Spotkanie kolędowe z Neofitami (120104)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Wieczorem 4 stycznia 2012 r. w Domu Biskupim odbyło się spotkanie kolędowe z Osobami, które w ostanich latach przyjęły chrzest jako dorośli. Przeczytaliśmy fragment Pisma św. – Ga 4,4nn. To słowo mówi o nastaniu pełni czasu z chwilą przyjścia Jezusa Chrystusa. Przyszedł On dla wyzwolenia człowieka spod Prawa i ze wszelkieg rodzaju lęku (o siebie) i wsuelkich przejawów niewoli. Dzieliliśmy się świadectwami tego wszystkiego, co przez chrzest stało się udziałem naszego życia. Swiadectwa były przeplatane śpiewem kolęd i potrzebnymi wyjaśnieniami dotyczącymi życia chrześcijańskiego.

Jestem przekonany, że było to dpobre spotkanie i mam nadzieję, że jego owoce będą trwały. Podobnie jestem przekonany, że dobrze będzie, jeśli spotkamy się ponownie za kilka miesięcy.

Zapraszam do dalszego dawania świadectw i poruszania zagadnień nurtujących nasze ludzkie serca.

Bp ZbK

 

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

32 komentarze

  1. Nie wiem jak to ująć w słowach,ale dobrą ks.Biskup podjął misję tytułując „Chrzest w życiu i misji Kościoła”.Ten tytuł wiele mówi o sobie że wszyscy ochrzczeni a tak naprawdę nie znają Pana Boga.Dopatruje się w sobie samym i w ludziach,że tak naprawdę to za mnie wykonali moi rodzice i chrzestni odpowiadając za mnie.W czytając się w Słowo Boże to jest inaczej list do Rzymian rozdz.10.9.Jeśli więc uroczyście wyznasz ustami swymi,że Jezus jest Panem,i sercem swoim uwierzysz,że Bóg spowodował Jego zmartwychwstanie,otrzymasz zbawienie.Wiara przyjęta sercem prowadzi do usprawiedliwienia,uroczyste zaś wyznanie jej ustami prowadzi ku zbawieniu.To ci dorośli co przyjęły chrzest wykonali prawidłowo zgodnie ze Słowem Bożym – bo uwierzyli sami i wyznali swoimi ustami.Wniosek z tego będąc niemowlakami przy naszym chrzcie musimy teraz jak najprędzej się naradzać na nowo.Czyli zapobiegliwość ks. Biskupa jest dobra żeby ludzie uwierzyli przyjmując Słowo Boże do swego serca i zastosowali je w swoim życiu.Józef.

    #1 Józef
  2. cytat: „..potrzebnymi wyjaśnieniami dotyczącymi życia chrześcijańskiego.”
    Żałuję że tam nie byłem i nie słuchałem.
    Właśnie. Brakuje mi konkretnych przykładów obrazujących poruszane na blogu konkretne zagadnienia.
    Wiele moich problemów rodzinnych i małżeńskich, w tym kontekście, można sprowadzić do pytań:
    Umieranie dla siebie, rezygnowanie z siebie – kiedy jest cnątą będącą sensem chrześcijaństwa, kiedy jest poprostu cierpientnitwem nie przynoszącym owoców, kiedy z kolei tchórzostwem weboc bliźniego -ucieczką przed konfrontacją mogącą nas zranić.
    Pozdrawiam Wszystkich w nowym roku!
    Dziękuję za dar tego blogu.

    #2 Hubert
  3. Kieruje pytanie do blogowiczów co z ludzmi którzy nie przyjmą teraz Słowa Bożego bo im się nie chce karmić się tym Słowem Bożym – idą na potępienie ?.
    Wiele ludzi mi tak odpowiada, że Bóg jest miłosierny to mi i tak wybaczy.Ochrzczeni to i wtopieni w Jezusa Chrystusa jesteśmy wolni co wy na to blogowicze tak może być dla usprawiedliwienia siebie.Józef.

