Spotkać Mesjasza (3 Ndz Wlk Postu A 2011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W trzecią Niedzielę Wielkiego Postu roku A czytamy Ewangelię o Samarytance (J 4,5-42). Już od bardzo dawnych czasów jest to niedziela pierwszego skrutynium katechumenalnego. Spotkanie Jezusa z Samarytanką przy studni Jakubowej w Sychar zapisane e Ewangelii wg św. Jana jest swoistym paradygmatem czyli wzorcem spotkania Jezusa z człowiekiem, który – zagubiony i szukający po swojemu sensu życia – ma szczęście spotkać Jezusa.

W tym spotkaniu dokonuje się głęboki egzystencjalny dialog, a właściwie jest to właśnie skrutynium, czyli egzamin życiowy. W procesie tego skrutynium zagubiony człowiek, szukający po swojemu i według swoich możliwości sensu życia i szczęścia, które by go zadowoliło, dzięki Jezusowi otrzymuje dar odkrycia, że ten sens życia jest złożony w nim samym. W życie z tego daru może wejść przez wiarę w Mesjasza na ile wejdzie w prawdę i pozwoli się ogarnąć mesjańskiej obecności Jezusa w swoim życiu. Wymowny jest końcowy fragment rozmowy samarytanki z Jezusem:  

Rzekła kobieta do Jezusa:

„Wiem, że przyjdzie Mesjasz zwany Chrystusem.
A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko”.

Powiedział do niej Jezus:

„Jestem Nim Ja, który z tobą mówię” (J 4,25n). 

Mesjasz to ten oczekiwany, który miał wypełnić wszystko i nadać sens wszystkiemu w wymiarze życia indywidualnego poszczególnych ludzi i w wymiarze wspólnoty całego Ludu Wybranego. Dokonuje się to przez dawanie ludziom wszystkich czasów i możliwości nawrócenia w wierze, że Jezus jest Mesjaszem. Opowiadanie o spotkaniu z Samarytanką przy studni Jakubowej jest świadectwem o Jezusie, jako bramie wprowadzającej do wspólnoty ludu Nowego Przymierza. Spójrzmy na kilka elementów tego dialogu Jezusa z Samarytanką 

1. Daj mi pić

To pierwsze słowa, jakie Jezus kieruje do Samarytanki. Wzbudza przez to u niej zdziwienie: że to On – Żyd, Judejczyk zwraca się do niej, kobiety i Samarytanki. Nie jest nawet wykluczone – jak twierdzą niektórzy komentatorzy – że to była kobieta – prostytutka. Bywało bowiem, że te kobiety m.in. z powodu wstydu przychodziły do studni w południe (była szósta godzina dnia, czyli dwunasta w południe), kiedy wszyscy inni, chronili się w cieniu z powodu upału. Na to mogłaby też wskazywać jej odpowiedź, że nie ma męża, gdyż miała pięciu, a ten, z którym żyła nie był jej mężem.

Jezus do tej kobiety mówi: Daj mi pić. Ta prośba to prośba o życie, o ujawnienie sensu życia. Można to sformułować, daj mi coś z twojego życia. Albo: jakie jest twoje życie, jaki sens ma twoje życie. W takim kierunku rozumienia idzie wyznanie Jezusa skierowane do owej kobiety: «O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić” – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej».

W tych słowach Jezusa następuje zwrot w relacji rozmawiających przy studni. Jezus, z proszącego o wodę, z pytającego o sens życia, okazuje się tym i tak się przedstawia jako ktoś, kto może dać wodę żywą, a więc pełny i żywy sens wszystkiego, co w życiu człowieka się dzieje. Ta kobieta jeszcze nie zrozumiała w pełni wymiaru i wielkości daru. Kiedy powiedziała: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać», myślała przede wszystkim o zwykłym czerpaniu wody i ułatwieniu czy zaradzeniu tej czynności. Jezus jednak nie to miał ny myśli. Dlatego skierował do nie polecenie:    

2. «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!»

