W 20 Niedzielę roku A czytamy ewangelię o kobiecie kananejskiej, która podeszła do Jezusa prosząc o pomoc(Mt 15,21-28). Stało się to poza terytorium Izraela – w okolicach Tyru i Sydonu. Uczniowie, słysząc wołającą o pomoc kobietę i widząc, że Jezus na jej wołanie nie reaguje, odbierali ją jaką natrętną i prosili, by ją odprawił. Ta kobieta spotkała się więc z tym, co mogła odebrać nawet ze strony Jezusa jako obojętność czy brak zainteresowania z Jego strony jej życiową prośbą i z brakiem zrozumienia a nawet wprost z odrzuceniem ze strony otoczenia Jezusa. Ona jednak, mając świadomość, córka jest ciężko dręczona przez złego ducha i że nikt jej nie jest w stanie pomóc, nie zważała na te wszystkie przejawy braku zrozumienia jej sytuacji i wołała:     

«Panie, dopomóż mi!»
Jezus jednak odparł: «Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom».
A ona odrzekła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów».
Wtedy Jezus jej odpowiedział: «O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz! »
(Mt 15,25-28).  

Zauważamy, że cały tenor czy cała dynamika zdarzenia w pierwszej fazie zmierzały do tego, aby prośba tej kobiety nie została uwzględniona. Była poganką. Jezus najpierw nie reagował na jej wołane o litość. Uczniowie domagali się jej oddalenia (tak zazwyczaj interpretujemy prośbę uczniów; chociaż nie można wykluczyć sensu: spraw to, o co ona prosi; czasownik grecki „apo-lyo” oznacza dosłownie: odwiązać, uwolnić, ale także może oznaczać odkupić i zbawić itp.). Wreszcie Jezus dał jej odpowiedź, która mogłaby ją pogrążyć w beznadziei. Ona jednak nie zrezygnowała. Nie poczuła się też dotknięta czy obrażona tą tak twardą i w pewnej mierze dyskwalifikującą wypowiedzią Jezusa o zabieraniu dzieciom chleba na rzecz psów. Zdawała sobie zapewne sprawę, że nie miała innego wyjścia jak rozgrywać wszystko do końca stawiając jakby na jedną kartę.   

1. Gotowość przyjęcia poniżenia

Nie patrzyła na siebie, na to, co nazwalibyśmy dobrą reputacją. Ona zaakceptowała swój stan i to, że nie miała prawa do skorzystania z pomocy ze strony Jezusa. Nie zrezygnowała jednak z dalszego proszenia mimo wszystko a nawet jakby wbrew wszystkiemu. Stanęła w swojej niemocy, w swoim stanie nie posiadania praw i racji. W tej sytuacji nie straciła woli i determinacji zwracania się do Jezusa za wszelką cenę. Nawet za cenę bycia potraktowaną jak nic i jak ktoś, kto musi przełknąć najbardziej gorzką przysłowiową „pigułkę”. O tym pisałem już więcej w jednym z rozważań któryś rok wstecz.

2. Wiara

Znamienne są słowa Jezusa, który właśnie tę postawę kobiety poganki, pozbawionej wszystkiego, co mogłoby gwarantować spełnienie przedstawianej prośby, nazywa wiarą – to wielką wiarą. Czyni to z podziwem i jakby z wykrzyknikiem: O kobieto! Wielka jest twoja wiara.

Dotykamy w tym tego, co stanowi istotę wiary. Ta kobieta została pozbawiona wszystkiego, niejako obnażona ze wszystkiego i pozwoliła na to, by tak się stało. Nie broniła siebie. Uznała swój beznadziejny stan. W tej sytuacji pozostało jej jedno: iść nadal bez względu na cokolwiek w kierunku Jezusa i tylko od Niego oczekiwać pomocy. Jej słowa prośby: najpierw „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida!” a następnie wołanie „Panie, dopomóż mi” są bezwarunkowym wyznaniem, że tylko od Jezusa może otrzymać pomoc i zbawienie.

W swoim wołaniu kobieta używa czasownika boetheo, który wyraża wołanie o pomoc tak, jak to jest powiedziane o wołaniu Macedończyka, którego we śnie widział św. Paweł, i który wołał do niego: Przyjdź i pomóż nam. Co możemy nawet rozumieć w kontekście całego przesłania Dziejów Apostolskich i misji św. Pawła jako wołanie o zbawienie (zob. Dz 16,19). Jest to wołanie w sytuacji zagrożenia, jak to odbierali przeciwnicy św. Pawła przywołując pomoc dla obrony czystości w obliczu zagrożenia pogwałcenia przepisów świątynnych: wołali wtedy tak, jak zagrożeni bezpośrednim nieszczęściem „Na pomoc!” (zob. Dz 21,28; por też 2 Kor 6,2; Hbr 2,18;Ap 12,16).

To wszystko prowadzi nas do konkluzji, że ta kobieta, która bardzo potrzebowała pomocy, wyciągała rękę nie zważając na nic i nie patrząc na żadne upokorzenie, całkowicie zawierzyła się woli Jezusa. Tylko w Nim widziała jedyne źródło i możliwość pomocy. Wołała do Jezusa: „Na pomoc!”, mimo że wszystko i wszyscy ‑ i do pewnego momentu także sam Jezus – okazywali niechęć w udzieleniu jej tej oczekiwanej przez nią pomocy. Można to porównać z tym co św. Paweł powiedział o Abrahamie, że wbrew nadziei uwierzył nadziei (Rz 4:,8). W pewnym sensie możemy dostrzegać podobieństwo w postawie tej kobiety do postawy Abrahama. Nic dziwnego, że Ojcowie Kościoła wiążą tę scenę z wprowadzeniem do Koćcioła pogan, którzy uwierzyli w Ewangelię. Chociaż widzą to tylko jako zapowiedź i rezerwują to na czasy Apostolskie, po Wniebowsząpieniu Jezusa. 

3. Niech ci się stanie, jak chcesz!

Warto zwrócić uwagę na jeden szczegół, który – jak mam nadzieję – nie zostanie tutaj przeze mnie przeinterpretowany a przez odbiorców nie zostanie źle zrozumiany. Zazwyczaj przy cudach uzdrowień, jakie Jezus spełniał na prośbę ludzi, mówią do niech: „wiara twoja / wasza cię / was uzdrowiła” (Mk 5,34; 10,52; Łk 17,19; 18,42) albo: „niech wam się stanie według waszej wiary” (Mt 9,29). To wiara i odwołanie do wiary był wskazane jako „miara” uzdrowienia i spełnionej prośby. Tutaj Jezus mówi do kobiety poganki: „niech ci się stanie, jak chcesz!

Możemy więc widzieć, że owa sytuacja „wbrew nadziei”, w jakiej się znalazła owa kobieta i jak była potraktowana przez „wierzących” uczniów z otoczenia Jezusa, a nawet prze samego Jezusa, stała się dla niej okazją do tego, by ostatecznie ze strony Jezusa nie tylko otrzymać uznanie jej wielkiej wiary, ale także obietnicę i zapewnienie, że ma się stać to, o co prosi. A właściwie ma się stać według tego, jak ona chce. Dostrzec można w tym powiedzeniu Jezusa, jakby wielkość czy miarę cudu: jest nią to, co ta kobieta chce. Jezus jakby zakładał, że wszystko, o co ta kobieta prosi – a właściwie wszystko, co ona chce, może powinno się stać, bo ona ma tak wielką wiarę, czyli tak wielkie i niepodzielnie odniesienie do Jezusa. Wszystkich innych możliwości oparcia się na czym kolwiek już została pozbawiona. Jets jakby kolokwialenie mówiąc: ze wszystkiego, o oznacza ludzkie możliwości „oskubana”.  

Święty Chryzostom komentując ten fragment ewangelii odnosi słowa Jezusa skierowane do kobiety: „niech ci się stanie, jak chcesz”, tak jakby ono były zrównane do tego, co stało się w akcie stworzenia: „Bóg powiedział, niech się stanie, i tak się stało” . Stało się tak, jak Bóg zechciał. Teraz – naturalnie jako refleks wiary – ma się stać to, co owa kobieta zechce.

Jeśli potraktujemy to serio, to widać, że przy okazji tak wielkiego („pozornego”?) rozdźwięku między wolą Jezusa a prośbą kobiety, jak to widać w pierwszej fazie tego opowiadania, ostatecznie mamy do czynienia jakby z utożsamieniem się woli Jezusa z wolą owej kobiety, która prosiła o uwolnienie swej córki z udręk szatana. Co więcej – jest możliwe odniesienia do stwórczego aktu Boga.

