Po wakacjach wznawiamy audycje w KRP w cyklu:  rozmowy o życiu.

Dziś mamy rozmawiać o sprawach wychowania dzieci i młodzieży.

Dotkniemy też różnych aktualnych spraw.

Zachęcam do udziału.

Bp ZbK

Posłuchaj audycji: http://archiwum.radiopodlasie.pl/?p=17633

 

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

14 komentarzy

  1. A jak się to ma do ograniczeń przez nałogi chociażby alkoholizm, papierosy czy internet gdy rzeczywistość jest zgoła inna. Jawi się w człowieku frustracja chociażby braku oparcia przez Rodzinę czy wspólnotę i doświadczam to na samym sobie..a ta otwartość czasami skutek ma odwrotny, bo lepiej jest oszukać, co jest opisane w V Splendor.

    #1 słuchacze audycji 18.09.2012
  2. Tak proszę Państwa tylko Kościół i szkoła tym bardziej rodziny nie nadąźa za rzeczywistością, chociażby eurosieroty, nietrwałość związków czy za Ks Jackiem bym dodał do konsumkcjonizmu czasami hedonizm i oczziście brak pracy godziwie wynagradzanej..

    #2 słuchacze audycji 18.09.2012
  3. Szczesc Boze.
    Uwazam ze rodzina najwiecej wydobywa dobroci i ksztaltuje osobowosc. Bzdura jest ze szkola wnosi wklad a nawet kosciol w moim otoczeniu.wprowadza rywalizacje biorac pod uwage pochodzenie, znajomosci, i kto ma wiecej pieniedzy daje wklad finansowy jest kims. Dzieki bogu ze moje dzieci sa usamodzielnione jak obserwuje dzieci obecnie sasiadow to zal mi ich. Wiele tez narzeka sie na ksiedza ktory nie ma wzorca dla mlodziezy. Pozdrawiam z szaniaw

    #3 słuchacze audycji 18.09.2012
  4. A co z godzinami wychowawczymi? jest to szansa na poruszanie różnych tematów wychowawczych.

    Dziękuje za tę audycję.Oby władze oświatowe przejęły się tym problemem bo: takie mamy społeczeństwo, jakie wartości są mu przekazywane już od kolebki począwszy. Rola rodziców jest najważniejsza – czym „karmią’ swoje dzieci tj. w jakim kierunku uczą ich patrzeć na świat i jaki dają sami przykład!
    Szkoła winna być odpowiedzialna za wychowywanie w różnorodności, ze wskazywaniem na poznawanie siebie w odniesieniu do swego Stwórcy.
    Przecież nie wzięliśmy się znikąd!

    #4 słuchaczka
  5. chce podzielić się pewną refleksją słuchając tej audycji:
    Autorytet nauczycieli rośnie wraz ze wzrostem ich kompetencji tak intelektualnych jak i duchowych.

    #5 słuchaczka
  6. Kiedyś nauczyciele też byli różni /oj,przeróżni/.Myślę że rzecz nie w nauczycielach ale w wychowaniu w domach rodzinnych.
    Rodzicom nie wolno zwalniać się z ich podstawowego względem dziecka/ci/ obowiązku.

    #6 Ka
  7. Zawsze „kraj lat dziecinnych ” będzie się jawił jako coś dobrego, trochę wyidealizowanego, a to tylko dlatego, że byliśmy wtedy dziećmi, żyło nam się raczej beztrosko, bo cały trud wychowania spoczywał na naszych rodzicach i to oni o wszysko musieli zadbać, wszystkiego dopilnować, pomimo trudnych czasów (okres panowania jednej nieomylnej partii). Wtedy całe problemy tego świata, utrzymania i wychowania rodziny należały do nich. Dziś przejeliśmy je my, ponosząc całkowitą odpowiedzialność za swoje dzieci i wnuki. Dlatego też, tak chętnie odwołujemy się do tamtych czasów. To jest potrzebne, ale nie można niczego idealizoawć, ponieważ wtedy też byli różni wychowawcy i nauczyciele, rodziny partyjne i te, które musiały ukrywać swoją religijność, po to, aby nie zostać dyskryminowanym przez władze. Zawsze, tak kiedyś jak i teraz, potrzebny jest zdrowy rozsądek w korzystaniu z tego co nam próbuje narzucić rząd. A kluczem do tego jest słuchanie Słowa, wzrastanie w Nim i wcielanie Go w naszą codzienność wszędzie tam, gdzie pośle nas Stwórca.

