W każdym z trzech lat cyklu niedzielnego liturgicznego w drugą Niedzielę Wielkiego Postu czytamy opowiadanie o wydarzeniu na Górze Tabor, jakim było Przemienienie Jezusa na oczach trzech wybranych uczniów. Każdego roku słuchamy innego Ewangelisty. Jako pierwsze czytanie mamy zaś każdego roku inny fragment Księgi Rodzaju, ale zawsze odnoszący się do Abrahama. W roku A jest to powołanie Abrahama (Rdz 12), w roku B jest to opowiadanie o doświadczeniu Abrahama w obliczu Bożego polecenia złożenia ofiary z syna Izaaka (Rdz 22). W roku C jest to opowiadanie o zawarciu przymierza przez Boga z Abrahamem w rycie przejścia między połówkami porozcinanych zwierząt (Rdz 15). Te wydarzenia z życia Abrahama mają odniesienie do Przemienienia Pańskiego na Górze Tabor.

Tegoroczna Liturgia Słowa odnosi nas do wydarzenia na Górze Tabor przez to, co stało się na górze (pagórku) Moria. Bóg rzeką do Abrahama:

 

Weź twego syna jedynego,
 którego miłujesz, Izaaka,
idź do kraju Moria
i tam złóż go w ofierze
na jednym z pagórków, jaki ci wskażę (Iz 22,2).

 

Abraham, gdy usłyszał powyższe słowa Boga, miał już za sobą bogate doświadczenie wiary. Poznał, jak Bóg jest wierny danym przez siebie obietnicom. Poznał też, jak on, Abraham, wielokrotnie niedowierzał Bogu i „wykorzystał” obietnice dane mu przez Boga do tego, aby zrealizować coś na swój sposób. Tak było na przykład z Izmaelem.

 

1. Gotowość – owoc dotychczasowej wiary

Dotychczasowe doświadczenie wiary „uzdalniało” Abrahama do tego, by bez pytania wstać rankiem i osiodłać swego osła, zabrać z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbać drwa do spalenia ofiary i ruszyć w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział. Można powiedzieć, że dotychczasowe doświadczenie wiary choć było wielkie, to jednak nie było ostateczne. Dlatego Bóg wystawia Abrahama na próbę. Daje mu tym samym okazję nie tylko weryfikacji swojej wiary, ale także jeszcze większego doświadczenia wierności Boga oraz możliwości przekazana tej wiary swemu synowi, Izzakowi.

Lekcjonarz opuszcza te fragmenty opowiadania, które dotyczą drogi Abrahama w kierunku góry Moria. Są one jednak interesujące i potrzebne do zrozumienia dynami wzrostu wiary u Abrahama – także podczas tej trudnej drogi

Doświadczenie wiary Abrahama mówiło mu w jego sercu, że Bóg ma rację. Skoro mu poleca coś wykonać, to to ma sens, nawet jeśli Abraham w danej chwili ie widzi tego sensu, albo wręcz przeciwnie, jawi się to mu jako non-sens, a więc coś, co zaprzecza dotychczasowej historii.

Dotychczas bowiem wszystko prowadziło do realizacji obietnicy, że będzie miał syna i że to będzie syn, w którym rozrośnie się jego potomstwo i będzie znakiem błogosławieństwa dla innych. Był to bowiem już znak wierności Boga w stosunku do Abrahama, do tego wszystkiego, co dotychczas Bóg Abrahamowi obiecał i co do tego czasu dotrzymał. Teraz jednak chodzi o coś, co jest – patrząc konsekwentnie ‑ przeciwne temu wszystkiemu, co dotychczas się stało. Bo oto ma złożyć w ofierze, czyli „unicestwić” ze względu na Boga, właśnie to, co stało się i jest przedmiotem obietnicy: syna, z którego miało się narodzić liczne potomstwo. To przekracza ludzkie kalkulacje i rozumowanie. Dlatego Abraham nie opiera się na swoich przewidywaniach, lecz wierzy i czyni tak, jak Bóg mu polecił.

 

2. Ufność (wolność od własnego przewidywania) –

Tę swoją wiarę Abraham musiał jednak jakoś „usprawiedliwić” i wyrazić na zewnątrz. Nie mogło to być tylko jakieś wewnętrzne odczucie. Musiały nastąpić fakty i konfrontacje. Nie chodziło tylko o sam fakt złożenia ofiary z syna, ale także o „usprawiedliwienie” tego gestu właśnie przed synem. Chodziło bowiem o przekazanie swemu potomstwu wiary w Boga, który daje obietnice i jest wierny tym obietnicom.

Wiadomo, jak jest ważne wszystko to, co ojciec przekazuje swojemu synowi. Jest to wtajemniczenie w życie. Ojciec jawi się w oczach syna jako ten, kto wie, kto umie znaleźć rozwiązanie, kto przewiduje i potrafi zaradzać. To wszystko jest potrzebne, aby syn (aby potomstwo) miało doświadczenie pewności życia.

Patrząc na to zagadnienie od strony negatywnej wiemy, jak trudno jest ojcu czy wychowawcy powiedzieć do dziecka, do wychowanka, że on ‑ w ważnych życiowych sprawach ‑ czegoś nie wie. Jest czymś naturalnym, że chce być w oczach syna kimś, kto ma władzę i kimś kto wie. To jest dobre, ale do pewnego stopnia.

W przypadku Abrahama widzimy, jak sprawy obierają trochę inny bieg. Gdy Izaak, niosąc na plecach drwa mające służyć spaleniu ofiary, pyta ojca o ofiarę, Abraham nie daje mu swojej odpowiedzi. Uznaje przed synem, że on nie wie. Oświadcza jednak jednocześnie, że jest Ktoś, jest Bóg, który wie i który przewidzi. Jest to Ten, który,  sobie upatrzył ofiarę. I on, Abraham, ojciec Izaaka, wie, że jest dobrze słuchać. Abraham w tym momencie i przy tej okazji przekazuje swojemu synowi swoje doświadczenie wiary. Wskazuje swojemu synowi, że jest nad nim Ktoś inny, kto jest prawdziwym reżyserem jego życia i chce tym samym przekazać swemu synowi, żeby i on miał taką wiarę i takie odniesienie do Boga, który wie i który przewiduje dalej, niż to czyni człowiek.

Abraham ukazał się swemu synowi Izaakowi jako wolny od siebie, od swoich przewidywań, od swoich oczekiwań. Ukazał się jako ten, kto jest wpatrzony w Kogoś innego i kto potrafi wierzyć.

 

3. Nowość objawienia

Gdy sytuacja rozwinęła się do ekstremalnych granic, Abraham usłyszał głos Boga wypowiedziany przez anioła: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna.

W tych słowach skierowanych do Abrahama można dostrzec odniesienie do słów wypowiedzianych przez Boga Ojca na Górze Tabor, gdy Jezus jest wskazany uczniom jako Syn umiłowany. W przypadku Abrahama i Izaaka to poświęcenie (gotowość złożenia w ofierze) było gotowością, która zapowiadała to, co miało się stać już nie tylko jako wyrażenie gotowości, ale jako faktyczne złożenie w ofierze.

To Bóg Ojciec ostatecznie nie oszczędził własnego Syna, lecz dał Go jako Baranka złożonego w ofierze. Na Górze dokonało się przemienienie. Dokonało się to, że człowiek, dzięki działaniu Boga, może odkrywać i uznawać, że bieg rzeczy może być inny niż ten, o jakim on jest przekonany. Człowiek może poznawać i uznawać, że warto słuchać tego Syna, który bez zastrzeżeń wypełnił wolę Ojca, by zbawić człowieka.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

98 komentarzy

  1. Tak sobie czytam i myślę.Człowiek który doświadczył działania Boga i odebrał /przyjął/nie jest w stanie Boga z kimkolwiek innym pomylić.
    To – dla tych co wszędzie dopatrują się działania szatana,prawdziwą działalność /szatana/dziwnie pomijając.

    #1 Ka
  2. Ks. Biskup pisze: „Poznał, jak Bóg jest wierny danym przez siebie obietnicom. Poznał też, jak on, Abraham, wielokrotnie niedowierzał Bogu i „wykorzystał” obietnice dane mu przez Boga do tego, aby zrealizować coś na swój sposób. Tak było na przykład z Izmaelem.” – ja też wielokrotnie nie dowierzam Bogu, chce robić wszystko po swojemu, ale odkąd bardzie zaufałem Bogu i niby chce coś zrobić po swojemu, to jakby Bóg mi na to nie pozwalał.
    Ks. Bp znów pisze: „Dlatego Bóg wystawia Abrahama na próbę.” – ciekawe co by było jak by mnie wystawił na próbę? Czy byłbym Mu posłuszny jak Abraham. Przecież wiem, że Bóg jest wierny swojej obietnicy, a jednak….
    Czy byłbym w stanie poświęcić kogoś bliskiego sercu?
    Czy bym za Hiobem powiedział: „Bóg dał i Bóg zabrał. Niech będzie Bóg błogosławiony”?
    Czy byłbym na to zdolny? Czy…?

