W dniu dzisiejszym (081011), szóstym dniu obrad, miały miejsce dwa posiedzenia plenarne.  Jedno przed południem i drugie po. Były to 10. i 11. sesja generalna. Przed południem zabrało głos 25 ojców synodalnych. A po nich przemawiali dwaj zaproszeni delegaci, mianowicie: Archimandryta Ignatios, przedstawiciel Greckiego Kościoła Prawosławnego oraz brat Alois, Przełożony Wspólnoty Ekumenicznej w Taize.

W sesji popołudniowej przemawiało 13 ojców w części głosów oficjalnych. Jako ostatni w tej części sesji przemawiłem ja. Następnie przez godzinę był czas na wolne głosy. Przemawiało 15 ojców.  W ten sposób o godz. 19:00 zakończyliśmy pierwszy tydzień obrad Synodu.

Podaję w przekładzie na język polski moją wypowiedź wygłoszoną na dziejszym popołudniowym posiedzeniu plenarnym.

Potrzeba inicjacji do właściwego słuchania

Pragnę podjąć kwestię inicjacji do lektury Biblii, to znaczy inicjacji do słuchania Słowa spisanego i natchnionego, którą trzeba podejmować równolegle i równocześnie z wtajemniczeniem do wiary. W przeciwnym wypadku człowiek współczesny – uwarunkowany różnymi faktorami i wieloma koncepcjami życia, które są mu proponowane – może pozostać wobec Słowa jak głuchoniemy. W Ewangelii św. Marka mamy opisaną scenę, kiedy to Jezus otwiera uszy i rozwiązuje język w geście „effatha” (Mk 7,34), który staje się później rytem.

 bp-zbk.JPG    bp-zbk-2.JPG

Nie ulega wątpliwości, że zbyt mało wagi przywiązuje się do inicjacji do słuchania Słowa. Chodzi o taką inicjację, która otwiera ucho i w konsekwencji prowadzi do formacji w wierze wyznawanej ustami i przeżywanej jako dzieło Boga w życiu chrześcijanina. Była tu już wielokrotnie przywoływana konieczność dowartościowania kerygmatu. Kerygmat to bardzo ważny moment. Jeśli jednak po kerygmacie nie nastąpi formacja do słuchania Słowa w łonie wspólnoty wierzących, ryzykuje się popadanie w różnego rodzaju moralizmy czy w rozmaite typy fanatyzmu lub jakieś formy subiektywnej interpretacji.

Człowiek jako grzesznik – conditio peccatoris

Najpierw trzeba wziąć pod uwagę fakt, że człowiek po grzechu (conditio peccatoris) potrzebuje pomocy, by mógł słuchać i dać się formować. Człowiek w swoim wnętrzu jest bowiem „zdeformowany” z powodu swego błędnego poznania dobra i zła, niezależnie od Boga. Stąd jego niezdolność do bycia w komunii z innymi i do słuchania Boga.

Człowiek taki ucieka od własnej rzeczywistości, jak Adam w ogrodzie rajskim, ponieważ boi się poddać penetracji / przeniknięciu przez Słowo Ewangelii, która mu oferuje „nowe życie”, stawiając go jednocześnie wobec konieczności pozostawienia czy zaparcia się siebie samego, by iść za Jezusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, w którym spełnia się Ewangelia, w swej istocie wyrażona w Kazaniu na Górze.

Relacja człowieka do Ewangelii

Kazanie na Górze jest bardzo pociągające. Jednak jeśli człowiek znajdzie się wobec tego przesłania sam, oparty na sobie, pojmując jego treść jako nakaz, a nie jako obraz i obietnicę człowieka nowego, pozostaje bezradny. Prawdy: Błogosławieni ubodzy…, błogosławieni prześladowani…, nie opierajcie się złu…, miłujcie nieprzyjaciół (zob. Mt 5) – wydają się mu nierealne. Dla człowieka współczesnego, który nie został wprowadzony w wiarę, wszystko w Kazaniu na Górze może wydawać się bajką, nie przystającą do tego świata. Człowiek taki myśli, że to nie jest przeznaczone dla niego, lecz dla innych, bardziej doskonałych. W odniesieniu do siebie odczytuje to jako czystą metaforę czy utopię.