To polecenie Jezusa było zarazem pytaniem o relacje tej kobiety, o jej otwartość, ostatecznie zaś o jej wnętrze. Nie chodziło przy tym tylko o relacje do człowieka, ale także do Boga, jedynego Pana, który może zaspokoić pragnienia i potrzeby ludzkiego serca. Było to więc pytanie o jej otwartość na Boga. Ona jednak jeszcze tego nie rozumiała i odpowiedziała: „nie mam męża”. Nie jest wykluczone – jak wspoknieliśmy wyżej –  że ta kobieta była ona nierządnicą. Nierząd zaś był (i jest) również obrazem bałwochwalstwa.

Słowa Jezusa odnosiły się przede wszystkim do wymiaru duchowego. Miały wzbudzić refleksję nad obecnością Boga w życiu Samarytanki, stanowiły pytanie o obecność jedynego Pana. Dotyczyły kultu jedynego Boga, który daje życie, Boga, który jest jednym źródłem prawdziwego życia człowieka. Było to pytanie o obecność w życiu człowieka Kogoś, w kim odkrywa on sens swego życia i komu oddaje cześć. Człowiek nieznający jednego, jedynego Boga, skazany jest na hołdowanie różnym, licznym bogom, którym podporządkowuje swoje życie, pragnąc je zaspokoić i wypełnić. To jest proces zaspokajania siebie, co wyrażają słowa o konieczności ciągłego przychodzenia i czerpania ze studni. 

3. Wielu to za mało. Jeden zaś starczy

W takim sformułowaniu możemy ująć to, co dalej się działo w sercu owej kobiety. W jej odpowiedzi: „nie mam męża”, możemy dostrzec treść o wiele bardziej brzemienną, niż tylko zwykłe stwierdzenie faktu. Samarytanka w ten sposób przyznała Jezusowi rację, bo powiedział jej, że tych wielu, których miała, nie byli jej prawdziwymi mężami. Biorąc pod uwagę kontekst oraz to, że ona zapyta o miejsce oddawania kultu Bogu, możemy tę jej wypowiedź rozumieć również jako stwierdzenie: „nie mam Boga”. Nie mam prawdziwego Boga, nie znam Boga i Pana, który by wypełnił moje życie i nadał mu sens, uczynił je owocnym. Muszę stale szukać, stale coś pozyskiwać, aby być i żyć. Muszę cudzołożyć, czyli zaprzedawać się obcym (bogom – mężom), aby utrzymać się przy życiu.

Nie chodzi tu zatem tylko o aspekt cielesny tej prawdy, ale również o duchowy, czyli o zapewnianie sobie zasług przez religijność pojętą jako oddawanie czci idolom lub też oddawanie się jakimś nieokreślonym praktykom, służącym jedynie zaspokojeniu potrzeby naturalnej religijności.

Kiedy Jezus odkryje prawdę przed Samarytanką, a ona uzna w Nim proroka, wówczas skieruje rozmowę na oddawanie czci jedynemu Bogu. Dzięki spotkaniu z Jezusem życie kobiety zostanie ukierunkowane na jedynego Boga. Podobnie też życie wszystkich szukających i błądzących życiowo, którzy „cudzołożąc” na różne sposoby muszą „zarabiać”, aby po swojemu zaistnieć.

Ewangelia dzisiejsza to ewangelia pierwszego skrutynium katechumenów. W czasie tego skrutynium kandydatom do chrztu zostaje ukazane prorockie słowo – Jezus Chrystus, który jako syn Boży  jest jedynym źródłem życia. To On nadaje sens życiu. To On – Jezus-Prorok objawia relację do Boga jako Ojca, któremu chrześcijanie oddają kult w duchu i prawdzie. Dlatego w modlitwie skrutyniów jest wyrażona prośba o uwolnienie z wszelkich krępujących człowieka relacji, przez które szatan trzyma człowieka w niewoli i zmusza go do bałwochwalstwa.

