Zmartwychwstanie naszego Pana Jezusa Chrystusa było wydarzeniem zapowiedzianym przez Proroków, ale nie było przewidywalne w szczegółach. Dlatego, trzeba powiedzieć, zaskoczyło tych, którzy oczekiwali spełnienia się obietnic Bożych. Można powiedzieć: znalazło ich (w konsekwencji także nas wszystkich) nieprzygotowanych.

Przede wszystkim zaś największą trudności w rozumieniu i przyjęciu tej prawdy był fakt związku cierpienia i chwały. Najpełniej wyraża się to w zestawieniu i związku śmierci i zmartwychwstania czyli nowego życia. Trudnością człowieka po grzechu pierworodnym jest to, aby uznać w pełni, że Bóg jest Dawcą życia i że to objawiło się w ciele podległym śmierci, które przyjął Syn Boży. Śmiertelnemu człowiekowi trudno jest przyjąć prawdę o konieczności śmierci. Bóg jednak to przewidział, zapowiedział i tym się posłużył, aby człowiekowi otworzyć oczy naprawdę śmierci i zmartwychwstania. O tym mówi św. Piotr:

Zabiliście Dawcę życia,
ale Bóg wskrzesił Go z martwych.

Bóg w ten sposób spełnił to,
co zapowiedział przez usta wszystkich proroków,
że Jego Mesjasz będzie cierpiał  (Dz 3,15.18).

Takie oto słowa skierował św. Piotr do ludu. Nie jest to oskarżenie, lecz obwieszczenie dzieła Bożego, które stało się przy okazji niewłaściwego a nawet raczej przewrotnego działania człowieka.

1. Wy zabiliście, a Bóg wskrzesił

Człowiek przeprowadził swoje. Przeprowadził to, realizując to, co w nim było po grzechu, kiedy wyszedł poza poznanie Woli Boga i przez swoje poznawanie, tzn. ostatecznie także tworzenie własnego dobra i zła, czyli tworzenie takiego życia, w którym człowiek ignoruje Wolę Boga, a nawet jej się przeciwstawia. Stało się to aż do tego stopnia, że człowiek zabił Dawcę życia. Bóg właśnie jako Dawca życia na to pozwolił, by człowiek mógł dzięki temu aktowi zabicia „drugiego”, tzn. jak mniemał drugiego człowieka a w rzeczywistości wcielonego Syna Bożego, mógł odkryć i poznać, że Bóg jest większy niż śmierć. Co więcej, by człowiek przyjął objawienie że życia nie da się w pełni przeżywać tylko przez „bronienie” go i podtrzymywanie, lecz człowiek potrzebuje doświadczenia śmierci.

W pewnym sensie trzeba też powiedzieć, że chodzi o prawdę, że człowiek potrzebuje śmierci, ale tego nie rozumie i przed tym się broni wszelkimi możliwymi sposobami. Bóg w swoim Synu, wcielonym Słowie, Jezusie wystawił siebie na to uśmiercające działanie człowieka, żeby ostatecznie wyprowadzić człowieka z tego działania. .

 

2. Działaliście w nieświadomości

Znamienne jest to, że św. Piotr, który obwieszcza tę trudną prawdę, czyni to usprawiedliwiając działanie człowieka prowadzące do śmierci Jezusa. Myślenie człowieka i pojmowanie przez niego wszystkich relacji było (i jest) wskutek grzechu ograniczone. Człowiek czynił to, co mu wydawało się słuszne i według jego rozpoznania dobre. W rzeczywistości jednak nie miał właściwego rozeznania. Był zagubiony w sobie i pozostawał w niewoli siebie. Dlatego też Jezus na krzyżu modlił się za swoich oprawców, a pośrednio za wszystkich ludzi: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23,34).

Fakt, że ktoś działał w nieświadomości i nie wiedział co czyni, jest okolicznością łagodzącą. Nie zwalnia jednak całkowicie z odpowiedzialności. Bierze się przy tym pod uwagę pytanie, czy była to nieświadomość zawiniona, czy niepokonywalna itp. W  przypadku mowy św. Piotra, który mówi o działaniu zmierzającym do ukrzyżowania Jezusa, jako działaniu w nieświadomości, nie chodzi o rozlicznie z przeszłości, tzn. ukaranie winnych ukrzyżowania, lecz o wskazanie na to, w jakim celu to się stało i nowej sytuacji, jaka zaistniała, gdy to się stało. Po tym, kiedy wszystko się wydarzyło, także wszystko się zmieniło. Następuje obwieszczenie tego, dlaczego to się stało.