    #2 chani_vel_czupytek
  3. Pisałem też komentarz do II czytania:

    Święty Paweł mówi: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?”. On jest blisko tych, którzy Mu zaufali całym sercem, więc nic nam zaszkodzić nie potrafi, nic nas nie pokona, bo On jest naszym obrońcą.
    Bóg kiedyś tak powiedział do Abrahama: „Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita.”. Tak więc za wierność Bogu, On się odpłaca nagrodą, której nawet nie rozumiemy, tak jak w przypadku Miriam, która była wierna Bogu do końca, a On sprawił, że słała się matką Zbawiciela.

    #3 chani_vel_czupytek
  4. I modlitwa wiernych:

    1. Módlmy się za Kościół Święty, aby ciągle ukazywał narodom bóstwo Jezusa Chrystusa.
    2. Módlmy się za rządzącymi, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością.
    3. Módlmy za chorych i cierpiących, aby uwierzyli, że jest nagroda za ich cierpienia.
    4. Módlmy za nasze wspólnoty, abyśmy zaufali Jezusowi całym sercem i szukali Jego oblicza.

    #4 chani_vel_czupytek
  5. Tak pisałem o tym co słyszałem na kazaniu;
    słowach Dostojewskiego – że jeżeli twój Bóg okaże się drewnem nie znaczy, że On taki jest – tylko taka jest Twoja wiara.
    Pomyślałem tak o tych drewienkach, które Ojciec daje Synowi na ramiona, że to co powinno uświęcać np. praca staje sie naszym drewienkiem, przywiązaniem – sukces firmy na pierwszym miejscu – nic innego się nie liczy – a przecież to tylko jeden z kawałków drewna do uświęcania się na codzień, innym jest rodzina, praca nad sobą itd.

    #5 pawelpiotr
  6. Abraham złożył ofiarę w swoim kraju, w swoim domu. Czas próby wiary jest długi, bo wiedzie do kraju Moria, na górę. Można złożyć ofiarę, zawierzyć, ale zostając na pustkowiu ze swoimi myślami, wątpliwościami i iść w obce miejsce, takie bezsensowne – to dopiero próba zawierzenia, to jest próba mojej ofiary. Ofiara przyjęta jest po próbie. Dopiero wypróbowane złoto naszego zawierzenia jest prawdziwą ofiarą, którą możemy oddać Bogu.
    Obyśmy radośnie przyjmowali każdy Dar, radośnie oddawali własną wolę i byli wyczuleni na Jezusa, a wtedy usłyszymy 'głos Ojca’.

    #6 ze
  7. Być wiernym Bogu aż po granice zrozumienia / rozumienia /, aż po granice noża , tj nie mieć zwątpienia ale mieć ufność, pełne zaufanie do Bożych planów i rozwiązań w trudnych , czy tragicznych czasami historiach.
    Panie obdarz mnie mądrością przyjmowania niesprawiedliwości, przyjmowania poniżenia wynikającego z moich słabości, wad, braków.
    Przyjmowania bez buntu, czy upominania się o zwyczajną miłość międzyludzką . Naucz mnie pokory.

    #7 nawracajaca się
  8. Czy zło może być dobre ? Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Tu nie chodzi o zło/grzech/ jakie produkuje człowiek ale o zło,którym posługuje się Bóg by w Sobie przemienić w dobro. Dopiero teraz mam odwagę zobaczyć zło niejako zadane mi przez Boga/Życie/. To zło dotyka mnie bardziej niż dobro i zmusza do codziennej kruchości wobec innych. Bóg przewidział/zadał mi/ zło nie po to by mnie zniszczyć ale bym mógł zobaczyć/doświadczyć/nie swojego dobra. Spotykam w Słowie Boga ,który ma odwagę proponować człowiekowi ewidentne zło by w końcu przemienić je w dobro. Tak więc MIŁOŚĆ nie boi się zła. Pozdrawiam janusz

    #8 baran katolicki
  9. #6 Abraham zawierzył „aż po granice noża ” , bo uwierzył w Zmartwychwstanie .
    W tym szczególnym czasie danym mi do nawrócenia mam szansę przygotować się do doświadczenia Zmartwychwstania.Czy dam radę , skoro jest we mnie tak wielkie pragnienie doświadczenia zwyczajnej milości miedzyludzkiej? Czy te „drewienka ” jak pisze pawelpiotr – nie obnażają moją miłość własną? Widzę ,że tylko przejście przez proby wiary może ukazać ile jest we mnie obrazu Boga.

    #9 Tereska
  10. Dlaczego Abraham jest ojcem mojej wiary?
    Przecież wiarę otrzymałam w darze na chrzcie świętym. Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela…
    Abraham też wierzył, uwierzył wbrew nadziei. Nie widział. Poszedł tam, gdzie : „PAN widzi” („Pan dogląda”,”Pan troszczy się”, „Pan zaopatruje”/hebr. ra’a/ Bo słyszał Głos, był mu posłuszny. A ja?
    Wróciło do mnie pytanie o wiarę.
    Nawrócić się, aby poznać jak jestem ślepa, gdy wierzę tylko temu, co widzą moje oczy. A Ojciec mojej wiary przecież:
    „Ukazał się jako ten, kto jest wpatrzony w Kogoś innego i kto potrafi wierzyć”/Ks. Biskup/

    #10 Miriam
  11. „O Abrahamie,
    który wstępujesz na to wzgórze w krainie Moria,
    jest taka granica ojcostwa, taki próg, którego ty nie przekroczysz.
    Inny Ojciec przyjmie tu ofiarę swego Syna.
    Nie lękaj się, Abrahamie, idź dalej przed siebie
    i czyń, co masz czynić.
    Ty będziesz ojcem wielu narodów,
    czyń, co masz czynić, do końca”.
    /Jan Paweł II, Tryptyk rzymski/

    #11 Miriam
  12. ad. #9 Szczęśliwi, którzy mają głęboko wyrytą w sercu perspektywę Zmartwychwstania!
    Ostatnie refleksje nad moim życiem pokazują, że czasami łatwiej mi przychodzi zdobyć się na 'zawierzenie do granic noża’ w sytuacjach ekstremalnych niż nie zwątpić na drodze od decyzji, przez 'wdrapywanie się’ na ołtarz ofiarny w szarej codzienności.
    Ileż to postanowień, 'budowania trzech namiotów’…, zamiast zdecydowanego wyboru Boga Żyjącego. Spotkać Chrystusa, pozwolić na prowadzenie Ducha Św. po meandrach mojego życia – takie to proste, ale jak bardzo trudne.

    #12 ze
  13. Pamiętacie Ewangelie o paralityku niosącym prze 4 mężczyzn, którzy go wpuścili przez dach? Ten paralityk leżał na łóżku, a to łóżko – jak to powiedział ksiądz na kazaniu – symbolizuje nasze wszystkie nasze rzeczy z których nie umiemy wyjść. Powinniśmy jednak wstać z tego łóżka i zamknąć pewien rozdział naszych kłopotów.
    A ja powiem,m że to łóżko też symbolizuje naszą religijność. Na tym łóżku – religijności jest nam dobrze i nie chce nam się z niego wstać, bo tak nam dobrze w religijności.
    Powinniśmy wstać z tego łóżka, oderwać się od naszej pozornej religijności i zwrócić się do Boga.
    Paralityk to łóżko wziął i my naszą religijność możemy wziąć, ale żeby ona nie przysłoniła nam Boga, żebyśmy się nie zbierali ku potępieniu naszemu (por. 1kor 11,17-34)
    Ja też już nie chcę być bardziej religijny, chce mieć autentyczną wiarę. Panie Jezu pomóż mi, proszę. Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną.
    Kiedyś mi religijność nie przeszkadzała, a teraz ciąży mi czasami. Ja tak nie chcę.
    Ja już mówiłem wolę się zamknąć w swojej izdebce.

    #13 chani_vel_czupytek
  14. „jak trudno jest ojcu czy wychowawcy powiedzieć do dziecka, do wychowanka, że on ‑ w ważnych życiowych sprawach ‑ czegoś nie wie”

    Abraham sam NIE WIEDZIAŁ, jak będzie na wzgórzu Moria, ale wierzył, że Bóg wie.
    Izaak wpatrywał się w Ojca, jak w tego, który WIE. I dlatego Abraham mógł przekazać mu skutecznie doświadczenie swojej wiary.

    Dziś bywa nierzadko tak, że ojciec, matka, wychowawca sam nie wie,
    ale jak Abraham wierzy, że Bóg wie.
    Ojciec, matka, wychowawca gotów jest oświadczyć to swojemu dziecku,
    choć nie jest to proste.
    Tylko, że… dziecko nie wpatruje się w ojca, matkę, wychowawcę jak w tego, który wie.
    Szczególnie dorastające dziecko jest przekonane, że ojciec NIC NIE WIE.
    Dlaczego tak jest?
    Częściowo wina leży po stronie nas, dorosłych.
    Bo nie czynimy wszystkiego, gdy dzieci są małe, żeby nabrały pewności, że WIEMY.
    Ale częściowo jest to skutek pewnych działań w świecie,
    które dążą do tego,
    by młody człowiek nie szukał odpowiedzi na pytania o życie u swoich bliskich,
    ale gdzieś indziej…
    Dlatego dziś tak trudno jest przekazywać doświadczenie wiary swoim dzieciom.
    Pozdrawiam 🙂

    #14 julia
  15. #12 #13
    Mamy podobne pragnienia – spotkać Chrystusa Zmartwychwstałego.
    Wierzę ,że Go spotkamy.
    Tak jak Ty Krzysztofie – nie chcę już pozornej religijności.