Zasadniczym pytaniem jest to: Czy jeden Bóg wystarczy? Chodzi więc o to, czy człowiek – katechumen jest gotów dać się prowadzić w posłuszeństwie do wiary w Jednego Boga, który daje życie w każdych okolicznościach  i jest to życie wieczne. Kto zostaje wprowadzony w taką wiarę zostaje wyzwolony z bałwochwalstwa, tzn. z zależności od wielu innych bogów”, czyli idoli, które zazwyczaj nadają rytm życia światu trzymając człowieka w zniewoleniach i zależnościach. Chrześcijaństwo to poznanie Tego, który daje wodę życia, który otwiera sens życia przeprowadzając człowieka prze doświadczenie śmierci.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

14 komentarzy

  1. To trochę nie na temat, ale jestem bardzo poruszona świadectwem pewnej mojej pacjentki i chciałabym podzielić się nim ze wszystkimi. Spotkałam ją dzisiaj w drodze do kościoła.
    Pani przyznała się, że gdy była młoda, bardzo martwiła się, aby dobrze wychować swoje dzieci. I pewnego razu w jej parafii były misje. Misjonarz bardzo namawiał wszystkich, aby podejmowali zobowiązania abstynencji i wpisywali się do „Złotej Księgi Trzeźwości”. Pani postanowiła to zrobić. Gdy podeszła do misjonarza, on spytał ją, w jakiej intencji chce to zrobić? Odpowiedziała: Abym dobrze wychowała dzieci.
    Wieczorem przy okazji tej misji odbywała się jeszcze loteria. Tak nazwała ją ta pani, ale to chyba raczej był taki quiz. Już zapomniałam, jakie było pytanie, ale ta pani wygrała główna nagrodę – Pismo Święte.
    Pani tak podsumowała ten fakt, że Bóg dał jej taką radę: Masz matko najlepszą pomoc w wychowaniu dzieci.
    Dodam tylko jeszcze, że jest ona matką 2 księży i 1 siostry zakonnej, a druga córka też jest blisko Kościoła.

    #1 basa
  2. Dialog Jezusa z Samarytanką pozostawia mi nadzieję życia mojego jako jedyne żródło które mogę czerpać od Jezusa. Tym żródłem życia,które daje mi Jezus jest ” Słowo Boże „. Te „Słowo Boże” jest dla mnie żródłem życia w pełni.Dziękuje Ci Panie Jezu, że pozostawiłeś dla nas te żródło życia do nie wyczerpania,że każdego dnia możemy korzystać w do woli.Józef.

    #2 Józef
  3. Wiele z człowieczeństwa było w Samarytance,wiele z człowieczeństwa było i w Bogu.
    To piękna przypowieść.

    #3 Ka
  4. Jak to jest,że Jezus mówi Samerytance:”Miałaś bowiem pięciu/wielu/ mężów” a Ksiądz Biskup pisze,że Jezus powiedział jej jakoby tych wielu, których miała, nie byli jej prawdziwymi mężami.Więc po co by Jezus miałby owijac w bawełnę i okrężną drogą przemawiac do nas? Pozdrawiam janusz f.

    #4 baran katolicki
  5. #3, Ka,
    przepraszam, że sprostuję, ale robię to dla wszystkich czytających.
    Ka, dzisiejsza Ewangelia to nie przypowieść.
    To wydarzenie.
    🙂

    #5 katechetka 2
  6. W ogóle wszystkie przypowieści są piękne:)

    #6 chani
  7. Ad #4 baran katolicki
    Januszu,
    słuszna uwaga na płaszczyźnie literackiej – i za nią dziękuję. Prawda, że Jezus nie powiedział, iż tych pięciu nie byli jej prawdziwymi mężami.
    Z drugiej jednak strony do tego zmierza wypowiedź Jezusa (albo tak należy ją rozumieć i interpretować). Całość wydarzenia prowadzi do objawineia, że wszystkie dotychczasowe relacje Samarytanki nie były w prawdzie, tak jak ta, w którą teraz Jezus ją wprowadza. Jest to bowiem przejście z płaszczyzny „małżeńskiej” na płaszczyznę relacji z Jedynym Bogiem, którego objawia Jedyny Pan – Jezus Chrystus jako Prorok, Mesjasz i Zbawiciel.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #7 bp Zbigniew Kiernikowski
  8. Moc miłosci Jezusa sprawiła,ze Samarytanka stała się apostołką w swoim środowisku.Takich rewolucji,takich przełomów dokonuje moc miłosci Jezusa. Ale czy człowiek w to wierzyi otwiera sie propozycje daru miłosci Jezusa?Jazeli tak,to sami doswiadczymy,jak dziala i jak przemienia moc i miłosc Jezusa.

