Spotkanie w „Ekonomiku” (111011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W ramach wizytacji kanoniczne w Parafii Katedralnej w Siedlcach odwiedziłem dziś Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Siedlcach, popularnie zwany Ekonomikiem. Odbyło się spotkanie z Młodzieżą szkolną i z Nauczycielami. Młodzież przedstawiła recital Psalmów i piosenek nawiązujących do Osoby i dzieła bł. Jana Pawła II.

W nawiązaniu do Psalmów podjąłem temat „ekonomii Bożej” – w szczególności odwołując się do Psalmu 139 a zwłaszcza do Psalmu 23 – czyli Pan jest moim Pasterzem.

Pierwszy element to prawda i doświadczenie, że Pan mnie zna, jest obecny w moim życiu i należę do Niego. Odkrywam, że nie mogę przed Nim uciec i nawet, gdy On doprowadza do pewnej konfrontacji mojego życia z Nim, to jest to zawsze dla mojej korzyści. On chce dla mnie dobrze i zawsze mnie znajdzie.

W Psalmie 23 natomiast zarysowuje się możliwość dwojakiego rozumienia i przeżywania Bożej ekonomii. Upraszczając można to tak przedstawić:

Jedna to takie pojmowanie, że Pan mi wszystko zabezpiecza wszystko według moich zachcianek i stale jest mi czego potrzeba i nawet jeśli „wszystko” mam, to stale mi czegoś brakuje. Nienasycone jest bowiem serce człowieka.

Druga zaś to taka, że uczę się od mojego Pasterza, że nie wszystko muszę mieć tak, jak to mi się wydaje. On uczy mnie ‑ i ja to przyjmuję ‑ zarówno korzystać z bogactwa Jego darów jak też i tego, że ja nie wszystko muszę mieć według moich upodobań i zachcianek. On zresztą jako Pan wszystkiego, przeżył bardzo wiele momentów braku a nawet „obnażenia” ze wszystkiego – aż do krzyża. Jednak zmartwychwstał i obdarzył nas Duchem Świętym.

Ta ekonomia jest ekonomią, która zawsze się sprawdza: jest w niej zawsze dobry rachunek (bilans) i pozwala wytrwać w każdej sytuacji.

Zachęcam Uczniów i Nauczycieli do kontynuowania naszej rozmowy.

Pozdrawiam wszystkich!

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

7 komentarzy

  1. Co Ksiądz Biskup sądzi o odpisie od podatku na rzecz kościołów i związków wyznaniowych w zamian za likwidację Funduszu Kościelnego?

    #1 EDYTA
  2. Ad #1 EDYTA
    To nie jest pytanie, na które można dać odpowiedź w krótkiej wypowiedzi. Moja odpowiedź ma więc charakter orientacyjny.
    Wspomniana możliwość istnieje i pod wieloma względami jest dobra. Tak jest – w różnych wydaniach – w niektórych krajach. Takie rozwiązanie byłoby prawdopodobnie korzystne także pod względem finansowym.
    Fundusz Kościelny jest tworem dość dziwnym i jest z nim wiele problemów. Aby jednak wspomniane rozwiązanie mogło zostać wprowadzone, musi zostać dokonanych wiele ustaleń. Jest to temat dyskutowany w ramach KEP.
    Bp ZbK

    #2 bp Zbigniew Kiernikowski
  3. Przyznam,ze pierwszy raz spotkałam sie z pojęciem ekonomii bożej.I tak jakoś mało ekonomia łączyła się dla mnie z Bogiem.Powiedzialabym,ze można Boga szukac wszędzie ,ale w ekonomii?. Współczesna ekonomia- jeśli przyjąć że są to relacje m. kupujacymi i sprzedającymi uprzywilejowuje tych, którzy mają kapitał. A bóg przecież nie patrzy na bogactwo.
    Z ciekawością wysłuchałam więc rozważań ks. biskupa na temat bożej ekonomii i zaciekawiona tematem poglębilam wiedzę korzystając z zasobów internetowych. Z zamieszczonej w blogu ks. biskupa inerpretacji pojęcia, to drugie wydaje mi sie bliższe.

    #3 nauczyciel
  4. Myślę, że bardzo wielu ludzi żyje według tej drugiej teorii pojmowania Bożej ekonomi. Nasi uczniowie pochodzą w dużej mierze z niezbyt zamożnych rodzin wiejskich, nie mają jednak kompleksów, poczucia niższości, są zadowolonymi z życia młodymi ludźmi. Cieszą się tym co maja mimo, że nie stać ich np. na wyjazd do teatru czy na zagraniczną wycieczkę. Chodząc do technikum muszą opanować dużo więcej materiału, uczyć się skomplikowanych przedmiotów zawodowych aby zdobyć zawód, iść do pracy , usamodzielnić się, studiować (często zaocznie) i realizować swoje marzenia. Bo jak każdy mają marzenia tylko skromniejsze, mniej wyrafinowane. My nauczyciele wspieramy ich w tym, pokazujemy swoim życiem właściwą drogę (tak mi się wydaje, że idę właściwą Bożą drogą), która nie jest usłana różami ale prowadzi do Bożego celu.
    nauczycielka ZSP nr 2

