wtedy nie jesteśmy z Jezusem jako Jego bracia, lub też podejmujemy decyzje, w których – podobnie jak On – nie szukamy własnej sprawiedliwości, własnych racji, własnych praw itp., lecz oddajemy się Temu, który sądzi sprawiedliwie (1P 2,23), i wtedy jesteśmy z Jezusem. W tym tkwi istota sądu i tajemnica życia chrześcijańskiego.
    Jeśli dobrze rozumiemy dynamikę życia chrześcijańskiego wynikającą z usprawiedliwienia przez wiarę i z życia mocą Ducha Jezusa Chrystusa, wówczas mamy inną koncepcję życia oraz sądu (i w ogóle osądzania – zob. Rz 8,31-39), niż tylko ta ze świata.
    Unika się wtedy koncepcji życia pod „presją” Sądu Ostatecznego, pojętego głównie jako rozliczenie. Chociaż ta prawda i ta rzeczywistość zawsze pozostaną aktualne. Nie są jednak jedynym aspektem i wymiarem sądu.
    Popularne mówienie o Sądzie Ostatecznym, w którym przeważa ludzkie pojmowanie (rozumowanie) na sposób sądów i rozliczeń tego świata jest redukujące cały wymiar życia chrześcijańskiego, które spełnia się w mocy Ducha i płynie z dokonanego już usprawiedliwienia.
    W takim duchu zapewne mówiłem, chociaż nie tyle co teraz tutaj.
    Tematyka jest bardzo ważna i dobrze byłoby do niej jeszcze wrócić.
    Bp ZbK

    #13 bp Zbigniew Kiernikowski
  14. Ad #10 julia
    Julio,
    Dziękuję za te słowa i ten sposób interpretowania.
    Pozdrawiam – także Rodzinę.
    Bp ZbK

    #14 bp Zbigniew Kiernikowski
  15. Ad #7 baran katolicki
    Januszu!
    Dziękuję.
    Pozdrawiam z Rzymu Ciebie i Twoją Żonę, Piotra i Wszystkich z Twojej Rodziny.
    Pamiętam o Was w modlitwie na róźnych miejscach chrześcijańskiego doświadczenia i życia, jakie znajdują się w tym mieście.
    Bp ZbK

    #15 bp Zbigniew Kiernikowski
  16. #14 Bp Zbigniew Kiernikowski
    🙂

    #16 julia
  17. …”Nie ma tam dwóch grup ludzi, jak to najczęściej się rozumie, lecz trzy:
    1/ błogosławieni, którzy idą na prawą stronę Syna Człowieczego;
    2/ przeklęci, którzy idą na Jego lewą stronę;
    3/ ci, którzy już są z Jezusem jako Jego bracia najmniejsi i ostatni (elachistoi), nad którymi „sąd już się odbył”, bo – ze względu na usłyszane i przyjęte Słowo (a może z innych racji, czy bez racji) – przeszli przez ucisk, udręczenie i zostali usprawiedliwieni, nie mając własnej sprawiedliwości, lecz pozwalając się obmyć i wybielić we krwi Baranka (zob. Ap 7,13-15). O tym była już niejednokrotnie mowa tutaj na blogu i gdzie indziej.”…
    …,”Panie, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję, nad wszystko,co jest stworzone , boś Ty Dobro Nieskończone”,…
    Serdecznie pozdrawiam i proszę o modlitwę również za moja rodzinę w tym,za mego syna uzależnionego od mroku, niestety…

    #17 niezapominajka
  18. #10 Och,Julio ! Skąd w Tobie tyle mądrości? Kłaniam się więc Tobie – nisko /:D/

    #18 Ka
  19. #13
    Jestem pod wrażeniem.
    Możliwe to ?
    Punkt 3 – „ci, którzy już są z Jezusem jako Jego bracia najmniejsi i ostatni (elachistoi), nad którymi „sąd już się odbył” „,
    Wierzę Ks. Biskupowi – możliwe.
    Tylko kto z nas przez to sito ziemskie za życia przejdzie?
    Hmm…,
    chciałoby się.

