W 6 Niedzielę roku A czytamy dalszy ciąg Kazania na Górze wg św. Mateusza (5,17-37). Po błogosławieństwach i obwieszczeniu prawdy o soli ziemi o światłości świata Jezus koncentruje się na relacji do Prawa i Proroków. Prawo – jako Tora – stanowiło podstawę całej moralności judaistycznej. Prorocy zaś zapowiadali nowość wypełnienia Prawa po doświadczeniu przez Izraelitów wszelkiego rodzaju niepowodzeń i życiowych przegranych, które najpełniej wyrażają się w wydarzeniach bolesnego dla nich wygnania babilońskiego, widzianego przez Proroków, jako skutek niewierności Izraela wobec Prawa.

Prawo odnosiło się do życia poszczególnych osób jak i życia i organizacji całego ludu Wybranego. W myśleniu judaistycznym na Prawie było oparte wszystko – także cały kosmos (wszechświat) był pojęty przez Boga wg Prawa. W Prawie zawierała się cała mądrość Boża przekazana ludziom, w szczególności Narodowi Wybranemu, by był tego świadkiem wśród wszystkich innych narodów.

Wypełnianie więc Prawa, czyli jego poszczególnych przepisów i wymagań stawało przed oczami każdego Izraelity jako najważniejsze zadanie. W takim duchu też wielokrotnie modlił się i tego był świadomy odmawiając słowa zawarte w księdze Powtórzonego Prawa: Słuchaj Izraelu… Szema Israel … (Pwt 6,4nn). Jezus, jako wcielony Syn Boży, stawszy się człowiekiem, członkiem Narodu wybranego, też stanął wobec tego zadania. Miał On wypełnić Prawo nie tylko w sensie przestrzegania jego przepisów, ale wypełnić wszystko, do czego Prawo zmierzało i to nie tylko w obrębie samego Ludu Wybranego, lecz wobec całej ludzkości. Dlatego też powiedział o sobie i o swoim stosunku do Prawa: 

Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków.
Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.
Zaprawdę. bowiem powiadam wam:
Dopóki niebo i ziemia nie przeminą,
ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie,
aż się wszystko spełni
(Mt 5,17n).  

Jak wynika z powyższych słów Jezusa, pojmuje On siebie jako Kogoś, kto wypełni Prawo w sensie pełnym i absolutnym. Uczynił to, by człowieka wyzwolić z niewoli Prawa i uzdolnić go do wypełnienia tego, do czego prowadziło Prawo, chociaż nie było w stanie tego spełnić. 

1. Pozycja Jezusa wobec Prawa

Pozycję Jezusa wobec Prawa wyznaczały dwa bieguny. Można powiedzieć dwa ekstremalne punkty czy sposoby odkrywania i przeżywania własnej egzystencji. Z jednej strony był On, jako syn Boży, w którym wszystko się stało i wszystko istnieje (por. Kol 1,15-18), Prawodawcą. W Nim niejako było Prawo. Z drugiej zaś strony stanął między ludźmi nie jako ktoś spoza historii ich (naszego) życia, lecz jako jeden z nas – uważając wszystkich ludzi za swoich braci, w których życiu On w pełni uczestniczył i brał je na siebie (zob. Hbr 2,14n; J 1,29 itp.). On co prawda nie popełnił żadnego grzechu i zła nie uczynił, jednak został zaliczony między złoczyńców i potraktowany jako grzesznik – winny wobec Prawa (zob. Hbr 4,15; Mk 15,27; J 19,7 i wiele innych miejsc).

Krótko możemy tak przedstawić „pozycję” Jezusa wobec Prawa. Będąc Prawodawcą i doskonałym odbiciem Woli Ojca, przyjął pozycję tego, kto utożsamił się z każdym, kto Prawa nie wypełnił (nie był w stanie czy nawet nie starał się) wypełnić Prawa. Jego wypełnienie więc Prawa nie będzie polegało na wypełnianiu poszczególnych przepisów i wymagań Prawa, lecz na tym, że w swoim ludzkim ciele (historii swego ludzkiego życia) stanie wobec Prawa jako ktoś, kto musi „zapłacić” życiem z powodu Prawa, które nie zostało wypełnione. On przyjmie na siebie najwyższy wyrok skazujący za niewypełnienie Prawa, jakim jest śmierć. Tak zostanie „zadekretowane” przez wszystkie instancje w odniesieniu do założenia, jakie mamy w Torze (zob. Rdz 2,17; Pwt 28,58; Ga 3,10). W zaistniałej po grzechu sytuacji musiał ktoś umrzeć zgodnie z Prawem, aby wypełnić, tj. „usatysfakcjonować” Prawo. To właśnie stało się w Jezusie. 