    #8 m
  9. W komentarzu do dzisiejszej (30 marca) Ewangelii Mt 5,17-19 na stronie „Modlitwa w drodze” usłyszałem słowa, które wydają mi się kwintesencją zatracania siebie: „miłość nie lęka się i nie trwoży o siebie”. Kochać innych, bez obawy o siebie! Czy to jest właściwy sposób interpretacji?

    #9 Zbyszek
  10. Bardzo teologiczny ten komentarz, trudno go zrozumieć. A sprawa wydaje się banalna.

    Kobieta miała pięciu mężów – szukała szczęścia w życiu. Tak, jak każdy z nas poszukuje tego szczęścia. Próbowała dojść do tego szczęścia na swój ludzki sposób. Próbowała ułożyć sobie życie z coraz to innym mężczyzną. To poszukiwanie szczęścia pchało ją w coraz większy grzech.

    W końcu zyskała miano kobiety lekkich obyczajów. Wstydziła się pokazywać przed ludźmi, dlatego do studni przychodziła w samo południe, gdy był największy upał. Wtedy była najmniejsza szansa, że kogokolwiek tam spotka.

    I w czasie jednej z takich wypraw do studni spotyka Jezusa.

    A Jezus, jak to Jezus, okazał jej dobre serce, w sposób niesamowity. W sposób, w jaki tylko On potrafi.

    #10 Rafaello
  11. „[człowiek] dzięki Jezusowi otrzymuje dar odkrycia, że ten sens życia jest złożony W NIM SAMYM”
    … czyli bardzo blisko.
    A ja szukam go poza sobą. Myślę – sensem mojego życia jest: interesująca praca, wysokie zarobki, uznanie, przyjaźnie.
    Już wkrótce okazuje się, że zawsze można znaleźć pracę bardziej ciekawą, inni mają wyższe zarobki, wczorajsze uznanie zamienia się w lekceważenie, przyjaźń ostyga. I wtedy wydaje się, że życie nie ma sensu.
    Gdy odnajdę sens w sobie, to znaczy uznam, że sens mojemu życiu nadaje Ten, który Jest dla mnie zawsze, niezmienny – życie ZAWSZE ma sens.
    Pozdrawiam 🙂

    #11 julia
  12. #10 Rafaello,
    Jednak spotkanie z Samarytanką nie mówi tylko o „dobrym sercu Jezusa”. Rozmowa przy studni zaczęła się dialogiem o wodzie, potem jednak tematem stał się Bóg, Mesjasz i wiara. A te tematy są ważne dla każdego w każdym czasie. I tutaj potrzebny jest komentarz teologiczny.
    Piszesz, że trudno zrozumieć komentarz Księdza Biskupa, ale widzę, że pierwszą część komentarza zrozumiałeś doskonale 🙂
    Pozdrawiam Cię 🙂

    #12 julia
  13. Jak smakuje Woda Życia, może powiedzieć ten w 100% przekonany o Dobrej Nowinie, który po „głuchocie” i”ślepocie”
    nagle usłyszał i przejżał. Takie było moje doświadczenie, pewnego czasu…

    #13 niezapominajka
  14. A pomimo silnych doświadczeń ,po ludzku upadam jeśli zabraknie mi stałego odniesienia do Pana Boga, tak na codzień bez przerwy. Przerwy bez takiego odniesienia są dla mnie porażką duszy…

    #14 niezapominajka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php