Dzisiaj, 21 czerwca 2011 – jak mi wiadomo (bo jestem przez kilka dni w Bydgoszczy) –  zakończył się kolejny rok pracy i nauki w Diecezjalnym Studium Muzyki Kościelnej.
Mszy świętej w katedrze przewodniczył ks. Jerzy Przychodzeń. Następnie miała miejsce agapa, która była okazją do wymiany doświadczeń i zarysowywania perspektyw na przyszłość. 
Cieszę się, że to Studium istnieje i przygotowuje osoby odpowiedzialne za śpiew i muzykę w naszej diecezji. Dziękuję organizatorom i nauczycielom tego Studium – w szczególności P. Małgorzacie Trzaskalik.
Muzyka i śpiew kościelny to bardzo ważna dziedzina życia każdej wspólnoty. Dobre przygotowanie i przeżycie liturgii także od strony muzyki i śpiewu pozwala nam lepiej wchodzić w celebrowaną tajemnicę.
Zachęcam do wypowiedzi na temat muzyki i śpiewu w czasie liturgii.
Proszę o to zarówno osoby bezpośrednio zainteresowane w wykonanie i organizację tej strony liturgii – organistów, kantorów, psałterzystów, a także wszystkich uczestników liturgii oraz duszpasterzy.
Z pozdrowieniem
Bp ZbK
Podziel się z innymi

Rss Komentarze

46 komentarzy

  1. W ostatnią niedzielę ludowcy w mojej parafii urządzili sobie święto i „zamówili” Mszę Świętą, której dali oprawę muzyczną. Śpiewano jakieś piosenki patriotyczno-religijne w stylu disco-polo z perkusją. Śpiewał świecki chór. Musze przyznać, że koszmarnie to wypadło. Zdaje się, że perkusja jest zakazana w liturgii.

    #1 Włodzimierz Kowalik
  2. #Włodzimierz Kowalik,
    “Ten kto cierpi nie może nazywać się chrześcijaninem, bo nie spotkał w swoim życiu Zmartwychwstałego i nadal trwa w przekleństwie krzyża /bólu/”.
    Cierpienie to nie akceptacja, nie zgoda na ból, który nas dotyka. Czy rozróżnia pan ból od cierpienia? Jest to ważny krok w stronę Chrystusa. Jezus Chrystus nie cierpiał, bo zaakceptował, przyjął na Siebie to, co nas najbardziej boli. Zgodził się na niesprawiedliwą dla siebie śmierć. Umarł choć nie musiał.
    Być może jest to tylko moje odczucie, ale dzisiaj tak widzę Chrystusa, który każdego dnia zwycięża /przemienia/ moje myślenie.
    Pozdrawiam
    janusz f.

    #2 baran katolicki
  3. Organista dla mnie jest to bardzo odpowiedzialny zawód przed Panem Bogiem.
    Swoim życiem powinien świadczyć o Bogu i mieć relacje z Bogiem. Dobierać pieśni wychwalające Jezusa i dziękczynne za Jego złożoną ofiarę na krzyżu.
    Spiew powinien być formą modlitwy śpiewanej z głębi swojego serca. Słowa pieśni oparte na prawdzie Słowa Bożego.
    Józef.