    #7 Lucyna
  8. Wracając zaś do sprawy wychowania współczesnie. W moim przekonaniu myśli, które wygłosił Jan Paweł II na ten temat, są najbardziej adekwatne do obecnej sytuacji w naszym kraju. Edukacja ma pomagać uczacym się, aby tam, gdzie żyją, z każdym dniem doskonalili się jako ludzie, by coraz bardziej ” byli”, a nie tylko „mieli”. W systemie szkolnictwa można i zapewne powinno się zmienić wiele. Jedno jednak powinno być jasne: szkoła nie może jedynie dostarczać młodym informacji z rożnych dziedzin wiedzy; musi im także pomagać w poszukiwaniu – we własnym kierunku – sensu życia. Na tym polega jej odpowiedzialność, zwłaszcza w epoce takiej jak nasza, w której wielkie przemiany społeczne i kulturowe zdają sie czasem zagrażać nawet najbardziej podstawowym wartościom moralnym. Szkoła musi pomagać młodym w przyswajaniu sobie tych wartości, tworząc warunki sprzyjające harmonijnemu rozwojowi wszystkich wymiarów ich osobowości – wymiaru fizycznego i duchowego, kulturalnego i społecznego. Spełniając to zadanie, staje u boku rodziny, której podstawowym i niezbywalnym zadaniem jest wychowanie. Właśnie dlatego rodzice mają prawo i obowiązek, wybrać szkołę, która najlepiej odpowiada ich wartościom i potrzebom wychowawczym ich dzieci. Nauczanie szkolne jest jednym z aspektów edukacji, ale nie może stać się aspektem jedynym. Wszystkie aspekty wychowania muszą być coraz bardziej zintegrowane. Dzięki jedności procesu wychowawczego osobowość i życie młodego człowieka stają się coraz bardziej spójne. Wszyscy – rodzice, wychowawcy, nauczyciele, grupy duszpasterskie – powinni zaangażować się we wspólną pracę na rzecz młodzieży. Powinni też pamiętać, że to, czego nauczają, musi być poparte świadectwem ich życia. Pozdrawiam 🙂

    #8 Lucyna
  9. W wychowaniu dzieci i młodzieży uważam że największą role to mogą spełnić rodzice i my wszyscy dorośli.
    Jeżeli będziemy umieli dawać miłość,podchodzić do nich z miłością kochając ich takimi jakimi są.
    Każdy z dorosłych sam musi się nauczyć kochać dziecko i naszą młodzież zaakceptować je w swoim życiu poświęcając swego czasu dla nich po to żeby mieć relację z nimi w ich wychowaniu.
    Nasze słowa muszą być pełne wdzięku,dobroci i miłości do nich żeby mogli się uczyć od nas życia wprowadzając w swoje życie.
    Sami najpierw musimy wymagać od siebie jako przykład dla nich co powstanie gwarancją do wychowania dzieci i młodzieży.
    Jacy my będziemy takie i będą nasze dzieci i młodzież.

    #9 Józef
  10. Jedną z osi audycji był problem rozróżnienia ( lub nie) sfery nauki oraz sfery wychowania szkole. Czy i na ile nauczyciel jest tylko „mistrzem przedmiotu” czy również wychowawcą.Wszyscy właściwie zgadzali się , że wychowanie to istotny element pracy nauczyciela. Na ile możliwy do wykonywania – głosy padały różne. Przeważały opinie, że „powinnno tak być” ale jest z tym obecnie nie najlepiej. Wskazywano, że w poprzednim pokoleniu, nauczyciele byli lepiej do tego przygotowani a pani katechetka zauważała większą rolę rodziny w tym względzie.
    Problem jest jednak głębszy i dotknęła go jedna ze swoich wypowiedzi jedna z uczestniczek. Stało się to przy okazji wypowiedzi pani katechetki o tym, że dopełnia ona część informacyjną lekcji religii o świadectwo obecności i działania Boga w jej życiu i że jest to istotny element w jej misji wychowawczej.
    Uczestniczka ta stwierdziła w odpowiedzi,że uczy przedsiębiorczości i jest to niemożliwe w jej przypadku ( bo na lekcji ekonomii nie będę przecież opowiadać o Bogu).
    Nie tak dawno temat obecności i działania Boga a właściwie misji Maryi i Jezusa jako pośredników między człowiekiem a Bogiem był kwestią dyskutowaną na tym blogu.
    Sposób obecności i działania nauczyciela wobec ucznia jest wynikiem , skutkiem rozumienia przez niego obecności i działania Boga w świecie.Identyfikacji tej przestrzeni. Jeśli widzimy ją na zewnątrz siebie wtedy owszem : ekonomia będzie ekonomią , fizyka fizyką, a o Bogu należy mówić na lekcji religii. Jeśli jednak ktoś odkrywać będzie swoje wnętrze jako miejsce spotkania się z Bogiem , jeśli będzie pozwalał „być jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie” wtedy każda aktywność uzyska to odniesienie.Jak to konkretnie będzie wyglądało na lekcji fizyki- nie wiem. Wiem natomiast , że będzie. Pracuję większość swego życia w handlu. Jest on zaliczany do sfery usług. Któż jeśli nie Chrystus stał się dla nas sługą, aby dostarczyć nam to , czego tak bardzo potrzebujemy? Czy świadczenie usług w tym duchu przynieść może zysk rozumiany również jako środki do utrzymania czy wzrostu ekonomii? Wielu w to wątpi. Zastanawiając się nad odpowiedzią nie sposób nie zerkać na naszych starszych braci w wierze. Wiele ich sukcesów gospodarczych bierze swoje źródło z postawy Abrahama. Dla uzyskania pewnej perspektywy można też przytoczyć dialog dwóch Żydów zwiedzających Watykan: Spójż synu, a zaczynali do stajenki…

