Scena przedstawiona we fragmencie Ewangelii czytanej w dzisiejszą niedzielę (Mt 16,21-27) jest ściśle związana ze sceną czytaną w ubiegłą niedzielę. Jest ona w pewnym sensie przedłużeniem poprzedniej i jej konsekwencją czy też przysłowiową drugą stroną medalu. W pierwszej dokonało się wyznanie Piotra i odbyła się jego „nominacja” czy „proklamacja” jako skały dla dzieła Jezusa, czyli budowania Kościoła tu na ziemi z odniesieniem do rzeczywistości pozaziemskiej. Teraz nie pozostało nic innego jak tylko to, by podjąć kroki dla spełnienia tego, co zostało wypowiedziane. W tym znaczeniu też mamy do czynienia, jak o tym wspomniałem poprzednio, z momentem przełomowym w życiu i misji Jezusa:

Od tego momentu

zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie;

że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie

  Od momentu wyznania Piotra i nadania mu nowego zadanie jako skale, Jezus wyraźnie mówi uczniom, co Go czeka jako Tego, kto będąc Mesjaszem, Synem Bożym, podejmuje wypełnienie swojej misji. Na pytanie Jezusa, Piotr wyznał to, co mu zostało objawione. Te objawione mu przez Ojca z nieba treści Piotr uczynił w pewnej mierze swoimi. Na swój sposób przylgnął do nich. I stosownie do tego otrzymał od Jezusa słowa, które mu komunikowały nową rolę w tym dziele, do którego zmierzała misja Jezusa Mesjasza. Piotr nie był jednak sam w tym jeszcze dojrzały.

Misja – wejście do Świętego Świętych

Ta misja, której beneficjentami będą ludzie, ma się spełnić się w Jezusie. Ma się spełnić i na Nim, jako Mesjaszu, Synu Boga. Dokona się to jednak zupełnie inaczej niż oczekiwano. Jezus nie idzie do Jerozolimy po to, by tam wprowadzić lepszą organizację życia publicznego czy zaprowadzić nowy porządek społeczny. Nie idzie też, by dokonać odnowy obrzędów w istniejącej świątyni czy w zwyczajach i praktykach synagogalnych. Jego misja polega na czym innym. Po prostu idzie, by wejść do centrum czy do ośrodka ówczesnego życia religijnego Narodu Wybranego. Jezus wejdzie do Jerozolimy, wejdzie do Świątyni. Wejdzie , jak można powiedzieć, do miejsca Świętego Świętych.

Dotychczas do miejsca Świętego Świętych wchodził raz w roku, w Jom Kippur, Najwyższy Kapłan Starego Przymierza, by składać stosowną ofiarę przebłagania i pojednania. Nie jest wykluczone, że rozważane wydarzenia pod Cezareą Filipową (na terenie oddanym idolatrii) miały miejsce w czasie, kiedy właśnie w Jerozolimie był obchodzony Jom Kippur. Możliwe więc, że dokonywały się jednocześnie dwie sceny, które obrazują swoiste przewartościowanie. Jedna w Jerozolimie i jedna pod Cezareą Filipową. Do tego Miejsca, gdzie raz w roku wchodził kapłan Starego Przymierza, ma wejść On, Mesjasz, Syn Boga żywego – On Jezus z Nazaretu. Za takiego został uznany przez Piotra. Ma wejść, albo głębiej wyraziwszy, ma stać się tym Miejscem. W tradycji judaistycznej bywało, że zamiast imienia Boga używano czasem terminu Miejsce. On, Mesjasz,  wejdzie jednak w to Miejsce i w tę Tajemnicę nie z krwią zwierząt i innymi ofiarami. On wejdzie tam sam ze swoją krwią i ze swoim ciałem. Pozwoli, aby ta Ofiara dokonała się w Nim. Będzie to ofiara krzyża. Rozedrze się wówczas kurtyna świątyni i setnik poganin wyzna: Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym (Mk 15,39). Tego rodzaju ofiara będzie Ofiarą ostateczną. Ona wszystko zmieni. Ona zmieni także wszystko w tych, którzy uwierzą w Tego, który tę Ofiarę złoży i stanie się miejsce całkowitej ekspiacji za grzechy wszystkich ludzi. Nie będzie się bronił, lecz odda się w ręce ludzi jak niewinny baranek – zgodnie z zapowiedziami Proroków. W ten sposób wytrąci władzę temu, kto się uważa za księcia tego świata.

Kierując do Piotra słowa wprowadzające go w rolę skały Jezusa powiedział do niego, iż bramy piekielne nie przemogą tego Jego dzieła i że Piotr w tym dziele będzie stanowił odniesienie jako skała. Piotr będzie w dziele Jezusa więc spełniał rolę jako stały nienaruszalny punkt odniesienia. Będzie całkowicie odmienny od mentalności tego świata. Książę tego świata ma bowiem logikę obronną, logikę własnej korzyści i wychodzenia na swoje, także w sprawach, które przynależą do Boga. Tak był już Jezus kuszony na pustyni zanim rozpoczął swoją działalność publiczną. Piotr otrzymał to zadanie, ale ono w nim jeszcze nie dojrzało. On nie dojrzał, aby temu zadaniu służyć. Musi więc przeżyć swoją, jakby pierwszą porażkę, w pełnieniu tej roli. Dokonuje się to wstępnie natychmiast w tej samej scenie. Później dokona się podczas Męki Jezusa.

Moce piekielne

Na swej drodze do Jerozolimy, czyli na drodze do spełnienia swej misji, Jezus spotyka przeszkody. O dziwo, pierwszym, który staje jako przeszkoda w spełnieniu misji Jezusa, jest właśnie ten, który co dopiero przed chwilą wyznał w Jezusie Mesjasza, Syna Bożego i który od Jezusa otrzymał zadanie bycia skałą wobec dzieła Jezusa. Nadto została mu zakomunikowana przez samego Jezusa obietnica, iż bramy piekielne, tzn. moce piekielne nie zwyciężą tego dzieła, które otwiera Jezus i dla którego Piotr będzie stanowił punkt odniesienia – czyli skałę. Jest bardzo znamienne, bo to zarazem paradoks, ale też głęboka rzeczywistość i prawda.

Trzeba, byśmy mieli odwagę sobie to powiedzieć. Jest to wielki paradoks, że Piotr jakby przez chwilę stanął po stronie tych mocy piekielnych, które starały się przemóc to, co zmierzał uczynić Jezus. Starały się uchronić Jezusa przed śmiercią, gdyż bały się śmierci Jezusa, wiedząc, że dobrowolna śmierć Jezusa, to przegrana tychże mocy piekielnych. Piotr, który ma być w służbie tego dzieła, co do którego Jezus zapewnia, że moce piekielne go nie przemogą, zanim to będzie czynił, teraz, przez chwilę, nie rozumiejąc misji Jezusa, staje jakby przeciwko Jezusowi. Musi wtedy też usłyszeć od Jezusa słowa: Idź precz, czy zejdź mi z oczu, szatanie. Jesteś mi przeszkodą.   Piotr, z najlepszych pobudek i kierując się swoją wizją biegu rzeczy, próbując uchronić Jezusa, staje wobec Jezusa i Jego misji jako przeszkoda. Potrzebne to było Piotrowi, aby zobaczył, jakie czeka go zadanie i z kim będzie musiał się zmagać. Nadto musi zobaczyć i doświadczyć, w kim najpierw to zmaganie musi się dokonać, aby moce piekielne nie były w stanie przemóc dzieła Jezusa w konkretnych sytuacjach i okolicznościach, w jakich później będzie się znajdował Kościół. 

Czego nie przemogą moce piekielne

Jezus wypowiedział do Piotra słowo idź precz ode mnie szatanie. To był kolejny i bardzo wyraźnie zaznaczony moment różnicy między mentalnością Jezusa a świata. Ta różnica uwidoczniła się po raz pierwszy w kuszeniu Jezusa na pustyni judzkiej, następnie miała takie momenty jak ten i prowadziła aż po krzyż. W rozważanej dzisiaj scenie Jezus wypowiedział słowa, by przez nie niejako odpędzić szatana podchodzącego do Jezusa w osobie Piotra. Było to jakby tylko słowne odpędzenia, które miało tylko częściową skuteczność. Szatan na różne sposoby będzie próbował i nadal próbuje. Odpędzany powraca.