Czy nie możemy w tym widzieć wielkiego objawienia wobec narodów pogańskich dręczonych bożyszczami i złym duchem i zaproszenia ich do udziału w zbawieniu, które – chociaż najpierw skierowane do synów Izraela – ostatecznie jest skierowane właśnie do tych, którzy dręczeni, nie mają wyjścia i proszą. Wołanie tej kobiety to też wołanie Kościoła za tymi „córkami” z pogaństwa – takim jest, albo takim powinno być. Jezus, w swojej zbawczej woli, w takich sytuacjach mówi do człowieka, który w Nim pokłada całkowitą i jedyną nadzieję: niech ci się stanie, jak chcesz! Jest to przedziwny wydźwię komunii między Jezusem a człowiekiem. Jets obraz i nakreślenie tego, co czego Jezus prowadzi tych, którzy Go prawdziwie spotykają mimo wszystko i czasem wbrew wszystkiem. Jest obraz tego, że w człowieku, który przyjmie taką postawę, dokonuje się dziło Boga.

Jako uczniowie Jezusa musimy sobie stawić pytanie, czy my dzisiaj mamy w wystarczającym stopniu tego ducha Jezusa z końcowej części opowiadania. Czy też może odwołujemy się do przywileju, który przywołał w pierwszej fazie wydarzenia Jezus, że najpierw nam (już wybranym) się należy uzdrowienie / zbawienie. Czy może odgrywamy rolę uczniów, którzy chcą mieć spokój i mówią (swoim działaniem, po cichu itp.): odpraw ją!

Są to delikatne i stanowcze wezwania ewangelizacyjne, które nie zawsze są rozumiane które dla „bliskich” Jezusowi często nie są wygodne. Mamy sporo do przemyślenia, gdy stajemy w różnych sytuacjach, kiedy ktoś woła do nas: Na pomoc! Dopomóż mi! Niezależnie od tego, o co chodzi w punkcie wyjścia, zawsze może to doprowadzić do doświadczenia wiary, jeśli znajdą się uczniowie Jezusa, którzy będą działać w Jego duchu. ajko uczniowie Jezusa stoimy zawsze wobec możliwości przyzwalania i współpracowania z dziełem Boga, lub „odprawiania” wszystkiego, w sposób mniej czy bardziej formalny, dla naszego spokoju.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

73 komentarze

  1. Podstawą uleczenia jest wiara ze strony osoby chorej /potrzebującej. Tylko WIARA może /nie musi/ dostąpić uzdrawiającej / zbawczej łaski.

    #1 Ka
  2. Kiedyś, gdy staniesz przed Majestatem Boga On nie będzie Cię pytał czy chodziłeś do Kościoła czy słuchałeś nauki rodziców, czy wierzyłeś tradycji i wypełniałeś zwyczaje liturgiczne kościoła i obrzędy. Nawet nie zapyta Cię czy wierzyłeś w Niego, ale zapyta Cię, co zrobiłeś z Jezusem i Moim Słowem.

    Ta refleksja powinna pobudzić Cię do pewnych przemyśleń nad swoją przyszłością, zgodną z pragnieniem Boga, ale zależną od Twojej obecnej decyzji.

    Dlatego zachęcamy Cię do zainteresowania się poznaniem woli Bożej poprzez czytanie Pisma Świętego. Nasz „Kościół Ewangeliczny” zbudowany jest na bazie tej Świętej Księgi, a w szczególności Dobrej Nowiny o Zbawieniu, czyli Ewangelii zawartej w Nowym Testamencie. W kościele tym możesz poznać Słowo Boże, Jego wolę, drogę do zbawienia i istotę chrześcijaństwa. Możesz dostąpić prawdziwej relacji z Bogiem poprzez uznanie Jezusa Chrystusa swoim Panem i Zbawicielem! Nie zwlekaj:

    Ew.Jana 3,3

    A Jezus rzekł do niego: Zaprawdę, zaprawdę mówię ci, jeżeli ktoś nie narodzi się ponownie, nie będzie mógł ujrzeć królestwa Bożeg.

    I list św. Jana 5,12

    Ten, kto posiada Syna, posiada także życie, a kto nie ma Syna Bożego, w tym nie ma również życia”

    #2 chani
  3. Doświadczyłam już kiedyś odpowiedzi Boga „Niech Ci się stanie , jak chcesz” , bo bardzo natarczywie o to prosiłam .Nie wyszło mi to jednak na dobre , bo słaba była moja wiara – nie uwzgledniająca woli Bożej.
    To doświadczenie wiele mnie jednak nauczyło .

    #3 Tereska
  4. #1
    Ka, a co z ludźmi, ktorzy są niewierzący, a przecież też zdrowieją?

    #4 basa
  5. #3 ale czy na pewno ,, nie wyszlo ci to na dobre,,???? jak pamiętasz o tym i dało ci to do myślenia i z pewnością wpłyneło na twoje życie duchowe….przynajmniej to tylko jeden z aspektow pozytywnego działania… i przypomnienie,ze złe w dobro sie przemienia …pozdrawiam … PANIE DOPOMÓŻ MI.. wołam kilkanaście razy dziennie..dodając JEZELI TY UWAŻASZ TO ZA SLUSZNE pomoc przychodzi zawsze choć nie zawsze w takiej formie jak ja bym tego chciala 🙂

    #5 Ba
  6. Piękną homilię powiedział na temat tej Ewangelii ks. Maciej Zachara.
    Zwrócił on uwagę na wielką pokorę tej kobiety, a następnie odniósł to do naszej wiary i tego, że my często uważamy, że coś się nam od Pana Boga należy. Pomyślałam sobie: Ja tak nie myślę.
    I Pan Bóg prawie natychmiast pokazał mi prawdę.
    To był ostatni dzień rekolekcji.
    Niestety Eucharystia się opóźniła.
    I gdy musiałysmy wyjść przed jej końcem, uświadomiłam sobie, że ja właśnie tak myślałam: Ona mi się należy.
    Byłam pewna, że zdążymy na niej być i nawet nie poprosiłam wcześniej Pana Boga, aby pozwolił nam na niej być…
    A Pan Bóg pokazał, że nic mi się nie należy.
    Jak powiedział ks. Zachara – należy mi się odrzucenie.
    Jednak ponieważ Pan Bóg jest bardzo dobry, podarował mi chociaż okruszki.
    Cieszę się z każdego fragmentu tej Eucharystii, na której pozwolił mi być. Cieszę się z tej homilii, której pozwolił mi wysłuchać.
    Okruszki okazały się bardzo hojne. 🙂

    #6 basa
  7. „Matka Boża zasnęła”
    Oto jest klucz, który otwiera bramę Królestwa Niebieskiego: qui facit voluntatem Patris mei qui in coelis est, ipse intrabit in regnum coelorum — kto spełnia wolę mojego Ojca… ten wejdzie!

    Assumpta est Maria in coelum: gaudent angeli! – Bóg wziął Maryję z ciałem i duszą do nieba; radują się Aniołowie!

    Tak śpiewa Kościół. I my również w radosnym nastroju rozpoczynamy rozważanie tajemnicy tej dziesiątki różańca.

    Matka Boża zasnęła. Wokół Jej łoża zgromadziło się dwunastu Apostołów. Miejsce Judasza zajmuje Maciej.

    I my, dzięki łasce, którą wszyscy uznają, również jesteśmy przy Niej.

    Lecz Jezus pragnie mieć swoją Matkę z ciałem i duszą w Niebie. Dwór Niebieski w całej okazałości wita Matkę Bożą. Ty i ja – nadal pozostając dziećmi – chwytamy tren wspaniałego niebieskiego płaszcza Dziewicy i dzięki temu możemy oglądać tę cudowną scenerię.

    Trójca Przenajświętsza przyjmuje i oddaje cześć Tej, która jest Córką, Matką i Oblubienicą Boga…

    #7 sławek
  8. Czymże jest poniżenie ludzkie w stosunku do tak wielkich spraw?Tymczasową uciechą poniżających /za którą zapłacić trzeba/.Brudem nad którym nie warto przystawać.

    #8 Ka
  9. Do XIII wieku wola była intelektualnym pożądaniem, skierowanym ku jakiemuś przedmiotowi, czyli odczuwana była jako duchowa tęsknota, powab, pragnienie. Potem pojęcie woli zmieniło się we władzę wyboru obojętną wobec swojego przedmiotu. O ile tęsknoty sobie nie wybieramy o tyle stanowimy o swoich decyzjach. Stąd powstała via moderna – duchowość polegająca na wyrzekaniu się swojej woli i szukaniu woli Bożej, czyli na sztuce podejmowania odpowiednich decyzji. Problem „tracenia siebie” został rozwiązany ale co z zyskiwaniem? Tymczasem perykopa ewangeliczna mówi: „„niech ci się stanie, jak chcesz!”.

