Prawda i przewrotność (29 Ndz A 2011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Fragment Ewangelii wg św. Mateusza (22,15-21) czytany w 29 Niedzielę roku A stawia nas m.in. wobec problemu prawdy. Nie chodzi jednak o prawdę teoretyczną, o zgodność pewnych twierdzeń wynikających z określonych założeń itp. Chodzi o prawdę w znaczeniu egzystencjalnym, czyli prawdę odniesioną do życia.

Scena zapisana prze św. Mateusza pokazuje w pewnym sensie jakby ironię zawartą w sposobie podejścia faryzeuszów do Jezusa. Oto naradzali się, jak Go pochwycić w mowie. Nie poszli sami, lecz posłali swych uczniów i zwolenników Heroda. Jest to już bardzo wymowny fakt wskazujący na „nie-uczciwość” podejścia do całej sprawy. Posłali ich, z konkretnym pytanie. Zanim jednak postawią pytanie, wypowiadają słowa które stoją w pełnym kontraście z ich zamiarami. Tak oto zwracają się do Jezusa:   

Nauczycielu,
wiemy, że jesteś prawdomówny
i drogi Bożej w prawdzie nauczasz.
Na nikim Ci też nie zależy,
bo nie oglądasz się na osobę ludzką
(Mt 22,16). 

Wypowiedzenie takich słów w kontekście zamiaru, z jakim zostali posłani owi „wywiadowcy” przez faryzeuszów, musiało oznaczać dla tych ludzi – jeśli mieli jakiekolwiek poczucie prawdy i sprawiedliwości ‑  drastyczne pogwałcenie sumienia. Jeśli zaś nie mieli w sobie tego minimum uczciwości, świadczyło o ich degradacji i hipokryzji. Wypowiadają bowiem najbardziej wzniosłe i szlachetne cechy człowieka, a jednocześnie właśnie z powodu tej Jego prawdomówności, chcą Go pochwycić w mowie, by mieć motyw i powód do oskarżenia i skazania. Jest to postawa świadcząca o  przewrotności.  

1. Postawienie pytania  

Odpowiedź na postawione przez wysłanników pytanie zależy – patrząc w kategoriach ludzkich, a więc zawsze w jakiejś mierze utylitarnych (co mi się opłaci, co mi sprzyja) zależy – od tego, czy ktoś należy do tych, co winni płacić podatek czy też jest po stronie tych, którzy zbierają i korzystają. Dlatego tak ważne jest to, co sami wysłannicy powiedzieli o Jezusie, że prawdy Bożej naucza i nie jest zależny od innych – nie zależy Mu na tym, co nazywamy interesem partykularnym.

Postawienie pytania Jezusowi o płacenie podatku Cezarowi, a więc nie własnej władzy, lecz władzy okupanta, miało znaczenie szczególne. Chodziło bowiem nie tylko o to, czy płacić podatek nadrzędnej władzy i to w tym przypadku władzy obcej, ale przede wszystkim miało wymiar religijny, który z punktu widzenia ortodoksyjnych wyznawców judaizmu, był wspieraniem obcej koncepcji religijnej (Cesarz był czczony u Rzymian jako bóg). Było to więc w pewnym sensie, w spojrzeniu tych ludzi, zabieraniem chwały Bogu w człowieku a nie tylko zabieraniem człowiekowi pieniędzy.

Należy zwrócić uwagę, że wysłannicy zwracają się do Jezusa jako tego, kto naucza „drogi Bożej w prawdzie”. Chodzi więc o „drogę” Bożą. W mentalności biblijnej droga, to sposób odnoszenia się człowieka do Boga, czyli życie zgodnie z zamysłem Bożym (Halacha). W ramach tego odnoszenia się do Boga wchodzi więc także w jakiejś mierze płacenie podatków. Pytanie „Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?” mogło więc być wprost prowokacją. Czy wolno oddawać cześć Cezarowi czy nie.  

2. Jasna i zaskakująca odpowiedź

Jezus w odpowiedzi jest bezkompromisowy. Jest to odpowiedź tak jasna, jakim dla Żyda jest wyznanie wiary w Jednego Boga. Dlatego jest to też zaskakujące, że Jezus, odnosząc się do wizerunku i napisu na denarze, poleca oddać Cezarowi, co cesarskie, czyli tym samym każe im spojrzeć inaczej na sprawę podatku a więc także wszystkiego, co wiąże się z kultem oddawanym Bogu w wymiarze ziemskim i materialnym. Nie dokonuje się to drogą pieniądza, czyli stawiając pieniądz na pierwszym planie.

W kontekście historycznym i sytuacyjnym, jaki stworzyli faryzeusze przez wysłanników, odpowiedź Jezusa zdaje się więc mówić: oddajcie Cezarowi to, co jest jego, także więc należną mu cześć tutaj w ramach jego ziemskiej władzy. Płacąc jednak podatki musicie i możecie tak to czynić, aby nie zabierać Bogu chwały w człowieku. To znaczy, aby człowiek był człowiekiem – ten kto płaci podatek  i ten, kto z niego korzysta. Może bowiem też stać się tak, że nawet płacąc podatek na świątynie, zabieracie Bogu Jego chwałę w człowieku, który płaci ten podatek, albo który z niego korzysta. Na to zwracali uwagę prorocy, którzy mówili o niewłaciwym podejściu do kultu: ofiarach i niesprawiedliwości.

Panu Bogu zaś nie chodzi o takie czy inne formy kultu, na które m.in. składają się podatki i ofiary. To wszystko owszem musi być w ramach istniejących systemów ekonomicznych i układów społecznych i politycznych – także tych religijnych, które są z nimi związane. Jednakże w gruncie rzeczy w życiu człowieka i w jego relacji do Boga chodzi o coś innego. Panu Bogu chodzi o człowieka, a więc o to, by człowiek niezależnie od tych wszystkich układów i systemów, miał do Niego relację – był na Jego podobieństwo. Taka jest prawda . 

3. Prawda o człowieku – obraz Boga

Możemy i powinniśmy stawiać więc pytanie: O co w człowieku czy o jakiego człowieka Bogu chodzi? Chodzi o takiego człowieka, który byłby w stanie oddawać się Bogu. Całym swoim życiem był i żył jako oddający się Bogu i dlatego chodzący „drogą Bożą”. Oddajcie Bogu to, co należy się Bogu w człowieku. Tym jest ostatecznie prawda i rzeczywistość podobieństwa Bogu. A więc zdolność człowieka do bycia i życia  w otwartości na drugiego; jego zdolność bycie w komunii mocą bezinteresownej miłości. To jest prawda człowieka i o człowieku.

Wobec takiej prawdy stoi w przeciwieństwie i sprzeczności wszystko to, co jest obłudą (hipokryzją). Obłuda wynika z interesowności, z woli uzyskania dla siebie korzyści wykraczającej poza ramy natury (przykazań), w jakich człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga jest i funkcjonuje – naturalnie jak długo i o ile porusza się w prawdzie. Natomiast do obłudy prowadzi wola uzyskania jakiejkolwiek korzyści poza prawdą człowieka. Jezus przejrzał ich przewrotność (po grecku: porneia, zło, fałsz, wszystko to, co jest niewłaściwie użyte i wykorzystane). Taka przewrotność może dokonywać się i odbywać zarówno w sferze materialnej, co wyrażało pytanie o płacenie podatku jak i tej „ideologiczne” (duchowej), gdy ktoś podchodzi do jakiegokolwiek spotkania, czy rozmowy czy niby szukania prawdy z gotowymi założeniami. Chcieli go pochwycić w mowie. 

Prawda spełnia się w człowieku wtedy, gdy chodzi drogą Bożą. Tę drogę wyznaczają przykazania. Światłem i mocą na tej drodze jest Ewangelia i Sakramenty. Kto żyje w takim świetle i korzysta z takiej mocy nie potknie się ani sam nie będzie stawiał innym pułapki. Po prostu nie będzie obłudnikiem. Potrafi iść drogą Bożą nawet jeśli idąc po tej drodze ziemskiej widzi, że trzeba płacić podatki i to uznaje, albo – jak to bywa nierzadko ‑ ktoś obcy (obca władza) go do tego zmusza, domagając się pośrednio jakby uznania go za pana i „boga”.

Dzięki światłu Ducha Świętego żyjący w prawdzie i uczący się chodzić drogą Bożą uczeń Jezusa (który w prawdzie nauczał drogi Bożej), potrafi rozeznać, co należy do Cezara, a co w nim, jako uczniu Jezusa  i wokół niego, czyli w tym wszystkim co ma do dyspozycji, należy do Boga. Nie jest to łatwa droga, ale jest to droga prawdy a nie przewrotności.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

170 komentarzy

  1. „Nie poszli sami, lecz posłali swych uczniów i zwolenników Heroda.
    Jest to już bardzo wymowny fakt wskazujący na „nie-uczciwość” podejścia do całej sprawy”.
    Nie-uczciwość, hmm … .
    Czytacie to, ludzcy posyłający?

    #1 Ka
  2. Nasz Błog.Jan Paweł II potrafił zachować tożsamość między :mówić ,myśleć i czynić /z homilii/.

    A ja??….nigdy bym nie pomyślała , ile jest we mnie tej niespojności.
    Poza tym /podkreślił pasterz/ uczymy nasze dzieci/ nawet nieświadomie/ takiej niespojności

    #2 Tereska
  3. „Możemy i powinniśmy stawiać więc pytanie: O co w człowieku czy o jakiego człowieka Bogu chodzi? Chodzi o takiego człowieka, który byłby w stanie oddawania się Bogu. Oddajcie Bogu to, co należy się Bogu w człowieku. Tym jest ostatecznie prawda i rzeczywistość podobieństwa Bogu. A więc jego zdolność bycia w otwartości na drugiego; jego zdolność bycie w komunii mocą bezinteresownej miłości. To jest prawda człowieka i o człowieku.”

    Podobnie pisze Louis Bouyer w książce „Syn Przedwieczny” s.61
    „Poznajemy Go (Boga) tylko o tyle , o ile pozostajemy z uległością,w pełnym zaufaniu,bezwarunkowym oddaniu,całkowitym przylgnięciu do Jego inicjatywy, w tej relacji słuchania, w której nagle postawiło nas Jego wezwanie(…)

    Ów Boży zamysł nie jest jednak arbitralny. Bóg, który do nas mówi, nakazuje nam i chce sam w nas urzeczywistnić to, byśmy byli tacy, jak On jest. Posłuszeństwo winne Słowu, posłuszęństwo, w którym konkretyzuje się wiara, nie jest zatem posłuszeństwem niewolników. To posłuszeństwo synów, poprzez które możemy w pełni i rzeczywiście stać się synami. Innymi słowy, jest to odkrycie, czym jest Bóg sam w sobie, które dokonuje się w miarę, jak dostosowujemy się nie tylko do Jego objawionej woli, ale do Jego odkrytego bytu” .

    Kiedy przychodzi Łaska, żeby pragnąć tak żyć?
    I czemu ciągle chcę, jak mówi Poetka „na własną miarę znać nadzieję, w mroku kryjówkę sobie uwić, o blasku próchna mówić dnieje, o blasku słońca nic nie mowić”.
    „Dlaczego buntują i burzą się narody”?
    Dlaczego tak często chcę wyjasnić świat po swojemu, bez Chrystusa?
    Dlaczego chcę Chrystusa pochwycic na słowie, wyjasniać swiat (ciepienie, niesprawiedliwość, zakłamanie ludzi) po swojemu?
    Dlaczego nie ufam, że mogę być synem w Synu?

    #3 Leszek
  4. „Potrafi iść drogą Bożą nawet jeśli po drodze ziemskiej widzi, że (…) ktoś obcy (obca władza) go do tego (płacenia podatków) zmusza domagając się pośrednio jakby uznania. Dzięki światłu Ducha Świętego potrafi rozeznać co należy do Cezara, a co należy w nim i wokół niego do Boga”

    Dochodzę do wniosku, że czasem, niestety, ulegam i mój uśmiech jest nie tylko płaceniem podatku Cezarowi-władzy nade mną, ale też pośrednio oddaniem mu czci należnej Bogu…
    To znaczy, ktoś-mój zwierzchnik, niekiedy ma prawo pomyśleć, że mój uśmiech jest zgodą na jego przewrotność i obłudę…
    Nie chcę tak.
    🙂

    #4 julia
  5. Ad #3 Leszek
    Leszku, słusznie!
    Zachęcam do pogłębienia treści pierwszych katechez z programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła„.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #5 bp Zbigniew Kiernikowski
  6. Nie wszystko co mam jest od Boga.Tylko mój grzech nie jest od Boga a mam go w swoim sercu.
    Dzisiaj wiem, co mam oddac Bogu, a co nie jest od Boga. Chcę mu oddac każdy swój grzech i wszystkie jego skutki /konsekwencje/. Zrywając z grzechem, nawracając się to właśnie oddanie Bogu chwały na najwyższym poziomie swojego człowieczeństwa.
    Cesarz weźmie wszystko prócz grzechu, Bóg zaś w Jezusie Chrystusie czeka na mój grzech, by go w sobie I na sobie zneutralizowac /zniszczyc/ i płaci w zamian Swoim przebaczeniem.
    Cudowny biznes, w który pragnę wejśc całym swoim sercem.
    Pozdrawiam
    janusz f.

    #6 baran katolicki
  7. wczoraj, czyli 15 października można było zobaczyć naszego księdza Biskupa tylko przez chwile w telewizji TVP INFO o godzinie 22:30 w serwisie informacyjnym, w którym była mowa o Konferencji Episkopatu Polski w Przemyślu

    #7 piotruś
  8. Jestem ciekawy czy nasz biskup pełni jakąś funkcje w Konferencji Episkopatu Polski, czy kieruje jakimś zespołem, komisją itp?

    #8 jacek
  9. Przewrotność… Tylko Jezus prawdziwie naucza, daje pokój, prawość, odciąga od grzechu (Ml 2,6) To On przez swoją uległość jako pierwszy znosił upokorzenia i choć MIAŁ RACJĘ, nie walczył, pozwolił się ukrzyżować. „Zastanawiajcie się więc nad Tym, który ze strony grzeszników taką wielką wycierpiał wrogość przeciw sobie, abyście nie ustawali, złamani na duchu.”(Hbr 12,3)Jak mało jest we mnie zaufania Jezusowi w tych trudnych sytuacjach, kiedy ktoś na mnie nastaje, chce mnie ośmieszyć, upokorzyć, pochwycić. Ja chcę walczyć, za wszelką cenę dochodzić prawdy przez co tą PRAWDĘ zatracam. Nie zawsze trzeba walczyć… czasem przegrać to wygrać ale jakie to trudne…

    #9 żuchienka
  10. Ad #8 jacek
    Jestem członkiem Komisji Duszpasterstwa (wcześniej przez kilka lat byłem członkiem Komisji do spraw Seminariów i Duchowieństwa). Należę także do Zespołu do spraw kontaktów z Episkopatem Francji oraz spraw Społecznych Aspektów Intronizacji Chrystusa Króla, jak również jestem członkiem Zespołu do spraw Nowej Ewangelizacji.
    Bp ZbK

    #10 bp Zbigniew Kiernikowski
  11. Odniosę się do posła na Sejm pani Anny Grodzkiej, nie wiem jak się do tego odnosi kościół – ale może wystąpić przeciwna do płci cielesnej płeć psychiczna. Z tego co czytam takie zaburzenia prowadzą do depresji a nawet samobójstw, wcale nie jest łatwo żyć takim osobą. Pewne zaburzenia natury psychicznej uniewinniają osobę. Jak Kościół podchodzi do transseksualizmu?

    #11 pawelpiotr
  12. Statystycznie wychodzi na to, że cierpi na te zaburzenia 2 tys osób w Polsce – przydałby się jakiś program duszpasterski dla tych osób – leczenia z zaburzeń.

    #12 pawelpiotr
  13. Dobrze, poznałem prawdę, a prawda ta mówi, że zasługuję na śmierć. Zasługuję, bo raz, „zapłatą za grzech jest śmierć”, a dwa, sam Jezus ZA MNIE umarł. Skoro umarł zamiast mnie, to ja na śmierć z pewnością zasługuję.
    W związku z tym rodzi się pytanie, jak to znieść i nie oszaleć? Da się dłużej niż tydzień?
    „Dobro jest tym, czego wszystko pożąda”. Pragnienie dobra jest pierwszym ruchem woli. Skoro zasługuję na śmierć to jestem zły, godny śmierci. Nie można kochać zła. Pozostaje zatem pragnąć śmierci, jako tego co słuszne, czyli nienawidzić siebie. Jak długo można to robić? Dajecie radę dłużej niż prze tydzień? Pytam serio.

    Mam za mało dane, żeby to pojąć. Widzę w tym równo wymieszane to co Boskie i to co szatańskie. Wymieszane i utarte na jedną masę, upieczone i w jedzeniu dające raz słodkie raz gorzkie smaki.

    Pytam, bo zupełnie sobie z tym nie radzę.

    #13 Włodzimierz
  14. Codziennie dokonuję wyborów.Wybieram PRAWDĘ lub wybieram fałsz.Wybierając PRAWDĘ, wybieram BOGA.
    Droga przewrotności może być sposobem na życie,krocząc ją, można daleko „zajść” i dużo „osiągnąć”,zyskać, w sensie czysto ludzkim i w kategoriach tego świata.
    Wybierając PRAWDĘ często tracimy i słono płacimy.Ale te straty, też są stratami „doczesnymi”.Może to być brak awansu,nawet utrata pracy,niższa pozycja społeczna,o którą tak wielu zabiega.Zyskujemy natomiast WEWNĘTRZNY POKÓJ,którego świat dać nie może.I poczucie bliskości BOGA,który wynagradza nam trud swoją obecnością oraz daje siły przy codziennych,często trudnych wyborach.
    Jak wygląda moje codzienne życie?
    Czy przypadkiem nie szafuję lekkomyślnie powiedzeniem,”że jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu,to wszystko jest na właściwym miejscu”
    Tylko jakich, w związku z tym dokonuję wyborów?
    Cieplutko pozdrawiam.

    #14 Anna
  15. #13 Włodzimierz
    Mi często zdarza się pragnąć umrzeć, bo to jest jedyny pewny sposób, aby nie grzeszyć.
    Tak myśląc nie da się żyć.
    Jest na to tylko jedno lekarstwo.
    Miłość Boga i Jego miłosierdzie.
    On wie, jaka jestem. Jaki ty jesteś. Zna nasze najgorsze podłości. I nie odrzuca nas. 🙂 Nawet więcej, wziął nasze grzechy na siebie.
    Tylko świadomość tej miłości kochającej przeciwko sobie, jak to często cytuje Ks. Biskup, pozwala mi żyć i powstawać z moich upadków. Wciąż na nowo.
    Ta miłość jest też źródłem mojego działania i ciągłego przekraczania siebie.
    Jeżeli zwycięża we mnie człowiek duchowy, to tylko dzięki tej świadomości miłości Boga.

    #15 basa
  16. św. Brygida Szwedzka nie zgadzała się z papieżem Urbanem V – nie mogła zaakceptować tego, że okroił on jej reguły i przepowiedziała mu śmierć, co nastąpiło.
    Tu nie chodzi o udowadnianie racji – po co mam klepać biskupa po plecach, czy nawet papieża jak się z nim nie zgadzam. Po co akceptować wiarę i to co z niej wypływa i być obłudnikiem. Tu chodzi właśnie o to, co ostatnio sąd odrzucił – o uczucia religijne – o relację z Jezusem – ta relacja demaskuje moją obłudę. Jezus zmaga się ze mną obłudnikiem i grzesznikiem – a świadectwem jest prawda.
    Żeby dojść do serca mistrz nowicjatu mówił trzeba skupić się na uczuciach i umieć je nazwać. Jak słucham Radia Maryja, przekazu politycznego, która ma mnie od wszystkiego wyzwolić – rodzą się nieprzyjemne uczucia. Już je nazwałem po imieniu. We mnie rodzi się świadomość, że te Radio Oddala się od Boga – oglądałem program o wierze na południu USA, chleją alkohol, prostytuują się i jednocześnie mówią, że Bóg im wybacza bo jest miłosierny.
    —————————————
    Tu chodzi o spójność, życia i wiary – taki wzór ukazuje Maryja, jej życie w pełni realizuje się dla Jezusa – ona nim się opiekuje, chroni go, żywi – a jednocześnie rozważa w swoim sercu co to wszystko ma znaczyć. Już kiedyś w nowicjacie powiedziałem, że powinniśmy zastanowić się dlaczego jej nie ma wszędzie na kartach Ewangelii – bo i po co ma być tam gdzie Jezus ujawnia niewłaściwe postawy swoich uczniów, ujawnia ich zamiary dalekie od Jego planu zbawienia.
    ——————————
    Bez Maryi pozostajemy zawsze błądzącymi uczniami, boimy się powiedzieć, że widzimy jakieś braki, a w chwilach doświadczeń uciekamy. Ona otwiera nas na właściwą relację z Jezusem. Uczy jak nieść krzyż w zjednoczeniu z Jezusem. Bo jaka jest Jej droga?

    #16 pawelpiotr
  17. #4
    Julio – ktoś /zwierzchnik/ zapomniał lub nie wie co to jest uprzejmość i życzliwość człowieka.
    Nie przejmuj się, tylko przyjmij do wiadomości że on tych cech nie zna /bo nie ma/.
    I koniecznie -UŚMIECHAJ SIĘ nadal 😀

    #17 Ka
  18. #10
    – HA ! Teraz rozumiem czym Ks.Biskup naraził się /:D/ Ks.Natankowi .
    No cóż … , ciągle i wciąż komuś się wszyscy narażamy :).

    #18 Ka
  19. #17 Ka,
    dziękuję za pocieszenie 🙂
    Ale… czuję, że dla jego, mojego Cezara, dobra, gdy trzeba, mam zachować marsową minę, by nie czuł, że mu ulegam i zgadzam się na jego obłudę.
    Pozdrawiam Cię 😀

    #19 julia
  20. #13włodzimierzu
    W kategoriach zasług rzeczywiście problem jest nierozwiazywalny. Albo mozna o tym próbować zapomnieć, albo cierpieć.Nie wiem jak to przeżywasz , ja trochę dotknąłem tego, i tego.Nie da sie o tym myśleć lekko.Ale Jezus wyszedł poza kategorię zasług. Po to aby nas z tego bagna myślowego wyciągnąć. Sam wszedł w niezasłuzona śmierć, abyś ty i ja jako zasługujący na nią mogli otrzymac bezwzględne przebaczenie. Dlatego dobru możemy dać się prowadzić, poddać się jego działaniu i nie brać ciężaru walki ze złem , czy to w sobie , czy u innych. Wtedy można zamknąć oczy ( duszy) i dać sie prowadzić tam , gdzie oczy ciała widza smierć a gdzie jest wolność.

    #20 grzegorz
  21. #11 pawelpiotr
    pytasz o stanowisko Kościoła w sprawie transseksualizmu.
    Znalazłam kilka artykułów w sieci. Oto linki i cytaty:
    1. http://kosciol.wiara.pl/doc/491210.Transseksualizm
    – Kościół stoi obecnie na stanowisku, że właściwa płeć człowieka określona jest jego sytuacją biologiczną. Ma na to wpływ zapewne również konstatacja, że zaburzenia związane z identyfikacją płciową mogą być wtórne do wadliwego wychowania, niewłaściwego wpływu środowiska czy traumatycznych doświadczeń. W tej sytuacji wyłącznie płeć biologiczna wydaje się być pewnym wskaźnikiem płciowości osoby.
    – Nie ma ostatecznego stanowiska Kościoła w kwestii transseksualizmu. Konferencja na ten temat, która odbyła się w Watykanie w 1984 r. nie zajęła jasnego stanowiska, odkładając jego określenie do momentu wyjaśnienia przez naukę przyczyn zjawiska.
    – Pozostaje problem etyczny samej procedury zmiany płci. W ocenie moralnej należy brać pod uwagę dwa czynniki: adekwatność potrzeby wykonania procedury do zagrożenia dla zdrowia i życia, które powoduje, oraz sam fakt nieodwracalnego (chirurgicznego) ubezpłodnienia.

