Przeżywamy 33 Niedzielę roku C. Jest to już przedostatnia niedziela roku liturgicznego. Czytaliśmy przez szereg niedziel perykopy ewangelijne z ostatniego etapu drogi Jezusa do Jerozolimy i już z Jego pobycie w Jerozolimie. W tę niedzielę czytamy perykopę odnoszącą się do już ostatnich dni ziemskiego życia Jezusa (Łk 21,5-19). W słowach, które Jezus wypowiada w tych okolicznościach, otrzymujemy pouczenie co do rzeczy ostatecznych. Nie odnoszą się one tylko do zniszczenia świątyni Jerozolimskiej – chociaż taki jest kontekst pytania postawionego Jezusowi. Nie odnoszą się też one tylko do wydarzeń, które mają nastąpić na końcu świata – chociaż też tego dotyczą.

Jezus mówi o rzeczach ostatecznych, które stale będą towarzyszyły wspólnocie uczniów – wyznawców Jezusa. Można je nazywać ostatecznymi, bo one są zawsze aktualne i najbardziej zasadnicze. Nie chodzi więc tylko o czas i jego przemijanie aż do końca, lecz o to, co stanowi stale obecny ośrodek życia uczniów Jezusa. To zmaganie się będzie trwało ostatecznie i aż do końca dziejów ludzkości. Będą to przeróżne próby zwodzenia i odwodzenia uczniów od Jezusa. Jezus mówi więc:  

Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono . . .  
Podniosą na was ręce i będą was prześladować . . .
Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa . . .
Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony . . .
Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość,
której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić
(Łk 21,8-15).

W tym zestawieniu słów Jezusa ukazuje się obraz i cała struktura działań świata przeciwko uczniom Jezusa oraz wskazania, jakich winni oni się trzymać, aby nie zostać zwiedzionymi przez ludzi tego świata, to znaczy ludzi przeciwnych Jezusowi.  

1. Strzeżcie się

Strzeżcie się, aby was nie zwiedziono. Takie i podobne przywołanie uwagi pojawia się na kartach Pisma św. niejednokrotnie (zob. np. Wj 19,12; Pwt 11,16; Joz 6,18). Jest to wyraz troski o czystość wiary i właściwą relację człowieka do Boga. Człowiek bowiem został zwiedziony przez pozorne dobro, przez propozycję poznania dobra i zła i decydowania o tym, co dobre i co złe. To stale za człowiekiem się ciągnie.

Jezus mówi o natężeniu tych propozycji. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „Ja jestem” oraz: „Nadszedł czas”. Nie chodźcie za nimi!  Są to zazwyczaj propozycje łatwych rozwiązań, które zdają się odpowiadać bezpośrednim potrzebom człowieka. Nie wprowadzają one jednak człowieka w głębię tajemnicy jego życia i relacji z Bogiem.

To ostrzeżenie jest aktualne dzisiaj. Człowiek współczesny, bardzo często zagoniony różnymi sprawami i odciągany od głębszej refleksji, kiedy odczuwa potrzebę relacji z Bogiem albo doświadczenia duchowego, chciałby je zaspokoić na miarę szybkiej obsługi, jak w automacie wydającym napoje czy inne produkty. Człowiek chciałby być obsłużony, nasycony tym, czego pragnie i mieć spokój. Tymczasem konieczne jest pewne wstrząśnięcie człowiekiem, żeby z niego opadły te wszystkie projekty i oczekiwania, w których on sam chce się realizować, a w miejsce tego mogło zaistnieć to, co Bóg dla człowieka przewidział. 

2. Będą trudności i prześladowania

Dalsze słowa Jezusa wskazują na wiele trudnych i wprost okrutnych wydarzeń, które muszą nastąpić wokół człowieka i w człowieku, aby człowiek mógł odkryć prawdę o sobie i powrócić do Boga. Ci, którzy usłyszeli Ewangelię i poznali Jezusa jako tego, kto jest z ludźmi, by zapewnić ich o obecności Boga w ich życiu nie przestraszą się, gdy, gdy posłyszą o wojnach i przewrotach. Będą wiedzieli, że wiele z tych rzeczy musi się stać. Nie chodzi o to, że to jest dobre iż są wojny. Nie chodzi o to, że Pan Bóg chce jakiegoś nieszczęścia człowieka. To człowiek „produkuje” nieszczęścia przez to, że poszedł swoją drogą i realizuje swoje plany wbrew czy mimo prawom Bożym. Bóg zaś prze doświadczenie tych nieszczęść – zarówno wywołanych przez człowieka jak i tych, które pochodzą z natury, daje człowiekowi szansę opamiętania się.