    #3 Józef
  4. Jestem po długiej rozmowie z przyjacielem z PIP.
    Podzielę się wnioskami dotyczącymi ekonomi.
    Jest taka zasada w ekonomi maksymalizacji zysków
    Prz założeniu, że ekonomia wywodzi się z języka greckiego i oznacza w tłumaczeniu dom, prawo, regułę. Starożytni grecy stosowali tą definicje do określania efektywnych zasad funkcjonowania gospodarstwa domowego. Według innego tłumaczenia ekonomię definiuje gospodarstwo domowe oraz człowiek, który nim zarządza w odpowiedni dla rodziny sposób. Ekonomia jest więc dla jednych zbiorem ogólnych zasad dotyczących prowadzenia gospodarstwa domowego a dla drugich oznacza funkcję, która nierozerwalnie wiąże się z gospodarnym kierowaniem domu.
    ————————————-
    Problem jak zmaksymalizować zysk – czy obłożyć podatkiem, gospodarstwa domowe?
    Co się robi.
    św. Padre Pio podsunął mi kiedyś pomysł biznesowy – oglądałem film w którym poucza on, że stworzą spółdzielnie i będą sprzedawać żywność ale bardzo tanio, taniej niż inni – podkreślone to było dwa razy w tym włoskim filmie.
    Ta prosta zasada sprzedaży po niższej marży wyjątkowo się sprawdza i daje zwiększone zyski.
    Pytanie: po co urzędu Skarbowe mają czekać na jednego podatnika jak może ich przyjść 30. Poza Kanclerz Niemiec nikt nie jest tak pomysłowy w trosce o gospodarstwa domowe.
    Owszem można czekać cały dzień w sklepie na jednego klienta a można ich mieć dziennie 50. I dlaczego jak coś jest proste jest trudne?

    #4 pawelpiotr
  5. #3 Józef
    W skrócie powiem, że akie myślenie jest błędnie i prowadzi do potępienia.
    Prawda, że Bóg jest miłosierny, ale i sprawiedliwy. Każdy kto świadomie Go odrzuca, nie może liczyć na litość. Tu nie ma różnicy czy ktoś jest ochrzczony czy nie, tu liczy się przede wszystkim wiara: „kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.” (J 3,18)
    ————–
    Myślę, że Ks. Biskup więcej dopowie.

    #5 chani
  6. #3 Józefie
    Ja myślę , że są to Ci , którzy nie doświadczyli jeszcze Miłości Boga.Nie doświadczyli krzyża w swoim zyciu.Przyglądnij się ich życiu- najczęściej wszystko im się układa zgodnie z ich wolą .
    Są zadowoleni i uważają ,że Bóg im błogosławi .

    #6 Tereska
  7. Obejrzalam zdjęcia ze spotkania kolędowego.
    Dlaczego było na nim tak smutno?

    #7 basa
  8. Ad #2 Hubert
    Moim zdaniem odpowiedzią na Twoje pytanie:
    „Umieranie dla siebie, rezygnowanie z siebie – kiedy jest cnotą będącą sensem chrześcijaństwa” – jest wiara. Wiara sprawia, że Twoje umieranie jednoczy Cię z Jezusem i wtedy cierpiąc, jednocześnie prawdziwie przeżywasz pokój – wtedy czujesz, że życie Ci przychodzi z tego trudnego doświadczenia, życie większe od umierania, życie wieczne. O to prosimy przy chrzcie.
    A tak przy okazji, pozdrawiam naszą znajomą, Kamę, która pewnie też tam była 🙂

    #8 AnnaK
  9. Oglądnąłem przed chwilą co się dzieje w służbie zdrowia. Współczuje pielęgniarkom, lekarzom, no i pacjentom.

