Po niedzieli Chrztu Pańskiego następuje 2 Niedziela zwykła. Jesteśmy w cyklu czytań roku A. Czytamy w tę niedzielę fragment Ewangelii wg św. Jana. Przedstawia sytuację z pierwszych momentów publicznego pojawienia się Jezusa. Oto Jan Chrzciciel, zgodnie z danymi mu zapowiedziami, ujrzał Ducha zstępującego na Jezusa. Jan zobaczył, że ten Duch spoczywa na Jezusie. Było to dla niego znakiem, aby przedstawił Jezusa innym, a w szczególności swoim uczniom, jako Mesjasza, czyli Pomazańca Bożego, namaszczonego po to by chrzcić mocą Ducha Świętego. Jan dokonywał chrztu. Udzielał chrztu w Jordanie, tym którzy do niego przychodzili. Jezus też do niego przyszedł. Wtedy dokonało się objawienie i Jan rozpoznał Jezusa. Tak o tym sam mówi:  

Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim.  
Ja Go przedtem nie znałem,
ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie:
„Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim,
jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”.
Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym
(J 1,32nn).

To świadectwo Jana o rozpoznaniu Jezusa jest też dla nas wszystkich wskazaniem i kluczem do rozeznawania obecności syna Bożego wśród nas. Jest też wskazaniem pozwalającym rozeznawać właściwie o co chodzi w obecności Syna Bożego wśród nas a tym samym, rozeznawania tego, co ta obecność syna Bożego wnosi w nasze życie.

1. Duch wskazuje na Jezusa – Baranka Bożego

Tym tytułem Baranka Bożego, nawiązującym do Izajaszowego proroctwa o Słudze Jahwe, który spełni wolę Boga jednając ludzi z Bogiem, Jan Chrzciciele przedstawia Jezusa wobec ówczesnego świata – także wobec naszego świata i wobec świata każdego pokolenia rodzaju ludzkiego. To dzieło pojednania dokona się przez to, że Jezus, jako Baranek Boży zostanie obarczony ciężarem ludzkiego życia dotkniętego przez grzech i tym samym poddanego wszystkiemu, co wynika z oderwania się człowieka od Boga.

Jest to wielka tajemnica, której zrozumienie jawi się dla nas jako stała oferta i wezwanie. Po grzechu człowieka jego powrót do Boga nie był i nie jest wynikiem prostej decyzji człowieka. Nie jest to możliwe jakoby to było w kompetencjach człowieka, który sam określa, kiedy zechcę to wrócę, wrócę w taki sposób jaki zechcę i wrócę takim, jakim jestem. Konsekwencją odejścia człowieka od Boga była i pozostaje śmierć, czyli utrata życia. Może lepiej to rozumiemy, gdy powiemy, że powrót do Boga jest możliwy tylko wtedy, kiedy człowiek wyrzeknie się życia dla siebie i ponownie wejdzie w relację życia z Bogiem. Tym niejako progiem jest właśnie śmierć.

2 Tylko Duch uzdalnia do postawy Jezusa – Baranka Bożego

Człowiek po grzechu był zagubiony w sobie. Stał się przenikniętym swoim, tzn. nie Bożym duchem. Był to „duch” samostanowienia o sobie i obrony siebie – nawet przeciwko drugiemu i przeciwko Bogu. Konsekwencją była utrata komunii życia i w ogóle życia, czyli śmierć. Człowiek stał się bytem pełnych kontrastów i przeciwności, a nawet w pewnym sensie bytem absurdalnym: przeznaczonym do życia i skazanym na śmierć. Pretendującym do życia nieograniczonego (jak Bóg) i doznającego ograniczenia we wszystkim. Święty Paweł rozważając tę sytuację człowieka powie wprost: Nieszczęsny ja człowiek, któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku śmierci? (zob. Rz 7,24). Tak mówi św. Paweł o sytuacji każdego człowieka, który nie zna (jeszcze) Jezusa Chrystusa, tzn. Jego Ewangelii obwieszczającej Jego Misterium paschalne, czyli Jego śmierć i zmartwychwstanie oraz dar Ducha Świętego.