2. Po co to uczynił ?

Przyjąwszy postać człowieka i stawszy się posłusznym aż do śmierci (Flp 2,8) Jezus otworzył drogę wypełniania się prawa dla wszystkich, którzy są Mu posłuszni, tzn. pójdą tą samą drogą, co On (zob. 1P 2,21nn).

Kazanie na Górze, w którym Jezus przedstawia nowy sposób odnajdowania się człowieka przed Prawem i wobec Prawa polega nie na legalistycznym podejściu do wypełniania wszystkich przepisów Prawa, lecz na przystąpieniu do Jezusa, aby otrzymać Jego ducha i podobnie jak On przyjąć „oskarżenie” Prawa wraz z jego wyrokiem, jakim jest śmierć. Jest to śmierć dla starego człowieka, który – po grzechu – jakby w naturalny sposób broni samego siebie i swego „dobra”. Broni swego poznania dobra i zła, w które został uwikłany przez grzech pierworodny.

Trzeba zgody na śmierć tego starego człowieka nas. Kto przystąpi do Jezusa, by zostać przez Niego uleczony i zgodzi się na umieranie w sobie starego człowieka, w tym zacznie się wypełniać to wszystko, o czym Jezus mówi. Nie będzie to wypełniania przepisów Prawa, lecz spełnianie się obietnicy mocą wiary w Jezusa Chrystusa. 

3. Dał swego Ducha

Tylko w tym ujęciu możemy pojmować wypowiedzi Jezusa i przyjmować je jako proroctwo nad życiem każdego z nas – zawsze na miarę naszej wiary i gotowości pójścia za Nim. Rozumiemy wówczas to rozróżnienie, które Jezus wielokrotnie wyraża: słyszeliście, że było powiedziane waszym przodkom, a Ja wam powiadam.

To, co słyszeli nasi przodkowie i co od nich i przez nich każdy otrzymał, człowiek może wypełnić (przynajmniej po części) własnymi siłami i przy jakiejś pomocy Pana Boga. Natomiast tego, co jest przedstawione przez Jezusa za Jego słowami: A Ja wam powiadam, nie zdoła wypełnić żaden człowiek, dopóki nie zgodzi się na to, żeby przystąpić do Jezusa i umrzeć dla siebie jako grzesznik (niezależnie od tego jakie i jak wielkie są jego osobiste grzechy). Wypełnienie tego, co jest przedstawione przez Jezusa jest możliwe tylko w mocy Jego Ducha i to nie jako wypełnianie poszczególnych przepisów Prawa (jakkolwiek byłoby ono pojęte), lecz jako owoc działania w człowieku Bożego (Jezusowego) Ducha.

Trzeba przy tym pamiętać, że wypełnienie nawet 99,99 % tego, co powiedziano przodkom, nie jest równoważne z jednym gestem spełnienia się w człowieku czegoś, co jest zawarte pod słowami Jezusa: A Ja wam powiadam, gdzie jest wyrażona postawa pełnej akceptacji drugiego, wolność od pożądania, wierność aż do śmierci i ostatecznie miłość nieprzyjaciół. Tego rodzaju postawy i czyny w człowieku to dzieło Boga w człowieku. Człowiek może je przyjąć i w nich trwać na tyle, na ile umiera dla siebie i przyzwala na życie Ducha Bożego w sobie.

To też zapewne kryje się za słowami Jezusa: jeśli sprawiedliwość wasza na będzie większa (dosł. nie będzie w nadzwyczajnym wymiarze, tj. nie będzie się przelewać, przekraczać granic) niż uczonych w Piśmie. Jako wierzący chrześcijanie i słuchający Jezusa w Jego obwieszczaniu Bożej Prawdy, jesteśmy wezwani do pójścia za Nim jako wolni od Prawa, by w nas przez miłość wypełniło się całe Prawo. Jest to miłość inna od naszej miłości. Jest to miłość, która powstaje w zmartwychwstawaniu ze śmierci starego człowieka w nas.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

13 komentarzy

  1. Piękne, jasne i czytelne objaśnienie. Dziękuję.
    „Słuchaj Izraelu …”

    #1 Ka
  2. Bardzo wyraźnie [przynajmniej mojej ocenie widać w Pasji wg. Św. Mateusza]
    Występując przed Arcykapłanem Pan Nasz Jezus Chrystus jest najpierw pytany „Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciwko Tobie?” Lecz Zbawiciel milczy. Dopiero gdy najwyższy kapłan ponawia pytanie powołując się na przysługujące mu prawa –odpowiada.
    „A najwyższy kapłan rzekł do Niego: «Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?» Jezus mu odpowiedział: «Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego, i nadchodzącego na obłokach niebieskich»”.