    #15 Tereska
  16. Ad # 13
    Według Katechizmu Kościoła Katolickiego religijność to pozytywna cecha człowieka.
    „Człowiek ze swej natury i powołania jest istotą religijną. Wychodząc od Boga i zdążając do Boga, człowiek tylko wtedy żyje życiem w pełni ludzkim, gdy w sposób wolny przeżywa swoją więź z Bogiem(KKK 44)”.
    ” Poza liturgią sakramentów i sakramentaliów katecheza powinna brać pod uwagę formy pobożności wiernych i religijności ludowej. Zmysł religijny ludu chrześcijańskiego zawsze znajdował wyraz w różnorodnych formach pobożności, które otaczały życie sakramentalne Kościoła. Są to: cześć oddawana relikwiom, nawiedzanie sanktuariów, pielgrzymki, procesje, droga krzyżowa, tańce religijne, różaniec, medaliki („KKK 1674)
    Św. Tomasz z Akwinu twierdził, że „religia jest sprawnością (cnotą sprawiedliwości), na mocy której człowiek oddaje Bogu należną Mu cześć”.
    Arguello tendencyjnie przedefiniował pozytywny sens religijności i pobożności na negatywny szczególnie podkreślając OGROMNE NIEBEZPIECZEŃSTWO upodobnienia się chrześcijaństwem do tzw. religii naturalnych.

    #16 Leszek
  17. Nazajutrz rano Abraham wykonał polecenie Boga bez stawiania pytań typu: Dlaczego?, Za co ta Kara?, Po co komu?, itp. Abraham bezgranicznie zaufał Bogu. Wszystkie ważne dla zbawienia ludzi wydarzenia dokonują się gdy człowiek zawierzy Bogu a co się przydarzy nie traktuje jako zło. Bo to, co spotyka każdego z nas ma istotne znaczenie dla zbawienia mnie, kogoś z rodziny lub innego człowieka, wystarczy tylko złożyć to Bogu w ofierze. Na wzgórzu Moria, gdzie Abraham buduje ołtarz ofiarny po wiekach zostaje wybudowana Świątynia a następnie w tym miejscu Syn Boży zostaje złożony jako Baranek Ofiarny. Jezus nie stawia żadnych pytań, lecz wypełnia to co zostało zapowiedziane przez proroków. Czyni to dla każdego z nas, abym miał wiarę doskonałą i swoją postawą świadczył o Bogu i Królestwie Niebieskim.

    #17 lemi58
  18. Ad #15 Leszek
    Religijność naturalna nie jest zła i ma do spełnienia swoją „naturalną” rolę, ale nie jest wystarczająca tam, gdzie przyszło Objawienie – Starego i Nowego Testamentu, tzn. przygotowania (obietnicy) i wypełnienia w Jezusie Chrystusie.
    Religijność ludowa potrzebuje stale pogłębienia ewangelizacyjnego. Jeśli braknie właściwej formacji wiary, grozi niebezpieczeństwo zabobonu i magii.
    Myślę, że jest to (albo powinno być) wystarczająco jasne.
    Bp ZbK

    #18 bp Zbigniew Kiernikowski
  19. chani,
    jeśli chcesz wyruszyć na pielgrzymkę do Ziemi Świętej –
    weź udział w konkursie „Złączyć swoje życie z Ukrzyżowanym”.
    Jedną z nagród w tym konkursie jest właśnie pielgrzymka do Ziemi Świętej.
    Dokładne informacje są na stronie naszej diecezji.
    Pozdrawiam i życzę sukcesu 🙂

    #19 julia
  20. W dzisiejszej Ewangelii usłyszałam: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.”
    I pojawiło się w mojej głowie pytanie: A jak jest miłosierny Bóg? W czym najbardziej wyraża się Jego miłosierdzie?
    I pomyślałam: W przebaczeniu. W odpuszeniu grzechów.
    Nie w tym, co najbardziej uważamy za miłosierdzie – czyli czynieniu dobra, ale właśnie w przebaczeniu.
    Zresztą dalsze słowa tej Ewangelii to wlaśnie wyjasniają.
    Nie sądźcie. Nie potępiajcie. Odpuszczajcie.
    Dopiero w dalszej kolejności dawajcie…

    #20 basa
  21. #13
    „Ja też już nie chcę być bardziej religijny, chcę mieć autentyczną wiarę.” i
    ” Udzielając tych pouczeń nie pochwalam was i za to, że schodzicie się razem nie na lepsze, ale ku gorszemu(…)…abyście się nie zbierali ku potępieniu [waszemu]”.1kor 11(17-34)

    Trafne spostrzeżenia i do zastosowania w życiu.
    Prawdziwa wiara stawia wymagania,nie ogranicza się do wypełniania praktyk religijnych /tylko/, bądż też wykorzystywanie wykonywania praktyk religijnych w celu zaistnienia w pewnym środowisku, celem uzyskania prestiżu społecznego /niestety/.

    ” Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: „Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!” – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.J2,(14-17)
    ” Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała.J2(20-22)

    Zapewne wszyscy to wiemy, tylko jaki to ma wpływ na moje CODZIENNE życie? Na moje CODZIENNE wybory?
    Czy autentycznie kocham Boga ???
    Czy przede wszystkim, niezmiennie
    kocham siebie ???

    #21 Anna
  22. #19 julia
    Dzięki za Informacje o konkursie, ale chyba się do tego nie nadaje. Jeszcze zdjęcie kapliczki to bym zrobił, ale odrestaurowanie – to za dużo jak na moje możliwości.
    Ale dziękuję za pamięć.
    Pozdrawiam.

    #22 chani_vel_czupytek
  23. Ad #21 Anna
    Anno,
    jesteś już wystarczająco długo tutaj na blogu (bodajże od marca 2008 – z dłuższymi przerwami), żebyś wiedziała, że kiedy mówię o wierze, nie chodzi o jakąś „teoretyczną” wiarę, lecz o wiarę, która prowadzi do konkretnych postaw życiowych. Proszę, by nie wyważać otwartych drzwi. To bowiem powoduje zamęt u wielu i jest niepotrzebnym przysłowiowym „młóceniem słomy”.
    Dzisiaj jest problemem, niestety mało dostrzeganym i uświadamianym, religijność bez wiary. Naturalnie mam na myśli wiarę uformowaną i odniesioną do Jezusa Chrystusa (Jego Misterium Paschalnego).
    Co to znaczy? Jest to przyjmowanie i spełnianie pewnych praktyk i obrzędów – w jakiś sposób związanych z wiarą (kiedyś, w świadomości niektórych itp), ale nie mających odniesienia do Jezusa Chrystusa. O tym pisał bł. Jan Paweł II w adhortacji Ecclesia in Europa (pkt 47 i następne). Problemem jest to – i to wcale nie tak rzadkim – że „przyjęcia opłatka”, „święconka”, „jajko wielkanocne”, „nakładanie olejków” itp. w świadomości niektórych ochrzczonych są traktowane zamiennie z sakramentami.
    Niektórzy rodzice w przypadku, gdy na kilka miesięcy przed terminem, kiedy „klasa” idzie do I Komunii św., stwierdza się, że ich dziecko (8 letnie) nie jest ochrzczone, dziwią się, że tego obrzędu nie można zrobić od ręki. Tymczasem problem nie tkwi w ochrzczeniu dziecka, lecz w przygotowaniu dziecka i przede wszystkim rodziców do wejścia w postawę wiary, w przygotowaniu ich do przyjęcia przez nich – choć w małym, ale zasadniczym stopniu – logiki Ewangelii, nauczania Kościoła itp itd.
    To dzisiaj staje się problemem, z którym jako biskup spotykam się coraz częściej. Także w naszej Diecezji.
    Jest cały szereg dalszych problemów, wynikających z braku właściwie uformowanej wiary i „zadowoleniem” się od czasu do czasu stosowanymi praktykami religijnymi.
    Naturalnie w naszej Diecezji nie jest (jeszcze) tak źle jak na niektórych innych terenach Polski (zostawiam problemy innych krajów). Nie możemy jednak czekać aż będzie gorzej czy wprost źle. Może się bowiem okazać, że zostały przespane odpowiednie chwile (kairos).
    Tu tkwi problem odpowiedzialności za Kościół i za tych, którzy błądzą uciekając się do magii, horoskopów, wróżbiarstwa po części zmieszanej z przejawami praktyk religijnych. Świadomość (doświadczanie) wiary przekładającej się na życie jest stosunkowo niska (czym innym jest jeszcze wiedza). Widać to w życiu społecznym, publicznym, rodzinnym . . .
    Naturalnie nie wszystko jest źle i tragicznie. Są też postawy właściwe. Są rodziny oparte na żywej wierze i nauce Kościoła. Ale jaka jest sytuacja szerszych kręgach społeczności?
    Zobacz, co mówi Benedykt XVI w adhortacji Verbum Domini pkt 96). To odnosi się także do nas.
    Proszę więc wszystkich, którzy czytają te moje wypowiedzi i je komentują, o podejście do tej kwestii z rozwagą i odpowiedzialnością, z miłością i wiernością w stosunku do posłannictwa Kościoła.
    Dałem tutaj trochę dłuższy komentarz mając na uwadze nie tyle Ciebie, Anno, ale podobne głosy, które tutaj się pojawiaję i próbują tak „rozumieć” i traktować moje wypowiedzi (i po części także całe moje pasterzowanie), jakobym był przeciwny praktykom religijnym czy uczynkom chrześcijańskim a nauczał jakiejś „mglistej” wiary.
    Mam nadzieję, że będzie to choć trochę pomocne i oszczędzi kreowania dalszych nieporozumień.
    Bp ZbK