Ten fakt wszystko zmienia Przed nim można było być w nieświadomości. Teraz, gdy zna się sens i cenę śmierci Jezusa, nie można pozostać w nieświadomości. Pozostaje uznanie własnej winy, przyjęcie postawy nawrócenia i wejście w dziękczynienie, że ta przedziwnych rzeczy Bóg dokonał i tak cudownie potraktował człowieka – człowieka grzesznika.

 

3. Bóg spełnił i spełnia to, co zapowiedział

Podczas gdy człowiek dokonywał (i dokonuje) swojego dzieła i przeciwstawia się Bogu, Bóg spełnia swoją obietnicę. Mesjasz cierpiał i nadal cierpi w swoich członkach – namaszczonych, chrześcijanach. Stale się to dokonuje, aby Bóg mógł spełniać swoje dzieło przebaczenia i pojednania. Każde pojednanie prawdziwe pojednanie i przebaczenie jest związane z cierpieniem Mesjasza i Jego członków. Jest też przez nich przeżywane jako zadanie i misja oraz jako poznawanie spełniania się przedziwnego planu Boga.

Jako wierzący i członkowie Ciała Chrystusa ‑ chrześcijanie, a więc namaszczeni stale odkrywany sens tego co się dzieje w nas i wokół nas. Rozeznajemy to, co dzieje się z nas, czyli z naszego ludzkiego powodu, a więc to, że jesteśmy winni cierpienia Mesjasza. Z drugiej strony rozeznajemy też to, co nam jest dawane jako łaska i dar przebaczenia i pojednania. Poznajmy i uznajemy wielkość daru możliwości nawrócenia czyli powstawania do nowego życia i doświadczania zmartwychwstania  już tutaj w naszym śmiertelnym życiu. Bóg wskrzesił swego Syna Jezusa i  wskrzesza także stale nas. Jest to stale doświadczana nowość życia. W każdej, nawet najbardziej zagmatwanej sytuacji jest wyjście przez przebaczenie dzięki wierze w Zmartwychwstałego.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

38 komentarzy

  1. Bardzo optymistyczne to wyjaśnienie.Jednak … .

    #1 Ka
  2. Ku mojej wielkiej radości i pokrzepieniu serca, czytam ten komentarz Księdza Biskupa.Dziękuję!!!
    Możliwe jest takie uczucie ulgi, wyzwolenia z cierpienia, radości, które są udziałem w przebaczeniu winowajcom. Możliwe staje się to , dzięki Łasce Bożej – przedziwna to tajemnica…
    Serce, sumienie człowieka poddawane jest przedziwnej obróbce przez Stwórcę, jeśli tego zechcemy, jeśli otworzymy się na działanie Mocy Bożej. Jest to jednak proces, na który trzeba oczekiwać z nadzieją tejże Mocy, na trwałą przemianę serca…
    „W pewnym sensie trzeba też powiedzieć, że chodzi o prawdę, że człowiek potrzebuje śmierci, ale tego nie rozumie i przed tym się broni wszelkimi możliwymi sposobami. Bóg w swoim Synu, wcielonym Słowie, Jezusie, wystawił siebie na to uśmiercające działanie człowieka, żeby ostatecznie wyprowadzić człowieka z tego działania.”
    Trzeba aby umarł we mnie stary człowiek i z martwych duszy powstał tu za ziemskiego życia, nowy – nowa dusza…
    A grzechy popełniane w nieświadomości ?!!!
    Mogą niesamowicie namieszać i jednocześnie mogą być brzemienne w skutkach – Pan Bóg w przedziwny sposób, wyprowadza z tego większe dobro
    niekoniecznie natychmiast widoczne.
    Bo przecież : „…Bóg wskrzesił swego Syna Jezusa i wskrzesza także stale nas. Jest to stale doświadczana nowość życia. W każdej, nawet najbardziej zagmatwanej sytuacji jest wyjście przez przebaczenie dzięki wierze w Zmartwychwstałego.”
    Serdecznie pozdrawiam 🙂

    #2 niezapominajka
  3. Jeszcze o byciu nieświadomym grzechu,/bardzo mnie to frapuje – modlę się o dar przejrzenia i mądrości…/
    …”Ten fakt wszystko zmienia Przed nim można było być w nieświadomości. Teraz, gdy zna się sens i cenę śmierci Jezusa, nie można pozostać w nieświadomości. Pozostaje uznanie własnej winy, przyjęcie postawy nawrócenia i wejście w dziękczynienie, że tak przedziwnych rzeczy Bóg dokonał i tak cudownie potraktował człowieka – człowieka grzesznika.”