    #3 Józef
  4. Ksiądz Biskup zachęcił więc…:-).
    UWIELBIAM wprost piękny śpiew podczas liturgii bo…to mi pozwala zapomnieć o całym świecie, o trudach codziennego dnia i skupić się na TU i TERAZ w czasie Mszy Świetej, która od kilku lat jest dla mnie niezwykłym misterium, niezwykłym przeżyciem. Jest po prostu zetknięciem Nieba z Ziemią . Chłonę „całą sobą” każde Słowo, uwielbiam śpiewać z tłumem wiernych „Chwała na wysokości” i cichą adoracje Najświeższego Sakramentu. Śpiewy Gregoriańskie w wykonaniu Schola Cantorum Wyższego Seminarium Duchownego w Opolu to najwspanialszy „środek terapeutyczny” i doskonały relaks dla duszy. W 2007 roku byliśmy z mężem na tygodniowych rekolekcjach „Kana-2007| w Wesołej pod Warszawą i tam byliśmy obydwoje zauroczeni pięknem głosu i urody dziewczyny, która z towarzystwem dwóch gitar klasycznych tworzyła oprawę naszych SPOTKAŃ przy Eucharystycznym Stole. To były niezapomniane przeżycia a mój mąż do dzisiaj nie może pojąć, jak tak piękna kobieta mogła ślubować życie w czystości do końca swoich dni na tym świecie. Ślubowała dla Jezusa. I była promienna i szczęśliwa. To takie elementy, które sprawiły, że maż zaczął patrzeć na Kościół, jako instytucję i wspólnotę. Zupełnie inaczej. Zaczął dostrzegać niezwykle piękno Chrystusowego Kościoła, Jego niezwykle bogactwo. Dla Boga wszystko powinno być z najwyższej pólki.:-). Cieszę się, że nasz Ksiądz Biskup taką wagę przywiązuje do muzycznej oprawy tego co wiąże się przecież z Bozą Chwałą. Pamiętam w modlitwie :-).

    #4 Kama
  5. Kocham muzykę.W Kościele /już coraz rzadziej/przeszkadza mi przypadkowość tego który oprawę muzyczną daje.Rozumiem że to nie jego wina,ale w dobór organisty należy dokonać szczególnego starania.Żadne instrumenty w Kościele mi nie przeszkadzają,ale „cienizna” przekazu owszem.
    Słuchałam muzyków zaproszonych do Ks.Biskupa przez Ks.Biskupa na koncert.Było naprawdę pięknie.

    #5 Ka
  6. I jeszcze dodam, całkowicie zgadzając się z Józefem, że mamy szczęście. Nasza wspólnota… bo mamy świetnego Pana organistę, Pana Huberta . Młody, ładny głos i taki „na miejscu” chciałoby się powiedzieć. Jest „nas” …tak jak Ksiądz Biskup „jest nasz” i o Boże błogosławieństwo i MIŁOŚĆ modlę się nieustannie…!!! pełna podziwu dla niezwykłej pracowitości naszego Księdza Biskupa.

    #6 Kama
  7. Bo jakoś mi się tak strasznie smutno zrobiło, że jutro JEZUS wyjdzie na ulice naszych miast a nasz Pasterz spędzi te dni w…szpitalu :-(.

    #7 Kama
  8. Jestem kantorką w naszej wspólnocie i bardzo dziękuję Bogu za ten dar modlitwy śpiewem. Także kiedy ćwiczę w domu modlę się i ten śpiew bardzo mi pomaga szczególnie w moich trudnościach.
    Pozdrawiam kantorów.

    #8 AnnaK
  9. #1 Włodzimierz Kowalik
    Ciekawe, gdzie to było. Czy w diecezji siedleckiej? A co na to biskup Kiernikowski?
    Było tak, dlatego że tak chcieli „ludowcy” czy dlatego, że tak myślą zazwyczaj i robią duszpasterze?
    A tak w ogóle, to chyba ważne, że się dobrze bawili!
    Witka2

    #9 Witka2
  10. 🙂 Ciekawe czy Twój AnnaK śpiew, pomaga innym ?. Zastanawiałaś się kiedyś nad tym ?. Czy najważniejsze jest, że Tobie pomaga ?.
    Przepraszam ale moje pytanie wynika (jak to zwykle bywa) z mojego doświadczenia pewnej sytuacji we wspólnocie kiedy kantorka nie miała bladego ppojęcia o śpiewie i nie maiła i nie ma kompletnie głosu a jednak z braku innych chętnych „uświetniała” spotkania. I zawsze był to wielki znak zapytania; „zaśpiewa” ?, czy wjdzie i trzasnie drzwiami ? . I ta cała sytuacja wokół…ona miała prawo stroić fochy a my obowiązek to znosić ;-)…. FAJNE prawda ?. Jakże często w takich sytuacjach swoją pychę zrzucała na innych obarczając ich odpowiedzialnością znoszenia jej widzimisię.
    Pewnie Ciebie to nie dotyczy, wybacz, piszę o własnym doświadczeniu.