    #19 Ka
  20. Dość długo mnie tu nie było bo byłam poza zasięgiem komputerowym.
    Wyjechalam z Pismem Swietym wiec kazdy dzien zaczynalam ze Słowem.
    Byłam często zdumiona, jak Słowo jest adekwatne do mojej sytuacji każdego dnia . Nie potrafilam nie dzielić się tym z mężem i innymi poznanymi ludzmi.
    Sposób dzielenia się był tak spontaniczny, że wręcz dla mnie zaskakujący.
    Wiem, że to świadectwo nie było moim wysiłkiem, bo płynęło z mojego wnętrza za sprawą Ducha Swiętego.

    Chwała Panu za wszystko i za Wasze świadectwa dla mnie.
    pozdrawiam

    #20 Tereska
  21. Natychmiastowe i ścisłe posłuszeństwo boskiemu słowu dowodzi, że Eliasz jest sługą Jahwe. Jak Izrael na pustyni, tak i Eliasz jest w cudowny sposób karmiony przez Jahwe.
    Tak, posłuszeństwo głosowi Pana jest tym co zmienia moją koncepcję życia. Jak wielka to konfrontacja dla mnie!
    Ka, hmmm… sito ziemskie?
    „… ze względu na usłyszane i przyjęte Słowo (a może z innych racji, czy bez racji) – przeszłaś przez ucisk, udręczenie i zostałaś JUŻ (!) usprawiedliwiona – nie mając własnej sprawiedliwości, lecz pozwalając się obmyć i wybielić we krwi Baranka”.
    Ka, czyż nie jest tak? 🙂

    #21 Miriam
  22. Ad #2 rene oraz #5 jacek i inni
    Dopowiedzenie w sprawie Sądu Ostatecznego, usprawiedliwienia i uczynków sprawiedliwości –
    Fragment Homilii Autora z II wieku:
    „Usiłujmy należeć do tych, którzy teraz dziękują Bogu, że za życia byli Jego sługami; nie zaś do bezbożnych, którzy wydani są na potępienie. Ja sam, choć jestem wielkim grzesznikiem i dotąd nie wyzbyłem się pokus, ale obracam się ciągle pośród zasadzek szatana, staram się podążać za sprawiedliwością, bym przynajmniej mógł zbliżyć się do niej, bo się lękam przyszłego sądu.
    Zatem, bracia i siostry, po wysłuchaniu Boga prawdy odczytuję wam mniejszą zachętę, abyście rozmyślając nad tym, co zostało napisane, zbawili samych siebie oraz tego, kto czyta pośród was. O taką bowiem zapłatę was proszę, abyście się nawrócili szczerym sercem i w ten sposób osiągnęli zbawienie i życie. Tak postępując damy wzór tym spośród młodych, którzy szczerze pragną się poświęcić służbie i miłowaniu Boga. Nie bądźmy przeto rozżaleni ani nie oburzajmy się, jeśli ktoś nas nierozumnych upomni i poprowadzi od niesprawiedliwości do sprawiedliwości. Niekiedy bowiem czyniąc zło, nie dostrzegamy tego z powodu niestałości umysłu i małej wiary, a ,,umysł nasz jest zaciemniony” zgubnymi pożądliwościami.
    Wypełniajmy uczynki sprawiedliwości, abyśmy osiągnęli zbawienie. Błogosławieni, którzy słuchają tych nakazów! Nawet jeśli przez krótki czas znoszą zło na świecie, zbiorą nieśmiertelny owoc zmartwychwstania. Niech więc człowiek prawy nie smuci się, kiedy na tym świecie doznaje utrapienia, albowiem odłożony jest dlań czas szczęśliwości. Powstawszy z martwych wraz ze swoimi przodkami, będzie się radował przez wieczność nie zamąconą żadnym smutkiem.
    Nie ulegajmy zniechęceniu, gdy widzimy bezbożnych w pomyślności, sługi zaś Boże w utrapieniu. Miejmy wiarę, bracia i siostry: oto poddani jesteśmy próbie przez Boga żywego; w tym życiu doznajemy ucisku, aby w przyszłym dostąpić nagrody. Nikt spośród sprawiedliwych nie otrzymał natychmiastowej odpłaty, ale czekał na nią. Gdyby Bóg natychmiast wynagradzał sprawiedliwych, mielibyśmy do czynienia z rodzajem handlu, w którym nie byłoby miejsca na uwielbienie. Nasza świętość byłaby pozorna, gdyż w rzeczywistości podążalibyśmy za natychmiastową korzyścią, a nie za pobożnością. Toteż sąd Boży niepokoi i krępuje tego, kto nie jest sprawiedliwy.
    Jedynemu i niewidzialnemu Bogu, Ojcu prawdy, który zesłał nam Zbawiciela i Dawcę nieśmiertelności, przez którego też objawił nam prawdę i życie wieczne, jemu chwała na wieki wieków. Amen.”
    Za LG, Sobota 32 tygodnia.
    Bp ZbK