Człowiek niewprowadzony w słuchanie może słuchać co najwyżej tylko do pewnego momentu, to znaczy dopóki to słuchanie nie wymaga od niego zbyt wiele.  Właściwie zaś chodzi o to, że stawia go wobec konieczności przemiany jego życia, która wychodziłaby poza jego ludzkie – zabezpieczające i zachowawcze – oczekiwania. Zdarza się nierzadko, że początkowa relacja ze Słowem zostaje zerwana z powodu niezdolności do przyjęcia całej prawdy Słowa, podawanej człowiekowi jako obietnica. Człowiek bowiem obawia się, że jego plany zostaną pokrzyżowane. Dlatego więc, nawet mimo że doszło do pierwszego kontaktu ze Słowem, jeśli zabraknie właściwej inicjacji, czyli warunków do donoszenia ciąży (tego, co zostało poczęte w człowieku ze Słowa), dochodzi do aborcji, rozwodu, zdrady – jednym słowem zapobiega się urzeczywistnieniu tego, co poczęte, gdyż postrzega się to, co jest owocem Słowa, jako coś niewygodnego czy niebezpiecznego. Z takich postaw wynikają niewłaściwe i mylne sposoby podchodzenia do Słowa.

Maryja Niepokalana – Matka słuchająca na posłudze Słowa

Jedyną osobą zdolną do przyjęcia Słowa jest Maryja Niepokalana. Ona, dlatego że jest Niepokalaną, mogła przyjąć Słowo takim, jakim Ono jest, poczynając Je, zachowując Je w swoim wnętrzu i nosząc Je w sobie aż do owocnego wydania Go na świat, czyli zrodzenia Jezusa, Nowego Adama. Stało się to w Jej historii od Nazaretu i Betlejem, aż po Krzyż i po Wieczernik. Maryja nie potrzebowała inicjacji, by uczyć się słuchania. Ona była stworzona do słuchania. Jako taka, jest doskonałym obrazem i Matką słuchania, które jest płodne, prowadzi do rodzenia Kościoła przez wieki. My natomiast, bez procesu inicjacji, zamykamy się i ukrywamy w sobie samych z powodu lęku, często przykrawamy Słowo do naszej miary. Dlatego potrzebujemy procesu katechumenatu. Co wobec tego czynić? Podaję konkretny przykład – nie jedynego, ale skutecznego działania na tym polu.

Doświadczenie inicjacji chrześcijańskiej – Droga Neokatechumenalna

Koncepcja Drogi Neokatechumenalnej bazuje na kerygmacie początkowym. Po nim następuje właściwy proces inicjacji pod kierownictwem Kościoła (biskupi, proboszczowie, katechiści). Dokonuje się on w małych wspólnotach w odpowiednich etapach inicjacji chrześcijańskiej, zgodnie z Ordo Initationis Christianae Adultorum. Katechumenat, także dla tych, którzy są już ochrzczeni, ale nie mają dojrzałej wiary, proponuje proces, w którym człowiek uczy się odnoszenia Słowa do własnego życia, by doświadczyć go jako działającej mocy Bożej (zob. Rz 1,16). Wielu, doświadczywszy tej mocy, uczy się czytać, by móc odczytywać Pismo święte, by z niego wydobywać Słowo, które otrzymali jako kerygmat.

Propozycje

1.                            widzieć Ewangelie i – w pewien sposób – całą Biblię w kluczu inicjacji chrześcijańskiej, czyli inicjacji do wiary;

2.                            tworzyć w parafiach, pod przewodnictwem pasterzy, grupy o charakterze katechumenalnym, które by tworzyły struktury i środowisko stosowne do słuchania Słowa i czytania Pisma świętego – naturalnie uwzględniając te grupy, które już istnieją;

3.                            dowartościowywać inicjację chrześcijańską w rodzinach, a więc zwyczaj przekazywania wiary w łonie rodziny, ze zwróceniem uwagi na to, by dzieci i młodzież otrzymywały klucz słuchania Słowa i odnoszenia go do codziennej rzeczywistości;

4.                            różnicować przepowiadanie, uwzględniając poziom inicjacji słuchaczy.

Na tym skończyłem moją relację.

Pozdrawiam z Rzymu!

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

26 komentarzy

  1. Witaj Ojcze Biskupie 🙂
    Ciekawi mnie jak odniesli sie do wypowiedzi Ojca Biskupa pozostali Pasterze.
    Trafiło do mnie to słowo o konieczności stworzenia warunków do donoszenia ciąży, dla tego który usłyszał Słowo. To Dobra Nowina dla mnie, gdyż we wspónlocie, choć nie jest łatwo, czuję się jak w inkubatorze.
    Dziękujmy Bogu za to, że Ojciec Biskup wystawia się niejako mówiąc w Rzymie o Drodze Neokatechumenalnej.
    pokój,
    agnieszka

    #1 agnieszka
  2. Zmarł mój stryjek, który był niewierzący. Nie miał zony ani dzieci, wiec pochówkiem zajmiemy sie my. Jak powinien taki pochówek wyglądać? Pozostali w rodzinie są katolikami.

