Czytamy kolejny fragment Ewangelii wg św. Łukasza (18,9-14). Fragment dość znany i bardzo prosty w swojej wymowie. Opowiedziana przez Jezusa przypowieść o faryzeuszu i celniku w świątyni kontynuuje temat modlitwy, z jakim spotkaliśmy się poprzedniej niedzieli. Chodził wtedy o ustawiczność modlitwy wynikającą z sytuacji niemocy i bezbronności, jaka była ukazana w postawie owej wdowy szukającej kogoś, kto wziąłby ją w obronę przed jej przeciwnikiem. Dziś chodzi o inny aspekt postawy ludzkiej, z której wypływa właściwa modlitwa – jest to postawa uznania swojej grzeszności i prośba o litość. Ta postawa jest ukazana na tle postawy kogoś innego, kto nie tylko nie ma poczucia swojej grzeszności, ale wprost wywyższa siebie przed Bogiem i w stosunku do drugiego człowieka. Jest to faryzeusz, a więc człowiek, który wiele poświęcał na to, by mieć przed Bogiem i przed ludźmi właściwą postawę. W rzeczywistości jednak prowadziło to do obłudy i braku jedności i komunii między ludźmi. Oto co mówił w swojej modlitwie faryzeusz:  

Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie,
zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik
(Łk 18,11).  

Modlitwa faryzeusza stawała się dla niego czasem i miejscem konfrontacji siebie z postawami innych ludzi. Oczywiście czynił to wszystko ze swego punktu widzenia. Prowadziło to porównywanie do ukazania siebie w pozornie korzystnym świetle.  

1. Faryzeusz dziękuje przed Bogiem za swoje dzieła

Jakże głęboko przewrotna jest modlitwa faryzeusza. On formalnie dziękuje Bogu. Zwraca się do Boga w dziękczynieniu, ale ukazuje siebie jako głównego działającego. Szuka u Boga jakby potwierdzenia swojej dobroci. Szuka legitymizacji swojego postępowania. Oczywiście najłatwiej robić to w zestawieniu z innymi – szczególnie z nieobecnymi. W jego mentalności inni nie są prawdziwie obecni. Oni nic nie mogą powiedzieć. Jemu na innych nie zależy. On ich tylko potrzebuje w swojej wyobraźni po to, by siebie z nimi konfrontować – oczywiście według swojego punktu widzenia – i wychodzić z tej konfrontacji nie taki jak inni, lecz lepszy.

W takim ustawieniu sprawy im więcej wyobrazi sobie negatywnych cech o innych i im bardziej w swoim mniemaniu ich poniży, tym bardziej jego postawa i jego czyny wydają się  jemu lepsze i bardziej godne uznania. W konsekwencji pozornie dziękuje on Bogu, a w rzeczywistości chce uznania siebie. To on – w swoich oczach – jest lepszy i ważniejszy nie tylko od tych, z którymi się ko0nfrontuje, ale nawet od samego Boga, od którego –  dziękując – domaga się uznania siebie.

Faryzeusz w swej modlitwie przed Bogiem wydawał się sobie, w pewnej mierze czy pod pewnym względem, ważniejszym od samego Boga. Jemu ta modlitwa była potrzebna, aby on „zaistniał” ze swoją dobrocią, poprawnością i sprawiedliwością. Naturalnie to było jego całkowicie błędne spojrzenie. On tego nie był świadom i nie mógł sam do tego dojść, że to było błędne. On był o tym przekonany i o tym sam siebie przed Bogiem utwierdzał. Potrzebował Boga, aby być bardziej według siebie .

2 Celnik, świadom swojej sytuacji, prosi o litość

Jezus zestawia postawę faryzeusza z postawą celnika, a więc człowieka, który w rzeczywistości – jak możemy wnioskować z jego stanowiska i pracy – był zamożny, wiele mógł osiągnąć korzystając ze swojej funkcji w społeczeństwie. Ta jego praca sprawiała, że miał na co dzień do czynienia z nieuczciwością i pewną przemocą. W tym był sam narażony, aby ulegać nieuczciwości i korzystać dla umacniania swojej pozycji.