    2. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/md_transseksualne.html
    – W żadnej dziedzinie same skłonności nie podlegają ocenie moralnej, gdyż są one czymś spontanicznym, a nie postawą wybraną dobrowolnie. Zadaniem duszpasterzy jest wyjaśnianie osobom o skłonnościach transseksualnych, że za odrzuceniem własnej płci oraz za idealizowaniem życia na sposób drugiej płci, kryją się zwykle inne — niż płciowe – problemy, z którymi warto się zmierzyć. Najczęściej są to poważne trudności, zranienia czy traumy w relacjach międzyludzkich.
    – Jeśli osoba transseksualna pragnie żyć w zgodzie z wiarą katolicką, to powinna kierować się chrześcijańskim realizmem, czyli zasadą, że nie mogę zmienić mojej płci, gdyż dotyczy ona całej mojej osoby, a nie tylko mego ciała czy zewnętrznych cech płciowych oraz że za pragnieniem, by funkcjonować na sposób innej płci, kryje się niezadowolenie z obecnego sposobu istnienia jako człowieka, a nie jako mężczyzny czy kobiety. Postawą, którą w takiej sytuacji podpowiada Kościół osobom o skłonnościach transseksualnych, jest włączenie się w katolickie grupy formacyjne — w zależności od wieku: dla młodzieży czy dla dorosłych — które pomagają dojrzale funkcjonować w życiu osobistym i społecznym w oparciu o miłość i odpowiedzialność.
    – Na razie nie powstało oddzielne duszpasterstwo dla osób transseksualnych. Takie osoby mogą zwracać się do diecezjalnych duszpasterzy małżeństw (dane kontaktowe są na stronach internetowych każdej diecezji). Jeśli ci duszpasterze sami nie będą w stanie pomóc, to wskażą odpowiednie poradnie czy psychologów katolickich.

    3. http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/rozmawiamy/forum/109/n/2299
    – Sam transeksualizm jest chorobą. Tzw. zmiana płci jest natomiast grzechem. Na ile ciężkim, to zależy od okoliczności, przede wszystkim od stanu człowieka, ktory na tzw. zmiane płci sie decyzduje. Osoba, która zmieniła płeć, też jest kochana przez Boga, a zatem Kościół ma dla takiej osoby słowa miłosierdzia. Miłosierdzie jednak nie przekreśla prawdy. A prawda jest taka, ze zmiana płci jest raczej okaleczeniem, niż uleczeniem, choć może przynieść subiektywną ulgę cierpiacemu człowiekowi.
    Pozdrawiam 🙂

    #21 julia
  22. #18 Dlaczego uwazasz, ze Ks Biskup naraził sie ks Natankowi? Ksiadz Piotr Natanek jest przeciez gorącym oredownikiem Intronizacji Chrystusa Króla Polski. Pomysł ten poparł na Swiebodzinskich uroczystosciach poswiecenia pomnika abp Dzięga „Polsko nie lękaj sie przyjac Chrystusa jako króla”. Zresztą cała homilie poswiecił temu tematowi. Na mszy pod gigantycznym pomnikiem Chrystusa Króla byli kardynał Gulbinowicz i biskupi polscy.

    #22 jacek
  23. Włodzimierzu, aby nie pogubić się stosuję duże uproszczenia, wyznaczając jakby słupy milowe wiary. Rozwiązując jednocześnie wiele wątków można łatwo utracić sedno. W ewangelii należy odróżnić śmierć ciała od śmierci duszy. Apostołowie podobnie jak Ty z radością poszli by za Nauczycielem czyli umarli, jednakże każdy z nich z jeszcze większą radością głosił Chrystusa i Jego Królestwo. Dalej podpisuję się pod wpisem basy.

    #23 lemi58
  24. Pawelpiotrze z Radiem Maryja można pięknie się modlić, jeśli coś Ci w nim przeszkadza zadzwoń do nich i powiedz o tym lub zmień program. W ten sposób uszanujesz Ich wybór modelu Radia. W eterze nadają inne rozgłośnie, które indoktrynują młodzież a ich nie krytykujesz.
    Chcę serdecznie podziękować Ks. Biskupowi i Katolickiemu Radiu Podlasie za to, że nie daliście się wykorzystać różnym politykom w tej kampanii wyborczej i powiedzieć jestem z tego dumny.

    #24 lemi58
  25. Ad#13 Włodzimierz
    “Dobro jest tym, czego wszystko pożąda”. Pragnienie dobra jest pierwszym ruchem woli. Skoro zasługuję na śmierć to jestem zły, godny śmierci. Nie można kochać zła. Pozostaje zatem pragnąć śmierci, jako tego co słuszne, czyli nienawidzić siebie.

    Pomieszałeś dwa porządki wyjaśniania filozoficzny (arystotelesowsko-tomistyczny),gdzie dobro pojmowane jest jako byt. Wola może chcieć tylko bytu (dobra). W tym języku Sztan jest ontycznie dobry.Ten język ma swoje plusy i minusy,kiedy próbje przedstawiac rzeczywistość wiary. Odegrał nawet swoją ( raczej pozytywną) rolę w wyjasnianiu Relacji Osobowych w Trójcy Świętej.Ale ma swoje ogranicznia. Wielki znawca i miłośnik mysli sw. Tomasza E.Gilson powiedział:”Nawet jesli przyjmiemy,że Bóg jest po prostu czystym bytem,trzeba jeszcze ustalić,czym jest byt”.
    W innym języku,języku egzystencjalnym można powiedzieć ,że jedyne życie,jedyna prawda,jedyne piękno,jedyne dobro istnieje tylko w Życiu Trynitarnym. Poza Życiem Trynitarnym jest tylko grzech,nicość,pustka. Poza Życiem Trynitarnym jest tylko śmierć.Sens i istotę Życia Trynitarnego ujawnia Jezus mówiąc „Kto chce zachowac swoje zycie,straci je”(Mk 8,35).W Życiu Wewętrznym Boga wszystko jest Darowaniem i Przyjmowaniem Daru i Wdzięcznościa za Dar.Takim Darowaniem, które niczego nie zatrzymuje dla siebie.
    Pierwsze odrzucenie Logiki Trynitarnej -to Pierwsza Katastrofa kosmiczna-bunt części duchow czystych. Odmowa przyjęcia daru swego istnienia
    z doskonałym intelektem i wolą jako Daru Boga i chęć przeinterpretowania tego istnienia jako SWOJEGO a NIE-Darowanego.
    A później grzech człowieka- tak samo jako odrzucenie Logiki Trynitarnej-która jest Logiką Przyjmowania Daru i Posłuszeństwa.
    A później Syn Boży- Wcielona II Osoby Trójcy Świętej-Jezus Chrystus z Miłości tę Logikę chce przywrócić Naturze Ludzkiej może to stać się w sposób zaskakujący ,w Mądrości Bożej-po ludzku- w zgorszeniu Krzyża.
    Głębokie znaczenie Jezusowego Krzyża można dostrzec tylko w ujęciu historyczno-zbawczym:kiedy z miłości do nas Jezus staje się „przekleństwem”(Ga 3,13), „grzechem” ( 2 Kor 5,21)słabością,cierpieniem,nicością,smiercią krzyżową (Flp 2,7-80, wówczas najpełniej wyraża swoje kochające bycie i najpełniej objawia tajemnice trynitarnej miłości.
    Tu jest źródło godności ludzkiego Posłuszeństwa,gdy człowiek przyjmuje swój los,swoje okoliczności zycia,niepowodzenia i chce je zanurzyc w Posłuszeńswie Syna.
    Hans Urs Von Balthasar w Teodramatyce pisze:” Ojciec z miłości rodzi Syna, „zatraca sie ” w Nim,żyje w NIm,staje sie w jakis sposób przez miłość, i własnie w taki sposób jest,jest Ojcem.Syn,jako odbicie Ojca, przez miłość powraca do Ojca. w Nim,żyje w Nim,staje się w jakis sposób przez miłość i własnie w taki sposób jest, jest Synem.Duch Święty, który jest wzajemna miłością miedzy Ojcem i Synem,jednoczącym Ich ogniwem,przez miłość staje się także w jakiś sposób i własnie w taki sposób jest ,jest Duchem Świętym”.
    BOG JEST PEŁNIĄ MOCY W DAWANIU SIEBIE NIE INACZEJ.

    W ODKUPIENIU, którego dokonał Jezus, Bóg okazuje swoja sprawiedliwość przez to,że zamiast domagać sie spłaty długu,sam spłaca go za nas. Na krzyżu Bóg nie usprawiedliwia grzechu przez ogłoszenie wyroku o wyrównanych rachunkach, przez zapomnienie czy rezygnację z oskarżenia.Robi znacznie więcej:daje nam swojego Syna.
    Zdolność do tego,by z miłości stac się niczym (być darem) objawiająca się w pełni na krzyzu i pokazująca wewnętrzna dynamikę Boga -Trójcy,pomaga w przezwyciężeniu uprzedzeń i wahań.Jest to Nowy Jezusowy wizerunek Boga ,który jest Miłością, który zwycięża kochając,przyciągając, a nie narzucając się,karząc,czy też przytłaczjąc swą wszechpotęgą.
    Wyzwanie, przed którym stoimy,polega na byciu-poprzez nasze życie osobiste, a przede wszystkim wspólnotowe-świadkami oblicza Boga-Trójjedynej Miłości. Nie będzie to łatwe w obliczu laicyzacji i sekularyzacji, i w obliczu Inwazji Koncepcji Boga Wszechpotężnego i Mocnego wraz z Islamem w Europie.
    Ale miejmy nadzieję ,że dzięki Bożej Pomocy i Łasce nauczymy się żyć w SPOSÓB TRYNITARNY (JEDNOSC i RÓŻNICA) , „aby swiat uwierzył” (J 17,21)

    #25 Leszek
  26. Prawda i przewrotnosc. Modlmy sie by w nas nie zwycieżyła przewrotnosc, bysmy tylko prawdzie służyli.

    #26 jacek
  27. #22 jacek
    W Komunikacie z Sesji Rady Biskupów Diecezjalnych z 26 sierpnia br. czytam m.in.:
    Wśród ważnych propozycji troski o Kościół i o Polskę oraz jej przyszłość są i takie, które budzą uzasadniony niepokój. Biskupi doceniają znaczenie uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, ustanowionej w 1925 r. przez papieża Piusa XI. Od tego momentu wszyscy mamy wspaniałe możliwości ofiarowania swojego życia, życia polskich rodzin oraz całej naszej Ojczyzny Chrystusowi, Królowi Wszechświata. Czynimy to co roku, szczególnie w przededniu Adwentu. Nie ma więc potrzeby szukania nowych, niezgodnych z zamysłem Kościoła, form nabożeństw do Chrystusa Króla. Niepokojące są działania podejmowane poza Kościołem diecezjalnym i wbrew biskupowi miejsca. Posłuszeństwo Kościołowi i troska o Jego jedność są głównymi kryteriami oceny wiarygodności religijnych inicjatyw. Każdy, kto uporczywie uczestniczy w takich pozakościelnych ruchach i grupach, traci jedność ze wspólnotą Kościoła. Biskupi solidaryzują się z Metropolitą Krakowskim i podjętymi przez niego działaniami.
    Pozdrawiam 🙂

    #27 julia
  28. W Liście do Rzymian czytamy: „[Abraham] nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość.”
    [Rz 4,20-22] (to było w dzisiejszym pierwszym czytaniu).
    Może i mnie Bóg chciał przez tą obietnicę umocnić w wierze? Ilekroć wspomnę tą dziewczynę, tylekroć dziękuję Mu za nią.

    #28 chani
  29. #27
    W polowie XX wieku „niezgodny z zamysłem Kosciola” był rownież rozwijający sie kult Miłosierdzia Bozego. Jak sie okazało po latach ks. Sopoćko i sw. s. faustyna czynili wole Bożą. Dlaczego jest taki wielki atak na inicjatywe wiernych, by Chrystus był Królem Polski? A moze Maryje zdetronizujmy? To przeciez do zbawienia nie jest konieczne. Zapewne gdyby teraz sie taki pomysł pojawił-ogłoszenia Maryji Królową Polski- to na pewno częsc biskupow by go oprotestowała.
    Hierachowie powinni sie cieszyc ze jeszcze są ludzie którzy maja takie inicjatywy i chcą chodzic do koscioła, bo moze sie okazac, iz za ileś tam lat beda pustki na mszy jak na zachodzie. Sam widziałem jak we Włoszech stoją podczas przeistoczenia, bo co tam Bóg… liczy sie przede wszystkim człowiek!

    #29 jacek
  30. #29 jacek
    „…za ileś tam lat beda pustki na mszy jak na zachodzie. Sam widziałem jak we Włoszech stoją podczas przeistoczenia, bo co tam Bóg… liczy sie przede wszystkim człowiek!
    W nocy czytalem w: Santo Subito Andrea Tornielli, Ostatnie Corpus Domini Boze Cialo: ostatnia celebracja relacja ks. Konrada Krajewskiego, poslugiwal jako ceremoniarz papieski „…Mistrz ceremnii i ja wnieslismy Go (JPII) w fotelu na platforme samochodu przygotowanego specjalnie na procesje. Przed papiezem na kleczniku umieszczono monstrancje z Najswietszym Sakramentem. Podczas procesji Ojciec Swiety zwrocil sie do mnie po polsku, proszac, by mogl ukleknac. Prosba ta wprawila mnie w zaklopotanie, bo Papiez fizycznie nie byl do tego zdolny. Bardzo delikatnie zasugerowalem, ze nie jest mozliwe, by ukleknal, poniewaz samochod trzesie sie w czasie jazdy i byloby to bardzo niebezpieczne. Odpowiedzial swoim slynnym, delikatnym mruknieciem”
    /…/
    „po pewnym czasie – opowiada dalej ks Konrad – na wysokosci Uniwersyteu Papieskiego Antonianum JPII powtorzyl: <> a ja, jako ze nie bylo mi latwo znow odmowic, wymijajaco zasugerowalem, ze byloby roztropniej sprobowac to w poblizu kosciola Santa Maria Maggiore; i znow uslyszalem <>. Jednak za pare chwil, gdy dotarlismy do kurii ojcow redemptorystow, Papiez zawolal stanowczo, niemal krzyknal po polsku: <>.
    Kilka slow, prawie jak wolanie o pomoc. Chcial upasc na kolana, adorowac obecnosc Chrystusa w konsekrownym chlebie. Nie chcial wobec tej Obecnosci siedziec.
    Tym razem wzruszajaca prosba odniosala oczekiwany skutek. „Nie mozna bylo duzej przeciwstawiac. Mistrz ceremonii byl swiadkiem tej chwili. [Byla 33 rocznica wybrania Ojca Swietego na tron w Rzymie, jesli Matka z nieba przychodzi i prosi, pokutujecie i odmawiajcie rozaniec to jest najwazniejsze wolanie. Ojciec Swiety zostaje zatakowany o tej samej godzinie 13 – go maja i ratuje go od smierci podkresla jak wazne jest to oredzie. JPII zachecal do rozanca wreczal rozaniec… na 25 lecie pontyfikatu w pazdzierniku 2002 r oglosil rok rozanca i oglosil Tajemnice Swiatla, mowiac, uwazam, ze aby rozwinac Chrystologiczny wymiar rozanca stosowne byloby uwzglednic okres zycia ziemskiego Pana Jezusa, miedzy chrztem i ustaniowieniem ostatniego sakramentu]. Nasze spojrzenie spotkaly sie i, nie mowiac ani slowa, zaczelismy mu pomagac. Robilismy to z wielkim trudem, niemal rzuciclismy go na klecznik. Papiez chwycil sie oparcia klecznika i usilowal utrzymac sie na nim, jednak kolana odmowily mu posluszenstwa i musielismy natychmiast posadzic go znow na fotelu, z wielkim trudem, bo dodatkowo przeszkadzaly mu szaty liturgiczne”.
    Uklakl tylko na chwile. Kolana od razu oslably, cialo papieza zachwialo sie prawo i w lewo. Ceremoniarze musieli posadzic go spowrotem na fotelu.
    ”Bylismy swiadkami – opowiada dalej polski ksiadz – wielkiej demonstracji wiary: choc cialo nie bylo juz posluszne wewnetrznym wezwaniom, wola pozostala niezachwiana i silna. Ojciec Swiety okazal, pomimo swego ogromnego cierpienia, wewnetrzna sile wiary, ktorej wyrazem mialo byc ugiecie kolan. Nie dbal o nasze namowy do zrezygnowania z tego gestu. Papiez zawsze uwazal, ze potrzeba wielkiej pokory wobec Chrystusa obecnego w Najswietszym Sakaramencie i ze nalezy te pokore wyrazic namacalnie”. [slowa JPII w 97 w Zakopanem. Umilownie bracia i siostry nie wstydzcie sie krzyza, broncie krzyza, nie pozwolcie, aby Imie Boze bylo obrazane w zyciu dziekujmy za to, ze krzyz powrocil do szkol w Italii, niech on tam pozostanie]

    #30 Jurek
  31. #29 jacek
    Boże miłosierdzie nie zostało odkryte przez s. Faustynę. Jest to prawda znana z Pisma Świętego. Wątpliwości Kościoła dotyczyły prawdziwości objawień s. Faustyny. Wynikały ze złego tłumaczenia jej Dzienniczka.
    Nikt wtedy nie żądał, by natychmiast ogłoszono Niedzielę Miłosierdzia czy inne formy kultu. Czekano w posłuszeństwie.
    Pozdrawiam 🙂

    #31 julia
  32. Ad #31 julia
    Julio, bardzo słusznie to zauważyłaś.
    Czekano w posłuszeństwie!
    Pan Bóg swoje poprowadzi i przeprowadzi.
    Kościół też cały i zawsze trwa w posłuszeństwie – tzn. stale to odkrywa i z tym się zmaga i doświadcza błogosławionych skutków tego trwania.
    Lub też czasem i w niektórych dziedzinach – nie. Ale wtedy ma stale okazję do nawracania się.
    Bp ZbK

    #32 bp Zbigniew Kiernikowski
  33. Ad. 25 Leszek

    No właśnie, trzeba jeszcze ustalić, czym jest ten byt. Arystoteles powiedział, że to jest wieloznaczne wyrażenie i tyle, gdyż pojęcie bytu nie istnieje. Byt jest każdorazowo czymś innym, nie da się podać jego definicji. Kiedy Gilson próbował odpowiedzieć, czy też zrekonstruować odpowiedź Akwinaty, to poruszał się w obrębie aporii: realistyczne pojecie bytu – brak pojęcia bytu, utrzymując jedno i drugie. (por. jego „Byt i istota”).
    Klasyczne rozwiązanie Augustyna i Tomasza jest takie, że akty ducha ludzkiego są najlepszym w świecie obrazem Trójcy. Ja sobie ten obraz „wyostrzam” lub „zamazuję” przez to, jak pojmuję i jak chcę („darowanie i przyjmowaniem daru i wdzięczność”, to są wszystko AKTY INTENCJONALNE, świadome, to DNA nie zmienia, ani nie powoduje oddychania czy przyrostu włosów).
    Kapitalnie zakończyłeś, pisząc o Trynitarnej jedności i różnicy. Na temat jedności to dużo się mówi i pisze w Kościele ale gorzej jest z pojmowaniem różnic. W zasadzie poza studium filozofii, zupełnie nie widać dlaczego mania sprowadzania wszystkiego do jednego mianownika(monizm)jest groźna.
    To nie są wcale hocki-klocki. Napisałeś, że „Bóg okazuje swoja sprawiedliwość przez to, że zamiast domagać się spłaty długu, sam spłaca go za nas”. Pięknie ale np. św. Pius V w bulli „Cum primum” inaczej naucza o Bożej sprawiedliwości. W odniesieniu do zboczeń seksualnych, synomii, bluźnierstw i zaniedbywania kultu Bożego (czyli naszych aktualnych problemów) pisze: „za przewiny te Bóg sprawiedliwie karze ludy i narody zsyłając na nie kataklizmy, wojny, głód i zarazę”. No i powiedz mi teraz, czym jest byt? Jeżeli byt nie wykracza poza Życie Trynitarne, to „wojny, głód i zaraza” też są treścią tego życia? A może tych zjawisko nie ma i żyjemy w matriksie jakimś?
    Pisałeś, że „Bóg okazuje swoją sprawiedliwość przez to, że zamiast domagać się spłaty długu,sam spłaca go za nas”. Otóż w toczących się rozmowach z Watykanem Bractwo Piusa X podniosło, że tradycyjnie katolicka jest wiara, że każdy MUSI SAM spłacić swój dług (odpokutować), czy tego chce czy nie, o czym przypomina Ofiara Mszy Świętej, sąd, czyściec i piekło. Ofiara jest zatem skutkiem grzechu a nie Trynitarnego Daru.

    Basa, lemi, grzegorz – dziękuję za mistyczne odpowiedzi. Niestety ja chyba nie nadaje się na mistyka.

    #33 Włodzimierz
  34. Drogi Jacku ! Zupełnie Cię nie rozumiem.
    Dlaczego hierarchowie maja się cieszyć z tego powodu że ludzie(łaskawie,jeszcze) chodzą do kościoła? Nawiedzam Świątynię, bo Tam w sposób szczególny JEST OBECNY BÓG.Idę, żeby spotkać się z Bogiem i Ojcem.Jest też obecny w KAŻDYM drugim człowieku,w sytuacjach dnia codziennego.Ale tutaj OBRAZ BOGA może być „zamazany” przez grzech,przez zło człowieka,nie zawsze jest tak czytelny.
    A to, że laicyzacja zatacza coraz to większe kręgi w naszej ojczyżnie, to prawda.
    Według mnie, błąd tkwi w wychowywaniu młodego pokolenia.W naszych rodzinach wychowujemy „książęta”,wokół których „tańczy” cała rodzina,począwszy od dziadków,skończywszy na wujkach i ciociach.Kiedyś, w rodzinach wielopokoleniowych,senior rodu był najważniejszą osobą w rodzinie,otaczany szacunkiem dzieci,wnuków,prawnuków.Dzisiaj całą rodziną rządzą dzieci i to ich zdanie , ich opinia i ich potrzeby się liczą.
    Świat oszalał,może dlatego że tak mało dzieci się rodzi?
    Wzorzec dzisiejszej rodziny, na szczęście jeszcze nie w Polsce, jest 2 + pies lub 2 + kot.
    O innych patologiach nie wspomnę.

    #34 Anna
  35. Czytając dziś wszystkie wpisy dochodzę do wniosku, że trzeba nie tylko nowej ewangelizacji, ale porządnej formacji, identyfikacji, konkretnej pracy duszpasterskiej skierowanej do wszystkich (tradycyjne duszpasterstwo chyba już nie wystarczy). Potrzeba chrześcijan, którym nie będzie obcy głód, uboga stajenka, wygnanie, którzy odnajdą się w każdej sytuacji życia. Także tej, której nie rozumiemy, nawet Matka miała wyrzuty do Syna, i tego nie rozumiała – bo któż z nas jest w stanie wniknąć w życie Trynitarne.

    #35 pawelpiotr
  36. Dziękuję Julio uświadomiłaś mi jak dzisiaj duszpasterstwo musi być wyspecjalizowane, połączone z różnymi dziedzinami nauki jak psychologia, psychiatria i inne. Przypominał mi się o. Józef Augustyn SJ i jego książka o identyfikacji płciowej.
    Dlaczego ludzie wybierają to co proste – obciąć jaja, wziąć hormonów – okaleczyć się na całe życie. Może te dwa tys. statystyczne, to tylko czubek góry lodowej, mniej kaleczące i drastyczne jest życie naszych współczesnych chrześcijan, którzy wymagają leczenia z zaburzeń psychicznych mniejszych czy większych. Pokazuje to coraz większy wzrost chorób psychicznych – czytałem gdzieś na ten temat dane. Różne dewiacje i zboczenia wśród kleru. To jest ciekawe wyzwanie jakie stawia dziś Chrystus, Lekarz, Pan, Nauczyciel.

    #36 pawelpiotr
  37. #33 Włodzimierz
    Czy ty wierzysz, że pan Bóg ciebie kocha?