Dopiero, kiedy nastąpi definitywne zmaganie i otrzyma niejako przyzwolenie, by zaatakował Jezusa a Jezus go nie odpędzi w jego szatańskim działaniu, lecz – po nakłonieniu przez niego serca Judasza (J 13,2 ) – pozwoli mu działać (J 13,27 ), to wówczas szatan, dokona swego dzieła i wyczerpie swoją moc i swoje możliwości. Nie będzie to już „utarczka” słowna z szatanem, lecz skuteczne i definitywne pokonanie go przez przyjęcie krzyża. Tym samym Jezus raz na zawsze uniemożliwi szatanowi „zwyciężanie” także w tych, którzy później pójdą jego drogą. Dokonuje się to przez nawrócenie.

Nawrócenie człowieka i chwała Syna Człowieczego

Pierwszym, który musiał zacząć przeżywać swoje oczyszczenie pod tym wzglądem był Piotr – ten, którego Jezus ustanowił skałą i któremu zlecił zadanie. Piotr musiał doświadczyć, że jego zadane bycia skałą, to nie jego moc, tylko jego odniesienie się we własnej słabości do Jezusa, który przyjął krzyż, poszedł do Jerozolimy (wbrew odradzaniu mu tego ze strony Piotra) i tam wszedł do Miejsca Świętego Świętych, tam stał się dla nas Miejscem, w którym my możemy stawać się świątynią Boga, miejscem, którego mice piekielne nie zwyciężą.

Szatan nie ma dostępu do tych, którzy – za Jezusem – przyjmą krzyż. Piotr w owej chwili jeszcze tego nie rozumiał i dlatego odradzał Jezusowi. Jezus go tak wymownie skarcił, i wskazał mu że jego system myślowy jest jeszcze tylko ludzki, a więc uległy szatanowi a nie Bogu (Mt 16,23).

W historii Kościoła, która dokonuje się w biegu wydarzeń tego świata, były i stale będą także takie momenty, w których okazuje się coś z niedojrzałego jeszcze Piotra, który chce uchronić Jezusa od pójścia do Jerozolimy. Dokonuje się to w różnych członkach Kościoła. Można powiedzieć też, że na różnych poziomach instytucji kościelnych mogą znaleźć się niedojrzali jeszcze „piotrowie”, którzy chcieliby, by dzieło Chrystusa powstawało mimo czy obok czy nawet wprost bez wejścia do Jerozolimy. Chcieliby, by było naznaczone przede wszystkim ludzkim sukcesem, pomyślnością po myśli ludzkiej itp. Musimy być świadomi tego, że szatan ma stale dostęp i niejednokrotnie coś mu się udaje osiągnąć.

Kościół ma jednak Skałę, w której poznaje zamysł Boga i ma moc nawracania się. Stale pozostaje aktualne upomnienie skierowane do Piotra: myślisz na sposób ludzki a nie Boży, dosłownie masz w głowie (w twoim myśleniu) schemat (wizję) biegu rzeczy i wydarzeń ludzki a nie Boży. Dzięki Piotrowi i tym, którzy w Kościele mają jego misję ijego ducha, jest też stale aktualne zapewnienie, iż moce piekielne go nie przemogą. Tak jest, bo w Kościele jest gotowość podjęcia krzyża. Piotrze, Skało, pomagaj nam zwracać się ku Temu, który nie zawahał się pójść do Jerozolimy. Niech w ten sposób w Kościele dokonuje się owo przylgnięcie do Jezusa i owo nawrócenie. Niech także dzięki posłudze Piotra już zaczątkowo rozbłyskuje chwała Syna Człowieczego.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

62 komentarze

  1. Drogi Ksieze Biskupie. Mam konkretne pytanie w zwiazku z prawidlowym tlumaczeniem zdania „idz precz, czy zejdz mi z oczu szatanie” gdyz spotkalam sie z innym jego tlumaczeniem, ktore troche zmienia sens a mianowicie w jez. wloskim w BJ „lungi da me” mialoby ono sens „oddal sie ode mnie”, czyli rozumiemem to bardziej w sensie :idz za mna a nie przede mna, a nie zejdz mi z oczu. Polskie tlum. wydaje mi sie proba oddalenia Piotra, wloskie zas upomnienia i ustawienia Piotra we wlasciwiej do Jesua pozycji – pojcia ZA NIM. Nie znam niestety znaczenia oryginalnego, i jestem bardzo ciekawa odpowiedzi Ks.Biskupa.
    Dziekuje i pozdrawiam!

    #1 carola
  2. #1 carola
    Tekst grecki ma:
    hypage opiso mou, satana. Skandalon ei emoi.

    Dosłownie:
    przejdź za mnie szatanie. Jesteś dla mnie przeszkodą.

    Czasownik hypagein jest złożony z hypo (pod, poniżej) i agein (prowadzić, iść). Ten czasownik jest użyty w NT ponad 70 razy w różnych formach gramatycznych. Jest użyty m.in. przez Jezusa w odniesieniu do kusiciela w Mt 4,10. W ustach Jezusa lub innych osób występuje z różnymi odcieniami np.: Mt 5,24; Łk 17,14; J 4,16; 6,67; 11,44; 16,5.10.17; także J 18,8.
    Przysłówek lub prepozycja (przyimek z Genet) „opiso” wskazuje na coś co jest „za” lub „niżej” czy następuje „po”.
    Jeśli teraz weźmie się pod uwagę, że w drugiej części wypowiedzi Jezus mówi, iż Piotr jest dla niego skandalon, dosłownie: przeszkodą, pułapką, tym, o co ktoś się potyka itp., to wówczas przewodnią czy główną myślą nie jest to, by Piotr się przesunął do tyłu i ewentualnie szedł za Jezusem (chociaż tego nie można wykluczyć), lecz by – stojąc przed Nim, czy biorąc Go na bok (dosłownie i fizycznie, ale także przenośnie, myślowo) – nie był dla Jezusa przeszkodą, tzn. tym, kto Jezusowi nie pozwala właściwie iść, patrzeć itp. Czyli jest tym, kto Go odwodzi od właściwej drogi itp.
    Dlatego też jest jakoś usprawiedliwiony przekład: Zejdź mi z oczu szatanie, bo – domyślnie: przeszkadzasz mi we właściwym widzeniu tego, co stoi przede mną. Wszystkie te przekłady (idź precz, zejdź mi z oczu, oddal się ode mnie, także przejdź za mnie – ale nie w sensie: idź za mną i naśladuj mnie) są jakoś usprawiedliwione i trudno jednoznacznie opowiedzieć się za jednym z nich. To krótko tyle na temat głównych elementów tego przekładu. Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #2 bp Zbigniew Kiernikowski
  3. Prosze księdza biskupa w mojej parafii ksiądz nie odprawia mszy św. w dni zwykłe. Tłumaczy się tym że, jak nie ma zamówionych intencji mszalnych, to ksiądz nie ma obowiązku odprawiania publicznie mszy św. Czy to jest prawda ?

    #3 Konrad
  4. Teksty niedzieli prowadzą mnie do prośby o wiarę, o uprzedzającą łaskę w wyborze „tego, co Boże”. 'Ciało i krew’ dyktują nasze wybory. Najłatwiej zareagować jak Piotr czy Jeremiasz. Bardzo łagodnie zachęca nas dzisiaj Paweł. Nasze nawrócenie jest gwarancją – „dozwolę, byś znów stanął przede Mną” (Jr 15,19). Nasz ziemski człowiek oczekuje zrozumienia i pokoju, a otrzymuje odpowiedź: „Będą walczyć z tobą” (Jr 15,20). Mogę wołać „gwałt i ruina” patrząc na postawy moich przyjaciół-nieprzyjaciół i nazywać zło złem, jeżeli nawrócę się, jeżeli zostawię starego człowieka. Jeśli stracę życia z powodu Jezusa, mogę nazywać zło złem. Dopóki jest we część starego człowieka, nieprzyjaciel jest dla mnie oczyszczeniem… Piotr nazwał zło po imieniu, a usłyszał ostrą odpowiedź. Czy dobrze myślę, czy pogubiłam się już?
    Pozdrawiam …

