Ewangelia pierwszej niedzieli Wielkiego Postu (Mt 4,1-11) może wydawać się zaskakująca. Jak to możliwe, że Jezus, Syn Boży i Mesjasz, mający zbawić ludzi, jest kuszony przez diabła. Uderzające jest już pierwsze zdanie, które mówi, że to Duch wyprowadził Jezusa na pustynię i wyprowadził Go właśnie w tym celu, aby tam był kuszony. Nie ulega wątpliwości, że to ten sam Duch, który dopiero co zstąpił na Jezusa podczas chrztu w Jordanie. Wtedy to otwarły się niebiosa i dał się słyszeć głos Ojca wskazujący na Jezusa jako umiłowanego Syna, w którym Bóg Ojciec ma upodobanie (zob. Mt 3,17). Ten Jezus, umiłowany Syn Ojca, jest teraz przez tegoż Ducha jakby siłą wypchnięty na pustynię – jak to powie Ewangelista Marek (zob. tekst oryginalny). Ewangelista Mateusz zaznacza zaś wprost celowość tego wyprowadzenia Jezusa przez tegoż samego Ducha:  

Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię,
aby był kuszony przez diabła.
A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód.
Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego:
«Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem»
(Mt 4,1-3).  

Może nas dziwić fakt, że ten Duch nie prowadzi Jezusa najpierw do świątyni, by uwielbiał Boga; nie prowadzi Go też do ludzi, aby im świadczył dobro i zapobiegał złu, jakie im zagraża. Nie prowadzi Go też jako wodza pełnego mocy do przedstawicieli rzymskiej władzy ciemiężącej naród wybrany, by podjął walkę i w tryumfie wyzwolił naród spod obcej okupacji. Takie bowiem zdawały się być ówczesne oczekiwania ludzi wobec Mesjasza, i tego spodziewalibyśmy się dzisiaj od kogoś, kto przychodzi jako posłany przez Boga Wybawiciel. Dostrzegamy bowiem przede wszystkim zewnętrzną niewolę. Oczekujemy przede wszystkim wyzwolenia z tego, co nas ogranicza i co nam ciąży.

1. Sens wprowadzenia w sytuację kuszenia

Tymczasem Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. Stało się to, aby Jezus sam w sobie przeżył walkę i zmaganie i z diabłem, zanim wejdzie w publiczną misję. Dlaczego? Jaki to miało sens? Każdemu myślącemu w kategoriach ludzkich i religijnych takie stwierdzenie i takie następstwo chrztu Jezusa może wydawać się niewłaściwe, irracjonalne czy wprost absurdalne. Gdy jednak wejdziemy w istotę misji Jezusa, zrozumiemy tę logikę działania Boga. Jezus bowiem nie przyszedł wyzwolić człowieka z określonych struktur, nawet tych niesprawiedliwych, lecz przyszedł wyzwolić go spod władzy diabła. Przyszedł pokonać tego, który zwiódł człowieka proponując mu coś, co wydawało się bardzo racjonalne, lepsze, czyli poznanie dobra i zła poza Bogiem i w oderwaniu od Niego.

Jezus przepełniony Duchem Świętym będzie przeżywał konfrontacją z duchem tego świata. Będzie to droga zwycięska. Jezus pokona diabła, dlatego, że nie ulegnie jego podpowiedziom, które zmierzają do „ulepszenia” sytuacji człowieka. On też otworzy przed nami taką drogę.

Kto ma Ducha Świętego i daje się jemu prowadzić ten – będąc na świecie – jakby z konieczności musi doświadczyć kuszenia ze strony diabła – księcia tego świata. Jego zaś reakcje wobec zła będą dwojakie. 1/. Tam, gdzie spotka się ze złem, które pochodzi ze słabości, będzie przebaczał – będzie niósł przebaczenie. 2/. Tam gdzie spotka się ze złem, które z natury stoi w sprzeciwie i przewrotności  stosunku do Boga, nie będzie z nim wchodził w żadne ustępstwo i żaden układ. Będzie zdecydowane : Idź precz szatanie!

2. Na czym polega zwycięstwo Jezusa nad diabłem

Zwycięstwo Jezusa nad diabłem nie dokonało się jednak w walce dwóch sił bądź „inteligencji”, znajdujących się jakby na tym samym poziomie. Jezus bowiem nie uległ inteligencji szatana, gdyż nawet nie próbował stawać wobec niego, by konkurować z nim w przebiegłości. Pozostał jakby bezbronny. Nie przystał na jego propozycje polepszenia własnej sytuacji, by ułatwić sobie post, wzbudzić podziw, podporządkować sobie cały świat czy pokazać moc swego bóstwa. Na tym bowiem polegał grzech człowieka, że uwierzył w obietnicę węża i uległ pokusie polepszenia swojej sytuacji. Zapragnął być jak Bóg, znać dobro i zło, to znaczy samemu decydować o tym, co dla niego dobre, a co złe.

