W siedemnastą Niedzielę roku B czytamy fragment 2 Księgi królewskiej przedstawiający działalność proroka Elizeusza. Czytany fragment odnosi się do sytuacji, kiedy w kraju panował głód. Wówczas przyszedł do Elizeusza, męża Bożego, jak jest nazwany, ktoś z Baal Szalisza, przynosząc chleby jęczmienne z pierwocin zbiorów oraz zboże. Nie było to jednak wystarczające dla wszystkich zgormadzonych wokół Elizeusza. Gdy padło po raz pierwszy polecenie z ust Elizeusza, by rozdać chleby głodnym, sługa miał wątpliwości co robić, gdyż nie był to pokarm wystarczający dla tak wielu. Dlatego pytał:

Sługa zapytał:
Jakże to rozdzielę między stu ludzi?
A mąż Boży odpowiedział:
Podaj ludziom i niech jedzą,
bo tak mówi Pan:
Nasycą się i pozostawią resztki (2Krl 4,43).

To prawda, że dwadzieścia jęczmiennych placków (bo to nie były bochny chleba w dzisiejszym rozumieniu) nie mogło nasycić stu ludzi. Słusznie więc sługa miał wątpliwości i zastrzeżenia. Jak to zrobić. Są sytuacje, w których człowiek jest postawiony wobec tego, co przekracza jego możliwości: wyobraźnię, dotychczasowe doświadczenie, środki, jakie ma do dyspozycji itp. Pyta się wtedy samego siebie lub innych: jak to zrobić? Jakie jest wyjście z sytuacji? Nie można przecież – mówiąc przysłowiowo ‑  porywać się z motyką na słońce.

 

1. Sytuacje bez wyjścia

Każdy z nas był niejednokrotnie w sytuacji, kiedy widział, że jest postawiony wobec wyzwań, które przekraczały jego możliwości. Wówczas najczęściej wycofujemy się z takich sytuacji, by nie doświadczyć porażki. Boimy się bowiem tego, że wyjdzie na jaw nasza niewystarczalność, ograniczoność, niezdolność, niewypłacalność itp. Czasem zaś brniemy coraz dalej i głębiej. łatając jeden niedostatek drugim. Spłacając jeden kredyt drugim, i to często na gorszych warunkach. Jest to dosłowne, gdy chodzi o pożyczanie pieniędzy i jest to prawdzie w życiu „na kredyt” wobec drugich – udawania, odgrywanie atrakcyjnych ról, przysłowiowe mydlenie oczu itp.

Jest czymś normalnym- tak się przynajmniej zazwyczaj uważa, że trzeba obliczyć i mierzyć zamiary według sił, chociaż w pewnych okolicznościach można też uznać za słuszne wyzwanie: mierz siły na zamiary. Może to mieć znaczenie dopingujące i może okazać korzystne. Dzieje się to jednak zawsze do pewnego stopnia. Nasze możliwości bowiem nie są nieograniczone.

Jednak niejeden z nas doświadczył porażki i zobaczył, jako gorzko i przykro jest pozostać z niespełnionym celem szczególnie wtedy, gdy to było istotne dla życia, gdy było „życiem nakredyt” z drugim czy wobec drugiego. Jak wielkie są wtedy rozczarowania!

 

2. Sytuacje szczególne

Bywa jednak także, że  takie sytuacje, w których człowiek nie widzi możliwości wyjścia i wolałby się z nich wycofać, stanowią okazję doświadczenia czegoś większego nie tylko od sił i możliwości człowieka ale nawet większego od jago najśmielszych zamiarów czy wyobraźni. Są to momenty cudownego działania Pana Boga. Pismo św. zawiera cały szereg opowiadań o takich wydarzeniach, które miały miejsce w Starym i w Nowym Testamencie. Wszystkie te cudowne wydarzenia, oprócz tego, że same w sobie świadczyły o nadzwyczajnej ingerencji Pana Boga w życie konkretnych ludzi i w historię ludzkości, miały także każdy jakiś swój partykularny sens i zmierzały jako swoiste wprowadzenie przygotowujące na jeszcze większe interwencje Boga w życie ludzi.

Co więcej: wszystkie cuda i nadzwyczajne wydarzenia, jakich Bóg dokonywał, miały na celu jeden wspólny cel: wprowadzić człowieka w posłuszeństwo Bogu. Dać człowiekowi doświadczenie bliskości Boga i pewność wiary, że Bóg najlepiej wie, czego potrzeba człowiekowi  i najpewniej do tego prowadzi.