Wszystko to, co przeżywał w codzienności, jawiło się w jego świadomości w momencie, gdy wszedł do świątyni, aby się modlić. Wówczas stawało to wszystko w jakiejś mierze przed jego oczyma i pokazywało mu, jak jest mizernym człowiekiem. Dostrzegał, jak –  mimo tego, że wiele może – w rzeczywistości jest wydany na wiele układów i wymuszonych relacji. Jego sumienie zapewne nie zostało przygłuszone, ale on stawał w swojej bezsilności wobec siebie i swoich czynów. Nasuwają się tutaj do przytoczenia słowa św. Pawła z Listu do Rzymian, który powiedział o człowieku wewnętrznie rozdartym: Nieszczęsny ja człowiek. Któż mnie wybawi z tego ciała co wiedzie ku tej śmierci? Zaraz jednak dodaje z wiarę:  Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! (Rz 7,24).

Apostoł Paweł nie dziękuje Bogu za to, że jest taki dobry, lecz dziękuje za to, że znalazł się KTOS, kto jest jego wybawcą. Dziękuje Bogu za Jezusa Chrystusa. Stąd rodzi się modlitwa, która usprawiedliwia i wyprowadza człowieka z błędu. Modlitwa faryzuesza natomiast tylko utwierdza człowieka w jego błędzie.  

3. W naszym życiu

Obserwujemy – dziś szczególnie w naszym życiu politycznym, ale nie tylko – jak człowiek chce zaistnieć przed Bogiem i przed innymi ludźmi. Widać to dziś szczególnie w mediach. Bywa, że ten, kto wejdzie w taką logikę, nie cofa się przed różnymi formami przechwalania siebie i wywyższania siebie jako tego, który miałby mieć monopol prawdy i wszelkie racje do narzucania innym opinii. Jednocześnie jest to zazwyczaj związane z poniżaniem i przekreślaniem drugiego czy drugich, czasem nawet bez podstawowego wysiłku i gotowości poznania prawdy o drugim. Ważne jest moje przekonanie i moja opinia. Potrzebuję tylko  tego, by ona była zaakceptowana przez innych – nawet jeśli nie jest prawdziwa. Szukając tej akceptacji nie jeden z tych, tak przekonanych, nie cofa się niejednokrotnie przed tym, by te swoje przekonania łączyć nawet z modlitwą i publiczną manifestacją modlitwy.

Dziś, gdy słyszymy wezwania do wprowadzenia czy przywrócenia innego języka do mediów i do polityki, widzimy, jak to jest trudne. Widzimy, jak pewne procesy poszły tak daleko, że wydaje się, iż nie ma drogi wyjścia. Rzeczywiście, nie ma innej drogi wyjścia, jak uznanie siebie za winnego (przynajmniej w jakiejś mierze) i wypowiedzenie z pozycji celnika słów: Boże, miej litość nade mną. Te słowa i stojąca za nimi prawda nie znajdą się ani w sercu ani na ustach przeświadczonego o swoich racjach i o swej dobroci faryzeusza. Co prawda, może zdarzyć się, że u niektórych z wyrachowania czasem znajdą się takie czy podobne słowa tylko na ustach – i to z powodu kamer i mikrofonów. Będą one jednak brzmieć fałszywie.

Ta prawda może natomiast się znaleźć w sercu tego, kto widzi i bierze serio swoje czyny oraz widzi i uznaje ich konsekwencje. Wówczas te słowa, wypowiadane może nawet nieudolnie i bez próby pokazania czy zachowania mimo wszystko swoich racji czy swojej „politycznej” poprawności, lecz z pokornym choć konsekwentnym wskazaniem na prawdę, przyniosą usprawiedliwienie, objawią większą czy „bardziej prawdziwą prawdę” niż ta, którą każdy z nas sam z siebie chce czy chciałby udowodnić. Tego jednak nie da się zrobić w świetle reflektorów medialnych i aplauzu publiki. Trzeba wielkiej odwagi, by w takich sytuacjach nie mieć odwagi wznoszenia oczu do nieba i bić się natomiast w swoje piersi. Jest to nieuchwytny dla kamer i mikrofonów „spektakl” spotkania człowieka z prawdą – może trzeba napisać dużą literą. Chodzi bowiem o spotkanie z Prawdą.

Boże, miej litość nade mną, grzesznikiem!

 Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

21 komentarzy

  1. Moja modlitwa codzienna staje się dla mnie świadoma wobec Jezusa. Wypowiadam codziennie do swego Pana:Panie Jezu,staję przed Tobą taki jaki jestem.Przepraszam za moje grzechy,żałuje za nie,proszę przebacz mi. W Twoje Imię przebaczam wszystkim cokolwiek uczynili przeciwko mnie.Wyrzekam się szatana,złych duchów i ich dzieł.Oddaję się Tobie Panie Jezu całkowicie teraz i na wieki.Zapraszam Cię do mojego życia,przyjmuje Cię jako mojego Pana,Boga i Odkupiciela.Uzdrów mnie,odmień mnie wzmocnij na ciele,duszy i umyśle.Przybądż Panie Jezu, osłoń mnie Najdroższą Krwią Twoją i napełnij Swoim Duchem Swiętym.Kocham Ciebie Panie Jezu.Dzięki Ci składam.Pragnę podążać za Tobą każdego dnia w moim życiu.Amen.Pozdrawiam wszystkich.Józef.

    #1 Józef
  2. Za kazdym razem przy rozważaniu TEJ Ewangelii… smutno mi się robi na sercu,ze mimo jakiś tam starań z mojej strony nie za bardzo ,,odskoczyłam,, od faryzeuszowskiej postawy… blizej mi do tego obludnika jak …..niejednokrotnie potepianego,,z gory,, celnika…i nawet w tej kwestii pozory ,,pobożności,, MYLĄ… JEZU UZDRÓW MNIE Z PYCHY I PRZYWRÓĆ MI SERCE PROSTE I POKORNE..

    #2 Ba
  3. Mam pytanie do ks.biskupa nie zwązane z dzisiejsza katechez ale aktualne z kalendarzem świeckim. Dlaczego kościól siedlecki bierze aż tak aktywny udział w wyborach samorządowych. Plakaty kandydata na prezydenta miasta siedlce są na terenie wszystkich kościełów siedleckich. Czy plac parafialny jest miejscem na propagandę ? Ile p.Kudelski płaci parafiom i czy wogóle płaci za wynajem miejsc na własna propagandę.To jest naprawde zenujace.

    #3 jotel
  4. Jotel,
    pozdrawiam i cytuję Ratzingera:
    Kościół przyszłości, Kościół, który nie będzie się ubiegał o żaden mandat polityczny i nie będzie uprawiał flirtu ani z lewicą, ani z prawicą, będzie Kościołem uduchowionym.

    Fragmenty Elementarza Benedykta XVI

    Co do naszej sytuacji politycznej, to zgadzam się ze zdaniem biskupa Pieronka, co do upolitycznienia duchowieństwa. Normalka, wszak z ludu są i dla ludu.

    Kiedyś skakało mi ciśnienie na widok agitacji przedwyborczej, religijnych środowisk związanych z Radio M.

    KOŚCIOŁEM ZAWSZE BĘDZIE RESZTA, nigdy en masse do niego nie wejdzie populacja „ochrzczonych”.
    Pogodziłem się z tą myślą.

    #4 Marcin
  5. #3jotel
    Czy masz jakies informacje, że P.Kudelski jest nieprzychylnie nastawiony do mieszkańców Siedlec i nie należy go im prezentować?

    #5 grzegorz
  6. W dzisiejszych czasach coraz mniej pokory, a coraz więcej pychy. Jeśli nawet są tacy którzy piętnują zło, stają się wrogami i są atakowani i uważani za ciapy, bo nie potrafią kombinować i kłamać.
    Modlitwa – czy to tylko wypowiadanie kiedyś wyuczonych słów? Przypomniała mi się legenda o babci, która codziennie modliła się na rózańcu. Po każdej odmówionej części wkładała do szkatułki jedno ziarenko pszenicy. Kiedy nazbierała całą szkatułkę była z siebie bardzo dumna i cieszyła się, że gdy umrze będzie miała czym sie pochwalić przed Bogiem. Pewnej nocy babcia miała sen, że zmarła. Idzie ze swą szkatułką przed tron Boga, dumna ze swego dorobku modlitewnego, ale gdy otworzyła szkatułkę było w niej tylko jedno ziarenko pszenicy. Czyżby pogubiła ziarenka?
    Myślę, że Pan BÓg wymaga od nas większego zaangażowania. Może takiego jak u małych dzieci. Przytoczę jeszcze modlitwę małego dziecka, które odmawiając Ojcze nasz tak się modliło: Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i ciastek też. Proste myślenie małego dziecka, a jakie zaangażowanie. Może Bóg dać chleb, ja lubię ciastka, a więc proszę o ciastka.
    Pozdrawiam Anna

