Kontynuujemy dziś rozmowę na temat katechezy o życiu w Ziemi Obiecanej.

Jak to już było poprzednio powiedziane, wejście do Ziemi Obiecanej to nowy styl życia.  Nie został on jednak w pełni zaakceptowany przez tych, którzy weszli do Ziemi Obiecanej. Jest to cały proces grzechu i nawrócenia człowieka. W czwartej katechezie patrzymy na grzechy pierwszych królów, a więc przed podziałem Królestwa. Już sam fakt woli ludu, by ustanowić im króla jest widziany jako pewna forma odrzucenia Boga. Na to starszyźnie zwraca uwagę prorok Samuel. Powoływani królowie popełniają określone grzechy i mają niewłaściwe postawy wobec Boga, w szczególności jako przewodnicy ludu.

Upraszczając możemy powiedzieć, że Saul zazdrośnie trzyma się władzy i brak mu zaufania Bogu; Dawid wykorzystuje swoją władzę do przykrywania swego grzechu dalszymi grzechami – i tak aż do przeżycia radykalnego nawrócenia; Samuel, wyposażony w dar mądrości, w końcu idzie za obcymi bogami. To są grzechy królów. W tych grzechach odkrywamy także nasze grzechy na ile – otrzymawszy od Boga różne dary i czasem także jakieś doświadczenie życia w atmosferze wierności Boga w Ziemi Obiecanej (jakkolwiek ona w naszym życiu wygląda), próbujemy królować po swojemu i przeprowadzać nasze plany. 

Zapraszam do komentarzy na blogu

Bp ZbK

Posłuchaj audycji:  http://archiwum.radiopodlasie.pl/?p=9461

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

45 komentarzy

  1. Szczerze polecam wysłuchanie tej audycji.Przywłaszczenie i nadużycie – jest się nad czym zastanowić,a dotyczy nas wszystkich.
    Ks.Biskupie,wystarczająco się rozumiemy.Piękne dzięki.

    #1 Ka
  2. „(…) próbujemy królować po swojemu i przeprowadzać nasze plany.” Pismo mówi: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – wyrocznia Pana.” (Iz 55,8) W życiu nie liczymy się z wolą Boga a przecież w Modlitwie Pańskiej mówimy słowa: „…bądź wola Twoja…” a nie moja, czyli jeśli mówimy te słowa a robimy tak, że wychodzi na naszą wolę, to jakbyśmy sami siebie oszukiwali.
    Mnie podoba się pewna dziewczyna ale może Bóg by dla mnie wybrał nie tą ale inną dziewczynę. Jeśli nawet był ją poślubił a Bóg by zaplanował mi inną żonę, to czy moja wola by nie wzięła górę nad Bożą wolę? Czy bym siebie wtedy nie oszukał? Gdybym później spotkał dziewczynę, którą Bóg mi przeznaczył, to co wtedy? Dobrze, że jestem niepełnosprawny i nieśmiały i chwała Panu za to, bo w przeciwnym przypadku pewnie bym za bardzo nie usłuchał Boga i zrobił „po swojemu”.

    #2 chani
  3. #2 chani,
    a może…
    skoro podoba Ci się pewna dziewczyna, to jest znak dla Ciebie od Pana Boga, żeby ją poznać, a potem się z nią zaprzyjaźnić.
    Przecież Pan Bóg nie chce dla Ciebie żony, która by Ci się nie podobała 😉
    Tak, chani, odczytanie znaków od Pana Boga jest bardzo trudne…
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    #3 julia
  4. #2 chani
    Jeśli mówimy o przeznaczeniu w chrześcijaństwie,to tylko w takim sensie, że Bóg wszystkich przeznaczył do zbawienia, do życia wiecznego. Może się mylę ale moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak osoba przeznaczona dla mnie przez Boga i z tym kimś można się minąć. A co gorsza Bóg będzie miał o to pretensje. Jak spotkam dziewczynę, która mi się podoba, jestem w niej zakochany i to uczucie przeradza się w prawdziwą przyjaźń i miłość to w tym jest Bóg. Rozpoznanie woli Bożej w tym kontekście widzę jako rozpoznawanie tego jak mam ten związek przeżywać aby wzrastać do Miłości. Poza tym Łaska Boża buduje na naturze.Pozdrawiam 🙂