    #10 Kama
  11. Panie Włodzimierzu!
    Ponieważ zwrócił Pan uwagę na nieprawidłowość, z jaką została potraktowana liturgia w Pana Parafii zachęcam Pana do lektury listu na dzien św. Cecylii, jaki nasz ks. Biskup skierował do muzyków kościelnych w 2003 roku (na naszej stronie diecezjalnej w zakładce „Muzyka w Diecezji”).
    Dzięki zaangażowaniu, z jakim ks. Biskup dba o sprawy muzyki w naszej diecezji wiele się zmieniło przez ostatnie lata. Nie napisał Pan, gdzie odbyła się opisywana przez Pana liturgia. Zachęcam jednak, aby niezależnie od miejsca dał Pan znać ks. Proboszczowi miejsca, że zabolała Pana ta sytuacja. Lektura wspomnianego wcześniej listu może Panu pomóc w tej rozmowie.
    Pomimo wielkich pozytywnych zmian w naszej Diecezji wciąż zdarzają się osoby – świeccy i duchowni – które nie widzą problemu w organizowaniu „koncertów życzeń” w czasie liturgii, nie sprawdzając i nie poddając pod ocenę osób wykwalifikowanych repertuaru muzycznego planowanego na liturgię. Tu zapewne tak się stało, że oprawę muzyczną oddano w ręce „ludowców” bez liturgiczno-muzycznej konsultacji. Mleko się wylało. Ale jeżeli nikt ze zbulwersowanych tą sytuacją osób nie zwróci na to uwagi odpowiedzialnemu za tą sprawę ks. proboszczowi – zmiany na lepsze nie będą możliwe.
    Małgorzata Trzaskalik-Wyrwa
    Diecezjalna Komisja Muzyki Kościelnej

    #11 m
  12. #10 Kamo,
    zrezygnować z usług p.kantorki. Pozwolić, by po trzaśnięciu drzwiami za nimi ze swoją usługą została.
    Nie kantorka najważniejsza we wspólnocie.

    #12 Ka
  13. Ad #10 Kama
    Owszem zastanawiałam się nie zważając na to że mi dziękują i chwalą. Zauważyłam że kiedy się modlę inni jednoczą się ze mną co słychać w śpiewie – jednogłośnym. Pamiętam takie szczególne liturgie.
    Wiem też że niektórzy nie potrafią śpiewać i tylko buczą coś na jednym tonie kiedy się starają. Też przeżywają i modlą się ale ja wtedy dziękuję za to że mogę śpiewać.

    #13 AnnaK
  14. Cieszę się AnnaK 🙂 i pozdrawiam :-)!!!

    #14 Kama
  15. #10 Kama
    Pięknie ją osądziłaś.
    A porozmawiałaś z nią w cztery oczy?
    A może sama byś spróbowała być kantorką?
    Odwagi. Miałabyś możliwość spełnić to wszystko, o czym piszesz. 🙂

    #15 basa
  16. #12 Ka
    A może jej pomóc?
    Albo w śpiewaniu, albo w zrozumieniu, że się nie nadaje.

    #16 basa
  17. Nie osądzam nie przesadzaj basa. Piszę o faktach. Zabrzmiało zwyczajnie złośliwie ale to Twój problem. A z kantorką …rozmawialiśmy przez kilka lat – wiele osob rozmawiało ale jak mówi jeden ks. dr psychologi, niektórzy potrzebuja pomocy specjalisty a nie brata czy siostry ze wspólnoty. Nie pcham się tam gdzie mój udział nie inspiruje, nie motywuje, nie wnosi czegoś dobrego więc…. nie śpiewam ale mówię i piszę bo wielokrotnie dawano mi do zrozumienia, że mam łatwość formuowania myśli, wielu wzruszam, zmuszam do refleksji. A śpiewanie pozostawiam innym; tym z ładnym glosem i wyczuciem rytmu i zarem w sercu :-). Zadowolona ?