    #9 Włodzmiez Kowalik
  10. „Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”.Dziwna to diagnoza i jakże prawdziwa dla mnie.Każdego dnia jestem dręczony przez złego ducha a co najgorsze jestem bez silny wobec tego ducha.Czy tu chodzi o krzyż czy też szukanie za wszelką cenę wolności od krzyża.Sam nie wiem co dla mnie lepsze,wiem jednak,że w krzyżu Chrystusa jest mój ratunek. Pozdrawiam janusz f.

    #10 baran katolicki
  11. #4,6 Baso ,odpowiedź masz i w tym temacie przez Ks.Biskupa zawartą i w okruszkach też.

    #11 Ka
  12. @ chani
    w swoim „Kościele Ewangelicznym” poznajesz jedynie zapis działania Boga w historii i życiu innych ludzi. Poznaj Żywe Słowo Boga – Jezusa obecnego w Kościele od samego jego początku. Mam nadzieję, że katechezy x. biskupa pomogą Ci w tym.

    #12 abolicjant
  13. # Ba
    Masz rację , to doświadczenie jest dla mnie wielkim darem.
    Wierzę ,że będzie też darem dla mojej córki,która na moją wielką i żarliwą prośbę została uzdrowiona na ciele /niestety upadła duchowo/.
    Pisząc ” nie wyszło mi to na dobre” powinnam napisać ,że nie wyszło to na dobre dla córki.
    Ale teraz wiem i wierzę ,że Pan Bóg ma swój plan wobec niej i dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.
    Wiele zleży od mojej wiary „niech ci się stanie tak , jak uwierzlaś ”
    pozdrawiam

    #13 Tereska
  14. Medytując nad postawą kobiety kananejskiej zauważam jeszcze jedno. Jej wiara jest odarta z pychy. Janusz – baran katolicki – powiedział na tym forum – najlepiej nie przeszkadzać. W rozmowie z Jezusem pycha bardzo przeszkadza. Ksiądz proboszcz mówiąc o św. Maksymilianie Kolbe – powiedział chciał dla Niepokalanej zetrzeć się na proch, i osiągnął co chciał.
    Patrzę na swoje życie i pytam sam siebie: ile w nim było chęci posiadania dla siebie, szukania swojej chwały? Wbrew pozorom szukanie siebie zabija człowieka,pompowanie siebie próżną chwałą, przypisywanie sobie tego co robimy dla Jezusa oddala nas od Niego, trzeba nam się z tego odrzeć.

    Postawa Maryi – Wielbi dusza moja Pana – zapytam za co? za stajenkę betlejemską, za ucieczkę do Egiptu, za śmierć Syna. Jakże nam ciężko dziękować Panu Bogu za wszystko

    #14 pawelpiotr
  15. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego.
    Z dzisiejszej Ewangelii – jakże to trudne dla nas wszystkich.
    Ucho Igielne to po prostu jedno z przejść w murze otaczającym plac świątyni w Jerozolimie. Przejście tak wąskie, że z trudem przechodził przez nie człowiek.
    Dać się prowadzić Jezusowi jak wielbłąd – całkowicie Jemu zaufać. Zrzucić z siebie cały ciężar życia – po co nam te wszystkie troski i problemy, być oddartym z życia jak kobieta kananejska, żyć w dziękczynieniu jak Maryja.
    Wydaje mi się, że każdy z nas ma do przejścia swoje ucho igielne, żeby wejść do Jerozolimy, do miejsca przebywania z Bogiem.
    Zobaczcie na taka scenę z filmu – panna z bogatego domu – biała, wchodzi na swój bal z murzynem ze slamsów, społeczeństwo balu jest zszokowane.
    Często jestem z dzieckiem na placu zabaw i tam już tworzą się podziały, segregacja dzieci bogate i biedne.
    Jaki jest nasz filtr patrzenia na ludzi

    #15 pawelpiotr
  16. Natomiast o. A. Pelanowski rozważając tę perykopę zwraca uwagę na to, że:
    1. kobieta prosi „dopomóż MI” – właściwie nie wiadomo, czy prosi o litość dla siebie, czy dla córki… cierpi jak córka… miedzy nią a córką istnieje niezwykle silna więź, nawet uzależnienie, jakie może się zdarzyć miedzy dwiema opuszczonymi kobietami (św. Mateusz nie wspomina o mężu kobiety);
    2. to uzależnienie może było powodem dręczenia córki. „Zbyt daleko posunieta bliskość emocjonalna grozi bowiem dużymi zranieniami, nadkontrolą, nadopiekuńczością, nadtroskliwością, podporządkowaniem, zatratą granic tożsamości dziecka, wymaganiami, szantażami emocjonalnymi, lękami, dominacją, itd. Te wszystkie okoliczności są sprzyjającą przestrzenią dla ataku demonów”;
    3. córkę uzdrowiła WIARA MATKI, więc być może było coś w matce, co powodowało, że jej córka była dręczona.
    Znam taką właśnie kobietę, która bardzo cierpi z powodu grzechów swojej córki. Ale jak czytam, czym objawia się uzależnienie widzę, że takie właśnie były relacje między nimi.
    Ta matka nie jest jeszcze w takiej desperacji, jak kobieta kananejska z tej ewangelii. Bo nie szuka pomocy u Boga.
    Bóg przychodzi do jej trudnej sytuacji (jak do TYRU – słowo tyr oznacza trudne położenie, przeciwności, kłopoty), ale ona nie wychodzi do Niego. Może wstydzi się prosić o litość, obawia tego, co powiedzą sąsiedzi. Może boi się przyznać przed sobą i innymi, że jednak nie wierzy w Boga (jak kananejka).
    Może ta trudna sytuacja jej córki jest dla niej drogą powrotu do Boga?
    Pozdrawiam 🙂

    #16 julia
  17. Pozdrawiam wszystkich.
    Czy jako protestant mogę napisać komentarz?
    Z Powazaniem i z Panem Bogiem

    #17 piotr
  18. Ad #17 piotr
    Proszę bardzo.
    Bp ZbK

    #18 bp Zbigniew Kiernikowski
  19. #15
    Poprzez ucho igielne przekazano nam trud z jakim muszą się zmierzyć bogaci by /kiedyś/ przejść.To dla nich wyzwanie!W ujarzmieniu „BOGACZA W NIM”,dopomóc mu może WIARA i BÓG.
    Błogosławieni biedni,kopani /już/ na okolicznych placach zabaw! 😀

    #19 Ka
  20. „wszystko, o co ta kobieta prosi – a właściwie wszystko, co ona chce, może powinno się stać, bo ona ma tak wielką wiarę, czyli tak wielkie i niepodzielne odniesienie do Jezusa”
    Skoro kobieta uznała w Jezusie prawdziwego Boga (upadła przed Nim) to znaczy, że nie będzie chciała niczego, co nie byłoby zgodne z Jego wolą…
    ………………
    Słyszę: „zachowujesz się jak S (syn), nie pilnujesz swoich spraw”…
    To miał być zarzut, ale w świetle tej ewangelii widzę, że jest to pochwała…
    Jeśli troszczę się o swoją relację do Boga – ze wszystkimi swoimi ważnymi sprawami sobie poradzę, czy zakończą się po mojej myśli, czy nie 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    #20 julia
  21. piotr;dzięki za pozdrowienie. janusz f.

    #21 baran katolicki
  22. Hop, hop chani,cytowany fragment Ewangelii nie upoważnia do wyciągania tak daleko idących wniosków.

    #22 lemi58
  23. #11 Ka
    Owszem. 🙂
    Ale jak to się ma do #1 ?

    #23 basa
  24. #12 abolicjant
    Ja mogę powiedzieć, że już poznałem Jezusa, On działa w moim życiu, przecież mi dał taką spaniałą obietnicę 🙂
    Sam nie wiem dlaczego tamten post przykleiłem z pewnej strony internetowej. Czasami najpierw działam a później myślę o konsekwencjach.

    #24 chani
  25. Czasami i ja mówię: „Jezu, ufam Tobie”, a robię po swojemu i jak na tym wychodzę? Marnie.
    Jezu, ufam Tobie, bardziej niż sobie – bo ja jestem nieobliczalny i jak dziecko zawszę coś popsuję.

    #25 chani
  26. Każdego chyba dotyka takie uczucie że coś się nam od Boga należy. Na początku kiedy pojawiły się u mnie ogromne problemy też tak myślałam. Boże dlaczego ja, to jest takie niesprawiedliwe. Usprawiedliwiałam się , że przecież jestem dobrym człowiekiem, więc za co. Mówiłam Bogu że mam plany na przyszłość chce zacząć stomatologie chce założyć rodzinę w przyszłości, więc nie ja, tylko nie to. Długo tak trwałam w swoim przekonaniu o mojej wyjątkowości. Nie wiem dlaczego ale w końcu zrozumiałam że na świecie jest miliony ludzi takich samych jak ja i nie jestem więcej warta od nich. Postawiłam sobie pewne pytanie Dlaczego ja? I odpowiedziałam sobie: a dlaczego nie? To mi dało do myślenia. Na poniedziałkowej Mszy znowu modliłam się o siebie, ale już inaczej, coś we mnie się zmieniło, będę to pielęgnować.

