Zakończenie Oktawy celebrowania Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego to Druga Niedziela Wielkanocna. Otrzymała ona nadany przez św. Jana Pawła II tytuł Niedziela Miłosierdzia. Stało się to inspirowane przez objawienia, jakie otrzymała św. Faustyna i kult związany u tymi objawieniami.

Samo miłosierdzie Boga jest obecne w całej historii zbawienia i stanowi istotę Nowego Przymierza, które było zapowiadane na różne sposoby i różnymi słowami oraz obrazami przez całą historię Starego Testamentu. Spełnione zaś został w Jezusie Chrystusie – w Jego Misterium Paschalnym.

Prorok Jeremiasz

Podstawową jest obietnica dana w raju zaraz po grzechu człowieka, w której jest mowa o starciu głowy węża i starciu pity Potomka Niewiasty (Rdz 3,15). Wśród wielu zapowiedzi Prorok Jeremiasz na swój sposób bardzo wymownie wskazuje sposób, w jaki to ma się spełnić. Czyni to z odniesieniem do Przymierza zawartego pod Synajem i opartego na Prawie, czyli na zobowiązaniach ze strony ludu, który akceptuje Prawo Boże (zob. Wj 19 i 24)

Przymierze Nowe, o którym mówi Jeremiasz można skrótowo w punktach ująć następująco:

  • Będzie inne niż to pod Synajem,
  • Będzie polegało na dziele Boga, który „włoży do wnętrza” do serc ludu swoje Prawo,
  • Dzięki temu będą mieć „znajomość” Boga jako swego Pana;
  • Nie będą musieli się wzajemnie pouczać,
  • Istota tej znajomości Pana będzie skutkiem odpuszczenia występków i grzechów

To Przymierze wypełnił Jezus. Stało się to wówczas, gdy On sprawiedliwy poddał się Prawu jakby był grzesznikiem. Umarł pośród złoczyńców śmiercią na krzyżu, przewidzianą dla największych przestępców (zob. Ga 3,10-13; por Pwt 21,23).

Obrazowo mówiąc możemy to tak przedstawić. Sprawiedliwy wobec Prawa Jezus wziął na siebie sytuację grzesznika i „pozwolił” aby „moc” prawa Bożego stosowanego przez ludzi spowodowało w Nim jakby „eksplozję”, jakby rozerwanie.

Jak Jezus wypełnił

On wypełnił Prawo Boże. Uczynił to jednak nie tylko / nie tyle przez „zachowanie przykazań”, lecz przez nieograniczoną miłość, która obejmowała człowieka grzesznego. We wnętrzu Jezusa, jako Człowieka Sprawiedliwego, który niejako „zasymilował” w sobie grzech człowieka (zob. 2 Kor 5,21), to Prawo Boże (ten zamysł Boży) niejako „eksplodowało” i „rozerwało” ciało Jezusa, a tym samym rozerwało i „unicestwiło” właściwie wszystkie schematy ludzkiego myślenia. Ten Jezus Bowiem mający w sobie Prawo Boże nie zszedł z krzyża, czego prowokująco od niego oczekiwano (zob. Mk 15,29-32 i paral). Wszystkie zamysły i oczekiwania ludzkie legły w proch.

Natomiast to całe „Wydarzenie” Jezusa doprowadziło do tego wszystkiego, co stało się przez krzyż otwierając drogę zbawienia łotrowi, powodując wyznanie wiary ze strony setnika, który był odpowiedzialny za egzekucję Jezusa (zob. Mk 15,39). Te postawy czyli te zmiany w myśleniu współwiszącego łotra i pilnującego egzekucji setnika są owocem Męki i Śmierci Jezusa. Owocem przyjęcia przez Niego krzyża

Obrazem komunikującym nam tę prawdę i tę rzeczywistość jest otwarty włócznią żołnierza bok Jezusa. Dzięki temu z wnętrza Jezusa wypłynęło przebaczenie, czego znakiem jest krew i woda, które wypłynęły z boku Jezusa. To przedstawia obraz dyktowany przez św. Faustynę.

Jak korzystać z Bożego Miłosierdzia?

Kiedy więc my dzisiaj na różne sposoby „korzystamy” z Miłosierdzia Bożego zawsze musimy pamiętać (mieć świadomość), że ono pochodzi z tajemnicy Krzyża Jezusa Chrystusa.

Na ile zaś sami z tego daru korzystamy, winniśmy łączyć go w sobie ze świadomością i akceptacją naszego krzyża. Szczególnie tego krzyża oraz tych wyzwań i trudności, które rodzą się w sytuacjach (przy okazji) naszych relacji z bliźnimi „wymagającymi” przebaczenia i pojednania. Nie jest możliwe wejść w te prawdy i te rzeczywistości, bez akceptacji krzyża najczęściej zgotowanego przez bliskich.