    #37 basa
  38. #33Włodzimierzu,
    Jak najbardziej nadajesz się jak mówisz na mistyka! (czyli kogoś przeżywającego więź z żywym i działającym Bogiem)
    Św.Tomasz nie pisał po to, aby tworzyć jakąś hermetyczną naukę dotyczącą natury świata, ale jak sam pisałeś w końcówce wpisu #105, wskazywał naturę a w niej przede wszystkim człowieka, więc też również Ciebie jako miejsce działania Boga.
    Rozważanie nad bytem istotą, istnieniem mają sens, jeśli prowadzą do odnalezienia tej więzi: każdy osobiście poprzez konkretne zdarzenia w życiu. Np.jeśli rozważasz różnicowanie przez Tomasza istnienia i istoty to po to, aby sięgnąć do opisu grzechu w Księdze Rodzaju i odnaleźć tam opisaną swoją sytuację: gdy widzisz, że twoją istotą jest istnienie, a ja bym powiedział postrzegasz samego siebie jako źródło życia.

    #38 grzegorz
  39. #22
    – na CristusVincit-tv słuchając mszy Ks.Natanka, dokładnie 2 razy usłyszałam na swe uszy jakieś niezadowolenie pod kątem Ks.Biskupa.
    Akurat nic prócz niezadowolenia konkretnego, jednak nazwisko padło.

    #39 Ka
  40. #22
    Nie wytrzymałam.
    Zadałam pytanie wprost na forum Ks.Natanka.
    Jeżeli wyjaśnią mi to niezadowolenie, napiszę Ci.

    #40 Ka
  41. #39 Ka,
    a dlaczego słuchasz (oglądasz?) telewizję ks. Natanka?
    😀

    #41 julia
  42. #39
    Moze chodzi o usuniecie tabernakulum i zabytkowego ołtarza w centrum prezbiterium?
    To uczyniono jednak wczesniej za ks biskupa J. Nowaka.

    #42 jacek
  43. Grzegorz, ale pojechałeś. Tylko istota Boga jest istnieniem. Wszystko inne to stworzenia. Moją istotą na pewno nie jest istnienie.

    #43 Włodzimierz
  44. Ka czy to na pewno była Msza św. czy tylko czytanie Słowa i kazanie?

    #44 ela
  45. #45 pawelpiotr
  46. ad Ka

    Poruszyłaś tutaj problem użycia nazwiska Księdza Biskupa przez ks. Natanka. Zmobilizowałaś mnie, aby odnaleźć te wzmianki w kazaniu ks. Natanka. Może się mylę, ale nie oceniłbym tej wypowiedzi jako niezadowolenia. To stwierdzenie faktu: zasadniczą postawą przy przyjmowaniu Komunii Św. jest postawa klęcząca. Dopuszcza się także postawę stojaca. Jeśli więc Ksiądz Biskup to potwierdził na zebraniu dziekanów (nic o tym nie wiem, bo nie mieliśmy jeszcze zebrań dekanalnych) to chyba nikt nie ma powodów do jakichś niezadowoleń. Wszak każdy biskup ma stać na straży wiary i liturgii Kościoła. Więc nie podgrzewaj i tak gorącej atmosfery.

    #46 duszpasterz
  47. „Niedopuszczanie kobiet do posługi pastora we wspólnotach protestanckich byłoby przejawem dyskryminacji. Protestantyzm nie zachował bowiem sakramentalnego kapłaństwa. Zwierzchnikami wspólnot są tam ludzie świeccy – powiedział prefekt watykańskiej kongregacji ds. duchowieństwa w wywiadzie dla agencji CNA

    Kard. Mauro Piacenza oświadczył, że sprawowanie funkcji pastora przez kobiety go nie dziwi. Zaznaczył jednak, że w katolicyzmie i prawosławiu istnieje kapłaństwo sakramentalne, które Chrystus zarezerwował tylko dla mężczyzn. Kościół nie ma nad tym władzy – przypomniał kard. Piacenza.

    Przyznał on, że słuszne są postulaty domagające się reformy duchowieństwa. Musi to być jednak reforma katolicka, a nie świecka czy światowa – zaznaczył. Kiedy Sobór otworzył okna Kościoła, dostał się do niego nie tylko powiew Ducha, ale również zawierucha tego świata. Teraz trzeba cierpliwie przywracać porządek, przede wszystkim poprzez stanowcze potwierdzenie prymatu zmartwychwstałego Chrystusa obecnego w Eucharystii.
    Czeka nas wielka pokojowa walka przed Najświętszym Sakramentem. Moim wielkim marzeniem jest, aby w każdej diecezji na świecie istniał przynajmniej jeden kościół, w którym dniem i nocą adoruje się Sakrament Miłości – powiedział prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa.” (Za Radiem Watykańskim)

    Co takiego się stało ,że w latach 70-tych tylu kapłanów wystąpiło ze stanu duchownego?
    Co się stało, że Sakrament Eucharystii jest mniej szanowany niż kiedyś. Przyjmowany ( na Zachodzie Europy) często przez wiele lat bez przystępowania do Sakramentu Pokuty. Po co w Polsce Nadzwyczajni Szafarze Eucharystii?
    Migawka z październikowego Pierwszego Piątku Miesiąca- Nadzwyczajny Szafarz otrzymuje od kapłana pod koniec Mszy Św. Chrystusa Eucharystycznego do zaniesienia choremu.
    A prezbiterzy? Zeszyty z religii będą sprawdzać w tym czasie, który został zaoszczędzony, oglądać mecz w telewizji, rozwijać swoje hobby?

    #47 Leszek
  48. Z wiarą jest jak z winem i nie dotyczy to tylko kapłanów. Wiemy, że wino potrzebuje odpowiednich warunków przechowywania, w ciemnym miejscu odpowiedniej temperaturze – wystawione na słońce staje się jak ocet.
    Podobnie jest z chrześcijaninem, który lekkomyślnie traktuje swoją wiarę, zamiast z wiekiem mądrzeć – głupieje. Trzeba jednakże zauważyć, że duży wpływ na odpowiednią fermentację wina mają warunki zewnętrzne – może jest tak, że ziarno słowa wrzucone w seminariach w glebę nie przynosi owocu, bo zagłuszają je różne troski i pragnienia.
    Albo inaczej jak wrzucić ziarno w nieuformowaną glebę – odpowiednio do tego przygotowaną, chodzi mi o formację ludzką przy użyciu współczesnej nauki

    #48 pawelpiotr
  49. #43 Włodzimierzu
    Gdybyś rzeczywiście żył postrzegając Boga jako jedyną istotę z której płynie isnienie , gdyby jakikolwiek człowiek ( oprócz Jezusa) był w stanie tak żyć, bylibyśmy w dalszym ciągu w raju.Tak odebrałem Twój wpis #13, że dostrzegasz różnicę między tym czego pragniesz a tym co Ci wychodzi, między pragnieniem dobra a zaprzeczaniem tego w konkretnych decyzjach życiowych ( o ile pisałes o tym serio).Taka jest nasza ludzka kondycja po grzechu.Piszą o tym wszyscy najwięksi filozofowie, niewielu z nich w ostatnich wiekach wraca z tym problemem do wiary, tak jak Św.Tomasz. Nie rozwiążemy konfliktu śmierć/życie, nie pozbędziemy sie strachu przed śmiercią bez działania w realu.Taką drogę wskazał i przeszedł Chrystus: umarł i żyje. Zachęcam , warto wejść w ten interes!

    #49 grzegorz
  50. #47 Leszek
    pytasz: Po co w Polsce Nadzwyczajni Szafarze Eucharystii?

    Cytuję Księdza Biskupa, który tak odpowiedział na podobne pytanie zadane 11 marca 2008 roku:
    “Zasadniczym zadaniem nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej będzie zanoszenie jej do domów osób chorych i w podeszłym wieku, które nie mogą fizycznie uczestniczyć we Mszy świętej w kościele. Często osoby te są przez długie okresy w ciągu roku pozbawione możliwości przyjmowania Komunii świętej i przystępują do niej tylko przed świętami Bożego Narodzenia i Zmartwychwstania Pańskiego. Dzięki posłudze nadzwyczajnych szafarzy będą mogły co niedzielę i w większe uroczystości łączyć się z całą wspólnotą parafialną przez przyjmowanie Ciała Pańskiego z tego samego ołtarza, przy którym ona się gromadzi. (…)
    Zdaję sobie sprawę, że wprowadzenie funkcji nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej może napotkać trudności związane z jej przyjęciem, z przekroczeniem przyzwyczajenia, że tylko kapłan może dotykać Najświętszego Sakramentu i podawać Go wiernym, co będzie wymagało dłuższego procesu przemiany naszego myślenia. W tym kontekście chcę więc przypomnieć, że zanoszenie Komunii świętej chorym przez świeckich było czymś zwyczajnym już u początków Kościoła, jest praktykowane także dzisiaj w wielu miejscach na świecie, również w większości diecezji polskich. Podobnie jak kiedyś, tak i dziś, wymaga ono wiary i miłości tych, którzy tej funkcji się podejmują”.
    Są to fragmenty mojego listu na temat posługi nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej.
    W całości jest on dostępny na stronie
    http://www.kkbids.episkopat.pl/anamnesis/54/Anamnesis54-3e%20abp%20Glodz.pdf
    Pozdrawiam 🙂
    p.s. mogę tylko dodać, że miałam okazję wysłuchać świadectw Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świetej. Wszyscy mówili o tym, jak ich ta posługa zmieniła-ubogaciła. Jak spotykali się z wdzięcznością tych, do których przychodzili z Panem Jezusem, jak uczyli się od nich miłości do Jezusa Eucharystycznego, jak doceniali to, że sami mogą bez przeszkód łączyć się z Nim.

    #50 julia
  51. #41 – A dlaczego to, nie?
    A dlaczego to ludzie słuchają i oglądają TV Trwam,Religię itp.?
    Podpowiem Ci,bo albo chcą się rozwinąć duchowo lub zrozumieć co dla nich mniej zrozumiałe jest.
    Ja chcę jednego i drugiego,taka zaborcza jestem 🙂

    #51 Ka
  52. #41 – Powiem Ci nawet więcej.By zrozumieć,wybrałam się nawet do Pustelni 😀
    I zrozumiałam.

    #52 Ka
  53. Ad #50 julia
    Tak, Nadzwczajni Szafarze Komunii Swiętej są potrzebni i może bń z tego wiele dobra. Nturlnie potrzeba dobrej fomacji dla nich samych i dla calej lokalnej wspólnpoty. Trzeba też ze strony Szafarzy roztropności i ducha pokornej służby. Tak jest zreztą ze wszystkimi funkcjami i posługami w Kościele.
    Każdy Nadzwyczajny Szafarz może być w swoim środowisku nie tylko tym, kto „roznosi” Komunię św. (mam na myśli Postacie Eucharystyczn), ale jest (może być i winien być) nośnikiem Chrystusa całym swoim życiem i także życiem swoje najbliższej rodziny. Jest to wielka szansa dla wspólnoty lokalnej.
    Z wdzięcznością pozdrawiem wszystkich Nadzwyczajnych Szafarzy i tych, którzy korzystają z ich posługi oraz ich rodziny.
    Bp ZbK

    #53 bp Zbigniew Kiernikowski
  54. #22 Chodzi o Konwencję Neokatechumenatu.Ja się w tym nie orientuję,ale najwyraźniej nie zgadzają się z nią.To więc przyczyna „narażenia”.

    #54 Ka
  55. #51,52 Ka,
    ja nie czuję potrzeby słuchania czy oglądania telewizji ks. Natanka czy odwiedzenia Grzechowni. Nie wszystko, co jest wokół, jest mi potrzebne. Skoro wiem, że to, czego naucza ks. Natanek jest sprzeczne, niezgodne z nauką Kościoła, że on sam jest nieposłuszny Kościołowi, to nie widzę potrzeby dowiadywania się czegoklwiek od niego.
    Wystarczy mi opinia Kościoła, nie muszę sama się o tym przekonywać.
    Wydaje mi się, że nie rozwinę się duchowo ani nie zrozumiem więcej przez wysłuchanie kogoś, kto się myli.
    Jest być może taka pokusa, by samemu wysłuchać i ocenić, ale to jest właśnie pokusa… i wiadomo od kogo pochodzi.
    Pozdrawiam 🙂

    #55 julia
  56. #54 Okey.To Ty.A mnie jeszcze interesuje CZŁOWIEK.Nie jestem maszyną sterowaną elektronicznie.

    #56 Ka
  57. #54 Ka,
    popatrz: nie zgadzają się z konwencją Neokatechumenatu, a papież uznał ją za jeden ze sposobów formacji pochrzcielnej…
    Papież Benedykt XVI 10 stycznia 2009 roku powiedział do przedstawicieli Drogi Neokatechumenalnej:
    „Ileż nowej energii do podjęcia działalności apostolskiej wzbudziło się zarówno wśród kapłanów, jak i świeckich! Ilu kobietom, mężczyznom i rodzinom, którzy oddalili się od wspólnoty Kościoła lub porzucili praktykę chrześcijańskiego życia, głoszenie kerygmatu oraz droga odkrywania na nowo sakramentu chrztu pomogły odnaleźć radość z wiary i entuzjazm ewangelicznego świadectwa! Niedawne zatwierdzenie Statutu Drogi przez Papieską Radę ds. Świeckich było potwierdzeniem uznania i przychylności Stolicy Apostolskiej dla dzieła, jakie wzbudził Pan za pośrednictwem inicjatorów. Papież, Biskup Rzymu, jest wam wdzięczny za wielkoduszną posługę na rzecz ewangelizacji tego miasta oraz za oddanie i poświęcenie, z jakim głosicie orędzie chrześcijańskie we wszystkich środowiskach. Dziękuję wam wszystkim”
    A „nie zgadzają się z nią” występujący w tv ks. Natanka…
    Pozdrawiam 🙂

    #57 julia
  58. #57 –
    Od takich poważnych spraw są uczeni w temacie.
    Nie mam zamiaru zabierać głos w sprawach, na których kompletnie się nie znam, nie mam również zamiaru wtykać nos w spór, o którym merytorycznie nie mam pojęcia.
    Spór Ks.Natanka z Kościołem jest sprawą Ks.Natanka, Kościoła i ludzi, którzy się na tym znają.
    Mnie nic do tego.

    #58 Ka
  59. #56, Ka
    Oczywiście, nie bronię Ci poznawania żadnego człowieka 😀

    #59 julia
  60. #57
    Przy Księdzu Natanku jest grupa WIERNYCH.
    BOGU WIERNYCH i rzeczą nikczemną by było oskarżać ich o cokolwiek, a przynajmniej w stosunku do Boga o złe zamiary.
    Ks. Natanek jest ich przywódcą, bo tak zechcieli.
    ZECHCIELI /ale to nie znaczy że wolno ich np.obrażać, bo zechcieli/.

    #60 Ka
  61. #59
    Tak naprawdę to ja tylko WIDZIAŁAM Ks.Natanka i Pustelnię.
    Uczestniczyłam również w Mszy i Procesji.
    Nie wiem, czy można to nazwać poznaniem Księdza, ale napewno coś zrozumiałam.

    #61 Ka
  62. #60 Ka
    Muszę zareagować.
    Właśnie w tym jest problem!
    Problem wierności Bogu w Kościele.
    Nie posądzam o złe zamiary wszystkich uczestników tego, co robi ks. Natanek.
    Nie można jednak powiedzieć, że to, co robi ks. Natanek prowadzi zgromadzonych wokół niego ludzi do prawdy oraz właściwego pojmowania i przeżywania Kościoła.
    Ka, Jeśli przyjmiesz za prawdę to, co napisałaś:
    Ks. Natanek jest ich przywódcą, bo tak zechcieli„, to musisz wiedzieć (to mówi Ci Kościół), że właśnie w tym jest zawarte to, co decyduje o „błędzie”. „Tak zechcieli” – w imię czego?
    Naturalnie nie usprawiedliwia to tego, by ich obrażać.
    Natomiast ze strony Kościoła jest naglący obowiązek upominać. Władza Kościoła musi w takich przypadkach upominać.
    Ka, musisz zweryfikować Twoje pojmowanie Kościoła.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #62 bp Zbigniew Kiernikowski
  63. #49 Grzegorz
    Zinterpretowałeś mój wpis mistycznie. To dla mnie ciekawe doświadczenie, ale obce raczej. Nie chodzi mi o zaprzeczanie swoich pragnień konkretnymi decyzjami życiowymi, tylko o sprawy na które nie mam żadnego wpływu a które mnie dręczą. W tym konkretnym wypadku, pytałem, co DLA MNIE znaczy odkupienie? Czy właśnie to, że nie zasługuję na życie, skoro Ktoś musi za mnie umierać?
    Pytasz, czy postrzegam Boga jako jedyne źródło życia? Czysta mistyka. Ja szukam Boga w tym, co postrzegam. Pytam się, co jest śladem Bożym? Co jest Boże w teologii? Czy odkupienie to wyraz niepojętej miłości, czy zadośćuczynienie sprawiedliwości? Dlaczego Bóg musi zabić swego Syna, żebym ja żył? Nie może mi przebaczyć tego, że się urodziłem, bez zabijania kogokolwiek?
    Taki sens miał mój wpis. Nie jestem mistykiem i nawet nie lubię mistyków. Lubię jasność, światło, harmonię, rozum.

    #63 Włodzimierz Kowalik
  64. ks. Natanek prezentuje bardzo dziecinną duchowość. W bajkach mamy złego czarownika, dobrą księżniczkę, złą macochę – literatura za pomocą personifikacji zła przekazuje nam jakieś prawdy.
    Można wrzucić na google hasło personifikacja zła i wyświetlą się opisy Lady Makbet, Mistrza i Małgorzaty itd.
    ————————————-
    ks. Natanek Anioły utożsamia z dobrocią, różnych biskupów ze złem, to jest tylko jego projekcja duchowości, jego próba zbawienia świata, przy użyciu aniołów, potępieniu zła. Może tak być że widzi on złego ducha albo anioła, bo szatan wykorzystuje słabość człowieka. Podobne doświadczenia przeżywał św. Ignacy o mało co nie targnął się na własne życie wyczerpany psychicznie.
    Kresem takiej duchowości co dane mi było kiedyś poznać jest całkowita utrata świadomości – siedzi się w kościele i nagle ławki znikają , ściana się rozpływa .
    ——————-
    Odniesieniem każdej duchowości musi zawsze być panowanie Jezusa Chrystusa poprzez jego Krzyż – nie my osądzamy grzeszników ale Jego miłość i oddanie się za nas wszystkich , a my co najwyżej możemy Jezusowi pokornie towarzyszyć w tym dziele a nie zbawiać ludzi.
    ——————–
    Podoba mi się Twoja troska Ka. o księdza Natanka, ale nie chciej go zrozumieć tylko módl się za niego. Droga Ka w tym dziele zbawiania możemy wszystkim zagubionym co najwyżej towarzyszyć, jak towarzyszy się dzieciom w ich dorastaniu – pasterska troska kard. Dziwisza wyraziła się w bardzo konkretny sposób – wygnanie poza Kościół jest też sposobem aby się nawrócić. Ks. Natanek potrzebuje wyznawców, aby się utwierdzić w swoich przekonaniach i możemy mu pomóc pozostawiając go samego – szybko wróci.

    #64 pawelpiotr
  65. Podobną duchowość mogą przejawiać wyznawcy Mahometa.

    #65 pawelpiotr
  66. Do Włodzimierza
    Polecałabym Ci Słownik Teologii Biblijnej – Xaviera Leona Dufoura

    Uczenie się podstawowych słówek, to tak jak Elementarz do poznawania Pism.Nigdzie tego nie znajdziesz ,a wiele zrozumiesz

    Dziś rozważałam z tym słownikiem – jak rozumieć MĄDROŚĆ. I znalazłam odpowiedzi na Twoje pytania.
    m.in. zrozumialam ,że to nie Bóg zabił Syna , tylko człowiek /ja ,Ty/

    Polecam też Tobie KA , bo sama mówisz ,że nie rozumiesz i co też kiedyś napisalaś – nie czujesz się grzesznikiem.
    A z grzesznikiem jest tak jak z alkoholikiem/ ten który wyszedł z nałogu nadal uważa się za alkoholika/
    Może słuchalaś świadectw tych, ktorzy wyszli z nałogu.

    #66 Tereska
  67. Jeżeli coś zrozumialam, to zawdzięczam to tylko Drodze Neokatechumenalnej. /szkoda że tak późno trafiłam, ale Pan obiecuje, że i na starość można wydać owoce/.
    Jeżeli się mylę, to przyjmę każdą krytykę

    #67 Tereska
  68. ad # 51 Ka „W czasach ostatecznych bedzie rozłam w kosciele i prawdziwy kosciół zejdzie do podziemia”

    #68 jacek
  69. Najczęściej, aby uzasadnić konieczność płacenia podatków, przytaczana jest pierwsza część wypowiedzi Jezusa. Wskazując na monetę z podobizną Cezara Jezus dał nam wyraźny i jasny znak, czego może od nas żądać władza. Chodzi oczywiście tylko i wyłącznie o sprawy materialne i finansowe. Od tego, co należy się Cezarowi dużo ważniejsze jest to, co Cezarowi się nie należy, a należy się Bogu. Bogu winniśmy naszą miłość, cześć, chwałę, szacunek i wdzięczność za to, że jest i za to, że nas stworzył podobnymi do siebie, świadomymi i wolnymi. Cechy te są darem wpisanym w istotę człowieczeństwa, są nienaruszalne i niezbywalne, przez to czynią człowieka całkowicie wolnym w stosunku do Cezara. Słowa Jezusa są wielką ponadczasowa wartością, zmieniły one losy wielu ludzi i narodów, są swoista instrukcją postępowania dla chrześcijan i Kościoła łączącą wiarę i sprawy społeczne. Kościół wielokrotnie w historii przypominał władzy o jej powinnościach, stawał w obronie człowieka i często płacił za to wysoką cenę, np., św. Stanisław ze Szczepanowa, czy bł. ks. Jerzy. Nie wolno nam daru wolności sprzeniewierzyć, musimy go pielęgnować, rozwijać i bronić.
    Obecnie w państwach demokratycznych o ustroju republikańskim źródłem władzy jest naród. Naród wybiera władze państwowe w demokratycznych wyborach, mówimy, że naród wyraża swoją wolę. Wola narodu jest wypadkową woli pojedynczych obywateli i jest wyrazem ich zapatrywań i poglądów na różne sprawy np. polityczne, społeczne, gospodarcze. Poglądy kształtują się w ciągu całego naszego życia i wpływ na nie ma cały szereg czynników m.in. rodzina, wychowanie, środowisko, wiara, kościół, wykształcenie, szkoła, środki masowego przekazu, nawet wiek, a przede wszystkim własne doświadczenia i spostrzeżenia. Dobrze jest, jeżeli poglądy nie wynikają z naszych osobistych interesów lub powiązań np. towarzysko- biznesowych, są wtedy autentyczne, głębsze i mniej chimeryczne. Wielu ludzi nie ma ukształtowanych poglądów politycznych, przez to stają się łatwym celem manipulacji. Tą sytuacje wykorzystują media, agresywnie lansujące określone idee, zachowania lub mamiące obietnicami w celu osiągnięcia konkretnych korzyści politycznych i ekonomicznych, przez powiązane z nimi władze, polityków, partie czy grupy biznesowe. Oprócz tego władze państwowe tworzą cały szereg zakazów i nakazów administracyjno-prawnych i ekonomicznych zwiększających zakres ich kompetencji i blokujących inicjatywę i możliwości działania obywateli. Dużym grupom społecznym w tym i Kościołowi odmawia się prawa do zabrania głosu w istotnych sprawach dotyczących narodu i państwa. Takie traktowanie jest niekorzystne dla społeczeństwa, godzi w jego rozwój, wolność i podmiotowość i jest ono wyrazem przewrotności władz i mediów, tak wiele mówiących o wolności, swobodach i prawach człowieka. Prawdziwą wolność zastępuje się terrorem poprawności politycznej, swobody – rozwiązłością, a prawa człowieka ich namiastką, np., skoro mamy prawo do pracy, to czym jest tzw. praca na czarno? Nadmierne zaangażowanie państwa w gospodarkę jest szkodliwe, psuje ją, blokuje wolną działalność gospodarczą, prowadzi do biurokracji, fiskalizmu, zadłużenia i kryzysu – co obecnie możemy obserwować. Aby naprawić ten stan musimy wyzwolić się z wpływu mediów i partii, kształcić się, bardziej angażować się w życiu społecznym, a przede wszystkim uwierzyć, że jesteśmy w pełni wolnymi i świadomymi ludźmi i z tego wyciągnąć wnioski. W duchu ewangelii trzeba kształtować poglądy własne i młodego pokolenia, trzeba słuchać nauki Chrystusa i wcielać ją w życie.
    Serdecznie pozdrawiam.