    #2 Grzegorz
  3. Nie wiedziałam że człowiek ma takie trudności. Dużo się o człowieku dowiedziałam. Nie miałam pojęcia, że występuje zdeformowanie. Nie miałam również pojęcia, że Kazanie na górze może być trudne w odbiorze.

    #3 K.
  4. Bogu niech będą dzięki! za to, co Ksiądz Biskup przedłożył w swoim wystąpieniu na Synodzie Biskupów.
    Dopiero w formacji na Drodze Neokatechumenalnej pojęłam, do czego mnie chrzest wprowadził; pojęłam chrześijaństwo i w świetle Słowa Bożego zaczęłam rozumieć i przeżywać swoje życie pod ostrym i czułym wzrokiem katechistów. Całe życie byłam w Kościele, uczestnicząc w róznych stowarzyszeniach jak DA i KIK i inne a także -już w dorosłym życiu – studiując teologię. Tam zetknęłam się ze Słowem Bożym, ale intelektualnie. Na drodze neokatechumenalnej natomiast także egzystencjalnie. Nie chcę gloryfikować jedynie tej formy wprowadzenia w chrześcijaństwo, ale mnie widocznie aż tak intensywna forma była potrzebna. Dopiero na drodze otwarto mi ucho na wsłuchiwanie się w Słowo Boże. Doświadczyłam tego, jak to Słowo przemienia moje życie. Zobaczyłam w świetle Słowa Bożego swoją grzeszność i Boże przebaczenie, mogłam przebaczyć nieprzyjaciołom i modlić się dla nich o błogosławieńswo Boże, znosić upokorzenia i nie uciekać od krzyża szukając swoich racji. Widziałam w życiu braci we wspólnocie wiele wręcz spktakularnych nawróceń, powrotów do Kościoła po życiu na zupełnie przeciwnych biegunach. Intensywną formację po dwudziestu kilku latach drogi, wraz z całą wspólnotą, ukończyłam jakiś czas temu. Nadal proklamowane Sowo Boże we wspólnocie i odczytywane w samotności pozwala mi widzieć sens mojego chrześcijaństwa, wszystkich trudnych wydarzeń, bo dzis wiem, że Bóg prowadzi moje życie. Gdy przychodzi nowy krzyż, początkowo reaguję „po staremu”, buntem, ale ” umiem cierpieć biedę, umiem też korzystać z obfitości. Do wszystkich warunków w ogóle jestem zaprawiony: i być sytym i głód cierpieć, korzystać z obfitości i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp4,12-13). To Pawłowe ” Wszystko mogę w tym, ktory mnie umacnia” z dzisiejszej niedzieli, to jest doświadczenie nabyte na Drodze.
    Z wyrazami szcunku i pamięci w modlitwie Łucja

    #4 Łucja
  5. To bardzo ważne, żeby nie zabijać życia poczętego a jeszcze nienarodzonego, tzn. w pełni objawionego. . Przecież to także zabójstwo. To chyba najgorsze co może być, żeby nie dać żyć niewinnemu człowiekowi.

    #5 Ania
  6. Słowa Księdza Biskupa są bardzo wnikliwe i mówią o rzeczywistości, którą prawdziwie znamy i doświadczamy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    #6 AnnaK
  7. Wróciłam z konwiwencji zaczynającej rok ewangelizacji, otrzymałam statuty drogi neokatechumenalnej, ktore zostały zatwierdzone po wielu latach i to jest wielki dar od Pana Boga. Wiele lat jestem na tej drodze i widzę jak Bóg poprzez dar drogi neokatechumenalnej działa cuda w kościele, że w tych małych wspólnotach, które są kościołem Bóg ratuje niejedno życie ludzkie, także moje, ratuje małżeństwa, przyprowadza do siebie rodziny z których pochodzą katechumeni, a które często są daleko od kościoła, od Boga (i to też jest moje doświadczenie) , przynoszą owoce w postaci powołania do kapłaństwa, misjii (w mojej wspólnocie mamy dwóch prezbiterów i dwie siostry w misjii).. Na tej drodze Bóg pozwalał mi odkrywać, że jestem grzesznikiem, choć wiele razy broniłam się przed tym, nie mogąc tego przyjąć , bałam się, że Bóg nie będzie mnie taką kochał i doświadczałam, że jest inaczej, że miłość Boga nie zależy od moich wysiłków i starań. Bóg kocha mnie ponieważ mnie stworzył, ponieważ istnieję, przyzwyczajona do miłości warunkowej, że kochać można tylko za coś, ciągle przekonuję się, że tak nie jest. Gdyby nie miłość Boga objawiona mi przez tę drogę, przez słowo kerygmatu, którego słucham wiele lat, przez moich katechistów nie wiem co stało by się z moim życiem. Dziękuję Księdzu Biskupowi, że mówił o neokatechumenacie na Synodzie.
    Pozdrawiam wszystkich