Przebaczenie i miłosierdzie zawsze kosztuje. Zawsze musi być okupione ceną czegoś z własnego życia; czegoś z własnego krzyża. Tylko w takiej „atmosferze” ducha a także ciała możemy przeżywać miłosierdzie.

Tylko tak możemy korzystać z niego i pomnażać je wobec innych doświadczając w sobie tej przedziwnej Tajemnicy: nierozerwalnego związku Krzyża i Zmartwychwstania dla przebaczenia, dla objawienia Miłosierdzia.

Bp ZbK

Przed nami i dla nas wielka Prawda:

Chrystus został złożony w ofierze jako nasza Pascha (1Kor 5,7)

Ukrzyżowany Zmartwychwstał i obdarza swoim Duchem  – Duchem ożywiania śmiertelnych danym przez Ojca dla wszystkich, którzy na różne sposoby do Niego się zbliżają.

Trzymajmy się tej Prawdy i tej Osoby – Tego Pośrednika i Przewodnika.

Pozwalajmy jej wkraczać w nasze życie w każdym czasie i we wszystkich sytuacjach.

Dla Niego nie ma już „sytuacji zamkniętego grobu” – kręgu śmierci (zob. Hbr 2,14n).

Dlatego – jak śpiewaliśmy na początku Triduum Paschalnego, na początku Liturgii Wielkiego Czwartku:

Chlubimy się krzyżem naszego Pana Jezusa Chrystusa:
w Nim jest nasze zbawienie, życie i zmartwychwstanie;
przez Niego jesteśmy zbawieni i oswobodzeni
(por Ga 6,14).

Za kilka godzin będziemy śpiewać radosne ALLELUJA.

Zawsze jednak będzie ono miło swoje zakorzenienie i swój ludzki punkt wyjścia właśnie w krzyżu naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Nie możemy inaczej myśleć o zmartwychwstaniu, jak tylko w ten sposób, by być pomni na krzyż naszego Pana i nasz krzyż.

Wszystkim Blogowiczom życzę radosnego i pełnego – obejmującego całe życie ALLELUJA.

Niech to będzie wyśpiewywane i przeżywane – mocą Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana.

Bp ZbK

Niedziela Palmowa to pamiątka uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Był to szczególny moment w życiu i działalności Jezusa. Otwiera on najważniejsze wydarzenie w historii zbawienia. Jest nim wejście i wzięcie w posiadanie zapowiedzianego Królestwa. Nie jest to jednak zdobycie Jerozolimy szturmem. Jest to pokorny chociaż triumfalny sposób po to, aby w niej dokonać przedziwnego dzieła przemiany. Uczynić w tym mieście pokój

Tej przemiany dokona Jezus na samym sobie przez przyjęcie właśnie w tej „zdobytej” Jerozolimy tego wszystkiego, co będzie oznaczało pokonanie władcy tego świata, który penetruje wszystkie dziedziny życia, nie wyłączając nawet sfery religijnej i rozumienia roli świątyni w Jerozolimie. To właśnie po wejściu do Jerozolimy Jezus uda się na dziedziniec świątynny i tam dokona swoistego oczyszczenia świątyni, które będzie jednym z bezpośrednich powodów skazania Go na śmierć przez przywódców religijnych, arcykapłanów i pośrednio przez cały lud.

Śpiew i Okrzyk ludu

Podczas wspomnianego uroczystego wjazdu towarzyszący lud śpiewał te bardzo charakterystyczne słowa z psalmu:

Błogosławiony który przychodzi wy imię pańskie (Ps 118,26).

Te słowa proklamowane przez lud wobec Jezusa, były opatrzone okrzykiem „Hosanna”. Ten okrzyk to nic innego jak wołanie kogoś, kto jest w niedoli i woła o wybawienie. Tak jest w wierszu poprzedzającym cytowanego Psalmu (w. 25).

O Panie, wybaw! O Panie, daj pomyślność!

To wołanie: „wybaw” to po hebrajsku hosija-na. Z ogólnego odniesienia do Boga (Pana) i formy prośby mamy do czynienia z okrzykiem skierowanym do Jezusa jako Syna Dawida: Hosanna Synowi Dawidowemu. W tym okrzyku jest rdzeń słownym imienia Jezusa: Jeshua

Po co Jezus tak wchodzi do Jerozolimy

On wchodzi do Jerozolimy jako ZBAWCA. Nie będzie to jednak zdobycie Jerozolimy w celu podporządkowania sobie dla własnej chwały i własnej korzyści, lecz wejście do miasta pokoju, w którym jednak jest inna rzeczywistość:

złość i ucisk są w pośrodku niego.
Pośrodku niego jest zagłada,
a z jego placu nie znika krzywda i podstęp
(Ps 55,11n)

Do tego miasta wejdzie Jezus – Zbawiciel. Wejdzie niejako wnosząc do miasta swoje imię: imię Pana – Zbawcy (Jeshua). Aby to zbawienie jednak sią dokonało musi się ujawnić też prawdziwe oblicze ludu, który oczekuje zbawienia, ale nie rozumie na czym to zbawienia właściwie polega. Ten lud za kilka dni będzie wykrzykiwał przed Piłatem inne słowa: Na krzyż z Nim; Ukrzyżuj Go.