    #4 ze
  5. „Piotr, z najlepszych pobudek i kierując się swoją wizją biegu rzeczy, próbując uchronić Jezusa, staje wobec Jezusa i Jego misji jako przeszkoda.”
    Tak sobie myślę, że Piotr po wypowiedzi P. Jezusa: ” Ty jesteś Piotr – Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą.” musiał się poczuć bardzo pewnie, skoro odważył się ” upomnieć” P. Jezusa. Piotrowi groziła pycha. Ja znowu widzę tutaj dowód na dobroć P. Boga. Pozwolił, aby „Piotr jakby przez chwilę stanął po stronie tych mocy piekielnych”, żeby temu zapobiec i „aby zobaczył, jakie czeka go zadanie i z kim będzie musiał się zmagać”.
    Przez zdanie „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” sprowadził go od razu na właściwe miejsce.
    Coś mi to przypomniało. Wszyscy znają moją „sprawę z K.” Jest w tym coś podobnego. Dwie wypowiedzi innych blogowiczów, tak podniosły moją pewność siebie, że odważyłam się upomnieć K. Też groziła mi pycha i zrobiłam to, co jej kiedyś zarzucałam – przyznałam sobie prawo do osądu co jest dobre , a co złe. Ale P. Bóg poprzez K. „utarł mi nosa” i sprowadził na należne mi miejsce. Jestem Mu za to wdzięczna, jak i Tobie K. , że byłaś dobrym narzędziem w tej nauce.
    Ale droga K., czy nie zauważyłaś, że ja już zrozumiałam swój błąd ?
    Proszę wróć. Zobacz, P. Jezus nie obraził się na Piotra. Powiedział co prawda: „ Zejdź Mi z oczu, szatanie”, ale Piotra przecież nie odrzucił.
    Mamy taką łatwość do opuszczania tego „naszego miejsca”, o którym pisał Ks. Biskup w temacie „Maryja- uniżenie i wywyższenie”. Jak to dobrze, że P. Bóg przez naszych bliźnich potrafi nas tam z powrotem sprowadzać.

    #5 basa
  6. P.S. K., jeżeli teraz nie wrócisz, zaakceptuję już twoją decyzję i nie będę cię już więcej namawiała do powrotu. Masz prawo postępować, jak uważasz za słuszne.

    #6 basa
  7. Pozdrawiam Ks. Biskupa, bo chyba znowu „spotkaliśmy się na blogu w tym samym czasie.

    #7 basa
  8. Gwoli ścisłości. Zanim odważyłam się nazwać czyjeś zło złem, wycierpiałam swoje i teraz myślałam, że może można by tego uniknąć mając pewną odwagę czy światło. Ale możliwe, że właśnie ten ból otwiera oczy, przyjęty krzyż, i nie ma innej drogi – gdyby była – Jezus pokazałby nam przecież, a tak trzeba nam nie kombinować, tylko pocierpieć troszeczkę.
    basa,
    czuję się okropnie, ponieważ od początku Twoich „korekt” skierowanych do K. czułam, że są zbyt odważne i myślałam, że znacie się może osobiście. Ja miałam trochę inny odbiór, a poza tym na blogu nie widać oczu drugiego, jego miny, tonu głosu, nie znałyśmy też do pewnego czasu jej wieku i te same słowa mogą oznaczać różne rzeczy. Nic nie powiedziałam, a teraz czuję, że była to wina zaniedbania wobec Was obu. Jestem niepoprawną gadułą, która stara się o powściągliwość, ale taka egoistyczna cnota staje się już wadą ignorancji. Proszę Was o wybaczenie i pozdrawiam.
    Pozdrawiam też Ks.Biskupa, już jutro wrzesień i zbliża się koniec kuracji.

    #8 AnnaK
  9. Aby lepiej uchwycic,dlaczego Jezus nazywa Piotra szatanem, czyli przeciwnikiem, kims kto sprzeciwia sie Bogu, odwołałem sie do przypowiesci o siewcy z Mk 4,15. Podobnie apostoł Piotr, jakby rzucił sie na usłyszane zasiane słowo Jezusa. Chrystus wskazuje,ze Piotr dlatego tak reaguje, poniewaz jest zdeterminowany przez to co ludzkie , a wiec przez ludzkie wyobrazenia. Piotr wobec Jezusa kierował sie najlepszymi intencjami, a jednak odegrał rolę kusiciela, nie odgadł planów Bozych wobec Mesjasz. Nie wiem czy dobrze myslę serdecznie pozdrawiam.

    #9 mariusz-grzesznik
  10. Anno, nic nie mogłaś zrobić. Nie obwiniaj siebie. Ja właściwie nie wiem, dlaczego ja ją tak traktowałam. Zwykle jestem inna. Prawdopodobnie twoje wkroczenie w moje „korekty” nic by nie dało. Ja potrzebowałam bardziej radykalnego lekarstwa. I dostałam je. Było gorzkie, ale mam nadzieję, że wyzdrowiałam.
    Nie czuj się więc winna, ale pomóż mi zachęcić K. do powrotu.
    Ja wiem, że to moja wina, że K. tu nie ma, ale najbardziej brakowało i brakuje mi tego, że nikt z blogowiczów nie poparł mojej prośby, żeby wróciła. Tak, jakby nikomu oprócz mnie na tym nie zależało…

    #10 basa
  11. Anno, może jeszcze dodam odnośnie twojego wrażenia, że znamy się może osobiście. Bo ja K. na prawdę lubię i prawie się z nią zaprzyjaźniłam, dzięki tym naszym dyskusjom tzn. ja czułam do niej przyjazne uczucia, czy ona, nie wiem. Dlatego tak bardzo zależy mi na jej powrocie.

    #11 basa
  12. Mariuszu- grzeszniku, może lepiej: Mariusz, z woli Boga współdziedzic Chrystusa (Rz 8,15.17) 😉
    Ciekawe nawiązanie do przypowieści Mk 4,15. Piotr słów Jezusa jeszcze nie rozumiał (Mt 13,19; J 20,9; Łk 24,44-46) Jezus mówi o cierpieniu, śmierci i o ostatecznym zwycięstwie – o zmartwychwstaniu. Prezbiter nam na homilii zwrócił uwagę, że Piotr reaguje, jakby usłyszał tylko tę pierwszą część – o cierpieniu i śmierci, natomiast jakby nie usłyszał o zmartwychwstaniu. Genialne! 🙂 Św. Paweł pisze, że „jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania” (1Kor 15,19).
    Jeśli chodzi o zmartwychwstanie, Bóg dał mi doświadczenie, które pozwoliło mi dotknąć tej tajemnicy. Śnił mi się kiedyś mój ś.p. brat – we śnie okazało się, że on nie zmarł, tylko żyje. Gdy przyszedł do domu, nic o tym nie chciał mówić. Choć to był tylko sen, pozostawił w moim sercu pieczęć niezwykłego odczucia: pokonanej śmierci – że oto mój brat, którego nam śmierć zabrała, jednak żyje! Przypomina mi się też pewna opowieść (fragment pochodzi ze strony http://mateusz.pl/goscie/zd/23/zd23-10.htm):
    Kiedy pewnego razu w jednej z cygańskich rodzin „Kiko usiłował powiedzieć coś o Bogu, po kilku minutach przerwała mu znudzona i zirytowana stara Cyganka. „To są wszystko brednie – stwierdziła. Rzeczy dla księży. Bóg istnieje, ale o innym życiu po śmierci nic nie wiemy. Mój ojciec umarł i nie przyszedł już więcej do domu. Widziałeś go? Bo ja nie! I czy słyszałeś w ogóle o kimś, kto wrócił z cmentarza żywy?” Zmartwiony „kaznodzieja” nie wiedział, co odpowiedzieć. Wrócił do domu i zaczął czytać Biblię. (…) Wiedział już, co odpowiedzieć starej Cygance. Zrozumiał, że oczekiwała ona na wskazanie człowieka, który umarł, ale powrócił z cmentarza żywy, świadcząc, że istnieje życie wieczne, w którym znajdują swoje spełnienie wszystkie nasze tęsknoty.”
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    #12 Fasola
  13. basa, chyba Basiu, rozumiem, ale czy zauważyłaś, że K. odzywała się czasami? Jest tylko ostrożna i może potrzeba dać jej trochę czasu. Na pewno to rozumiesz. Ja też ją bardzo lubię, jak wiele osób tutaj. Jesteśmy różni a wszyscy szukamy tego, co w życiu najważniejsze.
    Z dzisiejszej ewangelii bliskie mi jest, żeby uczyć się od Piotra „odniesienia się we własnej słabości do Jezusa, który przyjął krzyż”. Zwykle omijam słabości, nie zwracam na nie uwagi, mam dobre chęci, aby zacisnąć pięści jeszcze mocniej. Tymczasem Pan daje mi nowe słabości, te „miejsca” mojego nawracania i potrzebuję ich szukać i dobrze się przyjrzeć.
    Pozdrawiam