    #2 AD
  3. „Jego (Jezusa) wypełnienie Prawa nie będzie polegało na wypełnianiu poszczególnych przepisów i wymagań Prawa, lecz na tym, że w swoim ludzkim ciele (historii swego ludzkiego życia) stanie wobec Prawa jako ktoś, kto musi „zapłacić” życiem z powodu Prawa, które nie zostało wypełnione (przez innych, którzy nie są w stanie czy nawet nie starają się go wypełnić). On przyjmie na siebie najwyższy wyrok skazujący za niewypełnienie Prawa, jakim jest śmierć”
    Dziś te dwa proste zdania pomagają mi zrozumieć jak Jezus wypełnił Prawo.
    Wczoraj myślałam, że właśnie wypełniając poszczególne przepisy i pokazując w ten sposób, że z Nim jest to możliwe dla każdego człowieka.
    Dziś zrozumiałam (?), że słowa „nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” wyrażają prawdę o tym, że śmierć Jezusa doskonale i ostatecznie wypełniła Prawo bez względu na to, w jakim stopniu ja je wypełniam. Ode mnie zależy, czy skorzystam z tego Daru wypełnienia Prawa za mnie.
    Czy przyznam, że „nie wypełniam”, ale Jezus za mnie wypełnił?
    Czy będę twierdzić, że przystępuję do Niego i „wypełniam”, a wtedy nie potrzebuję Jego Daru…
    Pozdrawiam 🙂

    #3 julia
  4. Ad #3 julia
    Zgodzić się na to i przyjąć to jako prawdę, że Prawo zostało wypełnione raz na zawsze przez Jezusa Chrystusa, a ja jestem zaproszony przez Ewangelię, aby jak Abraham zawierzyć Bogu i wbrew nadziei (mojej ludzkiej, także religijnej) wchodzić w sytuacje, które wydają się być (lub wprost są) przeciw mnie, to znaczy być tym, w kim spełnia się dzieło Boże.
    To jest właśnie to, o co chodzi! To jest owa nowość Ewangelii. Nowość Błogosławieństw i nowa sprawiedliwoć, która przewyższa wszelką sprawiedliwość faryzeuszy i uczonych w Piśmie.
    Jest to kwestia ryzyka wiary każdego dnia, w każdej sytuacji. Mojej osobistej wiary, która przejawia się w uczynkach, a które – mimo że są moimi, nie pochodzą ode mnie (zob. Ef 2,10).
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #4 bp Zbigniew Kiernikowski
  5. Panie, wypisz swoje Prawo Miłości w moim sercu, bo moje „prawo milości” jest bardzo egoistyczne

    #5 Tereska
  6. #4 Ks. Bp Zbigniew Kiernikowski,
    dziękuję za dalsze wyjaśnienia.
    Myślę, że przyjęcie prawdy o wypełnieniu Prawa przez Jezusa Chrystusa zmienia intencję mojego przystąpienia do Niego.
    Przystępuję nie dla siebie, ale dla bliźnich, którzy tej prawdy jeszcze nie przyjęli, często nie z własnej winy. Po prostu nikt im tego nie przekazał, nie pokazał.
    Przystępuję do Jezusa, by stać się Jego uczniem (o co Jezus prosił), który godzi się (z wdzięczności za darmowe zbawienie i z miłości do bliźnich) pełnić dobre czyny, które Bóg dla mnie przygotował. Nie dla swojego zbawienia, ale dla zbawienia innych.(?)
    Pozdrawiam 🙂

    #6 julia
  7. „…Jako wierzący chrześcijanie i słuchający Jezusa w Jego obwieszczaniu Bożej Prawdy, jesteśmy wezwani do pójścia za Nim jako wolni od Prawa, by w nas przez miłość wypełniło się całe Prawo. Jest to miłość inna od naszej miłości. Jest to miłość, która powstaje w zmartwychwstawaniu ze śmierci starego człowieka w nas.”
    Wiara, Nadzieja i Miłość, z czego najważniejsza jest Miłość.
    Między innymi na tym blogu, przez rozważania Księdza Biskupa, poznaję pojęcie Miłości w wymiarze Wiary i Nadziei będącej w Jezusie Chrystusie. A jednak nie jestem wolna od pojmowania i kierowania się znaczeniem miłości jako dobra dla drugiego człowieka w sposób najprościej pojmowany- okazywanie serca drugiemu.
    Posłużę się tu swoim przykładem z własnego rodzinnego podwórka. Bywa,że z małżonkiem jesteśmy w kryzysie,dzie ranimy się nawzajem i wtedy kiedy któreś z nas okaże „serce” drugiemu,
    następuje złagodzenie napięcia. To tak jakby naoliwić jakiś skrzypiący mechanizm…
    Jakże słowo miłość ma wiele obliczy …
    W Miłości płynącej od samego Pana Boga w moim pojęciu mieści się rozsądne okazywanie serca bliżniemu, bo jeżeli tego zabraknie to zostają tylko popioły zranień.
    Moje małżeństwo ma różne palety barw – gdy są ciemne, ponure jest mi bardzo żle, tak po ludzku.
    Życzę Wam kochani jak najwięcej słonecznych promyków w waszym życiu. Januszu f. ukłony w Twoją stronę.