    #7 lipka
  8. Dziękuję Księdzu Biskupowi za kolejną relację i za przytoczenie swojej wypowiedzi. Dotyka Ksiądz Biskup bardzo istotnego problemu inicjacji do słuchania Słowa Bożego i potrzeby stałej formacji, by odkrywać egzystencjalny wymiar Słowa Bożego.
    Czasem się zastanawiam nad tym fenomenem, którego doświadczyłam w swoim życiu, że „Pan otworzył mi ucho i że każdego ranka pobudza moje ucho, bym słuchała jak uczniowie” (Iz 50,1a-2). Trudno mi uchwycić moment mojego „effatha”. Mogę tylko powiedzieć, parafrazując słowa uzdrowionego ślepca (J 9,25) – jedno wiem: kiedyś nie „słyszałam” Słowa Bożego (tzn słuchałam go jak przysłowiowa świnia grzmotu), a teraz słyszę :). Nie chcę, podobnie jak Łucja, gloryfikować rzeczywistości, jaką jest Droga Neokatechumenalna, ale jestem Bogu wdzięczna za tę rzeczywistość w Kościele i że dobry Bóg mnie w niej ulokował. Mogę słuchać w obfitości Słowa Bożego i widzieć moc Słowa, które ma rzeczywiście moc sprawczą, które jest rzeczywiście jak miecz obosieczny.
    Będąc w Kościele doświadczam też mocy Słowa przychodzącego ustami proroków, których Bóg mi posyła (spowiedników, prezbiterów, katechistów, rekolekcjonistów, braci ze wspólnoty), które ma także moc przemieniania serca (1 Sm 10,6.9)

    #8 Fasola
  9. Ad # 2 Grzegorz
    Grzegorzu!
    Skoro stryjek nie był wierzący, czyli nie należał do wspólnoty Kościoła, to nie powinien mieć chrześcijańskiego (katolickiego) pogrzebu. To nie oznacza, przekreślenia go jako człowieka ani nie decyduje o jego zbawieniu. Po prostu chrześcijański pogrzeb przysługuje tym, którzy ochrzczeni tę wiarę wyznawali i w niej żyli – nawet, jeśli byli ludźmi bardzo ułomnymi i grzesznymi (mam na myśli jakieś grzechy publiczne), ale to uznali i byli w pojednaniu czy przed śmiercią o takie pojednanie prosili. Jeśli zaś ze strony kogoś takiej woli i takich gestów czy prośby nie było, to taka osoba nie może być pochowana jako członek Kościoła.
    Naturalnie to nie wyklucza modlitwy za niego. Jeśli jego rodzina, jak piszesz, jest wierząca (piszesz o Was), to może być za niego odprawiona Msza św. – ale bez obecności ciała Zmarłego w świątyni.
    Czy sam obrzęd pochowania ma być w obecności kapłana, to zależy od okoliczności. Winien to ustalić miejscowy duszpasterz, biorąc pod uwagę okoliczności i stosowne przepisy kościelne. Inny bowiem ma sens i inne znaczenie pogrzeb dla osoby, która była ochrzczona i wierząca a inny jeśli nie była ochrzczona a jeszcze inny jeśli była ochrzczona a zerwała zewnętrzną przynależność do Kościoła lub jej nie wyrażała itp.
    Słusznie też zwracasz uwagę na Wasz stosunek do Zmarłego, to znaczy jak Wy, jako dalsza rodzina, do tego podchodzicie – jaki był Wasz stosunek do niego za jego życia i odwrotnie i co oznacza jego śmierć dla Was jako wierzących.
    Omówcie więc wszystko z duszpasterzem, z Księdzem Proboszczem. Obrzędy pogrzebowe winny być zgodne z prawdą życia zmarłego i osób, które dokonują pogrzebu. Mam nadzieję, że te wyjaśnienia będą stanowiły pomoc w rozmowie z Waszym Księdzem Proboszczem.
    Pozdrawiam.
    Bp ZbK