 

3. Doświadczenie spełnienia i nasycenia w obfitości – Ewangelia

Jest to pewien paradoks. Wynika to z sytuacji (kondycji) człowieka po grzechu. Człowiek, ponieważ doświadczył w grzechu tego, co (oprócz tego, że jest grzechem) jest czymś, co możemy nazwać zwichnięciem, odejściem od zamysłu Boga, żeby teraz wejść ponowie na drogę życia w jedności z Bogiem, musi sam zobaczyć i uznać w sobie to, do czego go grzech (próba życia na własną rękę) sprowadził. To wiąże się z doświadczeniem braku.

Ten brak w człowieku i w jego działaniu, jakikolwiek bo on nie był, stanowi dobrą okazję do tego, by przychodząca do człowieka przychylność Boga została prze niego zaakceptowana. To przychodzenie Boga dokonywało się i dokonuje na różne sposoby. Byli to prorocy, byli to mędrcy, ostatecznie jest to Jezus, który stanął obok grzesznika potrzebującego interwencji Boga w jego życiu. Dokonywało się to przez cuda, jakie Jezus czynił, ale nie miało się kończyć na cudach, lecz prowadzić do przemiany człowieka.

Jedną z zapowiedzi tego działania Jezusa było wydarzenie, przedstawione we fragmencie z czytanym w tę niedzielę z Księgi Królewskiej. Sługa posłuszny słowu proroka uczynił to, co prorok polecił i wówczas to, co było niewystarczające w kategoriach i obliczeniach ludzkich, okazało się obfitością przekraczającą te ludzkie kalkulacje.

Sprawdziło się słowo Pana: «Nasycą się i pozostawią resztki». Jako wierzący mieliśmy tyle okazji doświadczyć, że to jest prawda. To, co po ludzku jest małe, a nawet niewystarczające, kiedy jest przez człowieka podejmowane w posłuszeństwie i uległości Bogu, Jego Słowu i Jego prorokom, okazuje się, że jest wystarczające i jeszcze zostaje w obfitości. Jest to znak szczodrobliwości i przychylności Boga. Oczywiście nie zawsze zostaniemy nasyceni według naszych oczekiwań. Zawsze jednak, jeśli przyjmiemy to co mamy w posłuszeństwie Jego woli, okaże się, że jest to wystarczające, abyśmy byli syci już nie tylko Jego darami ale Jego obecnością.

Odkryjemy bowiem, że nie wszystko musimy mieć, że nie wszystko musi być po naszej myśli itp. Odkryjemy, że On wie najlepiej czego potrzebujemy i jak wprowadzić nas w sytość i pełnię życia. On wie najlepiej, jak wprowadzić nas w doświadczenie Jego szczodrobliwości, nawet wtedy, kiedy doświadczamy braku. On sam zaczyna nam wystarczać. Świadczenie zaś o tym naszym życiem jest jednym ze sposobów obwieszczania Dobrej Nowiny (ewangelizacja) zagubionemu i czasem niewłaściwie przesyconemu i dlatego stale głodnemu światu, w który ludzie stale „walczą” o zaspokojenie siebie, swoich pragnień i pożądań itp. i odkrywają, że nie doznają sytości i pełni życia. Stąd wojny, przekręty, korupcja , zazdrość, niszczenie konkurencji itp.

Potrzebujemy posłuszeństwa i uległości wobec Ewangelii, by byś prawdziwie nasyconymi i dzielić się z obfitości z innymi. Ewangelizować!

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

44 komentarze

  1. „Każdy z nas był niejednokrotnie w sytuacji, kiedy widział, że jest postawiony wobec wyzwań, które przekraczały jego możliwości. Wówczas najczęściej wycofujemy się z takich sytuacji, by nie doświadczyć porażki.” – ja rzeczywiście już chciałem się wycofać i jak w jednym wpisie napisałem „mam tego wszystkiego dość”. Ale Bóg jakby przez co niektórych tutaj na blogu mówił „nie poddawaj się”.
    No tak nie poddawaj się, szatan nie śpi tylko krąży jak lew ryczący. Mnie o mały włos by nie pożarł.
    Szatan potrafi osłabić czujność w człowieku, gdy się raduje to szatan niema do mnie dostępu, ale gdy się z jakiegoś powodu smucę, to „światło” wewnętrzne przygasa to czyje jak zły zaczyna mnie kusi, ja się już na tym przekonałem.