To drugie wołanie było niejakim zaprzeczeniem tego pierwszego wołania: Hosanna. Było wołaniem: „nie potrzebujemy takiego Zbawiciela”; albo: chcemy innego wybawcę” i wybrali Barabasza.

Stali się winnymi śmierci Jezusa

Przez to drogie wołanie stali się pośrednio winnymi śmierci Jezusa – Zbawiciela. Ale to stało sią właśnie propozycją i darem zbawienia dla nich i dla nas wszystkich.

Imię Pana, cała Jego moc weszła do przenikniętego złem grzechu miasta pokoju, które dotychczas nie mogło być miastem pokoju. Złość i przewrotność tego „miasta” skupiła się na Jezusie. On przyjął na siebie konsekwencje całej „złości” oraz wszystkich zwichniętych i oszukanych postaw i sposobów myślenia według „starego” po ludzku uporządkowanego systemu.

Otworzyła się droga zbawienia i pokoju

Dał się skazać, ukrzyżować, aby w zmartwychwstaniu i darze Ducha Świętego dać wszystkim winnym przebaczenie i zdolność życia w mocy Jego przebaczającego pokoju.

To On, Jezus, który przybył w imię Pana, Syn Dawida jest faktycznie Zbawicielem, bo przyjął na siebie skazujący na krzyż wyrok ludu i Piłata.

Od tego czasu „przybywanie w imię Pana” oraz okrzyk „Hosanna” nabrały nowego, właściwego i pełnego znaczenia.

W tym kontekście też lepiej rozumiemy słowa Jezusa wypowiedziane przed Męką:

Nie ujrzycie Mnie odtąd,
aż powiecie:
Błogosławiony,
który przychodzi w imię Pańskie
(Mt 23,39; Łk 13,35).

W tym czasie koncentrującym nas na wydarzeniach Paschy Jezusa bądźmy niejako wyczulenie na „przychodzenie Pana” i na różne okoliczności, w jakich to się dokonuje. On musi wejść do każdego „naszego” (mojego osobistego) miasta, by w nim objawić swój pokój. Na to trzeba też mojej zgody i mojego pójścia za NIM.

Bp ZbK

Jesteśmy przyzwyczajeni do reguły przyczynowo skutkowej. Każde działanie powoduje jakiś skutek. W naszym zwykłym sposobie rozeznawania i oceniania zazwyczaj jesteśmy skłonni i do pewnego stopnia zdolni przewidywać skutki różnych działań. Jeśli coś się dzieje  inaczej, nazywamy to wydarzeniem nadzwyczajnym albo wprost cudem. Zwykliśmy używać wyrażenia: ktoś uniknął czegoś cudem, albo wprost mówimy: to był cud.

Mojżesz nakazał nam …

Ten nasze przekonania o wspomnianej zależności przyczynowo skutkowej zostały niejako umocnione i usankcjonowane przez Prawo dane przez Mojżesza i przez wszystkie inne prawa stanowione także przez ludzi. Jest tym „prawem” objęta też cała sfera życia moralnego w odniesieniu do każdego pojedynczego człowieka jak również do całych ludzkich społeczności. Jest to poniekąd konieczne dla „przewidywalnego” funkcjonowania społeczności.

Do takiego „uporządkowanego” świata zazwyczaj dążymy i oczekujemy. Mamy bowiem pewną wizję życia i przewidujemy. Jak w niej się odnaleźć i mieś „dogodne” (stosowne do oczekiwań) miejsce. Od zarania ludzkości te poglądy, odczucia, oczekiwania człowieka bywają poddawane wymiarowi religijności. Ktoś, a czasem „coś” staje się w ludzkich oczach gwarantem dopełnienia się owych oczekiwań. W każdym typie religijności przyjmuje to też określony system wartościowania i wyraża się w przyjmowanych strukturach (prawidłach) działania. Bywają one przyjmowane dobrowolnie czasem narzucane itd.

