Spotkanie z Młodzieżą (121028)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W spotkaniu wzięła młodzież ze swymi opiekunami i prowadzącymi z trzech środowisk artystycznych: Teatr eS, Chór Miasta Siedlce i Zespół „Chodowiacy”.

Po przedstawieniu zarówno indywidualnym jak i zespołowym zostało wykonanych kilka utworów (m. in.: Czego chcesz od nas Panie, Miłość mi wszystko wyjaśniła). Zatrzymaliśmy się kolejno nad ich treścią. Przy tej okazji prowadziłem refleksję nad różnymi aspektami naszego życia, w szczególności młodego i artystycznego.

Zachęcam do kontynuowania rozpoczętych rozmów.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

51 komentarzy

  1. Ka
    Odpowiem teraz.
    W sianiu też może być radość. To daje nadzieję na plon 🙂
    Smutek rodzi się z tego, gdy oczekuje się owocu, a nie widzi się go.
    Jeśli sieje się z perspektywą, że to ktoś inny daje wzrost i zbierze plon, wtedy jest radość z tego, co się robi. 🙂

    #1 basa
  2. Słuchajcie. Tydzień temu byłam na konwiwencji początku roku. Katechista wprowadzając do nowej pieśni powiedział, że jest ona zaproszeniem do tego, aby dążyć do Nieba, ale także do tego, aby wspólnota była obrazem Nieba już tu i teraz i przez to była świadectwem dla innych, ze Bóg istnieje. 🙂
    I tak się chyba stało z moją wspólnotą. Tam, gdzie pojechaliśmy, byli także inni ludzie. My nic nie robiliśmy, aby zwracać ich uwagę na nas, na to co robimy, ale wyglada, że Pan Bóg działał na nich już przez samą naszą obecność.
    Tak sobie myślę, że właśnie tam sprawdziły się słowa naszego katechisty. 🙂

    #2 basa
  3. Proponuję posłuchać hymnu „Czego chcesz od nas Panie” w wersji Wandy Warskiej

    #3 Ka
  4. #3 Ka
    W kontekście czego proponujesz posłuchać tego hymnu?

    #4 basa
  5. Nie było mnie jakiś czas i moje rozmowy bardzo się oddaliły, dlatego pozwalam sobie wrócić do nich tutaj. Karolina napisała: „Więc pozostanę raczej krytykantką” a mi przypomniało się to, co powiedział Ks. Biskup we wtorek w audycji „Rozmowy o życiu” na temat Psalmu 1 o kategorii szyderców.
    „Szydercy to ci, którzy siedzą bezczynnie i obmawiają wszystko i wszystko jest krytykowane i wykpione, bo nie ma żadnej wartości, która by mogła ich do czegoś zobowiązywać”.
    Ja nie wiem, jaka jest prawda o twoim proboszczu Karolino. Nie wiem, jaka jest prawda o tobie.
    Prawdą jest to, że gdy przeczytałam twój post, tak mi się skojarzyło.
    Może warto się nad tym zastanowić?

    #5 basa
  6. ad#5 basa
    – widzę, ze utworzyłaś front walki ze mną.
    Z polecenia?
    Nie mam przygotowania żeby te utarczki prowadzić, ani nie mam zamiaru. Niech wszystko będzie jak było, a pisaniny mojej nikt nie przymusza wpuszczać. Zakrywanie dywanem wszelkiego g…a da taki efekt, jak z biskupem Jareckim, A może to tak trzeba? sama nie wiem, za głupia jestem, żeby pojąć to wszystko, co tu się mówi.
    Jakaś chyba fałszywa nuta brzmi w tym wszystkim, ale nie umiem jej wychwycić, bo w śpiewaniu nie jestem dobra:-)
    Będę szłą swoją droga do Pana Boga, bo tutaj same zawiłości, a ja mam prostą, zwyczajną, jak każda gospodyni domowa.
    I mam nadzieję że i dla „szyderców” znajdzie się miejsce u niebios bram,

