W czwartą Niedzielę Adwentu roku A czytamy Ewangelię wg św. Mateusza (1,18-24). Jest to fragment, który przybliża nam wydarzenia poprzedzające bezpośrednio narodzenie Jezusa. Ewangelista Mateusz koncentruje się na św. Józefie i przedstawia go w pewnym sensie na pierwszym planie – naturalnie jeśli chodzi o ludzi. To św. Józef jest tym „protagonistą”, który nadaje ludzki kształt Bożemu działaniu. Czyni to jednak w posłuszeństwie Bogu.

Nie rozumiejąc sytuacji, w jakiej znalazła się Maryja, chciał dyskretnie i potajemnie oddalić, aby była wolną i mogła sama decydować. Tymczasem plany Boże były inne. Pan Bóg potrzebował Józefa, aby Boże dzieło mogło otrzymać ludzki wymiar i ludzkie imię. To wszystko po to, aby w tym wydarzeniu, które odgrywało się w ludzkim wymiarze, mogły objawić się sprawy Boże. Stąd otrzymał polecenie dane mu przez anioła:  

Józefie, synu Dawida,
nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki;
albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.
Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus,
On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów
(Mt 1,20n).  

To polecenie anioła stawiało Józefa w całkowicie nowej sytuacji. Miał on niejako objąć ludzki patronat nad dziełem Bożym. Bóg potrzebował kogoś, kto – używając ludzkiego języka – legitymizowałby w oczach świata Boże dzieło. 

1. Józef, który przyjmuje

Najpierw Józef musiał sam to przyjąć i uwierzyć Bogu, a właściwie zawierzyć siebie Bogu, żeby być niejako „wspólnikiem” Boga w tym wielkim zbawczym wydarzeniu. Nie ulega wątpliwości, że to Józefa kosztowało wiele. Trzeba było wielkiego zaparcie siebie, by być uczestnikiem dzieła, nad którym nie ma się władzy, a które trzeba . – przynajmniej po części i w oczach świata – uznać za swoje i nadać jemu imię. Trzeba to uczynić, niezależnie od tego, jakie będą z tym wiązały się wydarzenia i losy. On nie będzie miał wpływu na przebieg wydarzeń, a będzie „musiał” przyjmować to wszystko jako swoje i nadawać temu imię, które nie od niego pochodzi.

Otrzymuje więc zapewnienie od anioła: Nie bój się … albowiem z Ducha Świętego jest to, co się poczęło ! Takie zapewnienie może uspokajać, ale też może poniekąd przerażać. Duch Święty to od początku istnienia wszystkiego ten, kto jest najmniej określony (niejako najmniej zdefiniowany) a najwięcej dokonujący. Od początku Duch Pański unosił się nad wodami i nadawał wszystkiemu kształt i formę. Udzielał życia (Rdz 1,2: Ps 104,30 itp). To Duch Pański porywał proroków do mowy i prowadził ich w wydarzenia, które całkowicie przerastały ich jako ludzi a często narażały ich ludzkie życie . jak to widać np. w historii Eliasza czy Jeremiasza i tylu innych.

Przyjęcie Małżonki z poczętą w Niej Mocą Boga oznaczało dla Józefa wydanie siebie w bieg wydarzeń, co do których mógł przeczuwać, że nie będzie ich Panem, ale będzie w nich jako ktoś, kto będzie świadczył o wielkości Tego, kto mu zlecił zadanie przyjęcia swego dzieła. Będzie to dzieło samego Boga, a on będzie Jego sługą.