    #69 Olo
  70. #62
    Dziękuję Księże Biskupie.
    Hmm, najwyraźniej muszę obdarzyć Kościół zdecydowanie większym zaufaniem.
    Czytając tekst Ks.Biskupa zrozumiałam. Mój błąd /a może problem/ polega na ograniczeniu, jakie sama sobie stawiam w …ZAUFANIU.
    Zdecydowanie brak mi pełnego zaufania do Kościoła. Dobrze, że tak się stało pod wpływem tego tekstu. Muszę to jakoś odbudować. JAKOŚ, bo przecież wiem, że Bóg jest, a jednostkowy człowiek /choćby i Kapłan/ to jeszcze nie Kościół.
    Dobry Bóg pomoże mi.
    Cyt. Ks.Biskupa „W IMIĘ CZEGO” – i nie znajduję odpowiedzi, albo znajduję ją brzydką.
    O Boże, daj mi dar zrozumienia spraw pokręconych.

    #70 Ka
  71. #64 Dziękuję Ci Pawle-Piotrze.

    #71 Ka
  72. „TO MÓWI CI KOŚCIÓŁ ” – ależ poruszyły me wnętrze te słowa.
    CHCĘ BYĆ WIERNA i POSŁUSZNA KOŚCIOŁOWI.
    Pana Jezusa – domowi, jestem MU to WINNA /za wszystko, co dla mnie czynił i czyni/, a same wspaniałości czyni.

    #72 Ka
  73. #63 Włodzimerz Kowalik,
    Dzięki za Twój wpis!Pozwalasz mi patrzeć i rozumieć rozważane sprawy z innego niż mój punktu widzenia:)

    #73 grzegorz
  74. Uświadomiłam sobie również że obdarzyłam Ks.Biskupa pełnym swym zaufaniem.Hmm,to rosło powoli …ale urosło.Dziękuję.

    #74 Ka
  75. A ja, jeśli coś zrozumiałam, to dzięki katechezom ” Chrzest w życiu i misji Koscioła.” 🙂

    #75 basa
  76. #63 Włodzimierz
    Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, a właśnie w tej odpowiedzi wg mnie kryje się odpowiedź na twoje pytanie:”Dlaczego Bóg musi zabić swego Syna, żebym ja żył? Nie może mi przebaczyć tego, że się urodziłem, bez zabijania kogokolwiek?”
    Pan Bóg nie musi zabijać, aby przebaczyć.
    Problem nie jest w Bogu. Problem jest w człowieku. W tym, że po grzechu pierworodnym człowiek przestał wierzyć, że Bóg go kocha.
    I jak Bóg ma przekonać człowieka, że go kocha?
    Czy jest wiekszy dowód miłości niż oddać za kogoś swoje życie? Bóg nie musiał zabijać swojego Syna. BÓG przez swojego Syna oddał się w ręce ludzi i pozwolił się zabić. Z miłości do człowieka.
    W każdym momencie tego zdarzenia zarówno Bóg jak i Syn (a przecież Oni są jedno) mógł zejść z krzyża. To jest niesamowite mógł to zrobić, miał moc, aby to zrobić, a przyjął śmierć w zupełnej wolności.
    Abym ja uwierzyła w Jego miłość i wierząc w nią, wiedziała, że mogę umierać i nie umrę. Bo On Bóg mnie kocha i daje mi życie.

    #76 basa
  77. Dlatego tak bardzo podstawowe jest to pytanie:
    Czy wierzysz, ze Bóg cię kocha?

    #77 basa
  78. #57
    Dodam jeszcze, że wszystkie katechezy, dokumenty Drogi Neokatechumenalnej – statuty zostały zatwierdzone przez Watykan.

    #78 basa
  79. Problemem człowieka jest fakt, że historię zbawienia rozpatruje najwcześniej od czasu do którego sięga pamięć ludzka czyli od Adama i z pozycji oraz mentalności stworzenia. Historię zbawienia należy rozpatrywać od „początku” (J1,1), to jest od momentu istnienia Boga Trynitarnego. Już wtedy Syn Boży dobrowolnie podjął się udowodnienia, że stworzenie jakim jest człowiek jest godne być obrazem Boga, być dzieckiem Bożym, być Bogiem. Ponieważ pierwsi rodzice nie sprostali zadaniu, dlatego Syn Boga przyjmuje ciało z Maryi, żyje wg prawa Bożego, umiera przyjmując na siebie wszystkie grzechy (czyli to co nie przystoi dziecku Bożemu) począwszy od Adama po ostatnie pokolenie by przywrócić człowiekowi należne miejsce w Królestwie Niebieskim. Włodzimierzu każdy grzech mój, Twój i każdego z nas bardziej przygniatał Odkupiciela ale wynagrodzeniem niech będzie miłość nasza do Stwórcy i jego obrazu tj bliźniego. Chrystusa nie zabijali ludzie, lecz szatan poprzez swoje „narzędzia” nad którymi posiadł władzę. Jezus umiera na dowód miłości do stworzenia, by nikt nie podważył wiarygodności Jego śmierci i też po to, by udowodnić, że życie nie kończy się z chwilą śmierci. Także po to, by każdy utrudzony życiem, gdy stanie przed Majestatem Boga nie powiedział „Boże nie wiesz jak jest trudno przestrzegać Twoje nakazy na ziemi”

    #79 lemi58
  80. #63 Włodzimierz Kowalik,
    pyta Pan:
    „Dlaczego Bóg musi zabić swego Syna, żebym ja żył? Nie może mi przebaczyć tego, że się urodziłem, bez zabijania kogokolwiek?”
    To dramatyczne pytania. Myślę, że są nieco źle postawione. Bóg jawi się z nich jako mściwy i bezwzględnie żądający zadośćuczynienia.
    A Bóg jest Miłością.
    Poznać i przyjąć tę prawdę pomoże uczestnictwo w Programie „Chrzest w życiu i misji Kościoła”, do czego zachęcam 🙂

    #80 julia
  81. Ad# 63 Włodzimierz
    „Ja szukam Boga w tym, co postrzegam. Pytam się, co jest śladem Bożym? Co jest Boże w teologii? Czy odkupienie to wyraz niepojętej miłości, czy zadośćuczynienie sprawiedliwości? Dlaczego Bóg musi zabić swego Syna, żebym ja żył? Nie może mi przebaczyć tego, że się urodziłem, bez zabijania kogokolwiek?”

    Ale czy przyjmujesz Boże Objawienie,które dokonało się w Chrystusie Włodzimierzu?
    „(18) Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył.” (Ewangelia sw.Jana 1,18)

    „(5) Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? (6) Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. (7) Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście. (8) Rzekł do Niego Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. (9) Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? (10) Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. (11) Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie.” ( Ewangelia sw. Jana 14,5-11)

    Czy może masz zamiłowanie do zrozumienia wyjasniającego jak w Gnozie?Chyba nie. Ponieważ zauważyłem ,że lubisz sw.Tomasza a nie Hegla.
    Hans Urs von Balthasar napisał,że „nie jest mozliwe,żeby Chrystus pisał ksiązki ( „o” czymkolwiek, ani o sobie,ani o Bogu, ani o swojej nauce );,ksiązka „o” Nim musi dotyczyć tego ,co dzieje się pomiędzy Nim i człowiekiem spotkanym,zagadniętym i zbawionym; to znaczy,płaszczyzna Jego wypowiadającego się Ducha Świętego (w Księdze) musi sama koniecznie znajdować się w „Duchu”( miłości Objawienia i wiary),by w ogóle być „obiektywną”.Mówiąc inaczej,miejsce, z którego miłość może być obserwowana i poświadczona, nie może znajdować się poza miłością (w „czystej logiczności” tak zwanej nauki); ono może być tylko tam,gdzie się znajduje „sprawa”, mianowicie w samym dramacie miłości”( Wiarygodna jest tylko miłość” s.66)
    Rozumiem to tak,że teoretycznie można rozprawiać o miłości Chrystusa ,o Odkupieniu dokonanym na Krzyżu,objasniać TĘ RZECZYWISTOŚĆ wyrażając w pewnych pojęciach ,ale dopiero,gdy Bog nas POCHWYCA w concretissimum naszej egzystencji,gdy na naszej drodze zostanie postawiony kamień,którego nie sposób ominąć,o który musimy się uderzyc bolesnie i mocno,a w potknięciu tym skazani będziemy na brak własnego miejsce, możemy usłyszec Orędzie Miłości, jeśli nie zaprzemy się w ślepej złości buntu.
    A rozprawianie teoretyczne o Miłości Bożej i Odkupieniu będzie przypominało dylematy pomiarów fizyce kwantowej: jesli znamy położenie elektronu w przestrzeni to nie znamy jego prędkości, jesli znamy jego prędkość nie znamy położenia w przestrzeni.
    Czas polubić mistyków Włodzimierzu.

    #81 Leszek
  82. Do Włodzimierza
    Uważnie, po długiej jak doświadczam przerwie,przeczytałam tą stronę Blogu. Serce wyrywa mi się do Twoich Włodzimierzu przeżyć , przez ,które w pewnym stopniu / nie tak silnie naukowym i filozoficznym/ , przeżywałam ładnych parę lat temu. Pragnę w tym miejscu zaproponować Tobie pewną logikę w poznawaniu Boga, przez ,którą przechodziłam.
    W wieku 15-26 lat przeżywałam koszmary egzystencjalne, wszystko było wymieszane i beznadziejnie nielogiczne minn to co mówiono przy stołach ” biesiadnych” było w moich uszach głupie i też beznadziejne. Trwało to do momentu, kiedy za sprawą pewnego Kapłana, zapragnęłam poznać Boga. Będąc na pielgrzymce studenckiej we Włoszech /wtedy , traktowałam to jako wycieczkę/
    zapytałam się Księdza , czy będąc z wychowania katoliczką ale nie mającą wiary w Boga Jezusa Chrystusa, mogę przystępować do Komunii Świętej / bardzo tego zapragnęłam , ponieważ tęsknota za Bogiem, którego intuicyjnie „wyczuwałam”- była bardzo silna. Otrzymałam pozwolenie , po wcześniejszych rozmowach- dyskusjach z tymże księdzem. Przystępowałam do Stołu Pańskiego z wielkim poruszeniem serca. Zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Mianowicie, porozrzucane puzzle świata i ludzkiej egzystencji, powoli, stopniowo zaczęły się układać w niesamowitą logikę.Dostałam do przemyślenia wypowiedzi naukowców , którzy w swoich dziedzinach odkrywali Byt Absolutny – Jedynego Boga. Sięgnęłam miedzy innymi po takie książki, które skutecznie nakierowywały mnie na stale poszukiwanego Boga, a mianowicie:/ podaję tylko tytuły bo jestem poza swoim domem i
    żródłem tych książek / „Bóg i filozofia”, gdzie przekonywująco opisana jest immanentność i transcendentność Boga Stwórcy rzeczy widzialnych i niewidzialnych; 'Modlitwa i czyn’, gdzie podane są przykłady spójności modlitwy z postępowaniem człowieka; ” Powrót Joachima Stillera”- to fantastyka ukazująca działanie Jezusa Chrystusa we współczesnym świecie – chyba mogą to odczytać tylko bardzo wrażliwe na ten temat osoby.
    Szybkość „układania” się „puzzli’ była z ekspresowym tempie, nie każdy potrafi to wytrzymać,zachowując równowagę psychiczną.
    Dalsze odkrywanie, to jakie jest moje powołanie.
    Pan Bóg „woła” i powołuje do wypełniania różnych ról w życiu. Tak się złożyło, że nie mogłam wybrać życia konsekrowanego. Pisane mi było małżeństwo i rodzicielstwo. Minęło ładnych parę
    lat i stale odnajduję swoje powołanie w codzienności. Pan Bóg jest niesamowicie hojny
    i stale zaskakuje mnie świeżością i pięknem
    tego świta mimo „zanieczyszczeń ” ludzkim grzechem . Swoją grzeszność przeżywam w sposób
    kontrolowany przez pana Boga – byłam i jestem zachwycona możliwością stałego wzrastania w wierze na Drodze Neokatechumenalnej. Ataki na Drogę są bardzo krzywdzące braci i sama ideę neokatechumenatu , która jest naprawdę piękna i w 100% Boża.
    Dziękuję Księdzu Biskupowi, za dawanie świadectwa swoimi staraniami i w ogóle swoim życiem, a kto tego jeszcze nie widzi, a jest poszukujący, niech modli się do Ducha Świętego o Światło Dobrego Boga – z wiarą i gorącym pragnieniem serca.
    Serdecznie pozdrawiam

    #82 niezapominajka
  83. Pragnę zwrócić uwagę, że tajemnica wcielenia czy zmartwychwstania – zawsze jest tajemnicą. Nie obwieszcza tych tajemnic człowiek a Anioł. św. Józef ma wątpliwości, dopiero Anioł mu we śnie wyjaśnia, żeby nie bał się wziąć Maryi do siebie, bo z Ducha Swięteg jest Jezus Chrystus.
    ——————————–
    ” Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” Mt 1, 20
    ———————————
    To są prawdy całkowicie przekraczające ludzkie poznanie – a jednocześnie jest w tym niesamowita logika, że ten który spełnia funkcję przekazywania prawdy – obwieszcza to Józefowi, Pasterzom, Maryi, Trzem Mariom.
    —–
    W świetle Triduum paschalnego – śmierci i zmartwychwstania o wiele łatwiej czyta się Pismo Święte – bo przecież po tych wydarzeniach pisali je uczniowie.
    Widzimy wtedy jak wszelkie wątpliwości, próby, dbania i troska o to co ziemskie, próby ustalenia kto jest większy, lęk i strach przed nawałnicą – są jakoś mniejszą czy większą próbą wiary.
    —————
    Tych prób wiary mamy w dzisiejszym świeci aż nadto – można się poddać w rozpacz, czuć się osaczonym przez wilki w sytuacji bez wyjścia, zbitym jak pewien człowiek, który szedł z Jerozolimy do Jerycha, a którego napadli zbójcy. Można świat układać po swojemu całkowicie nie licząc się z prawdą. W każdej chwili naszego życia jest Bóg – a w tym co robimy okazuje się nasza wiara, że On to wszystko pokonał i zwyciężył a nam potrzeba jedynie wytrwałości i wiary. W opowieści św. Łukasza o Samarytaninie są takie słowa: bądź miłosierny – jak wrócę oddam ci.
    ————–
    Żyjmy miłością miłosierną, Pan nam odda za nasz trud, poświęcenie i odrzućmy to co jest wątpliwością, rozpaczą, niechęcią – co wewnętrznie próbuje nas zniewolić i oddalić od Prawdy, że Jezus Chrystus grzech zwyciężył – umarł i Zmartwychwstał. Osądził nas na drzewie Krzyża.
    ————————-
    Możemy uprościć ten świat i żyć tak po swojemu jakby Boga nie było, całe życie walczyć ze swoimi wątpliwościami, snuć i poddawać nieustanie wszystko w wątpliwość – bo niestety nie jesteśmy Aniołami , żeby mieć tą pewność i jasność prawdy Bożej – pozostaje inna pewność wiara oparta na kontemplowaniu prawd Bożych Objawionych nie na ciągłym sceptycyzmie.

    #83 pawelpiotr
  84. Dziękuje niezapominajka, i grzegorzu.
    do Leszka
    „A rozprawianie teoretyczne o Miłości Bożej i Odkupieniu będzie przypominało dylematy pomiarów fizyce kwantowej: jesli znamy położenie elektronu w przestrzeni to nie znamy jego prędkości, jesli znamy jego prędkość nie znamy położenia w przestrzeni. Czas polubić mistyków Włodzimierzu.”

    Z matematycznego formalizmu mechaniki kwantowej wynika, że zastosowanie w nim rachunku prawdopodobieństwa nie jest następstwem faktu, że nie jesteśmy w stanie śledzić zachowania każdego indywiduum, lecz tego, że świat na poziomie fundamentalnym po prostu ma strukturę probabilistyczną. Jeśli współczesna fizyka (kwantowe teorie pól) jest poprawna to wygląda na to, że proces kosmiczny nie rozwija się jak zwój pergaminu na którym wszystko od początku jest już zapisane, lecz jest procesem twórczym.
    Tak więc Leszku, Twoją ironię odbieram jako próbę zastąpienia rzeczywistości psychologią (mistyki).

    Tak basa, nie odpowiedziałem Ci. Czasem wydaje mi się, że Bóg ma dziwne sposoby kochania. U św. Tomasza znajdujemy myśl,że motywem stworzenia, wcielenia i odkupienia (a zatem i jakoś grzechu) była miłość. To od strony Boga. A od naszej: „wszystko co upragnione w dobrym i złym istnieje w Bogu”.

    #84 Włodzimierz
  85. Ogólniejszą myśl mam taką, czemu tak boczycie się na myślenie teoretyczne?
    Grecka theorein to było poznanie dla samego poznania. To jest właśnie bezinteresowność o której tak często pisze ks. biskup Kiernikowski. Wydaje mi się, że gdy pozbędziemy się tego WZORCA bezinteresowności, to w ogóle zatracimy rozumienie miłości bezinteresownej. Bo co jest bezinteresowne poza tym, by poznać prawdę?
    Chrześcijańskim odpowiednikiem teorii jest kontemplacja. Nawet św. Jan od Krzyża w swoich radach podkreśla, żeby poprzestawać na tym, co się teoretycznie wie i trzymać się tego a nie szukać wrażeń i przeżyć. Konfrontacja naszej egzystencji i tak się stale dokonuje, nie musimy jej szukać. A kontemplacja (poznanie) prawdy jest szczytem życia. To jej służy asceza, moralność czyli działania praktyczne. O tym też często pisze i mówi ks. biskup. Ewangelia nie jest moralizatorstwem. Błogosławieństwa to nie kolejne przykazania, które mają jakiś cel, lecz właśnie sam cel. To jest wynik jakiegoś POZNANIA, może SPOTKANIA. Tam nie ma „będziesz płakał”, lecz „błogosławieni, którzy płaczą”. Dla mnie to samo powiedział Arystoteles. „Wielkoduszny nie podejmuje działań użytecznych ze względu na coś innego, lecz wybiera to, co przyjemne samo w sobie”.

    #85 Włodzimierz
  86. Leszku!
    To Twoje wpisy do Włodzimierza były / stały się/
    przyczynkiem do mojego komentarza. Pisz,bo to jest inspiracją dla innych i dla mnie między innymi. Dzięki…

    #86 niezapominajka
  87. Zadaję sobie pytanie, skąd biorą się zachowania przewrotne, podchwytliwe, będące nośnikiem zła.
    Są ludzie uczciwi i nieuczciwi, szlachetni i podli,
    prawdomówni i kłamcy, prostolinijni i przewrotni, podstępni i wyrachowani itd. itp.Im większa inteligencja u złego,tym bardziej wyrafinowana i niebezpieczna.
    Dwa bieguny ludzkiej osobowości – brzydota i piękno nie tylko duszy ludzkiej aczkolwiek ta jest decydująca w wyrażaniu uczuć
    jako takich. Czy są to splecione ze sobą – istniejące obok dwa światy?!!!
    Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego….ufam,że piekło zostało pokonane. Ale walka między ludżmi
    trwa, na inteligencję również. Czyżby istniał świat Aniołów zbuntowanych?!!!
    Czy człowiek oscyluje między tymi światami?!!!
    Czy ma możliwość dokonywania wyborów , czy jest już przypisany do danego świata?!!
    Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego, że dla wszystkich ufających, Niebo stoi otwarte…
    Wierzę w Boże Miłosierdzie Jedynego Syna Jezusa Chrystusa.
    Byłam w Warszawie na niedzielnej Mszy Świętej,w Kościele pod wezwaniem Św.Michała Archanioła. Było czytane Słowo Boże z tejże Niedzieli , o której tu jest napisane.Była to Msza dla dzieci licznie zgromadzonych i pięknie odpowiadających na pytania Kapłana dotyczące Ewangelii. Miałam wrażenie ,że Duch Święty oświecał tę dziatwę.
    Przypomniały mi się słowa Jezusa Chrystusa
    ” ..Bądżcie jako dzieci…”/ Julio ,pomóż skąd ten fragment?/ Pozdrawiam 🙂

    #87 niezapominajka
  88. #84 Włodzimierz 🙂
    „Czasem wydaje mi się, że Bóg ma dziwne sposoby kochania.”
    Och, Włodzimierzu, oceniasz Boga wg naszego ludzkiego myślenia 🙂 , a przecież On mówi: ” Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – wyrocznia Pana.” (Iz 55,8 – 8)
    Logika Pana Boga jest inna od naszej.
    Tak myślę, że tu na ziemi nigdy nie zrozumiemy do końca Pana Boga.
    Więc nie ma innej opcji: albo wierzę, że Pan Bóg mnie kocha i ufam Mu, albo nie.

    #88 basa
  89. #87 niezapominajko,
    dziekuję za zaufanie 🙂
    Myślę, że chodzi Ci o ten fragment:
    „W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?” On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,2-4)
    Ale dzięki Twemu pytaniu znalazłam inne, np. taki:
    „Bracia, nie bądźcie dziećmi w swoim myśleniu, lecz bądźcie jak niemowlęta, gdy chodzi o rzeczy złe” (1 Kor 14,20)
    Pozdrawiam 🙂

    #89 julia
  90. Pragnę zauważyć w tej całej rozmowie, że o ile Bóg pociąga nas ku wieczności i życiu oraz nieśmiertelności, bez względu na to czy dojdziemy tam bez oka, ucha, nogi, czy ręki. I nawet w najciemniejszą noc dojedziemy do celu.
    Zło jest skończone i ograniczone – nawet jakby zło pogwałciło wszystkie nasza prawa i tak wygrywamy dzięki wierze.
    Inną sprawą jest mniejsze zło – wydaje nam się, podobnie jak Piotrowi w Ogrodzie Oliwny, że jak w imię sprawiedliwości odetniemy ucho Malchusowi, w sensie ontycznym pozbawimy go pełni – odniesiemy sukces – Jezus gani takie zachowanie i przywraca w każdym czasie pełnię.
    Jak w świetle zmartwychwstania spojrzymy na kuszenie na pustyni, zauważmy, że zły nigdy nie wszedł w wolność Jezusa, w akt stwórczy Boga.
    W XX wiecznym egzystencjalizmie stykamy się z myślami, że człowiek jest skończony, humanizm to tylko projekcja, istnienie wypełnia groza i troska – styka się co prawda ten człowiek z nieskończonością ale idzie w nicość. Jak do tego dodać jeszcze psychoanalizę – wyłączająca poznanie – to pozostaje nam cierpieć i rwać włosy z głowy przed niewdzięcznym Bogiem, lub strzelić sobie w łeb, albo pragnąć śmierci. Trzeba by do tego dodać powszechny sceptycyzm, trochę synkretyzmu.
    ——-
    W pewien sposób współczesne myślenie upadło i utożsamia się ze złem, niż z miłością Boga. Jakby spojrzeć z góry na to wszystko – to mamy człowieka, który jest prawie, że upadłym aniołem – te demony trzeba przepędzić. Jezus zwyciężył i tego nie znajdziemy w żadnej filozofii.
    ————
    Godność człowieka nie wyraża się na utylitarnym karmieniu się w korycie ze świnkami – tylko na powrocie do domu Ojca. Bo i takie kierunki wyznacza współczesna myśl filozoficzna, że pożyteczne jest tylko to co użyteczne.
    ————–
    Jedynie prawdziwa pozostaje decyzja – pójdę do domu Ojca. Im wcześniej w tą pielgrzymkę wyruszymy – tym lepiej.