    #3 niezapominajka
  4. W dzisiejszej Ewangelii są takie słowa: „Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli…” i ja też czasami z radości nie wierzę w to co Bóg dla mnie czyni, a On i tak to czyni

    #4 chani
  5. #1 Ka
    Co jednak?

    #5 basa
  6. Siewcy Lednicy śpiewają taką piosenkę: „Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca, zanurz mnie w wodzie Jego Miłosierdzia” – to w nawiązaniu do drugiego czytania. Dobrze, że mamy takiego rzecznika u Ojca, który współczuje naszym słabością, obmywa nas swoją Krwią i oręduje za przestępcami.

    #6 chani
  7. Dziękuję za słowa „Bóg spełnił i SPEŁNIA , to co zapowiedział”.
    On spełnia swoją obietnicę wskrzeszenia mnie , mimo ,że z ludzkiej słabości przeciwstawiam się jego planom .
    „To jest STALE DOŚWIADCZANA NOWOŚĆ ŻYCIA”

    Są sytuacje tak trudne w moim życiu ,że zaczynam się gorszyć sobą /nieumiejętnością umierania w tych przeciwnościach/ wiec te słowa są dla mnie pocieszeniem.

    #7 Tereska
  8. cd.
    czasem czuję się zawstydzona tym ,że spadają na mnie nieustanne krzyże , ludzie patrzą /bliscy wręcz mówią – i co z tego ,że sie tak modlisz?

    …Ależ ja jestem grzeszna

    #8 Tereska
  9. To prawda, Bóg spełnił to co zapowiedział, spełnił w Jezusie Chrystusie. Jednak to nie wystarczy dzisiejszemu człowiekowi, który pragnie osobistego spotkania z Duchem Chrystusa, z kimś kto ma Tego Samego Ducha. Dzisiaj daleko mi do alienacji się w historii Izraela. Moim pragnieniem jest Duch Chrystusa, który ma moc kochać moich wrogów. Sam bardzo często jestem po wrogiej stronie najbliższych i widzę jak mocno ich kaleczę/zniewalam/ sobą. Bóg spełnił to co zapowiedział ale czy ja jestem spełniony/kochany/ przez Boga i czy ja jestem spełnieniem/Chrystusem/ dla innych ? janusz

    #9 baran katolicki
  10. #5 Utraciłam myśl którą miałam,a może nie chcę rozwijać? Wybacz.

    #10 Ka
  11. @ chani:
    też sobie o tej pieśni pomyślałem. dodam, że to nie tyle utwór Siewców, co pieśń napisana i często używana w liturgii w kościołach dominikańskich 🙂

    #11 superleggero
  12. „W każdej, nawet najbardziej zagmatwanej sytuacji jest wyjście przez przebaczenie dzięki wierze w Zmartwychwstałego”.
    To ostatnie zdanie rozważania mogłam doświadczyć na sobie w sytuacji bardzo trudnej, kiedy to moja relacja z drugą osobą nagle została gwałtownie przerwana. Uratowało ją wzajemne przebaczenie sobie.
    Myślałam, że to już „koniec”, ale Pan dał swą łaskę przebaczenia i pojednania.
    To było dla mnie także doświadczenie zmartwychwstania, działania mocy Boga, bo po ludzku – byłam winna „śmierci” tej relacji.