    #6 karolina
  7. #6 karolina
    Nie walczę z tobą, ale moim zdaniem nie jesteś w porządku. Mówisz, że to, co piszesz jest prawdą, ale dlaczego nie mówisz tej prawdy temu, kogo to dotyczy, tylko za plecami?
    Czy to jest szczere?
    Czy to może wyzwolić?
    Czy takie postępowanie pomoże twojemu proboszczowi w nawróceniu?
    Ja nie wiem, czy te słowa o szydercach dotyczą ciebie. Ty sama musisz to ocenić. Ja cię nie znam.
    Ja napisałam tylko, że taka myśl przyszła mi do głowy, gdy czytałam twój post. Taka jest prawda- taka myśl przyszła mi do głowy.
    Nie uważam, abyś była za głupia.
    I myślę, że szydercy też mogą dojść do Nieba, pod warunkiem, że się nawrócą i przestaną nimi być.
    Nawet ja mam szansę na Niebo, gdy się nawrócę.

    #7 basa
  8. A w ogóle to miałam jeden cel: Abyś wyszła z tej swojej bierności i krytykowania wszystkich i zaangażowała się w swojej parafii.
    Zmiany od czegoś trzeba zacząć.
    Masz dobrą okazję – synod ją daje.
    Masz szansę pokazać wszystkim, że na prawdę zależy ci na dobru twojej parafii, na dobru twojego proboszcza, na pogłębieniu wiary.
    Odwagi. Twój proboszcz na pewno cię nie zje.
    A poza tym to krew męczenników jest płodna. 🙂
    Więc dobrze przyjęta przykrość może dać pozytywne owoce.
    Nie broń siebie. Pozostaw swoje ja i swoje poglądy i idź i pozwól, aby to Pan Bóg pokierował tobą.
    Myślę, że wiele możesz zrobić w swojej parafii, ale musisz wyjść ze swojego Ur.
    Powodzenia 🙂

    #8 basa
  9. I jeszcze jedno – nawet nie wiem, kto jest twoim proboszczem. Nie czytałam tej relacji na stronie diecezji. Przeczytałam tylko nagłówek. Dlatego wiem, że łatwo byłoby zidentyfikować go, ale dla mnie to nie ma znaczenia.

    #9 basa
  10. #4
    W kontekście wsłuchania się w słowa, na wzór uczestniczącej w spotkaniu młodzieży.

    #10 Ka
  11. Coś mi się przypomniało odnośnie tego „zjedzenia” 🙂
    Kiedyś Janusz czyli baran katolicki napisał do mnie: „Basa, pozwól się zjeść.”
    I to były najbardziej przekonywujące i trafiające do mnie jego słowa.
    Często przypominam je sobie w trudnych sytuacjach: Pozwól się zjeść. Tak jak Pan Jezus nam się daje. 🙂

    #11 basa
  12. #5 basa
    Wiem, że chcesz pomóc Karolinie.
    Nie chcę się wtrącać, ale może nie ma takiego przygotowania jak Ty, aby sprawy widzieć w innym świetle?
    Może Pan Bóg inaczej chce ją prowadzić i przyprowadzić do Siebie?
    Niektóre dusze (osoby) potrzebują specjalnego prowadzenia, tak myślę.

    #12 Miriam
  13. #12 Miriam
    Masz rację, że Pan Bóg różnymi drogami prowadzi człowieka do Siebie. Jednych prowadzi prostymi, drugich krętymi ścieżkami – może to zależy od ich rozwoju duchowego? Boga nie da pojąc.
    „Pan jest dobry i prawy: dlatego wskazuje drogę grzesznikom; rządzi pokornymi w sprawiedliwości, ubogich uczy swej drogi.” [Ps 25,8-9]

    #13 chani
  14. #12 Miriam
    W niczym nie jestem lepsza od Karoliny. Tak myślę.
    I ja jak każdy potrzebuję „specjalnego prowadzenia”.
    Ja tylko inaczej widzę daną sytuację i dzielę się z nią moim spojrzeniem, tą inną perspektywą.
    I jak zwykle robię to nieumiejętnie, gdyż ona odbiera to jako walkę z nią…