W Księdze Rodzaju wąż – kusiciel, ukazany jest jako najbardziej przebiegły, inaczej mówiąc, najbardziej inteligentny ze wszystkich stworzeń. Jezus, Mesjasz – namaszczony Duchem Świętym, przyszedł zwyciężyć ową przebiegłość i inteligencję szatana. Aby odzyskać człowieka w jego relacji do Boga nie mógł tego uczynić inaczej, jak tylko przez to, że  jako Bóg-człowiek, nie skorzystał z owej inteligencji diabła. Uczynił to jako Bóg-człowiek, czyli jako człowiek przeniknięty całkowicie przez Boga, a zatem także z pozycji człowieka. W tej uniżonej sytuacji Jezus nie skorzystał z „ludzkiej”, podpowiadanej przez kusiciela inteligencji, lecz przyjął krzyż. Jezus przeżywał to wszystko, co w człowieku jest znakiem jego ograniczoności – głód, pragnienie, słabość.

Jezus przeszedł niejako drogę odwrotną, niż ta, jaką wybrali pierwsi rodzice w raju. On nie podjął żadnej obietnicy kusiciela, wyzbył się władzy decydowania o tym, co dla Niego w tym momencie miałoby być było dobre, a co złe. Trwał w tym, by jako Syn być na obraz i podobieństwo Boga. Był czujny i każdej propozycji diabła przeciwstawiał jedyne odniesienie – odniesienie do Boga. Był w stanie to uczynić, dlatego, że był prowadzony przez Ducha.

3. Wobec czego okazuje się niemoc diabła ?

W swoim człowieczeństwie, Jezus stanął wobec diabła niejako na przegranej pozycji, nie wykorzystał bowiem swojej boskiej mocy i władzy dla polepszenia swojej sytuacji. W swoim człowieczeństwie odwołał się do słowa Boga, a więc do tego, co jest dostępne każdemu człowiekowi znającemu Pisma. Ostatecznie Jezus przyjmie krzyż w całkowitym poddaniu się Ojcu, aby w Nim objawiła się pełnia mocy Ducha. Umrze na tym krzyżu jako przegrany w oczach ludzi. Jednakże to właśnie On, tak doświadczony przez piekielne moce, zmartwychwstanie trzeciego dnia. To było i jest Jego ostatecznym zwycięstwem. Tej mocy nie ma diabeł. On z krzyżem nie chce mieć nic wspólnego.  

Wobec takiej postawy Jezusa Szatan niemiał wyjścia. Jego pokusy trafiały w próżnię. Dlatego musiał opuścić Jezusa, wyczerpał bowiem wszyytkie swoje mośliwości.  To jest zwycięstwo na miarę Boga, wobec inteligencji i przebiegłości szatana. Dzięki posłuszeństwu Jezusa wobec Ojca dokonało się przywrócenie obrazu Boga w człowieku. Odtąd człowiek idący za Jezusem może być, tak jak On, wolny od ulegania wpływom diabła, który podpowiada to, co pozornie lepsze.

Dzięki Jezusowi wiem, że nie zwyciężymy pokus szatana inaczej jak przez nieprzyjmowanie jego propozycji zwycięstwa. Inaczej mówiąc, zwycięstwo nad diabłem dokonuje się przez przegraną w jego „oczach”. Stanie się to wówczas, gdy zaczniemy akceptować pewne swoje przegrane, by w ten sposób zwyciężał w nas Duch Jezusa Chrystusa.

W Jezusie (jako człowieku) zwyciężyło to, co jest z Ducha przez Jego całkowite odniesienie się w sytuacji niemocy i krzyża do Boga Ojca. Po to otrzymujemy Ducha Świętego, abyśmy właściwie dawali się Jemu prowadzić i właściwie zwyciężać nie ulegając pokusie niby lepszych propozycji życia. Czas Wielkiego Postu, to czas otwierania się na Ducha Świętego.
Ten Duch poprowadzi nas w doświadczenie pustyni, braku, cierpienia i zmagania,
aby dokonało się Jego zwycięstwo w nas
.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

47 komentarzy

  1. Wszystkiego więc dobrego „odszczepieńcom”. Cytuję: nie będzie z nim wchodził w żadne ustępstwo i żaden układ.
    Będzie zdecydowane : Idź precz szatanie!”. Z życzeniami wszystkiego dobrego, lecz od CZŁOWIEKA z daleka.
    Ja wciąż /niestety/ pamiętam.