Zapowiedziana nowość

Objawienie Boże w całej historii zbawienia, jaką mamy zapisaną na kartach Pisma św., w jakiejś mierze korzysta z tych „prawideł”, do których odwołałem się wyżej. To Objawienie jest jednak jednocześnie stale nowością i swoistym wielokrotnym „wtargnięciem” (wtarganiem) w te wszystkie ludzkie schematy. Prawidła i w ogóle wszelkiego rodzaju prawo są potrzebne, jednak jest jeszcze coś więcej niż tylko owo „religijnie usystematyzowany świat”, jak ono jest widziane przez ludzi i czynione ze strony ludzi (zob. np. Rz 3,19-31).

Wielokrotnie spotykamy się na kartach Pisma św. z zapowiedziami nowości. I to nie tylko „jakiegoś” odnowienie (ulepszenia), lecz wręcz całkowitej nowości. Jednym z takich Słów jest czytany dzisiaj fragment proroka Izajasza, który mówi w imieniu Boga:

Oto Ja dokonuję rzeczy nowej:
pojawia się właśnie.

Czyż jej nie poznajecie?

Otworzę też drogę na pustyni,
ścieżyny na pustkowiu.

Zapowiedziana nowość będzie dziełem samego Boga. Dokona się ono w kontekście tego, co jest trudne czy wręcz niemożliwe.

W czym tkwi zapowiedziana nowość?

Charakterystyką tej nowości jest to, że dokona się jakby w dwóch celach czy ze względu na dwa powody: są nimi chwała Boga i dobro człowieka. Chodzi o to dobro, które w jakiejś mierze zostało utracone przez człowieka. Utracone w raju przez sięgnięcie po owoc z drzewa poznania dobra i zła i zawsze jest tracone, ilekroć człowiek idzie tą drogą „swojej znajomości”, czyli wchodzi w jakieś zerwanie swojej egzystencjalnej więzi z Bogiem – Stwórcą i Dawcą życia.

Zanim przyszło zbawienie dokonane w Jezusie Chrystusie wszystkie religijności interpretowały sytuację ludzi na swój sposób i na swój sposób proponowały różne „drogi” ratunku człowieka i wskazywały mu różne drogi szczęścia. Także stopniowe objawianie się Boga w historii Starego Testamentu też korzystało w jakiejś mierze z tych „propozycji” i prób rozwiązań. Jezus powie, że niektóre „nakazy” czy „polecenia” były dane także przez Mojżesza ze względu na „zatwardziałość serc ludzkich (zob. Mt 19,8). A św. Paweł powie o tej całej sytuacji Starego Testamentu, że Prawo miało rolę „pedagoga”, który miał człowieka doprowadzać do Chrystusa (zob. Ga 3,22-27).

Jak to doprowadzanie się dokonuj?

Przykładem i ilustracją tego doprowadzania jest wydarzenie, o którym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii.

Została pochwycona na cudzołóstwie niewiasta. Przyprowadzono ją – zgodnie z Prawem, jakie dał Mojżesz – do Jezusa. Spodziewano się czy wprost domagano się, aby została ukamienowana. Tymczasem Jezus nie potraktował niewiasty zgodnie z ich oczekiwaniami i poleceniem Mojżesza, lecz w przedziwny sposób to właśnie oskarżycielom otworzył oczy. Oni sami nie mogli znieść prawdy Jezusa w konfrontacji z rozumianym przez nich Prawem. Wycofali się. Została ona sama z Jezusem, który jej nie potępił, lecz wskazał drogę nowego życia.

Możemy być pewni, że Jezus nie tylko wskazał jej drogę nowego życia „idź i nie grzesz więcej”, ale do tego ją wewnętrznie uzdolnił.

Prawo ma swoją rolę do spełnienia. Nie ono jest jednak ostatecznym aktem Boga wobec grzesznika. Prawo jest „pedagogiem”, który pozwala ujrzeć i uznać grzech, aby grzesznik mógł zwrócić się do Jezusa, jako Tego, który wypełnił Prawo i ma władzę nad Prawem (zob. Mt 5,17). Ma tę władzę na zasadzie miłosierdzia, przebaczenia i dokonania przemiany człowieka, czyli uczynienia nowym wnętrza człowieka.

W perspektywie chrześcijańskiej bardzo ważna jest świadomość (uświadomienie sobie) własnej grzeszności i przyznanie Prawu i wszelkiego rodzaju prawidłom racji (że po prostu są potrzebne), aby móc się zwracać do Tego, kto ma władzę nad Prawem, którą „zdobył” przez poddanie się Prawu aż do śmierci (zob. 1 Kor 15,3nn; por Ga 3,10-29).

To w Jezusie objawia się nadzwyczajna prawda. W Nim umiera grzesznik i zmartwychwstaje nowy człowiek. Tę prawdę przeżywamy szczególnie w czasie Paschalnym. W sakramentach a szczególnie w każdej Eucharystii.

Bp ZbK


css.php