Dalej Jezus mówił: Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Każde pokolenie coś z tego doświadcza. To jest okazja dawana człowiekowi, by się nawracał.

Obok tych wydarzeń trudnych, spowodowanych jakby przez ogólne trudności i nieporozumienia między ludźmi, zaistnieją także działanie celowe zmierzone przeciwko uczniom Jezusa Chrystusa. Jezus o tym mówi wprost i tym samym chce w nas, Jego uczniach, wzbudzić świadomość tego i nas do tego przygotować. Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników.

3. Sposobność do dawania świadectwa

To wszystko się stanie jednak w określonym celu. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Uczeń Jezusa jest wprowadzony w znajomość tajemnicy, która niejako czeka w nim, aby się objawić. To tak, jak z tym, co św. Paweł mówi o noszeniu skarbu w naczyniach glinianych. Żeby mogło się okazać, że w naczyniach glinianych jest prawdziwy skarb, te naczynia muszą doświadczyć jakiegoś rozbicia, a przynajmniej otwarcia. Moc i znaczenie ducha oraz tego wszystkiego, co jest we wnętrzu człowieka wierzącego, okaże się wtedy, gdy jest doświadczany. Każdy może sobie pomyśleć, że można by tego uniknąć. To prawda. Ale wtedy myślelibyśmy, że to jest zasługa właśnie tego naczynia glinianego, że to jest nasza ludzka zasługa. Tak by było, gdyby było. Tak jednak się nie dzieje. Człowiek z samego siebie nie wydobędzie skarbu – obrazu Boga. To mógł uczynić tylko Jezus Chrystus jako Syn Boży. Uczynił to właśnie wtedy, gdy się uniży, i gdy Jego ciało, owo „naczynie gliniane” zostało rozbite, powieszone na krzyżu. To jest tajemnica, w którą zostają też stopniowo wprowadzani uczniowie Jezusa.

Jezus więc daje radę a nawet polecenie: Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Jednocześnie daje obietnicę: Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. Kiedy rozumiemy, że jesteśmy w ręku Boga i On przez nas, doświadczanych, przeprowadza swoje plany, wtedy możemy być spokojni. Nawet nie tylko spokojni, ale możemy Mu składać dziękczynienie, że On dopełnia planu zbawienia. Dokonuje się ocalenie dusz, czyli ocalenie życia, które trwa na wieki. To ocalenie dokonuje się w tych, którzy trwają przy Jezusie i Jego nauce i jest jednocześnie ofertą dla wszystkich innych, nawet – a może przede wszystkim – dla tych, którzy, z jakichkolwiek racji, prześladują.

Chrześcijanie, tzn. my wszyscy, którzy słuchamy Ewangelii pod koniec roku liturgicznego, uświadamiamy sobie sens i znaczenie naszej wiary pośród doświadczeń tego świata. Prosimy Ducha Świętego, by nam dawał mądrość rozeznania i moc wytrwałości.  

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

14 komentarzy

  1. „To człowiek „produkuje” nieszczęścia przez to, że poszedł swoją drogą i realizuje swoje plany wbrew czy mimo prawom Bożym. Bóg zaś prze doświadczenie tych nieszczęść – zarówno wywołanych przez człowieka jak i tych, które pochodzą z natury, daje człowiekowi szansę opamiętania się”… jakże dotykają mnie dzisiaj te słowa.
    Przez cztery miesiące zmagam się z własną głupotą. Jak zrozumieć, że jestem w ręku Boga i to On przez moje krzyżowanie przeprowadza Swoje plany. Dzisiaj wszystko idzie nie po mojej myśli.
    Nie ma pokoju w moim sercu, ale mimo to pragnę Go uwielbiać widząc uśmiech mojej żony i radość na twarzach moich synów. Teraz mam więcej czasu dla Piotra i to właśnie on uspokaja mego ducha…
    Pozdrawiam Was i proszę o modlitewna pomoc…
    janusz f.