    #12 Miriam
  13. A ja myślę, że naszym problemem w cierpieniu nie jest np. ten rzeczony 'brak umiejętności umierania w tych przeciwnościach’ (choć pewnie tez…), ale raczej to że my w naszym cierpieniu (które dotyka przecież wszystkich) za dużo zajmujemy się sobą. Czy nasze zainteresowanie nie powinno skupiać się na Bogu i na bliźnim? Przecież to właśnie miłość bliźniego czyni człowieka świętym 🙂
    I poddanie się woli Bożej, z którym coraz to jakoś trudniej w naszym życiu. A św.Franciszek powiedział „Błogosławieni ci, których śmierć zastanie w Twej najświętszej woli…”
    Pax

    #13 Monika
  14. #9
    Problem w tym ,że trudno być spełnieniem /Chrystusem / dla innych, bo jesteśmy grzesznikami.
    Pocieszające to , że On bierze wciąż nasze grzechy na siebie i SPEŁNIA za nas/ na ile Mu pozwolimy/.

    …..stale doświadczana nowość życia

    Tak to ostatnio dotarło do mojej świadomości.

    #14 Tereska
  15. #8 „Ależ ja jestem …” – grzeczna Tereso 🙂

    #15 Ka
  16. W Piosence „Czekam chwili” są takie słowa:
    „A ufać to milczeć
    I czekać cierpliwie, aż się spełni” – ufać Bogu, wydawało by się proste, ale tak nie jest.
    Wydawało by się, że słowa, które nasz Biskup wypowiedział kiedyś: „Jezu ufam Tobie, ale co chcę to zrobię”, mnie nie dotyczą, bo ufam Mu, a jednak … nie ufam Mu tak jakbym chciał.
    Jakby Bóg mnie na próbę wystawił mówiąc: „Ufasz Mnie? To Ja ci pokaże, że tak nie jest”.
    I rzeczywiście. „…ufać to milczeć”, milczeć, nie narzekać. Ja za bardzo narzekam, narzekam na swój los, zamiast czekać cierpliwie.
    Właśnie to sobie wczoraj uświadomiłem.

    #16 chani
  17. #15
    Do niedawna uważałam się za grzeczną , prawie bezgrzeszną .
    Stąd to – ależ
    Teraz wiem ,że byłam ,jestem i będę grzesznikiem .

    Wierzę tez ,że Zmartwychwstały Pan będzie mnie stale doświadczał w nowości życia.
    W tej „nowości” moje krzyże jakby straciły na ciężkości.

    #17 Tereska
  18. „Nie jest to oskarżenie, lecz obwieszczenie dzieła Bożego, które stało się przy okazji niewłaściwego a nawet raczej przewrotnego działania człowieka”
    To stwierdzenie jest dziś dla mnie odkrywcze i pocieszające.
    Św. Piotr NIE OSKARŻA, ale obwieszcza dzieło Boga.
    Rozumiem to tak: musieliście zabić, bo nie mieliście mocy zachować się inaczej wskutek grzechu pierworodnego, ale przez to zabicie mogło się okazać dzieło Boga…
    To pobudza mnie do refleksji o swoich większych i mniejszych „umieraniach”. Ja zbyt często oskarżam tych, którzy mnie uśmiercają. A przecież mogę popatrzeć na moje „śmierci” jak na okazję, by mogło się okazać dzieło Boga…
    Niewłaściwe i raczej przewrotne działanie człowieka JEST okazją do czekania na objawienie się dzieła Boga.
    Zaraz, zaraz…
    Tak było dzisiaj ze mną.
    Komuś wydawało się, że mnie skrzywdzi, a okazało się, że w sytuacji, w jakiej mnie postawiono, może raczej z przewrotności, doświadczyłam radości…
    I mogę powiedzieć:
    „Myślałeś, że mnie skrzywdzisz,
    ale Bóg dał mi dziś dużo radości ze spotkań z tymi,
    do których mnie posłałeś w swojej przewrotności”.
    Nie, nie oskarżam, ale obwieszczam dzieło Boga…
    Pozdrawiam 🙂

    #18 julia
  19. Uczę się pewnej umiejetnosci w pewnym ujęciu – modlitwy : aby nie szukać wsparcia w trudnych przeżyciach u bliskich znajomych,ale najpierw przeczytać na dany dzień Słowo Boże i wejść na tegoż bloga by uzyskać pocieszenia, porady , bez osobistego narzekania. Ostatnio , wypłakuję sie w mankiety dobrych znajomych , widzę tu swój błąd mimo, że psycholog polecił mi wypowiadanie swego bólu, wyrzucenie tego z siebie. Coś w tym jest, bo naprawdę daje ulgę ale jednocześnie kaca moralnego, że kogoś przedstawia się w złym świetle / swoich winowajców /.
    Oddać wszystko w modlitwie Panu Bogu, tylko w modlitwie i czekać na łaskę pokoju ducha, a dla wszystkich być radością bez względu na przeżycia trudne.O dar takiej umiejetności i pokory, modlę się.