2. Józef, który nadaje imię Jezus

Z polecenia anioła Józef otrzymał obietnicę i zadanie nadanie imienia Jezus Synowi jego małżonki poczętemu z Ducha Świętego. To, co jest w tym istotne, to właśnie sens i znaczenie samego imienia. Imię Jezus (po hebrajsku Jeschua) oznacza: Bóg (Jahwe) jest Zbawcą. Bóg dokonuje zbawienia. Właśnie ta sytuacja, w której Józef doświadcza, że ona go przerasta, i to co w tej sytuacji się stanie, ma być przez Józefa nazwane imieniem: to Bóg jest Zbawcą. On jest zbawcą wszystkiego. Jest Zbawcą w każdej sytuacji. Dowodem tego, jest to, że konkretnie Józef przeżywa tę sytuację, w której – patrząc po ludzku, wszystko go przekracza, a on właśnie wtedy ma wyznawać i nazywać, że to Bóg jest zbawcą.

Bóg, jako Ojciec i dawca wszelkiego życia, Bóg jako Ojciec Syna Bożego i Ojciec przybranych synów, potrzebuje ludzi, którzy w posłuszeństwie Jego poleceniom i natchnieniom, którzy Jego mocą i w przeżyciu własnej ograniczoności i niewystarczalności, którzy w doświadczeniu tego, co ich przerasta, i nad czym nie mają sam władzy, mogliby nadawać imię Bóg jest zbawcą.

Naturalnie jest to rozciągnięcie prawdy o legalnym ojcostwie Jezusa na wszystkie sytuacje, w których jest nam dawana szansa, byśmy stawali się narzędziami obecności Boga na świecie i świadkami Jego zbawczego działania wobec ludzi, między ludźmi i dla ludzi. Bóg potrzebuje posłusznych jak Józef, którzy nie boją się brać do siebie owych różnych trudnych i przerastających ich ludzkie siły i wyobrażenia sytuacji i wydarzeń i świadczyć, że Bóg jest tym jedynym, który zbawia, daje życie.

3. Emanuel – Bóg z nami dla naszego zbawienia

Dzięki ojcowskiemu posługiwaniu Józefa, który nadaje imię Jezus także każdy z nas może uczyć się przyjmować to, co go po ludzku przerasta i w posłuszeństwie woli Boga świadczyć, że to Bóg jest zbawcą. Dzięki temu spełnia się zapowiedziane przez Izajasza proroctwo, że Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: „Bóg z nami”.

Tej świadomości potrzebujemy. Człowiek bowiem po grzechu stracił poczucie tego, że Bóg jest z człowiekiem, że Bóg jest dla człowieka jako ten, który go ratuje i obdarza życiem. To obdarzenie życiem musi jednak dokonywać się stale w doświadczeniu, pozostawiania siebie i swego dotychczasowego życia. Swoich dotychczasowych własnych planów przykrojonych według naszego poczucie sprawiedliwości, godności itp.

Wpatrujemy się w św. Józefa jako przykładu uległego posłuszeństwa Bogu, by pozostawiając swoje plany, oddać siebie na służbę przedziwnemu planowi Boga, który uobecnia się przez działanie jedynego Ojca, który potrzebuje sług dla spełniania się między ludźmi Jego Ojcostwa. Będąc Bogiem nieogarnionym, staje się Emanuelem – Bogiem z nami. Będąc sprawcą wszelkiego zbawienia potrzebuje świadków, którzy właśnie to wyznają – nadając imię Jezus, że nie ma żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy doświadczyć zbawienia (zob. Dz 4,12).  

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

32 komentarze

  1. Józef jest przykładem bezgranicznego zaufania Panu Bogu, takiego powiedzielibyśmy dzisiaj – mimo wszystko.Przenosząc to na pole własnego życia- zaufania mimo cierpienia, upokorzeń, wiary w to, że skoro Pan Bóg różne rzeczy dopuszcza w naszym życiu – to jest w tym jakiś jego plan. Wydaje się to takie proste, ale w codziennym życiu – moim np. – tak jeszcze do niedawna nie było. Zrobiłem życiowe palny, wytyczyłem własne cele i konsekwentnie je realizowałem. Wcale nie bez Pana Boga – ale dziś mogę powiedzieć, że „mimo niego”. Bo to wszystko nie było wpisane w Boże plany. Pewnego dnia wydarzyło się coś, co zburzyło właściwie wszystkie moje plany; wydawało się, że „świat legnął w gruzach. Pan Bóg był wcześniej „do spełniania moich próśb”; żyłem według własnej koncepcji życia. Tak się da do pewnego momentu. Józef uczy przyjmować to, co po ludzku jest nie do przyjęcia, co nas przerasta. I daje świadectwo wpisania ludzkiego życia w Boży plan, który trzeba właściwie odczytywać. I nawet jeśli życie będzie bolało – umieć to przyjąć.