    #6 anna
  7. bardzo mi dziś ta Ewangelia pomogła. Za wysko urosłem we własnych oczach i nieuprzejmie zacząłem patrzeć na mojego przyjaciela. Pan Bóg jednak o mnie myśli z czego – w przeciwieństwie do #2Ba – bardzo sie cieszę:)

    #7 grzegorz
  8. Ad #3 jotel
    Ja też jestem za tym, żeby nie wykorzystywać Kościoła (ambony) do celów politycznych.
    Byłem dziś na terenie lub w bezpośrednim pobliżu trzech kościołów siedleckich i nigdzie nie widziałem plakatów wyborczych na terenie kościelnym. We wszystkich trzech miejscach były natomiast plakaty – ale na terenie pozakościelnym, na chodniku i to nie tylko z wizerunkiem p. Prezydenta W. Kudelskiego, lecz także innych osób.
    Jeśli więc mi wskażesz, gdzie takie plakaty były na terenie kościelnym, to będę wdzięczny.
    Wobec braku możliwości bezpośredniego sprawdzenia innych sposobów angażowania się strony kościelnej nie mogę niczego więcej powiedzieć.
    Proszę więc o ukonkretnienie przedstawionych zarzutów, by nie były one czystym pomówieniem.
    Pozostawiam natomiast bez odpowiedzi insynuacje co do płacenia za propagandę.
    Bp ZbK

    #8 bp Zbigniew Kiernikowski
  9. Ad #6 anna
    Anno,
    słusznie, trzeba nam więcej poznania prawdy o sobie i – w konsewkwencji – postawy pokory.
    Pokora jest darem Bożym, który rozwija się na gruncie (humus) prawdziwej prawdy o nas. W każdym z nas, na ile – jak celnik – jesteśmy gotowi tę prawdę widzieć, uznawać i wyznawać.
    Pozdrawiam – oprócz Ciebie także Twoich Bliskich – szczególnie MŁODYCH!
    Bp ZbK

    #9 bp Zbigniew Kiernikowski
  10. Ad #7 grzegorz
    Grzegorzu!
    Wiem, jak dobrze odkrywać, że Pan Bóg o nas myśli, nawet jeśli wskutek tego odkrycia „musimy” bić się w piersi i mówić: Miej litość nade mną.
    Jest to powód do głębokiej radości, której nie zrozumie nikt, kto uważa się za sprawiedliwego.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #10 bp Zbigniew Kiernikowski
  11. Słowa:”Dostrzegał, jak – mimo tego, że wiele może – w rzeczywistości jest wydany na wiele układów i wymuszonych relacji. Jego sumienie zapewne nie zostało przygłuszone, ale on stawał w swojej bezsilności wobec siebie i swoich czynów.” Są mi bardzo bliskie na dzień dzisiejszy. Jestem „wydana na wiele układów i wymuszanych relacji…” i choć czasem, chce się krzyczeć: Nieeeeeee!!! – czuję swoją niemoc…I choć wołam : „Boże ulituj się nade mną grzesznikiem!”- niemoc nie ustępuje… Może ktoś mi pomoże wołać? Proszę…

    #11 federika
  12. W dzisiejszym świecie, który stracił poczucie grzeszności, jeszcze głośniej powinny rozbrzmiewać słowa kardynała J. H. Newman’a, wyniesionego na ołtarze przez Ojca świętego we wrześniu b.r.: „Kościół Katolicki uważa, że lepiej, aby słońce i księżyc spadły z nieba, by ziemia zatrzymała się w miejscu, a rzesze, które ją zamieszkują, umierały z głodu w najgorszych męczarniach (chodzi o cierpienia doczesne), niż by jedna dusza – nie powiem: uległa zatraceniu – ale popełniła choćby JEDEN GRZECH POWSZEWDNI, świadomie powiedziała jedną tylko nieprawdę lub przywłaszczyła sobie jeden marny grosz bez jakiejś racji.”
    Z pozdrowieniami dla Ks. Biskupa oraz wszystkich czytelników

    #12 Ks. Adam
  13. „W takim ustawieniu sprawy im więcej wyobrazi sobie negatywnych cech o innych i im bardziej w swoim mniemaniu ich poniży, tym bardziej jego postawa i jego czyny wydają się jemu lepsze i bardziej godne uznania. ”
    To chyba najlepszy sposób na poprawienie sobie samopoczucia. Znaleźć kogoś gorszego.
    Jednak czy ten ktoś rzeczywiście jest gorszy?
    Czy ten, którego uważamy za lepszego jest lepszy?
    Mnie Pan Bóg wywyższył niedawno i to mnie przeraziło.
    Nie jestem w stanie sprostać mojemu obrazowi, który został przedstawiony. Rzeczywistość będzie to weryfikowała i to będzie dla mnie bolesne.
    Ale rozumiem, że Pan Bóg miał w tym swój cel…