    #26 wioletta
  27. Wiem, ja po prostu bezmyślnie (co często mi się zdarza), przykleiłem cytat z pewnej strony.
    „Boże, Ty znasz moją głupotę
    i występki moje nie są zakryte przed Tobą.” (Ps 69,6)

    #27 chani
  28. Ze wszystkich modlitw, które są, najbardziej lubię odmawiać (a właściwie śpiewać) brewiarz.
    Przede wszystkim odśpiewuje Nieszpory, ale i inne Godziny (od czasu do czasu 🙂 )
    Po prostu lubię Psalmy i nimi się modlić.

    #28 chani
  29. #23 BÓG JEST WIELKI,a WIARA DOTYCZY ZAWIERZENIA.Omawiana w tekście kobieta,nie spełniała warunków do zainteresowania się problemem jej /poganka/ ,jednak – „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy…” ZIARNKO /to chyba niewiele?/,a daje albo raczej podkreśla moc jaka w nas wskutek wiary.

    #29 Ka
  30. #26 A to ciekawe wioletto,mnie nigdy nie wpadło do głowy że mnie osobiście coś się od Boga należy.I nadal nie wpada.Oczekuję sprawiedliwości tylko i wiem /już wiem/ że niepodobna się w tym temacie zawieść.Dobrze pomyślałaś,byli co również o to samo się modlili.Cierpliwości życzę.

    #30 Ka
  31. „obnażona ze wszystkiego i pozwoliła na to, by tak się stało” Kiedyś opisywałem historię, że przez złą inwestycję straciłem 100 tys zł. To pociągnęło szereg innych wydarzeń w życiu wymówiono mi kredyt na 400 tys zł, zamknięto linię na 40 tys zł, wszyscy partnerzy handlowi odwrócili się. Sprzedałem wszystko co miałem, żeby się ratować: samochód, złoto, kamery, aparaty, na biurku ogromna lista wezwań do zapłaty, znikąd pomocy, wszystkie drzwi zamknięte, przyjaciele zaczęli omijać szerokim łukiem, nie zauważać. Pogłębiło to tylko moją wiarę i ufność Panu Bogu – to co ludzkie jest bardzo zawodne. To w czym pokładamy ufność i nadzieję może zawodzić i wpędzać nas w depresje, Bo w czym jest nasza nadzieja: w zdrowiu? w sukcesie? w pomyślności? w powodzeniu? w przyjaźni? To wszystko po stokroć będzie nam oddane jak zaufamy i nadzieję nasza złożymy w Panu Bogu. Dzisiaj podniosłem się z kryzysu i upadku i bliska mi jest kobieta kananejska, ona ma córkę chorą i jest oddarta ze wszelkich złudzeń – pomocy szukała wszędzie.
    Było mi dane poznać w życiu człowieka (prezesa sądu), który ma chore dziecko Antosia – był z tym dzieckiem wszędzie (DANIA, USA) po całym świecie szuka pomocy, opowiadał mi, że jest nadzieja we Francji – przerabiają komórki AIDS i wszczepiają myszą i to powoduje narastanie hormonu, który u jego dziecka zanika . Modle się o uzdrowienie Antosia i was proszę też o modlitwę za niego – ostatecznie wszystko należy do Pana. Osobiście dziękuję Panu Bogu, że tyle pieniędzy straciłem i modlę się za tych którzy, tylko w pieniądzu pokładają ufność http://www.antoni.boleslawiec.pl/index.html

    #31 pawelpiotr
  32. #21 Baranku,ja też Cię pozdrawiam.Dobry z Ciebie człowiek.

    #32 Ka
  33. #26 Wiolett0,może posłuchaj wykładu Ks.Pawlukiewicza -Chcieć to móc.Rozjaśni Ci trochę.

    #33 Ka
  34. #30 Ka
    Myślę, że doświadczenie wioletty i moje jest w tym wzgledzie bardzo cenne.
    Jak pamiętasz #6, to ja myślałam zupełnie tak samo jak ty. 🙂 A Pan Bóg pokazał mi, że prawda jest zupełnie inna.
    Problem jest taki, że nikt lub prawie nikt z nas świadomie nie powie, że coś mu się od Pana Boga należy. Te oczekiwania leżą w głębszej warstwie podświadomości, często właśnie nieuświadomionej.
    Uświadomienie sobie tego doprowadza do bardzo cennego wniosku – zacytuję wiolettę „ale w końcu zrozumiałam że na świecie jest miliony ludzi takich samych jak ja i nie jestem więcej warta od nich.”
    To moje doświadczenie i myślę, że doświadczenie wioletty bardzo uczy nas pokory. 🙂

    #34 basa
  35. #29 Ka
    Twój post 29 jeszcze bardziej zaciemnił mi obraz.
    Jeśli ” Podstawą uleczenia jest wiara ze strony osoby chorej /potrzebującej.” ( #1), a „Omawiana w tekście kobieta,nie spełniała warunków do zainteresowania się problemem jej /poganka/” ( #29), dlaczego jej córka została uleczona?
    A właściwie skoro nie wierzyła to, po co prosiła?
    A może jednak wierzyła?
    Jeśli jednak wierzyła, mimo że była poganką z urodzenia, to nie daje to odpowiedzi na pytanie, a co z niewierzącymi.

    #35 basa
  36. Czy stworzenie może oczekiwać od Stwórcy, że coś mu się należy? To co mamy najcenniejszego to obietnica na życie wieczne, zawdzięczamy je męce i śmierci Jezusa Chrystusa. Nasze codzienne troski, porażki, sukcesy to tylko chwila. Tu na ziemi jestem tylko przechodniem. Pojawiam się i znikam. I choćby nikogo nie obchodziło to, że jestem wiem jedno Bóg wie, że jestem.

    #36 basia
  37. Zachęcam wszystkich do oglądnięcia reportażu jak matka walczy o dziecko. Jak się cieszy każdym jego ruchem i gestem. Wystarczy wpisać w googole: Antoś Kasperek Bolesławiec i proszę Was za przyczyną Sługi Bożego Wilhelma Pluty o modlitwę za tą rodzinę.
    MODLITWA O BEATYFIKACJĘ

    Wszechmogący Wieczny Boże w Trójcy Jedyny, prosimy Ciebie wynieś na ołtarze Sługę Twojego Biskupa Wilhelma Plutę, który przez sposób swego życia przypomniał wiernemu Ludowi Dobrego Pasterza Jezusa Chrystusa zatroskanego o zbawienie ludzi i zostawił nam wzór miłości do Bogarodzicy i Świętych Pańskich. Niech przykład Jego miłości z Ciebie Boże czerpanej i w Tobie dawanej bliźnim, będzie światłem dla nas i następnych pokoleń. Za wstawiennictwem Sługi Twego Biskupa Wilhelma Pluty udziel mi łaski uzdrowienia Anotsia Kasperek, o którą Cię pokornie proszę. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

    Ojcze nasz
    Zdrowaś Maryjo
    Chwała Ojcu

    #37 pawelpiotr
  38. „niech ci się stanie jak chcesz” – podkreślenie tych słów przez Księdza Biskupa pokazuje wielką miłość Jezusa do tej kobiety. Mimo wcześniejszego chłodu. Może wcześniej Jezus tak samo kochał ją a to zachowanie miało pobudzić ją do wiary tak dużej, która była konieczna dla uzdrowienia.
    W każdym razie ja jestem pełna uznania dla tej matki która nie odepchnęła od siebie takiego dziecka i nie wstydziła się tylko szukała ratunku. Miała wielką pokorę.
    Poruszają mnie też te słowa o ewangelizacji i o tych ludziach udręczonych przez różne złe duchy przez ten światowy sposób myślenia i życia. W szczególności przypomina mi się reportaż z Afryki gdzie ludzie dotknięci chorobą wypędzają jakieś małe dziecko z tego domu, wypędzają z wioski wmawiając mu że jest złe i jest diabłem i jest winne tej choroby. Te porzucone dzieci zbierają znachorzy i torturują je, przypalają biją, nie dają zasnąć w nocy bo w nocy działa diabeł.
    Płakałam gdy to oglądałam.
    Wolontariusze zrobili tam przedszkole i niektóre dzieci udało się uratować np. 3-4 letnia Maria która dopiero po długim czasie zaczęła się uśmiechać!

