Mój temat w KRP: Katecheza w szkole (100907)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Dźwiękowa wersja audycji:

http://archiwum.radiopodlasie.pl/?p=6477

Poruszamy dziś w studio KRP temat katechezy w szkole. Okazją jest dwudziestolecie tej obecności. Chcemy mówić o plusach i ewentualnych minusach wynikających z tego faktu. Chcemy mówić o szansach czy także niedomaganiach i niewłaściwościach, jakie jawią się z tą praktyką.

Mam nadzieją, że wywiąże się właściwa wymiana zdań i będziemy mieć okazję do pogłębienia naszych wiadomości na te tematy.

Mam nadzieję, że włączy się też grono słuchaczy, do czego serdecznie zachęcam.

Naturalnie jak zazwyczaj będzie możliwe połączenie telefoniczne i elektroniczne.

Pan Redaktor poda na początku audycji wszystkie dane  adresowe.

Zapraszam

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

26 komentarzy

  1. Przepraszam, ze to powiem, ale, jak widze, ze Pan Napieralski proponuje laptopy zamiast lekcji religii w szkole, to krew mnie jasna zalewa. Ja nie jestem fanatyczka religijna, ale niech lewica ludziom w glowach nie miesza. Szanuje fakt, ze nie wszyscy ludzie sa niewierzacy, ale to, co uslyszam ostatnio po prostu mnie przepraszam za kolokwializm zastrzelilo.

    #1 Słuchacz
  2. Ksiądz budzi szacunek. Najpierw katechetka potem katecheta zostali pogonieni przez 36 facetów. Narzekali na trudności z uczniami. Ksiądz bez problemu się dogadywał. Przeżyłem to w elektryku. Marek

    Ile jest prawdy w takim twierdzeniu: Gdy religia byla przy salach katechetycznych, to mlodzierz byla w kosciolach.

    I vice 8ersa.

    Z powazaniem, Maciek

    #2 Maciek
  3. Katecheta a tym bardziej katechetka nigdy nie dorówna księdzu. Tyle w tym temacie. Marek

    #3 Marek
  4. Dokładnie, oto J E dotknął sedna … problem jest w rodzicach… a tych nie ma możliwości wychować… Taki mój coś jak stwierdzenie po 19 latach w katechezie…
    Pozdrawiam, Ela

    #4 Ela
  5. #2 Ksiądz budzi szacunek,ale wiedza dot.tematu rozpala ciekawość.Czy to czasem nie szacunek dla wiedzy i wykładowcy?Rzecz,by młody człowiek zechciał chociaż posłuchać.Świadomość mieć,bo warto.

    #5 Ka
  6. Moje obserwacje są zbieżne z tymi, o których opowiada ks. Przemysław Kawecki w ostatnim Gościu Niedzielnym:
    1. bardzo często zakładamy, że katecheza młodzieży będzie pogłębiała ich wiarę, a okazuje się, że nie ma czego pogłębiać…
    2. efektywność katechezy w ogromnym stopniu zależy od intencji, z jakimi młodzi idą na religię…
    #4 Ela,
    piszesz, że nie ma możliwości wychowywać rodziców. Problem wg mnie jest inny: czy ktoś CHCE rodziców wychowywać, czy komuś na nich zależy? I czy rodzice chcą być wychowywani, prowadzeni do wiary?
    Pozdrawiam wszystkich.

    #6 katechetka
  7. #4 Ela,
    Nawet jeśli dorośli nie sami nie widzą potrzeby poznania Chrystusa, to są takie sytuacje w ich (naszym) życiu, które szczególnie sprzyjają chęci poznania Go. Sama kilka razy słyszałam, jak Ksiądz Biskup przekonywał, że momentem najbardziej odpowiednim do głoszenia Chrystusa jest sytuacja kryzysu, życiowego bankructwa bezpośrednio zawinionego, czy też nie.
    Pozdrawiam 🙂