    #14 basa
  15. #10 Ka
    Dziękuję za wyjaśnienie 🙂

    #15 basa
  16. W ogłupiającej z zasady telewizji oglądałam fragment programu, w którym przeprowadzono pewien eksperyment. Polegał on na tym, że kobieta – miłośniczka prawdy – postanowiła przez 3 dni mówić prawdę wszystkim bez wyjątku. Po dniach eksperymentu kobieta stwierdziła, że dla dobrego funkcjonowania w społeczeństwie niekiedy trzeba uciekać się do zamilczenia całej prawdy, czyli do kłamstwa. Na przykład mówiąc w sposób bardzo bezpośredni prawdę o naszej ocenie wyglądu koleżanki czy sposobu jej odżywiania – mogę stracić jej przyjaźń, co jest dla mnie większą stratą moralną niż zmilczenie prawdy.
    Tyle świat z telewizji.
    A Katechizm Kościoła Katolickiego powie:
    „2488 Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej”
    Pozdrawiam 🙂

    #16 julia
  17. #14 basa
    Dla mnie to, co teraz wyraziłaś stawia poprzednie „dobre rady” w innym świetle, przyjaznym 🙂

    #17 Miriam
  18. #13 Chani
    Może niezupełnie tak.
    Czym dla Ciebie/wg Ciebie jest rozwój duchowy?
    Tak, Pan Bóg „ubogich uczy swej drogi”- piękny cytat przytoczyłeś 🙂

    #18 Miriam
  19. Ad 16 Julio,
    ,,niekiedy trzeba uciekać się do zmilczenia całej prawdy, czyli do kłamstwa” – przemilczenie, nie ujawnienie tego, co wiem, nie jest kłamstwem. Chociaż bywają sytuacje, kiedy masz obowiązek powiedzieć prawdę. Np. nazwać zło po imieniu, gdy widzisz je. Wtedy milczenie jest grzechem.
    Jest prawda obiektywna i subiektywna. gdy nie podoba mi się kreacja pani X i nie wyrażę jej swojej opinii, to kieruje mną roztropność i miłość bliźniego, ponieważ móJ sąd jest subiektywny. Ona, czy inni widzą to inaczej i mają do tego prawo.
    Kiedy natomiast, np. ktoś mówi, że Boga nie ma albo, że Bóg jest zły, nie kocha człowieka, wtedy mam obowiązek (jako dziecko Boże, świadek Chrystusa) stanąć w obronie prawdy obiektywnej. Wtedy moja wiara = wiedza, bo mam doświadczenie Boga w swoim życiu.
    Nie wiem, czy dobrze wyjaśniłam, o co mi chodzi. I tak na marginesie – uważam za grzech milczenie Kościoła w Polsce (hierarchii) w sprawie przegłosowania w sejmie aborcji niepełnosprawnych.Może mi coś umknęło, ale nie przypominam sobie, aby Episkopat zareagował na to głosowanie i uświadomił posłom (rzekomo wierzącym),którzy głosowali za – że są w stanie grzechu ciężkiego. MILCZENIE JEST W TYM PRZYPADKU PRZYZWOLENIEM!

    #19 Maria
  20. do wszystkich kometatorów:

    oto cytat wypowiedzi Marii z wpisu o Sympozjum:

    Miriam, nie podejmuję dalszej wymiany zdań, chociaż mam ochotę drążyć temat. Doszłam do wniosku, że mija się to z celem, odbieramy na na różnych ,,długościach fal”.
    #40 Maria
    Myślę podobnie jak Maria.

    #20 karolina
  21. Byłam na niedzielnym spotkaniu z ks. Biskupem.Bardzo się ciesze, że Jego Ekscelancja otwarty jest na spotkania z młodymi ludzmi ze środowisk twórczych.Dziękuję, za możliwość wysłuchania rozważań- głębsze zrozumienie wykonywanych treści naszych przedstawień na pewno przyczyni się do lepszego, pełniejszego przekazu.
    Czekam na następne spotkanie

    #21 Ania H
  22. #20 Karolina
    Czy uważasz więc, że wymiana zdań nie jest możliwa?