    #17 Kama
  18. Kilka lat temu usłyszałam w kościele śpiew gregoriański jutrzni. Wykonywali go wszyscy obecni w kościele podzieleni na dwa chóry. Śpiew był niezwykły, choć nic nie rozumiałam z tego, co śpiewano, bo śpiewano po łacinie. Śpiew poruszał, ponieważ był zorganizowany, rytmiczny, spójny i wspólny.
    Po dwóch dniach wiedziałam już, że i ja mogę tak się modlić, jeśli zechcę.
    Uczestnicząc w warsztatach chorału dowiedziałam się, że:
    1. śpiew liturgiczny przeznaczony jest dla wszystkich uczestników liturgii, nikogo nie należy z niego wykluczać,
    2. dawniej we wspólnotach nikt nie uczył śpiewu, tzn. nie było specjalnych lekcji czy prób śpiewu, natomiast PRAKTYKOWANO śpiew liturgii godzin i w ten sposób poznawano różne melodie psalmów, antyfon i responsoriów,
    3. teraz taka nauka jest potrzebna, żeby poznać zasady śpiewu i poznać melodie, w przypadku łaciny zapoznać się z tekstem i przetłumaczyć na język polski,
    4. w śpiewie liturgicznym nie idealny słuch i piękno głosu są najważniejsze, ale chęć i zaangażowanie osobiste.
    Pozdrawiam 🙂

    #18 julia
  19. „Czy rozróżnia pan ból od cierpienia?”

    Naturalnie. Są różne definicje. Ale to sprawa techniczna niczego nie rozwiązująca. Zna Pan „Noc ciemną” św. Jana od Krzyża”? To jest o bólu czy o cierpieniu? A może o czymś jeszcze innym?
    Na poziomie metafizycznym nie ma takich pryncypiów (zasad) jak ból czy cierpienie. Jest działanie i doznawanie (passio). Ból i cierpienie należałoby do passio. Mam takie samo zdanie jak Arystoteles i św. Tomasz: cierpienie mnie nie interesuje, choć niepokoi. Kiedy E.Gilson napisał swój „Tomizm” zarzucano mu, że w skorowidzu nie ma hasła „cierpienie”. No i nie ma.

    „Mleko się wylało. Ale jeżeli nikt ze zbulwersowanych tą sytuacją osób nie zwróci na to uwagi odpowiedzialnemu za tą sprawę ks. proboszczowi – zmiany na lepsze nie będą możliwe.”

    Nie jestem zbulwersowany. Jestem przyzwyczajony. Przecież chodzi o to, żeby bolało.

    #19 Włodzimierz Kowalik
  20. #16
    Nie toleruję chamskiego zachowania. Razi mnie, a nawet PORAŻA.

    #20 Ka
  21. #18 julia
    Zgadzam się. A szczególnie z pkt 4. 🙂

    #21 basa
  22. #17 Kama
    Chodzi ci o zadowolenie mnie, czy o prawdę. 🙂
    I chciałam cię zachęcić, że skoro nie macie kantora, to może ty byś spróbowała?

    #22 basa
  23. #19 Passio się zgadza, ale żeby chodziło by bolało?
    Kategorycznie odmawiam – bólu.

    #23 Ka
  24. #19.
    Panie Władysławie,
    dla mnie ból to nuty a cierpienie to odpowiedź /śpiew/ człowieka na ten ból.
    Inaczej mówiąc, wszyscy fałszujemy, choćbyśmy nie wiadomo jak się starali. Tylko Jezus Chrystus potrafi zaśpiewać swoim życiem prawdziwą melodię i tylko On potrafi kochać aż po krzyż.
    To prawda: chodzi o to, żeby bolało, bo ból to sygnał do nawracania się. Tak przy najmniej jest u mnie. Moja żona bardzo często śpiewa nie z moich nut, nie pod moją melodię. I jak tu ją kochać?
    Pozdrawiam
    janusz f.