    #23 bp Zbigniew Kiernikowski
  24. Odnośnie problemu religijności bez wiary, uważam, że jest on bardzo poważny i ważny, rozpowszechniony nie tylko w Polsce, jak wyżej Ksiądz Biskup powiedział. Np. w Niemczech w maju będą miały miejsce Dni Katolika pod hasłem : „Z odwagą ku nowemu przebudzeniu”. Niewątpliwie naglącą potrzebą dzisiaj jest nowa ewangelizacja, powiedział Benedykt XVI: „wielu chrześcijan potrzebuje, aby na nowo głoszono im z przekonaniem słowo Boże, by mogli konkretnie doświadczyć mocy Ewangelii” /VD 96/.
    A arcybiskup Berlina -kard. Reiner M. Woelki : „Nie przeżyjemy przebudzenia przez restrukturyzację. Ruchy i wspólnoty są bardzo ważnym drogowskazem dla całego Kościoła powszechnego. Musimy bardziej skoncentrować się na Ewangelii. Małe wspólnoty zawsze wpływały na życie parafii”.
    Ja sama wychowałam się w takim klimacie, można określić, „pobożnościowym” – kościółek, paciorek, święconka itd. Po latach zobaczyłam, że nie o to /tylko/ chodzi. Jak już wspomniałam – kerygmat otworzył mi oczy. Ale jest to dopiero początek drogi (mojej drogi) do życia z wiary w Chrystusa.
    Tak, wiedza jest jeszcze czym innym.

    #24 Miriam
  25. A wczoraj, jako komentarz do niedzielnej Ewangelii /i mojej słabej wiary/, przeczytałam:
    NIKOMU NIE MÓWCIE – czego jeszcze nawet wy nie rozumiecie. Zamiast PEWNOŚCI szerzylibyście WĄTPLIWOŚCI.
    Dziękuję przy tej okazji Księdzu Biskupowi za budzące żywą wiarę – jak by to Józef powiedział:}- ROZTŁUMACZENIE słowa Bożego. Pozdrawiam serdecznie.

    #25 Miriam
  26. ” mówię wam ,nawet w Izraelu nie spotkałem tak wielkiej wiary /łk.7,9/………….
    Tomasz nie miał wiary choć naocznie widział cuda Jezusa /Boga/, słyszał na żywo Jego słowa, był we wspólnocie Apostołów /najbliżej Jezusa/.
    Jak myślisz: dlaczego nie uwierzył.
    Dlaczego małą wiarę=zero wiary mieli Apostołowie po trzech latach chodzenia za Jezusem? /Mt.8,26/. Zobacz/ łk.17,5-6/……………….
    Setnik, choc nie chodził za Jezusem, nie był Jego uczniem, miał tak wielką wiarę/najwiekszą w Izraelu/.
    Ci zaś ,którzy byli blisko Jezusa nie mogli uwierzyc…………….
    ewangeliczny setnik to jeden z tych błogosławionych /szczęśliwych/, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
    Biblijny Abraham dla mnie jest najlepszym przykładem człowieka wierzącego……………….
    Prawdziwa wiara nie jest romantycznym uczuciem.
    Abraham poznał brutalną prawdę o sobie. Był zdolny popełnic najgorszą zbrodnię. Abraham zobaczył, że jest mordercą.
    Fałszywa religijnośc i ślepa wiara kazała mu zabić tego ,którego najbardziej kochał, Izaaka.
    Abraham miał ślepą wiarę, ale brakowało mu prawdziwej miłosci…
    Nadal jest we mnie takie myślenie.
    Nie znaczy, że jest ono poprawne.
    janusz

    #26 baran katolicki
  27. W mojej parafii w niedziele, po kazdej Eucharystii jest glosno odmawiana wspolnie modlitwa Niechaj bedzie pochwalony…
    Jest tak nawet wtedy, gdy przed chwila bylo wystawienie Najswietszego Sakramentu i bylo to spiewane.
    Zdarza sie, ze nie dadza panu organiscie dokonczyc ostatnich taktow, albo kleczac czekaja kiedy skonczy i …do boju…
    Tak tez jest po nabozenstwach majowych, czerwcowych i pazdziernikowych.
    Wyjść sie nie da, bo sa tak świeci, że mozna sie przewrócic.
    Nie wiem, czy ja jestem przewrazliwiona, czy rzeczywiscie jest to nie normalne.
    Przepraszam za błedy, ale jest to moj pierwszy w zyciu komentarz.
    Pozdrawiam wszystkich.

    #27 mirpat@op.pl
  28. #23 Bardzo dziękuję za obszerne i znakomite zauważenie problemu i nam porządnie podane wyjaśnienie.
    Cieszy mnie że problem jest zauważony.Cieszy mnie że pada on z Ks.Biskupa ust /słów/.

    #28 Ka
  29. Religijność w sama w sobie nie jest zła, czasami jest konieczna, ale żeby nie prowadziła do obłudy.
    Jezus nie tępił religijności Żydów, tylko wytykał obłudę faryzeuszów, że mnożyli przepisy, itp., bo może pewnie myśleli, że w ten sposób „złapią Pana Boga za nogi”. Stało się jednak inaczej.
    Nam też to grozi. Mnożymy przepisy, nabożeństwa, żeby tylko Bóg nas chronił od wypadku, a jak przytrafi nam się jednak wypadek, to „Nie mamy Boga! Brak nam Boga!”.
    Powiedzcie co jest najważniejsze: Eucharystia czy Droga Krzyżowa? Według mojego rozumowania – oczywiście, że Eucharystia, ale dla człowieka religijnego to Droga Krzyżowa jest najważniejsza, bo można uzyskać odpust zupełny. Ale według mnie Droga Krzyżowa powinna być dodatkiem.
    Tak samo jest ze święconką. Ktoś kiedyś powiedział, że w Boga nie wierzy, ale poświęcić koszyczek musi.
    Czy przez takie postawy sami siebie nie skazujemy na karę? Nie potępiamy się? Tak jak to pisał św. Paweł do Koryntian w 11 rozdziale (1 list).

    #29 chani_vel_czupytek
  30. Ja cofnę się do wczorajszej Ewangelii:
    Zadziwiające jest w tym przemienieniu Jezusa, że On zabrał ze sobą trzech apostołów, żeby byli światkami Jego przyszłej chwały, ale po zmartwychwstaniu Jezusa w Wieczerniku ci sami uczniowie nie rozpoznali Go.

    #30 chani_vel_czupytek
  31. Januszu, dla mnie człowieka najważniejsze jest to co się wydarza tu i teraz, w tych kategoriach oceniam moje życie oraz oczekuję realizacji moich marzeń i planów życząc sobie i najbliższym zdrowia i pieniędzy (to jest moja egoistyczna miłość) natomiast Bóg uwzględnia moje ziemskie potrzeby nie tracąc jednocześnie najważniejszego celu mojego życia jakim jest wieczność dlatego w usta proroka wkłada następujące słowa:
    Iz 55;8 Bo myśli moje nie są myślami waszymi
    ani wasze drogi moimi drogami –
    wyrocznia Pana.
    Ślepo można wierzyć komuś kogo się nie zna a zaufanie bezgraniczne ma się do do Kogoś znajomego, który nigdy nie zawiódł.