    #1 chani
  2. Dostaję tyle próśb o pomoc…
    Zastanawiam się: Skąd te wszystkie instytucje charytatywne biorą mój adres?
    Komu pomóc? Na operację? Na rehabilitację? Na szczepionki? A może Kościołowi w potrzebie? A może hospicjum? A może wioski dziecięce? Itd.
    Tyle jest potrzeb.
    Niedawno przeczytałam:
    „Droga Matko Chrzestna, jeśli przyjdzie biedak, a posłuszeństwo mówi; „Nie dawaj”, czy wiesz, że jeśli dasz mu grosz, Bóg sprawi, że ten biedak nie otrzyma dziesięciu groszy, które za natchnieniem Bożym daliby mu inni. A jeśli jesteś posłuszna, dobry Bóg wzbudzi innych do obdarowania tego biedaka właśnie dlatego, że byłaś posłuszna i Twój czyn będzie przed Bogiem i przed biedakiem jak ze złota i diamentów. Gdyż to Pan trzyma wszystkie serca w swoim ręku i woli posłuszeństwo i podporządkowanie od wszystkich darów całego wszechświata” („Spotkanie z Miriam” – fragmenty listów bł. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego tzw Małej Arabki).
    Pomyślałam, że trzeba mieć ufność, że Pan Bóg natchnie, komu tym razem pomóc.
    I nie wybierać samemu, ale być posłusznym tym natchnieniom.
    Posłuszeństwo bogate w owoce 🙂

    #2 basa
  3. Jestem nasycona.Co wcale nie znaczy że świata /szeroko pojmując wraz z osobistościami Nieba/ nie jestem ciekawa.
    Najbardziej jednak zaciekawia mnie Bóg.Niemożliwym do przewidzenia są czyny i kroki Jego.Jest …brak slów do określenia jaki jest.JEST WSPANIAŁY /to chyba ta resztka/.
    Nigdy Go nie zapomnę.JEST.ON,JEST.

    #3 Ka
  4. A ja mam kryzys – wielkie poczucie winy, że „uczyniłam” moje dzieci takimi, jakie są.
    Usłyszalam od Kapłana, że skoro zgadzam się na zło, jakie Oni czynią, to idę za nimi do piekła, a nie do Nieba.
    To poczucie wynika też z tego, że widzę swoje błedy w ich wychowywaniu.
    Mogę powiedzieć, że wcale się nie zgadzam i boleję nad tym, ale czy mogę coś zrobić, skoro są już dorośli? /no tak, usprawiedliwiam się/.
    Zostaje jedno – modlitwa x3 , co czynię nieustannie.
    I co z tego? brak efektu, bo brak mi cierpliwości, łagodności i akceptacji /miłości/.

    A może poczucie winy to żal za grzechy?

    – chyba się pogubiłam

    #4 Tereska
  5. #4 Tereska
    Właśnie dzisiaj w mojej parafii poprowadziłam I część III katechezy IV roku programu ” Chrzest w życiu i misji Kościoła”.
    I tam Ks. Biskup napisał, że my ludzie chcemy ze złem walczyć, ale Pan Bóg działa inaczej.
    Pan Bóg pokazuje zło, pokazuje jego skutki tzn to, że prowadzi ono do zniewolenia, a następnie przyjmuje jego konsekwencje na siebie i przebacza. 🙂
    Tego, co się stało już nie zmienisz. Ale możesz to zło nazywać po imieniu. Możesz je odrzucać tzn zło, a nie dzieci. I możesz skutki zła przyjmować na siebie i wybaczać.
    I po pierwsze wybaczyć sobie…
    Pan Bóg Cię kocha.
    Mam kolejne skojarzenia z tą katechezą, ale chyba by za dużo pisać.
    Ty chyba nie jesteś z naszej diecezji?
    Mogłabym Ci wysłać te zeszty z katechezami, ale kiedyś nie chciałaś podać adresu.
    Ale przypomniało mi się, że są one na stronie http://www.chrzest.siedlce.pl/katecheza.php
    Zwróć uwagę na tzw negatywną teofanię.

    #5 basa
  6. #5 dziekuję Ci Basa
    Nie jestem z Waszej diecezji , a na Twoją pocztę kiedyś próbowałam ,ale się nie udało.
    Dziekuję za ten link ,postudiuję .
    Trochę już przegladnęłam, ale nie natknęłam się na tzw .negatywną teofanię .
    Będę Ci wdzieczna jak coś jeszcze dopiszesz