    #9 chani
  10. #3 Przychylam się do zdania Teresy /#6/.Myślę jeszcze że Bóg może i w nich zajmuje swe miejsce tylko zasłona /świadomość/ jeszcze bardzo gęsta.
    Nie odważyłabym się powiedzieć o żadnym człowieku że będzie potępiony.
    Potępiam złe /niegodne/czyny,ale nigdy człowieka.
    Skąd wiemy Józefie że im się nie chce?Może nic nie rozumieją,a może są inne jeszcze przyczyny?
    Nie wyręczajmy Pana Boga ,bo siebie pogrążymy.Szanujmy każdego człowieka.

    #10 Ka
  11. #2 Hubert
    Jeśli robisz to z miłości i z miłością, to jest to cnota.
    Jeśli robisz to, bo tak trzeba, czyli tylko przestrzegasz prawa, to jest to cierpiętnictwo.

    #11 basa
  12. #5,#6
    Bardzo budujące są wasze podpowiedzi, te słowa wasze są mi potrzebne które cię umieściły w relacjach z ludzmi,za co serdecznie dziękuje.Z strony ludzi mam wiele pytań którzy kierują do mnie a ja muszę dawać prawidłową odpowiedz.Pozdrawiam.Józef.

    #12 Józef
  13. Ad #8 AnnaK
    Przepraszam, ale trudno mi to zrozumieć.
    Podam konkretny przykład.
    Klasyczny przypadek: w jednym domu małżeństwo oraz rodzice jednej ze stron, powiedzmy męża. Jak to bywa we wspólnocie powstaje konflikt pomiędzy teściem a synową, obiektywnie oboje nie mają racji lub oboje mają rację. Mąż – syn zostaje oskarżony przez obie strony konfliktu o brak reakcji, obrony własnego ojca oraz własnej żony. Co ten mąż – syn ma zrobić – bez reakcji przyjąć poczucie winy za konflikt (cierpientnictwo czy sens chrześcijaństwa), tłumaczyć obu stronom ich błędy, obwiniając obie strony (bo taka jest prawda, a prawda jest najważniejsza)- narażając przy tym wszystkich troje na długotrwałe ochłodzenie stosunków rodzinnych ?
    Pozdrawiam

    #13 Hubert
  14. Mam pytanie do ks.Biskupa.
    Co może zrobić człowiek żeby osobiście poznać Jezusa i mieć z Jezusem relację i mieć pewność zbawienia ?, jaką odpowiedz by dał ks.Biskup jest to mi potrzebne dla ludzi.

    #14 Józef
  15. Ad #14 Józef
    Do poznania Jezusa i życia w komunii z Nim potrzebna jest inicjacja chrześcijańska. Dokonuje się to na różnych drogach zazwyczaj przez posługę Kościoła.
    Pewność zbawnie to nie pewność typu „matematycznego” lecz przynaleśność Do Boga – świadome przeżywanie tej przynależności w wierze. W życiu bowiem i śmierci należymy do Niego przez wiarę (zob. Rz 14,8). To doświadczenie dokonuje się zazwyczaj w łonie wspólnoty wierzących, czyli w Kościele i jest spełnieniem Przymierza Boga z ludźmi: Ja będę im Bogiem, a oni będą mi ludem (zob. np Jr 31,31-34). Tę przynależność przeżywamy w sakramentach i w doświadczeniu wspólnoty kościelnej jako Ciała Chrystusa. Wiemy, jak wiele mamy na tym polu do zrobienia, ale taka jest perspektywa naszej wiary odniesionej do Jezusa Chrystusa w Kościele.
    Bp ZbK

    #15 bp Zbigniew Kiernikowski
  16. Ad #13 Hubert
    Hubercie,
    gdzie będzie właściwie wprowadzona postawa wiary i ta wiara będzie przeżywana na sposób żywy, tam znajdzie się też możliwość „rozumienia” i przeżywania tego, co Jezus wyraził w Kazaniu na Górze, a w szczególności w Mt 5,32. Zło i niesprawiedliwość są i będą w świecie (między ludźmi, także między małżonkami i członkami rodziny itp). – w to jednak wchodzi prawda i rzeczywistość wiary płynącej z Ewangelii, która w oczach świata (także po części tzw. „pobożnego”) jest zgorszeniem (zob. pierwsze rozdziały 1Kor).
    Tego się nie wytłumaczy, to można pojąć i przyjąć (także odwrotnie: przyjąć i pojąć) tylko w wierze. Tajemnica to jest wielka (zob. Ef 5,22-33).