    #24 baran katolicki
  25. basa ..
    jestes wyjatkowo… „namolna”. Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem,
    TAK;
    śpiew liturgiczny przeznaczony jest dla wszystkich uczestników liturgii, nikogo nie należy z niego wykluczać,
    TAK;
    w śpiewie liturgicznym nie idealny słuch i piękno głosu są najważniejsze, ale chęć i zaangażowanie osobiste.
    3 x TAK !!!
    Nikt nikogo nie wyklucza i niekt nie kwestionuje zaangażowania ale w granicach normy; niech ktoś kto nie ma ani glosu ani słuchu nie pcha sie na kantora i nie aktuje „innych” i niech nie drze sie na cały kościół, a takie przypadki są i zrażają …. szczególnie mlodych ludzi.
    Chodzi o pewien UMIAR, ZŁOTY ŚRODEK.

    #25 Kama
  26. #23Ka
    Czyli gdybyś była na miejscu Pana Jezusa nie pozwoliłabyś się ukrzyżować?

    #26 basa
  27. #25 Kama
    „Nikt nikogo nie wyklucza” ale…
    I właśnie różnimy się tym „ale”
    Bo ja na prawdę nikogo nie wykluczam, a ty jednak stosujesz jakąś normę.
    Kto ją spełnia ma prawo śpiewania tak, jak chce. Inni mogę tylko sobie co najwyżej pod nosem cichutko ponucić.

    #27 basa
  28. Wczoraj podziękowałam mojej wspólnocie za cierpliwość i wyrozumiałaość dla mnie jako kantora.
    Też nie mają pewności, że zaśpiewam dobrze.
    I mają pewność, że w grze na gitarze na pewno się pomylę.
    Nakrzyczeli na mnie, co za głupoty gadam. I kazali przestać czytać blog.
    Są dla mnie bardzo dobrzy.

    #28 basa
  29. Są ludzie, którzy zawsze muszą mieść „ostatnie słowo” i nie potrafią za żadne skarby zroumieć, pojąć, że ktoś może mysleć i czuć inaczej na jakiś temat. Choćby śpiewania. Ty „basa nikogo nie wykluczasz” o ile myśli jak TY :-). Przecież ja nie pisałam o Tobie, kobieto, tylko ogólnie :-). Zaczynam powoli domyślać się Kim jesteś :-).

    #29 Kama
  30. Kama
    Ad 25.” Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem”
    Więc pomóż mi zrozumieć, a nie wyzywasz mnie od „namolnych”…
    Spróbuję podsumować to, co ja zrozumiałam.
    Na początku pisałaś o pięknie muzyki w liturgii. Ja tym razem do tego się nie odniosłam.
    Poprzednim razem uznałam, że ty możesz mieć swoje zdanie na ten temat a ja swoje.
    Potem napisałaś o tej waszej kantorce.
    Ja odebrałam to jako ostrą krytykę i napisałam, że „pięknie ją osądziłaś”
    I pomyślałam, ze skoro masz tak dobry słuch i tak lubisz piękny śpiew, to może ty spróbowałabyś być kantorką? Może to rozwiązałoby problem z kantorem w waszej wspólnocie?
    Napisałaś: „nie przesadzaj basa”, co ja zrozumiałam, że ja przesadzam uważając, że zbyt ostro krytykujesz swoją kantorkę.
    Uznałam, że moze masz rację. W gruncie rzeczy nic o niej przecież nie wiem.
    Ale twoja odpowiedź odebrałam: Ona jest be, ja jestem w porządku. A na końcu spytałaś: „zadowolona?”
    Dlatego prowokacjyjnie ( do czego się przyznaję) spytałam: Chodzi ci o zadowolenie mnie, czy o prawdę?
    I do tej pory rozmawiałyśmy o konkretnej kantorce.
    W międzyczasie julia napisała post 18 na który odpisałam, że się z nią zgadzam. Chyba mam do tego prawo? To nie było do ciebie.
    Ale ty odniosłaś się właśnie do tego wpisu zarzucając mi brak zrozumienia i namolność.
    Post 18 julii i moja odpowiedź dotyczyły śpiewu wiernych a nie kantorów. Dlatego tym razem odpowiedziałam ci na temat ogólnego śpiewania wiernych. Moje zdanie jest właśnie takie. I jeszcze raz powtarzam – ty mozesz miec swoje.
    Tak więc mój post 27 nie dotyczy kantorów, psalmistów, solistów, chórzystów i innych prowadzących śpiewy. Od nich wymaga się trochę wiecej. 🙂
    Jednak patrząc na moje własne trudności i błędy, które robię i widząc z jaką wyrozumiałoscią traktuje to moja wspólnota, zastanawiam się, czy za tym waszym konfliktem z waszą kantorką nie kryje się też jakaś wasza wina?
    I tak sobie jeszcze pomyślałam, że może nie na darmo Pan Bóg wam dał właśnie taką?
    Może ona jest taka wam dana po coś?
    Ja właśnie tak odbieram naszą rozmowę. Jeśli źle ją rozumiem, wyprostuj to 🙂
    Być może twoja odpowiedź na mój post 27 ukaże się z tą moją wypowiedzią, więc się miniemy
    pozdrawiam 🙂