    #10 grzegorz
  11. Moim zdaniem to nie chodzi, aby odnosić matematykę, ekonomię itd do Boga. Jednak Bóg działa w życiu tego nauczyciela i to JAK on postępuje jest już świadectwem i nauką.
    Przed chwilą do gabinetu weszła dziewczyna i poprosiła o zaświadczenie, bo nie mogła być na jakiś zajęciach, a pani dziekan kazała jej załatwić sobie usprawiedliwienie. Ona nawet próbowała tłumaczyć tej pani dziekan, że to nie będzie prawda, ale pani dziekan i tak kazała jej sobie je załatwić.
    Nie wiem, jakiego przedmiotu uczy ta pani dziekan. To nie jest ważne. Ale czego ona uczy studentów? Krętactwa? Oszukiwania? I to na pewno nie jest po chrześcijańsku.
    Dla mnie wystawianie fałszywych zaświadczeń to kłamstwo. Nie mogłam jej takiego wystawić.

    #11 basa
  12. Myślę że Ks.Salezjanin nie pojmuje /albo udaje/ niestosowności swojej postawy w zabawie.
    Myślę że nie byłoby sprawy gdyby na początku powiedział – nie pomyślałem o takim odbiorze,przepraszam.
    Nas /oglądających „dzieło”/ przeprosił.
    Ale…,co ja za wymagania mam.Przepraszam.

    #12 Ka
  13. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus

    Mam sprawę „o życiu” (choć nie o wychowaniu) o której nikt w Kościele nie chce (ze mną) rozmawiać.

    Wydaje się, że II Sobór Watykański ze swoją nauką o wolności religijnej i godności człowieka zlikwidował problem tzw. limbusa czyli „miejsca” w którym są nieochrzczone dzieci. Przed II SW problem ten wyglądał INACZEJ niż my sobie teraz normatywnie i powinnościowo wyobrażamy. Współczesne podejście jest takie: chrzest się należy czy się nie należy? Łaska należy się czy nie należy? To bardzo rozpowszechniony pelagianizm: nie wystarczy dobra wola czyli łaska (jak powszechnie „wiadomo”, że „piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami”). Trzeba jeszcze „zasłużyć”, czyli namęczyć się osobiście. Wiara, nadzieja i miłość to nie są dary tylko super-cnoty moralne, super-przykazania. Już dekalog jest trudny ale Ewangelia jest super-trudna. Wysokogórska wspinaczka, bez tlenu.