Jezus przyszedł właśnie po to, aby to przeżyć na sobie dla nas. Musiał więc przyjąć to wszystko, co jest w naszym życiu jako ludzi, którzy zgrzeszyli i są uwarunkowani grzechem. Krótko mówiąc wziął nasz grzech na siebie, by zostać potraktowanym przez Boga i przez ludzi jak grzesznik. W tej swojej decyzji w urzeczywistnianiu tego został potwierdzony i umocniony przez zstąpienie na Niego Ducha Świętego. Nie była to bowiem jakby tylko Jego „indywidualna” decyzja i wola, lecz był to zamysł Boga Ojca. To Ojciec spełnia to dzieło pojednania człowieka ze sobą właśnie przez posłuszeństwo swego Syna, który po to stał się człowiekiem. Wyrazem tego potwierdzenia misji Jezusa i wspólnego działanie Osób Trójcy Świętej jest właśnie obecność i manifestacja Ducha Świętego nad Jezusem.

3. Dzieło pojednania to dzieło Boga, które „stwarza na nowo” syna

Człowiek stracił relacją komunii z Bogiem. Bóg dokonał w swoim Synu mocą Ducha Świętego jeszcze większego dzieła: dał człowiekowi możliwość stania się dzieckiem Boga, Jego Synem. Okazało się to na Człowieku – Jezusie. Stało się to jednak nie dla niego, lecz dla wszystkich, którzy w Niego uwierzą i dadzą się przeniknąć temu samemu Duchowi. Dokona się to we wszystkich, którzy poddając się temu samemu Duchowi, pozwolą usunąć z siebie zaszczepione przez złego ducha żądło własnego poznania dobra i zła i dadzą się prowadzić Duchowi Świętemu.

Jezus jest Synem Bożym. Ci, którzy w Niego wierzą , stają się nimi mocą tego samego Ducha. Jest to stałe stwarzanie w człowieku prze wiarę nowej, tzn. Bożej rzeczywistości. Dokonuje się to przez wiarę w każdej chwili, kiedy jesteśmy gotowi na to, by nam zostało zabierane owa „lepsza” diabelska propozycja rozwiązania każdej sytuacji po swojemu – poza wolą i zamysłem Boga.

Jak poznawać wolę u zamysł Boga. To wie tylko Syn i ci wszyscy, którzy patrząc na Syna – Baranka Bożego, odrzuconego i nada często odrzucanego, uwierzą i tol często (a właściwie zawsze) przeciwko sobie i wejdą w nawrócenie.

Pozdrawiam wszystkich Blogowiczów z Rzymu, od grobów Apostołów i polecam Was oraz wszystkich Diecezjan Opatrzności Bożej, by każdy dał się prowadzić Duchowi Świętemu. Cieszy nas wiadomość o terminie beatyfikacji Jana Pawła II. Niech to pozwoli nam też odkrywać głębię myśli i ducha Jana Pawła II. Dobra okazja, by się nad tym zastanowić. On też nam wskazywał jednoznacznie na Baranka Bożego, który bierze na siebie grzech świata. My czasem woleliśmy widzieć wskazywanieg przez niego Jezusa Chrystusa w innym kluczu. Ale to zostawmy na inne rozważania.

Jeszcze razu pozdrawiam i w modlitwie polecam Wszystkich Panu Bogu przez wstawiennictwo Tej, która w pełni była uległa Duchowi Świętemu – pokornej Barance – Maryi, Matce Kościoła.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

9 komentarzy

  1. Hm.Miło /z powodu pozdrowień/.Dziękujemy.Zastanawiam się kiedy ja uwierzyłam.Nie pamiętam.Wydaje mi się że od zawsze wierzyłam,ale być może jako dziecię ZAUFAŁAM /może najpierw swojej mamie?/.Doprawdy nie wiem.
    Wyjaśniona tu pozycja Jezusa wobec Boga i Człowieka,jest jak myślałam.Nie myliłam zatem się.