    #1 Ka
  2. „Kto ma Ducha Świętego i daje się jemu prowadzić ten – będąc na świecie – jakby z konieczności musi doświadczyć kuszenia ze strony diabła – księcia tego świata. Jego zaś reakcje wobec zła będą dwojakie. Tam, gdzie spotka się ze złem, które pochodzi ze słabości, będzie przebaczał – będzie niósł przebaczenie. Tam gdzie spotka się ze złem, które z natury stoi w sprzeciwie i przewrotności stosunku do Boga, nie będzie z nim wchodził w żadne ustępstwo i żaden układ. Będzie zdecydowane : Idź precz szatanie!” – tak pisze Biskup.
    Powiedzieć władzy: idź precz, to przecież nic innego jak skazanie się na krzyż. Tym światem rządzą politycy /pieniądze/, a dzisiaj to jest biznesowa armia księcia tego świata, który nie toleruje buntu.
    Ksiądz Biskup proponuje mi – mówiąc o Jezusie: – „Umrze na tym krzyżu jako przegrany w oczach ludzi. Jednakże to właśnie On, tak doświadczony przez piekielne moce, zmartwychwstanie trzeciego dnia. To było i jest Jego ostatecznym zwycięstwem. Tej mocy nie ma diabeł. On z krzyżem nie chce mieć nic wspólnego”.
    I o to właściwie chodzi.
    CZAS UCIEKA A WIECZNOŚĆ CZEKA.
    Pozdrawiam
    janusz f.

    #2 baran katolicki
  3. Czy osoby rozwiedzione mogą przystępować do Komunii świętej?
    Jeśli tak, to pod jakimi warunkami?
    A jak ma się sprawa, gdy rozwiedzeni wracają do siebie?

    #3 katechetka
  4. Ad #2 katechetka
    Najpierw ustalenie: Gdy mowa o rozwiedzionych, to odnosi się to do rozwodu cywilnego. W Kościele niema rozwodu, lecz jest ewentualnie separacja – stosowana wówczas, gdy życie razem okazuje się z różnych względów nie możliwe czy nie wskazane.
    W przypadku rozwodu cywilnego strona, która jest „poszkodowana” (została opuszczona), jeśli żyje zgodnie ze wskazaniami moralności chrześcijańskiej, nie ma żadnych przeszkód, by prowadziła życie sakramentalne.
    Inaczej trzeba traktować stronę, która świadomie (z jakiejś swojej „racji”) doprowadziła do rozłamu małżeństwa i nie weszła w postawę nawrócenia i naprawy. Oczywiście jest tutaj wiele nuansów.
    Jeśli zaś wchodzi w nowy związek (legalny-cywilny lub faktyczny) i żyje (patrząc z pozycji Kościoła) w konkubinacie, to nie może korzystać z sakramentów, jak długo ten związek jest utrzymywany i nie ma postawy nawrócenia.
    Kiedy zaś rozwiedzeni wracają do siebie, to oczywiście – po naprawieniu krzywd i zgorszenia – wszystko wraca do właściwego stanu.
    To tak w krótkim ujęciu. Jeśli ktoś z teologów lub prawników zechce się wypowiedzić szerzej, to bardzo zapraszam.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #4 bp Zbigniew Kiernikowski
  5. Ad #2 baran katolicki
    Tak, o to właśnie chodzi.
    To jest prawda, do której na różne sposoby i stopniowo za łaską Bożą przystępujemy.
    To jest udział w wieczności.
    Tajemnica wielka …
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #5 bp Zbigniew Kiernikowski
  6. Ad #1 Ka
    Trzeba być – w konkretnych sytuacjach – ostrożnym w utożsamianiu (zrównywaniu) tych, którzy wydają się nam „odczepieńcami” z diabłem, któremu pozostaje powiedzieć tylko: „Idź precz!”
    Powtarzam: trzeba być ostrożnym i czujnym, żeby czasem nie skrzywdzić konkretnego człowieka.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #6 bp Zbigniew Kiernikowski
  7. #4 Ks. Bp,
    dziękuję za odpowiedź.
    Pozdrawiam 🙂

    #7 katechetka
  8. „Ten Duch poprowadzi nas w doświadczenia pustyni ,cierpienia ,zmagania aby dokonało się Jego zwyciestwo w nas”.
    Ten czas rozpoczął się dla mnie takim doświadczeniem i to na różne sposoby ,duchowe i fizyczne.Najtrudniej pozostać bezbronnym ,gdy zło atakuje przez zniewolenia najbliższych.
    Umierać samemu mając pewność zwyciestwa -zmartwychwstania – to może być radość
    Ale patrzeć z tego krzyża jak „umierają ” bliscy …..? to ogromna dla mnie trudność