    #13 AnnaK
  14. Dziś jest dla mnie bardzo ważny dzień i Pan Bóg dał mi (przez liturgię Kościoła) słowa proroka Jeremiasza: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść”. Przypomniał mi się Tren T. Budzyńskiego z płyty „Luna”. Przypomniał mi się klasztor trapistów z filmu „Wielka cisza” i młody człowiek, który niedawno powiedział mi, że gdyby nie narzeczona – chciałby zostać trapistą…
    Te słowa dziś usłyszane są wspomnieniem pięknych chwil, które Pan Bóg przygotował dla mnie. Pamięta o mnie…
    Pozdrawiam wszystkich 🙂

    #14 julia
  15. „Jezus raz na zawsze uniemożliwi szatanowi „zwyciężanie” także w tych, którzy później pójdą jego drogą”
    „Szatan nie ma dostępu do tych, którzy – za Jezusem – przyjmą krzyż”
    Gapa ze mnie – w poprzednim wpisie zapomniałam podziękować za te rozważania do Ewangelii, więc nadrabiam zaległości – dziękuję Księdzu Biskupowi 🙂
    Czy mógłby Ksiądz Biskup coś więcej napisać (lub polecić literaturę) o wyczerpaniu się mocy i możliwości szatana dzięki przyjęciu krzyża przez naszego Pana? Pan Jezus mówi, że szatan ma moc po zabiciu wtrącić do piekła (Łk 12,5)
    Pozdrawiam wszystkich

    #15 Fasola
  16. Aniu, tak, zauważyłam i za każdym razem się cieszę. Ale to nie jest powrót. To są sytuacje „nadzwyczajne”.
    K., jeśli prawdą jest to, co napisała Anna, proszę wróć i bądź sobą. Ja już nie chcę ciebie zmieniać. Brakuje mi ciebie.
    Miałam już cię nie prosić, ale pod wpływem AnnyK jeszcze raz to zrobiłam. Jednak uszanuję każdą twoją decyzję.

    #16 basa
  17. Dziękuje z serca Księdzu Biskupowi za wyjaśnienie znaczenia o które prosiłam. Przemyślałam to i eureka – odkrylam w tym coś bardzo dla mnie istotnego. Zdałam sobie sprawę że jakoś podświadomie chciałam „złagodzić” upomnienie Jezusowe i sprowdzić go do pobożnego „pojścia za Nim”, tymczasem jest jasno napisane że nie chodzi tylko o pojście za Jezusem ale również o coś więcej, i tak odnosząc do wlasnych „niedojrzalosci piotrowych”:
    1. o pokorę schodzenia z drogi moich racji
    2. o przyjmowanie umpomnień (o zgrozo, bardzo tego nie lubie) od tych którym moja racjonalizacja przeszkadza w prostym dążeniu do ich „Jerozolimy”
    3. o świadomość, że jest Ktoś kto mi przeszkadza, i dobrze jest jeśli raz po raz ktoś nazwie Go po imieniu uświadomi „z kim będzie musiał się zmagać” i odbierze Mu moc kuszenia i że to jest dla mnie dobre

    i na koniec – że ostatecznie to wlaśnie ta droga nieustannie daje mi przestrzenie wolności, Ducha Chrystusowego, mocy wchodznia w krzyż – i wydaje mi się że podobnie jak basa swoja wdziecznosc Panu, ja pewno bede powtarzac ten refren :))) Grazie!
    Pozdpisuję się również pod #14 prośba Fasoli 🙂

    Pozdawiam wszystkich bardzo serdecznie!

    #17 carola
  18. 31 sierpnia w Radczu odbyły się Dożynki Powiatu Parczewskiego. Głównym organizatorem było Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe na czele którego stoi ksiądz proboszcz z Radcza Zbigniew Grzymała. Patronat medialny objęło Katolickie Radio Podlasie.
    W czasie dożynek było ogólnie dostępne piwo które sprzedawali prawdopodobnie członkowie stowarzyszenia. Rangę imprezy podwyższali kapłani, którzy przechadzali się po placu. Nie przeszkadzało im to że sierpień [miesiąc trzeźwości o który apeluje Kościół], że jutro dzieci pijanych tatusiów idą do szkoły, że wkoło nich leje się piwo strumieniami, że organizowaniem tej zabawy i promocją piwa zajmuje się ksiądz. A przecież można zorganizować dobrą zabawę bez alkoholu.
    Podaję księdzu biskupowi tę wiadomość nie jako sensację dotyczącą księży, jestem osobą wierzącą i nigdy wcześniej nie ośmieliłam się krytykować osób duchownych , ale usprawiedliwia mnie fakt że jestem dorosłą córką alkoholika i wiem co to znaczy pijany ojciec w niedzielny wieczór. Nie oczekuję odpowiedzi, mam tylko nadzieję że ksiądz biskup swoją mądrością ojca duchowego naszej diecezji pozwoli nam wszystkim z godnością traktować się nawzajem, a alkohol i chęć zysku nie przesłoni nam rzeczy najważniejszych w życiu. Całuję księdza biskupa kapłańskie ręce

    mieszkanka powiatu parczewskiego

    #18 Julka
  19. Mam pytania do Julki(#17):
    1. Czy zwróciłaś uwagę Księdzu proboszczowi, że nie podoba Ci się sprzedaż piwa na dożynkach?
    2. Jaka była Jego reakcja?
    3. Jak wyglądały dożynki w ubiegłych latach?
    4. Czy masz możliwość włączenia się w organizowanie takich uroczystości?
    Pozdrawiam

    #19 julia
  20. Pozwolę sobie na jedną uwagę do Julki z Radcza. Piszesz, że piwo sprzedawali PRAWDOPODOBNIE członkowie Stowarzyszenia, co sugeruje, że jest to Twoja hipoteza (nie sprawdzona). Chciałabym Ciebie (i nie tylko Ciebie) uczulić na upublicznianie takich hipotez, ponieważ bardzo łatwo w ten sposób zniesławić kogoś i praktycznie bezpowrotnie odebrać mu dobre imię :(. Strzeżmy się takiego szafowania oskarżeniami!
    Pozdrawiam

    #20 Fasola
  21. Baso, gwoli wyjaśnienia. Ja się na nikogo nie obraziłam. Czytam pilnie blog Księdza, a nie komentuję, bo nie mam za bardzo nic do powiedzenia. Jestem na etapie uczenia. Wciąż stoję w ławce katechetycznej i się w nauki wsłuchuję. Nastał czas wsłuchania, by zrozumieć.

    #21 K.
  22. Odnośnie wpisu Julki dotyczącego oskarżen księdza z Radcza. Jak mi wiadomo stowarzysznie, o którym piszesz, prowadzi szkołę podstawową w Radczu i gdyby nie postawa księdza Grzymały w tej wsi już dawno nie byłoby szkoly. Samorząd z Milanowa dawno temu podjął taką decyzję. Radcze jest małą wsią a parafia należy do najmniejszych w diecezji. Stowarzysznie w różny sposób stara się pozyskać pieniądze na prowadzenie szkoły. Inna sprawa, że organizatorem dożynek nie była parafia a władze powiatowe z Parczewa i władze gminy Milanów.

    #22 lj
  23. K. dziękuję.

    #23 basa
  24. Miły uśmiech, dla Ciebie baso 🙂

    #24 K.
  25. K. jeszcze raz dziękuję. I nie wiem, jak tu się robi uśmiechy.
    Wiesz, ja chyba też powinnam wziąć z ciebie przykład i mniej tu pisać a więcej się uczyć. Ale wiesz co, mimo, że nie jesteśmy tak mądre jak niektórzy inni blogowicze, może nie powinnyśmy rezygnować z pisania tutaj, żeby dać odwagę takim jak my?