    #90 pawelpiotr
  91. W najbliższym czasie ma się odbyć „koncert” satanisty Nergala. Na UMK w Toruniu, gdzie również wykłada Ksiądz Biskup.Do rektora uczelni wpływają protesty z różnych środowisk. Mam pytanie – czy Ksiądz Biskup też do nich dołączył?

    #91 karolina
  92. Dzięki Niezapominajko.
    Włodzimierzu.
    Grecka i hebrajska koncepcja prawdy łączą się, ze sobą w Jezusie Chrystusie. Od strony filozoficznej najbardziej przekonywująco ukazała to w swoich pracach Edyta Stein.
    Grecka koncepcja prawdy- obojętne,bezinteresowne stwierdzenie stanu faktycznego, jest tak i tak,(Verum est adaequatio intellectus et rei-Prawdą jest zgodność intelektu z rzeczą)
    Hebrajskie pojęcię prawdy jest związane- z wejściem w relację egzystencjalną, wejściem w komunię,oparciem się o coś.W koncepcji hebrajskiej poznać drugiego człowieka ( ale w pewnym sensie Boga też), to wejść w nim w głęboką relację(tak jak w relacji seksualnej w małżeństwie).
    Tak samo kłamstwo w kulturze greckiej to zwykła niezgodność ze stanem faktycznym, a w kulturze hebrajskiej- bolesne zerwanie relacji. Simone Weil unaoczniła to w jednym ze swoich aforyzmów, mowiąc o różnym poznaniu prawdy w sytuacji ,kiedy mężczyzna poznaje JAKĄŚ kobietę w łóżku z innym mężczyzną oraz kiedy poznaje SWOJĄ kobietę w takiej samej sytuacji.
    Jezus Chrystus nazwał siebie Prawdą bo możemy się na NIm oprzeć, wejść w głęboką komunię .
    Hebrajskie pojęcie prawdy i poznania jest bogatsze. Np.Zmartwychwstały Chrystus pozwala się poznać.Nie można poznać Chrystusa tak po prostu obiektywnie przyglądając się.Trzeba otworzyć się na Łaskę.
    Ale i greckie poznanie prawdy ma też swoje znaczenie.Pierwsi chrześcijanie w sporze z poganami opowiedzieli się za Bogiem filozofów przeciwko bóstwom pogańskim.Woleli wybrać sytuację bycia oskarżonymi o ateizm,jak niektórzy filozofowie starożytności nie wierzący w bogów olipijskich, lecz uznający,że istnieje Absolut będący Dobrem,Prawdą i Pięknem.Chrześcijanie dyskutując z poganami wybrali opcję filozofow:”Bóg objawiony w Bibli, Bóg Jezusa Chrystusa jest Tym, ktorego wasi filozofowie nazywają Absolutem-Dobrem,Prawdą i Pieknem i nie ma nic wspólnego z bogami greckiej,czy rzymskiej mitologii.”
    Duch Święty pragnął ,aby Objawienie Jezusa Chrystusa zetknęło sie z językiem greckim,niezwykle precyzyjnym,wyrobionym filozoficznie.Duch Świety wyraźnie zabronił św. Pawłowi głosić Słowo Boże w pewnym momencie w Azji i skierował go do Europy (Grecji).Wczesniej Duch Świety dokonał innego cudu spotkania Biblii Hebrajskiej z z językim greckim (250-150 p.n.e )kiedy powstawało pierwsze tłumacznie Bibli Hebrajkiej na język grecki zwane Septuagintą.
    Później język grecki odegrał niezwyką rolę,dzięki swojej precyzji w sporach trynitarnych, głownie o naturę Syna Bożego,że jest On homoousion (Współistotny Ojcu), a nie homoiousion ( Podobnej Ojcu Istoty).

    #92 Leszek
  93. Włodzimierzu, Ty swoją wiedzę o Bogu oparłeś na rozumie ludzkim, teoriach filozofów, postawiłeś pytania i nie znalazłeś odpowiedzi. Moje odpowiedzi są sublimacją wiedzy opartej na słowie Boga, prorokach, słowie Syna Bożego i pouczeniu Ducha Świętego. Wybór należy do ciebie.

    #93 lemi58
  94. Czytając powyższe wpisy przypomniałam sobie książkę, którą znalazłam kiedyś w bibliotece mojego wujka księdza. O ile dobrze pamiętam, to miała tytuł „Encyklopedia wszelkiej scjencyji pełna” Adama Chmielowskiego,była bardzo stara, a szczególnie zaciekawił i rozbawił mnie rozdział pt. „Teolog w boskich rzeczach idiota”. Zapamiętałam z niego, że jest wiele prawd, których człowiek nie jest w stanie zrozumieć, choćby bardzo się starał.
    A odnosząc się konkretnie do Waszej dyskusji, to myślę, że próbujecie określić Boga historii w sposób statyczny, prawniczy, podczas gdy on objawia się i mówi przez historię, wydarzenia.
    To jest pułapka, w którą i mnie zdarzyło się kiedyś popadać, a przecież odmienne spojrzenie wszystko wyjaśnia.
    Pozdrawiam

    #94 AnnaK
  95. „Dziś rozważałam z tym słownikiem – jak rozumieć MĄDROŚĆ. I znalazłam odpowiedzi na Twoje pytania.
    m.in. zrozumialam ,że to nie Bóg zabił Syna , tylko człowiek /ja ,Ty/”
    Czytajac tez o tym myslalem, bez slownika, byc moze dlatego, ze to jest zupelnie oczywiste i chyba nie to mial Wlodzimierz na mysli, raczej to byl tylko skrot myslowy.

    #95 Jurek
  96. „Nauczycielu,
    wiemy, że jesteś prawdomówny
    i drogi Bożej w prawdzie nauczasz.
    Na nikim Ci też nie zależy,
    bo nie oglądasz się na osobę ludzką (Mt 22,16).
    /…/
    Należy zwrócić uwagę, że wysłannicy zwracają się do Jezusa jako tego, kto naucza „drogi Bożej w prawdzie”. Chodzi więc o „drogę” Bożą. W mentalności biblijnej droga, to sposób odnoszenia się człowieka do Boga, czyli życie zgodnie z zamysłem Bożym.” Bp ZbK.
    #81 Leszek
    „J 14, ‘(5) Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? (6) Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie…’”
    Tak sie sklada, ze:
    wczoraj spytalem ziecia, ktory twierdzil, ze nie ma nic zlego w medytacji Yoga i innych religiach:
     jak inaczej mozna zinterpretowac powyzsze slowa Jezusa? Odpowiedzial:
     Jezus powiedzial tez inaczej Mt 22, 34-40 Największe przykazanie:
    On mu odpowiedział: „«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem». To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy»”.
    To bedzie w Ewangelii na niedziele.

    #96 Jurek
  97. #76 basa
    „PAN BÓG NIE MUSI ZABIJAĆ, ABY PRZEBACZYĆ.”

    Kiedys pisalem:
    Mój temat w KRP: Adhortacja B XVI: „Verbum Domini” /2 (110104)
    http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=1335#comments

    „Rzeczywistosc okreslona przez Slowa Bozego, Kosciol bedzie sie realizowal w tej atmosferze oscylacji miedzy odrzuceniemi i przyjeciem. Jezus zeby byc przyjety musial byc odrzucony, zeby byc na nowo przyjety musial byc odrzucony, gdybysmy Go przyjeli nie okazalby sie tym Kim jest…

    To Slowo MUSIALO (Bog dopuszcza, ze moze byc inaczej) zostac odrzucone, to odrzucenie MUSIALO zaistniec, bo GDYBY CZLOWIEK PO GRZECHU NIE UKRZYZOWAL NIE ODRZUCIL BOGA (Bog dopuszcza, ze moze byc inaczej ) TO BY SIE OKAZALO, ZE CZLOWIEK JEST MOCNIEJSZY OD BOGA, BOG PRZYSZEDL DO NAS, CZLOWIEK GO PRZYJAL (Bog dopuszcza, ze moze byc inaczej) I JESTESMY KOLEGAMI…”

    Moze to gra slow, ale czy nie powiedzial Jezus do Apostolow, nie nazywam was juz slugami, nazywam was PRZYJACIOLMI, bo oznajmilem wam… i to powiedzial jeszcze PRZED ODRZUCENIEM i SWOJA SMIERCIA NA KRZYZU.

    Bog by sie stal wspolnikiem w grzechu z czlowiekiem. BOG MUSIAL PRZEZYC ODRZUCNIE. Jak Swiety Pawel, ja bylem przesladowca Boga [Dzis swieto nawrocenia Szawla na sw Pawla]… spasc z konia. Papiez nie mowi o tym odrzuceniu. Gdybysmy to rozumieli nie mielibysmy placu Belwederowskiego… SLOWO WCIELILO SIE, ABY ZOSTALO ODRZUCONE. Jesli sie czyta, nie tylko te czarne znaki, ale takze miedzy liniami, mnie tego brakuje, gdyby to bylo jasno powiedziane, to byloby takie jasne wyzwanie dla Kosciola, Kosciele nawroc sie,… bo nie bedziesz sakramentem Zbawienia.

    Czy kladzenie zbyt wielkiego nacisku (emphasy) przejaskrawienie/przewartosciowanie/absolutyzowanie niektorych aspektow, rozdrabnianie Slowa na czworo, nie moze prowadzic do absurdu.

    Nikt Boga nie rozumie i rozumiec nie moze, nie bylby Bogiem. Niebezpieczenstwem jest starac sie odpowiedziec na wszystkie nurtujace nas problemy uzywajac naszego intelektu, ktory jest jednak ograniczony.

    Stwierdzenia takie tchna/zalatuja determinizmem i sadyzem ze strony Boga. Rozumujac w ten sposob, mozna by posadzic Boga o bezdusznosc i sadyzm. Oczywiscie Bog o wszystkim wie, nie bylbym Bogiem, ale wydaje sie mi, ze dziala w naszym zyciu, ZAKLADAJAC ROZNE SCENARIO [Bog dopuszcza, ze moze byc inaczej, wlasnie jakby na potwierdzenie tego co mam na mysli i pisze, slysze teraz jak zupelnie inne slowa bpa w powtorce w innym miejscu (2011-01-25 14:40)] inaczej nie byloby potrzeby i miejsca na Jego nieustanne prosby i wrecz z gory syzyfowe interwencje, nawroccie sie, modlcie sie, sluchajcie Mnie… kiedy to wrecz wydaje/okazuje sie jakby byl 'zalezny’ od nas/naszego wspoldzialania. Nazywam was przyjaciolmi.

    Jesli w naszym (nie Bozym) sensie „wiedzial,/zaplanowal od poczatku, ze ludzie musza odrzucic Jego Syna”, to po co wiec Bog powolal, probowal Abrahama, wyslal Mojzesza, przez wieki prorokow na pewna smierc, jesli odrzucenie Syna musialo zaistniec, po to aby pokazac nam, szatanowi, ze zawsze ma racje, czy jacy nasi przodkowie zatwardziali byli/my jestesmy. „Gdyby nie bylo odrzucenia, po grzechu….. to bylibysmy marionetakami.”

    A moze raczej odwrotnie, gdybysmy byli marionetkami nie bylo by odrzucenia.

    „Boga bez odrzucenia nie moglibysmy przyjac, to idzie chyba jeszcze dalej, niz sam Bog 'zaplanowal’. Czyzby Bog sie z nami bawil, kosztem chocby tylko meczenskiej Krwi Prorokow. To chyba gra raczej w karty w rekach przeciwnikow Boga, wg nich zadnego krwi, nawet swego Syna.

    „Trzeba bylo, zeby zostal odrzucony, zebysmy mogli tego odrzuconego przyjac”. A nie jest to dorabianie teorii do praktyki, do efektu/skutku historii. A moze to sa jednak abstrakcje jak mowil p. redaktor, albo niebezpieczne za dalekie czytanie miedzy wierszami/liniami.

    Czyz raczej nie jest/bylo po prostu tak, ze pomimo, ze Bog wiedzial, bo On przeciez wszystko wie, az do konca, ze odrzucenie nastapi, bo o tym mowil P. Jezus takze w przypowiesciach o wlascicielu winnicy, ale poniewaz zawsze [Bog dopuszcza, ze moze byc inacze… inne slowa bpa] dalej NIE MUSIALO tak nastapic.

    CZYZBY JEZUS SIE POMYLIL?
    Mt 21, ’ 33… 37 W końcu posłał do nich swego syna, TAK SOBIE MYŚLĄC: USZANUJĄ MOJEGO SYNA. 38 Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. 39 Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. 40 Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? …

    45 Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. 46 Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka.’

    Zobacz Nineva, Hiob i inne, gdzie Bog, pelen Milosci, wrecz zmienil Swoj plan. Jezus zostal zabity, bo zostal odrzucony. Nawet czlowiek, czy martwy komputer daje rozne odpowiedzi na te same/podobne pytania, dlaczego musimy ograniczac Boga do naszego intelektu, tylko dlatego, ze Go po prostu nie rozumiemy?

    #97 Jurek
  98. Jurku
    Najczęściej jest tak ,że to „zupełnie oczywiste” jest najtrudniejsze , bo trudno nam przyjąć to sercem / nie rozumem/.I to jest najdłuższa droga – z rozumu do serca.
    Mówie to na podstawie własnego doświadczenia – nigdy nie szukalam wiedzy o Bogu , ale pragnęłam WIARY.
    A teraz kiedy mam odrobinę wiary , Ban Bóg powoli daje mi wiedzę tj. zapał do poznawania Boga w Słowie, gdzie znajduje się i wiedzę i wiarę .

    #98 Tereska
  99. Muszę znów się odnieś do komentarzy Radia Maryja i myśli posłów, którzy tam występują – jakoby jakieś państwo pożyczało pieniądze od banków, ten przekaz jest tak enigmatyczny, że nie wiadomo o co chodzi.
    ———————–
    Nie jestem w tych sprawach ekspertem, ale w Akcji Katolickiej, w której działam jest dyrektor banku i kiedyś on mi wyjaśnił na czym polega zadłużenie państw. Chodzi o kupowanie przez Banki obligacji państwowych. Tak naprawdę to banki nie musiałby by w ogóle pożyczać pieniędzy zwykłym zjadaczom chleba, i żyć tylko z lokat i obligacji. 100 % obligacji Grackich było w posiadaniu banków. Obniżenie rankingu naszego państwa sprawi, że banki zaczną wyprzedawać nasze obligacje, osłabi się złotówka itd. Ten bankowiec mówi, że kryzys się u nas zacznie jak akcje zaczną spadać po 10 % dziennie i będą musieli zamykać giełdę .
    ———
    W Grecji połowę obligacji gdy kryzys się zaczął natychmiastowo banki sprzedały. Teraz mają do wyboru albo część tego co posiadają umorzą i odzyskają resztę pieniędzy, albo nic z tego nie będzie.
    —————-
    Problem jest w naszym państwie dość poważny – bo państwo nieustanie się zadłuża poprzez emisję obligacji. Ostatnio minister Rostowski wprowadził rozporządzeni, no co pluje bardzo dużo gmin a także politycy PiS, że gminy nie mogą się zadłużać na wydatki bieżące, przez co upadło wiele inwestycji np. Schetynówki.
    —–
    Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji takie drastyczne rozporządzenia i cięcia są bardzo naszemu krajowi potrzebne. Potrzebne jest, stworzenie młodym warunków do zatrudnienia – co dałby ulgi o czym pisałem i stworzenia lepszego klimatu dla przedsiębiorców. W mojej ocenie próba reformy administracji i ograniczenie wydatków – jest bardzo dobre dla naszego państwa i wolę jeździć 30 km/h po rozwalonych drogach niż aby załamały się wydatki naszego państwa całkowicie – bo sytuacja nie jest łatwa.
    ———————–
    Przydało by się zmienić ten porządek, gdzie dla banku człowiek nie jest tak naprawdę ważny.

    #99 pawelpiotr
  100. Ad #91 karolina
    Tak, też poparłem, ten który mi by wiadomy.
    Nadto rozmawiałem ze studentami UMK WT oraz z innymi osobami z Uniwersytetu.
    Sprawa nie jest taka prosta, gdyż to nie jest organizowane na UMK (jak napisałaś), lecz w klubie studenckim. To nie tyle problem Rektora, ile studentów, w szczególności prowadzących klub.
    Dlatego w rozmowach szło raczej w tym kierunku, aby mniej protestować zewnętrznie, natomiast zachęcać do modlitwy (ma być w tym czasie adoracja) i przekonywać konkretne osoby, by na to nie poszły.
    To prawda, że zewnętrzne protesty mają do spełnienia pewną rolę. Co innego jednak jest ważniejsze.
    Większy prroblem i zasadniczy problem jest z wiarą ochrzczonych. Trzeba nie tyle (nie tylko) protestować, lecz więcej ewangelizować.
    A Ty, Karolina, z jakiego środowiska jesteś? Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #100 bp Zbigniew Kiernikowski
  101. Do Jurka #97
    Tak naprawdę nie kapuję do końca twojej wypowiedzi. O co ci chodzi, gdy piszesz o absolutyzowaniu niektórych aspektów, rozdrabnianiu Słowa na czworo. Przecież Słowo trzeba poznawać jak najgłębiej i trzeba dawać się jemu przenikać do szpiku kości. Tylko wtedy gdy je tak traktujemy i pozwalamy, by przenikało nasze osobiste życie, życie małżeńskie, rodzinne, zawodowe, polityczne. Dopiero w szczegółach ukazuje się to, co jest prawdziwie ze Słowa w nas.

    #101 czaruśP
  102. #101 czaruśP
    Wlasnie: He 4, ‘(12) Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. (13) Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek. (14) Mając więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary.
    Przyp.: Hbr 4, 12 -. BOŻE SŁOWO OBJAWIONE ROZSĄDZA SZCZEROŚĆ INTENCJI U TYCH, KTÓRZY GO SŁUCHAJĄ.
    Por. 1 Tes 2, ‘13 Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przyjęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale – jak jest naprawdę – jako słowo Boga, który działa w was wierzących.
    1. Dzis ks z Malty w wieku w papieza, nawiazujajc do tych dwoch przykazan, powiedzial nie starajmy sie Boga zrozumiec. Pan Jezus, sam Bog, ktory stal sie czlowiekiem, mieszkal wsrod nas powiedzial: Mt, ‘(1) W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim? (2) On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: (3) Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i NIE STANIECIE JAK DZIECI, NIE WEJDZIECIE DO KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO. (4) Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. (5) I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. (6) Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.’
    2. Emerytowany Fr Lou Heriot, 25 dni starszy od Benedykta, kiedys powiedzial, ze uczeni w pismie tak doglebnie studiuja pismo, ze czesto rozmijaja sie z Duchem Swietym.
    3. 1 Kor 1, ‘(19) Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę. (20) Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? (21) Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących.
    4. A czyz nie o tym mowil Pan Jezus:
    a. Mt 11, ‘Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. (26) Tak, OJCZE, GDYŻ TAKIE BYŁO TWOJE UPODOBANIE. (27) Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. (28) Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.’
    b. Lk 21, ‘(13) Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. (14) Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. (15) Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. (16) A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. (17) I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich.’

    #102 Jurek
  103. Masz racje Teresko,
    'Najczęściej jest tak ,że to “zupełnie oczywiste” jest najtrudniejsze , bo trudno nam przyjąć to sercem / nie rozumem/.I to jest najdłuższa droga – z rozumu do serca.’
    „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem…”
    Dzis wspomniany prosty ks z Malty mowil, modlimy sie przed Najswietszym Sakramentem, skladamy rece i wychodzimy s kosciola i co? A przyjmujemy Pana Jezusa, aby On byl z nami.

    1 J 4, ‘18) W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości. (19) My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował. (20) Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. (21) Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego.’

    #103 Jurek
  104. #97 Jurku !
    Nie rozumiem intencji twojej odpowiedzi do mnie. Czyżbyś nie zgadzał się że mną, że Pan Bóg nie musiał zabijać, aby przebaczyć?
    Trudno mi ustosunkowywać się do twojej wypowiedzi, tym bardziej, że większość to zarzuty do tego, co powiedział Ks. Biskup.
    W jednym się zgadzamy:
    Ty – „Nikt Boga nie rozumie i rozumiec nie moze, nie bylby Bogiem.”
    Ja -„Tak myślę, że tu na ziemi nigdy nie zrozumiemy do końca Pana Boga.”
    Serdecznie cię pozdrawiam

    #104 basa
  105. Coraz częściej do mnie przemawia nauka JPII.
    On powiedział też :
    „Miłosierdzie jest drugim imieniem Miłości”

    Myslę ,że bez ufności Bogu i miłosierdzia względem bliżniego nie można mówić o jakiejkolwiek miłości.
    Dziś uderzyły mnie też słowa pieśni:
    – gdzie miłość wzajemna i dobroć tam znajdziesz BOGA ŻYWEGO.

    Doszłam do wniosku ,że dopoki sama się nie nawrócę i nie doświadczę w swoim życiu ŻYWEGO BOGA /wiara pentekostalna/ – nie będę zdolna do miłości.

    #105 Tereska
  106. Wydarzenia WCIELENIA i MĘKI na KRZYŻU nie mogą być traktowane JEDYNIE jako środki naszego zbawienia, ale przede wszystkim jako najwyższe objawienie bezgranicznej miłości Boga, objawienie najgłębszej tożsamości Boga.
    Na Krzyżu, w opuszczeniu Jezusa ukazuje się cała OSOBOWA RÓŻNICA między Ojcem i Synem.
    Dla mojego ulubionego teologa Hansa Ursa Balthasara wydarzenie Krzyża jest objawieniem wewnątrztrynitarnej kenozy.

    „Kenoza (gr. kenóo – czynić pustym) to termin, który określa ogołocenie i uniżenie się osoby. W teologii najczęściej dotyczy on Syna Bożego, którego uniżenie zapoczątkowane zostało we wcieleniu przez przyjęcie ludzkiej natury, kontynuowane w Jego ziemskim życiu i dopełnione w cierpieniu i śmierci na Krzyżu.
    W myśli bazylejskiego teologa, Hansa Ursa von Balthazara (1905-1988), ta historiozbawcza kenoza Jezusa ma uzasadnienie wewnątrztrynitarne.
    Wewnątrzboskie życie nie jest pogrążone w jakiejś stagnacji, ale zawiera w sobie odwieczną dynamikę wzajemnego oddania się Sobie poszczególnych osób Bożych. To wzajemne oddanie się, aż do zupełnego samowywłaszczenia, jest właśnie wewnątrztrynitarną miłością, źródłem płodności Trójcy Świętej. Miłość, która należy do istoty Boga jest ze swej natury bezwarunkowym, darmowym obdarowaniem sobą drugiej osoby.
    Balthasar zaznacza , że wszelkie rozumowania dotyczące teologii muszą opierać się na widzialności wydarzeń zbawczych w więc Wcielenia ,Życia ,Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Syna Bożego. Dlatego też wydarzenie Wcielenia i Krzyż nie mogą być traktowane jedynie jako środki naszego zbawienia, ale przede wszystkim jako najwyższe objawienie bezgranicznej miłości Boga. Na Krzyżu, w opuszczeniu Jezusa ukazuje się cały dystans pomiędzy Ojcem i Synem. Dla Balthasara właśnie wydarzenie Krzyża jest objawieniem WEWNĄTRZTRYNITARNEJ KENOZY.

    Kenoza dotyczy każdej z Osób Trójcy ,ale w różny sposób.