    #4 Marek
  5. #2 chani
    Ja zgadzam się z Julią.
    Skąd wiesz, że ta dziewczyna, która ci się podoba nie jest w planie Pana Boga?
    Może właśnie odrzucanie jej jest działaniem po swojemu?
    Ja myślę, że jeżeli ona nie jest w planie Pana Boga, to nie wiem, co byś robił i tak się z nią nie ożenisz. Nie masz więc, co się o to martwić.
    Przyjmij więc to, co dostajesz, a co z tego wyniknie to się okaże. Pan Bóg pokieruje.

    #5 basa
  6. Tak, trudno jest odczytać wolę Pana Boga do przodu. Do tyłu widać lepiej.
    Pisałam o tym, jak bardzo pragnęłam być na dniu skupienia.
    Teraz już wiem, dlaczego nie mogłam. Ten dzień był jedynym dniem, kiedy mogłam się przygotować do wygłoszenia katechezy „Grzechy królów” u mnie w parafii. Miała być ona za dwa tygodnie i zupełnie niespodziewanie w poniedziałek dowiedziałam się, że mam ją wygłosić w tym tygodniu.
    Ja myślę, że my często grzeszymy pychą myśląc, że możemy popsuć plan Panu Bogu. Czyż On nie jest wszechmogący? A kim ja jestem…
    Królem?
    Którym?
    Saulem?
    Bo to on chciał chronić swoją władzę „używając” do tego Boga.
    Dawidem?
    Bo on wykorzystywał swoją władzę dla swoich własnych celów. Myślał, że jak Bóg ma prawo decydowac o życiu innych.
    Salomonem?
    Bo to on uwierzył bardziej w swoją mądrość niż Bogu?
    Czy któryś z nich popsuł plan Pana Boga?
    A może właśnie ich grzechy były w planie Boga, aby mi coś pokazać?
    Ks. Biskup na katechezie powiedział, że Pan Bóg dał Izraelowi królów, aby na jaw wyszły grzechy królów. Takich dużych jak Saul, Dawid i Salomon, Cezar, Jagiełło itd. I takich małych jak ja. Jak ty. I ty. I ty…

    #6 basa
  7. Myślę jak Julia.Spróbuj zaprzyjażnić się z nią,jeżeli przyjaźń nie wyjdzie – wola Pana i brak sensu do rozpaczy 🙂

