Dobro i zło w sercu (8. Ndz C – 220227)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W liturgii 8. Niedzieli roku C otrzymujemy przesłanie z Księgi Mądrości Syracha, które wzywa do roztropnego spoglądania na człowieka – w szczególności na jego czyny i myśli. Jest to też ostrzeżenie, aby nie osądzać zbyt łatwo drugiego. Raczej poczekać na owoce, jakie jawią się za jego życia, a które zazwyczaj uzyskują pełny wymiar i wartość po długim czasie. Poznawalne czyny człowieka są bowiem owocem jego wnętrza, które nie zawsze są dostrzegalne dla oka stojących i żyjących obok.

Jezus mówi o sercu

Jezus mówiąc o czynach człowieka odnosi je do serca człowieka. Ma to zastosowanie zarówno do dobrych czynów jak i do złych. Obrazem jest dobre lub złe drzewo.

Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo

Jezus – na innym miejscu – porównuje siebie do winnego krzewu, a tych, którzy słuchają Jego nauki i wprowadzają ją w czyn nazywa latoroślami (zob. J 15,5 – w kontekście). Można więc iść po tej linii i przyjąć, to sam Jezus stanowi ośrodek człowieka wierzącego. Stanowi serce człowieka wierzącego. Jest to Jego Duch – Duch Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana

Trzeba zauważyć, że w mistyce w wielu przypadkach jest mowa (zachodzi obraz) wymiany serca. Np. w przypadku św. Katarzyny Sieneńskiej.

Wymowne są więc słowa Jezusa, które słyszymy w dalszej części Ewangelii tej niedzieli:

Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca
wydobywa dobro,

a zły człowiek ze złego skarbca
wydobywa zło.

Bo z obfitości serca mówią jego usta

Serce „dobrego człowieka” to serce wymienione z Jezusem. Serce, w którym jest zamysł Boży urzeczywistniony w życiu i śmierci Jezusa – w Jego Misterium Paschalnym.

Wymiana wnętrza (serca) człowieka

Ta wymiana i ta przemiana dokonuje się dzięki poznaniu i przyjmowaniu Tajemnicy Paschalnej. To, co dokonało się w ciele Jezusa w Jego Męce i zmartwychwstaniu, rzutuje na człowieka wierzącego.

O tej przemianie mówi św. Paweł, jak to słyszymy w dzisiejszym czytaniu z Listu do Koryntian:

A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność,
a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność,
wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane:
Zwycięstwo pochłonęło śmierć
.

Oczywiście jest to perspektywa ostatecznej przemiany. Na miarę wiary w czasie ziemskiego życia dokonuje się ona cząstkowo dzięki wierze. Jest już partycypacją w nowości zmartwychwstania na miarą przyjmowania krzyża, czyli „niszczenia w nas starego człowieka”. Chodzi o niszczenie mentalności, która ma swoje korzenie w „poznaniu dobra i zła” na swoją rękę (Rdz 3). Jest mentalnością, która rodzi się z nieobrzezanego serca, czyli takiego, które nie chce dać się przeniknąć mocy Bożej (zob. Pwt 10,16; por 30,6). Praktycznie włóczni żołnierza – niezależnie od tego, kim on jest (zob. J 19,34).

Dobry skarbiec serca człowieka

Właśnie dzięki tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Jezusa, który nie szukał swojego „poznania” i nie bronił „swojego ludzkiego serca”, lecz pozwolił na jego przebicie, zmieniła się (przemieniła się) jakość serca. Stało się serce nowe. Spełniła się i stale spełnia się przepowiednia i obietnica wyrażona przez Ezechiela (zob. Ez 11,9; por. 36,26). Jest to zebranie wszystkich obietnic i perspektywa nowego życia – życia według Ducha Jezusa Chrystusa.

Najważniejszą troską chrześcijanina a także całej posługi duszpasterskiej a właściwie życia zarówno poszczególnych chrześcijan jak i całego Kościoła jest przemiana serca. Jest wyposażenie ludzkiego serca w skarby miłości Boga objawionej w Jezusie Chrystusie.

Jeśli tego brakuje, ludzkie serce łatwo korzysta ze swego „zniekształconego” czy skażonego serca. Wtedy z takiego serca wychodzą wszelkie niewłaściwości (zob. np. Mk 7,21-23).

Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa.

A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami.

Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy (Ga 5,22-25).

O obecność w nas, w naszych sercach, tego Ducha prosimy.

Bp ZbK

Kryterium relacji (7. Ndz C – 220220)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W pierwszym czytaniu dzisiejszej Niedzieli (7, roku C) słyszymy znamienne słowa wypowiedziane przez Dawida w sytuacji, w której miał okazję dochodzić własnej sprawiedliwości. Znaleźli się ukradkiem w obozie króla Saula, który – wg ludzkich kategorii – był nieprzyjacielem Dawida i czyhał na jego życie.