    #8 Tereska
  9. Tak – Duch działa zaskakująco! Łamie po raz kolejny ludzki sposób myślenia. „Wyprowadza Go na pustynię” choć dokładnie z tłumaczenia winno być „wygnał Go” (tu prośba do Ks Biskupa o ew. korektę tego, co piszę, bowiem tłumaczenie tych słów znam ze słyszenia, nie znam oryginalnego języka Biblii). Wygnał… a więc nie był łagodnym powiewem, naciskiem lecz zdecydowanym ruchem, siłą, która mimo iż zaskakuje – podoba mi się. Podoba właśnie dlatego, że nie zamyka w pewnej bezpiecznej otoczce, nie ukrywa przez zagrożeniem, nie stawia pod kloszem, nie izoluje. Duch nie chroni, ale wyprowadza na otwarta przestrzeń, uzdalniając jednocześnie do mężnego i skutecznego stawiania oporu złemu.
    Życie w Duchu nie zapewnia/nie gwarantuje „sprzyjającego klimatu”, beztroski, ciepełka dnia codziennego lecz wyprowadza na szlak, który wciąż trzeba odrywać, poznawać, kroczyć.
    My często dziwimy się że wokół coś się dzieje, że wciąż trzeba walczyć, szukać, pokazywać, tłumaczyć/a czasami milczeć, świadczyć, odczuwać niedostatek… a nam się marzy „święty spokój”.

    A przecież nie do tego uzdolnił nas Duch Święty na chrzcie! I dzięki Jezusowi za to, że w tym czasie nam to przypomina. Bo wiedzieć to jedno, a uświadamiać sobie na nowo, to drugie.

    #9 morszczuk
  10. Ad #9 morszczuk
    U Mt mamy Duch „wyprowadził Go (Jezusa)” na pustynię;
    u Mk dosłownie „wyrzucił” bądź: „wypchnął (gr. ekballo) Go” na pustynię;
    u Łk „Jezus był prowadzony w Duchu” na pustynię.
    Dopowiedzenie: „aby był kuszony przez diabła” występuje tylko u Mt.
    To tyle w tej kwestii.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #10 bp Zbigniew Kiernikowski
  11. „Jezus pokona diabła, dlatego, że nie ulegnie jego podpowiedziom, które zmierzają do „ulepszenia” sytuacji człowieka. On też otworzy przed nami taką drogę”
    …………………..
    Pokusy były, są i będą. Jezus pokazał, że nie muszę im ulegać (jak Ewa i Adam), czyli polepszać swojej sytuacji. Pomoc w walce z pokusami jest pod ręką. Wystarczy odwołać się do słowa Boga, do Pisma, by zobaczyć przewrotność szatana i nie ulec pokusie.
    Dziś tak się właśnie stało. Tekst Pisma Świętego, który dobrze znam, pozwolił mi zobaczyć, że moje „polepszanie” relacji w rodzinie tak naprawdę powodowało jej pogorszenie… Uległam pokusie…
    Na szczęście mogę wrócić z tej drogi ulegania pokusom i wejść na drogę, którą otworzył dla mnie Jezus…
    Dobrze, że są Ci, którzy głoszą Słowo Boga.
    Dobrze, że pod ręką jest Pismo Święte.
    Bardzo dobrze, że są Ci, którzy pokazują, gdzie szukać.
    Pozdrawiam 🙂

    #11 julia
  12. “Będzie zdecydowane : Idź precz szatanie!”

    1. Dzis po Mszy sw rozmawialem z Helen, gdy mowilem jej, jak znamienne jest kuszenie Jezusa przez szatana i wspomnialem, że wlasnie wczoraj wieczorem, po Mszy św., Siostra Rose powiedziala mi:
     spotykają cię same nieszczęscia.
     tak, szatan depcze mi po piętach.
     Ależ nie.
     Tak, i mowię mu: “Zejdź Mi z oczu, szatanie”.

    2. Wczoraj tłumaczyłem:
    Szatan jest wściekły teraz bardziej niż kiedykolwiek. Szuka swoich ofiar bez spoczynku, nigdy nie ustawajac zniszczyć, co może zdobyć, co chce. Wy natomiast macie wielką władzę nad nim i to przez /dzięki Mnie, mówi Jezus: przez Eucharystię, przez pojednanie/spowiedz…

    3. Dopiero później zdalem sobie sprawe, że jest to napisane w Ewangelii św.: “Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.”

    #12 Jurek
  13. Chcę podzielić się myślą św. Josemarii Escriva de Balaguer. Rozważając drogę krzyżową napisał:
    „Czasem krzyż pojawia się, gdy go nie szukamy. To znak, że Chrystus niepokoi się o nas”.
    🙂

    #13 julia
  14. Ojcze Biskupie dziękuję Bogu za Twoją obecność w naszym kościele za Twoją wiarę, miłość do Jezusa i za to wszystko, czego, jak dobry ojciec starasz się nas nauczyć.