    #38 AnnaK
  39. #35 Myślę że wszystko moim zdaniem zostało już czytelnie tu wyjaśnione.Wróć Baso do podtytułów Ks.Biskupa.Nikt z nas nie może z całą pewnością stwierdzić co dzieje się z duszą i wolą człowieka w momencie śmierci.Ateista,chrześcijanin czy inny buddysta to człowiek przecież i jak śmierć,”Boży osąd” /nie wiemy jak to będzie/ dotyczy nas wszystkich na równi.Zdamy relacje,a na poprawki poprzez ciężką pracę,miłosierdzie dla bliźnich,sprawiedliwość, będzie za późno.Jak tą pogankę,p.Jezus wybawi niejednego ateistę jak super się tu w ciele człowieka spisywał 😀

    #39 Ka
  40. #39 Ka
    Ja rozumiem wpis Ks. Biskupa.
    Ja nie rozumiem, co ty chciałaś powiedzieć.

    #40 basa
  41. W gruncie rzeczy #1 to chyba było zbyt wielkie uproszczenie z czego zrobiło się tylko niepotrzebne zamieszanie.
    Zresztą z powodu mojej winy…
    Jestem czasami zbyt dociekliwa i za bardzo chcę dotrzeć do tego, co autor ma na myśli.

    #41 basa
  42. Myślę, że ani zdrowia, ani choroby nie należy uzależniać od wiary.
    Grozi podejściem – wierzę, więc należy mi się zdrowie.
    Natomiast wiara może pomóc w przyjęciu choroby, życiu z nią, pokonaniu jej, przyjęciu śmierci.
    W zależności od tego, co Pan Bóg zechce podarować człowiekowi…

    #42 basa
  43. „Mamy sporo do przemyślenia, gdy stajemy w różnych sytuacjach, kiedy ktoś woła do nas: Na pomoc! Dopomóż mi! Niezależnie od tego, o co chodzi w punkcie wyjścia, zawsze może to doprowadzić do doświadczenia wiary, jeśli znajdą się uczniowie Jezusa, którzy będą działać w Jego duchu”
    Myślę sobie, że doświadczenie wiary może stać się udziałem nie tylko wołającego o pomoc, ale i tego, kto zdecyduje się zrobić krok w kierunku wołającego. Choć może na początku nie ma ochoty na pomoc.
    ………………………
    Lubię być niezależna, o nic nikogo nie prosić. Wiem, że to nie jest dobre…
    Czasem jednak muszę prosić: „Dopomóż mi!”
    Spotykam się z różnymi odpowiedziami – nie wszyscy chcą pomóc.
    Tłumaczą swoją decyzję w różny sposób: brak czasu, ważniejsze obowiązki, przecież sama sobie poradzę… Po prostu trzymają się kurczowo swojego życia, nie chcą stracić ani sekundy.
    Wtedy jest mi ich żal. Bo tracą szansę, by odkryć w sobie ducha Jezusa… Pozostają zasmuceni przemijaniem, którego i tak nie unikną…
    🙂

    #43 julia
  44. #35,basa,Ka;wiara to nie wszystko.Sama wiara morze góry przenosić ale tu chodzi o miłość,o moc kochania,tracenia siebie dla innych.Taką miłością pałała owa Kananejka.Sama wiara nie upokarza,nie zabija.Dopiero miłość jest zdolna do przyjmowania swojego krzyża.Tak to jest u mnie. Pozdrawiam janusz f.

    #44 baran katolicki
  45. #42 Nie uzależniać od /suchej/ wiary ,ale napewno UZALEŻNIAĆ od DECYZJI Boga i GODZIĆ SIĘ.Wtedy to będzie WIARA przez duże W.

    #45 Ka
  46. #44 – Rozszarpali by nas.Bliźni. Wyobrażasz sobie takim dla wszystkich tu być?
    O,nie!Święty z aureolą musiałby w te nogi stąd uciekać.
    Wystarczy już /a będzie dobrze/ jak tylko nauczymy się w stosunku do siebie zwykłej życzliwości.

    #46 Ka
  47. #44 Janusz
    Cieszę się, ze tak piszesz.

    #47 basa
  48. # 46 Ka
    Ja zgadzam się z Januszem.
    On miał na myśli słowa z 1 Listu św. Pawła do Koryntian: ” i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił. a miłości bym nie miał, byłbym niczym.”
    A Jan Paweł II nigdzie nie uciekał…
    Co prawda jeszcze nie jest ogłoszony świętym i aureoli nie ma, ale mam nadzieję, ze będzie.

    #48 basa
  49. „Jeśli potraktujemy to serio, to widać, że przy okazji tak wielkiego („pozornego”?) rozdźwięku między wolą Jezusa a prośbą kobiety, jak to widać w pierwszej fazie tego opowiadania, ostatecznie mamy do czynienia jakby z utożsamieniem się woli Jezusa z wolą owej kobiety, która prosiła o uwolnienie swej córki z udręk szatana. Co więcej – jest możliwe odniesienia do stwórczego aktu Boga.”

    Bo rozdźwięk między „traceniem siebie” a „zyskaniem” też jest pozorny, właśnie dlatego, że JEST odniesienie do „stwórczego aktu Boga”. To JEST rzeczywistość a nie tylko możliwość odniesienia. Stale obecna rzeczywistość. Dlatego nic nie trzeba robić. Paranoidalne byłoby przekonanie, że można po Bogu coś poprawić. Wiara polega na „nic-nie-robieniu”. „Dlaczego zwątpiliście, małej wiary […] Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczyczy powiedzielibyście tej górze […] i posłuchałaby was”. Możliwości są tylko w naszych głowach. Zamienić możliwość na rzeczywistość nie jest trudno i nie szkoda. Warto stracić. Poza nami jest TYLKO rzeczywistość. Czy nie o tym mówi Jezus: „niech ci się stanie jak chcesz” w świetle „rzekł Bóg i stało się”?
    Bardzo lubię powiedzenie o tym, że „kiedy jesteśmy zdrowi umysłowo, znajdujemy się poza naszymi umysłami”.
    TAK, o tym właśnie mówi Jezus. Inaczej to nie miałoby sensu.

    „Spotykam się z różnymi odpowiedziami – nie wszyscy chcą pomóc. Tłumaczą swoją decyzję w różny sposób: brak czasu, ważniejsze obowiązki, przecież sama sobie poradzę. Po prostu trzymają się kurczowo swojego życia, nie chcą stracić ani sekundy.”

    Czasem nie mogą. Część ludzi to zwykli egoiści (źle kochający siebie). Takich inny wcale nie obchodzi. Inni to tylko neurotycy. Starają się innym pomóc ale nie potrafią. Ponieważ realizując swoje życiowe cele wydatkują ogromną energię (większość z nas tak czyni) kontakt z drugim też traktują jak wydatkowanie energii. Tak rozumieją pomoc. A kontakt z drugiem wymaga umiejętności słuchania, czyli bierności. Przyjmowania. O Maryi można by wspomnieć: niech mi się stanie.
    To tak jak z tańcem. Kiedy opanuje mnie stres (bo widownia siedzi) reaguję energią, tłumię swoją zdolność percepcji i jej przeżywania. W konsekwencji nie słyszę muzyki. Dźwięki słyszę, ale muzyki nie. Wtedy ciało robi „ruchy lokalne” ale nie tańczy.
    Z drugim często jest tak samo. Pomagam i pomagam ale nie mam z nim kontaktu, a on ze mną, bo on tez ZBYT AKTYWNIE czeka na pomoc. W konsekwencji nie ma umiejętności przyjmowania. „Niech ci się stanie jak chcesz”. Straszne słowa, gdy nie masz wiary!!!

    #49 Włodzimierz Kowalik
  50. „Największą karą dla niektórych będzie to, że stanie się, co sobie zapragnęli”.

    – Panie, powiedz, co robisz z najbardziej zatwardziałymi grzesznikami?
    – Kocham ich, obdarowuję całą słodyczą, pociągam do siebie, łagodnie nakłaniam, upominam, ukierunkowuję, przestrzegam, stawiam im pewne przeszkody, rzucam kłody, dopuszczam nieszczęścia, kiedy nic nie skutkuje, spełniam ich wszystkie pragnienia.