    #13 basa
  14. #11 federica
    Bóg Cię kocha i słyszy twoje wołanie na pewno. I pomoże Ci.
    W tym najlepszym dla ciebie momencie. Może jeszcze nie teraz, ale pomoże…
    Myślę, że jesteś na dobrej drodze. Zauważ, że to celnik odszedł usprawiedliwiony…

    #14 basa
  15. „Być nie zauważonym by spotkać się z Tobą
    nie czytanym zbytecznym
    właśnie byle jakim
    przekreślonym do końca nonszalancją ręki ….”x.J.T.
    Ja właśnie często myślę, że uznanie przez drugiego człowieka jest uznaniem przez Boga, bo w końcu wspólnota jest tak blisko Boga, i jak oni mnie uznają to i sam Jezus mnie uznaje, a gdy oni mnie skreślają to i dla Jezusa jestem tylko kolejną sztuką, która zwiększa statystki, żeby coś dalej mogło trwać….Chociaż gdzieś na dni serca czuję, że prawdziwe szczęście pochodzi ze stawania w prawdzie przed TYM, „który do końca mnie umiłował.”, a nie z przypodobania się drugiemu, choćby sprawiał wrażenie super świętego, to często o tym zapominam!

    #15 Magdalena
  16. ….cd.właśnie dostałam SMS-a z prośbą o przeczytanie na jutrzejszej Liturgii Słowa-> Iz45,22-24, i po raz kolejny Miłosierny zainterweniował….i zawstydził mnie:”…bo JA jestem Bogiem i nikt inny!”
    Pozdrawiam!:-)

    #16 Magdalena
  17. Od zarania dziejów grzech towarzyszył człowiekowi. natura ludzka jest ułomna, ponieważ została skażona przez grzech pierworodny i niewiele trzeba, aby człowiek bardziej koncentrował się na byle błachostce niż na relacjach z Bogiem. Tą prawdę najlepiej odzwierciedli opowiadanie o pustelniku:
    Bogobojny pustelnik tak mówi do Pana: Panie Boże tyle czasu przebywam z Tobą, tyle się modlę, w całej okolicy nie znajdziesz człowieka bardziej bogobojnego niż ja. Pan odpowiedział: na skraju wsi mieszka pewien człowiek – on jest bardziej bogobojny niż ty. Idż i zobacz. Skoro świt pustelnik poszedł na skraj wsi. Zobaczył chłopa, który wstał rano przeżegnał się, zjadł śniadanie, zaprzęgnął konia i cały dzień orał pole. Gdy wrócił póżnym wieczorem na dobranoc przeżegnał się i poszedł spać. Pustelnik był oburzony, że Pan Bóg dał mu za wzor chłopa, który tylko w ciągu całego dnia dwa razy się przeżegnał. Pan Bóg nic nie odpowiedział, ale polecił pustelnikowi wykonać takie zadanie: kiedy rano wstaniesz nalej miskę pełną wody i obejdż z nią całą wieś. Uważaj tylko, aby nawet jedna kropla wody nie wypadła z miski. Rankiem pustelnik z wielkim zapałem zabrał sie do wykonania zadania. Nalał w miske wody i ruszył w drogę. Wrócił wieczorem bardzo zadowolony z wykonanego zadania, bo dpoilnował każdej kropeliki wody. Padł zmęczony na łóżko i zasnął. Rankiem gdy wstał dumny z siebie mówi do Boga. Wykonałem w 100 procentach twoje zadanie. Pan Odpowiedział: rzeczywiście wykonałeś, ale tak bardzo skoncentrowałeś się na wodzie, że zapomniałeś o Mnie. nawet się nie przeżegnałeś, a chłop, który ciężko pracował cały dzień, nigdy o mnie nie zapomniał. Czy w naszym życiu nie ma podobnych sytuacji?
    Poadrawiam
    Anna

    #17 anna
  18. (…)“spektakl” spotkania człowieka z prawdą (…) spotkanie z Prawdą”. – określenie Ks. Biskupa z rozważania o modlitwie – przypowieści o faryzeuszu i celniku… „Postawa uznania swojej grzeszności i prośba o litość”… Na ile dziś jestem faryzeuszem a na ile celnikiem? Kiedy składam ręce do modlitwy, kim jestem – celnikiem czy faryzeuszem? Jeśli jestem w pełni świadoma podczas modlitwy, że jest to spotkanie z Prawdą, to jest wtedy większe prawdopodobieństwo, że przyjmę „postawę uznania swojej grzeszności i będę prosiła o litość”. Ale jeśli będę jak faryzeusz, to już tylko w dzisiejszych czasach „światło reflektorów medialnych i aplauz publiki”… Tak, chyba tak… Jak się modlić, by odchodzić od postawy faryzeusza?