    #14 gucio
  15. #11 Julio
    Utożsamiam się z Twoimi wpisami bo mam podobne problemy.Uświadomiłaś mi ,że ja też często probuję „ulepszać ” relacje i zawsze przegrywam.
    Dowiedzialam się o sobie ,że jestem przewrotna a wcale nie potrafię odkryć jej w sobie , wiec szukam podpowiedzi.
    Piszesz : dobrze ,że są … a ja napiszę dobrze ,że jesteście.
    Liczę na podpowiedz/ oczywiście oprócz koniecznego światła z nieba/.Chodzi o konkretne sytuacje życiowe ,gdzie może się ta przewrotność ujawniać .
    pozdrawiam

    #15 Tereska
  16. Wczoraj odbyła się kolejna katecheza programu ” Chrzest w życiu i misji Kościoła”. Można ją posłuchać na stronie diecezji. Nie mogę podać bezposredniego linku jak zwykle, bo jest nowa strona i nie pokazuje tego adresu.
    Adres diecezji taki jak wcześniej: http://www.diecezja.siedlce.pl

    #16 basa
  17. I pojawiła sie płyta z I częścią katechez programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła” – pod tytułem „Boża wizja człowieka”

    #17 basa
  18. Chani, czy byłeś może w wczoraj w Opolu na tej katechezie?

    #18 basa
  19. #6 – Okey.
    To prawda dla chrześcijanina, ale właśnie TO rozzuchwala !
    Katolik chrześcijański pozwoli /na zuchwalstwo/ w imię prawdy i ochrony duszy tylko kto po ludzku i z ludzi ustanowi granice?
    By nie krzywdzić. NIKOGO. Nawet „odszczepieńca”.

    #19 Ka
  20. Ja właśnie jestem na pustyni.
    I właśnie przeżyłam kuszenie…
    Jest to okropna pustynia, bo nawet moja obojętność wobec Boga jest mi obojętna.
    Jednak trwam przy Nim siłą mojej woli. Na szczęście nadal widzę Jego działanie w moim życiu i to mnie podtrzymuje. Pan Bóg jest dobry. Bardzo dobry.
    Ja jestem chodzącą obojętnością.
    Pragnę jednak większej bliskości Boga – jestem głodna.
    I dostałam zaproszenie na Dzień Skupienia. Pomyślałam: To jest właśnie to, czego potrzebuję.
    Jednak okazało sie, że sprawy rodzinne w tym terminie nie pozwalają mi pojechać.
    Szatan zaczął kusić: Zrób to i tamto. Nic się nie stanie. Na pewno ci się uda. Będziesz miała to, co chcesz. – kusił zamień te kamienie w chleb.
    Ale przypomniały mi się słowa mojej przyjaciółki, która wypowiedziała je kilka dni wcześniej: Będę miała to, co chcę, ale co z tego?
    I zaczęłam się zastanawiać, jaka jest moja motywacja?
    Wyszło jednoznacznie – jeśli pojadę, będzie to wynikiem mojego egoizmu i podporządkowania wszystkiego temu, czego JA chcę.
    Pomyślałam, że rezygnacja z tego wyjazdu będzie dla mnie postem.
    „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”
    Och! To było bardzo podstępne. Teoretycznie tam miałam się z tym Słowem spotkać.
    A jednak wiem, że Pan Bóg może przemówić do mnie przez swoje Słowo w każdym miejscu.
    Jeśli tylko zechce…

    #20 basa
  21. #19 Ka,a co powiesz jeśli tym zuchwalcą/w oczach mojego serca/ jest moja żona.Między nami nie ma granic bo Ona to ja/jedno/.Jej problem to mój problem.Tylko w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym są ukryte granice prawdziwej miłości.Tylko Jezus Chrystus swoim życiem/człowieczeństwem/pokazał miłośc bez granic. Pozdrawiam janusz f.

    #21 baran katolicki
  22. # 18 basa
    Nie, nie byłem a dlaczego pytasz?

    #22 chani
  23. Z szatanem się nie dyskutuje. Jeśli będziemy z nim dyskutować, to przegramy. popatrzmy Na Ewę, zaczyna dyskutować z wężem i co? Zrywa owoc – tak na marginesie, dużo osób mówi, że ten owoc to jabłko, ciekawe dlaczego? – Ja też, gdy kusi mnie szatan do popełnienie grzechu, to z nim dyskutuje i… upadam.

    #23 chani
  24. Oto Syn Boży staje się człowiekiem ze wszystkimi tego konsekwencjami. Bóg jest prawdziwym człowiekiem. Gdy nadejdzie „mój czas” i stanę przed Jego obliczem nie będę mógł powiedzieć „Boże, Ty nie wiesz jak na ziemi jest ciężko, jakie miałem wielkie pokusy i dlatego tak wiele czyniłem zła a tak mało dobra”

    #24 lemi58
  25. #23. chani
    1. Może dlatego że to obraz bardzo sugestywny dla naszej strefy klimatycznej (u Murzynów pewnie można mówić o pomarańczach, a na Antypodach o kiwi);)
    2. A że sugestia jest rzeczą mocną najlepiej pokazuje przykład upadku św.Pawła z konia (czego w Piśmie nie ma, a jest na obrazie Carraviaga), na co wielu wciąż się powołuje 😉

    #25 morszczuk
  26. #21 Rzecz by wśród ludzi była to zdrowa miłość wówczas granic wytyczać jej nie potrzeba.One po prostu są jej /bezgranicznym/ elementem.