    #9 bp Zbigniew Kiernikowski
  10. Ad #3 K.
    To „zdeformowanie” to grzech pierworodny, czyli własne (poza Bogiem) poznanie dobra i zła. Zob. Rdz 2-3. Zachęcam do zajrzenia do moich katechez w programie „Chrzest w żciu i misji Kościoła„, część I.
    Chrzest naprawia to „zdeformowanie” w człowieku (gładzi grzech pierworodny), ale tego naprawienia człowiek musi się nauczyć, aby móc w nim żyć. To uczenie się winno dokonać bądź przed Chrztem bądź po chrzcie. Temu służy katechumenat. Nie wystarczy jakoś zrobione nauczanie religii chrześcijańskiej i zdobycie pewnej wiedzy na temat chześcijaństwa czy nawet studium teologii. Wiary i życia z wiary trzeba się nauczyć – być w nią wprowadzony – w łonie wspólnoty, rodziny, która serio wiarą i z wiary żyje.

    Prawda jest niestety taka, że mamy wielu ochrzczonych, a mniej (mało) „nauczonych„, czyli wtajemniczonych (wprowadzonych w Tajemnicę Chrystusa i Kościoła), by potrafili, czyli byli zdolni żyć stosownie do Chrztu, który otrzymali.

    Tak często niestety jest, bo nie zostali wprowadzeni – brakło właściwego wtajemniczenia chrześcijańskiego. Dzisiaj ono musi być inaczej zrobione niż np. przed 50 laty, chociaż dotyczy tych samych prawd chrześcijańsskich i tego samego stylu życia. Okoliczności życia i pojmowanie człowieka (jego samoświadomość itp.) uległy tylu zmianom. To nie Tajemnica się zmieniła, lecz człowiek się zmienił.

    Potrzeba więc dzisiaj w tym względzie innego podejścia do tego człowieka. Jeśli tego braknie, człowiek – przyjmując Chrzest – nie spotka się właściwie z treściami Tajemnicy. Stąd tyle dylematów, nieporozumień, problemów itd. w odniesieniu do osób ochrzczonych, a nie rozumiejących czy nie akceptujących treści, jakie są zawarte w tym sakramencie. Mają bowiem nadal „swoje poznanie dobra i zła” niezależne od tajemnicy Chrztu, który przyjęli.

    Kazanie na Górze (Mt 5-7) i cała Ewangelia daje obraz człowieka, który przystąpił do Jezusa – zostawiając (zapierając się) samego siebie (przeczytaj uważnie Mt 5,1-2 oraz wszystkie teksty w ewangeliach, które przytaczają słowa Jezusa skierowany w różnych sytuacjach do ludzi, takie jak: Jeśli kto chce iść za Mną, … ). Wypełnienie treści, które są przedstawione w Kazaniu na Górze, to nie jest dzieło ludzkie, chociaż spełnia sią w człowieku i we współpracy z człowiekiem, jednak nie według ludzkiego programu i schematu. Jest to dzieło Boga w człowieku, który przystąpił do Tajemnicy Jezusa Chrystusa i codziennie doń przystępuje, codzienie się nawraca i otrzymuje mśdrość serca pojmującego wszystko inaczej niż tylko ludzka mądrość, niż tylko ludzkie serce, niż tylko ludzkie siły pragnienia itp. Patrzy na wszystko i przeżywa wszystko w perspektywie Tajemnicy Krzyża i Zmartwychwstania – Daru i Mądrości Ducha Swiętego.

    Jeśli tego nie rozumiemy (nie zostaliśmy właściwie w to wprowadzeni) to łatwo lądujemy w naszych moralizmach czy frustracji. Nasze podejście do Kazania na Górze i w ogóle do chrześcijaństwa może być wówczas porównane do przysłowiowego porywania się z motyką na słońce. Mamy dobre nasze chęci i plany. Jeśli zaś nam nie wychodzi to, co chcielibyśmy osiągnąć, to mamy pretensje do Słońca, że jest zbyt daleko, do siebie, że motyka za krótka i mało skuteczna, a do bliźnich, którzy są inni, że są tacy, jacy są, że się przyglądają i że nie czynią tak, jak my czynimy.