    #1 Mietek
  2. Pytam nieraz osoby: jak to wytłumaczyć, że Maryja Panna poczęła i porodziła Syna Bożego, przecież ona była już poslubiona z Józefem, to znaczy,że była Zamężna, a nie Panna?- i nikt mi nie potrafił udzielić poprawnej odpowiedzi. Ale chodzi chyba o to, że wyraz panna był kiedyś synonimem dziewictwa, czyli Panna to Dziewica. Niestety w dzisiejszych czasach to już nie funkcjonuje, bo niewiele panien jest teraz dziewicami i dlatego są problemy z poprawną interpretacją.

    #2 alba
  3. Czytam rozważanie, zastanawiam się nad sobą, ale zastanawiam się nad innymi.
    Na ile słucham Ducha Św., na ile wypełniam polecenia Boga?Czy jestem zatroskana o Jezusa, jak Św. Józef? Jakoś łatwiej zobaczyć Matkę, ale tak łatwo pomijamy Józefa. „On nie będzie miał wpływu na przebieg wydarzeń” – a jednak dzięki wiernemu wypełnieniu polecenia Boga ma ogromy wpływ. Kolejny paradoks – na mając wpływu mamy wpływ, ale pod warunkiem, że tak bezgranicznie, jak Józef, zaufamy Bogu. Gdyby tak Józef kalkulował, czy to się 'opłaca’, zamknąłby drogę Bogu. Czy celebracja Eucharystii dla małej grupy ludzi może być rozpatrywana w kategoriach opłacalności? A może jednak, po ludzku, ma być nieopłacalne. Jak się ma Eucharystia do opłacalności materialnej? Czy sens, honor ludzki czy inne argumenty ludzkie miały znaczenie dla Józefa wobec realizacji polecenia Boga? ….
    Pozdrawiam

    #3 ze
  4. „Człowiek bowiem po grzechu stracił poczucie tego, że Bóg jest z człowiekiem…” – nieprawda.Bóg zawsze przewija się w działaniach CZŁOWIEKA.Nawet gdyby o Nim nigdy nie słyszał,CZŁOWIEK „wyczułby” obecność.

    #4 Ka
  5. Ad #4 Ka
    A jednak jest prawdą, że po grzechu człowiek stracił poczucie bliskości Boga.
    Bóg „musiał” stać się człowiekiem, Emmanuelem, żeby człowiek mógł przekonać się do końca o tej prawdzie. Dalej, Bóg „musiał” przyjąć śmierć, żeby człowiek (właśnie po grzechu, przez który stał się śmiertelny) poznał, że i tam i wtedy (tzn. w przeżywniu skutków grzechu) Bóg jest z człowiekiem i dla człowieka.
    Gdyby tak nie było, nie byłoby potrzebne Wcielenie itp. itd.
    Pozdrawiam.

    #5 bp Zbigniew Kiernikowski
  6. Wg Mateusza Józef był najnormalniejszym facetem z jego reakcją na brzemienną oblubienicę. Na tyle jednak delikatnym, że chciał nazajutrz rano dyskretnie pozbyć się Maryi. No i postanowił przespać się z tym problemem. Ważne – nie był porywczy!
    Dalszy ciąg znamy- Bóg w czasie snu poprzez Anioła daje mu ojcowską misję. Skoro Józef odebrał sen jako głos Boga, jak inaczej mógł zareagować? W czasach, kiedy drżało się na samo imię JAHWE!
    Ale co jest dla mnie ważne w tej historii- Bóg mówi! Czy to poprzez wydarzenia, czy to poprzez drugiego człowieka (proroka) czy nawet podczas snu. Bóg mówi cały czas. Trzeba tylko widzieć i słyszeć ten głos wokół siebie. I właśnie Józef jest tym, który uważnie słucha i skrupulatnie wypełnia. To jest dla mnie ważne! Samo przyjęcie tzw. „nieślubnego dziecka” nie jest czymś nadzwyczajnym. Usłyszeć Boga i wypełnić, co poleca – tutaj trzeba być KIMŚ.