    #26 Ka
  27. #15 Teresko :)…
    o swojej przewrotności dowiaduję się podczas konfrontacji ze Słowem Bożym (bo jakżeby inaczej). (Przewrotność, myślę, to moje drugie imię…)
    Jak to wygląda? Opiszę krótko ostatnie wydarzenie.
    Najpierw mąż zwrócił mi uwagę (nie wnikajmy – słusznie, czy nie). Faktem jest, że bardzo mnie zabolała. Czy zrobił to specjalnie, czy nieświadomie, czy dlatego, żebym poczuła się winna, czy żebym się nawróciła – nie wiem. Między innymi dlatego, że nie lubi motywować swoich słów.
    Oczywiście poczułam się niedoceniana, skrzywdzona, ale…
    Jako „prawdziwa chrześcijanka” postanowiłam, że postąpię tak, żeby nie musiał zwracać mi drugi raz tej samej uwagi. Myśląc przy tym: to dla niego jest najważniejsze – proszę, niech ma. Przekona się, że są ważniejsze rzeczy, których on w tej chwili nie dostrzega. Czyli chciałam dać mu nauczkę…
    Widząc moje zachowanie – zapytał, czy tak wyraża się moje chrześcijaństwo. Odpowiedziałam PRZEWROTNIE, że wyraża się w posłuszeństwie (jemu)…
    Następnego dnia…
    Wysłuchałam katechezy o królu Saulu, który chciał ulepszać swoje relacje z innymi nie – zgodnie z wolą Boga, ale – po swojemu.
    I że Bóg daje mi Ducha, bym przebaczała (nie – dawała nauczki).
    I wtedy zrozumiałam, jak jestem przewrotna… Nie pozostało mi nic innego, jak w posłuszeństwie Słowu – przebaczyć… Naprawdę nie miałam z tym problemu… I mąż się ucieszył… 🙂
    Nie wiem, czy ta historia jest podpowiedzią…
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    #27 julia
  28. #22 chani
    Bo jestem ciekawa ( a moze ciekawska?)

    #28 basa
  29. # 27 Julio dziekuję
    Kiepsko mi idzie walka o prawdę w moim sercu.Trudno mi się przyznać ,że jestem nieposluszna Slowu , a już calkiem nie widzę swojej przewrotności/ zarzut ze strony osoby kompetentnej/
    Masz rację ,że prawdziwe poznanie jest tylko w posłuszenstwie Słowu.
    Zapamietam też – nie dawać nauczek
    Dawać się wprowadzać w doświadczenia pustyni to dla mnie nowe wezwanie
    Oby tylko Jego Duch był ze mną ,aby nie ulec kusicielowi

    pozdrawiam

    #29 Tereska
  30. #28 basa
    Pewnie i jedno, i drugie. 🙂

    #30 chani
  31. Pisząc o Błogosławieństwach wspomniał Ksiądz Biskup Jacques’a Fescha – mordercę, który przystąpił do Jezusa dopiero będąc w więzieniu i oczekując kary śmierci.
    Przeczytałam w ostatnim Gościu Niedzielnym, że właśnie zakończył się diecezjalny etap jego procesu beatyfikacyjnego.
    Dalsze kroki w stronę beatyfikacji współczesnego Dobrego Łotra zostaną podjęte w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie.
    „Prawdą jest, że nigdy nie zamierzano robić świętych z bandytów. A jednak są oni mniej oddaleni od Jezusa niż wielu z tych, którzy dobrze się prowadzą” – tak pisał 17 lipca 1957 r.
    ………………………..
    #29, Teresko,
    nie wątp w to, że Duch jest zawsze z Tobą 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    #31 julia
  32. Julio, bardzo mi pomogłaś tym dopowiedzeniem –
    „nie wątp w to, że Duch jest zawsze z Tobą”.