    #22 bp Zbigniew Kiernikowski
  23. #21
    Nie wiem Miriam. Wielu przechodzi/ło przez ucisk i udręczenie. Tak tu jest. Musiałabym usłyszeć to wprost od Boga.
    Prawdą jednak jest, że cząstkę Sądu doświadczyłam.
    A najpiękniejsze /po ziemsku/ że cało wyszłam 😀
    W #22 Ks.Bp znowóż mnie pocieszył. Jak miło.

    #23 Ka
  24. #18 Ka,
    proszę, nie kłaniaj się 🙂
    Nie wiem, czy we mnie jest jakaś mądrość…
    Znający mnie najlepiej raczej myślą inaczej.
    Natomiast dziwne, że niekiedy właśnie tutaj udaje mi się napisać coś, co okazuje się być ważne…
    Tak działa ten blog 🙂
    Ukierunkowuje myślenie w dobrym kierunku 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    #24 julia
  25. #23 Ka
    Krystyno, Krysiu, Pan Bóg mówi do Ciebie bezpośrednio, wypowiada Słowo.
    Domyślam się, że przeszłaś jakiś ucisk ziemski, a to że żyjesz – Pan to sprawił!
    Chwała Mu za to, za ocalenie Ciebie 🙂

    #25 Miriam
  26. Taa.Tylko że największy ucisk /niewyobrażalny/ doznałam od Niego.Krótkotrwały,niemniej tak wielki że zwątpiłam.Uznałam że mnie oszukano /Bóg oszukał/i wcale nie zawiera cechy sprawiedliwego sędziego.
    Byłam bezbronna /ale o niesprawiedliwości wykrzyczałam :)/ z wielką drzazgą z powodu zawodu w sercu.
    Byłam pewna że jeśli /jakimś cudem/ nie umrę,mój mózg nie będzie zdolny do samodzielnego życia tu.
    Potem,z niedowierzaniem /że nic w nim nie uległo uszkodzeniu/poszukiwałam jakichkolwiek w nim zmian.Jedno powiem.TO BYŁO STRASZNE /na żywca/,ale byłam tak jak i przedtem – zdrowa.
    BÓG – JEST.

    #26 Ka
  27. #26 Ka
    Nie wiem, nie jestem Twoim kierownikiem duchowym, ale to bolesne doświadczenie w Twoim życiu na pewno miało sens. Nie ośmieliłabym się interpretować tego nie znając Ciebie. Jedno jest pewne : Bóg jest i kocha Cię 🙂