    #6 lifny
  7. Dziwną i trudną do ogarnięcia skrutację dał mi dzisiaj Pan Bóg.
    Najbardziej jakoś chyba przemówiły do mnie słowa: „Wróć do swej pani i pokornie poddaj się pod jej władzę” (Rdz.16,9)
    Zaczęłam się zastanawiać, kto jest moją panią i do kogo mam wrócić? Ale nic nie przychodziło mi do głowy.
    Więc spytałam siebie, przed czym uciekam?
    O, na to pytanie odpowiedź znalazłam bardzo łatwo – nie chcę być kierownikiem przychodni.
    Szczególnie teraz na koniec roku, gdy muszę podejmować decyzje niezbyt zgodne z moimi poglądami. Być może trzeba będzie nie otworzyć przychodni od nowego roku. Tak, moją panią jest przychodnia. Panią i krzyżem.
    A Pan Bóg mówi mi: Wróć i pokornie poddaj się pod jej władzę?
    Muszę przyznać się, że w imię moich poglądów czyli jak to nazywa Ks. Biskup „mojego poczucia sprawiedliwości” chciałam zrezygnować z tej funkcji.
    Ale może plan Boga jest właśnie taki? Mamy nie otworzyć przychodni? Plany Boga są przedziwne…
    Pozostaje mi tylko ufać Mu, że wszystko będzie tak, jak On chce.

    #7 basa
  8. Ponieważ rozmowy z NFZ nie wyglądają najlepiej właściwie na razie ich brak, może dojść do radykalnych rozwiązań i zagrożenie, że lekarze podstawowej opieki zdrowotnej nie otworzą przychodni, jest bardzo realne. Więc jeśli ktoś ma jakieś potrzeby zdrowotne, które wypadną na początku roku, radzę, aby wybrać się do lekarza jeszcze w tym roku.

    #8 basa
  9. #4 Ka
    Właściwie Ks. Biskup ci już odpowiedział, ale ja chciałabym tylko dopowiedzieć, że ja tą różnicę zrozumiałam po przerobieniu katechezy: „Reakcja Boga na grzech – Protoewangelia” (II rok, I kat)
    To nie chodzi o to, że człowiek nie wierzy, że Bóg jest i działa. Człowiek nie wierzy, że Bóg nadal go kocha i jest gwarantem jego życia.
    „Po grzechu człowieka szatan mówi teraz w jego sercu: broń twojego życia, broń, jak możesz, bo nikt ci go nie da. Doprowadziwszy do grzechu szatan niejako pognębia człowieka, trzymając go w skutkach grzechu: odwróciłeś się od Boga, dlatego On cię już nie może kochać.” ( z tej katechezy)

    #9 basa
  10. Ja, która nieraz już dałam wyraz wiary w miłość Boga, muszę się przyznać, że po niektórych grzechach czuję się tak podle, że pytam siebie: Jak On może mnie jeszcze kochać? Dzięki tej katechezie wiem, że to szatan chce mnie w ten sposób odciągnać od Boga i wiary w Jego Miłosierdzie. 🙂

    #10 basa
  11. #5
    Ojejku. Wstyd mi.