    Będę to sobie przypominać, tym bardziej, że dziś znów uległam pokusie. Moje „Ja” było zbyt pewne siebie i zepsuło relację ze synem.

    pozdrawiam

    #32 Tereska
  33. Do głoszenia kazań są przeznaczeni kapłani i to robią. Do słuchania są przeznaczeni ludzie i słuchają. Do tych dwóch grup ludzi chciałbym skierować trzy pytania, żeby każdy mógł w swoim sercu się głęboko zastanowić :
    1.Czy Jezus był słowem ?
    2.PO co Pan Jezus przyszedł na ziemię od dając swoje życie na drzewie krzyża ?
    3.Czy ja osobiście oddałem swoje życie Jezusowi?
    Jest okres postu zaczną się rekolekcje.Jeżeli sam kaznodzieja nie będzie napełniony Duchem Swiętym, tylko wykona bo to mój zawód to całe rekolekcje pomimo na pewno wiele będzie płomiennych kazań mogą się zakończyć tylko tradycją roczną.Szanowni kaznodzieje i słuchacze homilii czy nie jest to najwyższy czas się zastanowić dokąd my zmierzamy w naszej religii? – skoro nawrócenia trwają tylko do Swiąt Wielkanocnych. A potem jak to w przysłowiu ” hulaj duszo piekła niema ” i do adwentu. Czy to się Panu Bogu podoba ?- trzeba się zastanowić. Pozdrawiam.

    #33 Józef
  34. Dla mnie post to nie tyle umartwianie w sobie starego człowieka co przygotowanie się na jego śmierć.To pragnienie nowego serca a nie podleczenie starego.A tak normalnie jest to czas przygotowania się na przyjście Chrystusa.Przygotowania niejako spakowania/poznania/swoich grzechów,które na paschę wręczę Chrystusowi.Oddam Mu moją śmierć by w zamian dostać nowe życie.Tak więc post jest dla mnie spotkaniem się ze swoją grzesznością/śmiercią/,jest czasem radosnego oczekiwania na wyzwolenie z niewoli siebie samego.Post jest również czasem przygotowania się do wyjścia na pustynię gdzie będąc sam na sam z sobą zatęsknię za Chrystusem by Mu wykrzyczeć z całego serca:”Jezusie Synu Dawida ulituj się nade mną grzesznikiem”. Pozdrawiam janusz f.

    #34 baran katolicki
  35. #32 Tresko masz rację,że stwierdzenie Julii tak Cię ucieszyło..gdyż ciało bez Ducha Św.to proch….a więc ja czy Ty i każdy żyjący dzięki Bogu mamy Ducha Św.,ktory ,,czuwa,,

    #35 Ba
  36. #30 chani
    🙂

    #36 basa
  37. #23 #25
    „Prawdziwym winowajcą jest błędne (może pospieszne) tłumaczenie z łaciny słowa malus – malum, które oznacza zarówno zło, jak i jabłko. Św. Hieronim w swej Wulgacie w następujący sposób przetłumaczył słowa węża: Et eritis sicut dii, scientes bonum et malum, czyli: i będziecie jako Bóg, znając dobro i zło.
    Jednak w łacinie wspomniane malum może oznaczać zarówno zło jak i jabłko. A właśnie soczyste, czerwone i okrągłe jabłko doskonale nadawło się do bycia również symbolem pokusy i uwiedzenia.” Cytat z ksążki R.Beretta E.Broli „Jedenaście przykazań”

    #37 Marek
  38. #35 Ba, skąd wiesz, że ciało bez Ducha Św. to proch? Na serio pytam: myślałam, że każdy z nas /oprócz duszy, która do Nieba umyka /to proch.
    Hmm… .

    #38 Ka
  39. Ad #37 Marek
    Tak jest, w ten spsób „jabłko” weszło w miejsce owocu drzewa poznania dobra i zła. Zakorzeniło się to mocno w tradycji. Stało się powodem wielu niezbyt właściwych interpretacji. Trzeba w katechezie wyjaśniać, że problem tkwi nie w zerwaniu takiego czy innego „owocu” (a już na pewno nie chodziło o jabłko z ogrodu księdza Proboszcza), lecz w sięganiu po „własne”, tzn. niezalażne od Boga poznanie (także określanie) dobra i zła, tzn., co dla mnie – w danej chwili i sytuacji – ja określam i w końcu decyduję (potwierdzam czynem) jako dobre i złe niezależnie od przykazań Bożych.
    W programie „Chrzest w życiu i misji Kościoła” zwracam na to uwagę.
    Marku, dziękuję za przywołanie wyjaśniającego tekstu.
    Przy okazji pozdrawiam Blogowiczów z Zakopanego, gdzie odbywa się Zebranie Konferencji Episkopatu Polski.
    Bp ZbK