    #6 Tereska
  7. Jutro będę w sytuacji, z której chętnie bym się wycofał, aby nie doświadczyć porażki. Patrząc po ludzku nie mam szans. Zaufałem jednak Bogu, niech się dzieje Jego wola. To są chwile, kiedy w moje życie wkracza Pan. Wierzę i jestem głęboko przekonany, że jutro będzie ze mną i pomoże mi to wszystko przetrwać, bez Jego interwencji już dawno nie wytrzymałbym tego, czego muszę doświadczać. Bóg wie lepiej czego mi potrzeba, dzięki takim przeżyciom jestem na pewno bliżej Pana, wydarzenia te pozwalają mi również dostrzec we mnie to, czego do tej pory nie widziałem, sprawiają, że moje życie ulega ciągłej przemianie i jest otwarte na interwencję Boga. Kimże jestem, żeby oskarżać? Możliwe, że widzę jak inni robią coś, co uważam za niewłaściwe, ale nie wiem dlaczego to robią.
    Możliwe, ze to ja jestem odpowiedzialny za innych, którzy popełniają czyny uważane przeze mnie za niewłaściwe. Nie mogę przecież zapomnieć, że mam do czynienia z moimi braćmi i siostrami. Oni także zostali stworzeni przez większą Miłość. To jest coś o czym nigdy nie powinienem zapominać. Być może Ci, których osadzam, czynią zło, ponieważ nikt ich wcześniej nie obdarzył miłością ani zrozumieniem .
    Pycha wkradła się w ich serca i wszytko niszczy. Ja też mógłbym się znaleźć na ich miejscu, gdybym nie otrzymał miłości i zrozumienia od innych istot ludzkich.
    Nigdy nie zapomnę człowieka uzależnionego od alkoholu, który opowiedział mi swoją historię. Był człowiekiem, który uległ alkoholowi, żeby zapomnieć o tym, że nikt go nie kocha. Nikt też nie pokazał mu Boga. Zanim osądzę innych, mam obowiązek wejrzeć w głąb samego siebie.
    Zresztą sam doświadczyłem też, że gdyby w rodzinach było więcej miłości, jedności, pokoju i zrozumienia, które daje nam Bóg, a my sami je odrzucamy i przyjmujemy „świecidełka ” lansowane przez współczesny świat, nie byłoby tylu cyników, egoistów, oszustów, czy alkoholików i narkomanów.
    Dlatego wiem, że sytuację, którą będę musiał jutro przeżyć, najlepiej potraktować jako „moment cudownego działania Pana Boga”. Jutro szczególnie, ale już wiem, że w całym moim życiu, ja niedoskonałe i stale ulegające pokusom stworzenie, jednak umiłowane i nie odrzucone przez Boga, będę potrzebował ” posłuszeństwa i uległości wobec Ewangelii”, wobec tego Słowa, które jest moim Chlebem , moim prawdziwym Pokarmem. bdz

    #7 bdz
  8. #6 Tereska
    O negatywnej teofani jest w podrozdziale ” Trochę historii” III katechezy IV roku.
    Cytuję:
    „Wygnanie babilońskie to dla narodu wybranego czas wielkiego upokorzenia i wielkiej próby. Doświadczenie to zmierzało do oczyszczenia wiary oraz odnowienia i umocnienia właściwych relacji z Bogiem, tak całego ludu, jak i poszczególnych jego członków. Wskutek tego doświadczenia zmieniło się także rozumienie roli i obecności Boga w historii człowieka. Dzięki tym wydarzeniom Bóg dał się bardziej poznać ludziom jako działający w historii, także pośród niewierności swego ludu i zła, które przy tej okazji powstaje. Ludzie zaś mogli bardziej poznawać i odkrywać inność Boga i Jego zamysłów w stosunku do tego, co ludzkie. Mogli poznawać Jego wizję życia odmienną od tylko ludzkiej wizji życia i tylko ludzkich planów. Wyrażają to słowa Izajasza:
    Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi (Iz 55,8-9).
    Wszystko, co się stało w związku z wygnaniem i co stanowiło okazję do poznania i uznania nieprawości ludu, może i winno być widziane jako negatywna teofania i bezprecedensowe objawienie świętości Boga pośród niewierności ludu i pośród zła czynionego przez człowieka oraz pośród ohydy zła i odrazy Boga w stosunku do tego zła.”