    #7 julia
  8. Bardzo podobało mi się w tej audycji stwierdzenie Księdza Biskupa, że Kościół będzie głosił Ewangelię, będzie nauczał, nawet gdyby zewnętrzne warunki się zmieniły.
    A co do formowania dorosłych – to jest to na pewno niełatwe. W dzisiejszych czasach wydaje się, że wszyscy są tak zajęci, że ledwie zdążają z codziennymi zadaniami, a co dopiero jeszcze w coś się zaangażować, w jakieś spotkania formacyjne itp.
    Z drugiej strony – kiedy uczestniczę czasem w spotkaniach z Księdzem Biskupem – to sama stwierdzam i słyszę to od innych, że mało kto potrafi tak nam wyjaśniać sprawy wiary, interpretować Słowo Boże.
    Ksiądz Biskup bardzo angażuje się w formowanie dorosłych na różne sposoby. Chyba jeszcze jednak jest zbyt mało zrozumienia, że potrzeba takiej formacji i może zbyt mało chęci podejmowania i kontyuowania tego, co, Ks. Biskup proponuje – szczególnie właśnie u dorosłych i odpowiedzialnych za kształtowanie życia w rodzinie i w szerszych kręgach. Szczęść Boże!

    #8 stara katechetka
  9. Skłaniałbym się ku opinii bpa Czai:
    „…Nie wystarczy dziś wołać na ambonie: „przyjdźcie, bo odprawiam Mszę”. Mam wrażenie, że świadomość, czym jest Msza św., jest bardzo niska. Potrzebujemy kościelnej pracy u podstaw. Powinniśmy skoncentrować się na zwiastowaniu kerygmatu i wdrożeniu mistagogii. ”

    „…Chodzi o to, że księża są mocno zaangażowani w działanie na rzecz człowieka, ale po swojemu, bez Boga. Zagraża nam aktywizm. W czasach komuny opowiadano anegdotę o człowieku, który gonił z pustą taczką. Gdy go zapytano, dlaczego to robi, odpowiedział, że normy są tak naszpanowane, że nie ma czasu naładować. To nam grozi: latanie z pustą taczką. Musimy przeorientować nasze myślenie, żeby wiedzieć, co jest ważne, co mniej ważne, a co najważniejsze. ”

    „…Źródłem wypalenia bywa katecheza w szkole. Czeka nas poważna debata nad katechezą w szkole. W moim przekonaniu, trzeba tę debatę rozpocząć wśród biskupów.” – pytanie czy są szanse, że do jakiejkolwiek zmiany doprowadzi, bo chyba niestety w mnijszości są biskupi o podobnym zdrowym spojrzeniu, co można wnioskować po ostatnim tekście KEP odczytanym na mszach, który tylko utwierdzał przekonanie wielu wyrażone w kolejnych słowach bpa Czai:

    „Mam wrażenie, że odkąd katecheza weszła do szkoły, uznaliśmy, że duszpasterstwo dzieci i młodzieży mamy już załatwione. Żeby było jasne, ponad 90 procent katechetów świeckich i duchownych podchodzi do swoich zadań z całym zaangażowaniem. Problem w tym, że w szkole nie są w stanie zrealizować dwóch rzeczy: związać katechizowanego ze wspólnotą parafialną i formować wiary.” – a więc tzw. „katecheza” w szkole nie spełnia zadań tego, co nazywane bywa „Katechezą” w dokumentach Kościoła Powszechnego.

    „To jest to pytanie, które chciałbym postawić. Dlaczego nie realizujemy na katechezie dwóch jej celów? Przyczyn jest wiele, ale między innymi to, że mamy do czynienia w szkole ze zróżnicowanym adresatem: jeden potrzebuje głębokiej katechezy, a drugi abecadła. Wybieramy średnią i mijamy się z wszystkimi. Podręczniki do katechezy są niedostosowane do adresata, ani językowo, ani treściowo. Podręczniki powinni pisać katecheci, a nie katechetycy. Nie dostrzegamy, że diametralnie zmienił się adresat. Katecheza „wisi w powietrzu”, bo brakuje podstawowego wdrożenia w wiarę w naszych rodzinach. Nasze pokolenie miało jeszcze w domu coś, co można nazwać rodzinnym katechumenatem.”