    #39 bp Zbigniew Kiernikowski
  40. #33 Józefie, piszesz:,
    „Jeżeli sam kaznodzieja nie będzie napełniony Duchem Świętym, tylko wykona bo to mój zawód to całe rekolekcje pomimo na pewno wiele będzie płomiennych kazań mogą się zakończyć tylko tradycją roczną”
    Tak, masz rację. Jest bardzo ważne, aby kaznodzieja był napełniony Duchem Świętym, ale…
    1. „Ponieważ przez pełniącego posługę święceń działa i zbawia sam Chrystus, NIEGODNOŚĆ KAPŁANA NIE JEST PRZESZKODĄ DLA DZIAŁANIA CHRYSTUSA. Mówi o tym św. Augustyn:
    Duchowa moc sakramentu jest jakby światłością. Ci, którzy mają być oświeceni, przyjmują ją czystą, a jeśli nawet przechodzi przez nieczystych, nie ulega splamieniu” (KKK 1584).
    2. ufajmy więc, że jeśli chcemy być oświeceni (chcemy się nawrócić) – będziemy, niezależnie od stopnia świętości kapłana.
    Pozdrawiam 🙂

    #40 julia
  41. #38
    jak się okazuje, mamy tę samą „wiedzę” i świadomość, jeżeli chodzi o relację Duch Św.-ciało tylko często w naszej słownej interpretacji „upraszczamy” co niejednokrotnie powoduje powstawanie NOWYCH prawd…
    to dotyczy rownież #33 ….
    do księdza proboszcza przyszła delegacja parafianek twierdząc, że chcą się pomodlić nad nim o Ducha Św. Ksiądz z żarliwością tłumaczy, że Ducha Św. otrzymał na chrzcie, bierzmowaniu, święceniach itd….
    a one: że ok, tylko one chcą żeby TO było WIDAĆ…

    #41 Ba
  42. Pokusy z Ewangeli dotykaja kazdego człowieka. Ich głównym celem jest oderwanie człowieka od Boga.Chrystus ,który zwyciesko pokonuje pokusy,daje namprzykład,ze zawierzenie Ojcuprzynosi zwyciestwo.To w chrystusie człowiek moze zwyciezyc pokusy demona Własnie Bóg po to dał nam w Chrystusie to słowo Boze juz spełnione.Dlatego w Chrystusie człowiek moze nie upadac.A kazdy z nas ma jakie pokusy.

    #42 m
  43. #40 Julio
    Dobrze piszesz w oparciu o św.Augustyna i /KKK 1584/.tylko mam na myśli co innego: wiara i nawrócenie pochodzi ze słuchania.Każdy człowiek kiedyś w swoim czasie usłyszał od mówiącego.Tu uważam, że tkwi cała tajemnica poznania Słowa Bożego. Bo jeżeli mówiący będzie przekazywał, bo sam poznał i doświadczył obecność Pana Boga w sobie to będzie głosił ewangelię w mocy. Pozdrawiam.

    #43 Józef
  44. Teresko, Julio
    Dołączm do Was w swojej historii rodzinnej…kazda z nas doświadczana jest w różny sposób. Znosić cierpienie z pokorą – ja tego nie potrafię- zawsze opieram sie na życzliwych mi osobach. Nawe Jezus mówił „…Jeśli mówię dobrze, to dlaczego mnie bijesz?…”czyli miał jakąś linię reakcji na zło. Jak ważny jest dialog między ludżmi tam gdzie są nieporozumienia, doświadczam tego. Doświadczam też i takich sytuacji, w których daję się ranić w cichości i smutku aby móc doświadczyć wyciągniętej ręki osoby, która raniła. Gorzej jest gdy do pojednania żadną miarą dojść nie może. Pocieszenie znajduję w rozmowie z Panem Bogiem i z… przyjaciółmi przy herbatce.
    Bardzo pomaga mi w trudnych chwilach wyciszenie, rozmowa z Bogiem w kościele, uczestnictwo we Mszy Św.- to daje mi najlepszą równowagę.
    „Ten Duch poprowadzi nas w doświadczenie pustyni, braku, cierpienia i zmagania,
    aby dokonało się Jego zwycięstwo w nas.”

    Duchu Święty, umacniaj mnie w słabości mojej, zwyciężaj we mnie tam, gdzie nie widzę nadziei, Duchu Pocieszycielu daj wszystkim cierpiącym nadzieję, bo Zycie mimo wszystko jest piękne, a to które obiecał Syn Boży, bedzie wiecznością…

    #44 niezapominajka
  45. Julio ,niezapominajko- chętnie bym Was poznała ale mieszkam zbyt daleko od Kielc
    Ciekawa jestem jak długo jesteście na Drodze
    Ja jestem na etapie poznawania siebie i często jestem zdumiona jak działa Bóg przez Słowo oraz przez ludzi we wspolnocie
    Chwala Panu

    #45 Tereska
  46. #45 Teresko…
    mieszkam w Siedlcach, w tym samym mieście, co Ksiądz Biskup Zbigniew Kiernikowski, autor tego bloga…
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    #46 julia
  47. #34 Józef,
    zgadzam się z Tobą:
    „Bo jeżeli mówiący będzie przekazywał, bo sam poznał i doświadczył obecność Pana Boga w sobie, to będzie głosił ewangelię w mocy”
    🙂

    #47 julia

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php