    #1 Ka
  2. Pytanie wynikające z ciekawości: czy Jezus i Jan znali się przed spotkaniem nad brzegiem Jordanu? /bo Ewangelia św.Jana por. 1,35 – zdaje się stać w opozycji do Ewangelii św.Mateusza por. 3.13/
    Jeżeli rodziny były spokrewnione (tak sie ogólnie wydaje – odwiedziny Maryi u brzemiennej Elżbiety)musieli się wcześniej spotykać. Chodzi więc o „poznanie”? rozeznanie? rozumienie osoby/misji?

    #2 morszczuk
  3. „…właściwie O CO CHODZI w obecności Syna Bożego wśród nas
    (…) CO TA OBECNOŚĆ Syna Bożego WNOSI w nasze życie”
    1. chyba chodzi o POKAZANIE (nie opowiadanie). POKAZANIE, że wolą Boga jest pojednanie ze mną. Pokazanie, że to pojednanie kosztuje, ale jest Ktoś, kto tę cenę gotów jest zapłacić.
    POKAZANIE, że jest droga powrotu do życia z Bogiem – to wyrzec się życia dla siebie, ufnie przejść przez próg śmierci.
    2. może wnieść DECYZJĘ. Decyzję, by dać się prowadzić Duchowi Świętemu, by pozwolić „usunąć z siebie zaszczepione przez złego ducha żądło własnego poznania dobra i zła”.
    —————————————
    Spodobało mi się sformułowanie ks. Tomasza Jaklewicza, który cytuje św. Ireneusza. Pisał on, że za ziemskiego życia Jezusa Duch Święty ukrywał się w Nim. Jezus „niósł” Ducha. Teraz, w czasach Kościoła, jest odwrotnie: Duch Święty żyjący w Kościele jest „nośnikiem” Syna i daje Go wciąż światu.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    #3 julia
  4. Będąc ochrzczonym staje się wszczepiony w Jezusa Chrystusa mam kogoś przy sobie. Jezus w pełni udziela mi chrztu w Duchu Swiętym, jako człowiek ufam Jezusowi i za nim podążam. Dzięki Jezusowi doświadczam na codzień w moim życiu Jego wsparcie,zrozumnienie Słowa Bożego co jest dla mnie receptą do dojścia ku poznania całej prawdy Słowa Bożego dla życia mojego.Będąc ochrzczonym Duchem Swiętym przez Jezusa, wszelkie bariery w moim życiu są pokonywane dzięki łasce Bożej.Słowa Jezusa są pokarmem dla mojego życia, bo czym się karmię tym żyje, co w sercu to i na ustach moich.Słucham w mediach że wiele się mówi o naszym rodaku papieżu Janie Pawle i dobrze.Z homilii głoszonych przez Jana Pawła utkwiły w mojej pamięci najważniejsze dwa cytaty przytoczę:”Niech zstąpi Duch Twój i odnowi ziemię- tą ziemię” i drugie słowa upomnienia „Nie lękajcie się szukajcie prawdy „. Aby te słowa papieża skierowane wołaniem do Pana Boga stały się skuteczne dla wszystkich ludzi na całym świecie: tego z całego serca życzę jako blokowicz.Pozdrawiam. Józef.

    #4 Józef
  5. „Bóg dał mi możliwośc stania się Jego dzieckiem ,Jego córką ”
    Przez wiekszość życia w swojej tradycyjnej religijności biegłam zawsze do Maryi.W pewnym momencie Maryja wzieła mnie za rękę i przyprowadziła do Jezusa /był to radykalny zwrot /.I znów „uczepilam ” się Jezusa i jakbym zapomniala o Maryi.
    Obecnie uświadomiłam sobie ,że Maryja jest Żywym Tabernakulum i niesposob Ją oddzielać od Jezusa. Wstawiennictwu Tej ,ktora w pełni uległa
    Duchowi Świetemu -pokornej Barance – przecież On niczego nie odmówi.
    Wierzę,że przy Jej pomocy mogę się stawać pokorną służebnicą