    #50 Włodzimierz Kowalik
  51. Zastanawiam się nad dzisiejszą Ewangelia w kontekście obietnicy jaka Bóg daje człowiekowi. A Pan Bóg jest wierny swoim obietnicą.
    Uczta już trwa, goście zaproszeni i okazuje się, że ktoś tu nie pasuje. Jak się wczuję w rolę tego intruza, na tym przyjęciu – co przychodzi mi dość łatwo – bo nie zawsze byłem wierny ewangelii i swoją wiarę oblekałem w czyn, a nawet wierząc szukałem próżnej chwały. To tylko droga przez krzyż okazuje się jedynie słusznym rozwiązaniem. Radość zbawienia w codziennym krzyżu – to jest wręcz głupie i niedorzeczne. Ojciec prosi Syna, żeby wziął kryz na swoje ramiona.
    Podczas drogi życiowej przymusili mnie do dźwigania tego krzyża, dźwigałem go pod groźbą prawa, opluwałem tych co nieśli ten krzyż, drwiłem i szydziłem, przybity do krzyża głośno krzyczałem do Boga: Czy Ty masz w ogóle jakąkolwiek moc. Bóg milczał i szedł dalej. Zdradzałem go w swojej niewierności, zamknąłem w grobie i mówiłem Boga nie ma, umarł 2000 lat temu. Zdarzyło się, że ktoś podał mi rękę i ujrzałem oczy pełne miłości – Miłości, która codziennie na nowo z oddaniem porywa mnie do tego, by brać krzyż i Go naśladować.
    ………………………………………..
    Dręczyłem mojego Pana, ja grzesznik niegodzien Twojego Królestwa.

    #51 pawelpiotr
  52. #51 „Uczta już trwa, goście zaproszeni i okazuje się, że ktoś tu nie pasuje” – Jezus /nie pasuje/.Odrzucili Go wielcy a przyjęli mali.

    #52 Ka
  53. Medytując dalej myślę.
    Czy Ty Pawle masz na tyle męstwa i odwagi, żeby o Mnie świadczyć?
    Czy ty masz na tyle Miłości i Dobroci, żeby być moim świadkiem?
    Czy ty masz na tyle Mądrości i Rozumu, żeby być Moim świadkiem?
    Czy ty masz tyle cierpliwości, łagodności i opanowania, żeby być moim świadkiem?
    Uczyń mnie moja Matko Maryjo godnym obietnic Chrystusowych. Matko Maryjo Niepokalana, żebym ja w swojej grzesznej naturze niczego nie zniszczył.

    #53 pawelpiotr
  54. Przyjdź Duchu Święty.

    #54 pawelpiotr
  55. Spojrzałam na to ewangeliczne zdarzenie w duchu miłości i coś zobaczyłam. Coś mi to przypomniało. Właściwie Kogoś.
    Bo to Pan Jezus z miłości do nas przyszedł na ziemię, aby prosić Boga Ojca o uzdrowienie nas, grzeszników.
    Pozwolił się upokorzyć. Wszedł w sytuację pozornego odrzucenia ( „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił”). Przyjął śmierć, ale na koniec otrzymał dla nas to, co chciał…

    #55 basa
  56. Będziesz miłował Pana Boga ze wszystkich swych sił.
    Dane mi w życiu było zatrudniać pewnego człowieka – okazało się, że to jest ksiądz, który porzucił kapłaństwo. Zapytam dlaczego: problem jego drogi kapłańskiej okazała się kobieta. Zanim porzucił kapłaństwo długo się miotał z tym problemem, szukał pomocy u spowiedników, ojców duchownych i nikt mu nie pomógł, nie udzielił żadnej rady.
    W zasadzie myślę, że jego pytanie sprowadza się do pytania: Jak kochać Pana Boga całym swoim sercem, duszą i umysłem?
    Nie jestem psychologiem, ale pewnie jest jakaś na to teoria.
    U jezuitów ojciec magister patrzył na mnie podejrzliwie, ponieważ spałem na podłodze zamiast na łóżku, godzinami leżałem krzyżem przed Najświętszym Sakramentem, a na medytacji najczęściej zmęczony zasypiałem, a do tego jeszcze post.
    ………………………………….
    Albo inaczej: żona mnie upomina np. że zostawiłem brudny prysznic po sobie, żeby wzmocnić upomnienie żony za każdym razem robię 10 przysiadów. Ten sygnał, która ona do mnie wysyła wzmacniam i żyje się o niebo lepiej.
    ……………………………….
    W życiorysie św. Krzysztofa jest coś takiego, że mając ponadludzką siłę służył Bogu przynosząc ludzi przez rzekę, aż usłyszał głos dziecka „Krzysztofie, wyjdź na dwór i przepraw mnie!”. I poczuł że niesie cały świat na swoich ramionach. Ja swoje siły pożytkowałem na to żeby pokochać Pana Boga .
    ………………….
    Jest opowieść w Piśmie św. o Zuzannie:
    Dwóch starców, którzy byli sędziami zakochało się w pięknej żonie Joakima i pewnego razu, gdy się kąpała, chcieli ją zdobyć. Kiedy Zuzanna odrzuciła ich zaloty, starcy oskarżyli ją przed tłumem o cudzołóstwo.
    Starcy zgrzeszyli dlatego, że:
    Zatracili swój rozsądek i odwrócili swe oczy, zaniedbując spoglądania ku Niebu i zapominając o sprawiedliwych sądach. Obaj zostali opanowani tym pożądaniem, ale ukrywali wzajemnie przed sobą tę udrękę;

    Ks rodzaju opisuje to
    A gdy kobieta zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były A gdy kobieta zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były …………miłe dla oczu……..,

    Jak mamy otwarte oczy na ten świat, to tylko przez wiarę zamykam oczy na ten świat a otwieram oczy na Boga i jego sprawy.

    #56 pawelpiotr
  57. Przytoczę jeszcze słowa Jezusa:
    „Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
    Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle”.
    ……………………….
    Czy da się we współczesnym świecie żyć bez ascezy i kochać pana Boga całym swoim sercem?
    ……………………….
    Łatwo jest lekkomyślnie coś zniszczyć trudniej odbudować – jak mawiał Jana Paweł II
    ………………………….
    I tak sobie myślę, że życie duchowe każdego z nas wymaga codziennego trudu i wysiłku, jak mówi moja córka, myjąc zęby:
    stoi na stacji lokomotywa ciężka, ogromna i pot z niej spływa, tłusta oliwa……..
    ……………………….
    Trzeba nie lada ćwiczeń duchownych, żeby wprawić się w ruch i miłowanie Boga. Później to już idzie, nie własną wolą ale pociągani przez ewangelię idziemy.

    #57 pawelpiotr
  58. Dzisiaj piątek muszę pomedytować nad drogą krzyżową i modlić się.
    Boleść 4,5,6 i 7.
    Wielu jest takich co spotykam na swojej drodze, alkoholików, ludzi przygniecionych ciężarem życia , ostatnio dużo seksoholików, narkomanów. To jest jak spotkanie Matki z Synem na drodze Krzyżowej – bezradność ból i cierpienie, codziennie na nowo staram się być na nowo i nieść Słowo, nadzieję….. jakiś gest lub czyn…. Naucz mnie Matko być rzem z Synem w Jego cierpieniu.
    ———————————————-
    Cierpienie głodu, cierpienie beznadziei w obliczu śmierci, ludzi przykutych do łóżka, do wózkach, niemoc psychiczna i fizyczna – jesteś Matko pełna boleści i tutaj zjednoczona z Synem, naucz i mi być
    ————————————————-
    Śmierć, bestialskie zabijanie, katowanie, przemoc to się dzieje naprawdę w dzisiejszym świecie i Ty jesteś Matko tutaj, naucz mnie bronić życia od jego poczęcia do śmierci
    ………………………………………….
    Śmierć, złożenie do grobu – dla niektórych rozpacz dla innych ulga – ale i Ty tu jesteś Matko i nie przestawaj prosić za wszystkich zmarłych i ty co lamentują aby znów cieszyć się z Synem
    ——————————————
    Naucz mnie Matko bolesna być obecnym w świecie

    #58 pawelpiotr
  59. Szczenięta jedzą z okruszyn spadających ze stolu Pańskiego.Wołająca wbrew otoczeniu i obnażona już ze wszystkiego wołała-pozwoliła by jej się stało jak chce;(oto rozrzutny siewca wyszedł siać)-A NIECH CI SIĘ STANIE JAK CHCESZ(Marto wierzysz mi-wierz tylko!)Jezus w wielu miejscach ukazuje tę samą obfitość łaski.Swoją drogą człowiek doprowadzony do „walki”w trudnym „otoczeniu” albo idzie na całośc z Jezusem albo „wysiada”>Mi zdarza się mówić Panie Jezu -poddaję się,już nie mam siły.Jestem właśnie w takim położeniu jak ta kobieta-to jest Słowo do mnie.Kiedyś usłyszałam słowa mocne -wierzysz mi?Odtąd w każdym trudzie „słyszę” je i choć czasem jest lęk czy niepewność jeszcze dostaję tę łaskę by mówić w swej słabości-wierzę Panie.