    #31 lemi58
  32. #26 Janusz
    Pięknie Ks. Biskup mówił o ojcostwie Abrahama na spotkaniu z katechetami w 2009 r.
    Abrahamowi nie brakowało miłości. On z miłością uczył Izaaka kierować swój wzrok w kierunku Boga Ojca i ufać Mu mimo wszystko.
    Nie mogłam znaleźć linku do tej katechezy. Szkoda.
    Znalazłam tylko relację z niej:
    „W celu lepszego zobrazowania wiary Abrahama i jego ojcostwa, Ksiądz Biskup odwołał się do bogatej w treść rzeźby z katedry w Chartres, która przedstawia scenę ofiarowania Izaaka na górze Moria. Scena ta może być widziana jako paradygmat wchodzenia w tajemnicę ojcostwa zarówno ze strony Abrahama, jak i Izaaka. Charakterystyczne w tej rzeźbie jest to, że twarze obydwu nie są skierowane ku sobie, lecz wpatrzone i wsłuchane w Kogoś innego, pozostając w bardzo bliskiej relacji: Abraham swoim ciałem obejmuje Izaaka i podtrzymuje jego głowę, niejako kieruje jego wzrok nie ku sobie, lecz w tym samym kierunku, w jakim on spogląda. On wie, że Bóg znajdzie rozwiązanie problemu. Izaak tego dopiero się uczy. Rzeźba z Chartres chociaż przedstawia tragiczną scenę tchnie spokojem. Ten spokój rodzi się z zaufania Bogu, który sam wybrał ofiarę. Nie przypadkowo więc Abraham i Izaak stoją na baranku. Znalazł się Ktoś, kto został za nich poświęcony. Ktoś, kto został ofiarowany za nas wszystkich, abyśmy wsparci na Nim, mogli spoglądać w kierunku Ojca i z niego czerpać życie. Takie jest zadanie katechetów. Objawiać ojcostwo Boga Ojca. Pięknie to było widać w życiu Jana Pawła II. Najbardziej stawał się ojcem, gdy umierał na oczach ludzi. Podobnie i my, stajemy się ojcami, gdy godzimy się na umieranie i wchodzimy w trudne sytuacje.”

    #32 basa
  33. Trochę pomyślałam jeszcze i udało się. 🙂
    Oto ten link:
    http://www.radiopodlasie.pl/wiadomosci/diec.-siedlecka/spotkanie-biskupa-siedleckiego-z-katechetami-1912.html?pageId=6&pid=6
    Jest tam też zdjęcie tej płaskorzeźby. 🙂

    #33 basa
  34. # 19 …. no właśnie podoba mi się ten konkurs. Wczoraj był czytany w kościele list Księdza Biskupa o znakach i symbolach naszej wiary. Na Podlasiu jest bardzo dużo kapliczek i krzyży przydrożnych. Wiele jest zadbanych, ale niektóre położone na uboczu i trochę zapomniane. Wśród nich dużo jest zabytkowych. Są znakami naszej wiary i świadectwem przynależności do Kościoła – znakami ludowej pobożności. Są bardzo potrzebne , a nam potrzeba widzieć więcej niż tylko znaki, które są jedynie drogowskazami miłości i pobożności na drodze wiary. Podoba mi się ta inicjatywa . Nie wiem czy się włączę, bo nie ma koło mnie żadnej kapliczki, no chyba, że wybuduję … : ) nawet kiedyś o tym myślałam.
    Pozdrawiam.

    #34 owieczka
  35. # mirpat
    A przeszkadza Ci ten zwyczaj pewnie dość dawny? Jak tak, to pomyśl, że innym może przeszkadzać np. przechodzenie przed tabernakulum bez przyklęknięcia. Tylko, że o tym nikt nie pisze, że jest to nienormalne.
    Pozdrawiam i życzę trochę zimnego kompresu na głowę.

    #35 mikado
  36. Pytanie do Ks. Biskupa:Przepraszam, że piszę tutaj, ale czy jest na tym blogu kategoria lub temat, gdzie można opisywać rzeczywistość panującą w parafiach diecezji siedleckiej (chodzi mi konkretnie o moją parafię)?

    #36 Julia ale nie z DN
  37. Ad #33 basa
    To zdjęcie i opis jest też na książce Księdza Biskupa „Posługiwanie ojcostwu Boga”.

    #37 AnnaK
  38. Ad #36 Julia ale nie z DN
    Można pisać tutaj. Jednak to czy ja dany komentarz (wiadomość) wpuszczę, czy nie będzie zależało od tego, o jakie sprawy chodzi.
    Nie wszystko bowiem nadaje się do publicznej wiadomości.
    Można też do mnie pisać na adres mailowy:
    bp@radiopodlasie.pl
    Bp ZbK

    #38 bp Zbigniew Kiernikowski
  39. Dla mnie najbliższe jest to, co przeżywał Abraham w drodze na górę Moria. Łatwo jest mówić, że miał wiarę, ale może zastanawiał się, czy mu się nie wydaje? Gdyby się mylił, wtedy nie tylko straciłby wszystko, ale też Pan Bóg może rozgniewałby się na niego?

    #39 AnnaK
  40. „dotychczasowe doświadczenie wiary choć było wielkie, to jednak nie było ostateczne. Dlatego Bóg wystawia Abrahama na próbę. Daje mu tym samym okazję nie tylko weryfikacji swojej wiary, ale także jeszcze większego doświadczenia wierności Boga oraz możliwości przekazana tej wiary swemu synowi”
    Doświadczam działania Boga w moim życiu. Nie jest ono tak spektakularne, jak to było w przypadku Abrahama (on i Sara w podeszłym wieku doczekali się syna), ale dla mnie to WIELKIE doświadczenie.
    Dziś widzę, że nie jest to doświadczenie OSTATECZNE.
    Pan Bóg i mnie da okazję do zweryfikowania mojej wiary.
    Przekonam się wtedy jeszcze mocniej o wierności Boga wobec mnie.
    Ale co ważniejsze – to doświadczenie OSTATECZNE będzie okazją, by przekazać wiarę synowi.
    Z jednej strony czekam na to doświadczenie niecierpliwie, z drugiej – trochę się go boję…
    Pozdrawiam 🙂

    #40 julia
  41. #33 basa
    Dziękujemy za link.
    Rzeczywiście, piękny komentarz Ks.Biskupa
    Jeszcze piękniej byłoby tak żyć.
    „Oto idziemy do Jerozolimy” –
    w księgarni przy katedrze nie było,
    ale znalazłam na stronie Diecezji w : ZOBACZ WIĘCEJ…
    Mam nadzieję, że będą wszystkie rozważania zamieszczone.
    http://podlasie24.pl/wiadomosci/wtorek-6-marca-rozwazania–9801.html

    #41 Miriam
  42. Bardzo dziękuje księdzu Biskupowi za komentarz.

    Jako osoba świecka i żyjąca na co dzień wśród świeckich,niemniej jednak wśród osób wierzących i praktykujących,powiem więcej, nawet głęboko wierzących,zaangażowanych w życie konkretnych wspólnot Kościoła, muszę stwierdzić że, według mnie jest żle,nawet bardzo żle.Nie będę wnikała w szczegóły,ale ja osobiście zaliczyłam już, nie jeden kryzys wiary z tego powodu.
    Osobiście, nie wyobrażam sobie, aby bez praktyk religijnych wzrastać w wierze,one są jak powietrze do oddychania potrzebne do życia. Sakramenty św.w połączeniu z praktykami religijnymi potrzebne są do słuchania,rozumienia i wzrastania w wierze.
    Tylko tu chodzi przede wszystkim o MIŁOŚĆ,o miłość do Boga i miłość do drugiego człowieka.
    Jedno z drugim jest ściśle związane.Nie mogę kochać Boga jeśli nie kocham Go w drugim człowieku.
    Bóg żyje w drugim człowieka,w sytuacji w której jestem z tym drugim człowiekiem.
    I nie chodzi mi o „bicie piany”,ale o to, że mogę pościć dwa razy w tygodniu,zaliczać każdą Drogę Krzyżową w Wielkim Poście/co według mnie jest bardzo potrzebne/…, ale nie dostrzegam człowieka potrzebującego obok mnie.
    MIŁOŚĆ NIE JEST KOCHANA!/za św.Franciszkiem/
    Z drugim człowiekiem, żyjącym obok mnie, utożsamia się CHRYSTUS,ON NIE JEST KOCHANY!
    To dotyczy także mnie,czasami mam problemy z przebaczeniem,może raczej z zapomnieniem krzywd,ale Bóg ciągle na nowo mi przebacza i mnie przygarnia,uczy w ten sposób przebaczania innym.

    Ograniczamy znaczenie postu i ograniczamy to, na czym ma on polegać.