    #22 Miriam
  23. #19 Mario,
    – do wniosku, od którego zaczęłaś, doszła (dopiero po eksperymencie) kobieta z telewizji.
    – zastanawiam się, czy jest PRAWDA subiektywna.
    – Episkopat zwrócił uwagę posłom, żeby głosowali zgodnie ze swoim sumieniem w sprawie nowelizacji wspomnianej przez Ciebie ustawy, PRZED głosowaniem, cytuję:
    „19.10.2012 – Oświadczenie Prezydium Konferencji Episkopatu Polski
    W związku z toczącą się społeczną dyskusją i próbami wywierania nacisku na posłów, jakie miały miejsce przy okazji prac Sejmu RP nad nowelizacją obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny, ochrony płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży, Prezydium Konferencji Episkopatu Polski przypomina o konieczności poszanowania wolności sumienia posłów i senatorów podczas głosowania w parlamencie.
    Kościół broni godności i prawa do życia każdego człowieka, w tym wszystkich osób niepełnosprawnych, a także nienarodzonych dotkniętych wadami genetycznymi. Dlatego z uznaniem przyjmuje prace nad wykreśleniem części zapisu wspomnianej ustawy tak, by pozwoliła uchronić życie osób z zaburzeniami genetycznymi. Mowa tu o dzieciach z zespołem Downa, Turnera, Retta i innymi z grupy ponad 20 tys. znanych schorzeń genetycznych. Osoby te są cenne dla dobra każdego społeczeństwa, stąd ważne jest tworzenie dla nich oraz dla ich rodziców jak najbardziej przyjaznego klimatu społecznego. Dzieci ze schorzeniami genetycznymi mają prawo do tego, by – tak jak wszyscy inni ludzie – urodzić się i żyć wśród nas, by kochać i być kochanymi.
    Kościół nie stanowi prawa w Polsce, ale domaga się pełnego poszanowania wolności sumienia parlamentarzystów w głosowaniach. Wyraża też wdzięczność wszystkim, którzy bronili i będą bronić życia od poczęcia do naturalnej śmierci”
    Pozdrawiam.

    #23 julia
  24. Karolino, moja wypowiedź, którą zacytowałaś nie dotyczyła Sympozjum!

    #24 Maria
  25. Karolino, jeszcze raz uważnie przeczytałam Twoje wpisy, niestety ja nie myślę podobnie jak Ty.
    Pozdrawiam i myślę, że na modlitwie zrozumiesz dlaczego.

    #25 Maria
  26. Spotkanie było cudowne. Piękny klimat 🙂 Słowa ks. biskupa zostaną w mojej pamięci na długo. Jestem młodą osobą, więc rozmowy o tak ważnych aspektach życia pomogą mi w kształtowaniu swojego „ja”. Dziękuję bardzo i czekam na kolejne.

    #26 Gabriela
  27. Uważam, że takie spotkania powinny odbywać się regularnie-wiele by to wniosło w życie młodzieży. Nowe perspektywy zawsze dają szczęście 🙂

    #27 Izabela
  28. #20 Karolina
    Jest mi smutno z tego powodu.
    Twój post jakby mówił do mnie: Nie jesteś warta mojego zainteresowania. Nie warto z tobą rozmawiać.
    To jest odrzucenie…
    Ja lubię wymieniać zdanie. Można na tym wiele skorzystać. I moim zdaniem nie chodzi wcale, aby myśleć jednakowo, ale właśnie w różności znajdować jedność. 🙂
    Serdecznie cię pozdrawiam i dziękuję za wymianę zdań 🙂

    #28 basa
  29. A tak swoją drogą: Czy nie uważacie, że znacznie lepiej widzimy złą prawdę w kimś niż w sobie?
    Ta przysłowiowa belka w oku…