    Kiedyś tak nie było. Wg św. Tomasza z Akwinu, dzieci nieochrzczone nie oglądają Boga, ale są szczęśliwe w sposób „naturalny”, czyli taki w jaki większość ludzi, również tych „wierzących”, chciałaby być szczęśliwa. Mają miłość naturalną i inne dobra potrzebne do szczęścia. Po prostu hollywoodzka sielanka. Wiedzą, że jest Bóg, ale nie cierpią z powodu braku Jego bezpośredniej wizji.
    Powstaje tu kwestia świadomości i rozumności, której dziecko nie ma. Akwinata twierdzi (TO WAŻNE), że nie można być obciążonym tylko grzechem pierworodnym i lekkim. Kiedyś tam następuję pierwszy akt rozumu i dziecko zwraca się albo do Boga (prawa naturalnego) albo przeciw Niemu. Jeśli zwraca się do Boga to tym samym gładzi grzech pierworodny (bez chrztu! – przy okazji widać co to jest ten grzech pierworodny). Jeśli zaś ten pierwszy akt zwraca się przeciw Bogu (prawu naturalnemu) to zaciąga winę pierworodną nawet i pomimo chrztu. Tak uczy Akwinata, UPIERAJĄC SIĘ przy takim stanowisku.

    Z tego wynika trzecia (paląca) kwestia: hominizacja zarodka. Od kiedy można w ogóle mówić o duszy rozumnej i tym samym o człowieku? Teraz Kościół upiera się, że od poczęcia, co wydaje się być tylko zagrywką duszpasterską, dyktowaną potrzebą czasów (grzech aborcji). Św. Tomasz pisze, że o duszy rozumnej można mówić w 3-4 tygodniu ciąży (wtedy dusza rozumna przejmuje funkcje duszy zmysłowej). Wcześniej płód NIE JEST CZŁOWIEKIEM, bo nie podpada pod definicję „animal rationale”. Koniec kropka. Metafizyka locuta, causa finita.
    Pozostaje uznać, że obecnie KK przyjął po prostu INNĄ DEFINICJĘ człowieka. Jaką, tego nie wiem, a przyznaję, że gorliwie starałem się dowiedzieć. Można by tu przyjąć duszą jako akt istnienia ciała (tomizm egzystencjalny) ale taka dusza nie musi być rozumna w ludzkim sensie tego słowa (Księżyc też istnieje a rozumny nie jest).
    Dane naukowe (medyczne) lepiej harmonizują ze stanowiskiem św. Tomasza niż z tym obecnym. Wg różnych badań od 40% do 70% zarodków ludzkich nie zagnieżdża się w macicy i podlega samoistnemu poronieniu. Cały ten proces (nie będę go tu opisywał) ma naturę statystyczną, jak każdy proces rozrodu saków a nie stricte teleologiczną jak to może się wydawać (kombinacja DNA płodu musi być odpowiednio zbieżna z DNA matki, żeby nie doszło do reakcji systemu odpornościowego organizmu matki i zaatakowania zarodka jako intruza, prawdopodobieństwo tej zbieżności daje się wyliczyć matematycznie).
    Przyjmując obecne stanowisko KK nie pozostaje nic innego jak uznać każdą płodną mężatkę (nie tylko taką dokonującą aborcji) za „chodzącą trumnę”.
    Oczywiście stanowisko Akwinaty w kwestii hominizacji zarodka (wzięte od Arystotelesa) trzeba by uzupełnić o współczesną wiedzę medyczną. Wykształcenie się centralnego układu nerwowego zdolnego do przetwarzania bodźców (czyli „dusza zmysłowa” w terminologii św. Tomasza) to ok. 40 dzień od zapłodnienia.

    Wydaje się, że obecne stanowisko KK jest oparte o tzw. egzystencjalną koncepcję duszy ludzkiej. Dusza to samodzielny akt istnienia z którego wynikają działania takie jak: wzrost, aktywność, uczenie się, rozumność, wolność, kultura a nie odwrotnie np. to kultura jest dziełem ludzkiej natury a nie odwrotnie. Nie jest to niestety koncepcja klasyczna. Odrzucają ją np. środowiska tradycjonalistyczne w Kościele.

    Chciałbym zatem dowiedzieć się: od kiedy mówimy: oto człowiek (ecce homo)? Od poczęcia, od momentu hominizacji, od początku świata (biblijne: „znam cię od założenia świata”)?

    Dziękuję.

    #13 Włodzimierz Kowalik
  14. Nie ma odpowiedzi. A szkoda. „Fałszywy jest pogląd tych, którzy twierdzą, że dla prawdy jest rzeczą obojętną, jakie kto ma zdanie o stworzeniach, byle tylko o Bogu miał słuszne. Błąd bowiem odnoszący się do stworzeń skutkuje fałszywym mniemaniem o Bogu i poddając umysły ludzkie jakimś innym przyczynom, odwodzi je od Tego, do którego wiara stara się kierować” [ScG II.3].

    #14 Włodzimierz Kowalik

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php