    #8 basa
  9. Tereska, gdybyś kiedyś chciała lub potrzebowała – mój mail to basa2@op.pl

    #9 basa
  10. Tereska
    Tak sobie jeszcze pomyślałam,w czym może być problem ? Może w tym, że to, co dla mnie jest oczywiste, niekoniecznie musi być takie dla ciebie. Dopowiem więc:
    Na tej stronie, do której podałam link III katecheza IV roku jest na samym dole i ma tytuł: „Poniżenie i perspektywa nowości”

    #10 basa
  11. #4 Twojemu Kapłanowi przydałyby się w wychowaniu jego własne dzieci ,pojęcia nie ma o trudzie /nie dlatego że ich nie ma tylko że takie ma zdanie/.Może wówczas coś szerzej by pojął.Ciekawe jak wyglądałaby jego zgoda lub nie,na swe ukształtowane /nie tylko przecież przez siebie/dorosłe dzieci.
    A to poczucie winy to skąd Tereso? Czyżbyś nie dołożyła tak naprawdę starań?A może postawiłaś wymagania przerastające ich możliwości,może chciałaś je wtłoczyć w swój wyidealizowany model?
    Radzę uderzyć się w piersi i poszukać przyczyny „winy”.Bez sensu maltretowanie siebie dla samego maltretowania.
    Nie o maltretowanie Bogu chodzi.

    #11 Ka
  12. #1 chani
    Filozof katolicki R.Buttiglione w książce„Etyka w kryzysie„ napisał-
    „Zaprawdę przyjacielem nie jest ten,kto swą pociechą pomaga nam żyć w nieprawdzie,lecz ten,kto pobudza nas do życia w prawdzie i zachęca do płacenia także ceny trudu i bólu,jeśli prawda tego wymaga„.
    Wszystkim dedykuję kanon z Teze-
    „Jezu Tyś jest Światłością mej duszy
    Niech ciemność ma nie przemawia do mnie już
    Jezu Tyś jest Światłością mej duszy
    Daj mi moc przyjąć dziś Miłość Twą„.

    #12 mirpat
  13. W pewnych okolicznościach zachecałam naszych synów do czytania jakże ubogacającego „pochylania sie nad Słowem Bożym” przez Księdza Biskupa, Gospodarza tego blogu. Odpowiedż padła „Jak znajdę na to czas”. Czy to nastąpi?
    Mam u nich zbyt mały autorytet , aby posłuchali mnie. Czy gdzieś, kiedyś popełniałam błądy ?!!!
    Wydaje mi się, że Pan Bóg mówi do mnie ” Zostaw to mojej trosce o ich zbawienie a oni, ty :

    „Potrzebujecie posłuszeństwa i uległości wobec Ewangelii, by być prawdziwie nasyconymi i dzielić się z obfitości z innymi. Ewangelizować!”

    Boże Ojcze, przez Twojego Syna dopomagaj nam w poznawaniu Ciebie i w wypełnianiu z pokorą Twojej woli – Amen

    #13 nawracajaca się
  14. Jestem na Drodze Neokatechumenalnej. Moje życie duchowe diametralnie uległo zmianie. Bardzo się z tego cieszę, ale ksiądz z miejscowości oddalonej ode mnie polecił mi, abym poszukała sobie kierownika duchowego. Rzeczywiście droga wyjaśnia mi wiele, ale nie wszystko. Są sprawy, które wymagają indywidualnej konsultacji z księdzem.
    Chciałam znaleźć w swojej parafii kogoś, kto by mnie wysłuchał, ale dwóch księży mi odmówiło, a prezbiter stwierdził, że wystarczy być posłusznym katechistom. Oczywiście zgadzam się z tym i robię wszystko, aby tak było. Jednak nawet oni w pewnych sprawach nie są w stanie zastąpić księdza.
    Smutno mi, bo pewnie będę musiała w dalszym ciągu pokonywać prawie 100 km, aby za każdym razem innemu księdzu nie opowiadać swoich problemów od początku, a to jest niestety konieczne do pełnego zrozumienia sytuacji.
    Dobrze, jeżeli w parafii są księża, którzy otwarci są na spowiedź oraz indywidualną pomoc, tym, którzy o nią proszą. Dobrze też jest, jeżęli proboszczowie nie są tylko zarządcami, ale tymi, którzy potrafią rozpoznać osobę, która naprawdę potrzebuje pomocy, realnej oceny sytuacji, zrorumienia, pocieszenia i przygarnięcia zagubionej owcy w swoim stadzie.
    Pozdrawiam.

    #14 bernadeta
  15. Basa- dziekuję za dopowiedzenie,skorzystam z tych katechez po raz kolejny , bo chyba nie wszystko do mnie dotarło .
    #11 Ka
    Dobrze powiedziane -„Wtłoczyć w swoj wyidealizowany świat”.Coś w tym jest.
    Biję się w piersi coraz częściej , tym bardziej ,że jestem na etapie poznawania siebie.Teraz widzę swoją/dzieci/ historię życia na tle moich błędów /grzechów/ -stąd to poczucie winy i żalu.