    #1 baran katolicki
  2. Proponuję, by każdy przeczytał ten tekst dwa, trzy, dziesięć razy – do skutku, aż każde słowo DOBRZE ZROZUMIE.

    #2 Ka.
  3. „Człowiek współczesny, bardzo często zagoniony różnymi sprawami i odciągany od głębszej refleksji, kiedy odczuwa potrzebę relacji z Bogiem albo doświadczenia duchowego, chciałby je zaspokoić na miarę szybkiej obsługi, jak w automacie wydającym napoje czy inne produkty.”
    To prawda. Ale tak się nie da…
    Wejście w relację z Bogiem, ale także i z drugim człowiekiem wymaga czasu. Zatrzymania się.
    Wiem po sobie…

    #3 basa
  4. Zawsze trzeba słuchać głosu Boga. Abraham nie posłuchał w sprawie syna woli Bożej i wiemy jak się to skończyło, mamy teraz prześladowania. Ja też czasami nie usłucham Boga i robię po swojemu, ale też zdaję się na Jego wolę.
    U mnie w Parafii na zakończenie kazania ksiądz powiedział, że w Iraku za wiarę w Jezusa ponosi się śmierć a czy my wiary byśmy się nie wyparli?
    I racja, łatwo jest przyznać się do Jezusa w czasie łatwym ale w czasach doświadczeń to wyrzekamy się wiary.

    #4 chani
  5. Wysłuchałam sobotniej katechezy programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła” i chodzą mi po głowie dwie myśli:
    1. po nawróceniu św. Paweł miał zostać uzdrowiony przez tego, którego miał prześladować. Zgodził się, że nie on – wykształcony, pobożny faryzeusz Szaweł – ma rację, ale Ten, który wybrał Ananiasza – Jezus. Ale PRZYZNANIE RACJI JEZUSOWI POCIĄGNĘŁO ZA SOBĄ PRZYZNANIE RACJI (NIEDAWNEMU) WROGOWI. I Paweł to zrobił. Pytam siebie – a ja? I zastanawiam się nad swoim nawróceniem…
    2. niezwykła jest myśl z 1P 4,15-16:
    „Nikt jednak z was niech nie cierpi jako zabójca albo złodziej, albo złoczyńca, albo jako [niepowołany] nadzorca obcych dóbr! Jeżeli zaś [cierpi] jako chrześcijanin, niech się nie wstydzi, ale niech wychwala Boga w tym imieniu!”
    Jeżeli cierpię – nie ma we mnie Ducha Chrystusa i nie jestem Jego. Albo cierpię, bo sama jestem temu winna…
    Pozdrawiam 🙂

    #5 julia
  6. ad#4

    „chani”! coś Ci się pomyliło. Abraham usłuchał Pana Boga także w sprawie syna – był gotów złożyć go w ofierze – i dlatego jest ojcem wiary wszystkich narodów.

    #6 duszpasterz
  7. Ad #6 duszpasterz i #4 chani
    Pomogę dostrzec, w czym prawdopodobnie tkwi nieporozumienie. Każdy z piszących ma zapewne na myśli inny moment z życia Abrahama.
    Najpierw Abraham nie posłuchał głosu Boga (nie czekał na spełnienie się obietnicy) i z Hagar zrodził Izmaela. Stąd wynikły też napięcia.
    Następnie, gdy chodziło o złożenie w ofierze Izaaka, syna obietnicy, to już Abraham posłuchał. Miał doświadczenie wiary i w niej trwał.
    Bp ZbK

    #7 bp Zbigniew Kiernikowski
  8. Bóg, gdy ukazał się Mojżeszowi w krzaku gorejącym powiedział ” JESTEM to jest moje imię na wieki”. Tego imienia używał wobec siebie Jezus wielokrotnie mówiąc Ja JESTEM. Obecnie sekty wykorzystują to imię Boga np. Świadkowie Jehowy (Jam Jest Który Jest)a Jezus przestrzega nie chodźcie za nimi.