    #4 Jolanta
  5. Ad #4 Jolanta
    Pani Jolanto!
    Dziękuję za głos.
    Najpierw zaznaczam, że w tych pojęciach „ekonomii” nie chodzi (przynajmniej nie przede wszystkim czy nie na pierwszym planie) o to, czy ktoś jest mniej czy bardziej zasobny.
    Następnie próbuję przybliżyć bardziej pojęcie „ekonomia” w odniesieniu do działnia Bożego i sytuacji człowieka.
    Naturalnie nie jest to dokładnie, co nasze pojęci ekonomii zacieśnione do spraw „gospodarczych”. Ekonomia w pojęciu biblijnym to oprócz tego aspektu materialnego, ma znaczenie planu i zamysłu Bożego. To Bóg ma swój plan, czyli swoją ekonomię. Jej podstawowe dwa etapy to Stary i Nowy Testament. Najpierw przygotowanie, jakie miało miejsce w czasie Starego Testamentu. Była to ekonomia oparta na zapowiedzi i formie jej realizacji w oparciu o Prawo. Na tym etapie ekonomii okazało się, że nie jest ona „wystarczająca”.
    Dopiero wydarzenie zbawcze dokonane w Jezusie Chrystusie, gdy On „poddał się” owej „niewystarczającej” fazie ekonomii i przyjął krzyż oraz przez zmartwychwstanie otworzył nową drogę. To jest już pełna ekonomia, której nośnikiem jest Ewangelia. Polega ona na przyjęciu daru (łaski) zbawienia przez wiarę. Ta ekonomia wprowadza człowieka w umiejętność przyjmowania w posłuszeństwie wszystkiego, w co wprowadza Pasterz (Ukrzyżowany i Zmartwychwstały Chrystus).
    Na ile to ktoś przyjmie w wierze i wie, że ten Pasterz, który wprowadza w darmową ekonomię i ją realizuje, prowadzi go dobrze we wszystkim, to w nim się spełnia właśnie to, że mu nigdy niczego nie braknie, że będzie przeżywał „bogaty stół” na oczach swych wrogów, nawet jeśli faktycznie będzie nie będzie miał wszystkiego, co świat mówi, że powinien mieć itp. O tym mówiłem, jako o tym drugim sposobem przeżywania swej drogi życiowej przez kroczenie za Pasterzem – zgodnie z Psalmem 23. .
    Zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe i nie zawsze zbiega się z naszymi powszechnie przyjętymi schematami myślenia, jakie łączymy z pojęciem ekonomia. Dotyczy to bowiem dziedziny wiary – i to wiary dojrzałej.
    Święty Paweł przeżywał to (zob. np. Flp 4,12) i uczył tego, czego świadectwo mamy szczególnie w jego Listach do Kolosan i Efezjan (zob. Kol 1,25 – w BT jest użyte słowo „Boże włodarstwo”; Ef 1,10 – przełożone jako „Boże dokonanie”; 3,2.9 – „plan”; także w 1Tm 1,4).
    Może będzie kiedyś okazja o tym więcej porozmawiać.
    Pozdrawiam i proszę o przekazanie pozdrowień młodzieży!
    Bp ZbK

    #5 bp Zbigniew Kiernikowski
  6. Niedawno spotkałam się z jeszcze innym aspektem „Bożej ekonomii”, mianowicie czytając o jałmużnie.
    Otóż w Biblii początkowo nie używało się tego słowa, lecz mówiono o tym, by być dobrym dla ludzi, by udzielać innym ze swego majątku, a wszystko właśnie według Bożej logiki, aby być jedno z Nim. Na przykład po ludzku dawanie pieniędzy pijakowi wydaje się być błędem, ponieważ on i tak wszystko przepije, zmarnuje i jeszcze sobie zaszkodzi, bo będzie bardziej pijany.
    Ale patrząc na to z takiego punktu, że może ten człowiek jutro umrze – to wtedy nie będzie miało żadnego znaczenia jego trochę lepsze zdrowie i te trochę zaoszczędzonych pieniędzy. Natomiast doświadczenie tego okruchu miłości, że ktoś dał mu wbrew sprawiedliwości po ludzku i wbrew rozumowi trochę pieniędzy, okazał mu dobroć, może mieć wielkie znaczenie. Jest okazją, że ten, który tej miłości doświadczył na ziemi, potem uwierzy w miłość i przebaczenie samego Boga, przyjmie je i pójdzie do nieba.
    I będziemy zdziwieni spotykając go tam, jak to tu kiedyś ładnie ktoś napisał.

    #6 AnnaK
  7. W nawiązaniu do tematu „ekonomii Bożej”, czyli Pan jest moim Pasterzem sądzę, że większość ludzi pojmuje ekonomię według tej drugiej teorii pojmowania Bożej ekonomii i chciałoby tak postępować. Ja też uważam, że ta ekonomia zawsze się sprawdza, że Stwórca to najlepszy ekonomista, który sporządził dobry bilans, w którym wszystko jest zrównoważone. Jednak życie nie jest tylko w kolorach czarno-białych. Ludzka grzeszność powoduje zachłanność, chciwość, egoizm. Co roku na świecie bilion ton żywności marnuje się, a co siódmy mieszkaniec globu cierpi głód. Producentom bardziej opłaca się wyrzucić żywność niż obniżyć ceny. Mówimy, że przyczyną kryzysu na świecie są między innymi zmiany klimatyczne, a przecież to zachłanność człowieka przyczynia się do dewastacji środowiska naturalnego i zmian klimatycznych. Człowiek chce przechytrzyć Boga, eliminuje etykę w ekonomii, w biznesie i przewrotnie mówi, że ufa Bogu. Młodych ludzi uczy się przedsiębiorczości w działaniu, ale może za mało mówi się o etyce w przedsiębiorczości. Z drugiej strony ludzie potrafią współczuć innym, pomagać konkretnie – świadczą o tym liczne wolontariaty wśród młodych ludzi.
    Myślę, że gdybyśmy prawidłowo pojmowali ekonomię Bożą i według tych zasad postępowali o wiele lepiej byłoby na świecie i nie byłoby kryzysów, głodu i wojen.

    #7 Nauczycielka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php