    #7 Ka
  8. Katecheza jak każda bardzo bogata i treściwa ale nie znalazłem w niej odpowiedzi na nurtujące mnie od lat pytanie,które co jakiś czas powraca i zostaje bez odpowiedzi.Uważam,że grzesznik i grzech to to samo.Nie ma grzesznika bez grzechu i grzechu bez grzesznika.Tam gdzie znika grzech znika też grzesznik.Tam gdzie nie ma grzechu nie ma grzeszników.To jest moje odczucie bo przecież brud na brudasie jest ściśle zespolony z człowiekiem i stanowi istotę brudasa.Kiedy brudas się wykąpie/oczyści/to już przestaje być brudasem lecz jest czysty.Podobnie jest z grzechem.Istotą grzesznika jest grzech.Nie ma grzesznika bez grzechu i dlatego nie sposób kochać grzesznika nienawidząc jego grzech.To jakbyś kochał brudasa nienawidząc/czując wstręt do jego brudu/.Cały problem leży w użytych słowach.Grzesznik i grzech to to samo tylko.Inaczej mówiąc grzesznik to nic innego jak uosobiony/zakorzeniony w osobie/grzech.Bóg w Jezusie Chrystusie uzdalnia nas do prawdziwej miłości,miłości w wymiarze krzyża.Ta Miłość jest ponad naszymi grzechami.Jest bezgraniczna,bezwarunkowa a to znaczy nie wymaga od człowieka zerwania z grzechem.Nasze grzechy nie maja wpływu na miłość Boga i On potrafi nas kochać razem z naszymi grzechami.W Jezusie Chrystusie zszedł i nadal schodzi do obozu swoich nieprzyjaciół/wrogów/nie po to by prawic nam moralizmy,oceniać nas,potępiać,ale by nas zbawić od naszych grzechów.Zbawienie/uwolnienie/polegało i polega na braniu na siebie naszych grzechów.”Bóg… daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rzym.5:Cool.W tym Słowie odkrywam moc łaski,łaski wiary nie tylko dla siebie ale również dla każdego zielonego grzesznika.W naszym przepowiadaniu brakuje nam odwagi by z mocą ogłaszać całemu światu,że jest Bóg,przed którym nie musisz udawać/grać/dobrego człowieka.Jest ktoś kto potrafi kochać nie oczekując/żądając,wymagając/twojego nawrócenia.Jest Ojciec,który pragnie uwolnić/zbawić/ nas od naszych grzechów.Nie tylko pragnie ale również Sam w Jezusie Chrystusie przychodzi po nasze grzechy.Każdego dnia puka do mojego serca i woła:oddaj mi swój grzech/swoją śmierć/ a dam ci nowe życie.Proszę zauważyć jak bardzo potrzebne są wysypiska śmieci.Tam gdzie jest człowiek tam też pojawiają się śmieci i dlatego masowa kultura szuka coraz to nowoczesnych środków likwidacji odpadów naszego materializmu.Nie chcemy żyć we własnym śmietniku i dlatego bardzo chętnie oddajemy/wyrzucamy/to co jest nam niepotrzebne.A co więcej płacimy grube pieniądze za wywóz własnych odpadów.Tak jakoś się dzieje,że zapominamy,a może nie chcemy zauważyć problemu z największym śmieciem jakim jest nasz grzech.Brakuje nam duchowych wysypisk śmieci.Brakuje nam chętnych do pracy w takich wysypiskach.To do czego przywykliśmy w sferze materialnej jest bagatelizowane w duchowości współczesnego człowieka.Wybaczcie mi bujną wyobraźnię ale odczuwam brak takich duchowych wysypisk grzechów/śmieci/w świecie internetowej egzystencji współczesnego człowieka.Wiele by tu pisać można było ale można ująć to w jednym zdaniu.Prawdziwy Kościół to duchowe wysypisko ludzkich grzechów/śmieci/gdzie szefem jest Jezus Chrystus a my pracujemy na etacie duchowych śmieciarzy. Pozdrawiam janusz f.

    #8 baran katolicki
  9. W/g mnie z Bożą wolą jest nie po drodze z naszymi potrzebami i upodobaniami.
    Ja, natomiast, mam dożywocie w samotności. Nie warto sobie głowy zawracac dziewczynami bo i tak i siak guzik z tego. To, czy jesteśmy śmiali lub nieśmiali, zależy od tego ile oczekują i nas traktują od nas rodzice, rodzeństwo, nauczyciele, koledzy, koleżanki i pozostali ludzie.
    Tak jest ze mną. Jestem niepoprawny politycznie, czyli, nie jestem taki, jak chciano bym postępował. Dlatego jestem pognębionym wyrzutkiem społeczeństwa.

    #9 Mawoy
  10. #3 Julia
    Mi sie nie jedna podobała. I co z tego? Wielkie NIC. Ważniejsza była koniunktura.

    #10 Mawoy
  11. Ks.Biskupie mam do Ks. Biskupa wielką prośbę czy by było to możliwe ze strony ks. Biskupa omawianie ewangelii którą ks. Biskup omawia na daną niedzielę,żeby była już na blogu w sobotę.Co wtedy mnie i na pewno blokowiczom łatwiej było by słuchać i zrozumnieć jak się będzie w kościele w niedziele na eucharystii.Każdy z nas posiada Pismo Swięte,kalendarz liturgiczny też nie ma problemu wyszukać czytań tylko gorzej z roztłumaczeniem tekstu.Słowo Boże łatwiej trafi do nas co umożliwi nam głębsze przeżywanie liturgii słowa i słuchania homilii głoszonej przez kaznodzieja. Pozdrawiam. Józef.