    #18 MałgorzataW.
  19. Małgorzata#18
    …Na ile dziś jestem faryzeuszem , a na ile celnikiem…?
    Chyba to jest problem każdego człowieka, który wchodzi w rózne relacje z drugim i różne sytuacje- w mniejszym lub wiekrzym stopniu tych dwuch postaw/faryzeusza i celnika/
    Panie przymnuż mi pokory, kiedy jestem sama przed Tobą i wtedy,kiedy inni mnie oceniają;
    przymnuż mi pokory by innych nie oceniać i z radością przyjmować każdą sytuację daną mi,i przy by nie lękać się krytycznego wzroku ludzkiego…
    Uwalniaj mnie Panie od faryzeizmu, bym widziała w każdym człowieka jego godność i prawo do zajmowania przez nie go miejsca według Twoich planów.

    #19 niezapominajka
  20. Małgorzato,
    Musiałam szybko kończyć…
    Jeśli możesz, to powiedz, jak Ty modlisz się, by Pan Bóg uwalniał z różnych odcieni faryzeizmu ?
    Będąc w różnego rodzaju stanach „celnika”, przez szczerą modlitwę i żal znajduję drogę do nawracania się – to cały czas jest procesem…
    Ja takowych stanów doświadczam i Chwała Panu za tę niesamowitą cierpliwość…
    Pozdrawiam

    #20 niezapominajka
  21. #20 Niezapominajko! Pytasz mnie: „jak Ty modlisz się, by Pan Bóg uwalniał z różnych odcieni faryzeizmu?” Szczerze mówiąc, choć przykro, przyznam się, że często modlitwa moja jest krótka, pospieszna… Jednak pamiętam dokładnie fakt sprzed lat, kiedy zdawałam na studia (pisałam już o tym na blogu, ale w trochę innym kontekście). Miałam egzaminy ustne, ale jakoś opiekun roku „0” wprowadził mnie w błąd i przyjechałam na nie dzień za późno – minęła moja kolej. W związku z tym poinformowano mnie, że jako „maruderka” będę zdawała na końcu. Byłam tym przerażona, bo sądziłam, że przeegzaminują wszystkich, zapełnią przewidziane miejsca na tym roku a ja już nie będę miała żadnych szans. Jednak nic innego nie pozostało mi tego dnia, jak tylko pojechać do domu. Do odjazdu autobusu miałam jeszcze dość dużo czasu. Blisko dworca autobusowego w Siedlcach jest „kościół garnizonowy”. Tam poszłam. W wejściu przywitał mnie Chrystus Miłosierny. I ja już wtedy nie pamiętałam o niczym i nad niczym się nie zastanawiałam. Klęknęłam i modliłam się, ale nie słowami znanego pacierza a tak, jak potrafiłam – prosiłam Chrystusa, by mi pomógł. Czułam się zagubiona, słaba, taki marny kruchy pyłek.. Rzewnie płakałam i nie zwracałam nawet uwagi na to, czy ktoś mi się może przyglądać… Po dwóch dniach zdałam egzaminy wstępne, w trakcie studiów wielokrotnie zdawałam egzaminy z opieką Bożą, przyszedł czas, że złożyłam pracę magisterską, obroniłam, zaczęłam po wakacjach pracować w szkole i jednocześnie „robiłam” studia podyplomowe. Po wielu latach zrozumiałam, że we wszystkim, co przeszłam pomagał mi PAN i to nie JA dokonałam wyboru życiowego, ale taką ścieżką prowadził mnie CHRYSTUS. CHRYSTUS MIŁOSIERNY. Od tego momentu nie przeżyłam nigdy w taki sposób modlitwy, by, klękając przed wizerunkiem Boga, oddać Mu się całkowicie… Jestem tego świadoma, staram się, ciągle próbuję…

    #21 MałgorzataW.

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php