    #25 basa
  26. Agnieszka Chylińska -WINNA- 😀

    #26 K.
  27. Drogie Baso i K.!
    Modliłam się dziś za Wasze relacje i czytając Wasze wpisy dziękuję dobremu Bogu, że widzę to co widzę! 🙂
    Wasza mądrość jest darem dla nas wszystkich. Nie ma potrzeby jej klasyfikować na niższej czy wyższej półce. Odwagi, niewiasty! 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

    #27 Fasola
  28. Droga Fasolko ! Dziękuję.
    Ja zawsze tu powtarzam, że P. Bóg jest dobry. Dzisiaj chciałabym zaświadczyć, że również bardzo mądry. On pozwolił K. na odpowiedź dopiero wtedy, gdy ja całkowicie zrezygnowałam z moich wysiłków pogodzenia się z nią i powierzyłam tą sprawę Jemu. Nawet zaakceptowałam, że K. może się nigdy nie odezwać. Wcześniej rezygnowałam, ale wciąż nie mogłam się z tym pogodzić, że nic nie mogę zrobić. Ja chciałam „po swojemu”.
    Może to drobna sprawa, ale dla mnie nie była taka drobna. Myślę, że On przez takie pozornie drobne sprawy uczy mnie zaufania, abym potrafiła mu ufać w każdej sytuacji początkowo może błahej, a kiedyś poważnej.
    To P. Bóg jest mądry, nie my. Zgodzisz się pewnie ze mną K.?
    Brakuje mi słów, by go uwielbić. Śpiewam więc radośnie z Maryją:
    ” Uwielbiaj duszo moja, sławę Pana mego,
    Chwal Boga Stworzyciela, tak bardzo dobrego.
    Bóg mój zbawienie moje, jedyna otucha,
    Bóg mi rozkoszą serca i weselem ducha.”

    #28 basa
  29. Chciałam jeszcze podziękować ci AnnoK, Aniu. Bardzo mi pomogłaś, a wczoraj zapomniałam to zrobić.

    #29 basa
  30. #4 ze
    Przeglądam komentarze i widzę takie oto słowa:
    Piotr nazwał zło po imieniu, a usłyszał ostrą odpowiedź.
    Do nich jest dołączone pytanie:
    Czy dobrze myślę, czy pogubiłam się już?
    W odpowiedzi muszę wskazać na tę drugą możliwość – czyli na błąd lub, jak piszesz, pogubienie się.
    Kiedy Piotr powiedział do Jezusa: Panie, niechaj cię Bóg broni, abyś w Jerozolimie miał doświadczyć tego, o czym mówisz, nie nazwał zła po imieniu, lecz patrzył na to wszystko, co według zamysłu Boga miało się stać z Jezusem w Jerozolimie, jako na pewne zło, przed którym wg Piotra Bóg powinien Jezusa uchronić. I w tym Piotr się mylił. Dlatego Jezus mu powiedział: Idź precz, szatanie…
    Piotr myślał po ludzku, tak jak my często myślimy, że Pan Bóg przede wszystkim ma nas uchronić od tego, co my uważamy za złe – i w tym sensie nazwał to czymś złym. W tym się mylił Piotr i w tym my się mylimy.
    Bóg bowiem, by dokonać w nas swego zamyłu, musi przeprowadzić nas przez doświadczenie nawrócenia. A to nie odbywa się bezboleśnie i w żadnym wypadku nie dokonuje się po naszej myśli. Jest to bowiem nawrócenie (naturalonie, jeśli jest prawdziwe), czyli odwrócenie od naszego (starego, złego, ciasnego i tylko naszego) sposobu myślenia. W konsekwencji musi się dziać tak, że to niby zło w oczach Piotra (oceniane jako zło z ludzkiego punktu widzenia), czyli Męka Jezusa, miała być w planach Bożych okazją (warunkiem, źródłem) do objawienia się dobra i to takiego dobra, jakim jest pojednanie grzesznika i dar Ducha Swiętego na przebaczenie grzechów.
    Jest to więc całkowicie inne myślenie i inna koncepcja życia. Tutaj rozdzielają się przysłowiowe wody: myślisz po ludzku, czy po Bożemu.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #30 bp Zbigniew Kiernikowski
  31. #3 Konrad
    Ksiądz nie ma codziennego obowiązku, w ścisłym tego słowa znaczeniu, odprawiania Mszy św. Natomiast ma obowiązek codziennego sprawowania Liturgii Godzin.
    Codzienne odprawianie Mszy św. zaś wynika ze zrozumienia wielkości i wartości tego sakramentu, jakim jest Eucharystia – Ofiara Jezusa Chrystusa na odpuszenie grzechów i dla jednania ludzi z Bogiem i łączenia ich w Kościele Bożym (nawet gdy kapłan nie celebruje Eucharystii publicznie). Każdy kapłan rozumiejący wielkość i znaczenie Eucharystii będzie starał się ją sprawować codziennie.
    Jako zaś proboszcz (czy duszpasterz w innym charakterze) winien to czynić z racji duszpasterskich – i to jest jego pasterskim obowiązkiem – dla umożliwienie wiernym udziału w Eucharystii.
    Nie jest więc słuszenie takie podejście, gdy ksiądz nie odprawia Mszy św., bo nie została zamówiona intencja mszalna. Podobnie jak nie jest słuszne odprawianie więcej Mszy św. jednego dnia (poza wyjątkami, jakie mają miejsce w niektóre dni roku liturgicznego, i określonymi racjami duszpasterskimi w niedzielę i w dni powszednie).
    Bp ZbK

    #31 bp Zbigniew Kiernikowski
  32. Baso, apropo wysławiania dobroci Boga – z Dzienniczka św. Faustyny:
    „Kiedy dusza wysławia Moją dobroć, wtenczas szatan drży przed nią i ucieka na samo dno piekła” (Dz. 378) 🙂
    Dołączę do Twojego śpiewu ze swoim 🙂
    „Nie nam, Panie, nie nam,
    lecz Twemu imieniu daj chwałę
    za Twoją łaskawość i wierność!” (Ps 115,1)
    Ja jakoś byłam przekonana, że K. jest zbyt mądrą osobą, by tak po prostu obrazić się, odwrócić na pięcie i odejść 🙂

    #32 Fasola
  33. Ojejku ,jejku.Ja naprawdę nie obraziłam się, ani nie poczułam jakiekolwiek urażenie mnie.Nie wiem skąd Wasze takie myśli.Ludzie wymieniają myśli i wcale one nie muszą być jednakowe.Ta róznorodność wymusza myślenie,a ja lubię myśleć.Noo,czasami :).A Pan Bóg jest strasznie mądry,a przede wszystkim cieszy… ŻE JEST !

    #33 K.
  34. Basa /wydaje mi się/ nie uwierzyła mi.Szukała więc dziury.Stwierdziłam że lepiej może ją ludzie znajdą gdy zamilknę.Bezsensem jest w poszukiwaniach przeszkadzać.A swoją drogą,lubię ciszę.

    #34 K.
  35. Dziękuję Księdzu Biskupowi za wyprostowanie mojego myślenia. 'Doświadczenie nawrócenia nie jest bezbolesne’ – to jest trudne do przyjęcia dla mnie i chyba stąd to miotanie się.
    Pamiętając o rozważaniach niedzielnych i czytając Łk 4, 16-37 zaskoczyła mnie myśl, że pierwszym, kto jasno wyraża, kim jest Jezus, jest Szatan. 'Swoi’ nie poznali Jezusa – owszem byli zaskoczeni „wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom” chociaż za chwilę 'unieśli się gniewem’, w Kafarnaum – „słowo Jego było pełne mocy”, mówił inaczej, też podziw. Za podziwem i zachwytem nic więcej. Duch nieczysty mówi wprost „Wiem, kto jesteś: Święty Boży”.
    Moja konkluzja: nawet wyznanie Boga nie świadczy o wyborze Jezusa. Czy przeżyłam nawrócenie wystarczy popatrzeć na moje działanie, na kolejne moje wybory, kolejne wypowiedzi w relacji z trudnym przyjacielem. Duch Chrystusa widzi szeroko, perspektywicznie. Mając perspektywę – potrafię przyjąć ból nawracania. Każdego dnia, na nowo powinnam opowiadać się za Jezusem. Nie ma co rozpaczać, jeżeli kieruję się perspektywą Jezusa, a spotyka mnie zło. Ono jest potrzebne na otwarcie moich oczu i serca, na korekty moich postaw, ale i może być tzw. bezsensem, chociaż nie do mnie należny ocena. Jeśli nie wymusza na mnie grzechu – często przyjęcie i przeżycie tego bólu jest wyrazem mojego przyjęcia krzyża – takiego małego, jak na moje plecy.
    Dziś też inaczej brzmi Jezusowe „idź precz, szatanie”. Otrzymaliśmy Ducha, który jest z Boga (por 1Kor 2), więc potrzeba konsekwencja w życiu, w codzienności…

    Dzisiaj dziękuje kolejny raz za Słowo dane w Liturgii i dziękuję za Słowo przekazane przez człowieka… W ostatnim czasie takim 'przekaźnikiem’ jest często Ksiądz Biskup …
    Pozdrawiam!