    #30 basa
  31. #29 Kama
    Kim jestem?
    Pomyślałam, ze może łatwiej bedzie nam wyjaśniać sobie nasze sprawy poza blogiem?
    Mój adres basa2@op.pl

    #31 basa
  32. basa.
    Szkoda czasu na sprostowania. Dodam tylko, że nie jestem w żadnej wspólnocie, więc proszę nie wysyłaj mnie na kantora.
    Śpiewaj kobieto na chwałę PANA !

    #32 Kama
  33. #30 basa 🙂
    trzymaj się… Kobieto 🙂

    #33 julia
  34. „Szkoda czasu na sprostowania. Dodam tylko, że nie jestem w żadnej wspólnocie”
    Tez tak mysle. Po co to? Ponoc tylko winni sie tlumacza.

    A TU ZNOW MAGIEL: – dwie panie „maglują” temat. Zastaniawiam się, komu/czemu ma służyć publikacja takiej wymiany zdań?…
    Kazanie na dzień 2011-06-27
    Mt 8, 18-22
    Kandydaci do seminarium lub zakonu informowani są nie tylko o pozytywnych stronach powołania.
    Zamiast cieszyć się z kolejnego ucznia Jezus tłumaczy mu, że powinien być gotowy na wyrzeczenia.
    Dotyczy to nie tylko kapłanów czy osób zakonnych, ale każdego, kto decyduje się pójść za Jezusem.

    Moze badzmy odpowiedzialni za swoje slowa , a szczegolnie czyny, bo: Mt 7, '(12) Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy. (13) Wchodźcie przez ciasną bramę.’

    Podczas “pokornej” licytacji, kto jest wiekszym grzesznikiem (gdy nalezalem do Neokatechumenatu), czasem zdobylem sie, aby powiedziec, ze wydaje mi sie, ze nie jest sztuka notorycznie mowienie o swoich bledach i grzechach, zwlaszcza przy mlodych, ale trzeba w to przede wszystkim samemu wierzyc i starac sie cos z tym zrobic. Bic sie w piersi, a w prywatnej rozmowie i zyciu pokazywac, rzeczywiscie swoja grzesznosc i arogancje, wrecz chamstwo.
    Prowadzi to nie tylko do oswajania siebie i innych z nimi, obnizanie poprzeczki, ale wrecz demoralizuje innych, szczegolnie podatnych i mlodych, ktorzy jako male dzieci juz mowia podobnie. Prezbiter wrecz zamknal mi usta, gdy na slowa katechety, ze nie to jest najwazniejsze, ze nie trzeba byc bez grzechu automatycznie powiedzialem, a Pan Jezus mowil inaczej: Mt 5, ‘48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.’
    Mlody Fr Daniel powiedzial mi, oni wszyscy tak samo i nie dziwie sie, bo po kilku zdaniach mozna to rozpoznac przynaleznosc.
    Przeciez podobno, nie wazne kto ma racje, bo zreszta nikt nie posiada recepty na prawde, jesli mam problem to jest moj problem a nie adwersarza, ale czy ja wierze w to co mowie/pisze?