    #11 Ka
  12. #2 alba,
    zaślubienie Józefowi nie znaczyło, że Maryja mieszkała z Józefem. Żydowskie zaślubiny przebiegają w dwóch etapach: zaręczyny i właściwe zawarcie małżeństwa (które następowało po pewnym czasie). Po zaręczynach przyszli małżonkowie nie mieszkali w jednym domu, to było możliwe dopiero po drugim stopniu (etapie) małżeństwa. Tak było w czasach Maryi i tak jest do dziś w kręgach Żydów ortodoksyjnych.
    Różnica między zaręczynami rozumianymi przez nas i w rozumieniu judaizmu polega na tym, że gdyby po zaręczynach młodzi postanowili się rozejść – potrzebny byłby rozwód żydowski. Była to więc instytucja silniej wiążąca, niż nasze zaręczyny.
    Na ile pamiętam, uważa się, iż Maryja i Józef byli po pierwszym etapie zawarcia małżeństwa – byli zaręczeni. Więc nie mieszkali razem.
    Pozdrawiam 🙂

    #12 katechetka
  13. „Józef przeżywa sytuację, w której – patrząc po ludzku, wszystko go przekracza (przerasta), a on właśnie wtedy ma wyznawać i nazywać, że to Bóg jest zbawcą”
    Nigdy w taki sposób nie rozumiałam tej sytuacji…
    W sytuacji obawy, niepewności, nawet opuszczenia (w rozumieniu czysto ludzkim) przez Boga, ma powiedzieć: To, co mnie spotyka jest dowodem na to, że „Bóg jest Zbawcą” moim i twoim i naszym.
    Zrozumiałam, że Pan Bóg potrzebuje mnie, żebym powiedziała PRAWDĘ zagubionej koleżance: Nie bój się. Temu, co Cię spotyka daj imię „Bóg jest Zbawcą” (daj imię Jezus)…
    Pozdrawiam 🙂

    #13 julia
  14. Zastanawiam się czasem jak rozumieć te „perypetie” Józefa. Był mężem sprawiedliwym – czy w sensie przestrzegana prawa żydowskiego? Nie wiem co miał w sercu Józef widząc Maryję brzemienną. Kochał Ją i ufał Jej. Podejmuje decyzję oddalenia Jej od siebie, aby nie narazić na zniesławienie – czy można przypuszczać, że Józef chciał uchronić Maryję przed konsekwencjami w społeczności zawartymi w Pwt 22,13 nn? Ale to bardzo daleko idące przypuszczenia.
    Z drugiej strony nasza tradycja bożonarodzeniowa jest piękna, ale często bajkowa, sielankowa. Zdajemy się nie dostrzegać dramatu, jaki od samego początku się rozgrywa. Właściwie od samego początku wyłania się cień krzyża, Józef i Maryja mają już na starcie drogę „pod wiatr”.
    Pozdrawiam.

    #14 sylwester
  15. „Jezu ,Maryjo ,Józefie Świety , przybądżcie do mojego serca i załóżcie w nim Swoje mieszkanie” – tę modlitwę odmawiam przed przyjęciem Komuni każdego dnia .
    Jestem zdumiona ,jakie rzeczy czyni Pan Bóg w moim sercu.Mimo wielu pokus i ślepych uliczek dane jest mi dostrzegać własne grzechy ,błedy a przede wszystkim niewłaściwe postawy,które do nich prowadzą .

    #15 Tereska
  16. Miałam na myśli pozorny paradoks; mówimy Maryja Panna,Najświętsza Panienka a przecież Matka Najświętsza była zamężna z św. Józefem ( etap zaslubin nieistotny)i katolicy nie potrafili wyjaśnić dlaczego tak jest?

    #16 alba
  17. Żałuję, że kiedyś Pan Bóg do mnie nie posłał anioła, gdy znalazłam się w sytuacji trudnej dla mnie. Myślałam, że muszę coś zrobić, koniecznie muszę coś zrobić, chciałam siebie jakoś uniżyć, być pokorną.
    Tymczasem zobaczyłam, że nie jestem sama, że moje decyzje dotykają też kogoś innego i to pamiętam na zawsze. Jednak ciągle jestem taka, że chcę „coś zmieniać” i uczę się od Maryji a dziś też od Józefa żeby ufać, że jest ze mną Bóg i On mnie (i nas) zbawia każdego dnia.
    Pozdrawiam