    #29 basa
  30. #18 Miriam
    Według mnie rozwój duchowy to stan naszego zjednoczenia z Bogiem. Jeśli jesteśmy z Nim jednego ducha to On sam nas prowadzi.
    A za cytat dziękuję. Czasami mi się udaje coś dobrego uczynić 🙂

    #30 chani
  31. Ostatnio zdarzył mi się przykry przypadek.
    Mianowicie obok mnie przechodziła dziewczyna, którą rzadko widuje i nie mogłem wypowiedzieć żadnego słowa, a byłem pewny, że już do niej zagadnę a tu… przeszłem obok i milczałem. Później otrzymałem na maila ten cytat: „Oniemiałem, zamilkłem pozbawiony szczęścia, lecz moja boleść wzmogła się na nowo.” [Ps 39,3].
    Chociaż wiem gdzie Ona mieszka, to jakoś nie potrafię tam pójść.
    Nie wiem co się ze mną dzieje. Serce podpowiada co innego, a rozum co innego.
    Chciałbym rzeczywiście do Niej pójść, ale jak wtedy się nie odezwałem, to nie wiem czy się uda teraz.
    A poza tym jakoś od razu jak ta dziewczyna mi się spodobała w przychodni, wiedziałem na jakiej mieszka ulicy, ale jakoś ze mną coś się stało, że nie chodziłem tamtędy.
    Teraz to taki mam problem, że….

    #31 chani
  32. Ad mojego wpisu #20
    Znalazłam na stronie Konferencji Episkopatu Polski pismo z dnia 19.X. Prezydium KEP o wolności sumienia parlamentarzystów i ochronie życia osób z wadami genetycznymi. Nic o tym piśmie nie słyszałam. Ale jest, więc piszę sprostowanie.

    #32 Maria
  33. # Karolina
    Już nie zbierzesz tego co posiałaś,ale możesz złamać tego moc.To tylko zależy od Ciebie.Nie zaznasz spokoju sumienia dopóki nie przeprosisz i poprosisz o wybaczenie ludzi i Boga.Wyrzuty będą dręczyć w najbardziej nieodpowiednich momentach np.rekolekcje,święta Bożego Narodzenia,czy też podczas udziału w Eucharystii.
    Tylko tak jest możliwy powrót do wolności wg.zamysłu Boga.Wiem o tym,bo doświadczyłam tego na własnej skórze.Polecam Cię Bogu w swoich modlitwach.

    #33 mirpat
  34. do wszystkich komentujących!
    -Nie uważam rozmów za niemożliwe:
    -nikogo nie uważam za osobę niewartą zainteresowania;
    -oczywiście, że wypowiedź Marii nie odnosi się do Sympozjum, tylko tam jest umiejscowiona;
    -nie uważam, że Maria zgadza się z moimi poglądami i tego nie oczekuję; ośmieliłam się napisać, że ja zgadzam się z pogladami Marii odnośnie kwestii”Doszłam do wniosku, że mija się to z celem, odbieramy na na różnych ,,długościach fal”.
    -nie wierzę w wymianę zdań, gdzie jedna ze stron zawsze ma rację ( przynajmniej taką postawę prezentuje) wypowiadając swoje zdanie;
    -będę więc szła swoją prostą drogą do Pana Boga, jak nauczyłam się w rodzinnym domu, bo droga mądrych i badających Pisma jest kreta i zawiła, dla prostego człowieka, takiego jak ja.
    karolina

    #34 karolina
  35. #29 basa
    A ja się tak zastanawiam, nad tym zdaniem…
    Czy może być „zła prawda”?
    /Czepiam się słówek :)/