    #59 Jola
  60. Miałem tego nie pisać, ale po wysłuchaniu dzisiejszej liturgii napiszę, skłaniają mnie do tego wydarzenia które doświadczyłem w ostatnich dniach.
    1. Wyjazd pracownika do Anglii. Dobry poczciwy młody człowiek, przyszedł do pracy nic nie umiejąc, powoli nauczył się bardzo dużo – nie jest jeszcze samodzielny, więc nie pracuje jak inni pracownicy na zasadzie: ile zarobimy tym się dzielimy. Duże nadzieje w nim pokładałem, niestety dziewczyna i Matka namówiły go na wyjazd do Anglii. Na pożegnanie upiekły mi nawet cisto. Żal ale trzeba przyjąć i ten krzyż.
    ———————————————
    Kolejny, który przyszedł popracował 3 dni i stwierdził, że woli klepać auta w swojej stodole, mniej się narobi a te same pieniądze.
    2. Oglądałem wczoraj reportaż o tym, że znów na naszych drogach mnóstwo zbitych i znów podano, że zatrzymano 2 tys pijanych kierowców.
    Drodzy policjanci tyle się natrudziliście i nic z tego nie wyszło – znowu.
    ——————————————–
    Jest taka scena w Ewangelii, gdzie Jezus przygląda się rybakom jak łowią i mówi, żeby zarzucili sieci jeszcze raz i oni posłuszni Jego słowu wyciągają mnóstwo ryb. Jak efektem patrolu będzie pilnowanie ogródków działkowych i budek z piwem i robienie statystyki – to nic nigdy się nie zmieni.
    Pierwszą akcję, która przeżyłem była ta w Magdalence. Pośrednio w niej uczestniczyłem, dotknęła ona mnie w ten sposób że w nocy wtargnięto do naszego magazynu amunicji i wzięto amunicję „Makarowa” zamiast „Parabelum”. Okazało się, że akcja od początku była skazana na porażkę. Raport ujawnił tyle zaniedbań, od rozpoznanie przez Wydział Techniki Operacyjnej nie tej posesji co trzeba, brak zabezpieczenia medycznego do pomylenia pocisków.
    3. Często mnie to nurtuje – jak to jest np. stacja CPN w Polsce i w Niemczech. Tutaj pracownik zarabia 1500 zł tam 1500 Euro – te same ceny ta sama sprzedaż.

    ——
    podsumowanie:
    Aleksander Guzowanty wypowiadając się o rządach w jego firmie Janusza Kaczmarka stwierdził do dziś nie możemy otrzepać się z prochu, który po sobie zostawił ten Pan.
    W liturgii dzisiejszej jest takie słowo „Barnard zapłonął” na myśl mi przyszedł rozpalony Mojżesz, który wszedł na górę i się modlił. Góra zaczęła grzmieć, ogień tryskać i Mojżesz dał ludowi prawo.
    U nas na górze grzmią, kłócą się, tryskają na siebie i co mamy: popiół po którym ciężko się otrząsnąć.
    Jezus mówi to w ten sposób:
    Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie.
    —————————————–
    Czy można ten ciężar jeszcze dźwigać , a może lepiej przejść do szarej strefy i jak w Grecji będzie niedługo, że 10 % płaci podatki reszta kombinuje.
    ———————————
    Znajomy miał tokarnie – zamknął ją i wyjechał do Niemiec – po jakimś czasie wrócił, okazało się, że pracował tam nielegalnie – jego szef dostał taka karę od Państwa za to, że do dziś nie może się otrząsnąć i osypać z prochu.
    ———–
    Matko proszę cię abym godnie to przyjmował i oświeć rządzących żeby sypali proch na głowy grzeszników. Jak chcę być nieuczciwy niech i mnie ten proch dosięgnie.

    #60 pawelpiotr
  61. Odnośnie akcji policyjnych i trzeźwości na drogach – jechałem kiedyś w Szwecji i nagle zrobił się korek – policja zatrzymała ruch i badała każdego kierującego. U nas byłoby to jak zwykle niemożliwe z przyczyn formalnych, bo każdego trzeba by zapisać w książce, następnie napisać raport i później mamy w prasie artykuł: kontrolowano 36 kierowców nałożona 2 mandaty , zatrzymano jednego nietrzeźwego.
    W Szwecji prasa donosi: podczas kontroli drogowej: ujawniono 2 nietrzeźwych i nałożono 2 mandaty.

    #61 pawelpiotr
  62. Jeden raz przez 8 lat służby brałem udział w podobnej akcji jak w Szwecji i pamiętaj ją doskonale. Zrobiliśmy rękaw na drodze i wszystkie auta były puszczane przez ten rękaw.
    Pamiętam ją z dwóch powodów po pierwsze było -20 stopni i marzłem na drodze przez kilka godzin, blokując drogę. Po drugie jechało dużo busów z gołębiami – później okazało się, że zawaliła się hala targów katowickich i wielu co kontrolowałem zginęło.
    Może te gołębię, które wtedy wzbiły się w niebo są zapowiedzią lepszego państwa. Państwa, gdzie najpierw się planuje, opracowuje a później działa. Bo jak można prowadzić akcje połączono z biurokracją…….

    #62 pawelpiotr
  63. Dalej myślę nad tym wszystkim i wydaje mi się, że ten proch który na nas spadł to jest już tylko dla żmij dobry. Ziemia dla kombinatorów, oszustów tych co żerują i kąsają ludzi.
    ——
    Jezus wziął pieniądz z cezarem i się przyglądał jemu. Weźmy złotówkę i spójrzmy na nią. Za każda złotówkę, każdą usługę 23 % vat oraz 19% podatek dochodowy do tego jest w niej ZUS pracownika, różne koszty: czynsze, usługi zewnętrzne, kredyty.
    Czy ta złotówka jest coś warta – jak do niej trzeba dołożyć jest deficytowa.
    Plemię żmijowe mówi Jezus do nas żąda znaku.
    ———————————-
    Żona robiła cytologię 200 zł bez żadnego rachunku, paragonu.
    ———————
    Zasięgałem porady prawnej 500 zł bez żadnego rachunku, paragonu.
    —————
    Reportaż oglądałem o hienach – to takie zwierzęta , które tylko młodego lwa wyprowadzą w pole. Są dobrze zorganizowane, żeby tego króla zwierząt odciągnąć od jedzenia..
    —————————————–
    Ile w naszym państwie tych grup które wyprowadzają nas w pole, żerują na złym prawie i ustawach. Na głupocie młodego lwa, niedoświadczonego, naiwnego.
    Wygląda na to, że te CPN wyprowadzają miliony a nam rzucają ochłapy, albo państwo zabiera nam. Bo jak to porównać. Podobne obroty.
    ———————————-
    Już nie wspomnę o zorganizowanych grupach przestępczych. Dane mi było zatrzymać człowieka z 50 woreczkami narkotyków. Podobno po nitce do kłębka – nic z tych rzeczy w naszym państwie.
    ————————
    Dane mi było przesłuchiwać uczniów różnych szkół. Razem z panią pedagog – 80% gimnazjalistów miało styczność z narkotykami, nie mówiąc o alkoholu i papierosach.
    Edukacja i wychowanie to koszt społeczeństwa jaki ponosimy. Kto za to weźmie odpowiedzialność.
    ——————————————-
    Żona uczyła się przez rok w New Britan w USA, opowiada nieraz, że tam w publicznej szkole – 15 lat temu są bramki wykrywające metal. ONI TE PROBLEMY MAJĄ I JE ZAUWAŻAJĄ I EDUKACJA ZUPEŁNIE INACZEJ WYGLĄDA. U nas czytałem wywiad, profesor uczelni jest dumny, że stworzył pułkownika. Czyli kolejna prace na półkę.
    —————————————
    Kiedy do nas dotrze, że jesteśmy mniej czy więcej takim plemieniem żmijowym i trzeba się nawrócić

    #63 pawelpiotr
  64. W dalekich ziemiach za to umierali moi ojcowie.
    Za gniazdo bociana, za chleb, za tę równinę, co niepokalana.
    Za to powietrze ze wszystkich mądrości najzdrowsze,
    za ludzi mądrych, zgodnych i cierpliwych,
    za najwierniejszych z wiernych, uczciwych z uczciwych.
    Za mą Ojczyznę – Polszczyznę, Mazowsze, Lubuskie .
    W dalekich ziemiach za to umierali.
    ——————————————–
    każdy zna tą poezję
    ————————————————
    Historia zapisała złotymi zgłoskami zasługi Polski względem religii chrześcijańskiej i europejskiej cywilizacji, atoli – niestety – musiała także zapisać, jak Europa za to niegodziwie jej odpłaciła. Przemocą bowiem odebrawszy Polsce jej osobowość polityczną, usiłowała nadto w niektórych częściach wydrzeć jej katolicką wiarę i narodowość. Aliści z podziwu godnym oporem umieli Polacy utrzymać jedno i drugie – obecnie zaś, przetrwawszy prześladowania dłuższe niż wiek cały, Polska zawsze wierna (Polonia semper fidelis) okazuje większą żywotność niż kiedykolwiek (…).Niech będą nieskończone dzięki Panu, że wzeszła już nareszcie jutrzenka zmartwychwstania Polski! My najgorętsze składamy życzenia, aby Polska – odzyskawszy swoją pełną niezawisłość – mogła jak najrychlej w zespole państw zająć przynależne jej miejsce i dalej rozwijać swoją historię narodu cywilizowanego i chrześcijańskiego.
    —————————————-
    to są słowa Benedykta XV
    —————————————-
    Wujek 5 lat siedział w wiezieniu za przewodzenie strajkom w kopalni. W tym czasie odeszła żona, wyemigrował
    Ojciec drukowała gazetę – ryzykował utratą domu. Teraz dostaje 800 zł – pomostówki
    Inny wujek brat babci zginął w powstaniu Warszawskim, teraz babcia dostaje 1200 zł renty – utrzymuje z tego syna
    ————————————–
    Naród niejedno wytrzyma i przecierpi , może już czas na ludzi mądrych, zgodnych i cierpliwych,
    za najwierniejszych z wiernych, uczciwych z uczciwych.