    #35 ze
  36. ad #35 ze
    Zaraz na gorąco, po przeczytaniu Twego komentarza.
    Najpierw wyrażam radość z tego, co, co piszesz i co przeżywasz. Te zmiany perspektywy to coś bardzo ważnego, to jest re-welacyjne (łac. re-velatio, velum – okrycie, zakrycie), czyli objawiające, odkrywające nową wizję życia.
    W naszym życiu zostają jednak długo i są jeszcze stale obecne stare punkty widzenia. Tak jest też w Twojej wypowiedzi. Jednym, bardzo ewidentnym w Twoje wypowiedzi jest ten, który stoi za tą oto Twoją wypowiedzią: Każdego dnia, na nowo powinnam opowiadać się za Jezusem.
    Zapytam: Kto Ci powidział, że Ty to powinnaś?
    Czy raczej nie trzeba ustawić tego wszystkiego inaczej? Ewangelia Jezusa Chrystusa objawia Ci, że Ty możesz (masz wyzwalającą Ciebie szansę) opowiadać się za Jezusaem i odtąd nie będziesz musiała chodzić za obcymi bogami. Ewangelia to nie przymus, to nie powinność, lecz objawienie prawdy i podanie obietnicy. Jeżli chcesz… Jeśli – nie mając wyjścia – chwycisz się podawanej Tobie ewangelijnej propozycji (zob. np. J 6,67 w kontekście).
    Tym, co często deprawuje (wypacza) nasze spojrzenie, jest w dużej mierze podejście do Ewangelii (Dobrej Nowiny) jak do prawa, czyli w kluczu zobowiązań i powinności. Zmiana w tej dziedzinie jest rewelacją – trudną, bo wymaga zgody na pozbycie się własnego punktu widzenia, ale wyzwalającą, bo otrzymuje się (zazwyczaj stopniowo i długofalowo, chociaż czasem też błyskawicznie, w jednym mgnieniu oka, jak to było np. u Szawła) nową, Bożą wizję życia. To jest absolutną nowością Ewangelii i w konsekwencji nowością w życiu chrześcijan (mam na myśli tych, którzy przyjęli Ewangelię), której to nowości ten świat pojąć nie może.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #36 bp Zbigniew Kiernikowski
  37. Słusznie – wybór Jezusa nie jest obowiązkiem.
    Doświadczam wielokrotnie, że mój plan – ta powinność, rozpada się, bo otrzymuję zupełnie inne rozwiązania w konkretnej sytuacji. Im bardziej przyjmuję, że ta zmiana jest dziełem Boga, tym bardziej jestem spokojna, a nawet czuję radość, którą chcę się dzielić. Jeżeli przyjmuję, że coś mi nie wyszło, nie wyszedł mój plan – wtedy przeżywam frustrację, buntuję się… Dziś mogę powiedzieć, że to jest moja prawdziwa porażka w takich sytuacjach, bo taką postawą odrzucam Jezusa, a więc zostaję sama z problemem…
    We wcześniejszej wypowiedzi wyraziłam trochę koślawo to, co przeżywam. Raczej chciałam zawołać: wejdź, Panie, ze swoją Miłością w moje życie. Pozwól mi przyjmować Twoją opcję mojego życia.

    Bardzo, bardzo dziękuję za to dopowiedzenie i nowe refleksje.
    Proszę Księdza Biskupa, czy ta postawa 'powinnam’, 'muszę’ itp. nie jest Starym Prawem w naszej mentalności? Oprócz zmiany serca, umysłu potrzebna jest też zmiana naszego języka…

    #37 ze
  38. ad #37 ze
    Owszem, także. Chodzi o uchwycenie tego przejścia ze „starego” do „nowego” w całej rozciągłości i we wszystkich aspektach oraz ze wszystkimi konsekwencjami. Jest to po prostu nowe stworzenie. Jest to temat obecny już u Proroków, a nawet w Pwt, przez nauczanie Jezusa i Apostołów, aż do Apokalipsy.
    Język objawia to, co jest wewnątrz. Jeśli zmieni się wnętrze człowieka, zmieni się także jego język. Jeśli natomiast ktoś chce (chciałby) zmienić język bez zmiany wnętrza, to będzie coś z karykatury. Takich prób mamy bardzo wiele. To nie przeszkadza szatanowi. Wikła bowiem jeszcze bardziej serce człowieka.
    Ważne, by zaczynać od właściwej strony. Reszta jest konsekwencją.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #38 bp Zbigniew Kiernikowski
  39. Zacząć od właściwej strony.Zastanawiam się,czy ja napewno zaczęłam od właściwej strony?A konsekwencje?I cudowne i straszne też.

    #39 K.
  40. Skoro o Łk 4,31-37 mowa, to też się chciałam podzielić refleksją. Słowa złego ducha uświadamiają mi, że demon czasem próbuje nam przedstawić Chrystusa jako kogoś, kto przyszedł nas zgubić, potępić, coś nam zabrać, ograniczyć nas zakazami. Takim antidotum na tę karykturę Chrystusa, który nam zły duch usiłuje podsunąć, są słowa o Chrystusie, które od ludzi usłyszał ślepiec pod Jerychem: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię» (Mk 10,49). 🙂
    pozdrawiam 🙂

    #40 Fasola
  41. uzupełnienie: miałam na myśli słowa złego ducha: „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić?”

    #41 Fasola
  42. Fasola, dokładnie tak mówi zły duch, kiedy człowiek (czyli ja) stracił odniesienie do Jezusa Chrystusa, który jest antidotum jedynym (domyślam się, że to zobaczyłaś w zaproszeniu ślepca). Niesamowite, to właśnie było tak, jak nazwałaś – mam nadzieję, że Ty raczej w sensie odwiedzenia nas od pełnienia Jego woli. Ja dzięki poprzedniemu wpisowi Ks.Biskupa zrozumiałam, że wystarczyło mi (mimo dobrych chęci) stracić odniesienie do Jezusa, a wtedy szatan od razu ma dostęp do mnie i możliwe jest załamanie, wszystko. On potem mnie wydobył, ale wracam do tego, ponieważ tak bardzo potrzebne jest zrozumieć, co się stało, aby potem w wolności świadomie wybierać drogę Jezusa. I coś jeszcze, co trudno nazwać. W dzisiejszym wpisie jakby dla mnie się „coś wydarzyło”. Jezus wszedł tam, do tego Miejsca, i pokonał wszelkie zło: to, co poczułam ja w sercu kiedyś, co widziałam, czego się obawiam, co było, jest i będzie. Kiedyś Ks.Biskup pisał lub mówił, że w trakcie liturgii Słowo jest czymś więcej, jest wydarzeniem, tego się doświadcza i się czuje. Może ten sposób opowiadania wydarzenia tutaj pomaga, aby aby ono stało się we mnie. Bo tak się czuję lekko i radośnie…
    Pozdrawiam i dziękuję.