    I w końcu jakże ważny postulat, ale też chyba niestety bez echa w KEP:

    „Rozwiązaniem nie jest przeniesienie religii z powrotem do salek, ale musi nas stać na pewne ryzyko. W gimnazjach i w szkołach średnich widziałbym takie rozwiązanie: wycofujemy jedną godzinę w tygodniu ze szkoły, żeby na drugą zaprosić do salki. Do parafii przyjdzie mniej osób, ale będą to ci, którzy chcą i których poślą odpowiedzialni rodzice. W parafii chodziłoby o wdrażanie w życie chrześcijańskie, o akcentowanie wymiaru przeżyciowego, a wiedzę można przekazywać w szkole. W parafii musi dokonywać się formacja wiary, wiązanie z konkretną parafią. Obecność księdza w szkole jest ważna, ale w wymiarze najwyżej pół etatu, żeby miał siły do pracy w parafii. ” (- z wywiadu dla Gościa: http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&cr=0&kolej=0&art=1276517081&dzi=1104781054&katg=)

    …a będzie nadal tak jak jest… 🙁

    #9 obserwator
  10. A Bp Edward Zielski na to:
    „…Wiele postulatów jest bardzo zbieżnych z tym, co wyczytałem ostatnio u was w wywiadzie z bp. Czają.

    Co konkretnie jest zbieżne?
    – Że trzeba zrezygnować z pewnych pomysłów duszpasterskich, które dziś już nie dają rezultatów; konieczność ewangelizowania kapłanów, potrzeba uwzględniania zmieniającej się mentalności adresatów Ewangelii. Miałem wrażenie, że bp Czaja cytował dokument z Aparecidy.

    Wydawać by się mogło, że Kościół w Brazylii ma całkiem inne problemy niż Kościół w Polsce. Okazuje się jednak, że pewne problemy są uniwersalne.
    – Kościół w Brazylii i w Polsce jest wciąż za bardzo „trydencki”.
    Chodzi o sposób kształcenia kapłanów i ich sposób podejścia do swojej misji. Widzę u moich księży, niestety także młodych, że ograniczają swoją działalność do celebrowania sakramentów – kapłan jako człowiek ołtarza. Brakuje im poczucia tego, że ksiądz ma być prorokiem, ewangelizatorem, animatorem życia Kościoła. Mówię nieraz obrazowo, że ksiądz powinien być dziś bardziej rybakiem niż pasterzem, bo pasterz tylko dzwoni i owce za nim idą, a rybak bierze wędkę lub sieć i idzie tam, gdzie są ryby po to, żeby je złowić i zmienić ich stan życia. Samo dzwonienie w dzwony już nie wystarczy, ani w Polsce, ani w Brazylii. Sobór Watykański II odszedł od wizji parafii, w której ksiądz jest centrum całej jej działalności. Parafia ma być wspólnotą wspólnot. Świeccy powinni poczuć większą współodpowiedzialność za parafię, ale jak ma się to stać, jeśli zawsze o wszystkim decyduje ksiądz.

    „Księża w Polsce mają za duży dystans wobec ludzi. Uważam, że biskupi za mało słuchają, co mówi lud Boży. Nie chodzi o to, co piszą w gazetach czy pokazują w telewizji. Każdy człowiek na kierowniczym stanowisku, a więc także biskup, powinien mieć obok siebie kogoś, kto potrafi mu powiedzieć prawdę. Pochlebców nigdy nie zabraknie. Może trzeba czasem bez „świętych szatek” usiąść między zwykłymi ludźmi i z nimi porozmawiać. „

    #10 obserwator
  11. Ja proponuję nie formować uformowanych,ale dostarczać wiedzy dostępnymi Kościołowi i im środkami.