    Kenoza Ojca

    Chcąc powiedzieć cokolwiek prawdziwego odnośnie kenozy Ojca, trzeba mieć świadomość, iż możliwe jest to dzięki objawieniu Jezusa o Nim. Ojciec jest Tym, który posyła Syna, jest w jakiś sposób obecny w posłannictwie Jezusa, ale nie jest z Nim identyczny.
    Rozważając temat kenozy Boga w „Teodramatyce”( kilkutomowe teologiczne dzieło) Balthasar pisze, że

    w Bogu nie ma uprzednio danej natury, która później rozwijałaby się w Boskich Osobach, lecz naturą Boga jest dynamiczne obdarowywanie się, stanowiące istotę miłości. BÓG jest MIŁOŚCIĄ. ISTOTĄ BOGA jest MIŁOŚĆ.
    Bóg Ojciec jest od wieczności Ojcem, to znaczy jest On Tym, który WSZYSTKO, co posiada od zawsze przekazał Synowi.
    Samowypowiedzenie się Ojca poprzez zrodzenie Syna za Sergiuszem Bułhakowem (1971-1944) wybitnym teologiem prawosławnym ( nie mylić z Michaiłem Bułhakowem 1891-1940 –tym od „Mistrza i Małgorzaty”) Balthasar określa jako pierwszą, podtrzymującą wszystko wewnątrztrynitarną kenozę. W tym zrodzeniu Ojciec nie chcąc być Bogiem tylko dla siebie, wywłaszcza się zupełnie ze swojego Bóstwa i przekazuje je Synowi: „Wszystko Twoje jest moje (J 17,10)”. To, że Syn nie otrzymuje od Ojca Bóstwa jako pożyczki, ale posiada je całkowicie „współistotnie” wyraża jednocześnie, wyraża niepojęte i niedoścignione „oddzielenie” Boga od Niego samego. Ojciec wydając całe Swoje Bóstwo Synowi rodzi Go jako nieskończenie innego niż jest On sam. Swojego Bóstwa Ojciec nie „dzieli” ze swoim Synem, ale w całości „udziela” wszystkiego Synowi, co jest Jego.
    W tym oddaniu siebie bez reszty Synowi Ojciec nie traci siebie, ale też niczego dla siebie nie zatrzymuje, objawia samego siebie w takim właśnie Samooddaniu. To Samooddanie to właśnie cała istota Boga. Tu objawia się cała potęga (umiejętność zrodzenia Współistotnego Sobie) i niemoc Boga, który nie może być Bogiem inaczej jak tylko w Wewnątrztrynitarnej Kenozie.

    Kenoza Syna
    Odwieczny Syn, Samowypowiedzenie się Ojca jednocześnie Jego Samointerpretacją. Twierdzenie, że Bóg nie może być Bogiem inaczej jak tylko w Wewnątrztrynitarnej Kenozie można lekko przekształcić mówiąc, że Syn nie może istnieć inaczej jak tylko na sposób kenotyczny. Pierwsza kenoza Syna polega na tym, że pozwala On na „bycie rodzonym”, a więc całkowicie zależnym od Ojca. Swoje istnienie Syn ZAWDZIĘCZA ( Praprzyczyna Eucharystii) Ojcu. Ta wdzięczność jest gotowa uczynić dla Ojca wszystko nawet to, co najtrudniejsze.

    Skoro Ojciec wydaje się Synowi bez reszty, to tożsamość Syna wyraża się w przyjęciu daru całkowitej natury Bożej od Ojca i w zwróceniu Mu tego daru. Dla Balthasara Syn staje się postacią trynitarnego oddania się Ojcu. O ile istnienie Ojca możemy określić jako istnienie na sposób dawania, to istnienie Syna jest byciem na sposób przyjmowania i wyrażania wdzięczności za bycie obdarowanym.
    Współistotny Ojcu Syn stanowi to, co nieskończenie inne w ramach nieskończonej natury Bożej. W kontekście rozróżnienia pomiędzy Ojcem i Synem, teolog z Bazylei mówi o „oddzieleniu” czy „absolutnej różnicy”. Pojęcia oddzielenia Balthasar używa przede wszystkim w kontekście wydarzenia Krzyża jako opuszczenia Ojca przez Syna. Oddzielenie w Bogu zaznacza się już w wydarzeniu Wcielenia. Dla Balthasara opuszczenie na Krzyżu stanowi objawienie absolutnej różnicy pomiędzy Boskimi Osobami. Ojciec nie Synem. Ojciec nie jest Duchem Świętym.

    Kenoza Ducha Świętego

    Kenotyczny sposób istnienia dotyczy wszystkich osób Trójcy Świętej, także Ducha Świętego. Jego uniżenie objawia się historiozbawczo już w samym wydarzeniu tchnięcia. Duch Święty daje nam się poznać jako ten który nie chce być sam dla siebie, ale jest jedynie miłością Ojca i Syna. Duch Święty godzi się, aby być nieustannie pochodzącym od Ojca i Syna, i pragnie by tak było. Duch Święty pieczętuje swoją Osobą tę identyczną w Ojcu i Synu samorezygnację. Duch jest gwarantem nieskończonego dystansu pomiędzy Ojcem i Synem, a jednocześnie jako jeden Duch Obu ten dystans przekracza.”

    A nauczanie Jezusa o UBÓSTWIE jakąż zawrotną ma PERSPEKTYWĘ TRYNITARNĄ.
    „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.”(Mt, 5,30

    Balthasar tak to wyraża : ”Jedno słowo, przypowieść albo cud Jezusa mogą być rozpatrywane co najwyżej w różnych sytuacjach całej Jego egzystencji. Każde błogosławieństwo-„błogosławieni ubodzy w duchu” na przykład-ukazuje nam całe swoje bogactwo dopiero wtedy, gdy je usłyszymy jako słowo Jezusa Człowieka, a więc-gdy myślimy o tym, jak On sam stoi wobec Ojca, ubogi i zdany na Jego pokarm, udzielany Mu przez Ducha Świętego; potem jak do tego ubóstwa zaprasza uczniów i przysłuchujący się lud; wreszcie-jak przez to słowo-program rzuca pełne światło na aspiracje Starego Przymierza, na „ubogich Pana” .
    Najgłębszy jednak sens Jezusowego słowa odsłania dopiero Jego męka. On przecież wszystkie swoje słowa wypowiadał w perspektywie męki, wszystkie one z niej czerpią pełny sens. Jezus może na przykład już przed męką odpuszczać grzechy, ponieważ na krzyżu pragnie zadośćuczynić i pokutować za wszystkie grzechy; również tutaj się odsłania ostateczny wymiar ubóstwa w duchu. Mimo to wierzący nie może pozostać przy krzyżu, ponieważ urzeczywistniona na nim najwyższa miłość objawiła się dopiero w „błogosławieństwie” zmartwychwstania: ”Do nich należy królestwo Niebieskie”. Chociaż już przedtem prawdziwe było jedno i drugie, teraz dopiero otrzymujemy zewnętrzne potwierdzenie.

    Przy czym sens słowa o ubóstwie wcale się na tym nie wyczerpuje; okazuje się raczej, że doskonałe, błogosławione ubóstwo jest DOPIERO W BOGU, ŻADNA PRZECIEŻ OSOBA BOŻA NIE PRAGNIE ZACHOWAĆ CZEGOŚ DLA SIEBIE, LECZ WSZYSTKO, CAŁE BÓSTWO ,ODDAJE POZOSTAŁYM OSOBOM ( W PRZECIWNYM RAZIE MIELIBYSMY trzech bogów).Jak widać, jedno i to samo słowo tego samego Jezusa, rozważane w Jego życiu, śmierci i zmartwychwstaniu, odnosi się zarówno do ziemi, jak i do otchłani i nieba. Jego prawda okazuje się więc pełniejsza, powszechniejsza i bardziej Boska, niż byśmy mogli się tego spodziewać. Można by, oczywiście, dorzucić jeszcze jedno, że mianowicie błogosławieństwo tego ubóstwa ukazuje się również w Eucharystii, w sercu Kościoła-a przez to samo w całym jego życiu. To przecież szczęście, błogosławieństwo

    „(21) W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. (22) Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. (23) Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. (24) Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli.” Łukasz 10,21-24)

    dla Jezusa do tego stopnia wyzuć się z siebie, żeby być źródłem życia dla przyjmujących Go, a za ich pośrednictwem-dla wszystkich pozostałych. Jest to Jego „duch”, Jego usposobienie, będące zarazem Jego Świętym Duchem, którego On nam udziela w swym wiekuistym ubóstwie.
    To tylko jeden przykład, unaoczniający nam, że w jednym słowie zawiera się cały Jezus, z całą swoją historią. W jednym swoim słowie może On wyrazić ideał człowieka, realizujący się w naśladowaniu Chrystusa; ideał, którym jest On sam, Chrystus; ideał wreszcie, którym jest Bóg jako Trójjedyny”( Hans Urs von Balthsar ,”Medytacja chrześcijańska” ,s. 21-22

    Dlatego też zawsze- przy głoszeniu Kerygmatu, w Katechezie i we wprowadzaniu w życie sakramentalne i modlitewne nie wolno zapominać lecz ciągle akcentować ,że Jezus Chrystus objawił nam i wprowadza nas w komunię z Bogiem TRÓJJEDYNEJ MIŁOŚCI.

    #106 Leszek
  107. #105
    doświadczenie w życiu BOGA ŻYWEGO TO – wiara penekostalna????
    COŻ SIĘ NAROBIŁO NA TYM BLOGU 🙂

    #107 Ba
  108. #104 basa
    Thanks, sorry for the confusion.
    Ty – „Pan Bóg NIE MUSI ZABIJAĆ, ABY PRZEBACZYĆ.”
    Ja – „To Slowo MUSIALO zostac odrzucone” (Bog DOPUSZCZA, ZE MOZE BYC INACZEJ)
    Bog zaplac, wzajemnie Cię pozdrawiam i wszystkich – łącznie z Biskupem.

    #108 Jurek
  109. Wczoraj wracajac z kosciola NSMP (IHoM) juz mialem powiedziec koszcemu trawnik: JEST SZEŚĆ DNI, W KTÓRYCH NALEŻY PRACOWAĆ a dzis dopiero, bo w St Finbar’s byl Communion Service, w IHoM uslyszalem
    (J 17,17)Słowo Twoje, Panie, jest prawdą, uświęć nas w prawdzie. (Łk 13,10-17)Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: JEST SZEŚĆ DNI, W KTÓRYCH NALEŻY PRACOWAĆ. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu! Pan mu odpowiedział: Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu? Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

    #109 Jurek
  110. #109
    Ja wczoraj tzn w niedzielę miałam takie zdarzenie: Przyszedł człowiek i prosił o wizytę domową do mamy. Nie chciałam pójść. Jest niedziela. Ja nie pracuję. Chcę odpocząć. Opiekę zdrowotną zapewniają w tym czasie inni. To do nich on powinien się zgłosić. Ale coś tam poradziłam.
    Potem robiłam sobie skrutację Słowa Bożego i zrozumiałam, że w każdy inny dzień, kiedy normalnie pracuję, to jest to moja praca. Dzisiaj tzn w niedzielę to będzie to czyn miłosierdzia.
    I poszłam…
    Pan Bóg jest bardzo dobry 🙂

    #110 basa
  111. Dobrze. Zamieńmy teoretyczną, niebiblijną, grecką prawdę na doświadczenie osobiste, podobne do owej zażyłej więzi jaka jest między żoną a mężem (kiedy jest to jest, a przeważnie jej nie ma).
    W tej perspektywie pytanie „czy wierzę, że Bóg cię kocha” zmienia się w pytanie „czy doświadczam miłości Boga”. Jest pytaniem o doświadczenie a nie o wiarę. Więc odpowiadam: nie, nie doświadczam tego. Muszę w miłość wierzyć i to często wbrew sobie i światu.
    Próbujecie mnie zmusić do autoafirmacji, która jest zawsze daremna, bo nie można dać sobie samemu miłości. Miłość można tylko otrzymać. Nie można na miłość zapracować sobie ani zasłużyć. Nawet tzw. miłość własną otrzymujemy. Jedni ją otrzymują i chodzą w glorii zadowoleni. A inni nie otrzymują.
    Jednymi z najbardziej nieznośnych postaci biblijnych są tzw. przyjaciele Hioba.

    #111 Włodzimierz
  112. Wydarzenia WCIELENIA i MĘKI na KRZYŻU nie mogą być traktowane JEDYNIE jako środki naszego zbawienia.
    —–
    Pięknie to Leszu ująłeś – bo wcielenie to dopiero początek – reszta wyraża się w realizacji Woli Bożej, w powołaniu człowieka.
    —-
    Pisałem o tym, że coś mi się śniło i nie mogę nawet tego wyjaśnić o co chodzi – ale było to piękne. Pisałem prawdę ale chciałem trochę sprowokować: co on znów bredzi.
    ———————
    Najpiękniej wyjaśnia to cud w kanie galilejskiej:
    „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?”
    ——————-
    Godzina Jezusa – pełnia czasu – tajemnica wcielenia – odkupienia i powołania do wolności. To nie tylko sen – ale naleganie na Jezusa, żeby się objawił. Wesele, gody Baranka, gdzie człowiek odkupiony nie tylko jakoś nieświadomie adoruje Boga – ale jest wolny i ontycznie uczestniczy w misji Jezusa, teraz tu na ziemi a pełniej w niebie – wszelkie wstawiennictwo ma sens.
    To sen o wolności narodu wybranego, gdzie z jednej strony maja wojska faraona a z drugiej morze. To wejście w komunię Boga z człowiekiem przez Jezusa Chrystusa, gdzie zło nas już nigdy nie dotknie, a ziemia obiecana staje się faktem.
    Jak w tajemnica wcielenia jest objawieniem się Boga to kanna galilejska jest początkiem spełnienia wszystkich obietnic.
    Trzy wydarzenia z życia Maryi jakby stopniowo wprowadzają Ją w ten Boży plan. Zwiastowanie, odnalezienie Pana Jezusa w świątyni i Kanna Galilejska. Zwiastowanie uczy pokory – gdzie Bóg stwórca wszystkiego staje się człowiekiem. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni uczy odnoszenia wszystkiego w życiu do Boga. A kanna Galilejska to urzeczywistnienie przyjaźni Boga z Człowiekiem.

    #112 pawelpiotr
  113. #111 Włodzimierz
    „W tej perspektywie pytanie “czy wierzę, że Bóg cię kocha” zmienia się w pytanie “czy doświadczam miłości Boga”. Jest pytaniem o doświadczenie a nie o wiarę.”
    Dla mnie to jedno. Jeśli doświadczam to i wierzę. 🙂
    Jeśli nie doświadczam, to nie wierzę.
    Nie chcę cię do niczego zmuszać.
    Życzę ci, abyś potrafił dostrzegać miłość Boga w tym, co się wobec ciebie i wokół ciebie dzieje 🙂

    #113 basa
  114. Ba
    Też bym się zdziwiła , gdybym sama kiedyś nie usłyszała,że nie mam wiary pentekostalnej.
    Wystarczy wpisać – wiara pentekostalna i wiele się dowiedzieć …też o sobie

    #114 Tereska
  115. W tym sensie o jakim piszesz, basa, to ja jestem ateistą. Boli mnie, że Boga jakoś nie widać w tzw. świecie. Jest za to całkiem realny ból w którym się wszystko rodzi i rozczarowanie w którym wszystko umiera. Gdy próbujesz się z tego wydostać, to cię zaraz ściągną tzw. dobrzy ludzie.
    Jest to sytuacja nazywana przez teologię „grzechem pierworodnym”. Boga nie ma a za karę trzeba cierpieć. Wg Akwinaty Jezus Chrystus nawet na krzyżu miał wizję uszczęśliwiającą Ojca. Boję się nawet myśleć, co ja bym miał „na krzyżu”. Jeżeli Ty doświadczasz życia inaczej, cóż zazdroszczę Ci. Niezbadane są wyroki Boże. Czy doświadczenie jest jednak wiarą? „Bracia: Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dla niej to przodkowie otrzymali świadectwo. Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg. Przez wiarę także i sama Sara mimo podeszłego wieku otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy niebieskie, jak niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim”.[Hbr 11, 1-2. 8-12].

    #115 Włodzimierz
  116. #115 Włodzimierz
    Abraham uwierzył i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość. Ale on potem się tej wiary i zaufania Panu Bogu uczył. Sam wiesz, że próbował także po swojemu.
    Chyba się juz pogubiłam w dyskusji z Tobą…
    Miałam takie przeczucie, ze to co napisałam w 113 jest zbyt radykalne.
    Myślę, ze wcale nie jestem lepsza od ciebie i nie masz co mi zazdrościć. Różnica jest taka, że ja widzę działanie Boga wokół mnie, chociaż nie zawsze rozumiem i często nie staram się nawet zrozumieć. Jeśli Pan Bóg mnie kocha, wszystko wie i wszystko może, to znaczy,ze to, co mi daje jest dla mnie dobre. 🙂
    Ja w pewnym sensie jak Abraham wyszłam ze swojego Ur do kraju, który mi Bóg wskaże tzn, że tak jak Abraham tego nie wiem i z każdym dniem staram się to poznawać. I z każdym dniem uczę się mu ufać.
    I raz już mnie postawił w sytuacji, gdy miałam złożyć „mojego Izaaka” w ofierze.
    I wierzę, że jak Abrahamowi tak i mnie zaprowadzi do tego obiecanego kraju – Nieba.
    Nie mam czasu nawet sprawdzić co napisałam, bo już muszę wychodzić.
    Serdecznie cię pozdrawiam

    #116 basa
  117. Włodzimierzu,
    Masz rację, że w tzw. świecie trudno jest dostrzec Boga.Tak musi być. Istnieje inny „świat”, nie tylko w tzw.”zaswiatach” ale tutaj , obok Ciebie , mnie basi.Jest bardzo delikatny i subtelny.Aby go dostrzec, lub jak piszemy w tej dyskusji doświadczyć, trzeba stać się gotowym,przegrać w jakimś momencie tak do końca, bez nadziei . Może być to mała przegrana, czasem duża, różnie.Niezależnie od Ciebie.Wtedy przychodzi moment , spotykasz kogoś i już wiesz. Wiesz wszystko. To się zdarzy jeśli chcesz.
    W latach „80 byłem studentem i dorabiałem sobie jako tzw.bukinista. Kupowaliśmy ksiązki w antykwariatach i sprzedawalićmy na giełdzie.Również książki filozoficzne,teologiczne. Niektóre z nich miały ceny wyższe niz miesięczna pensja, a ja miałem dostęp do nich , mogłem je czytać, miałem w domu. Wierz mi, niewiele z tego rozumiałem, nawet nic.Takie rozważania oderwane od rzeczywistości.I Platona i Arystotelesa, Tomasza z Akwinu i Gilsona Spinozę,Kołakowskiego. Gdy teraz czytam tego ostatniego, uśmiecham sie ze zrozumieniem; i dlatego że jest genialnym historykiem idei i dlatego, że mając zasób wiedzy , wielką intuicję,polot wykładowcy , nie był w stanie napisać do końca prawdy.Bo nie doświadczył tego o czym pisał.

    #117 grzegorz
  118. #114 PENTEKOSTALIZM gr. PENEKOSTE pięćdziesiąty dzień po WIELKANOCY tj ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGOczyli czy doświadczyłaś DUCHA ŚWIĘTEGO POZDRAWIAM

    #118 Ba
  119. Włodzimierzu, każdego dnia możesz doświadczać istnienia Boga. Począwszy od widoku wschodzącego i
    zachodzącego słońca, żyjące zwierzęta itd. – to wszystko dzieło Boże. Najdoskonalszym dziełem Stwórcy jest człowiek. Masz tyle możliwości codziennego widzenia Boga i doświadczania Go.
    Każdy człowiek, to inna księga do poznania a w niej dzieła Boże. Sam nie wiesz, że na co dzień spotykasz tego, którego usiłujesz dostrzec i doświadczyć przez „szkiełko i oko”.
    Jeżeli pragniesz
    Go poznawać, miej czyste serce i jak potrafisz – módl się o łaskę wiary.
    Pozdrawiam

    #119 niezapominajka
  120. A dzis w aklamacji na Ew uslyszalem:
    Mt 11, ‘Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.’

    #120 Jurek
  121. Grzegorzu
    Może i trochę łapię. Owszem, istnieje „inny świat” bardzo delikatny i subtelny, jak piszesz. Ten świat jest właśnie u Platona i Arystotelesa, Tomasza z Akwinu, Gilsona, Spinozy. Może nawet u Kołakowskiego. A tzw. świat dookoła nie podoba mi się, właśnie ze względu na brak owej „subtelności”. Pomyśl czasem, że to „oderwanie od rzeczywistości”, które traktujesz z takim przekąsem, może być rodzajem straty i „przegranej do końca”.
    Kiedy studiujesz np. współczesną fizykę musisz oderwać się od znanego Ci świata, porzucić zupełnie swoje wyobrażenia i przyzwyczajenia. Zaufać całkowicie strukturom matematycznym, których nie można sobie wyobrazić. Jest jeszcze coś. Fizyce jesteśmy obojętni. Musimy się na to zgodzić, że nie znajdziemy w niej OSOBISTEGO szczęścia. To rodzaj zaparcia się siebie. Bardzo mistyczne, nieprawdaż? Jeżeli nie masz pragnienia poznania, będzie to rodzaj zabawy. Jeśli jednak masz pragnienie, zaprowadzi Cię to do innego świata, jakże potężnego. Pokarze Ci nowe horyzonty i nowe pytania. Jak Abrahamowi.
    Wszystko, co wiemy o Bogu [św. Tomasz] pochodzi z zyskanego, uwznioślonego, orzeczonego analogicznego i poniekąd zaprzeczonego naszego poznania świata. Im bardziej „rośnie” poznawany świat tym bardziej „rośnie” w naszym poznaniu Bóg.

    Niezapominajko
    „Człowiek jest OBRAZĄ Boga”, zwykł mawiać przekornie śp. o. Krąpiec. A św. Ambroży pisał: „Kobieta powinna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone na obraz Boga”.
    Wg św. Tomasza obraz Boga w człowieku jest w AKTACH jego rozumu i woli.
    Sądzę zatem, że są różne rodzaje wiary.

    basa
    Bóg nie obiecywał Abrahamowi nieba tylko liczne potomstwo. Miał być ojcem narodu i w pewnym sensie wiary z której ten naród miał się brać.

    #121 Włodzimierz
  122. Przytoczę Panie Włodku fragment encykliki Fides et Ratio
    „Wiara, pozbawiona oparcia w rozumie, skupiła się bardziej na uczuciach i przeżyciach, co stwarza zagrożenie, że przestanie być propozycją uniwersalną. Złudne jest mniemanie, że wiara może silniej oddziaływać na słaby rozum; przeciwnie, jest wówczas narażona na poważne niebezpieczeństwo, może bowiem zostać sprowadzona do poziomu mitu lub przesądu. Analogicznie, gdy rozum nie ma do czynienia z dojrzałą wiarą, brakuje mu bodźca, który kazałby skupić uwagę na specyfice i głębi bytu.”
    ————————-
    Jednocześnie wyczuwam w Pana wypowiedziach filozofię Stuart Kauffmana – nowa religia – nowy świat oparty na jego fizycznym odkryciu samoorganizacji. Zauważam, że człowiek nie mrowisko i dąży do organizacji – zawsze jest skażony grzechem. I O ile świat fizyki jakby to odkrycie samoorganizacji – pokazuje geniusz fizyki, o tyle człowiek ma wolną wolę i bez jej użycia nie zorganizuje się jak mrówka, co więcej jest w stanie przekreślić wszystkie dokonania i odkrycia.
    Zastanawia mnie jakie to są te różne rodzaje wiary : że 2+2=4 i sami się zorganizujemy, czy wiara, Bóg przez Jezusa Chrystusa oczyszcza nasz rozum, serce i wolę, że filozofia wyjaśnia prawdy wiary w sposób logiczny i daje odpowiedź na ludzkie pytania: o sens, istnienie, zło itd.

    Kończe cytatem z fides et Ratio
    Kościół zobowiązany jest wskazywać, co w danym systemie filozoficznym może być niezgodne z wiarą, którą wyznaje. W istocie, wiele kwestii filozoficznych — takich jak zagadnienie Boga, człowieka i jego wolności oraz postępowania etycznego — stanowi bezpośrednie wyzwanie dla Kościoła, ponieważ dotyka prawdy objawionej, powierzonej jego opiece

    #122 pawelpiotr
  123. Włodzimierzu
    ..a może Ciebie Pan Bóg prowadzi taką drogą jak Sw. Augustyna.Myślę ,że czytałeś Jego „WYZNANIA”, jeżeli nie to koniecznie przeczytaj.
    Wg Sw. Augustyna isniej 7 stopni w postępie duchowym:
    1 ożywia ciało
    2 doznaje wrażeń poprzez zmysły
    3 rozumuje i zdobywa wiedzę i sztukę

    4 walczy z wadami
    5 utwierdza się w dobrym
    6 wchodzi do światłości
    7 zamieszkuje w Królestwie Światłości

    Pierwsze 3 są wspolne dla dobrych i złych
    Od 4 -go rozpoczyna się droga cnoty,która dochodzi do dospkonałości

    W którym p-cie się znajduję ?