    #15 Tereska
  16. #12 mirpat
    🙂

    #16 chani
  17. Taki wierszyk przed chwilą napisałem:
    Światło wschodzącego słońca na mym niebie świeci,
    I oświeca mą duszę.
    Dusza ma pragnie tego światła,
    Więdnie, gdy go nie ma.
    Światło, które nigdy nie powinno zajść,
    Ono jest jak ożywczy deszcz po długotrwałej suszy.

    #17 chani
  18. A na swoim blogu pisałem wierszyk z książeczki: cisza to słowa szukane” –
    „Słyszałem człowieka,
    który mówił blaskiem swojej twarzy…

    Są takie święte wyrazy twarzy,
    które świadczą o tym,
    że człowiek nie milczy –
    tylko duszą mówi.

    Człowiek potrafi wypowiedzieć sobą
    najpiękniejsze cuda.

    Są ludzie, którzy potrafią posługiwać się
    uśmiechem, blaskiem oczu,
    jak językiem najbieglejszym w słowa.
    Roman Mleczko”

    #18 chani
  19. Kiedy z 2 tygodnie temu powróciłam na tą stronę, obiecałam sobie systematyczne rozważania Słowa Bożego i refleksji JE Biskupa oraz Waszego dzielenia się swoimi spostrzeżeniami. Nie wzięłam pod uwagę planów Bożych wobec siebie. Pan widział to inaczej, najpierw musiałam zatrzymać się, poznać słabość swojego ciała, swojego „ja”, musiałam zmienić swoje plany i dostosować się i dowiedzieć, co Bóg ma dla mnie tu i teraz. Przełożyć termin jeden i drugi swojego wzrastania, by doznać swojej cielesnej słabości. Doświadczyłam,że słuchać można nie tylko uszami ( już wyleczonymi)ale nade wszystko sercem. Znów doświadczyłam, że Pan jest moim Pasterzem…(Psalm.23)Teraz wiem, że ufność Panu, wciąż nie jest moją mocną stroną. Panie, Ty tylko mnie prowadź, z Tobą wszystko zwyciężę, wszystko pokonam, swój grzech i grzechy całego świata. Amen.
    Ps. Jeśli Bóg pozwoli to izoluję się „od świata” na 9 dni od 3 sierpnia. Proszę o modlitwę, aby te dni stały się początkiem nowego życia z Bogiem.

    #19 AWM
  20. #19
    Będę się za Ciebie modlić. Pozdrawiam, wytrwałości i wiary:-)

    #20 bernadeta
  21. #19 Super.Tym sercem to nie tylko usłyszysz ale i zobaczysz o wiele więcej.

    #21 Ka
  22. #15 Tereska
    Ks. Biskup prowadząc te katechezy po raz drugi mówił, że On także wciąż odkrywa w nich coś nowego i głosi je inaczej za kazdym razem, bo za każdym razem znajduje się w innej sytuacji życiowej.
    Ja też prowadząc je to widzę u siebie.
    To jest bardzo bogaty materiał i w bardzo różnych sytuacjach życiowych może być zupełnie inaczej odczytywany.
    Ale to jest prawda o życiu.

    #22 basa
  23. …życie „na kredyt„ wobec drugich –
    Myślę,że w imię zwykłej ludzkiej uczciwości,jeżeli chcę być poważnie traktowana na tym blogu,to powinnam podać pewne fakty z mego życia.
    Nie mam czym się chwalić.Jedno z moich dzieci żyje w związku niesakramentalnym – nie pod jednym dachem.Jeżeli ktoś wie,czy się dowiaduje,to nie taję tego faktu,ani usprawiedliwiam.Utrzymujemy ze sobą kontakt telefoniczny,czasem się spotykamy.Stąd w moim jednym z wpisów mowa o ufności w Miłosierdzie Boże i ulubiony fragment z ks.Ez.18.25-28.

    #23 mirpat
  24. do #20 Bernadeto,
    dziękuję
    i #21 Ka,
    niech się stanie jak mówisz 🙂

    #24 AWM
  25. Błogosławić, a nie złorzeczyć, nie narzekać….
    Dziękować Bogu za wszystko. Być ustami Boga… Odkryć skarb ukryty w roli i mieć chleb z Nieba w obfitości. Zachować ten skarb tzn. mieć wiarę w Jezusa Chrystusa – jedynego i prawdziwego Boga, Zbawiciela, który pozwolił sie ukrzyżować, by usprawiedliwić moje grzechy. Wierzyć, że wszystko co mnie spotyka jest dobre, jeżeli tylko potrafię to przyjąć z wdzięcznością….
    …..
    Dziś wyruszyła z Białej Pielgrzymka na Jasną Górę.
    Dziekuję Księdzu Biskupwi za obecność i za te słowa, które jedynie nieudolnie powtarzam i staram się przyjąć do serca.
    Szczęść Boże wszystkim Pielgrzymom …!…
    Pozdrawiam : )