    #11 Józef
  12. Chani #12
    Dzieki za twój wpis.Dziękujesz Bogu za niepełnosprawność – to bardzo mocno powiedziane…pragnę się tutaj dopisać po „przyjęciu” tej Twojej szczerości: jeśli moje krzyże chronią mnie przed jakimś złem, któremu poddałabym się z innej sytuacji niż jestem /bez tych krzyży/, to dziękuję Panu Bogu za wszelkie doświadczenia naprowadzajace mnie na tory milsze Panu…
    Tak Julio, wolę Pana Boga / znaki dawane/ czasami jest bardzo trudno rozpoznać…tu może dopomagać sam Duch Święty na ile czlowiek potrafi się na tę łaskę otworzyć …to już wysoka poprzeczka w posłuszeństwie ale u Boga nie ma rzeczy niemożliwych…
    pozdrawiam

    #12 niezapominajka
  13. #10 Mawoy
    No właśnie. Może to nie koniunktura? Może taki był plan Pana Boga na twoje życie?

    #13 basa
  14. To nie jest świadectwo do tej katechezy, ale do katechezy „Niewola i wyzwolene – exodus i Pascha” (II rok, III kat)
    Ja niedawno znowu byłam braćmi Józefa.
    Mam dużo wizyt domowych. Czasami jednak połowa z nich jest nieuzasadniona – pacjent mógł przyjść do przychodni. I pewnego dnia zadzwoniła córka pacjentki z prośbą o wizytę domową, zbuntowałam się i powiedziałam, aby przywieźć mamę do przychodni. Obiecałam ją przyjąć. Jednak pacjentka nie zgłosiła się. A ja czułam się podle. Wyrzucałam sobie: tyle razy dałam się wykorzystywać pacjentom, dlaczego tym razem chciałam postawić na swoim ?
    Niedawno ta pani przyszła do mnie i gdy rozmowa zeszła na tą moją odmowę, powiedziała, że to dobrze, że ja wtedy do niej nie poszłam.
    Ona wybrała się wtedy do szpitala i została przyjęta na oddział. Powiedziała, że to było dla niej lepsze niż, gdybym ja przyszła i leczyła ją w domu.
    Nie wiem, co by było gdybym poszła na tą wizytę domową. Może bym ją skierowała do szpitala, może nie? Może ona ma rację…
    Wtedy na tej katechezie ktoś powiedział, że trzeba umieć też być czasami braćmi Józefa…

    #14 basa
  15. Dziękuj wszystkim za odpowiedzi na mój komentarz. Nie wiedziałem, że będzie ich aż tyle, się rozpisaliście:). Pozdrawiam wszystkich czytelników, tych komentujących i tylko obserwujących.
    Krzysiek

    #15 chani
  16. Ad #11 Józef
    Kiedy czasowo jestem w stanie to zrobić, to czynię to już w piątek wieczorem lub w sobotę. Niekiedy jednak nie jest to możliwe.
    Bp Zbk

    #16 bp Zbigniew Kiernikowski
  17. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, ale się rozpisaliście:)
    Pozdrawiam wszystkim komentujących i tylko obserwujących
    \Krzysiek

    #17 chani
  18. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, się rozpisaliście:)
    Pozdrawiam wszystkich
    Krzysiek

    #18 chani
  19. #8, Januszu,
    bardzo mi się podoba Twoja wypowiedź 🙂
    Gdy czytałam Twoje zdanie:
    „To, do czego przywykliśmy w sferze materialnej, jest bagatelizowane w duchowości”
    przypomniał mi się fragment „Komentarza do Ewangelii św. Jana” autorstwa św. Augustyna. Oto on:
    Śmierci ciała lęka się każdy człowiek, śmierci duszy – niewielu.
    Czego to człowiek nie czyni w niebezpieczeństwie utraty życia?
    Gdy miecz nad ich karkami zawiśnie, ludzie oddają wszystko, cokolwiek dla utrzymania życia zachowali.
    Któż nie oddaje natychmiast wszystkiego, aby go nie zabito?
    A może po oddaniu tego i tak zostanie zabity?
    Kto, gdyby mu powiedziano: pracuj, aby śmierci uniknąć, byłby leniwy?
    Łatwe rzeczy Bóg nakazuje, abyśmy wiecznie żyli, a o wypełnienie tego nie dbamy.
    Pozdrawiam 🙂