    To takie krótkie wyjaśnienie bardo ważnej sprawy.
    Bp ZbK

    #10 bp Zbigniew Kiernikowski
  11. Ad #4 Łucja #7 lipka i inni wyrażający swoje świadectwa
    Dziękuję za świadectwa o doznanym otwarciu ucha oraz otrzymanym od Kościoła wprowadzeniu w słuchanie Słowa i takie przyjmowanie, by ono przynosiło owoc – powodowało rodzenie nowego człowieka.
    Za to Panu Bogu dzięki w Kościele i dzięki za Kościół. Dzięki także tym, którzy w Kościele o to się troszczą – dają i tracą swoje życie wokół tej delikatnej i tak ważnej posługi.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #11 bp Zbigniew Kiernikowski
  12. kilka refleksji…wczoraj był Dzień Papieski…z filmów, programów, opowieści i anegdot Jan Paweł II jawi się jako wielki i DOBRY człowiek
    człowiek wyciągający rękę do wszystkich ludzi (ponad jakiekolwiek podziały – w tym religijne)
    ON przygarniał i przytulał wszystkich…
    Kościół Katolicki stawia sobie tego Wielkiego Człowieka jako wzór ale jednocześnie odpycha ludzi…odtrąca nawet niemowlaki odmawiając im chrztu pomimo iż rodzice dziecka chcą dla niego tej łaski i o nią proszą
    jak to jest? Jan Paweł II ochrzciłby moje dziecko – jestem tego pewna
    dla Niego każdy człowiek był ważny a oceny zostawiał Bogu
    napisałam do Księdza Biskupa e-mail – niestety pozostał bez odpowiedzi 🙁
    przepraszam, że ja znowu tak szybko i emocjonalnie ale jest tyle rzeczy do zrobienia jak mała śpi…

    #12 manala
  13. Przygotowuję sie właśnie do konferecji o czytaniu słowa, którą mam mówić do kandydatów do bierzmowania – dziękuję za sugestie, które u Księdza przeczytałam 🙂

    #13 elaw
  14. Zwrócono uwagę, że przydałoby się Kompendium zawierające proste wskazówki dotyczące norm czytania Pisma Świętego, przeznaczone dla ludzi świeckich.

    Takie zdanie znalazłam na blogu abp. Stanisława Gądeckiego. To zdanie znalazło się w towarzystwie innych, z którymi nie miałam problemu. Ale z tym zacytowanym mam problem. O jakich świeckich chodzi? Wiele osób świeckich należy do różnych wspólnot kościelnych, m.in. ruchów, w których uczą się czytania Pisma św. i czynienia słowa Bożego słowem swojego życia. Wiele świeckich osób, m.in. katechetów ale nie tylko, ukończyło studia teologiczne. O co więc chodzi, o jakie „proste wskazówki”, specjalne dla świeckich? Ja bym raczej widziała tutaj wskazówki dla początkujących, zabierających się do czytania Pisma św. – ale wszystkich. Czy księża np. mają specjalne dla swojego stanu wskazówki? A jeszcze inne siostry zakonne?
    Ucieszyła mnie natomiast wypowiedź kard. S. Dziwisza: Czas formacji seminaryjnej to czas przemiany życia i myślenia według logiki Słowa. Niestety bywa, że Pismo jest przedmiotem studium, a za mało ma odniesienia do formacji życia seminarzystów. Domyślnie można też myśleć o tych, którzy prowadzą seminarzystów. Zbyt mało zwraca się uwagę na powstawanie egzystencjalnych więzów kandydata do kapłaństwa ze Słowem. Podobnie ma to też negatywne przełożenie na poczucie komunii eklezjalnej. W pewnej mierze dotyczy to także dalszej formacji, mianowicie tej w życiu kapłańskim (formatio permanens). Chodzi bowiem nie tylko o znajomość Pisma św. i nauczenia wiedzy związanej z Pismem św., ale o inicjację w duchowość biblijną.
    Inicjacja w duchowość biblijną (a rozumiem ją tutaj m.in. jako życie słowem Bożym jako Słowem kształtującym życie człowieka) potrzebna jest wszystkim! Są świeccy i księża, którzy mają taką duchowość, ale są również świeccy i księża, którzy o tym nic nie wiedzą.
    Tworzenie specjalnego kompendium dla świeckich to wg mnie zły pomysł, bo zakłada jakąś dziwną dla mnie wizję Kościoła.
    eg