    #19 nawracająca się
  20. Julio – 🙂

    #20 nawracająca się
  21. #18 julia
    Chciałbym zgadzać się z tym co Piszesz w tym komentarzu, ale przeszkadza mi jeden problem: Jezus powiedział,owszem, że Judasz „musi” wydać Go na śmierć ale jednocześnie przepowiada mu potępienie za ten czyn.
    jak to jest ?

    Pozdrawiam

    #21 Hubert
  22. #16 Chani
    A może ufać Bogu to także śpiewać Psalmy?
    Np.:
    „Ci, którzy Cię wielbią, widzą mnie i się weselą,
    bo zaufałem Twojemu słowu” Ps 119
    „Bo Ty mój Boże jesteś moją nadzieją,
    Panie Tobie ufam od młodości” Ps 71
    „Niech się radują i weselą w Tobie
    wszyscy, którzy Ciebie szukają.
    Niech zawsze mówią : Bóg jest wielki!
    ci, którzy pragną Twojej pomocy (…)
    Tyś wspomożyciel mój i wybawca…” Ps 70
    Ja tam bym pięciu minut chyba nie wytrzymała bez wołania do Boga, gdy potrzebuję Jego pomocy 🙂
    Oj, czekać cierpliwie to ja wcale nie potrafię…:(
    Wstyd, ale tak jest.
    No cóż, ale ufam, że Bóg jest cierpliwym i kochającym Ojcem, który znosi kaprysy swojego dziecka. On jest cierpliwy i w swoim czasie spełnia, co obiecał. I nie „po mojemu” oczywiście 🙂

    #22 Miriam
  23. #14 Tereska „Problem w tym ,że trudno być spełnieniem /Chrystusem / dla innych, bo jesteśmy grzesznikami”. To prawda, że jesteśmy grzesznikami ale to nas nie usprawiedliwia i jak powietrza potrzebujemy Chrystusowego Ducha by nas nieustannie namaszczał Sobą. Już nie ja żyję ale żyje we mnie Chrystus. Prawdziwe odkrycie nowego życia. Nie tylko trudno być Chrystusem/namaszczonym/ ale jest to niemożliwe dla tych, którzy uciekają od własnych krzyży. Jeszcze nie potrafię przeskoczyć własny grzech i nie dociera do mnie „namaszczony grzesznik”. janusz

    #23 baran katolicki
  24. #23
    Masz rację Januszu – niemozność jest w ucieczce od krzyży. Wciąż góruje we mnie stary człowiek,który ucieka od nich, stąd te moje zmagania.
    Ale zauważam też nowość , którą proponuje mi Zmartwychwstały Chrystus i daje nadzieję na uległość i posłuszeństwo z mojej strony.

    Jezus wypełnił wolę Ojca dzięki uległości i posłuszeństwu.

    pozdrawiam Ciebie i Twoich synów

    #24 Tereska
  25. #22 Miriam
    Masz rację, ufać Mu to wielbić Go z całego serca.
    Nie tylko Tobie brak cierpliwości. Cierpliwość to jest cnotą, którą trzeba pielęgnować. Ja niestety jej nie pielęgnuje.
    Ale Bóg wyrabia we mnie cnotę cierpliwości. Czasami to jest bardzo trudne, aż do bólu.

    #25 chani
  26. Dzisiaj na maila otrzymałem:
    „Bóg nie może działać w tobie w sposób wolny, jeżeli jesteś całkiem pochłonięty własną aktywnością. „Wyjść” ku Bogu możesz jedynie wtedy, kiedy twój dom „okrywa cisza”
    Wilfrid Stinissen OCD”
    ————
    Ja po sobie widzę, że jeśli bardziej milczę, to On bardziej działa we mnie.
    ————–
    Do wpisu #25 dodam, że Bóg jak najlepszy Ojciec karci i ćwiczy swoje dzieci, mnie strasznie karci, bo ja jestem bardzio nieposłuszny, jestem krnąbrnym dzieckiem/uczniem.