    #27 Miriam
  28. Dzisiaj na swój blog „przyklejałem” modlitwę o rozeznanie wewnętrze i tam są słowa:
    „Rozeznanie nie jest w żadnym wypadku / nawet w odniesieniu do decyzji osobistej / aktem wyizolowanym – zakłada ono otwarcie na innych, przynajmniej na kogoś ze wspólnoty. ,,Umiłowani, nie wierzcie każdemu duchowi, lecz badajcie duchy, czy pochodzą od Boga” / 1J 4, 1 /. Słowo ,, rozeznanie” oznacza ,,przesianie przez sito”. Oznacza to pozwolić w wierze by Słowo Boże przeniknęło nas, by ono nas oświeciło. ,,Przecież Słowo Boże jest żywe, skuteczne i ostrzejsze niż obosieczny miecz i przenika / człowieka / , aż do rozdzielenia spojenia z rdzenia duszy i ducha, a zdolne jest rozsądzić myśli i zamiary serca” / Hbr 4, 12 /.”

    #28 chani
  29. #28
    Ludzie podświadomie wyczuwają „sito”.
    I wiesz jak reagują? Najczęściej: „pięściami”.

    #29 Ka
  30. Sąd ostateczny, dokonuje się każdego dnia i na nowo daje szansę na zbawienie- tylko muszę dostrzec tę łaskę/możliwość/ nawrócenia się, ku Światłości.

    #30 mała
  31. #29 Ka
    Jak to dokładnie rozumiesz?

    #31 Tereska
  32. „Jednak nie zawsze tak musi być. I że tak nie zawsze jest, nie jest to tylko sprawą tzw. szczęśliwego przypadku. W takich momentach dla wierzących jawi się szansa całkowitego zawierzenia i wejście w posłuszeństwo, które pozwala doświadczyć mocy większej niż wszystkie ludzkie sytuacje krańcowe łącznie ze śmiercią.”
    Chyba cos podobnego doswiadczam.

    #32 Jurek
  33. „Skoro na ten temat mówiłem, to prawdopodobnie w takim duchu i z takim zaproszeniem, że w życiu chrześcijanina nie jest poprawne takie rozumienie sądu, by żyć tylko w tym kluczu (mieć jedynie to na uwadze), aby „dobrze wypaść na Sądzie Ostatecznym”. Natomiast ważne jest to, by już tutaj w czasie ziemskiego życia żyć, jako ludzie-chrześcijanie, w życiu których odbywa się sąd nad ich działaniem przez moc Słowa Bożego. Bo tak rzeczywiście w życiu wierzących jest.”
    Kilka dni temu jak zwykle we wspanialej homoli uslyszalem, sa trzy mozliwosci:
    Mozna wierzyc i oczekiwac sadu w strachu, ale to nie prowadzi nas we wlasciwym kierunku i do celu.
    Mozna byc obojetnym, ale jedyna droga jest byc jak dzieci, ktorzy z wytesknieniem oczekuja powrotu ojca do domu, by mu sie rzucic na szyje.
    Ktora sytuacja jest lepsza?

    #33 Jurek
  34. Dalej czytam jakby na potwierdzenie:
    „…Jeśli dobrze rozumiemy dynamikę życia chrześcijańskiego wynikającą z usprawiedliwienia przez wiarę i z życia mocą Ducha Jezusa Chrystusa, wówczas mamy inną koncepcję życia oraz sądu (i w ogóle osądzania – zob. Rz 8,31-39), niż tylko ta ze świata.
    Unika się wtedy koncepcji życia pod „presją” Sądu Ostatecznego, pojętego głównie jako rozliczenie. Chociaż ta prawda i ta rzeczywistość zawsze pozostaną aktualne. Nie są jednak jedynym aspektem i wymiarem sądu…”

    #34 Jurek
  35. #31
    Nie da się Tereso /nie umiem jak Ks.Biskup/ tłumaczyć blogowo.
    Napisałam myśl jaka mi przyszła po przeczytaniu wpisu Chaniego.
    Te pięści nie dosłownie.
    W zależności od ich poziomu /ważności metody przybierają przeróżne /czasem biegają bez sensu tak szybko,jakby ich ktoś/coś opętał /:)/

    #35 Ka
  36. #32
    Zapomniałam napisać że wszystko bez powodu /przyczyny.
    Można patrzeć i dziwić się.