    #16 bp Zbigniew Kiernikowski
  17. Ks.Biskupie pięknie mi to ks.Biskup przedstawił i wyłożył dla mego serca, za co serdecznie ks.Biskupowi dziękuje.
    To samo wiele razy mówi do mnie żona: ty bądż w Kościele żywym a nie martwym.
    Z jednych listów doczytałem się, co ma ciemność ze świałością a świałość z ciemnością – wszysto będę rozważał i stanę się ostrożny.
    Pozdrawiam i dziękuje.
    Józef.

    #17 Józef
  18. #16
    I ta prawda jeżeli nie jest w stanie wymieść,to napewno osłabi to, co złe się wkradło.

    #18 Ka
  19. #18 Ka
    O tak , tak osłabi ,że przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania, bo to bedzie Jego MOC a nie nasza

    #19 Tereska
  20. #13 Hubert. Podobnie jest w naszym domu. Wyobraź sobie,że „teściem” jest Bóg/Ojciec/, „synową”/ludzie a „mężem-synem” jest Jezus Chrystus/Bóg-Syn/. Spójrz na Chrystusa,który jedna nas z Ojcem. Staje po naszej stronie,chociaż jest to strona nieprzyjaciół Ojca. Wchodzi w ten konflikt całym Sobą byśmy w Nim/razem z Nim/mogli pojednać się z Ojcem. Bierze na Siebie całą naszą wrogość. W opisanej przez Ciebie historii,według mnie,syn-mąż powinien bardziej przylgnąć do żony i w ten sposób dać jej dowód jak bardzo jest kochana przez teścia. Pozdrawiam janusz

    #20 baran katolicki
  21. #13 Hubert
    A moim zdaniem powinien stanąć po stronie prawdy.
    Prawda oczyszcza, więc być może po dłuższym
    lub krótszym ochłodzeniu stosunków nastapi ich uzdrowienie. 🙂

    #21 basa
  22. #21Barbara.
    Tak jest, za Prawdę płaci się sobą i taki Chrystus daje mi moc by zbliżac się coraz bardziej do prawdy nie tyle o innych co o sobie. A jeśli chodzi o moje relacje do teściowej, to jest ona na miarę mojego przylgnięcia do żony.
    Im bliżej to lepiej dla nas wszystkich.
    Pozdrawiam
    janusz

    #22 baran katolicki
  23. Ad #13 Hubert
    Odpowiedział Ci już Ksiądz Biskup.
    Pomyślałam jeszcze, że dobrze jest odkryć, że ja nie jestem zbawicielem, a ponadto można pozwolić ludziom błądzić, naszym bliskim, bo prawdziwy Zbawiciel kocha ich i prowadzi tak samo, jak mnie.
    Pozdrawiam

    #23 AnnaK
  24. #13 Hubert
    W takiej sytuacji najlepiej wyprowadzić się od rodziców , bo drugiego życia na ziemi nikt Wam nie da.Wiem co mowię , bo przeżylam tak dzieści lat i ucierpieliśmy wszyscy.
    Mówiłam nawet ,że mieszkanie z rodzicami powinno być zabronione , a wręcz „karalne”.
    Ja niestety nie mogłam się wyprowadzić , bo mąż nie był nigdy odcięty od pępowiny mamy, a sama z dziećmi nie mialam możliwości.
    Jeżeli bedziesz tak dalej żył „między młotem a kowadłem” to przepłacisz to depresją .
    To jest taka rada , aby starać się pomóc sobie.Chyba ,że macie taką wiarę , która góry przenosi.Ja takiej nie miałam.