    #35 Miriam
  36. #30 Chani
    Według mnie – dobrze powiedziałeś 🙂
    Ale obawiam się, że gdybyśmy weszli w temat, przekroczyłoby to ramy tego Bloga!
    Wiesz, szukałam w konkordancji słowa „zjednoczenie” i znalazłam tylko jeden odnośnik do Nowego Testamentu : Ef 1,10 „(…)aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie”.
    A w wydaniu paulistowskim NT do tego wersetu jest dołączony komentarz : Boży plan zbawienia. Dosyć długi fragment, więc przytoczę tylko kawałek:
    „Spoczęła na nas także moc Ducha Świętego, dzięki któremu odczytujemy wolę Bożą, modlimy się i żyjemy”. Mamy tego samego Ducha!
    Bardzo lubię też te słowa Psalmu :”Wszystkie ścieżki Pana są pewne i pełne łaski” i dodaję sobie – tak, jeśli są to ścieżki (drogi) Pana, a nie moje (moje po ludzku tylko myślenie, patrzenie).
    Dlatego myślę, że prowadzenie nas przez Pana nie zależy od naszego rozwoju duchowego, ale że to prowadzenie taki rozwój (zjednoczenie) w nas sprawia! Pozdrawiam Cię.

    #36 Miriam
  37. #35 Miriam
    Masz rację prawda jest zawsze dobra. 🙂
    Ale to, co robimy jest dobre lub złe.
    I mi łatwiej jest przyjąć prawdę dla mnie miłą np gdy mi ktoś mówi, że np dobrze powiedziałaś, niż gdy ktoś mi powie – jesteś kłamcą, a ja przecież uważam się za prawdomówną, a ten jeden raz to właściwie nie skłamałam, tylko coś tam. I szukam usprawiedliwienia.

    #37 basa
  38. # 34 karolina
    Spytam się ciebie: Czy na prawdę jesteś pewna, że twoja droga do Boga jest prosta?
    Jesteś pewna, że gdziesz po drodze nie zbaczasz?
    Wygląda na to, ze jesteś mądrzejsza i lepsza ode mnie. 🙂
    BO potrzebuję badania Piśma Świętego, aby zobaczyć, że błądzę i kierunkowskazu, jak na tą prostą drogę powrócić.
    No cóż. Jest dla mnie nadzieja. 🙂 Jak powiedział kiedyś Ks. Biskup na katechezie „Chrzest w życiu i misji Kościoła” to Pan Bóg buduje swoją prostą drogę, na naszych krzywych ludzkich drogach.

    #38 basa
  39. I jeszcze:
    Tak to jest w czasie rozmów – każdy przedstawia swoją rację. Ty też to robisz, więc nie pisz, że tylko jedna strona ma rację. No chyba, ze myślisz o sobie. 🙂
    Ważne jest, aby na siłę swojej racji komuś nie narzucać.
    Przepraszam ciebie, jeśli odniosłaś takie wrażenie co do moich wpisów.

    #39 basa
  40. Ad 23
    Mea culpa, rzeczywiście Julio przytoczyłaś czyjąś wypowiedź, czytając w pośpiechu, to zdanie rzuciło mi się w oczy.
    Co do prawdy subiektywnej, nie upieram się, ale miałam na myśli, że jest to coś prawdziwego tylko dla mnie. Nie wiem czy mój tok rozumowania jest właściwy. To chyba filozofia….no cóż filozof ze mnie żaden.
    Co do oświadczenia Episkopatu, to dopatrzyłam się później.
    Pozdrawiam.

    #40 Maria
  41. #34 Karolino,
    Dobrze, że piszesz 🙂
    Myślę, tak uważam, że wypowiadający swoje zdanie człowiek nie zakłada chyba z góry, że zawsze ma rację! Rzeczywiście, nie byłoby to dobre.
    Wtedy po cóż by była jakakolwiek wymiana zdań, czy myśli, czy doświadczeń?
    Pozdrawiam 🙂