    #25 owieczka
  26. Przeglądnęlam swoje rozne notatki,które mam zwyczaj sobie robić i znalazłam też odpowiedz na moje dylematy.
    Po pierwsze – powracające poczucie winy jest pokusą .Po drugie – niewierzące dzieci -to nie jest mój krzyż, tylko moje obciążenie/Jezus pomaga nieść tylko mój krzyz /.To nie ja zbawiam.
    Moim krzyżem jest BRAK ZAUFANIA i CIERLIWOŚCI.
    Dziekuję Basa , sprobuję wejść na Twoją pocztę , może tym razem się uda.
    pozdrawiam

    #26 Tereska
  27. #26 Tereska, taką samą dignozę i receptę usłyszeliśmy na XVIII Ogólnopolskim Czuwaniu OwDŚ w tym roku w Częstochowie. Stamtąd masz te notatki? 🙂

    #27 AWM
  28. #26 Widzisz Tereso jak potrafisz super wszystko przemyśleć? Zapewne to Twój Dar Ducha.

    #28 Ka
  29. #27
    Nie wiem gdzie zasłyszane / w Częstochowie w tym czasie nie byłam/ , w każdym razie mocno mnie uderzyło,skoro zapisałam.
    A do przeglądnięcia notatek w tym trudnym dla mnie czasie/poczucia winy -pokusy/ zmobilizował mnie sam Pan Jezus, który mi się przyśnił ,że mocno Go przyciskam/ w jakiejś figurze/. Z bijącym sercem obudziłam się o świcie i natychmiast sięgnęłam po notatki.
    Takich znaków daje mi wiele , a ja wciąż za mało Mu ufam.
    A teraz przyszło mi na myśl ,że może wiecej szukam Go w znakach /figurze/ niż w sercu/?

    Panie , zaradz memu niedowiarstwu

    #29 Tereska
  30. #28
    Uwielbiajmy Boga w Trójcy Swietej Jedynego

    #30 Tereska
  31. #27 A to mnie AWM zaskoczył/a :).Wszystko więc jasne i podane.Tylko zrozumienia i uwierzenia nam potrzeba.

    #31 Ka
  32. Ad #26
    Możesz mi wytłumaczyć słowa,że powracające poczucie winy jest pokusą? Niezbyt to rozumiem.

    #32 marcin
  33. „Są sytuacje, w których człowiek jest postawiony wobec tego, co przekracza jego możliwości: wyobraźnię, dotychczasowe doświadczenie,”
    dlatego myślę, że potrzebna jest nam umiejętność rozróżniania.
    To jest interesujace: jak ma się ta umiejętność do tego własnego poznania dobra i zła, które stało się grzechem?

    #33 AnnaK
  34. #29 Wewnątrz Tereso.Szukaj Go wewnątrz.Tam najwyraźniej odbity w każdym z nas jest.

    #34 Ka
  35. Kiedyś pisałem o jedności duchowej – o tą jedność trzeba się modlić, trzeba prosić o nią Ducha Świętego, ale ta jedność nie jest taka łatwa jak się nam wydaje. Sam po sobie wiem, że ona jest czasami bardzo trudna.

    #35 chani
  36. Nic nie jest łatwe jak nam się wydaje. Jedność duchowa, miłość, wiara – wydawałoby się, że to takie łatwe, ale wcale nie. W Księdze Hioba mamy, że życie jest wielkim bojowaniem i racja życie to nieustanna walka. Walka o miłość, walka o wiarę, bo co to jest wiara i miłość?

    #36 chani
  37. „Chciałbym, żebyście wiedzieli, że głową każdego mężczyzny jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety, a głową Chrystusa – Bóg.” [1Kor 11,3] – tak św. Paweł pisze, ja o tym często zapominam i trzeba mi często przypominać o nich. Szczególnie, gdy najbliżsi mówią mi, że ja nic nie potrafię, że będę siedział jak moja babka i nic nie robił – te słowa szczególnie ranią i jak to śpiewał Czesław Niemen – potrafią zabić bardziej niż nożem.
    Jestem z wykształcenia Informatykiem – programistą, grafikiem…, a rzeczywiście nic nie potrafię jedynie podstawy HTML. Dobrze, że teraz wiem, że moją Głową jest Bóg i to On jak zechce to udzieli mi tej „mądrości” żebym projektował strony internetowe.