    «Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, lament. Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty! Jl 2, (12-18)

    #42 Anna
  43. #41 Miriam,
    w sobotę byłam w księgarni diecezjalnej – rozważania były dostępne.
    Brak może był chwilowy.
    Pozdrawiam 🙂

    #43 julia
  44. „…czasami łatwiej mi przychodzi zdobyć się na ‘zawierzenie do granic noża’ w sytuacjach ekstremalnych niż nie zwątpić na drodze od decyzji, przez ‘wdrapywanie się’ na ołtarz ofiarny w szarej codzienności.
    Ileż to postanowień, ‘budowania trzech namiotów’…, zamiast zdecydowanego wyboru Boga Żyjącego. Spotkać Chrystusa, pozwolić na prowadzenie Ducha Św. po meandrach mojego życia – takie to proste, ale jak bardzo trudne.”cyt.#12 ze
    Pozwoliłam sobie na ten cytat, bo uważam te słowa za bardzo istotne i dla mnie.
    Latwiej jest o zwierzenia „po granice noża” niż cichutko „wdrapywać się na ołtarz ofiarny w szarej codzienności.”
    Ten blog sprzyja ujawnianiu naszych przeżyć mniej lub bardziej mocnych w swym świadectwie, w świetle Bożego Słowa lub jako echo czyjegoś wpisu.
    wydaje mi się,że jest to z pożytkiam dla piszących i czytających.
    pozdrawiam

    #44 nawracajaca się
  45. #13 chani
    Nie sądżmy ludzi po pozorach. Ile w kimś tylko samej religijności a ile żywej, autentycznej wiary, nie nam zgadywąć, oceniać, osądzać.
    Był czas, kiedy oceniałam kogoś, że żyje nie zgodnie z praktykami religijnymi. Widziałam tu zgrzyt ale nie negowałam czyjejś religijności, do której osoba poszukujęca Boga , po pewnym czasie skłania się, widząc w tym okazję do uwielbiania Boga Ojca Syna i Ducha Świetego.
    Wszelkie okazje do gromadzenia się w Imię Boga w Trójcy Jedynego, są okazją do podejmowania prób kolejnych do nawracania się w codzienności.
    Mądrość Kościoła docenia ten dar wspólnot miejszych, czy większych.
    Jeżeli sami sie gubimy w rozeznawaniu, zaufajmy Autorytetom Kościoła.
    Pozdrawiam

    #45 nawracajaca się
  46. #43 Julia
    Zapomniałaś, że mieszkam nad Odrą 🙂
    Tam nie dopłynęły jeszcze te nowości bezcenne…

    #46 Miriam
  47. #45 nawracajaca się
    Ale ja nie chcę nikogo oceniać.
    “Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.”
    – List do Hebrajczyków 4:12
    i może jeden cytat: „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, jakim był.” (1 Jak 1,22-24)

    #47 chani_vel_czupytek
  48. $46 Miriam,
    myślałam, że byłaś w Siedlcach.
    U nas też jest „księgarnia przy katedrze” 🙂

    #48 julia
  49. # 41 Miriam
    Jak chcesz, mogę Ci tą książkę przysłać. Akurat mam dwie. 🙂

    #49 basa
  50. #48
    Nigdy tam nie byłam, a gdyby tak było, to na pewno poszłabym po tę książkę do Autora 😉

    #50 Miriam
  51. #49
    Ogromnie dziękuję, wzruszyłaś mnie.
    Myślę, że nie jedna osoba ucieszyłaby się tym prezentem od Ciebie.
    Dziękuję, poczekam jednak aż prezent przypłynie.
    Póki co- mam w komputerze 🙂

    #51 Miriam
  52. Bardzo dziękuję (…)

    #52 Julia ale nie z DN
  53. Ad #52 Julia ale nie z DN
    Dziękuję za przesłane infomacje.
    Zainteresuję się sprawą w przyszłym tygdniu.
    Będę wdzięczny za osobisty kontakt.
    Proszę o podanie mi swego maila na mój adres, jaki już podałem
    Bp ZbK

    #53 bp Zbigniew Kiernikowski
  54. Dziękuję za to, że Ks. Bp. nie pozostawi tej sprawy bez echa. Ja nie chcę, żeby ktoś przeze mnie ucierpiał. Chcę tylko, żeby ta sytuacja się zmieniła. Maila nie chcę podawać, prosze zrozumieć…

    #54 Julia ale nie z DN
  55. Mieć kapliczkę, czy ,,być kapliczką” …tj.mieć Ducha Chrystusa ? Pytanie retoryczne, bo wiadomo.
    Myślę, że jedno z drugim się nie wyklucza, chyba gdy buduję kapliczkę, by pokazać innym swoją ,,świętość”…
    Podpisuję sie pod tym, co napisała nawracająca się # 45. To bardzo ważna i trafnie ujęta uwaga, choć nie odnosi się do chani vel czupytek, bo on jedynie siebie ma na uwadze. Chodzi o pokorę wobec innych. Brakuje jej, patrząc jak ludzie dzielą się w Kościele na różne grupki. Wiem, że ciąży na mnie jeszcze gruba skorupa fałszywej religijności dlatego proszę ….
    Uchroń mnie Panie Boże od takiej postawy, bym nigdy nie dziękowała za to, że nie jestem taka jak moja ,,religijna” sąsiadka, tak jak kiedyś dziękowałam za to, że wiem wiele i… na pewno…
    A okazało się, że nie wiem ….
    : )….

    #55 owieczka
  56. ,,Jaka korzyść dla mnie,
    jeśli Słowo przyszło na świat,
    a ja Go nie posiadam ? ”

    Orygenes

    #56 owieczka
  57. Myślałam o Abrahamie i trudno było mi odnaleźć to, co łączy go z przemienieniem. Wróciłam jeszcze raz do wpisu Księdza Biskupa i ze zdumieniem odkryłam, że to, co jest przemienione, jest aż tak proste. „Na Górze dokonało się przemienienie. Dokonało się to, że człowiek, dzięki działaniu Boga, może odkrywać i uznawać, że bieg rzeczy może być inny niż ten, o jakim on jest przekonany. Człowiek może poznawać i uznawać, że warto słuchać tego Syna, który bez zastrzeżeń wypełnił wolę Ojca, by zbawić człowieka.”
    Tak proste, że trudno je zauważyć, ale człowiek przemieniony to właśnie Abraham, który idzie na Górę. Bardzo mi pomaga to odkrycie, myślę, że dzisiaj to Słowo jest dla mnie, daje mi pokój na tę moją dzisiejszą sytuację.
    Oby Pan dokonał we mnie przemienienia dzisiaj!
    Pozdrawiam

    #57 AnnaK
  58. #56 owieczka
    A także – Ono mnie posiada, w Nim jest życie,
    tylko ja nie zawsze Je przyjmuję ( nie słucham ).
    Ja,

    #58 Miriam
  59. #27 mirpat
    Przypuszczam, ze dla tych osób, o których mówisz, ta modlitwa uwielbienia jest jak słowa pożegnania i powitania przy wychodzeniu/wchodzeniu do kogoś do domu. Może warto poprosić organistę o taki dobór pieśni uwielbienia podczas nabożeństw, żeby nie powtarzać tych samych tekstów. Skoro komuś to pomaga w jego pobożności – pozwólmy na to. Wolę więcej gestów szacunku niż ich brak – łącznie z ignorancją (jak mówi w #35 mikado).
    Zastanawiałam się wielokrotnie nad różnymi formami pobożności, nad przejawami religijności. Czasami drażni nas coś, bo tego nie rozumiemy, sami nie potrafimy wytłumaczyć a nie mamy dostatecznej wiedzy, dlaczego taka a nie inna postawa. Każda postawa podczas Eucharystii ma swoje uzasadnienie, a nawet w grupach „przygotowanych” bywa różnie ze stosowaniem się do tych postaw. Pomijam osoby niesprawne czy chore, chociaż też można denerwować się na ich nadgorliwość. Kilka lat temu uczestniczyłam w Eucharystii przez ok. miesiąc we wspólnocie zakonnej(nie w Polsce), gdzie było dużo osób z problemami zdrowotnymi. Przyjęto postawę stojącą i siedzącą. W tych częściach, gdzie klękamy – wszyscy stali, aby osoby starsze czuły wspólnotę i nie czuły się 'inne’, kiedy inny klękają. Na początku czułam się dziwnie, ale po pewnym czasie zaczęłam rozumieć sens tej decyzji, a jednocześnie poczuła się wolna w przyjmowaniu postaw innych niż wszyscy. Postawa ma pomagać w mojej modlitwie.
    Podobnie z podejmowanymi praktykami religijnymi. Pozwólmy wybrać taką formę, jaka otwiera człowieka na Pana Boga. Owszem, trzeba pomagać młodym i starszym w pogłębianiu religijności (w takim znaczeniu 'religijność’ jak mówi Bp ZbK). Czasami udaje się prostować umysł i serce, a czasami udaje się tylko przemycić jakąś zachętę.
    Osobiście, nie patrzę na ludzi obok i to mi pomaga w modlitwie.
    Pozdrawiam

    #59 ze
  60. Wyczytałem dzisiaj; co znaczyło dla Abrahama wyjście z ziemi rodzinnej.
    Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca.
    Ojcem Abrahama był Terach, który służył „bogom cudzym” Joz 24,2 wykopaliska wskazują, że móg to być bożek imieniem Nannar-Sin (brodaty książe, podróżujący na barkach w ksztłcie księżyca ku niebu).
    Dziwi mnie, że wyszedł wogóle z Ur Abraham. Wykopaliska wskazują, że było to przepiękne miasto.
    Abram opuszczając Ur wyrzekł się komfortu i zbytków by iść za Bogiem.
    Taki obraz mi sie maluje w wyobraźni – na ile jestem od tego wszystkiego wolny.? Za kim podążam, czy nie są to przypadkiem jacyś bożkowie?
    Czytam też, że religia Ur była okropna – zabijano ludzi masowo.
    Abraham poszedł za Bogiem uciekając od okrucieństwa, zastąpił ofiarę człowieka barankiem.
    Czy Bóg dzisiaj chce od nas ofiary czy raczej miłosierdzia?
    Tak sobie myślę nie człowiek ucieka a Bóg prowadzi:
    Najpierw od przemocy;
    później od zepsucia Sobomy i Gomory.
    Nie zostawił Abram przepychu a jedynie wszedł w inną jakość życia – wolną od przemocy i wolną od zepsucia.