    #8 lemi58
  9. Właśnie, chodziło mi o Izmaela, dziękuję Księdzu Biskupowi za sprostowanie

    #9 chani
  10. cd #5
    w kontekście wysłuchanej katechezy o decyzji wejścia do Ziemi Obiecanej nieodparcie przychodzi mi na myśl tekst:
    „GDY RUSZYĆ CHCESZ w najdalszą z dróg
    tam, gdzie nie sięga wzrok
    musisz wziąć oddech
    i ZROBIĆ PIERWSZY KROK
    choć w sercu lęk – nie cofaj się
    tylko tak warto żyć
    w chmurach gdzieś lśni twój szczyt
    odważ się i idź”
    Wszystko mi się w nim zgadza: decyzja o wyruszeniu, pierwszy krok, lęk i zachęta, że „tylko tak warto żyć”…
    🙂

    #10 julia
  11. „Żeby mogło się okazać, że w naczyniach glinianych jest prawdziwy skarb, te naczynia muszą doświadczyć jakiegoś rozbicia, a przynajmniej otwarcia. (…) Człowiek z samego siebie nie wydobędzie skarbu – obrazu Boga”
    Trudno jest mi otworzyć się (siebie) przed innymi. Zdjąć przez innymi swoją maskę, w której dobrze się czuję. Bo wydaje mi się, że nie ma we mnie skarbu – jest marność. Ale gdy przezwyciężę strach i ujawnię cząstkę swojej marności (prawdy o sobie) – okazuje się w przedziwny sposób, że jest to dobrze przyjęte przez niektórych. I wtedy moja marność staje się dla mnie skarbem. Uczę się, że i ja mam w sobie obraz Boga, który ujawnia się dopiero wtedy, gdy na to pozwolę.
    Czy zawsze pozwalam ujawniać się obrazowi Boga we mnie? Nie zawsze. Czasami…
    Nie mam złudzeń: jak cenny jest to skarb – okaże się, gdy „naczynie” ZOSTANIE ROZBITE, a nie otwarte przez mnie.
    Pozdrawiam 🙂

    #11 julia
  12. Szczęść Bożę!
    Ekscelencjo jeszcze raz pragnę przekazać ekscelencji podziękowanie od mieszkańców Janowa
    za bardzo życiowe słowa wygłoszone podczas pobytu u nas.
    Mimo że wielu ludzi pobyt ten uznało za zły, prubujemy ich przekonać żeby wsłuchali się
    w treści im przekazane.
    Pragnę jeszcze z całego serca przekazać wielką prośbę od mieszkańców Janowa Podlaskiego.
    Prosimy żeby ks. biskup poprosił naszego proboszcza o zaniechanie w najbliższa niedzielę wszelkiej kampanni wyborczej.
    Chemy w spokoju podjąc madra decyzję.
    Jak Ekscelencja to ujął w słowach do nas, chcemy prawdę nie tę która jest pozorna ale tę która jest prawdziwa wybrać do naszych władz gminy.
    Pozdrawaim serdecznie.
    Życzę zdrowia i Bożego Błogosławieństwa w dalszej posłudze.
    P.S.
    A jeszcze chciałbym przeprosić ks. biskupa jeśli czuje się dotkniety słowami które może zbyt emocjonalnie pisałem na blogu.
    Z pamięcią w modlitwie i o modlitwę prosząc.
    Piotr Grochowski
    Janów Podlaski

    #12 Pio24
  13. Modlę się o taki dar mądrości, roztropności, rozeznania i odwagi…
    Pozdrawiam Was i proszę o modlitewne wsparcie…

    #13 niezapominajka
  14. Bywa, że kiedy człowiek w którymś momencie życia „obudzi się” i stanie na początku DROGI POZNANIA, wtedy widzi, jak daleko jest CEL tej jego wędrówki, ile musi przejść, ile kamieni ominąć, zdaje sobie sprawę z tego, jak jest słaby i „mały”. Widzi wyrażnie, że sam nic nie może…

    #14 MałgorzataW.

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php