    #5 Tereska
  6. Chrzest otwiera nas na nawrócenie, na przyjmowanie woli Bożej w każdej często trudnej sytuacji życiowej. ,,Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi ” – tymi słowami Jan Paweł II otworzył swój pontyfikat. Słowa ,,nie lękajcie się” są kluczowe. Przekraczamy próg nadziei, wtedy, gdy pokonujemy w sobie lęk przed utratą życia ,,po swojemu”, kiedy pozostawiamy za sobą niepotrzebne strachy. Kiedy doświadczamy miłości Boga Ojca i z ufnością pozwalamy prowadzić się Duchowi Świętemu zauważamy, że nasze życiowe doświadczenia nabierają głębszego sensu. To co było złe i trudne Bóg zamienia w dobro. Stajemy się lepsi,dojrzalsi, bardziej cierpliwi i radośni. A radość trwała i niezależna od okoliczności.
    Trwać przy Chrystusie tak jak Maryja i zawierzać jej wszystkie trudy życia, uczyć się od Niej żyć w komunii z Bogiem – tego uczył nas Jan Paweł II. Dziękujemy Panu Bogu za dar jego rychłej beatyfikacji.
    Ks. Biskupowi dziękujemy za pamięć i dar modlitwy w tym szczególnym miejscu.
    Pozdrawiam wszystkich. 🙂

    #6 owieczka
  7. Ad #3 julia
    Tak to widzieli Ojcowie Kościoła i taka jest prawda. Jezus i Duch to dwie manifestacje tego samego Boga Ojca. Nam jest potrzebne odkrwać jedną i drugą. Nie mamy bezpośredniego dostępu do Jezusa „historycznego”. Możemy natomast odkrywać Go i przeżywać Jego obecność, zgodnie z tym, co sam powiedział np. w Mt 25,31-46. Aby to się stawalo, trzeba uległości wobec Ducha Bożego i wyrzekania się ducha tego świata, własnego ducha.
    To Duch jest w Kościele i przez Kościół (wierzących) nośnikiem Jezusa – Syna Bożego. Staje się to także przez to, że właśnie On – Duch Swięty zapewnia nas o prawdzie synostwa Bożegi i przynależności do Boga – szczeglnie wtedy, kiedy dotyka nas doświadczenie ograniczoności, bezradności, kryzysu itp. (zob. Rz 8,1-29; szczególnie w. 15)
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #7 bp Zbigniew Kiernikowski
  8. Ad #6 owieczka
    Odwzajemniam pozdrowienia i pamiętam tutaj – szczególnie o tych, którzy odkrywają w sobie prawdę o Bożym upodobaniu – tzn., że są Jemu mili – są tes eudokias autou.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #8 bp Zbigniew Kiernikowski
  9. #7, Ks. Bp,
    odrabiam lekcje – czytam Rz 8,1-29, szczególnie w. 15
    <>
    mając na uwadze słowa „Duch Święty zapewnia nas o prawdzie synostwa Bożego i przynależności do Boga – szczególnie wtedy, kiedy dotyka nas doświadczenie ograniczoności, bezradności, kryzysu”.
    Myślę, że św. Paweł chce mnie przekonać, że doświadczenie bezradności, niepowodzenia, zwątpienia (tak mi bliskie) nie może skutkować poczuciem odrzucenia mnie przez Pana Boga. Nie może skutkować strachem przed Bogiem, że znów zawiodłam Jego, bliskich, siebie. Jeśli mam Ducha Boga, pozwalam Mu się PROWADZIĆ – jestem dzieckiem Boga, i NIC nie jest w stanie tego zmienić.
    Spodobało mi się pouczenie o nadziei. Że pomaga
    wytrwale oczekiwać zbawienia.
    I wydaje mi się, że w w. 27 św. Paweł nazywa mnie (gdy modlę się nieudolnie, ale szczerze) świętą… (?)
    Pozdrawiam 🙂

    #9 julia

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php