    #123 Tereska
  124. Ba , czyli się zgodzisz ,że dopiero wiara przeniknięta Duchem Świetym / jak Apostołow w Wieczerniku/ może nas uzdolnić do Miłości.
    Taką wiarę mają Ci co spotkali BOGA Żywego.

    ps odniosłabym to do pkt . 7 wg Św. Augustyna

    Co nie znaczy ,że nie można mieć miłości w każdym z punktów.Jest to jednak miłość …jak rosa na wietrze , która przy byle podmuchu znika

    #124 Tereska
  125. Raczej nie zgodzę się. Uważam, jak św. Tomasz, że „każde stworzenie na swój sposób kocha Boga bardziej niż siebie”. Każda miłość, nawet naturalna, jest miłością. „Wszystko to, co upragnione w dobrym i złym istnieje w Bogu w sposób wyższy i doskonalszy”. To jest cudownie precyzyjnie powiedziane: „to, co jest upragnione”. Niczego tu nie zmienia fakt, że nie jest to Miłość Trynitarna.
    Nie podzielam też zdania o rosie na wietrze. Miłość ujawniona w zapamiętaniu, stałości, dynamizmie i pragnieniu z jakim ludzie grzeszą, nijak mi rosy nie przypominają. Raczej nieustający apetyt.

    #125 Włodzimierz
  126. # 122 patrz # 120 Mt 11
    MIŁOŚĆ przez DUŻE MMMMMMMMMMMM nigdy nie zniknie A WIARA JEST ŁASKA….. A Z TOBĄ SIE NIE ZGADZAM bo zbędnie filozofujesz…..gubiąc się
    POZDRAWIAM …prostaczek… z Mt 11

    #126 Ba
  127. #113 basa
    „Jeśli nie doświadczam, to nie wierzę.” to chyba troche niebezpieczne, moze az tak jak u Piotra przed nawroceniem.;)
    Lk 22, 'Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci. (33) On zaś rzekł: Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć. (34) Lecz Jezus odrzekł: Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz. (35) I rzekł do nich: Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem bez trzosa, bez torby i bez sandałów? Oni odpowiedzieli: Niczego.’

    #127 Jurek
  128. Znam to z zycia, a bylo to okolo 35 lat temu na KW PZPR w Toruniu.

    #128 Jurek
  129. Włodzimierzu zacytuję ci kilka haseł wybranych z Encyklopedii filozofii i nauk politycznych LESZKA KOŁAKOWSKIEGO:
    św. Augustyn: że najpewniej pójdziesz do piekła, a jeśli jednak do nieba, to dlatego, że Panu Bogu tak się zechciało
    Freud: że od samego urodzenia ludzie chcą tylko kopulować i o nic więcej im nie chodzi, ale się do tego nie przyznają
    Pascal: żebyś się przyznał, że jesteś łajdakiem i głupcem, to może będziesz zbawiony (albo nie)
    Tomizm: że świat jest pięknie urządzony i wszystko jest na swoim miejscu
    Popper: że można rzeczy tak tłumaczyć albo inaczej, ale jak jest naprawdę, właściwie nie wiadomo
    Egzystencjalizm: że i ty możesz być postacią tragiczną
    Pozytywizm: żebyś nie tracił czasu na głupie pytania, np dlaczego coś jest takie albo inne, lub co jest dobre i złe
    Fenomelogia: że trzeba patrzeć, jak rzeczy wyglądają, a czy są naprawdę, czy ich nie ma, o to już się nie troszczyć
    Heidegger: że nie wiadomo skąd się wiozłeś, ale masz być dziarski i nie słuchać co inni gadają
    Husserl: że jak się wpatrzysz w siebie, to dopiero zobaczysz całą prawdę
    Marksizm leninizm naukowy: że rządu ale tylko komunistycznego – nie tylko słuchać należy, ale go także niezmiernie kochać
    Bergson: że nic nie jest, ale wszystko się zmienia, nawet Pan Bóg
    Strauss: że powinno być jak za dobrych starych czasów – wykształceni mają rządzić, a chamy słuchać i nie rezonować
    Rousseau: że coraz gorzej i gorzej, i co to będzie
    Demokracja: żeby każdy sobie wyobrażał, że rządzi, ale ciągle się skarżył, że mało rządzi
    Nietzsche: że wszystko ze wszystkim się bije i tak już zawsze będzie, a sensu to żadnego nie ma
    Sprawiedliwość społeczna: że ty masz o wiele za mało pieniędzy
    Tales: że woda
    Nacjonalizm: że my jesteśmy najlepsi i najszlachetniejsi, a wszyscy o tym wiedzą i dlatego chcą nas zniszczyć (dla posłów – różnych odmian)
    Utylitaryzm: że kiedy zrobisz sobie jakąś przyjemność, np. zjesz dobry obiad, to popełniłeś czyn moralnie chwalebny, ponieważ zwiększyłeś globalną masę szczęścia na ziemi
    Post – strukturalizm – nie wiem co to jest.
    Na koniec co odpowiedział z Tygodnikowi Powszechnemu:
    Poproszono mnie, bym coś napisał o „swojej” filozofii”. Kłopot polega na tym, że ja nie mam żadnej swojej filozofii. Interesuję się czasem filozofią i czasem o niej piszę, ale nigdy nie miałem ambicji, by mieć jakąś własną filozofię, różną od wszystkich innych. Podejrzewam także, że wszystko co w tej dziedzinie ważne, dawno już zostało powiedziane. Nie mam żadnej filozofii i nie mam wrażenia, bym jej potrzebował.

    #129 pawelpiotr
  130. Tereska
    Jako komentarz do Augustyna, który jest oczywiście źródłem wszystkich reguł zakonnych, cytuje Ci Grzegorza:
    „Rozpowszechnienie poglądów o magiczno-rytualnym charakterze Chrztu Świętego doprowadziło do traktowania dzieci nieochrzczonych ( lub szerzej ludzi nieochrzczonych) arbitralnie poza zbawieniem. Czujesz na pewno, że już samo nasze wypowiadanie się o czyimś zbawieniu jest delikatnie mówiąc nadużyciem.Gdybyś uczestniczył w przygotowaniach katechumenów do chrztu, zobaczyłbyś, że nie chodzi tu tylko o jakiś ryt, ale jest to proces dojrzewania w wierze. I kluczem , czy też momentem zwrotnym jest tu doświadczenie darmowości przebaczenia w takich czy innych okolicznościach ich życia. Przyjęcia ich takimi, jakimi są,często odrzucanymi przez innych.Jednym słowem doświadczania miłości. Tu pojawia się dla nich nowe życie – życie z przebaczenia”.

    Augustyn wypowiada się właśnie o naszym zbawieniu. Żeby dojść do zbawienia trzeba zaliczyć co najmniej punkt 6. Tymczasem nie można go „zaliczyć”.

    #130 Włodzimierz
  131. Pawełpiotr
    „Boga poznajemy o tyle, o ile udostępniają go nam doskonałości stworzeń”. [św. Tomasz z Akwinu]. Nie znam filozofii Kauffmana, ale raczej jest mi obca. Nie uważam, że by świat można było wytłumaczyć światem. Nie widzę jak odkrywająca samoorganizację nauka mogłaby to zmienić?
    Co do reszty, to „łaska buduje na naturze”. Mniemanie o naturze wpływa na mniemanie o Bogu. Błędne mniemanie o naturze „odwodzi człowieka od przyczyn do których wiara stara się go kierować” jak pisze Akwinata. Mam alergię na poniżanie rozumu i widzenie w nim samych niebezpieczeństw. Jeśli cokolwiek mam sądzić po swoim doświadczeniu, to „dopóki człowiek działa rozumnie, nie grzeszy” [św. Tomasz].

    #131 Włodzimierz
  132. Jasne jest dlaczego Kołakowski jest taki popularny.

    #132 Włodzimierz
  133. #128 Jurek
    Z jedną róznicą. Ja pisałam o doświadczaniu tego, co wg nich jest niedoświadczalne. 🙂
    U podstawy tego doświadczania jest wiara…

    #133 basa
  134. Ad #127 Jurek
    Jurku,
    właściwy przekład Łk 22,32 jest: „Ty zaś, nawróciwszy się, umacniaj twoich braci”, a nie: „Ty ze swej strony … „. Trzeba też przyznać, że są warianty tekstowe, ale one tylko potwierdzają tego rodzaju przekład.
    Przytaczam też dobrze znany przekład Wulgaty: „ego autem rogavi pro te ut non deficiat fides tua et tu aliquando conversus confirma fratres tuos„.
    Jest między jednym a drugim tekstem bardzo wielka różnica!
    Piotr potrzebował nawrócenia, by być tym, kto umacnia!

    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #134 bp Zbigniew Kiernikowski
  135. Wszystkie pytania typu:
    Dlaczego brak jest pewniejszych dowodów na istnienie Boga?
    Dlaczego Bóg ukrywa się przed człowiekiem?
    Czy wszystko nie powinno być o wiele prostsze?
    Czy nie powinno być to oczywistością?
    Można nazwać współczesnym agnostycyzmem.
    bł Jana Paweł pisał o tym w Przekroczyć Próg Nadziei – odpowiadając na pytania Vittoria Messoriego.
    Streszczając: żadna filozofia czy Tomizm czy Arystoteles czy Platon nie negują doświadczenia – poznania ” nie ma nic w intelekcie, co najpierw nie było by w zmysłach. Są to granice poznania sensualistyczne. Człowiek poznaje także prawdy tran-empiryczne np. zbiór jakości związanych z przedmiotem człowiek.
    I nie chodzi o doświadczenie sensualne Boga tylko o doświadczenie etyczne człowieka. Podkreśla tutaj, że na podstawie Biblii, wzięła się filozofia dialogu ja – Ty w tran-sensualnym wymiarze
    cytat:
    Nasz wiara jest głęboko antropologiczna, głęboko osadzona we współbytowaniu ludu Bożego, oraz we wspólnocie z tym Przedwiecznym Ty. To współbytowanie w naszej judeochrześcijańskiej tradycji jest bardzo istotne i pochodzi z inicjatywy Boga samego . Znajduje się na przedłużeniu stworzenia i jest- jak uczy św. Paweł – równocześnie „odwiecznym wybraniem człowieka w Słowie, które jest Synem” (por. Ef 1,4)
    kończy Jan Paweł II te myśli tym, że samo objawienie się Boga poprzez to, że stał się człowiekiem jest „uczłowieczeniem”.
    Od siebie dodam, zakładając że człowiek jest wolny trans -sensualny urzeczywistniamy siebie w ten sposób, że wybieramy dobro, a niszczymy wybierając zło, idąc drogą dobra dokonujemy aktów twórczych z niczego, pomnażając Boga. Jak pisał to Sługa Boży Wilhelm Pluta : człowiek w człowieku umiera, gdy go dobro uczynione nie cieszy a zło popełnione nie boli.
    W tym się wyraża miłość do Boga w miłości do człowieka, a jednocześnie przeżywamy to całym sobą.

    #135 pawelpiotr
  136. #134 bp Zbigniew Kiernikowski
    Bog zaplac utwierdza mnie w przekonaniu, ze tak slyszalem w katechezie, piszac: „moze az tak jak u Piotra PRZED NAWROCENIEM.”, tak pamietalem i tak szukalem w http://www.biblia.info.pl/szukaj.php, ale dziwilem sie gdy niestety nie moglem znalezc „nawrócenie”.
    Oczywiscie znajdujac werset, moglem potem cytowac za Wulgata jak ks Bp, ale na to, to ja juz nie wpadlem. Tymbardziej dziekuje za:
    „właściwy przekład Łk 22,32 jest: “Ty zaś, nawróciwszy się, umacniaj twoich braci”,
    Piotr potrzebował nawrócenia, by być tym, kto umacnia!”

    Pozdrawiam
    Jurek

    #136 Jurek
  137. #133 basa
    Whatever, kiedy tylko slysze: (34) Lecz Jezus odrzekł: Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz, nie moge tego zapomniec, sie po prostu zaparlem i to w tak glupi sposob.
    Na pytanie w rozmowie na KW jak u pana sprawy swiatopogladowe? Stchorzylem jak chlopiec, krotko odpowiadajac, tylko raz, ja w Boga nie wierze, co jednak bylo ewidentnym klamstwem.
    Ku mojemu zdziwieniu nie bylo wiecej pytan, a co sprawilo chyba niedosyt. Nie spodziewalem sie takiej reakcji, moze oczekiwalem trudniejszej dyskusji.
    Jestem oryginalem i znali mnie chyba dobrze, jak co niedziela z Kasia w wozku i Mackiem na rowerku przez las kolo UMK maszerowalismy do Sw Jozefa, a znali chyba nie tylko mnie.
    Byc moze to otwarlo mi wyjazd do Tajlandii na budowe, o tym myslalem pozniej, a po powrocie doprowadzilo do kompletnej frustracji, ze z 6 letnim Mackiem wyjechalem do Australii. Brat zas wezwany, na zarzut, brat wyjechal i nie wrocil, odpowiedzial slusznie i prawdziwie, on byl wasz, tak go sobie wychowaliscie. Tak, kazdy kij ma dwa konce, nie ma grzechu bez skutkow jego.
    Ale jest nadzieja: “Ty zaś, nawróciwszy się, umacniaj twoich braci”. Tak, o to mi chodzilo.
    „U podstawy tego doświadczania jest wiara…” Rodzicow i Brata. Czesto widzialem Nasza Mame dlugo kleczaca przed NMP Czestochowska, tego tez nie zapomne. Slub wzielismy w Jej swieto, 26 go sierpnia, Ewangelia zapewne byla jak teraz Cud w Kanie Galilejskiej, bo tak wybrala Tesciowa, Jako ministrant nie pojechalem, bo bylo za drogo. Ta sama przypadla na slub Kasi. A ja w Czestochowie nawet nie bylem.
    Niezbadane sa wyroki Boze.

    #137 Jurek
  138. czy tak:
    „Ale Ja prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich.”

    #138 Jurek
  139. To jest ten Bóg z nami czy nie, a jeżeli jest to dlaczego jest taki bezradny pyta błogosławionego papieża Vittorio Messori.
    Streszczając: skoro on jest trans empiryczny, całe doświadczenie pozytywistyczne usunęło go na bok – demokracje, rządy nauka – myśląc, ze sami mogą osiągnąć szczęście – ale On przeszedł na świat aby przekonać o grzechu i dać świadectwo prawdzie. Człowiek staje w obliczu tylu, nieszczęść, tragedii, opuszczenia, bezradności, epidemii i chorób, wojen – A Jezus staje obok wolności człowieka ze spłaconym długiem za niego na krzyżu
    Cytat: Wymowa Wielkiego Piątku jest taka: człowieku, który sądzisz Boga, który każesz mu się usprawiedliwiać przed twoim trybunałem, pomyśl o sobie, czy to nie ty jesteś odpowiedzialny za śmierć Tego Skazańca, czy sąd nad Bogiem nie jest ostatecznie sądem nad tobą samym? Czy ten sąd i wyrok – krzyż a potem zmartwychwstanie – nie pozostanie dla ciebie jedyną drogą zbawienia?
    Pisał taki jezuita Piórkowski – chyba – w medytacji, że znów staje mu przed oczami: głód, śmierć i co zrobić?
    Do śmierci nienawiści, głupoty, wojny nie możemy się przyzwyczaić – to jest nie tylko człowiek wołający o pomoc ale i sam Bóg. Samarytanin mówi do gospodarza, bądź miłosierny a ja ci oddam jak przyjdę. Ten sędzia jest dla nas sam miłosierny, a jednocześnie Krzyż jest wymagający – Pisał Sługa Boży Wilhelm Pluta „Sama posługa Słowa Bożego i posługa sakramentalno-modlitewna, ma sens jeżeli po odejściu od ołtarza jest przedłużana w szarej posłudze dnia w bratniej miłości.”
    Dzisiejszy pozytywistyczny – egzystencjalny człowiek to naprawdę szalony demiurg, który szukając szczęścia, życia – szuka go tam gdzie go nie ma, nie wydaję mi się żeby odkrycia naukowe mogły dać człowiekowi nieśmiertelność – wielu naukowców się zastanawia czy niektóre choroby nie były wytworzone w laboratoriach. Wydaje mi się, że możemy co najwyżej wyjaśnić wiele spraw – uczynić życie człowieka lżejszym – ale nigdy go nie zbawimy. W nowej religii, która się rozprzestrzenia, może bardziej niż islam – człowiekowi wydaje się, że stoi u progu uczynienia się nieśmiertelnym. Już tyle razy przekraczano prawa człowieka co kończyło się niewyobrażalnym cierpieniem, prawa natury przekroczyć – to siebie zniszczyć.

    #139 pawelpiotr
  140. Ad #136 i #138 Jurek
    Jurku,
    przejrzałem większość angielskich przekładów – i nie tylko. Nie spotkałem przekładu: „ty ze swej strony…”. Nie wiem, czy jest gdzieś przekład greckiego „kai sy pote epistrepsas” przez „ty ze swej strony…” – chociaż filologicznie jest to poniekąd możliwe jako swoisty odpowiednik hebrajskiego „wajeszub„. Patrząc jednak m.in. na hebrajski przekład NT (np. Salkinson-Ginsburg), nie też można powiedzieć, że to do tego upoważnia.
    Zob. też przypis w BJ i w BT do Łk 22,32.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #140 bp Zbigniew Kiernikowski
  141. Tak pawlepiotrze. Ja to wszystko wiem, ale chciałbym zrozumieć. Przekonujesz przekonanego. Nie przekonuj tylko wytłumacz.

    Mam pytanie do Księdza Biskupa. Na ile słuszne jest w doktrynie katolickiej używanie naukowej (historycznej, literackiej, itd) egzegezy Biblii? Jak to się ma do wymogu by „czytać Pismo w takim duchu w jakim zostało napisane”? Czytając egzegezy Ojców Kościoła widać, że nauki tam niewiele.

    #141 Włodzimierz
  142. Włodku jak chcesz zrozumieć podaję ci maksymę życia św. Anzelma, „Pragnę dojść przynajmniej do jednego pewnego punktu Twojej prawdy” i „nie próbuje zrozumieć, aby uwierzyć, ale wierzę, aby zrozumieć i jeśli najpierw nie uwierzę, nie będę mógł zrozumieć’
    To jak pielgrzymka do świątyni Jerozolimskiej dwunastoletniego Jezusa – szukała go Jego Matka znalazła – i jednocześnie tego nie rozumiała. Stajemy przed tajemnicą i nie sposób tego zrozumieć dlatego pozostaje wierzyć.

    #142 pawelpiotr
  143. Ad #141 Włodzimierz
    Właściwe stosowanie metod historycznych (w szczególności historyczno-krytycznej) i literackich (np. związanych z retoryką itp.) pomaga odkrywać ducha, w jakim zostało napisane i z jakim było pisane (proces, za którym stoi cały aspekt kulturalny). Naturalnie to wszystko służyło wyrażeniu myśli objawionej, natchnieniu. Służyło temu, czego Pan Bóg, jako Pan historii (dziejów), chciał dokonać.
    Stosowanie tych metod czy korzystanie z nich musi być zawsze w jedności z kryterium wiary i życia wspólnoty wierzących – śwczesnej i współczesnej. W takim kontekście bowiem poszczególne pisma i cała Biblia powstawały.
    U Ojców Kościoła – wg mojego doświadczenia – jest tyle nauki i tyle korzystania z ówczesnej kultury, ile – wg nich – trzeba było dla wyrażania wiary i kształtowania wiary.
    Dziś jest też więc ważne czytanei Pisma św. we wspólnocie pod przewodnictwem autorytetu (magisterium) Kościoła.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #143 bp Zbigniew Kiernikowski
  144. #137 jurek
    Czy wiesz, co jest dla mnie bardzo bolesne?
    To, że ja mając to doświadczenie św. Piotra tzn. wiedząc, że nawet on się zaparł, nie potrafię powiedzieć Panu Bogu: „Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię”…
    Ta świadomość boli…

    #144 basa
  145. Teresko,Włodzimierzu,
    Zastanawiam się nad tymi punktami Augustyna. Odbieram je w tej chwili jako porządkujące myślenie, wprowadzające jakiś ład w oglądzie samego siebie. Może jako punkty kontrolne. Raczej nie jako nakaz postępowania konieczny do zbawienia.
    Ale to jest mój punkt widzenia. Może odbieram to tak, bo sam mam kłopoty z uporządkowaniem i systematycznością.

    #145 grzegorz
  146. Grzegorzu , dobrze to ująłeś – punkty kontrolne.
    Z własnego doświadczenia wiem ,że niebezpiecznie jest zatrzymać się w pkt 1, 2 , bo zmysły są bardzo zdradliwe. Ożywione ciało jakby „dotknęło Nieba” i zadowolone ani myśli walczyć z wadami patrząc ku Światłości.

    #146 Tereska
  147. cd . i w pkt 3

    #147 Tereska
  148. #140 bp Zbigniew Kiernikowski
    Sorry and thanks.
    Powinno byc: ‘pamietalem i tak szukalem w http://www.biblia.info.pl/szukaj.php, ale dziwilem sie gdy niestety nie moglem znalezc „nawróciwszy”.
    Oczywiscie znajdujac werset, moglem potem cytowac „za Wulgata”, jak ks Bp, TLUMACZAC NA POLSKI, ALBO PO PROSTU ZAJRZEC W PRZYPISY, ale na to, to ja juz nie wpadlem. DOPIERO TERAZ. Ucze sie;)
    Lk 22, ‘Obietnica dana Piotrowi i zapowiedź jego upadku9
    31 Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; 32 ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. TY ZE SWEJ STRONY10 utwierdzaj twoich braci». 33 On zaś rzekł: «Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć». 34 Lecz Jezus odrzekł: «Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz».
    Przyp.:
    Łk 22, 32 – Dosł. „NAWRÓCIWSZY SIĘ UTWIERDZAJ”, jest to idiomatyczny zwrot oparty na znaczeniu szczególnym hebr. czasownika szub – wprowadzania nowej czynności (por. Ps 85[84],7; Jr 18,4; Mi 7,19). Tutaj: Piotr umocniony ma z kolei utwierdzać innych.

    http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=337© Wydawnictwo Pallottinum w Poznaniu, 2003
    Webmaster: biblia@deon.pl, Hosting: DEON.pl
    Pozdrawiam
    Jurek

    #148 Jurek
  149. #144 basa
    Tj moim zdaniem pokorne, jesli szczere, przyznanie wobec Wszechmocnego/gacego Boga sie do swojego/naszego ograniczenia, ze jestesmy tylko li stworzeniem i nic bez Jego pomocy nie mozemy. On lubi, abysmy Jemu przynawali racje. Z doswiadczenia wiem, ale nie tylko, wiedzialem to jako dziecko, wtedy chyba wierzylem, pamietam jak szukalem czegos, np pilki do palanta, niezaleznie jak dlugo szukalem, dopiero gdy sie poddawalem, ze juz nie znajde, zwykle wtedy znajdowalem, im bardziej jestem dumny i pewien, tym bardziej sie myle, a to dopiero boli. Taki bylem glupi, jak tak moglem, zmarnowalem okazje, moglem przeciez inaczej, tak moglem inaczej, ale wierze, ze Bog jest bardziej Milosierny niz Sprawiedliwy, jak to dzisiaj nauczaja.