    #41 Miriam
  42. Karolino!
    Miałam nie pisać, ale postanowiłam wyjaśnić Ci, dlaczego myślę inaczej niż Ty.
    Nie chcę się wymądrzać, postaram się napisać prostymi słowami, bo i ja też jestem prostym człowiekiem, jak Ty.
    W postach, na które się powoływałaś chodziło mi o pokazanie, że nie jest tak, że kto nie z nami, ten przeciwko nam. Pisałam, jak bardzo boli mnie pochopne osądzanie, ocenianie drugiego człowieka.
    Ty to robisz, jak i ja zrobiłam, pisząc o milczeniu Episkopatu – to była nasza prawda subiektywna (puszczam oko do Julii). Ja, nie słysząc o tym oświadczeniu, nie sprawdzając, oceniłam, a nawet osądziłam.
    W Twoich wypowiedziach wiele osób zostało osądzonych. Pierwsza z nich – proboszcz. Piszesz, że koncentruje się na litanijkach, różańcach, relikwiach, a nie robi tego, co Ty byś chciała. On ma taką koncepcję parafii, ma do tego prawo, odpowiada za nią. Przybycie relikwii jest ważnym wydarzeniem, całą uwagę być może skoncentrował na tym. Nie wiem, czy miałaś kiedykolwiek ,,na głowie” przygotowanie jakiejś dużej uroczystości. Jeśli tak, to wiesz, że to bardzo angażuje i wyczerpuje. Litanie, różańce nie są niczym złym, to dobrze, że są. Pisałaś o osobach angażujących się, ,,widocznych” w parafii. Może proboszcz innych nie znalazł, może tylko ci chcieli się pokazać publicznie, zaangażować. Wiem, że w parafiach są z tym problemy.
    My o wielu sprawach nie wiemy, sami popełniamy błędy, bądźmy też wyrozumiali dla tych, którzy według nas je popełniają. Nie jesteśmy przecież doskonali. Jak już kiedyś pisałam, serce człowieka zna tylko Bóg.
    Wszyscy jesteśmy członkami tego samego Kościoła i idziemy w tym samym kierunku (jak było już wcześniej powiedziane). To dobrze, że się różnimy, co by było, gdyby noga chciała być ręką?
    Napisałam, że na modlitwie znajdziesz odpowiedź. Polecam zwłaszcza modlitwę różańcową. Ona cudownie wycisza emocje, pozwala oczami Jezusa, czy Maryi spojrzeć na sprawy – zadaj sobie pytanie, jak Ona, On zachowali by się na Twoim miejscu, jaka by była ich postawa? To pomaga. Mnie na różańcu przychodzą najlepsze myśli.
    I jeszcze jedno – modlitwa za tych ludzi, aby Bóg po swojemu (nie po mojemu) rozwiązał trudne sprawy, bo tylko wtedy będzie dobrze.
    Pozdrawiam.

    #42 Maria
  43. #36 Miriam
    Nawzajem 🙂

    #43 chani
  44. #31 Chani
    Tutaj Twojego problemu chyba nie rozwiążemy,
    ale życzę Ci dużo odwagi, by podjąć pewne kroki, aby to rozwiązać 🙂

    #44 Miriam
  45. #40 Maria,
    Pozdrawiam również 🙂

    #45 julia
  46. #44 Miriam
    Dzięki. Ciągle próbuje tam pójść, ale… ta nieśmiałość mnie kiedyś zgubi.
    Głupio to brzmi, ale nawet do matki wstydzę się powiedzieć, że podoba mi się pewna dziewczyna.
    Nie wiem co się ze mną naprawdę dzieje.
    Jakby coś mnie blokowało. Jestem takim odludkiem, nie wiem co Bóg we mnie widzi.
    Wiem, że Bóg tak chciał dobrze, tylko ja tak ciągle broję.

    #46 chani
  47. #
    Ogary poszły w las i rozdziobią cię kruki, wrony
    karolina

    #47 karolina
  48. #47 karolina
    Czyli zostaną same kości. 🙂
    A to już jest optymistyczne, bo jak zapowiada prorok Ezechiel – kości te ożyją dzięki słuchaniu słowa Pana.
    „Udzielę wam mego ducha, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja Pan, to powiedziałem i wykonam” Ez 37,14

    #48 basa
  49. #Karolino
    Dlaczego zaprzestałaś pisac.Czy wystraszyły cię te osoby które czekają jak sepy by skoczyc na tych którzy coś napiszą z życia parafi myślę że administrator powinien bardziej uważnie wczytać się w tego typu wpisy a nie wpuszczać te zjadliwe i niby naukowe wypociny bo nie kazdy posiadł możliwość studiowania są jeszcze na tym świecie ci co w prosty sposób to teraz sie chyba nazywa ,,ludowy,, wierzą w Boga.Karolino pisz a administrator niech puszcza bo najważniejsza jest prawda.