    #36 Ka
  37. Bardzo dziękuję, Księże Biskupie, za odpowiedź. Pozdrawiam.

    #37 rene
  38. Sąd Ostateczny w chrześcijaństwieWedług chrześcijan sądowi ostatecznemu towarzyszyć będą znaki na niebie i ziemi, kataklizmy i ponowne przyjście na świat Jezusa Chrystusa (paruzja).

    Sąd Ostateczny poprzedzać mają prześladowania chrześcijan, powstanie fałszywego proroka, plagi zsyłane na ziemię. Po nich nastanie zwycięstwo Słowa Bożego, zmartwychwstanie wszystkich umarłych, osądzenie ich działań na ziemi i powstanie nowej ziemi i nowego nieba.

    Wydarzenia poprzedzające dzień sądu i sam sąd w sposób symboliczny opisuje Apokalipsa świętego Jana.

    Według Kościoła katolickiego sąd ostateczny jest poprzedzony sądem szczegółowym następującym bezpośrednio po śmierci (będącej rozłączeniem duszy od ciała) człowieka. Jeżeli sąd szczegółowy odbywa się w stanie łaski uświęcającej, dusza zostaje zbawiona (idzie do nieba lub czyśćca). W przeciwnym wypadku dusza zostaje potępiona (idzie do piekła).

    #38 P
  39. #38 P
    Uzupełniłabym to jeszcze kolejnymi, bardzo ważnymi dla całości prawdami na temat sądu :
    „Św.Jan wykazuje, że ów sąd z dnia ostatecznego (J 12,48)już dokonuje się w czasie. Otrzymując od Ojca polecenie dokonania sądu (J 5,22.27.), Jezus jednak nie przychodzi na świat po to, by przez ów sąd potępić ludzkość, ale by przeprowadzić rozpoznanie, selekcję, aby osądzić ludzi, którym został umożliwiony dostęp do światła (J 3,17-21; 9,39; 12,31.47.). Od tego czasu ciąży już wyrok potępienia na księciu tego świata;
    Bóg bowiem dokonuje sądu wyzwalając Jezusa z więzów śmierci a Duch Oświeciciel ukazuje wiernym słuszność sprawy Chrystusa (J 16, 8-11)”- Słownik Nowego Testamentu

    #39 Miriam
  40. #39
    Oby ten Duch Oświeciciel działał tak by zawsze i każdorazowo ukazywał człowiekowi skutek jego nierozumnego działania tj. czekające go z powodu grzechu ewentualne męki.
    Może świat nabrałby dobrego wymiaru, a człowiek przed występkiem uruchomił nieco duszy i rozumu.

    #40 Ka
  41. #40 Ka
    Obym dała się oświecić tym Światłem Ducha, żeby nie ulegać uczynkom ciemności!
    Albo po występku każdorazowo wracać do Światła – słusznej sprawy Chrystusa.
    Ka, dusza i rozum bardzo często działają post factum, ale dostęp do Światła jest wciąż otwarty, dopóki żyjemy tutaj 🙂
    Miłosierdzie Boga nie zna granic.

    #41 Miriam
  42. #41
    Post factum – tylko z uwagi na ewentualną karę. Człowiek prawdziwie Boży uruchamia zrozumienie przyczyny i ewentualnej kary z powodu występku, przed czynem.
    Świadkowałam całemu procesowi przed nałożeniem „kary”. Skupiano się nie na ewentualnym grzechu czy występku, ale na kontaktach, układach które mogłyby przeszkodzić w osiągnięciu celu.
    Działano małymi krokami, pilnie obserwując reakcję otoczenia /ofiara nie liczyła się/, odpowiednio wcześniej ją /otoczenie/ zastraszając.
    Do chwili kulminacji /osiągnięcia upragnionego celu/ działali tak z trzy lata. I nikt mi nie powie że było to działanie nieświadome.
    //Słudzy szatana – to mój na prywatny użytek werdykt /nie oceniaj :D/.Spisali się w swej posłudze znakomicie//.