    #24 Tereska
  25. #23 Anna K
    Pozwolić bliskim błądzić – owszem , może teoretycznie.Ale jak pogodzić sie z tym ,że bliska osoba się stacza /teraz jest godzina 3-cia w nocy a ja patrzę na syna , który wrócił upity do nieprzytomności/.Oj , bardzo odbiło się na nim to ,że mąż nie potrafił być ojcem , bo był zawsze synem mamy.
    Hubercie , jak jesteś „uwiązany” przez rodziców to mogą być też takie konsekwencje- w dzieciach.

    #25 Tereska
  26. # 25 Tereso – bardzo mi przykro.Wiem jak serce mocno Cię boli.
    Tylko że – nie wiemy jak potoczyłoby się ,gdyby ojciec był najwspanialszym ojcem na świecie.Nie znamy jaki kierunek obrałby syn.
    Widziałam wspaniałych obojga rodziców i staczające się ich dzieci.
    To bardzo przykre,a serce naprawdę krwawi.

    #26 Ka
  27. #25 Tereska.
    Proszę Cię, byś pogodziła /pojednała/ się ze swoim mężem.
    Syn Wasz stacza się na dno tylko po to, by Was tam odnaleźc.
    Wiem, Teresko, że to ogromny ból patrzec na syna i siebie w nim zobaczyc.
    Wiem to po sobie i jestem przekonany, że Twój syn pragnie zobaczyc Was RAZEM.
    Pozdrawiam Cię i obiecuję modlic się za Was.
    janusz

    #27 baran katolicki
  28. #22 Janusz
    Dziękuję bardzo za twoje słowa. 🙂
    A jak miewa się Piotruś?
    Pozdrowienia dla całej Waszej rodziny 🙂
    Niech Bóg Wam błogosławi
    Basia

    #28 basa
  29. #27 Wielka prawda

    #29 Ka
  30. #27 Janusz
    Bardzo Ci dziekuję za modlitwę i gorąco pozdrawiam całą rodzinę.
    Nasz kryzys małzęński już dawno dzięki Bogu minął , ale jego skutki pozostały . To jest nasz krzyż -patrzeć na skutki własnych grzechów.

    #30 Tereska
  31. Ad #25 Teresa
    Oczywiście, że wtedy trzeba reagować, rozmawiać poważnie. Myślę, że równie ważne jak to, co się mówi jest samo rozmawianie, a także słuchanie z wielką uwagą, traktowanie poważnie z szacunkiem teraz i dziś. Nie oczekując rezultatów, bo może zobaczysz je po długim czasie, ale miłość się czuje.
    Żeby ją dać, musisz zapomnieć o swoim rozczarowaniu i bólu, bo on to czuje.
    Nie mam takiego doświadczenia, jak Ty, ale czasem spotykam pijanych ludzi w tramwaju, na przystanku i jest tak dziwnie, bo zaczynają do mnie mówić, ja słucham, cały tramwaj jest cicho i słucha.. o problemach, troskach, zmartwieniach kochającego człowieka. A ostatnio spotkałam na przystanku nastolatka w dresie, jak kompletnie pijany nie mógł ustać na nogach. Namówiłam go, żeby usiadł na ławce obok mnie, potem dałam mu mentosa – trochę kalorii, może doda sił. Wziął i trochę opowiadał o sobie, kolegach. Czułam wtedy ogromną delikatność tych ludzi i tym chciałam się z Tobą podzielić.
    Dlatego myślę, że każda sytuacja jest inna i potrzeba nam Ducha Świętego, potrzeba nam wiary, aby wiedzieć, jak reagować. Wiary, która rośnie w drodze, gdy człowiek jest prowadzony i słucha Słowa.
    Pozdrawiam serdecznie

    #31 AnnaK
  32. #31 Anno , dziękuję
    Ta sytuacja jest potwierdzeniem ,że brakuje mi wiary , oj brakuje.A tak dobrze już o sobie myslałam. Wystarczy próba i już wychodzi prawda.

    Niech Imię Pana bedzie uwielbione
    Dziekuję Mu za kazdą próbę ,która mnie demaskuje.

    #32 Tereska

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php