    #64 pawelpiotr
  65. Proszę jeszcze raz o modlitwę za Antosia za przyczyną sługi Bożego Wilhelma Pluty – dziś dostałem list od jego ojca
    ——————————————–
    Dziękuję Panu za pamięć i zainteresowanie. Jest mi bardzo miło.
    Niestety wieści dotyczące Antosia nie są najlepsze. W kwietniu ubiegłego roku amerykański koncern, który odkupił od Duńczyków prawo do kontynuacji eksperymentu, podjął decyzję o jego zakończeniu, z powodu – jak to określili – niezbyt spektakularnych wyników leczenia. Ale naprawdę chodziło o pieniądze. Jeszcze przez pół roku Antoś dostawał lekarstwo (bo na tyle były zapasy) i we wrześniu dostał ostatnią dawkę leku. Przykre, bo bardzo walczyliśmy, żeby ta garstka dzieci, która dostała szansę miała ją nadal, ale brutalne prawa rynku i kryzysu w USA zwyciężyły.
    Od października Antoś wraz z mamą przebywa we Francji, gdzie był w 2007 roku diagnozowany, i gdzie jest najwięcej w Europie dzieci z tą chorobą, a przez to wiedza lekarzy jest nieporównywalna. Otrzymuje tam wyłącznie opiekę paliatywną, gdyż żadnego innego leczenia na świecie już nie ma. Stan jego uległ pogorszeniu, co było oczywiste bez lekarstwa. Obecnie stracił nawet zdolność przełykania i trzeba było założyć mu sondę bezpośrednio do brzuszka. Mamy wiarę, że może uda się go zachować w zdrowiu i życiu, nim ktoś zdąży wymyślić inny lek na tę okropną chorobę. Pozdrawiam serdecznie, Remigiusz

    #65 pawelpiotr
  66. #63 „…proch który na nas spadł…” – sprawa dla każdego do głębokiego przemyślenia, włącznie z przemodleniem …prochu.
    O Antosiu pamiętam.

    #66 Ka
  67. REMIGIUSZ,
    lek od dawna jest dostępny w Jezusie Chrystusie. Jest on za darmo i dla każdego.
    Antoś już jest ŚWIĘTY i to nie On potrzebuje waszej pomocy, ale to Wy jesteście w potrzebie.
    Nie panikujcie, Bóg przewidział wszystko, co dobre dla Antosia i dla Was.
    Pozdrawiam
    janusz f.

    #67 baran katolicki
  68. #67 Januszu,
    to, co napisałeś
    to wg mnie bolesna ale uzdrawiająca prawda.
    Pozdrawiam 😀

    #68 julia
  69. Januszu I Julio nie proszę o słowa prawdy tylko o modlitwę . Na pewno wszyscy razem spotkamy się w domu OJCA. Póki co jesteśmy tu na ziemi i przyłączmy się do wołania rodziców Antosia o zdrowie i życie, złączmy się z Nimi w bólach i cierpieniach. Życie dopisze dalszy scenariusz tej historii . Dlaczego skazujemy już na śmierć Antosia, gdy on żyje? Dlaczego wybieramy nowego papieża jak mamy Benedykta XVI?
    Kto poznał wolę Pana Boga? Kto był Jego doradcą? Pan Bóg ma moc uczynić co zechce, ale czy my w to wierzymy? On zna wiarę Remigiusza i Kamili? Znasz ją Januszu i Julio pisząc: Wy jesteście w potrzebie?
    Spójrzcie na wiarę kobiety Kananejskiej, to nie jest panika tylko oddacie z wszelkich złudzeń i złożenie całej swojej nadziei w Bogu. Wiara, że Pan Bóg jest Panem życia i śmierci. Módlmy się w tych chwilach z Remigiuszem i Kamilą

    #69 pawelpiotr
  70. #69 pawelpiotr
    wg mnie Janusz ma rację, módlmy się o wiarę dla Rodziców Antosia.
    Zauważ, że kobieta kananejska-poganka UWIERZYŁA w Jezusa i wtedy Jezus powiedział do niej: niech ci się stanie, jak chcesz!
    Wg mnie uwierzyć w Jezusa to uwierzyć, że jest On Bogiem, który wie, co dla mnie jest dobre. To zgoda na to, co mnie spotyka. To ciągłe „bądź wola Twoja”…
    Pawelpiotr, pytasz: Dlaczego skazujemy już na śmierć Antosia, gdy on żyje?…
    Antoś jest dzieckiem Boga, który jest Bogiem żywych, nie umarłych. Antoś został stworzony do ŻYCIA wiecznego, Jego życie nie skończy się wraz ze śmiercią, ale zmieni się.
    Być może to, co piszę wydaje się okrutne i ktoś może mnie posądzić o bezduszność… Nie chcę przekonywać, że jest inaczej.
    ……………..
    Czytałam kiedyś wywiad z księdzem, który jest kapelanem w hospicjum dla dzieci. Mówił, że chore dzieci najbardziej potrzebują prawdy. Jest dla nich dramatem, gdy wiedzą o nadchodzącej śmierci i nie mogą o tym porozmawiać ze swoimi Rodzicami. Opowiadał o dziewczynce, której Rodzice opowiadali o wakacyjnych wyprawach, a ona widziała czerwone od płaczu oczy Mamy i wiedziała o pogarszających się wynikach badań. Z jednej strony chciała porozmawiać o swojej przyszłości z osobami sobie najbliższymi, z drugiej nie miała w sobie tyle siły, by powiedzieć Rodzicom, że zna prawdę o swoim stanie zdrowia.
    Cały wywiad jest w kwartalniku Fronda, nr 32.
    Pozdrawiam wszystkich…

    #70 julia
  71. #69pawelpiotr;W śmierci jest życie.Doskonale wiem co czują rodzice Antosia bo i mnie dotyka to samo.Od czternastu lat Bóg przemawia do nas przez Piotra,który podobnie jak Antoś ukrzyżowany jest w swoim ciele.Proszę pozdrowić Remigiusz i Kamilę.Tu nie chodzi o życie za wszelką cenę lecz o przyjęcie Bożej woli w duchu Chrystusa. Pozdrawiam janusz f.

    #71 baran katolicki
  72. Całkiem o co innego mi chodzi, przeżyłem wiele śmierci bliskich mi osób, pracowałem w hospicjum.
    Chodzi mi o to, żeby pozbyć się w odniesieniu do Pana Boga takiej postawy jak mieli uczniowie, którzy nie dopuszczali pewnych myśli i odpychali od Jezusa.
    Często myślę nad tym, bo słyszę ile osób modli się o uzdrowienie. Ale modląc się czy my w to wierzymy?
    Ja modlę się o uzdrowienie Antosia i wierzę, że Pan Bóg może to uczynić, nie jest ograniczony w żaden sposób żadną ludzką racjonalnością. Czy jesteśmy gotowi na takiego Pana Boga, który działa.
    Ja znam takiego Pana Boga, któremu nie dam spokoju i będę go prosił do końca, znam Pana Boga, który dokonuje cudownych uzdrowień. Resztę scenariusza dopisze życie.
    Prawdę znają rodzice Antosia,zna Antoś. Pewnie już by chciał iść do domu Ojca, ale czy na pewno Pan Bóg tego chce. Dlatego proszę gorliwie o uzdrowienie bo grzechem dla mnie byłoby nie prosić, ograniczałbym Pana Boga w Jego działaniu.
    Jeżeli cud jest dla kogoś zaskoczeniem to świadczy o jego wierze.

    #72 pawelpiotr
  73. #73
    Módl się gorliwie , ale nie „wymuszaj ” cudu i zawsze mów na koncu „niech się stanie tak ,jak Ty Boże chcesz „.
    Mówie to z własnego doświadczenia.

    Obiecuję też modlitwę

    #73 Tereska

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php