    #17 AnnaK
  18. Do fragmentu Ewangelii Mt 1,18 :”(…)Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” jest odnośnik, w którym czytam: „Zaślubimy Maryi z Józefem były rzeczywistym związkiem małżeńskim. Brak mu było jedynie 'zamieszkania razem’, czyli przeprowadzenia Maryi do domu Józefa.” Słyszałam wiele homilii omawiających ten fragment Ewangelii. Prawie zawsze Maryja była przedstawiana jako Niewiasta zaręczona z Józefem, a nie zamężna. Jednak ten przypis zupełnie zmienia sytuację. Zresztą dalsze fragmenty mówią: „Mąż Jej, Józef…” (Nie ma tam np. jej narzeczony, lecz MĄŻ). „Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki” (Nie narzeczonej, tylko MAŁŻONKI). Z tego jasno wynika, że Maryja była już zamężną.
    Tu rodzi się następna kwestia, o którą chcę zapytać Ks. Biskupa. W wyznaniu wiary, odmawianym przy Różańcu, mówimy: „…Narodził się z Maryi Panny”. Czy w obecnych czasach nie bardziej właściwe byłyby słowa: „Narodził się z Maryi Dziewicy”. W Credo we Mszy Św. mówimy zaś: „…Przyjął Ciało z Maryi Dziewicy”. Skąd te rozbieżności?
    Wiem, że w tamtych czasach i w tamtej kulturze można było postawić znak równości między panną a dziewicą. Przenosząc to na nasze realia, Maryja była Panną tylko do pewnego czasu. Dziewicą zaś jest zawsze. Tak samo mówimy np.:Wniebowzięcie NMP czy Ukoronowanie NMP… Proszę o wyjaśnienie.

    #18 Karolina
  19. Ewangelia ukazuje nam,jak Chrystus wchodzi w naszą historię z konkretnymi znakami. To Józef poprzez swoje prawne ojcostwo wprowadził Jezusa do pokolenia Dawida.Jozef przyjmuje oredzie anioła z pełnym poszłuszenstwem i przezto staje sie wiernym wspólpracownikiem Bogaw dziele zbawienia.Bóg nie zostawia Jozefa w jego wewnetrznych walkach ,niepokojach i rosterkach;interweniuje na swój sposób. Tak samo i mi przychodzi z pomoca w moich przeróznych duchowych ciemnosciach, jesli tylko otwarty jestem na jego dzialanie.Historia Jozefa uczy mnie tego,aby byc swiadomym ingerencji Boga w moim zyciu co wiecej,byc swiadomym tego,ze jest w zyciu ludzkim miejsce na tajemnice i obecnosc Boga

    #19 m
  20. #15 alba,
    zrozumiałam 🙂

    #20 katechetka
  21. #13. sylwester
    „Podejmuje decyzję oddalenia Jej od siebie, aby nie narazić na zniesławienie – czy można przypuszczać, że Józef chciał uchronić Maryję przed konsekwencjami w społeczności”.

    Chodziło o uchronienie Maryi przed ukamienowaniem. Taką karę bowiem Prawo przewidywało za cudzołóstwo. Chcą oddalić Maryję – Józef pokazał, że jego uczucie było szczere i głębokie, że mimo odczucia zawodu (które musiało pojawić się w jego sercu na wieść, iż jest brzemienna), postanowił Ją obronić.