    #37 chani
  38. „Posłuszeństwo bogate w owoce„
    Dla wielu poważnym problemem,mniej lub bardziej uświadomionym,jest przyjęcie w pełni nauczania Kościoła.Tak bardzo tu jest potrzebna postawa dziecka.Nie muszę wszystko wiedzieć,wszystko rozumieć.Tak jak dziecko ufa rodzicom,zaufajmy Bogu.Duch Św. przy dużej pokorze człowieka wiele spraw wyjaśni.O to nie trzeba się martwić.
    Św.Ignacy mówił,że jeżeli coś jest czarne,a Kościół powie,że jest białe,to uwierzy.Św.Teresa Wielka,też odnosiła się często do wierności nauczania Kościoła.
    Dlaczego tak łatwo jest wpaść w sidła sekty,a trudno wytrwać w wierze Kościoła?-bo tylko za plewy nic się nie płaci.

    #38 mirpat
  39. #32
    Zorientowałam się / a może doświadczyłam łaski zdemaskowania złego/,ze co jakiś czas wracam go grzechów przeszłości mimo czestych spowiedzi/przecież Pan mi już wszystko darował ,tym bardziej ,że codziennie składam w Jego ręce swoje zycie/.Dlatego jestem już pewna ,że mój żal i powracające poczucie winy,że „uczyniłam dzieci takimi jakie są ” nie pochodzi od Boga.
    W kolejnych swoich zapiskach przeczytałam:
    „Zgorszenie sobą prowadzi do ślepej uliczki Judaszowej” ..jak ja mogłam?
    Poczucie winy może powodować pokusę karania siebie i nerwicowe wynagradzanie za błedy wychowawcze.
    To ujawnia też brak pokory.
    POKORA polega na tym ,że akceptujemy skutki naszego błądzenia i żyjemy w Miłosierdziu,pozwalając samemu Bogu prostować nasze życie.

    Chwała Panu za przypomnienie mi tej prawdy, a to ,że się z Wami podzieliłam utrwali moją pamięć .

    Zdemaskowane zło ucieka.

    #39 Tereska
  40. ,,Boziu , Boziu mój, jam robaczek Twój, jam robaczek, nieboraczek a Tyś Boziu mój „…. 🙂
    taki wierszyk dziecinny, wcale nie naiwny.
    Bóg jest mój, a ja jestem Jego. Im bardziej czuję się niegodna a jednocześnie mam pewność, że Bóg mnie kocha i nie zostawi samej sobie, nie muszę się umartwiać, tylko znosić to co nie jest przyjemne.
    Spróbujcie powtarzać ten wierszyk to zobaczycie jak Wam się zrobi wesoło 🙂 nie zawsze pomaga, ale czasami może… 😉
    Pozdrawiam : )

    #40 owieczka
  41. Ksiądz Pawlukiewicz wygłosił kiedyś kazanie na temat „Czysta miłość Boga”, polecam wysłuchać – jak Biskup pozwoli podaje link na mój blog: http://czupyt.blogspot.com/2012/05/ks-piotr-pawlukiewicz-czysta-miosc-boga.html

    #41 chani
  42. #36 Walka o utrzymanie dobrego /świętego/ ,w które każdego z nas najświętszą łaską wyposażono.
    #32 Nieustanne poczucie winy /jakby przebaczenia i oczyszczenia nie było/ może zepchnąć nas na tory wywołujące naszą /chciałoby się rzec piekielną/zazdrość i złość.Pokusa do czynów złych.
    #37 Może w czasach św.Pawła mężczyźni bardziej od kobiet rozwinięci umysłowo byli? /szeroki uśmiech/
    Tak powinno być,najrozsądniejsza obecnie to „głowa” która w danej sprawie mądrzejsza.

    #42 Ka
  43. Ad #39
    Dziękuje.Masz bardzo dobre notatki.

    #43 marcin
  44. „Zawsze jednak, jeśli przyjmiemy to, co mamy, w posłuszeństwie Jego woli, okaże się, że jest to wystarczające, abyśmy byli syci już nie tylko Jego darami ale Jego obecnością”

    To zdanie stawia mi pytanie:
    W którym jestem miejscu – czy sycą mnie dary Boga, czy wystarcza mi pewność obecności Boga w moim życiu?
    No cóż… chyba jeszcze oczekuję darów Boga, a nie Jego samego…
    Choć uczę się posłuszeństwa Jego woli.
    To jeszcze WIEM LEPIEJ, co mi jest potrzebne…

    Pozdrawiam 🙂

    #44 julia

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php