    #14 eg
  15. Dziękuję Księdzu Biskupowi za podjęcie tego problemu. Sama doświadczyłam, jak to jest bardzo ważne. W umiejętność słuchania Słowa zostałam wprowadzona w Ruchu Swiatło-Zycie. Każdy dzień rekolekcji oazowych jest skoncentrowany wokół jednego tematu, pogłębianego w spotkaniach biblijnych w małej grupie (które stanowią swoistą skrutację Słowa) i przeżywanego w Eucharystii czy w innych elementach danego dnia. Nauczyłam się też doceniać i rozumieć Slowo Boże w Liturgii Słowa podczas Eucharystii. Dziękuję Bogu, że to Słowo, które raz wypowiedział ma tak wielką moc dzisiaj, że jest to Słowo żywe, że to Słowo mogę czytać jako skierowane wprost do mnie, że pobudza ono moją wiarę w konkretnych sytuacjach. Dziękuję też Księdzu Biskupowi za homilie, celebracje słowa i różne katechezy, które ukazują moc Słowa i dają właściwą perspektywę życia z wiary. Pozdrawiam

    #15 BMB
  16. ad#9 Dziękuję Księdzu Biskupowi za wyjaśnienie i poradę. Będzie nam pomocna. Z uwagą czytam relacje z obrad i dyskutujemy o tym w naszej rodzinie. Największe kłopoty sprawia nam pkt 4 Propozycji. Uczymy się tu na własnych błędach, ale nie jest źle!
    Pozdrawiam

    #16 Grzegorz
  17. Z pamięcią w modlitwie prosząc o dary Ducha Świętego dla wszystkich uczestników Synodu, a zwłaszcza dla Księdza Biskupa. Niech Chrystus ukrzyżowany wskazuje drogę wyjścia z sytuacji, które Ks. Biskup porównał do „aborcji”, a których człowiek dokonuje ze Słowem Bożym. Piszę te pozdrowienia oraz mam zapytanie, czy możliwe byłoby przesłanie materiałów z obrad Synodu. Pozdrawiam student z Torunia

    #17 krzyś
  18. Proszę Księdza Biskupa ja naprawdę różnię się od innych.Ojejku ,jejku,im więcej dowiaduję się tym bardziej odkrywam siebie,dla siebie.Niesamowite.Oczywiście,przeczytałam dokładnie myśl i wyjaśnienie Ksiedza.Niesamowite,ja nigdy nie musiałam „zapierać” się siebie by w zgodzie z tym co Kazanie mówi być.Jestem inna.Chlip,chlip na ile inna?I co mnie jeszcze czeka?

    #18 K.
  19. Ad #12 manala

    Proszę Pani Manala!
    O ile pamiętam, odpisywałem Pani. Nie mam tutaj w Rzymie dokumentacji, aby to dokładnie sprawdzić. Używam nawet innego komputera.
    Co do samej sprawy udzielenia Chrztu dziecku, to nie jest to sprawa ani dobroci, ani uczucia, ani czegoś innego ze strony Kościoła – w osobie biskupa czy proboszcza.
    Pani pisze, że Kościół odtrąca niemowlaki odmawiając im chrztu, pomimo że rodzice proszą, a Jan Paweł II zapewne ochrzciłby Pani dziecko itd.
    Informuję Panią, że do udzielenia komuś (dziecku czy dorosłemu) sakramentu Chrztu muszą być wypełnione pewne warunki i potrzebne jest stosowne przygotowanie. Osobiście przygotowuję do Chrztu dorosłych a także wprowadzam w wiarę, tam gdzie tego trzeba, rodziców dzieci, którzy proszą o Chrzest. Niech Pani się zgłosi osobiście do mnie (drogą e-mail tego nie załatwimy) albo do miejscowego Księdza Proboszcza.
    Czekam na spotkanie z Panią.
    Bp ZbK

    #19 bp Zbigniew Kiernikowski
  20. Manala,nie chcę się wtrącać ale wiesz,mimo przeogromnej mej miłości do dzieci to myślę,że nie wystarczy przynieść dziecię do Kościoła tylko,ale trzeba by zaszczepić w sobie iskierkę pojmowania tego co TAM ogólnie rzecz biorąc się dzieje.Myslę że zakładasz iż dobrze się dzieje,ale trzeba coś więcej.Ducha rozwinąć minimalnie,wówczas i Papieża JP II szerzej byś pojmowała.Wybacz.Przepraszam,że się wtrąciłam.