    #19 julia
  20. # 10 Mawoy
    Czytam:
    „Koniunktura (łac. coniunctura) – splot okoliczności wywierający znaczny, głównie pozytywny, wpływ na warunki ekonomiczne”
    Dla kogo ważniejsza była koniunktura?
    Czy mam rozumieć, że niejedna kobieta (dziewczyna) Ci się podobała, ale zdecydowałeś, że ich wpływ na Twoje warunki ekonomiczne będzie negatywny?
    Bo jeśli dla Niej, to znaczy, że Ciebie nie kochała…
    …………
    #9 Mawoy,
    na pewno wola Boga jest zgodna z naszymi prawdziwymi potrzebami. Bo każdy z nas pragnie szczęścia i życia. I to też jest wolą Boga względem nas.
    Ale oczywiście woli Boga nie jest po drodze z naszymi upodobaniami. To prawda stara jak chrześcijaństwo. Już św. Paweł pisał:
    „Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.
    Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!
    Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś – prawu grzechu” (Rz 7, 22-25)
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    #20 julia
  21. Coś mi komp chyba się psuje.

    #21 chani
  22. Się rozpisaliście na mój wpis:), dziękuję wszystkim.

    #22 chani
  23. Się rozpisaliście na mój wpis:)

    #23 chani
  24. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich blogowiczów.
    Krzysiek

    #24 chani
  25. Pozdrawiam wszystkich .
    Krzysiek

    #25 chani
  26. Dziękuje i pozdrawiam. Krzysiek

    #26 chani
  27. Dziękuje i pozdrawiam.

    #27 chani
  28. Pozdrawiam blogowiczów:) Krzysiek

    #28 chani
  29. #14 basa,
    pozwoliłaś mi poznać, że „sprzedałam Józefa”…
    Ufam, że dla „mojego Józefa” skończy się to szczęśliwie.
    Bo mnie to już teraz wychodzi na dobre. Dobrym dla mnie jest poznanie, że do końca nie mogę być pewna siebie… i grzeszę.
    Pozdrawiam 🙂

    #29 julia
  30. Każdy z nas był zapewne braćmi Józefa, Józefem lub faraonem. W ogóle cała historia biblijna jest jakby skierowana do każdego z nas, począwszy od zerwania owocu w raju. Wczoraj na katechezie w mojej parafii katechiści zrobili rysunek, gdzie była mowa o wychodzeniu Izraelitów z niewoli egipskiej i zapytali się, gdzie ja się znajduję: czy jeszcze w niewoli egipskiej, czy mam swojego Mojżesza, czy może jestem już w ziemi obiecanej?
    Moim zdaniem jestem już w ziemi obiecanej, gdyż Chrystus mnie wyrwał z niewoli grzechu. Czasami tak jak Izraelici w ziemi Kanaan, muszę walczyć z różnymi wrogami (pokusami). Choć czasami upadam to Chrystus nie pozwala mi wrócić do niewoli.

    #30 chani
  31. #21 julia
    Prawda, jak to uczy pokory?

    #31 basa
  32. #23 tak, basa,
    uczy pokory, uczy cierpliwości, uczy wyrozumiałości.
    Uczy, żeby potępiając grzech, nie potępiać grzesznika. Bo nie wiem, DLACZEGO zło zostało uczynione: czy z niewiedzy, czy z powodu braku pewnej zdolności, czy jest skutkiem zła innych.
    (Często mówi o tym Ksiądz Biskup, ale, niestety, nie zapamiętałam wszystkiego…)
    Pozdrawiam 🙂