    #26 chani
  27. #17 Miałam na myśli grzeczność w stosunku do Boga.Hmm,czy możemy być nie tylko grzeszni ale i grzeczni /w stosunku do Boga/ ?

    #27 Ka
  28. #17 A grzeczność to i posłuszeństwo.No,tak myślę /ale ja się na tym nie znam :D/.

    #28 Ka
  29. #25 Chani
    „Czasami jest to trudne, aż do bólu”
    Tak, to prawda, cierpi się, gdy Bóg nam chce ją, cierpliwość, dać nie dając od razu spełnienia obietnicy.
    Oprócz tego, że cnotą – czym jest cierpliwość?
    Cierp – liwość. Rdzeń słowa pochodzi od cierpienia.
    Myślę, że to może być także zdolność przyjmowania, akceptowania cierpienia. Nie jest to łatwe.
    Nasz Pan, Jezus Chrystus „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał”…

    #29 Miriam
  30. #26
    Myślę, że nie dlatego że jesteśmy nieposłuszni, to Bóg nas karci… Wtedy kojarzyłoby się to raczej z tresurą, w której nie ma mowy o miłości. Możliwe jednak, że się mylę w swoim pojmowaniu. Odpowiem słowami pewnego bardzo mądrego człowieka (Rabindranath Tagore), wybitnego w wielu dziedzinach, którego bardzo cenię: „Bóg mówi do człowieka: Uzdrawiam Cię, więc ranię, kocham, więc karcę.” A co do cierpliwości, to może nam jej wciąż brak, ale ważne, aby nie zatrzymać się w procesie zwracania się wciąż do Boga. Bóg jest cierpliwy…ale trzeba chyba nam także pamiętać, że w końcu dopuścił potop na ziemię oraz zniszczył Sodomę i Gomorę (stało się to jednak po czasie danym im na nawrócenie). Pax

    #30 Monika
  31. #29 Miriam
    No tak „przez to co wycierpiał”, ja chyba też staje się bardziej posłuszny, jeszcze teraz gdy taki obowiązek Bóg dał.

    #31 chani
  32. #28
    A ja mialam na myśli taką grzeczność , która jest po SWOJEMU poukładana ,a więc nieposłuszna
    / w stosunku do Boga oczywiście/

    #32 Tereska
  33. #21 Hubercie,
    Jezus nie zapowiada Judaszowi potępienia!
    Kościół o żadnym człowieku nie stwierdza, że jest potępiony!
    Zacytuję:
    „Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził” (Mt 26,24).
    Waga grzechu Judasza jest wielka nie dlatego, że zdradził on Jezusa, ale dlatego, że nie wierzył w możliwość przebaczenia jego grzechu. Że Boże przebaczenie jest większe niż zdolność człowieka do czynienia zła.
    Dlatego Jezus powiedział: „byłoby lepiej… gdyby się nie narodził”.
    Brak wiary w darmowe zbawienie niekiedy skutkuje odebraniem sobie życia…
    Pozdrawiam 🙂

    #33 julia
  34. #32 😀

    #34 Ka
  35. # 32 🙂 🙂

    #35 Ba
  36. #30 Monika
    'Odpowiem słowami pewnego bardzo mądrego człowieka (Rabindranath Tagore), wybitnego w wielu dziedzinach, którego bardzo cenię: „Bóg mówi do człowieka: Uzdrawiam Cię, więc ranię, kocham, więc karcę.”’
    Ale przedtem powiedzial to nam wszystkim Syn Boga, P. Jezus:
    J 5, '1 Ja jestem prawdziwym krzewem winnym1, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. 2 Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.’
    J 5, (19) W odpowiedzi na to Jezus im mówił: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni.’

    #36 Jurek
  37. #30 Monika i #36 Jurek
    „Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę.
    Bądź więc gorliwy i nawróć się!” (Ap 3,19)
    Bóg karci i ćwiczy, bo pragnie mojego nawrócenia, które jest dla mnie DOBRE, nawet NAJLEPSZE.
    On to wie, ja niekoniecznie…
    I dlatego, że jedynie wtedy, gdy jestem karcona – zaczynam dojrzewać do nawrócenia – „karci mnie i ćwiczy”…
    Pozdrawiam Was 🙂

    #37 julia
  38. Bog zaplac Julio, wzajemnie pozdrawiam Wszystkich.

    #38 Jurek

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php