    #60 pawelpiotr
  61. Tak się zastanawiam… Brakuje mi tutaj dat i godzin przy pisanych komentarzach.Myślę że śledzenie bloga byłoby łatwiejsze. Da się coś z tym zrobić? Pozdrawiam, z Bogiem

    #61 hmmm...
  62. #55 owieczka
    Napisałaś: „on jedynie siebie ma na uwadze” – też to zauważyłem. Ostatnio coś złego się ze mną dzieję, nie wiem co się dzieje.
    Bóg mi chyba rozum odbiera.
    Jestem taki nieszczęśliwy.

    #62 chani_vel_czupytek
  63. #55 owieczka
    Ale dziękuję Ci za zauważenie problemu. Muszę się uczyć od Jezusa być bardziej cichym, pokornym, łagodnym, uległym, czystym i bardziej powinienem służyć innym.

    #63 chani_vel_czupytek
  64. A słuchaliście ostatnich rekolekcji w KRP?
    Warto posłuchać:
    http://archiwum.radiopodlasie.pl/?p=14785

    #64 chani_vel_czupytek
  65. #60 pawelpiotr,
    Abram wyszedł ze swojej ziemi, ze swojego środowiska rodzinnego, z domu swego ojca
    i poszedł za głosem Boga, bo Bóg złożył mu obietnice:
    ukażę ci kraj, uczynię z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił,
    przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi.
    Bóg obiecał spełnić największe pragnienie Abrama – potomstwo.
    Więc można chyba powiedzieć, że nie tyle „człowiek ucieka, a Bóg prowadzi”,
    ile raczej „Bóg obiecuje i prowadzi, a człowiek idzie za głosem Boga”… albo nie…
    🙂

    #65 julia
  66. Dziękuję za tą stronę. Zastanawiam się dlaczego Abraham miał iść na górę, aby złożyć ofiarę. Może chodzi najpierw o pewien trud aby się zmagać z naszymi słabościami ,a potem dopiero Bóg interweniuje i przyjmuje ofiarę?

    #66 Pua
  67. #61 hmmm…
    Chyba nie chodzi tylko o śledzenie ??

    #67 Miriam
  68. #62 chani
    Co złego się z tobą dzieje?

    #68 basa
  69. # 62… Oj, Chani , tak mi się tylko napisało niechcący
    nie ucichnij za bardzo … ; )…

    #69 owieczka
  70. Proszę Księdza Biskupa! ja w całkiem innej sprawie (…)
    karolina

    #70 karolina
  71. #62
    Jak człowiek jest 'potłuczony’, to najbardziej potrzebuje miłosierdzia Bożego, trzeba jednak pamiętać, że nasze potłuczenie jest naszym największym błogosławieństwem 🙂
    #64
    owszem warto posłuchać, bo dobre 🙂

    #71 Monika
  72. #67 Monika
    No strasznie jestem potłuczony jak to gliniane naczynie, nadaje się tylko na podeptanie przez świnie, ale Bóg jest Wszechmocny i z takim potłuczonym, bezużytecznym naczyniem sobie da radę.

    #72 chani_vel_czupytek
  73. CD #68:
    Zawsze coś z tego potłuczonego naczynia się przyda 🙂

    #73 chani_vel_czupytek
  74. #61 hmmm…
    Chciałam tylko powiedzieć, że z takiego śledzenia może zrodzi się w Tobie i chęć podzielenia 🙂
    Swoim doświadczeniem, swoim myśleniem i rozumieniem Słowa.
    Ja mogę się przyznać, że na początku też „śledziłam”:) Dla mnie osobiście nie jest ważna godzina, czy dzień wpisu. Pan Bóg mówi do mnie o każdej porze przez, także czyjeś, słowo.

    #74 Miriam
  75. Ad #70 karolina
    Sprawą zainteresuję się w najbliższym czasie.
    Byłoby dobrze, gdybyś skontaktowała się ze mną bezpośrednio. Np. drogą mailową.
    Mój mail:
    bp@radiopodlasie.pl
    Bp ZbK

    #75 bp Zbigniew Kiernikowski
  76. #61 hmmm…
    Przemyślałam to sobie. Myślałam, że dni i godziny kiedy Pan przemawia nie są tak ważne, a jednak… pomyliłam się. I chociaż : „W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie”, to przecież : „W TYM CZASIE uczniowie przystąpili do Jezusa”Mt 18,1 i „W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu”Mk 1,9 i „W tym czasie Jezus wyszedł na górꔣk 6,12 i inne czasy – ważny dla mnie – kairos( gr. chwila, pora, odpowiedni czas), czas zbawienia, którym dysponuje Bóg, którym człowiek zostaje obdarzony mocą łaski.
    Dlatego każdy, do kogo dociera słowo Jezusa, nie może uchylić się od osobistej decyzji. Może i musi (jak podaje słownik biblijny) rozpoznać każdorazowy kairos i „wykorzystać”Ef 5,16 ,teraz.
    A godzina? W Ewangelii często się pojawia, np.”Ojcze, nadeszła godzina!”J 17,1
    O tak, hmmm…, trzeba śledzić takie dni i godziny. Zgadzam się z Tobą 🙂

    #76 Miriam
  77. #68 basa
    Nawet nie wiem, jakoś mi się tak przytrafia, że wynosi mnie ogrom objawień jak św. Pawła – choć nie wiem co to znaczy.
    Mam jakby rozdwojenie umysłu, jakby siedział we mnie ktoś jeszcze. ;)Dzisiaj to by mnie zamknęli w psychiatryku 🙂

    #77 chani_vel_czupytek
  78. #69 owieczka
    Droga owieczko ma, dziękuję kochana, że to napisałaś, nie obrażam się 😉
    I nie ucichnę, nie bój się 🙂

    #78 chani_vel_czupytek
  79. Jeszcze jedna sprawa związana z Komunią Św. mnie naszła po czytaniu w/w przeze mnie fragmentu Listu do Koryntian i po wysłuchaniu rekolekcji radiowych, mianowicie czy my rozumiemy co to jest komunia?
    Komunia to związek dwóch osób, w tym przypadku Boga i mój.
    Można by powiedzieć czy i my nie jesteśmy winni Krwi Chrystusa?
    „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło.” (1Kor 11,26-30).
    Na przykład w czasie Środy Popielcowej, wielu na znak pokuty posypało sobie główki popiołem, ale później do Komunii nie przystąpiło.
    Czyżby znowu tradycja to posypanie popiołem?
    A co jest ważniejsze?
    W rekolekcjach była mowa, że dobrze przeżyta Eucharystia gładzi grzechy powszednie, a ja pójdę dalej (nie wiem czy dobrze), ale według mnie dobrze przeżyta Eucharystia gładzi też grzechy ciężkie jeżeli za nie szczerze żałujemy.

    #79 chani_vel_czupytek
  80. # 79 chani,
    Eucharystia gładzi grzechy powszednie i zachowuje nas od przyszłych grzechów śmiertelnych (zob. KKK 1393-1395). Pisząc „Eucharystia” Katechizm rozumie tutaj przyjęcie Komunii świętej.
    Twierdzenie, że Eucharystia gładzi także grzechy śmiertelne, jest zbyt daleko idące.
    Grzechy śmiertelne gładzi sakrament pojednania, którego jednym z warunków jest żal za grzechy (szczery).
    Pozdrawiam 🙂

    #80 julia
  81. #79 chani
    i jeszcze…
    1. tak, posypywanie głów popiołem to tradycja, którą papież Urban II polecił wszystkim wierzącym na rozpoczęcie Wielkiego Postu.

    2. komunia to niekoniecznie związek dwóch osób. To związek nieograniczonej liczby osób żyjących w jedności.
    🙂

    #81 julia
  82. Wszystko jest możliwe Chani.Gładzi Bóg i wybacza Bóg.
    Obrzezanie serca.