    #149 Jurek
  150. Włodzimierzu, piszesz, że są różne rodzaje wiary.
    Ujmując rzecz filozoficznie jako subiektywne poszukiwania, to masz racje. Jeśli zaś chodzi o wiarę w jedynego Boga i Jego jedynego Syna Jezusa Chrystusa, nie ma tu dowolności a jeśli są wątpliwości i zwątpienia, należy się opierać o autorytety Kościoła. I tu bywa różnie, ale rozeznanie w takich momentach daje modlitwa szczera czystym sercem, do Ducha Świętego.
    Uważam ,że szukanie, kto ma rację u filozofów, może być bardzo zwodnicze.Nie wątpię, że mogą być ciekawe rozważania, poszukiwania, odkrycia i to w każdej dziedzinie, ale jeśli chodzi o poznawanie Boga, wspaniały jest „Katechizm kościoła Katolickiego” , oczywiście „Biblia” jako Słowo Boże i to dobrego tłumaczenia podanego przez autorytety Kościoła. To trzon ale i każda dobra książka wprowadzić może w Bożą tematykę czytaną często między wierszami.
    Przecież to, co ludzie piszą, tworzą, mówią, pochodzić może od Ducha Świętego i dawać wiele radości.
    Życzę Tobie wielkiej Przygody w poznawaniu Boga…nie tylko u wielkich tego świata. Pozdrawiam
    Moim najwyższym Autorytetem jest Ksiądz Biskup Diecezji Siedleckiej.
    Proszę nie poczytywać tego jako lizusostwo, ale jako szczerą radę, komu ufać i zaufać w poznawaniu Boga.
    Jeśli zaś chodzi o role kobiety, to są to różne role do spełniania. Wszystko zależy od rozeznania swego powołania. Nie jestem feministką ale też nie uważam,że kobieta nie ma prawa głosu w poruszanych gdziekolwiek problemach.
    Cały czas uczę się być wierną Słowu z pisma:
    „…Kobiety , bądźcie posłuszne swym mężom, mężowie, szanujcie swoje żony…”
    Na szacunek trzeba jednak zasłużyć … i posłuszeństwo ma też swoje granice…

    #150 niezapominajka
  151. Niezapominajko
    Same autorytety Kościoła potrafią się różnić bardzo między sobą a i Katechizmowi daleko co ścisłości.
    Nie chcę dawać abstrakcyjnych przykładów (a są liczne tych różnic np. łaska a natura, nowe stworzenie, skutki grzechu pierworodnego, czy rola kobiety,żony). Dam Ci dwa z mojej wczorajszej spowiedzi. Mój syn (idzie do I Komunii w przyszłym roku) lubi filmy przyrodnicze, o historii naturalnej, o prehistorii. Dinozaury, ewolucja, pierwsi ludzie itd. Ksiądz na religii powiedział mu, że to nieprawda. Syn ma kłopot i pyta mnie. Ja pytam spowiednika co robić: Przedstawić obraz biblijny czy naukowy? Spowiednik: Biblia jest jak piosenka: zwrotka, refren, zwrotka refren. Ma być zrozumiałe i podobać się. Przedstawić synowi jeden i drugi obraz i pokazywać, że są komplementarne. A więc, dwu księży z tej samej parafii ma dwa różne zdania. Obaj wierzą. Ta sama różnica bez problemu do odnalezienia wśród autorytetów kościelnych.
    Drugi przykład. Mamy dwoje dzieci. Chcielibyśmy jeszcze trzecie ale więcej dzieci nie zmieści się w mieszkaniu (kawalerka). Już jest tragicznie ciasno ale do czego to się człowiek nie przystosuje (i weź tu nie wierz w teorię ewolucji!). Kasy na coś większego nie ma. No i jest problem z pożyciem małżeńskim. Odpada cel prokreacyjny. Wielu doktorów i świętych pożycie wyłącznie dla drugorzędnych celów małżeństwa uważa za grzech powszedni. A ja nie chcę popełniać grzechów powszednich.
    To tylko dwa praktyczne przykłady na „dowolności” wiary.

    #151 Włodzimierz
  152. Mam ochotę napisać o „zwodniczych zmysłach”. Średniowieczna scholastyka nie miała takiej awersji na nauki jak Wy. Wiedza to właściwy przedmiot intelektu. Powołanie człowieka zgodnie z Bożym nakazem: „czyńcie sobie ziemię poddaną”. Wszystko oczywiście zaczyna się do poznania zmysłowego: „Nie ma niczego w umyśle, czego by nie było w zmyśle”. Analogicznie miłość też zaczyna się od pożądania zmysłowego: „Miłość jest pierwszym poruszeniem woli i innych władz pożądawczych”. Te inne władze to naturalnie uczucia.
    Ale celem i poznania i miłości jest to, co ponad zmysłami. Im bardziej „ponad” tym lepiej. Grzech pierworodny to wszak „upadek w zmysłowość”.
    I teraz historyczna niespodzianka. Matematyka i logika to największa abstrakcja do jakiej zdolny jest ludzki umysł. Najbardziej „odzmysłowione” dziedziny. Dla większości ludzi trudne i niestrawne (znowu ten grzech pierworodny). Platon napisał na swoje Akademii „kto nie zna geometrii niech nie wchodzi”. W XIX wieku rozwój logiki i matematyki gwałtownie przyśpieszył. Za nimi poszła fizyka. Uzasadniano teorie nie mające wyobrażeniowej (czyli zmysłowej) reprezentacji np. teoria względności. Czysty ideał scholastyczny a Kościół przeraził się! Śp. o. Bocheński OP wspominał, że jeszcze przed II wojną św. można było wylecieć z rzymskiego „Angelicum” (główna uczelnia dominikanów) za wykładanie logiki matematycznej albo za samo sugerowanie, że coś podobnego mieli scholastycy.
    Jest coś na rzeczy. Algorytmy logiczne zwalniają z myślenia. Mechanizują je, pozbawiając intelekt jego funkcji. Stosujemy je przecież w komputerach, które na pewno nie są istotami żywymi. Okazuje się, że tym co jest prawdziwie trudne nie jest czysto oderwany algorytm lecz właśnie sensorium, które dostarcza informacji i umożliwia abstrakcję.

    #152 Włodzimierz
  153. Włodzimierzu,
    Poruszyłeś wiele wątków. Weźmy pierwszy jeśli pozwolisz. Twoje odwołanie do Księgi Rodzaju – jak najbardziej się zgadzam. Tam zawiera się informacja, czy tez przekaz o powołaniu człowieka o którym piszesz. (Nie patrz na razie na to czy lubimy, szanujemy, kładziemy nacisk na naukę jako taką).
    Opis stworzenia świata został tam ubrany w szereg obrazów, ma trochę formę baśniową, na pewno nie naukową. Warto pytać: dlaczego? Wbrew pozorom wyznacza on przecież całą, pełną i logicznie zbudowana strukturę świata. Otóż strukturę tą wyznaczają relacje. Równoważne pojęcia to: istnienie czy życie. Równie dobrze opisuje to słowo miłość.
    Gdy Bóg powoływał człowieka , powołał go do życia, istnienia, a więc tej relacji. Jeśli w to wierzymy, jeśli to przeżyjemy, doświadczymy, cała reszta będzie dobrym uzupełnieniem, ucieleśnieniem, zmaterializowaniem, wypełnieniem. Człowiek, ze względu na swą materialność operuje również wśród i na materii – stąd ta zmysłowość o której piszesz. Jednak autonomiczne traktowanie zmysłowości, jak widzisz jest oderwaniem jej od struktury w której jest osadzona, wyalienowaniem (Marks intuicyjnie czuł ten brak w człowieku).
    Miłość w związku z tym nie jest wynikiem pożądania zmysłowego, ale pożądanie zmysłowe odwołuje się do swojego źródła (czyli relacji istnienia jeden dla drugiego) w intuicji, a jeśli jest uporządkowane również realnie. Nakaz czy też polecenie (ja bym powiedział wskazanie) „czyńcie sobie ziemię poddaną” oznacza : jeśli jesteście moim obrazem, realizujecie swoje powołanie bycia jeden dla drugiego, wszystko co robicie w sferze materialnej jest odpowiednie, dobre. I odwrotnie, brak odwołania do Boga jako struktury pojmowanego i przeżywanego przeze mnie świata, powoduje nieodpowiedniość „używania świata”.
    Podany przez Ciebie przykład księdza który zaprzeczał badaniom naukowym jest świetna tego ilustracją. Jeśli wierzę w tak stworzony świat, to wiem, że wszelkie odkrycia naukowe będą jedynie tego stworzenia potwierdzeniem czy też uzupełnieniem ( ucieleśnieniem). Jeśli w to nie wierzę, to boję się, że te odkrycia, głośno oznajmią to, co i tak przeżywam- mój brak wiary.

    #153 grzegorz
  154. Grzegorzu
    Bardzo trudno przyszłoby mi uwierzyć, że miłość u noworodka nie zaczyna się od pożądania zmysłowego. Czy noworodek ma świadomość relacji do matki, bardzo wątpię.

    #154 Włodzimierz
  155. Co do „struktury świata” to jak wiesz w klasycznej metafizyce wyznacza ją pojęcie substancji i to co jej przysługuje m.in. relacje. W teologii odpowiadają temu „relacje samoistne” czyli właśnie substancjalne opisujące Pochodzenia w Trójcy Św.
    Relacje jako podstawa świata to heglizm.

    #155 Włodzimierz
  156. #154 Włodzimierz
    Przed pierwszym grzechem ( tak sobie wyobrażam ) seks, płodność działały zawsze w otoczeniu miłości. Aby narodził się człowiek, nie wystarczy skorzystać z pożądania zmysłowego, chociaż jest to też ważne. Potrzebne jest również inne narodzenie: z Ducha Świętego.
    Może to się odbywać przez rodziców – bo od początku towarzyszą dziecku.
    Przyjmując w stosunku do mojej żony postawę z dzisiejszych błogosławieństw również jako grzesznik mam szansę dać dziecku odpowiednie środowisko, w którym się poczyna.
    Gdyby tak nie było Kościół nie zdecydował by się chrzcić dzieci. Jak to jest w rzeczywistości, również w rodzinach ochrzczonych dorosłych – pewnie widzisz.
    Dlatego tak ważny jest katechumenat pochrzcielny. Bo niełatwe decyzje w małżeńskiej sferze intymnej, lepiej podejmoważ w atmosferze oddawania siebie drugiemu małżonkowi, niż sztywnego kopiowania postępowania doktorów kościoła czy nawet Świętych.

    #156 grzegorz
  157. #155 No właśnie nie bardzo wiem. Ale spróbuję o tym czytać.

    #157 grzegorz
  158. Grzegorz,
    Nie bardzo rozumiem, dlaczego zmysły automatycznie kojarzą się wszystkim z pożądaniem seksualnym? Psychologicznie ciekawa kwestia. Zupa wcale nie jest mniej zmysłowa niż kobieta, jednak nikt nie powie o zupie, że jest zmysłowa. Kiedyś na forum ojców jezuitów powstała kontrowersja o uczucia wyższe. Tłumaczyłem za św. Tomaszem, że uczucia (wszystkie) to akty pożądania zmysłowego. Nikt tego nie chciał uznać. Hmmm… liturgia też jest zmysłowa. Dla zmysłów jest nie dla ducha.
    Najbardziej oddziaływający neotomizm czyli tzw. tomizm egzystencjalny Gilsona, Maritaina i naszej „szkoły lubelskiej” próbował wywieść metafizykę w oparciu o samo doświadczenie zmysłowe konkretnego człowieka, nieomal jako oczywistość. Moim zdaniem ponieśli w tym klęskę ale sama tendencja jest znaczącą.

    „Bo niełatwe decyzje w małżeńskiej sferze intymnej, lepiej podejmoważ w atmosferze oddawania siebie drugiemu małżonkowi, niż sztywnego kopiowania postępowania doktorów kościoła czy nawet Świętych.”

    Słusznie. Choć mam wrażenie, że i tak się pomylę czego nie wybiorę. Z punktu widzenia św. Augustyna zapłodnienie in vitro byłoby idealnym rozwiązaniem (zakładając, że jest sens kontynuowania świata przez prokreację, co dla Augustyna nie jest jasne), bo nie przenosiłoby grzechu pierworodnego na dzieci. Kawały jakie czasem Bóg robi swoim Świętym są zadziwiające. Musze powiedzieć, że bardzo lubię Boga, który ma poczucie humoru.

    #158 Włodzimierz
  159. Włodzimierzu #151
    Miałam ten sam temat rozmowy z własnymi synami w różnym wieku / tematy podobne wracały z różną intensywnością problemów do wyjaśniania im/.
    Moja odpowiedź jeszcze dzieciom o sprzeczność /pozorną/ nauki z nauczaniem religii była zgodna z radą drugiego Twojego „doradcy”- kapłana.
    Nasze dzieci / małżeńskie/ wzrastały w atmosferze dwu światów – ja praktykująca i rozgadana „teologicznie”, a mój mąż nie praktykujący i nie podejmujący rozmów na temat poznawania Boga a nawet denerwujący się, gdy był przypadkowym świadkiem rozmów na ten temat.
    Chłopcy/różnica dwóch lat / są już dorośli i dzięki Bogu coraz bardziej dojrzewają w wierze.
    Są bardzo wrażliwi na ludzkie charaktery i oparcie się na Bogu, pozwala im na pokonywanie różnych trudności. Jeden ma charakter pragmatyka, drugi filozofa.Są przykro doświadczani w różnych sytuacjach, przy czym pierwszy jest bardzo spolegliwy, czerpiąc siłę ze Słowa i zaangażowania we wspólnocie Drogi Neokatechumenalnej i w kościele. Drugi wierzy w Boga na swój sposób / w pewnym stopniu podobnie do Ciebie Włodzimierzu/ i jest zdegustowany wierzącymi faryzeuszami i ludźmi złej woli.
    Jeśli chodzi o ciasne mieszkanie, można je przecież zmienić. A tak w ogóle, ciężko jest żyć filozofom szukającym we wszystkim pewnego potwierdzenia, pewnika. Wiara, jak sama nazwa wskazuje, ma właśnie charakter zawierzenia Panu Bogu, Tego, co rozum nie rozeznaje czy gubi się w dywagacjach
    /można dochodzić do sprzeczności lub wręcz absurdu/,oddaje mądrości Bożej, którą poznaje się
    dzięki Duchowi Świętemu na tyle ile będzie to dane przez Tego Ducha.
    Gratuluję Tobie intelektualnego poznawania Boga na nieprzeciętnym poziomie i jednocześnie życzę Ci z całego serca, obyś nie popadł w zagubienie, opierając się na zdobyczach intelektualnych czy to świeckich, czy nawet uznanych świętych Kościoła.

    #159 niezapominajka
  160. Jeśli chodzi o rzekome nieścisłości „Katechizmu”, to jest to ogromna wiedza podana w jak możliwie najkrótszej treści. Rozwijanie wątków zależy od chęci i potrzeb każdego czytającego.
    Pozdrawiam

    #160 niezapominajka
  161. Dziękuję Niazapominajko
    Filozof „szukający we wszystkim pewnego potwierdzenia” to tylko taka odmiana (wcale nie najłatwiejsza) ludzkiego sumienia. To bodaj Sokrates zauważył jako pierwszy. Obowiązuje nas przecież „sumienie pewne” a nie jakieś tam „sumienie z odzysku” lub „sumienie odczep się”… Nie sądzę abym sobie wybrał drogę. To raczej droga mnie wybrała. Po swoich synach widzisz, że jest niebezpieczna, ale są też na niej niepoślednie „nagrody”, których na innych drogach nie ma np. łatwość w stałości lub dystans. Filozof jak jest do czegoś przekonany to staje się uparty jak muł. A dystans filozofów jest przysłowiowy (przydatna rzecz w ascezie). Są też wspomniane skrupuły i w ogóle dużo duchowych cierpień, bardzo bolesnych. No i jest pycha. Pycha filozofów jest straszna. Ale , tak sobie tłumaczę, pycha jest najprzyjemniejszym grzechem. No bo gdyby człowiek zwalczył swoją pychę to dopiero byłby pyszny: oto zwalczyłem pychę!

    PS do Grzegorza.
    Masz rację w tym: „Jeśli wierzę w tak stworzony świat, to wiem, że wszelkie odkrycia naukowe będą jedynie tego stworzenia potwierdzeniem czy też uzupełnieniem (ucieleśnieniem). Jeśli w to nie wierzę, to boję się, że te odkrycia, głośno oznajmią to, co i tak przeżywam- mój brak wiary”. To jest właśnie brak wiary. Nazwałbym to niepozwalaniem Bogu, aby On był Bogiem.

    #161 Włodzimierz
  162. Włodzimierzu#161
    Nie uważam siebie za filozofa o pysznym sumieniu, a jeśli jest to tak odbierane, to jest mi przykro.
    W ogóle nie uważam siebie za filozofa. Jeśli wchodzę z kimś w polemikę, to zawsze wychodzę z założenia, że takowa ma sens dla wszystkich zainteresowanych.Twój ten wpis daje mi wiele do myślenia /dlaczego jestem tak odbierana?/ i idę już przespać się z tym, a wcześniej poprosić Ducha Świętego o Jego światło.
    pozdrawiam

    #162 niezapominajka
  163. #150, 159, 160, 162 niezapominajko,
    dziękuję za Twoje wpisy pełne ciepła, łagodności, cierpliwości i dobroci.
    Pozdrawiam Cię 🙂

    #163 julia
  164. Oj, źle Pani zczytała! Pisałem o sobie. Zmusiła mnie Pani do autoanalizy. Tłumaczyłem się poniekąd. Kościół nie ma propozycji dla filozofów. Trzeba szukać samemu.

    #164 Włodzimierz
  165. Ponieważ brakuje mi mądrości posłużę się moim Mistrzem sp. o.M.D.Philippe OP. Będzie to a propos tematu „prawdy i przewrotności”

    „Ponad sztuką i miłością przyjacielską jest poszukiwanie prawdy, rozwój umysłu samego w sobie. Jestem osoba ludzką dopiero wówczas, gdy odkryję doniosłość poszukiwania prawdy. Właśnie tutaj najgłębiej współpracuję z Bogiem, Ojcem mojej duszy. Owo poszukiwanie prawdy jest przemieniane przez łaskę Chrystusa w najtajniejszej głębi mnie samego przez dar rozumu: jest to błogosławieństwo czystego serca. […]
    Trzeba wyraźnie zobaczyć ten ukryty w błogosławieństwie fundament w prowadzeniu nas przez Boga, gdyż nadprzyrodzone prowadzenie nas przez Boga nie przekreśla jego naturalnego prowadzenia i bardzo ważne jest pojąc to prowadzenie przyrodzone Boga jako Ojca naszego ducha. Owo prowadzenie naturalne jest prowadzeniem ojcowskim i trwa, gdyż rozróżnienie na to, co naturalne i nadprzyrodzone istnieje tylko dla nas […]
    Pamiętam audiencję Pawła VI, na której powiedział z mocą, że największym złem dla dzisiejszego kościoła jest fideizm, czyli lenistwo umysłu względem rzeczy naturalnych: patrzenie na wszystkie te rzeczy w świetle nadprzyrodzoności i w tem sposob udzielanie na wszystko nadprzyrodzonej odpowiedzi [..] Jan Paweł II jasno sprecyzował, mówiąć w Fides et ratio, że Kościół nei ma swojej własnej filozofii, co oznacza, że filozofi achrzescija ńska nie istnieje. To oświadczenie wstrząsa wieloma ludźmi i zmusza do tego, by trochę wytężyć umysł Istnieje etyka chrześcijańska, toteż można powiedzieć, że istnieje chrześcijańska filozofii amoralna, ale nie ma metafizyki chrześcijańskiej. Nie ma także antropologii chrześcijańskiej, ale istnieje chrześcijańska moralność, ponieważ istnieje nowy cel. Łaska nie daje nam specjalnej duszy, to nasza ludzka dusza jest podłożem łaski, a łaska jest dana aby zwiększyć naszą zdolność do życia. Jest jak szczep na starym, dzikim krzewie. Ale ten krzew wciąż istnieje! Łaska nie jest moja duszą. moja dusza jest naturalna. Bardzo ważne jest przypomnieć to sobie, gdyż wielu chrześcijan uważa, że „jest to bardziej prawdą, gdyż to mówi wiara”. Jest to fałszywa pobożność względem wiary. [..]
    Czystości serca straszliwie zazdrości nam Szatan; im bardziej bowiem obecne jest rozumienie, tym bardziej zazdrosny jest Szatan, a kiedy jest to rozumienie w miłości, Szatan niczego nie może dosięgnąć; nie zna żadnych sekretów czystego serca oddanego Jezusowi i wydanego jego miłości. Szatan próbuje jednak na swój sposób małpować tajemnicę Chrystusa [..] I widzimy karykaturę czystości serca w systemach, w ideologiach, a zwłaszcza w ideologiach opartych na matematyce. To zadziwiające, że czystość bytu matematycznego może stać się jakby bożkiem człowieka: człowiek sam stworzył byt matematyczny i ów byt może zawładnąć wszystkimi ideologiami, które niejako oczyszcza. Po ludzki, intelektualnie, racjonalnie można osiągnąć bardzo wielką czystość na przykład […] u Hegla, który karykaturuje Arystotelesa. Arystoteles stwierdza bowiem, że Bóg może tylko kontemplować siebie, i tu uchwycił to, co konieczne: z punktu widzenia bytu jedynie konieczny jest Bóg. Bóg sam kontempluje siebie i moż etylko kontemplować siebie. Tutaj jest źródło i miara czystości serca, ponieważ ta kontemplacja jest miłością, skoro Bóg jest Dobrocią i Miłością. A Szatan wpada we wściekłość, kiedy widzi, że człowiek, tak złożony, tak nieczysty, tak zniszczony cielesną rozkoszą, może stać się synem Boga. […] Pomimo swoich grzechów, pomimo ciężaru ciała, przez Bożą miłość może mieć czyste serce i żyć błogosławieństwem czystego serca – każdy ochrzczony ma bowiem dar rozumu, który pozwala mu przyjmować wszystko z ta przejrzystością”.

    Zaczerpnąłem z „Ogień na ziemi. Rozmowy wokół Ośmiu Błogosławieństw”.

    #165 Włodzimierz
  166. Włodzimierzu
    W pewnym momencie usilnych poszukiwań , można dojść do znanego powiedzenia: „Wiem, że nic nie wiem”
    Ponadto wielcy tego świata / nie potrafię przytoczyć przykładów konkretnych ale wiem , że takowe są/. dochodzą do swoistej „eureki” w pojmowaniu rzeczy najistotniejszych w bycie człowieka na tej ziemi tj. to, co najprostrze staje się mądrością, szukaną tak bardzo zawile.
    Pozdrawiam życząc poukładania porozrzucanych klocków ludzkiej jakże logicznej w Bożym świetle egzystencji.

    #166 niezapominajka
  167. Julio, Ty to naprawdę potrafisz trafiać i do ludzkich serc w 10-tkę.
    Przypomniał mi się pewien dowcip powiedziany przez księdza:
    Po dobrym kazaniu ów Ksiądz otrzymał masę pochwał. Skomentował to krótko, mówiąc:
    „Wiem, już szatan mi o tym powiedział.”
    Pozdrawiam cieplutko,to tak na wypadek zimna. 🙂

    #167 niezapominajka
  168. Ewangelia jest taka prosta, bo do prostych ludzi skierowana – z takimi tylko Pan Jezus się spotykal. Inni, uczeni w Pismie i faryzeusze gardzili Nim. A co Wy tutaj wyprawiacie, jakaż to ekwilibrystyka słowna, popisy elokwencji i niby znajomości rzeczy. Do prawdy – Wy tutaj lepiej wiecie wszystko od Pana Boga. To żałosne.

    #168 przypadkowy
  169. #168 przypadkowy,
    nie zawsze tak jest.
    Wejdź na ten blog jeszcze kiedyś, a sam się przekonasz.
    Ale z drugiej strony, czy Ewangelia jest TYLKO dla ludzi prostych? Nie, jest dla wszystkich!
    Żyjący w prostocie, w prawdzie ją przyjmują.
    Niektórzy z nas są słownymi ekwilibrystami, inni nie. Czy mamy udawać innych, niż jesteśmy?
    Pozdrawiam 🙂

    #169 ona
  170. Radziłbym, przypadkowy, poczytać Ewangelię.

    #170 Włodzimierz

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php