    #32 julia
  33. A na ostatniej katechezie była praca w grupach i na karteczce były pytania, m.in. takie: Jaki sens mają konkretnie dzisiaj dla ciebie słowa z Księgi Rodzaju: „I powiedział Bóg do Abrahama: Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twojego ojca [i idź] do kraju, który ci ukażę” (Rdz 12,1)?
    Abraham „wbrew nadziei uwierzył nadziei” (Rz 4,18) i ja też muszę wbrew nadziei uwierzyć nadziei, że będę miał dziewczynę.:)

    #33 chani
  34. #25 chani,
    wyjdź… i idź… i uwierz…
    Pozdrawiam Cię 🙂

    #34 julia
  35. #25 chani
    Widzę, ze w tobie jest ogromne pragnienie znalezienia tej drugiej połówki. 🙂
    Posłuchaj rady Julii i Ka.

    #35 basa
  36. # chani
    Mój tato mówi, że teraz to kobiety wybierają/ zdobywają mężów.
    Jednak ja czytając ten blog zauważyłam, że to kobiety radziły ci, abyś działał, abyś zaprzyjaźnił się. Mężczyzna radził ci wycofać się. Ale to był zraniony mężczyzna.
    Myślę, że kobiety nadal chcą być zdobywane.
    Myslę, że w tobie jest lęk przed odrzuceniem.
    Jednak, jeśli nie pokonasz go, nie przekonasz się, że można być przyjętym.
    Krzyśku, słuchaj więc swojego serca i ufaj, jak abraham, że Pan Bóg tym wszystkim pokieruje. 🙂
    Będę modliła się, aby wola Pana Boga w tobie spełniła się.

    #36 basa
  37. #28 basa
    Dzięki za modlitwę. Rzeczywiście lęk przed odrzuceniem jest u mnie duży, ona taka ładna a ja…. no cóż…. Nawet zaprzyjaźnić się mi jest trudno, jestem takim odludkiem.:) Nawet w szkole nie miałem za bardzo kolegów.

    #37 chani
  38. #26 julia
    Wyszedłem…, idę…, uwierzyłem…, tylko się wstydzę.:)

    #38 chani
  39. #26 julia
    Wyszedłem, idę, uwierzyłem, tylko się wstydzę.:)

    #39 chani
  40. Żeby nie było, że tylko kobiety 🙂
    Ja też Ci radzę spróbować.
    Jeśli Twoja niepełnosprawność nie jest przeszkodą do małżeństwa, to warto nawet podążać w takim kierunku.
    Jeśli jest inaczej, warto dla samej przyjaźni.
    Pokonywanie własnych słabości i ograniczeń przynosi dużo satysfakcji.
    Poza tym są takie, co lubią nieśmiałych 🙂

    #40 Marek
  41. #29 chani
    W dzisiejszym I czytaniu jest powiedziane: „Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce”.
    Mam nadzieję, że nie widzisz w niej tylko piękna zewnętrznego?
    I być może dla niej nie liczy się wygląd zewnętrzny? Daj jej się poznać. Pozwól, aby zobaczyła twoje serce. 🙂 I może wtedy okaże się, że ona widzi inaczej i wybiera to, co w oczach ludzkich może wydawać się nieatrakcyjne.
    Nie przekonasz się o tym, dopóki nie zaryzykujesz.

    #41 basa
  42. Bardzo dziękuję za katechezy Ks.Biskupa.Dzięki nim zaczynam rozumieć jaka powinna być relacja:ja – Bóg – drugi człowiek.Dostrzegam co we mnie funkcjonuje źle, a co potrzebuje naprawy.Poprzez te teksty odkrywam i poznaję siebie,odkrywam nowe treści.Czytając katechezę o grzechach pierwszych królów właściwie rozeznaje swoje zaniedbania, błędy.Zauważam, że w życiu rodzinnym, osobistym to ja potrzebuję przemiany, tj. ziemi obiecanej.
    Pozdrwaiam
    anna,katechetka

    #42 Anna, katechetka
  43. #31 basa
    Dobra zaryzykuję:)
    Odwagi chłopie, odwagi:)

    #43 chani
  44. Krzyśku!
    Powodzenia. 🙂

    #44 basa
  45. #44 basa

    Dzięki. 🙂

    #45 chani

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php