    #42 AnnaK
  43. Księże Biskupie!
    Św. Klemens powiedział, że „Zbawiciel jest polifoniczny i wieloraki w sposobach działania dla zbawienia ludzi”.
    W kontekście tego cytatu, chciałbym zapytać Księdza Biskupa o rolę innych religii; czy uzasadnione jest stwierdzenie, że każda z nich jest jakiegoś rodzaju środkiem zbawczym danym od Boga?
    Pozdrawiam

    #43 Paweł
  44. ad #43 Paweł
    W odpowiedzi na to pytanie trzeba pamiętać o takich dwóch zasadach. Pierwsza to: Pan Bóg działa wobec każdego człowieka i całej ludzkości w sposób nieograniczony i wieloraki (zob. też Hbr 1,1: polimeros i politropos mówił do ojców).
    Druga: ostatecznie przemówił prze swego Syna (tamże).
    Dla kogoś, kto otrzymał udział w pełni Objawienia, byłoby (jest) czymś niewłaściwym, gdyby wracał do tego, co jest cieniem i zapowiedzią pełni objawienia w Jezusie Chrystusie.
    Natomiast ci, do których nie doszła jeszcze Ewangelia o pełni Objawienia w Chrystusie i nie poznali jej, nie błądzą tzn. korzystają taż w jakiś sposób ze zbawczego działania Pana Boga, jeśli szczerym sercem pozostają w swoich religiach lub nawet nie znając religii, kierują się swoim sumieniem. Naturalnie wykluczamy tutaj wszelkie świadome manipulacje tym wszystkim, czym są odczucia religijne człowieka. Bywa bowiem, że religijność (odczucia religijne człowieka) zostają wykorzystywane do osągnięcia innych celów.
    O dostępie do zbawienia tych, którzy nie znają Objawienia dokonanego w Jezusie Chrystusie, mówi w Konstytucji Duszpasterskiej Sobór Watykański II.
    Pozostaje zaś zawsze aktualny problem wracania chrześcijan do innych religii czy religijności. Ten problem był w Kościele obecny od samego początku – poczynając od relacji chrześcijan do obrzędów Starego Przymierza (w szczególności obrzezanie i zachowanie innych przepisów Prawa – pierwszy Sobór w Jerozolimie, zob. Dz 15 i np. List do Galatów) oraz relacji do religii i zwyczajów pogańskich (problem jest podjęty m.in. przez List do Kolosan).
    To tyle krótko.
    Jeśli trzeba, wrócimy do tej problematyki.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #44 bp Zbigniew Kiernikowski
  45. #18 Julka – Uważam, że użyłaś kilku niefortunnych skrótów myślowych. Dostępność alkoholu nie równa sie z jego nadużywaniem. Ponieważ mój Ojciec również był alkoholikiem (juz nie żyje) mogę powiedzieć, że przyczyny Jego choroby leżały przede wszystkim w braku właściwej formacji chrześcijańskiej w naszej rodzinie, dalej w złych nawykach otoczenia dotyczących sposobu spożywania napojów zawierających alkohol. Były to zresztą czasy, gdy ich dostępność była bardziej ograniczona niż w tej chwili. Oczywiście osobę chorą obowiązuje terapia polegająca między innymi na całkowitej wstrzemięźliwości w tym względzie. Jednak jeśli w rodzinie będzie obecny przekaz, że rzeczy przeznaczone od naszego używania są darem Boga i korzystanie z nich dla własnej przyjemości nie jest wartością samą w sobie, pojawią się dobre nawyki dotyczące higieny żywienia w tym równiez dotyczące spożywania napojów alkoholowych. Nie widzę nic zdrożnego w tym, aby dobre wzorce dotyczące tego tematu przekazywali duchowni. Jest to jednak temat trudny, wymagający dużego wyczucia, odpowiedniego doboru słów i argumentów i łatwiej jest wypowiadać absurdalne slogany typu „alkohol szkodzi zdrowiu”, niż podjąć wysiłek pracy organicznej. Są też dobre przykłady. Dwa tygodnie temu byłem w Bieszczadach w Wetlinie. Podczas Mszy Św. ks.Proboszcz nawiązał w homilii do „święta beczki” odbywającego się tam w poprzednim tygodniu zwracając uwagę zarówno na dar smakowania jak i na odpowiedzialność sprzedawców i degustatorów.
    Słusznie wg mnie zwracasz Julko uwagę na postawę zwłaszcza dużych producentów piwa, którzy traktują często swoich klientów przedmiotowo – jedynie jako źródło zarobku, jak i na postawę kupujących (odnoszę to również do siebie) traktujących ten produkt jedynie jako narzędzie do podniesienia poziomu alkoholu w organiźmie.

    #45 Grzegorz
  46. Cieszę się, że doświadczasz AniuK tej wyzwalającej mocy, jaką niesie Dobra Nowina 🙂
    Demon wie, Kim jest Jezus Chrystus – uznaje Jego boskość, Jego świętość, ale nie wierzy w miłość Boga. Człowiek jest obiektem nienawiści szatana, ponieważ szatan widzi, jak Bóg o człowieka nieustannie zabiega. Swego czasu świadomość tej prawdy pozwoliła mi bardziej zrozumieć czym tak naprawdę są pokusy. Zadałam sobie pytanie: czy ktoś, kto mnie nienawidzi, może mi dobrze doradzać? Co do ślepca – ludzie, którzy zachęcali ślepca słowami „bądź dobrej myśli”, nie wiedzieli Kim naprawdę jest Jezus. W poniedziałek usłyszałam w homilii o scenie Łk 4,16-30, że Jezus był tak „zwyczajny”, że ludzie nie rozpoznali w Nim przychodzącego Boga. Kiedyś tą „zwyczajność” uświadomiłam sobie w kontekście pocałunku Judasza – Jezus tak bardzo się niczym nie wyróżniał spośród Swych uczniów, że Judasz musiał pocałunkiem wskazać (pocałunkiem), który to jest Jezus.
    Wracając do sprawy ślepca – ludzie najpierw uciszali ślepca (żeby nie krzyczał) i myślę, że reakcja Jezusa (przywołanie ślepca) była dla nich samych zdumiewającą lekcją. Mówią „bądź dobrej myśli”, bo pod wpływem reakcji Jezusa sami nabierają bardziej „Bożego” spojrzenia na ślepca. Ci ludzie są dla mnie obrazem świadków miłości Boga.
    Hmmm, chyba bardziej zamieszałam, niż wyjaśniłam, co miałam na myśli 😉
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    #46 Fasola
  47. p.s. To może inne, bardziej „czytelne” antidotum:
    „W zamiarach Twoich wobec nas nikt Ci nie dorówna [Panie, Boże mój]” (Ps 40,6) 🙂

    #47 Fasola
  48. Demon najprawdopodobniej nienawidzi miłość. Wystarczy rozglądnąć się, by zobaczyć ile zazdrości, ile nienawiści w stosunku do tych, którzy szczerze kochają. Ukrytej nienawiści, ukrytej zazdrości, ale jednak dążącej do tego, by rozbić szczęście i radość drugiego. Myślę, że doskonale odróżniam działania człowieka w oparciu o błędy, od działania demona wykorzystującego ciało i rękę, i w końcu wolę obarczonego nim człowieka. To jest widoczne. Naprawdę widoczne, jak dasz sobie czas, by się dogłębnie i bezstronnie przyjrzeć.

    #48 K.
  49. I…to nie są żarty. Świat przez TAKICH dodatkowo cierpi.

    #49 K.
  50. Księże Biskupie. Patrząc na Ewangelię jako zaproszenie, że człowiek „może” opowiedzieć się za Jezusem, aby nie musiał chodzić za obcymi Bogami, jak należy patrzeć wtedy nato, że jak Ksiądz Biskup napisał, kapłan ma obowiązek czyli „musi” odmawiać Liturgię Godzin?
    Proszę o wytłumaczenie tego chociaż w kilku słowach.
    Z góry dziękuję.

    #50 Michał
  51. Czy zatem nawracanie kogoś np. z islamu na chrześcijaństwo ma sens?

    #51 Aga
  52. Piszesz K.: „myślę, że doskonale odróżniam” – w swoim myśleniu możesz się mylić… Podobnie jak nie każdy krytykujący ma rację, choć z reguły krytykujący jest przekonany, że ją ma (rozważ J 16,2a-3). Odróżnianie działania demona od działania człowieka nie jest wcale taką oczywistą sprawą. Niektóre choroby o podłożu psychiatrycznym wywołują zachowania podobne do opętania, a te zachowania są w rzeczywistości objawami choroby psychicznej. To bardzo złożony problem.
    Jeśli dotyka nas zazdrość czy nienawiść w stosunku do drugiego, to Ewangelia nas uczy, by popatrzeć na to doświadczenie jako dobrą „sposobność do składania świadectwa”. To bardziej „ewangeliczne” niż nakręcanie się, jacy to ludzie są podli, podstępni i przewrotni.
    Nie powinniśmy być tym zaskoczeni. Przed tym przecież nas Jezus ostrzega (Łk 21,16n)