    #11 Ka
  12. Ad obserwator #9 i #10 Katechetka stara i inne oraz wszyscy zainteresowani także Ka #11
    Cieszy mnie odzew na nasze rozmowy o katechezie w szkole.
    Potrzeba pracy z dorosłymi. Założenie, że dorośli są uformowani jest zbyt optymistyczne. Problem katechezy to problem przede wszystkim formacji czyli inicjacji chrześcijańskiej. Tego nie jest w stanie zrobić katecheza w szkole. Katecheza w szkole może wspomagać i winna to czynić. Zależy to jeszcze bardzo od różnych okoliczności, w jakich ta katecheza się odbywa i od środowiska, w którym dana szkoła się znajduje.
    Podstawowym zaś łonem formacji chrześcijańskiej pozostanie zawsze rodzina i parafia. Zależy więc od tego, jakie postawy przyjmują rodzice jako chrześcijanie – i to zarówno wobec swoich dzieci jak i wobec wszystkich problemów, z jakimi są konfrontowani i przeżywają to na oczach swoich dzieci wszystko to, co niesie życie. Naturalnie stosownie do rozeznania i możliwośżci pojmowania ze strony dzieci i dorastającej młodzieży. To szczególnie tam i wtedy tzn. w konkretnych okolicznościach i warunkach życiowych, dokonuje się przekaz treści (prawd i wartości) chrześcijańskich.
    Parafia zaś będzie przekonywującym miejscem i środowiskiem formacji, jeśli nie ograniczy się do kształtowania postaw pobożnościowych, czyli związanych z kultem i obrzędami religijnymi czyli zaliczaniem obecności na tych obrzędach (chociaż te obecności też zawsze muszą być), ale będzie wspólnotą, w której przeżywa się więzi między ludzkie kształtowane na bazie wiary w Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego oraz prowadzi się do zrozumienia i przekonania, że wiara w Jezusa Chrystusa ze wszystkimi jej konsekwencjami jest odpowiedzią na wszystkie problemy człowieka i to w każdych okolicznościach. Nie wystarczy więc to wszystko, co krąży wokół utrzymania duszpasterstwa tzw. masowego, zorientowanego na obecność w obrzędach kościelnych i zasadniczo zadowalającego się zaliczeniem poszczególnch sakramentów.
    Potrzeba w naszym duszpasterstwie bardziej świadomego wykorzystania wszystkiego, co Duch Boży szczególnie po Soborze Watykańskim II mówi do Kościoła przez ruchy odnowy, wspólnoty i różne rzeczywistości oddolne, które wzywają do pełniejszego wykorzystania Słowa Bożego w życiu chrześcijańskim i w konsekwencji życia ustawionego bardziej w prawdzie i poczuciu odpowiedzialności wynikającej ze zrozumienia docierającej do człowieka Ewangelii. Naturalnie wszystko to winno odbywać się w Kościele i pod jego troskliwą opieką. Wszystko to jednak musi nas wszystkich, nie wyłączając hierarchii kościelnej, wzywać do nawrócenia i do refleksji. Potrzeba pokory i posłuszeństwa Ewangelii.
    Potrzeba więc konkretnie głoszenia kerygmatu ewangelijnego i zajęcia się inicjacją chrześcijańską – choćby w konkretnych warunkach ograniczało się to do stosunkowo nielicznych grup czy nawet pojedynczych osób.
    Jest to wielkie wyzwanie do duszpasterzy na wszystkich poziomach.
    Pozdrawiam i zachęcam do dalszej wymiany zdań!
    Bp ZbK

    #12 bp Zbigniew Kiernikowski
  13. W Bogu jest cała mądrośc,a ona jest jak motyl : piękna i delikatna zarazem – w pokorze łapie promienie do życia – którymi jest Miłosierdzie Trójcy Przenajświętszej, ponieważ wszystko co od Syna to i od Ojca pochodzi , jak i od Ducha .

    pozdrawiam pięknie

    ps. przepraszam za moje takie małe wylewne myśli

    artur ;-D

    #13 artur
  14. Z tego, co napisał Ksiądz Biskup w #12 rozumiem, że podstawowym zadaniem katechety (moim) jest, bym na oczach moich wychowanków przeżywała po chrześcijańsku wszystkie, a szczególnie trudne sytuacje, które mnie spotykają. I to zarówno będące wynikiem zachowań wychowanków, jak i moich niedostatków, jak i niezależnych od nas okoliczności.

    #14 katechetka
  15. Inicjacji chrzescijanskiej wymagaja przede wszystkim liderzy wspolnot parafialnych, ktorzy czesto postrzegani sa /nawet przez duszpasterzy / jako uformowani wiec szkoda dla nich czasu. Nalezaloby formowac tych, ktorzy chca i sa blisko K-la, bo przeciez oni ida do srodowiska i z nich czesto biora przyklad inni.
    / z wlasnego doswiadczenia wiem, ile pomogla mi na poczatku osoba swiecka/
    Dostrzegam tez takich, ktorzy chca wiele robic, ale bladza.

    #15 Tereska
  16. …katechetą powinien być tylko katechista…Pozdrawiam…janusz f.