    #20 K.
  21. dziękuję Księdzu Biskupowi za odpowiedź; maila nie otrzymałam ale to jest Internet i takie rzeczy się zdarzają
    w swojej parafii otrzymałam odmowę na piśmie więc tam nie wrócę
    dziękuję również za zaproszenie, zgłoszę się w najbliższych dniach z małą

    w moich oczach wszystko to wygląda inaczej bo zwyczajnie wierzę, iż mała ma takie same prawa do Boga jak inne niemowlaki, odmowa jest DLA NIEJ krzywdząca więc dla mnie jako matki to jest kwestia dobra…

    K. rzeczywiście nie powinnaś się wtrącać…oceniłaś mnie już…wydaje mi się, że pojmuję czym jest chrzest i nie o obrzęd bynajmniej mi chodzi

    #21 manala
  22. Najpierw chciałam wyrazić radość z faktu, że z nominacji papieskiej Ksiądz Biskup został członkiem komisji, która przygotowuje przesłanie Synodu. Na pewno oznacza to więcej pracy w czasie i tak intensywnych obrad Synodu, ale równocześnie daje możliwość bezpośredniego wpływu na redakcję przesłania. Niech Duch Święty oświeca umysły i serca uczestników Synodu i członków tej komisji.
    Dziękuję też za wypowiedż Księdza Biskupa na Synodzie, z której wynika taka moja refleksja.
    W moim życiu, na drodze formacji Ruchu Światło-Życie miałam to szczęście, by wejść na drogę inicjacji do słuchania Słowa Bożego. Z dość długiej perspektywy czasu dostrzegam, jak ważna jest weryfikacja we wspólnocie jak żyjemy Bożym Słowem w naszej codzienności. Potrzeba tu na pewno postawy pokory by najpierw uznać, że moje poznanie dobra i zła jest zdeformowane, że nie mogę na nim polegać. W rezultacie uznać, że to w Słowie Boga jest cała prawda o mnie i o moim życiu. I trzeba pokory by pozwolić, aby bracia i siostry ze wspólnoty mieli wgląd w moje życie Słowem Bożym i decydowali o etapie mojej formacji. Ale właśnie to jest dla nas dobre, uzdrawiające i prowadzi ku wzrostowi w łasce.
    Pozdrawiam serdecznie Księdza Biskupa.
    Roma

    #22 Roma
  23. K. chciałabym, abyś coś przemyślała.
    Czy pamiętasz, jak zadałaś pytanie:”Czy basa to siewca człowieczych cierpień?”? Bardzo mnie to zabolało. Zastanawiałam się wtedy, dlaczego wysunęłaś takie przypuszczenie? Na jakiej podstawie? Pomyślałam, że może na podstawie własnych doświadczeń? Może cierpiałaś przeze mnie? Dlatego cię wtedy przepraszałam. A ty odpisałaś, że cię nie obraziłam. A więc rzuciłaś na mnie bardzo ciężkie podejrzenie bez żadnych podstaw ? Od tej pory poczułam się tak, jakbyś uważała mnie za swojego nieprzyjaciela.
    „Niesamowite,ja nigdy nie musiałam “zapierać” się siebie by w zgodzie z tym co Kazanie mówi być.”- to twoje słowa.
    K., czy to było w duchu Kazania na Górze?

    #23 basa
  24. Pokoj,

    bardzo podoba mi sie pomysl: zwykly smiertelnik moze dzieki niemu uczestniczyc w czyms tak niesamowitym. Jestem seminarzysta seminarium Redemptoris Mater. kilka tygodni temu uczestniczylem w konwiwencji seminarzystow w Porto San Giorgio i tam Kiko opowiedzial nam, ze jest zaproszony na synod i ze dano mu 4 minuty. Czy to standard, czy wolno czasem mowic troche wiecej? Wypowiedz ks. biskupa wydaje mi sie nieco dluzsza niz 4 minuty.
    Moje doswiadczenie Slowa jest podobne do tego, co mowil ks. biskup. To Slowo naprawde jest silniejsze ode mnie i to doswiadczenie pozwolilo mi wstapic do seminarium, przed czym bronilem sie uciekajac przez 6 lat.
    Ciekawe jest tez to, co mowil ks. biskup Andrzej Suski (nota bene moj biskup, tzn. biskup miasta, z ktorego pochodze), ale uwazam, ze duzo trudniej dotrzec do sluchaczy w duzym, anonimowym zgromadzeniu. Serdecznie pozdrawieniam obu biskupow: Zbigniewa i Andrzeja

    #24 jtf2
  25. basa,jestem inna niż Ty,i to wszystko.

    #25 K.
  26. K.,ty jesteś inna. AnnaK jest inna. Fasola jest inna. Nawet Julia chociaż podobna jest inna. Chwała Bogu za tą różnorodność.

    #26 basa

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php