    #21 morszczuk
  22. #16. AnnaK
    Piszesz- „Żałuję, że kiedyś Pan Bóg do mnie nie posłał anioła, gdy znalazłam się w sytuacji trudnej dla mnie.” Taka postawa to wg. mnie życiowa pokusa posiadania drogi pewnej, prostej doskonałej, swego rodzaju duchowej autostrady z wyraźnymi oznakowaniami poboczy -> zielony: idź a czerwony: stop. Czasami patrząc na biblijnych bohaterów wręcz rościmy sobie prawo do drogi pewnej, idealnie odśniezonej i oświetlonej, najlepiej z takim aniołem stóżem u boku, który w każdej sytuacji nie tylko szepnie mi do ucha, co zrobić, ale i klepnie po ramieniu dla pewności dobrze wykonanego kroku.
    Tylko gdzie w tym jest miejsce na „zdobywanie”, na szukanie, na poznawanie, na ufność, na odczytywanie woli Boga, który mówi? Bo mówi non_stop poprzez moją historię życia, wydarzenia, innych ludzi, mówi poprzez Słowo.
    Przeżywanie chrześcijaństwa to wielka przygoda (pełna niespodzianek). Trzeba tylko chcieć i umieć czytać znaki, by iść we właściwym kierunku.
    W Biblii Bóg bezpośrednio posyłał do ludzi bardzo rzadko, w sytuacjach wyjątkowej wagi. Nie ma więc co gdybać, jakbym sobie dała radę gdyby…
    Pozdrawiam.

    #22 morszczuk
  23. cd. #12,
    … tylko jak powiedzieć mężowi, żeby temu, co Go spotka za kilka dni (a co nie jest po jego myśli, oj nie jest) dał imię Jeschua???
    Pozdrawiam 🙂 …

    #23 julia
  24. Chrześcijaństwo to wielka przygoda- zgadzam się. Jednak wiekszość swojego życia uciekając od trudów życia „usiadłam pod parasolem Boga” i nadałam sobie imie „władczyni” ogniska domowego,chociaż wcale o tym nie wiedziałam ,bo przecież byłam przy Bogu.Nie wzięłam czynnego udziału w tej przygodzie bo nie słuchałam SLOWA. Wierząca – niewierząca .
    Jedynie Slowo otwiera oczy i uszy , ale pułapki czyhają każdego dnia.
    Przygotowując sie Sakramentu pokuty uświadomiłam sobie ,ze myślę o swojej grzeszności w czasie przeszłym jakbym uzurpowała sobie prawo do tego,że już jestem bezgrzeszna i bezpieczna.
    Czy to nie pułapka ?………pycha?

    #24 Tereska
  25. #22 julio,
    Że można umrzeć i żyć i Ty w swoim życiu tego doświadczyłaś.

    #25 grzegorz
  26. Ad #21 morszczuk
    To prawda ze Słowo prowadzi ja też to poznałam. Potem kiedy było źle od razu czytałam Słowo aby nie być samą w tej sytuacji. On był wierny i umacniał mnie swoją obecnością. Ale ten jeden raz ciągle mnie boli – nie ze względu na mnie.

    #26 AnnaK
  27. #24 Grzegorzu,
    dziękuję za słowa otuchy 🙂

    #27 julia
  28. #26 Aniu!
    Ja wiem, że to, co dotyczy bliskich nam osób, boli bardziej niż gdyby dotyczyło konkretnie nas.
    Ale skąd wiesz, że Pan Bóg nie posłał swojego anioła właśnie do tej osoby?
    Ja wierzę, że On z nią był. Nawet jeśli tego nie odczuwaliście…

    #28 basa
  29. Józef jako mąż sprawiedliwy do końca zaufał Bogu, wierzył Mu, nie to co Abraham, który mimo, że wierzył obietnicom Boga, to jednak zrobił po swojemu. Zachariasz nie uwierzył w słowa Anioła, że jego żona pocznie syna a Józef uwierzył gdy mu się anioł ukazał we śnie.

    #29 chani
  30. Ad #27 basa
    Bardzo modliłam się o to Basiu. A dzisiaj ta Ewangelia mówi do mnie: przyjmij to co było, nie bój się. To wszystko pomaga mi otwierać się na obecność Pana ze mną, także „Duch Pański, który od początku unosił się nad wodami i nadawał wszystkiemu kształt i formę, udzielał życia”
    Pozdrawiam

    #30 AnnaK
  31. #29
    Wierzę, że Pan Bóg cię wysłuchał. 🙂

    #31 basa
  32. Jak mówi Pismo: ” Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie” (por Mt 21,22).

    #32 chani

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php