    #16 baran katolicki
  17. Tak. Pamiętam jakim przerażeniem i zdumieniem napawały mnie słowa lidera wspólnoty, który po kilku latach bycia w niej, przyznawał, że w pracy boi sie przyznać do swojej religijności i bycia we wspólnocie, który twierdził, że wstydzi się wobec kolegów z pracy wystąpić w obronie księży kiedy ich w prostacki spossób krytykują, czy kościoła. Po prostu się wstydzi i boi aby go nie wyśmiano. TAK !. Nawatet kilkuletnia formacja we wspólnocie niektórym jakoś w nie pomaga a zwykłych ludzi po prostu ich zachowanie zraża. Komu więcej dano ……

    #17 Kasia
  18. Wydaje mi się,że nastąpiła jakaś pomyłka,w spojrzeniu na naukę religii,a wychowaniu dziecka do wejścia w osobiste spotkanie z Bogiem.Do tego trzeba dojrzeć.Dziecko,czy młody człowiek,to nie dorosły.Trzeba,żeby minął jakiś czas,różny dla każdego,i z tego co zewnętrzne ,czy zewnętrznie podane,człowiek przeszedł do spotkania osobistego.
    Mówić o Bogu dzieciom trzeba i trzeba pokazywać osobiście,że To wielka wartość,świętość.
    Jak w każdej nauce,sama teoria nie wystarcza.Potrzebny jest przykład-najlepiej bez fałszu i obłudy,choćby osobistych upadków i powstań po nich .Chrystus nie umarł za nasze cnoty,tylko za słabości i grzechy.

    #18 wojtek
  19. To piękne, co piszecie Wydaje mi się, że do takiej katechizacji trzeba apostołów, a nie wyrobników.A skąd ich wziąć?

    #19 wierzący
  20. Jesli chodzi o dzieci to wg mnie wielkim bledem jest oddzielanie zycia religijnego od podstawowych zajec /szkoly/.Mam na mysli rekolekcje – ustanawianie dni wolnych od zajec na ten czas.

    Czy dorosli maja wolne od pracy na czas rekolekcji?

    Nalezaloby raczej uczyc jak pogodzic praktyki religijne z praca/w przypadku dzieci z nauka/.

    #20 Tereska
  21. Masz rację Wojtku to nie tylko teoria ale codzienne świadczenie swoim życiem że to co mówimy to i czynimy.A jak jest w życiu ilu mamy katechetów ,, z prawdziwego zdarzenia ,, ,są przecież przypadki gdzie katecheta nie rozmawia ze swoim proboszczem , ilu kapłanów swym postępowaniem czyni zgorszenie wśród wiernych którzy ze swych pasterzy chcą brać przykład ale jak widzą co czynią to ręce opadają . To wszystko co piszę znają wszyscy ale najlepiej iść w zaparte i wmawiać że to pomówienie ,pewnie zaraz padnie by przyjść do swoiego biskupa i powiedzieć . I co z tego że byłem i mówiłem .Tak jest Chrystus nie umarł za nasze cnoty , własny przykład w połączeniu z nauką daje efekt.Z wielką tęsknotą wspominam lekcje religii w prywatnych domach czy w pomieszczeniach parafialnych wtedy kiedy chodzenie do kościoła nie było ,, modne ,,.

    #21 nowy
  22. #20, Teresko,
    chyba nie powinno nam chodzić o nauczenie spełniania „praktyk religijnych” czy „godzenia ich” z pracą. Jeśli będzie w nas wiara w Boga (która rodzi się ze słuchania) – praktykowanie nie będzie żadnym problemem.
    #21, nowy,
    ja też chodziłam na religię do sal przy parafii, ale nie wspominam tych lekcji z tęsknotą. Może nie miałam szczęścia do Księży Katechetów. Piszę o tym dlatego, by nie powstało wrażenie, że katecheza przy parafii była wspaniała, a teraz w szkole jest nic nie warta.
    A poza tym mam wrażenie, że wtedy chodzenie do kościoła było „modne”, bo świadczyło o pewnej odwadze. Dziś natomiast „modne jest” raczej nie chodzenie do kościoła. Niektórym się wydaje, że jest to przejaw ich wolności i całkowitej niezależności od Nikogo.
    Pozdrawiam 🙂

    #22 katechetka
  23. „22
    Ale jest powiedzenie „czym skorupka za mlodu zasiaknie …. ”
    Przeciez wiary trzeba sie uczyc, a w mysl tego mlody czlowiek sie nauczy ,ze ,aby praktykowac trzeba miec wolne od innych zajec.
    Skutki tego juz obserwujemy -coraz mniej mlodych ludzi w Kosciele ,bo nie maja na to czasu.
    Wg mnie wiara jest procesem i najpierw nalezy zaczac praktykowac i zdobywac umiejetnosc „godzenia”- aby Pan Bog „wysunal sie ” na pierwsze miejsce.