    #49 czytelnik
  50. ad#49
    „czytelniku”! Pisz, bo najwazniejsza jest prawda. Tak, najważniejsza jest prawda, ale komu na niej zależy? Przecież wygodniej przystosować rzeczywistość do wydumanej myśli, niż myśl do rzeczywistości. Lepiej zamknąć oczy i tkwić w błogim przekonaniu, że wszystko jest super. Takie super zadowolenie ma nasz proboszcz. Żeby poznać parafię, zmusza rodziców klas drugich do zapraszania na „kolacyjki” poznawcze. I nic sobie z tego nie robi, że może nie wszystkich stać stawiać te kolacyjki, bo nie mają dzieciom chleba, że nie wszystkie kobiety mogą przyjąć księdza, bo mąż jest pijany dzień w dzień, że zachodzą inne jeszcze okoliczności, które stwarzają trudność. Pewnie, że myśl jest szlachetna – poznać parafian, ale łatwo kolacyjki wydawać, jak się sporo zarabia, a jak się zarabia 1200 – 1500 zł i utrzymuje 4 czy piecioosobową rodzinę, to skad wziąć na kolacyjki? A jak mąż robi awanturę, ze zaprosiła żona księdza, a on nie chce tego spotkania? Kobiecina zaprasza, bo podobno mocniej przyciska proboszcz na egzaminie dziecko, gdzie nie był na „kolacyjce” I co tu mówić o kościach, które Pan Bóg ciałem odzieje, jak ziemskie dziś aż piszczy?

    #50 karolina
  51. ad#49
    „czytelniku:
    Jeszcze jedną prawdę z życia opisze. W tamtą niedzielę była u nas synodalna. Bło słuchanie Słowa Bożego i dzielenie sie świadectwem. Nie wiem ilu parafian wzięło udzial, a le ci co byłi opowiadali świadectwo proboszcza. Tak to mniej więcej wyglądało wg słow uczestniczących. proboszcz zabrał glos i opowiedzial, jak to w poprzedniej parafii po jego wyjsciu organista i najlepszy radny osmarowali go w gazecie, aż omal zawału nie dostał, gdyby nie przetłumaczyli mu księża. Ale im przebaczył. Był na drugi dzień ze Mszą w swojej poprzedniej parafii w czasie kazania przebaczył tym co go opisali. No cóż, szkoda, że proboszcz nie wie , że w nowej parafii są ludzie, którzy w tamtej parafii mają rodzinę, i nasze chłopy rozmawiali też z tamtymi ludźmi, bo świat dzisiaj jest mały i sprawa wyglądała całkiem inaczej. proboszcz nie tylko nie ogłosił swego przebaczenia, ale próbował namówić zaprzyjaźnionych, żeby wyrzucili organistę już 15tego w ciągu 10 lat. Czy takie świadectwo kogoś może zbudowac, raczej powoduje niekończące się plotki, które u ustach następnego nabierają innych barw, bo to prawda, ksieże proboszczu, że piór rozsypanych na wietrze nie da się pozbierać. A wszystko poszło o to, że proboszcz odchodząc z parafii nawyzywał ludzi od komunistów i ubowców. tego było im za wiele, cierpieli udręczenie 10 lat, ale tych obelg nie zdzierżyli i poszli do gazety, a organista musiał zapłącić 100 zł za 4 wiaderka wody pod kwiatki, choć ujęcie było gminne. Oj, skrzeczy, skrzeczy, aż strach się bać!

    #51 karolina

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php