    #34 Jurek
  35. #32 Kama
    W takim razie w ogóle nie rozumiem twojego postu 10…

    #35 basa
  36. „Śpiewaj kobieto na chwałę PANA !”
    Jeśli Pan zechce, będę to robiła z przyjemnością najlepiej jak potrafię. 🙂

    #36 basa
  37. #33 julio
    Dziękuję 🙂

    #37 basa
  38. Dziękuję Panie Jurku :-).A po co ten John Fitzgerald Kennedy był ? :-). Zdiwienie rzecz ludzka. 🙂

    #38 Kama
  39. #34 Jurku
    „Zastaniawiam się, komu/czemu ma służyć publikacja takiej wymiany zdań?…”
    Mi się wydaje ( ale to tylko moje zdanie), że jest ona potrzebna mi i Kamie, abyśmy uczyły się szanować inne poglądy i w tej różnorodności uczyły się wchodzić w jedność.
    Czy nam się to udaje, to już inna sprawa.

    #39 basa
  40. #34 Jurku
    Mogę trochę z tobą porozmawiać? 🙂
    ” nie jest sztuka notorycznie mowienie o swoich bledach i grzechach… ale trzeba w to przede wszystkim samemu wierzyc” – myślę, że to jest najtrudniejsze…

    #40 basa
  41. #26 –
    To jest niezależne.
    Chcąc bronić i obronić WARTOŚĆ, człowiek na każde cierpienie się zgodzi.
    Niestety tak już mamy, co nie znaczy, że chętnie przystaję, by wymierzano mi /z głupoty czy złości/ policzki.
    Jeżeli zachodzi KONIECZNOŚĆ, nie uciekam, przyjmuję. Z NADZIEJĄ że policzkującego czegoś w końcu nauczę.
    Czy P.Jezus Baso nauczył?
    JAKI JEST OBECNY CZŁOWIEK?

    #41 Ka
  42. Nadzieja.Ach,ta nadzieja 😀

    #42 Ka
  43. # 41 Ka
    Myślę, że obecny człowiek jest zupełnie taki sam jak ten 2000 lat temu. Dlatego Pismo Święte jest nadal tak bardzo aktualne.
    To tylko okoliczności się zmieniają. 🙂

    #43 basa
  44. ” Z NADZIEJĄ że policzkującego czegoś w końcu nauczę.”
    Tak bardzo chcemy uczyć innych. Ja kiedyś ciebie. Ty kogoś. Ale to nie o to chodzi.
    Przyszła mi do głowy kiedyś po takim „uczeniu” myśl:
    On też tak jak ty jest dzieckiem Bożym. Nie ty jesteś od uczenia go i wychowywania. Od tego jest Ojciec, nasz niebieski. Od tego jest Bóg.
    Pozdrawiam 🙂

    #44 basa
  45. #44 Basa – rozumiem.

    #45 Ka
  46. ’…Przyszła mi do głowy kiedyś po takim “uczeniu” myśl:
    On też tak jak ty jest dzieckiem Bożym. Nie ty jesteś od uczenia go i wychowywania. Od tego jest Ojciec, nasz niebieski. Od tego jest Bóg…’
    Yes, here you go: J21, ‘Odmienny los umiłowanego ucznia. 20 Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: «Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi?» 21 Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: «Panie, a co z tym będzie?» 22 Odpowiedział mu Jezus: «Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę*, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!» 23 Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: «Jeśli Ja chcę, aby pozostał aż przyjdę, co tobie do tego?»’

    #46 Jurek

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php