    #23 Tereska
  24. #22 i 23 – „Jeśli będzie w nas wiara w Boga (która rodzi się ze słuchania) – praktykowanie nie będzie żadnym problemem” – dokładnie.
    Ta „skorupka” Tereso często przez całe życie pozostaje „skorupką”,a przecież nie o to Bogu i nam chodzi.

    #24 Ka
  25. #23 Teresko,
    1. To nie jest takie proste. Wolne dni podczas rekolekcji były przewidziane po to, żeby w tym czasie ZAMIAST lekcji z różnych przedmiotów odbywały się w szkole (czy poza nią) zajęcia przybliżające Boga. Np. spotkanie z ludźmi, którzy przeżyli nawrócenie, spotkanie z grupą ewangelizacyjną, itp. Młody człowiek potrzebuje takich spotkań, w których mógłby uczestniczyć w bardziej aktywny sposób, niż podczas wysłuchiwania konferencji. Zupełnie inną sprawą jest, czy te dni wolne były (są) przez nas dobrze wykorzystane. Często – niestety – nie. Wtedy wolne dni na rekolekcje wielkopostne są niepotrzebne.
    2. Wg mnie praktykowanie jest wtórne. Jeżeli środowisko młodego człowieka będzie go zmuszało do praktyk religijnych, ufając w to, że z czasem dzięki praktykom „nauczy się” wiary, MOŻE się zawieść. Może też być inaczej, ale pewniejszą drogę proponuje Kościół: najpierw głoszenie kerygmatu, potem katecheza, która prowadzi do sakramentów.
    Pozdrawiam 🙂

    #25 katechetka
  26. Znalazłam komentarz ks. Włodzimierza Lewandowskiego „Nie tylko szkoła”. I bardzo mi się podoba, szczególnie, że cytuje Dyrektorium.
    „Warto zatem pokusić się o stwierdzenie brzmiące być może jak hasło rewolucji. Religia w szkole nie jest najważniejszym zadaniem dla Kościoła w Polsce. Wynika to nie tyle z moich osobistych przekonań i doświadczeń, co z samej nauki Kościoła. Na poparcie tej tezy pozwolę sobie na przydługi jak na redakcyjny komentarz cytat. Pochodzi z kluczowego dla podjętego tematu dokumentu, wydanego w 1997 roku przez Kongregację ds. Duchowieństwa Dyrektorium Ogólnego o Katechizacji. W punkcie 258 czytamy:

    „Aby katecheza zdołała rozwinąć całą skuteczność w misji ewan­gelizacyjnej parafii, trzeba spełnić pewne warunki:

    a) Katecheza dorosłych powinna nabrać pierwszorzędnego zna­czenia. Chodzi o rozwijanie „katechezy osób ochrzczonych, prowadzo­nej w formie katechumenatu i wykorzystującej pewne elementy Ob­rzędów chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych, które służą od­kryciu i przeżywaniu ogromnych i nadzwyczajnych bogactw i od­powiedzialności wynikających z otrzymanego chrztu”.

    b) Z nową odwagą należy zaproponować głoszenie tym, którzy są daleko, i osobom obojętnym religijnie. Podstawowe znaczenie mogą mieć w tym względzie spotkania przedsakramentalne (przygo­towanie do małżeństwa, do chrztu i do pierwszej Komunii świętej dzieci…).

    c) Jako solidnego punktu odniesienia dla katechezy wymaga się obecności centrum wspólnotowego złożonego z dojrzałych chrześcijan, już wtajemniczonych w wiarę, dla których należy zarezerwować odpowiednią i zróżnicowaną opiekę duszpasterską. Będzie można łatwiej osiągnąć ten cel, jeśli będzie się rozwijać w parafiach formację małych wspólnot kościelnych.

    d) Jeśli te poprzednie warunki, odniesione przede wszystkim do dorosłych, zostaną zrealizowane, w dużym stopniu będzie z nich korzystać katecheza przeznaczona dla dzieci i młodzieży, która zawsze pozostaje nieodzowna..””

    #26 katechetka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php