    #52 Fasola
  53. ad #45 Grzegorz
    Gzegorzu, dziękuję za tak rzeczową i wyważoną wypowiedź w tej palącej a jednocześnie delikatnej i złożonej problematyce. Problem rzeczywiście nie jest do rozwiązania przez samo zabranianie czy uniemożliwienie picia alkoholu. Trzeba szeroko pojętej formacji, o której mówisz – i to na wszystkich poziomach i etapach życia.
    Naturalnie z tego nie można wyprowadzać wniosku, że nie ma znaczenia i sensu abstynencja ani też podobnie, że nie należy rozsądnie wspomagać wysiłków abstynenckich. To wszystko jest także potrzebne, chociaż nie wystarcza.
    Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do następnych komentarzy.
    Bp ZbK

    #53 bp Zbigniew Kiernikowski
  54. ad #50 Michał
    Obowiązek odmawiania (celebrowania) Liturgii Godzin wynika z dobrowolnego przyjęcia tego zobowiązania podczas święceń czy składania ślubów. Nie jest to porównywalne z pójściem za Jezusem na propozycję czy wezwanie Jezusa, by wejść w logikę Ewangelii, jako koncepcję całego życia. Wezwanie Jezusa do wejścia w tę logikę jest zawsze związane z wolnością: „Jeśli chcesz”, albo „kto chce iść za Mną, a nie …” (zob. np. Mt 19,17.21; Łk 9,23; 14,25n). Jest to zawsze propozycja wejścia w światło i moc Ewangelii. Człowiek może z tej propozycji nie skorzystać. I de facto bywało, że od Jezusa odchodzili i Jezus ich nie zmuszał do zostania (zob. J 6,66).
    Czym innym jest powołanie do specjalnych zadań, w których Jezus powołuje tych, których chce (zob. Mk 3,13; por. też powołania proroków czy św. Pawła).
    Można zrobić porównanie (chociaż każde porównanie ma swe braki): nie każdy człowiek musi strzelać z broni palnej. Niektórzy zaś np. żołnierze na rozkaz muszą to wykonać. Żołnierze zawodowi dobrowolnie przyjmują to wszystko, co potem muszą wykonywać na rozkaz.
    Trzeba rozróżnić ogólne powołanie (propozycję) do wejścia w chrześcijaństwo od specjalnych powołań (zadań) we wspólnocie kościelnej. Nadto trzeba rozróżnić sam moment powołania, który dokonuje się w wolności i konsekwencje które zeń wynikają, a które trzeba podejmować (i one są już zobowiązaniem czy obowiązkiem), jeśli chce się zostać w dobrowolnie podjętym powołaniu (wolnej odpowiedzi na powołanie).
    Mam nadzieję, że te wyjaśnienia będą pomocne.
    Bp ZbK

    #54 bp Zbigniew Kiernikowski
  55. ad #51 Aga
    Chrześcijanin, mając świadomość tego, czym jest Objawienie dokonane w Chrystusie Jezusie, będzie głosił (swoim życiem i słowem) Ewangelię jako prawdę. Kto zechce, może z tej prawdy skorzystać. Będzie też mu zależało na tym, aby jak najwięcej ludzi skorzystało z tej prawdy. Stąd wynika subiektywna misyjność Kościoła wobec wszystkich, którzy nie znają Ewangelii, niezależnie od tego, w jakiej religii czy opcji życiowej się znajdują. Dlatego głoszenie Ewangelii i dorowadzanie do nawróccenia ma sens. Nie oznacza to, że będzie kogoś nawracał na siłę. Chociaż tak też czasem bywało.
    Istotne jest sumienie człowieka i jego rozeznanie czy poznanie tego (mam na myśli całą duchową i religijną rzeczywistość), co jest poza (czy ponad) wymiarem naturalnym, ze świata stworzonego (Rz 1). Stąd płynie prawda i konieczność respektowania innych religii. Ktoś, kto w sposób niezawiniony nie doszedł do poznania prawdy Ewangelii, nie jest wykluczony ze zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa. Z tym jest związana kwestia rozumienia Kościoła i jego roli jako narzędzia (sakramentu) zbawienia w świecie i wobec świata.
    Wiele o tym w nauczaniu Soboru Watykańskiego II.
    Mam nadzieję, że te wyjaśnienia będą pomocne.
    Bp ZbK

    #55 bp Zbigniew Kiernikowski
  56. Okey Fasolo.Każdy z nas może i napewno popełnia błędy.Podtrzymuję jednak co napisałam.

    #56 K.
  57. Też się cieszę Fasola, że się cieszysz. Ale zgadzam się z K., że czasami, widać to w ludziach, choć rozumiem, że ci TACY to są demony, które powodują oszukanymi ludźmi. Zauważyłam też że wtedy są oni nielogiczni i kiedy się kłócą mówią małe nielogiczności, które są jak ostre kolce kaktusów zakończone haczykami. Wbijają się słowem w kogoś, kto chce wyprostować użyte określenie, a staje się to tylko powodem kolejnych nieporozumień i wybuchów. I zgadzam się z Fasolą, że właśnie ci ludzie bardzo potrzebują chrześcijańskiego świadectwa, naszej misji, tzn. dać się potraktować źle, nie tłumacząc specjalnie niczego. Mocą Jezusa, Jego Krwi w nas możemy pokonać TAKICH demonów, nie broniąc się. Tak jest, kiedy mamy bezpośrednie relacje, lecz inni, np sąsiedzi, dalsi znajomi – czy możemy coś zrobić, tak konkretnie? Na pewno ważne jest, co myślimy i mówimy o innych, jakiego mamy ducha, z którego wypływa nasza modlitwa.

    #57 AnnaK
  58. W temacie działania demona w relacjach między ludźmi – podsyłam link do wspaniałych rekolekcji:
    http://spirit.diinoweb.com/files/Pawlukiewicz%20-%20Krak%F3w%20-%20marzec%202007/
    Ksiądz Piotr Pawlukiewicz wyjaśnia mechanizm „tuszu na oczy”.
    Księga Apokalipsy genialnie określa szatana jako „oskarżyciela naszych braci” – i takie oskarżenia przeciw bliźnim demon często próbuje nam wsączyć w serce. Dobrze jest mieć tego świadomość.
    Pozdrawiam 🙂

    #58 Fasola
  59. ad #18 Julka
    Przepraszam, że wczoraj – dając komentarz (#53) do wypowiedzi Grzegorza (# 45) nie podziękowałem za Twój komentarz sprzed kilku dni wyrażający zatroskanie w tak ważnej sprawie. Dziękuję więc teraz za zwrócenie uwagi na ten problem i za przedstawienie go tutaj.
    Ważne jest, byśmy tego byli świadomi i o tym mówili. Ważne jest nadto promowanie zabawy i radości bez alkoholu. Na tym polu musimy niewątpliwie dokładać o wiele więcej starań. Trzeba też napiętnować wszelkie formy tego, co mogłoby być odbierane jako promocja działań rozpowszechniających picie alkoholu – w szczególności gdy takie występują w łączności z działalnością Kościoła czy osób go reprezentujących, a więc m.in. księży.
    Oczywiście należy to czynić w prawdzie oraz szukać form i sposobów, które byłyby jak najbardziej skuteczne i obejmowały jak najszerzej ten bolesny problem. Wyszło to też w niektórych komentarzach, za które też wszystkim dziękuję.
    Stoi tutaj przed nami zadanie wspomnianej formacji czyli wychowania do właściwego życia i budowania właściwych relacji.
    Jeszcze raz przepraszem, że to podziękowanie umknęło mi wczoraj i wyrażam je dopiero teraz.
    Pozdrawiam!
    Bp Zbk

    #59 bp Zbigniew Kiernikowski
  60. Świetne wyjaśnienie manipulacji przez szatana człowiekiem oto link: http://zdrowie.onet.pl/1504812,2041,,,,zlo_uwodzi_w_siedmiu_krokach,psychologia.html
    Prawda, jakie to proste? Ale niewielu uwierzy.

    #60 K.
  61. odnosnie #11.Ja basy nie znam.Być może że ona mnie zna /jakam tu,takam i w realu na zewnątrz/ ,ja jednak nie wiem kim ona jest.I nie interesuje mnie to.Dla mnie jest człowiekiem z tu,z netu.

    #61 K.
  62. Dzięki K. za ten link! 🙂 Dobry tekst. Kroków pewnie można by naliczyć więcej niż siedem 😉 Wszystkie mają jedno źródło : wierność/niewierność zaczyna się od małych drobnych spraw. (Łk 16,10)
    Pozdrawiam 🙂

    #62 Fasola

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php