    #82 Ka
  83. #79 chani_vel_czupytek
    Jeśli byłoby to tradycją, to posypywane głowy popiołem mieliby jedynie wierni odprawiający publicznie pokutę, czyli tacy którzy po tym 'rytuale’ muszą opuścić świątynię i mogą wrócić, dopiero kiedy się wyspowiadają- chyba w Wielki Czwartek albo Wielki Piątek (raczej czwartek).
    Posypanie głowy popiołem ma nam o czymś przypomnieć albo coś uświadomić. Idą więc wszyscy…
    „W Piśmie Świętym 'poznać’ znaczy: wejść w Komunię” (Bp ZbK). Kiedy przystępujemy do Komunii Świętej? Kiedy poznamy swoje grzechy, poznamy miłosierdzie Boże, poznamy BOGA- Miłość.
    A co do gładzenia grzechów cięzkich Eucharystią, to wewnętrzny głos każe mi się nie zgodzić. Nie jestem uczona, więc nie wytłumaczę tego teologicznymi argumentami (jeśli takie są). Sakrament pokuty jest bardzo trudny, ale dla mnie proste jest, że nie poczuje miłosierdzia, jeśli nie poczuje upokorzenia. I kiedy obserwuję swoje życie to widzę, że będąc w stanie grzechu ciężkiego, nie daję przebić się Bogu z Jego łaską, że przez ten grzech zamykam się na Boga. Mało tego- od grzechu ciężkiego wydaje się być jeszcze gorsze samo nastawienie do życia w grzechu- czasem takiemu nastawieniu ulegam mówiąc że obieram sobie życie w grzechu jako styl mojego życia. Dobrze, że to tylko chwila konkretnej głupoty, bo serce Boga się 'wzrusza’ człowiekiem, który walczy- upada, ale powstaje. I nie można zabrać Bogu narzędzia do ratowania życia- w konfesjonale Bóg ratuje życie człowiekowi: przez swoje miłosierdzie, przez łaskę, ale także często przez słowo 'pouczenia’ spowiednika. I nie muszę być księdzem, żeby takie rzeczy wiedzieć, bo jestem penitentką (mam nadzieje, że nikt mnie tym zabiegiem językowym nie posądzi o feminizm, ale forma ta jest poprawna 🙂 ), która doświadcza uzdrawiającej mocy sakramentu pokuty.
    Pax

    #83 Monika
  84. #59ze #35mikado …Czasami udaje sie prostowac umysl i serce,a czasami udaje sie tylko przemycic jakas zachete-calkowicie z tym sie zgadzam.Co do patrzenia na ludzi to niekoniecznie,ale sluch to mam wyostrzony.Stosuje nie tylko zimny kompres,ale tez czasami wylewam na siebie kubel zimnej wody.Zdarza sie,ze zrobi to dla mnie moj blizni,za co jestem mu bardzo wdzieczna,choc przyznam sie ze z poczatku troche boli.Zniszczenie dotychczasowego porzadku pozwala odkryc wlasna glebie.Nie dokonalyby tego wszystkie moje uczynki,praktyki czy postanowienia.Mam w sobie wiele cech sw Piotra,choc do swietosci mi daleko.Ale poki jestem w drodze mam wciaz szanse.Z boza pomoca zmiany na lepsze sa mozliwe nawet w drugiej polowie zycia.Dziekuje za odzew. Pozdrawiam.

    #84 mirpat
  85. Przypowieść o bogaczu i Łazarzu przypominała mi do tej pory, że:
    1. między niebem a piekłem jest przepaść nie do przebycia,
    2. Słowa przekazane w Piśmie Świętym są dla naszego nawrócenia i nie potrzeba niczego więcej.

    Po lekturze rozważania Księdza Biskupa do tej przypowieści zapamiętam, mam nadzieję, że:
    3. „Kto nie był w stanie przekroczyć bariery oddzielającej go od drugiego człowieka
    i przezwyciężyć granic własnego egoizmu w czasie danym mu tu na ziemi
    – gdy wszystko podlega zmianie, gdy człowiek może dysponować swymi dobrami
    i kształtować swoje relacje z bliźnimi –
    ten na zawsze pozostanie sam, pozbawiony wszystkiego, co uważał za swoje.
    Nie dlatego, że ktoś mu postawi barierę nie do pokonania,
    ale dlatego, że w nim samym taka bariera została utrwalona na zawsze.
    Nie skorzystał też z daru odkupienia w Jezusie Chrystusie,
    aby przeżyć nawrócenie i wejść w komunię z bliźnim.
    Za jego życia nie stało się też nic tak gwałtownego,
    że mogłoby zburzyć tę troskliwie budowaną barierę obojętności.
    Kto za życia na ziemi nie przekroczy przepaści oddzielającej go od drugiego człowieka,
    ten nie zdoła tego zmienić, gdy jego ziemski czas się skończy.
    Wtedy dokona się jakby przypieczętowanie na zawsze tego rozdzielenia.
    Pozostanie sam i to na zawsze”
    Dobrze to wiedzieć, gdy mam jeszcze czas…
    Pozdrawiam 🙂

    #85 julia
  86. #85 julia
    Ten komentarz o bogaczu i Łazarzu
    był dla mnie właśnie jak ten kubeł zimnej wody na głowę. Bywa, że dotkliwie czuję tę „przepaść” między mną i drugim człowiekiem.
    Jest to opowiadanie paradygmatyczne w Ewangelii i dlatego ono nie jest przedmiotem interpretacji, ale ma znaleźć zastosowanie w życiu.
    Tak, słowa te są dla mojego nawrócenia. Ale potrzebuję mocy Boga, bo to mnie przerasta.

    #86 Miriam
  87. #85 Piękny skrót esencji Julio.Jak miło 🙂

    #87 Ka
  88. #72,73,77 chani
    Życzę ci, aby z tego potłuczonego naczynia objawił się skarb. 🙂

    #88 basa
  89. #86 Miriam,
    tak, to są słowa Biskupa Zbigniewa dla mojego nawrócenia…
    #87 Ka,
    … cytowane tylko 🙂

    #89 julia
  90. #88 basa
    Dziękuję; ja wierzę, ze jakiś skarb się objawi we mnie i pewnie prędzej niż myślę 😉

    #90 chani
  91. #90 Chani
    Skarbie 🙂
    Brzmi to słodko i romantycznie, ale wiesz, o jaki skarb w Tobie chodzi.
    Dla niewtajemniczonych – DAR BOŻY 🙂

    #91 Miriam
  92. Myślę, że coś w tym powiedzeniu jest, niejakiego Wilhelma Willmsa:
    „…Czy wiedzieli Państwo o tym, że obecność drugiego człowieka może uzdrowić, wpędzić w chorobę, zabić i ożywić, że obecność drugiego człowieka może uczynić dobrym, złym, smutnym, wesołym? Wiedzieli Państwo o tym, że odejście człowieka może zabić, a jego powrót przywrócić do życia…?
    I myślę też, że to czasami dlatego rodzi się między ludźmi bariera, nawet przepaść.
    Bo komunia bez Chrystusa, bez daru odkupienia jest nieosiągalna

    #92 Miriam
  93. #91 Miriam
    No tak, skarb ukryty w roli. Wszystko co Bóg da jest takim najcenniejszym skarbem. Tym skarbem są też talenty, które otrzymujemy od Boga, tylko nie wiem czy ja bojąc się Jego, nie zakopuje ich 😉

    #93 chani
  94. #93 Chani
    Nie bój się, WIERZ tylko
    i aż 🙂
    Polskie słowo „wierzyć” tylko częściowo odpowiada hebrajskiemu aman. Rdzeń aman znaczy „być silnym”, „mieć trwanie”, „trwać niezawodnie”, „ufać”.
    Izrael „trzyma się mocno” Boga i Jego obietnicy, której ufa, nawet nie widząc jej spełnienia.
    Wiele razy sam o tym mówiłeś 😉
    Odkryłam jeszcze taką grę słów u Izajasza : Jeżeli nie uwierzycie – TA AMINU, nie ostoicie się – TE AMENU. Ciekawe, prawda?
    Bóg daje Ci każdego dnia skarby swej miłości, a największy Skarb – On sam, daje się cały, absolutnie cały. Wiesz, kiedy 🙂

    #94 Miriam
  95. Polecam rozważanie wielkopostne Księdza Biskupa na dzień 12 marca.
    Fragment:
    „Bóg poważnie traktuje odrzucenie Go przez człowieka. W konsekwencji nie tylko akceptuje to odrzucenie, ale tak poprowadzi historię, że potrafi to odrzucenie wykorzystać dla dobra człowieka”

    #95 Miriam
  96. #93 chani
    Spokojnie. 🙂
    Już w tym jest głowa Pana Boga, aby Jego plan się spełnił. 🙂
    Nie jesteś w stanie tego planu popsuć, bo to znaczyłoby, że jesteś silniejszy od Boga.
    A tymczasem to On jest wszechmocny, nie ty. 🙂
    I działa. Jak On działa!

    #96 basa
  97. #94 Miriam
    Wierzę i… już się nie boję, kocham Boga i z Nim mogę wszystko 😉

    #97 chani
  98. dotyczy komentarza
    #27 mirpat
    Chcę uczynić zadośćuczynienie tym osobom,które poczuły się dotknięte moim komentarzem.
    Czynię to tylko tą drogą ponieważ nie padły tam żadne dane identyfikacyjne.
    Nie potrafię czasami dostrzec różnicy pomiędzy potępieniem zła wśród bliżnich,a potępieniem ich samych.
    Przesadziłam w słowach
    …do boju…i
    Wyjść się nie da bo są tak świeci,ze można się przewrócić.
    Dziś już wiem,ze nie do mnie należy ocena pewnych sytuacji.
    Przepraszam ks.Proboszcza i parafian,którzy poczuli się dotknięci moim komentarzem.
    Zostałam zidentyfikowana i skutecznie unieszkodliwiona.
    Przepraszam i proszę o wybaczenie.

    #98 mirpat

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php