    #7 niezapominajka
  8. #7niezapominajka.Moje małżeństwo jest ukrzyżowane,to znaczy ja jestem w nim ukrzyżowany/nie mam prawa głosu/.Nie wiem czy taka sytuacja jest dla nas dobra ale wiem,że to nas zbliża. Pozdrawiam i dziekuję za pamięć janusz f.

    #8 baran katolicki
  9. Pan Jezus prosi:
    „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37)

    U mnie wygląda to tak:
    1. gdy z mężem byliśmy jeszcze parą, dużo rozmawialiśmy o swoim dotychczasowym życiu. W czasie jednej z takich rozmów miałam mu opowiedzieć pewne straszne dla mnie wydarzenie, ale ktoś nam przeszkodził. Tak się stało, że opowiedziałam o tym dopiero po ślubie. Jakżeż wielkie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się wtedy, że gdyby mój ukochany znał tę historię wcześniej – na pewno nie poprosiłby mnie o rękę…
    2. teraz – gdy mówię to, co myślę – słyszę od męża, że nie rozumiem sytuacji, uwarunkowań, itd. Koleżanki radzą, żeby czasami ukryć przed mężem swoje prawdziwe myśli, czyli mówić: tak, ale właściwie nie. Ostatnio posłuchałam. Nie powiedziałam wszystkiego od początku. Miało być lepiej, ale po kilku dniach sprawa tak się skomplikowała, że żałowałam swojej decyzji.
    3. wyciągnęłam wniosek: mimo wszystko lepiej jest mówić: tak, tak; nie, nie…. Jeżeli cała prawda w konkretnej sekundzie nie jest dla mnie dobra – Pan Bóg wstrzymuje jej ujawnienie.
    Pozdrawiam 🙂

    #9 julia
  10. Prawo Boskie bedzie obowiazywac do konca swiata. Potem bedzie niepotrzebne.
    pozdrawiam zgromadzonych. 🙂

    #10 Mavoy
  11. #10 Mavoy,
    a ja liczę na to,
    że w niebie będzie obowiązywać Boskie Prawo miłości.
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    #11 julia
  12. Julia #9
    Myślałam,że Ty jesteś wolna od tego typu krzyży.
    Niech wasz mowa będzie tak-tak; nie-nie.
    Ostatnio przez pewien strach , oszukałam męża.
    Szybko prawda wyszła na jaw a mnie było już po samym kłamstwie nieswojo.Skłamałam po raz pierwszy w naszym małżeństwie. Mąż poczuł się bardzo urażony i mimo moich przeprosin, został niesmak.
    Spotkałam się z takim stwierdzenie, że nie mówienie całej prawdy jest kłamstwem zatajenia jej
    Osobiście nie zgadzam sie z taką logiką i sądzę, że jeżeli nie powinno się mówić wszystkiego, to nie jest kłamstwem. Są to rozważania z moją synową
    z której wywodem nie mogę się zgodzić.
    Mam taką wewnętrzną potrzebę i chęci by moje tak znaczyło tak a nie-nie oraz to by żadne kłamstwo nie miało u mnie już więcej miejsca – bardzo mocno przeżyłam tę sytuację.
    pozdrawiam 🙂

    #12 niezapominajka
  13. #12 niezapominajko 🙂
    zgadzam się z Tobą, nie zawsze trzeba ujawniać całą prawdę. Tak mówi o tym Katechizm:
    2488 Prawo do ujawniania prawdy NIE JEST BEZWARUNKOWE. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę temu, kto jej żąda, czy nie.

    2489 Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane, lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję. NIKT NIE JEST ZOBOWIĄZANY DO UJAWNIENIA PRAWDY TEMU, KTO NIE MA PRAWA JEJ ZNAĆ.
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    #13 julia

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php