    #42 Ka
  43. #42
    Ostro?
    Ostro. Bo na to zasługują.

    #43 Ka
  44. #42 Ka
    Oj, tak, trzy lata raczej nie działa się nieświadomie. Miałam na myśli upadek ze słabości a nie wykalkulowane działanie.
    Ka, musiałaś być świadkiem czegoś bardzo trudnego /znów się domyślam/.
    A przed czynem (złym) ratuje dobrze ukształtowane sumienie przeduczynkowe. Wrażliwość na Ducha Bożego,
    nie z lęku przed karą.

    #44 Miriam
  45. #44
    To owoce bestii /jeszcze wyrosną i rozrosną/ o których wspomina Niezapominajka przy okazji Księgi Daniela.
    Jejku, widać jak bardzo jestem zła na panoszące się takowe wylęgi.

    #45 Ka
  46. #45 Ka
    Chyba słusznie – ta złość,
    ale ja tam bym się na niej tak bardzo nie zatrzymywała, bo umknie mi obserwacja wielkich i cudownych dzieł Boga (pośród tego panoszącego się zła)

    #46 Miriam
  47. #46 Moja „złość” najwyżej jest kilkuminutowa.Nawet nie wiem czy można to złością nazwać.Napewno wielką niechęcią.

    #47 Ka
  48. Ka, niechęć do wszelkich przejawów nieprawości jest jak najbardziej na miejscu, tak myślę.
    Złość /chwilowa/, czy oburzenie są ludzkimi uczuciami, zdarza się.
    A pokój serca, ten prawdziwy, jest tylko Chrystusowy. Nie wypracujemy go sobie wysiłkami, czy innymi zabiegami. Jest darem. Ja tego doświadczyłam.
    Pokój z Tobą! 🙂

    #48 Miriam
  49. #48
    Jest darem.
    Ja to wiem, bo z takim wyposażeniem przyszłam tu na świat. Dlatego też obserwując dzieci myślę że niektórzy pewne dary zgubili, a inni świadomie odrzucili.
    Co zgubione odnajdzie się /jeśli zechcesz poszukać/, nad tym co odrzucone trzeba już ciężej popracować, by zostało przebaczone i wróciło.

    #49 Ka
  50. #49
    Ka, całkowicie się z Tobą zgadzam. Też tak myślę.

    #50 Miriam
  51. #50 c.d.
    Nie daje mi jednak spokoju to : „świadomie odrzucili”. Czy dar można świadomie odrzucić?
    Zgadzam się, że czasem trzeba popracować, by wróciła dobra relacja międzyludzka, ale na przebaczenie Boże (za mój grzech) i powrót do łaski nie jestem w stanie absolutnie niczym sobie zasłużyć.
    Totalna darmowość miłości ze strony Boga i to uprzedzająca. Doświadczyłam.
    Można się w życiu pogubić, ale trudniej mi uwierzyć, żeby ktoś świadomie odrzycił ofiarowany mu dar.
    Osoby, które spotykam (łącznie z sobą) mają te dary raczej zakopane, czasem bardzo głęboko.
    Teraz czytam w Liście do Rzymian:
    „Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem, jak z darem łaski (…) Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”. 5,15-21 i dalsze rozdziały.
    Dzięki ofierze Chrystusa ludzie są uratowani od przyszłego gniewu, ponieważ w Chrystusie Bóg staje po stronie grzeszników i lituje się nad ich nędzą.
    Taka jest moja wiara.
    I nadzieja.

    #51 Miriam
  52. #51
    No to nie ma sprawy. Bez względu na to jacy jesteśmy /i do kogo przynależymy – obfitsza łaska/ i tak wszyscy będziemy w Niebie.
    Nie pozabijamy się wzajemnie czasem tam /troska/?

    #52 Ka
  53. Ka, ja myślę, że w Bogu, Jego miłości WSZYSTKO zobaczymy INACZEJ 🙂

    #53 Miriam

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php