Abiszaj, współtowarzysz Dawida podczas tej „wyprawy”, powiedział do Dawida

Dziś Bóg oddaje wroga twojego w twe ręce.
Teraz pozwól, że przybiję go dzidą do ziemi,
jednym pchnięciem, drugiego nie będzie trzeba.

Tak wyglądała propozycja „normalnego załatwienia” niewłaściwych relacji podpowiedziana przez Abiszaja. Jednak Dawid nie tak patrzył na rozwiązywanie swoich spraw. Patrzył na relacje z bliźnimi przez pryzmat zamysłu Pana Boga, który stopniowo poznawał. Było to szczególnie ważne w odniesieniu do Pomazańca Bożego, jakim był król Saul. Powiedział do Abiszaja

Nie zabijaj go!

Któż bowiem podniósłby rękę na pomazańca Pańskiego,
a nie poniósł kary?

 Nie tylko motyw kary

Z tej wypowiedzi Dawida motywującej jego postawę wychodzi na pierwszy plan lęk przed karą za przestrzeganie. Nie jest to jednak jedyna i ostateczna racja takiego spojrzenia Dawida na swojego wroga i przeciwnika. Dawid będzie dojrzewał do tego, by w podobnej, a nawet bardziej radykalnej sytuacji móc powiedzieć do synów Serui mając na uwadze ataki ze strony Szimei:

Jeżeli on przeklina,
to dlatego, że Pan mu powiedział:
„Przeklinaj Dawida!”

Któż w takim razie może mówić:
„Czemu to robisz?”»
(Zob. cały tekst: 2Sa 16,5-13).

W tej drugiej wypowiedzi Dawida widać, że nie wchodzi w grę (tylko) motyw kary, lecz odkrywanie i uznawanie tego, że jest Bóg, Pan historii, który realizuje swój plan posługując się także bolesnymi wydarzeniami.

Dla tych, którzy nie znają (przynajmniej) wystarczająco Boga jako tego, który prowadzi historię wszystkich ludzi i dokonuje tego przez swoich wybranych, takie spojrzenie jest jakoś zakryte. Jest zakryte przynajmniej do jakiegoś czasu, do kolejnych wydarzeń i doświadczeń.

Miłość nieprzyjaciół

Jezusowe wezwanie do miłości nieprzyjaciół jest ulokowane w kontekście (w środowisku) słuchania. Jezus mówi do tych, którzy słuchają. A wcześniej Jezus obwieścił błogosławieństwa (makaryzmy) i biada. Taki jest kontekst wezwania do miłości nieprzyjaciół i tego wszystkiego, co z tym wezwaniem się łączy i co z niego wynika.

Kto przystępuje do Jezusa i (zazwyczaj) stopniowo uczy się i poznaje, że Jego słowa są prawdą i tym samym akceptuje „aksjomat” (założenie) makaryzmów i biada, ten będzie podchodził do drugiego człowieka „wyposażony” w światło i moc Ducha Jezusa Chrystusa. Tego nowego Adama, o którym mówi w dzisiejszym drugim czytaniu św. Paweł. Do tego Adama, który stał się „duchem ożywiającym”.

Jezus stał się „duchem ożywiającym”, kiedy na podobieństwo pierwszego Adama pozwoli świadomie otworzyć sobie bok, by z „przyprowadzanej” do niego „oblubienicy”, która była winna Jego śmierci, mówić: to jest moje ciało. Jesteśmy bowiem Ciałem Chrystusa (1 Kor 12,27).

Kiedy wierzący w Chrystusa uznaje tę prawdę, wówczas uczy się patrzeć na drugiego człowieka nawet wtedy, gdy ten jawi się jako jego wróg (nie koniecznie swój), jak na kogoś, kto jest postawiony przez Boga i jest potrzebny do spełnienia zamysłu Bożego kształtującego relacje między ludzkie.

Światło Ewangelii z

Tak też uczy nas sam Jezus w czasie pojmania w Ogrodzie Oliwnym, kiedy mówi do Judasza: Przyjacielu, po co / po to tu jesteś ! / ? / . (Mt 26, 50).

Tekst grecki pozwala pojmować te słowa jako wykrzyknik, jako pytanie i jako świadome oznajmienie Wypowiedzenia tych słów jako oznajmienie jest możliwe tylko u Tego, kto zna historię zbawienia i „wie”, kto ją prowadzi. Wie, że nie prowadzą jej ludzie, chociaż oni działają i każdy z nas działa (przyjaciel i wróg). Prowadzi ją jedynie Pan historii, który naszą ludzką historię, czyni historią zbawienia.

Tylko w świetle tej ewangelijnej Prawdy, możemy właściwie kształtować wszelkie relacje między ludzkie. Każdy z nas ze wszystkimi: bliższymi i dalszymi. Niezależnie od tego, jak ich my sami z siebie odbieramy.

Możemy tylko wołać: Panie przymnóż nam wiary. Właściwej i pełnej wiary (zob. Łk 17,5).

Bp ZbK

Przesłanie dzisiejszej Liturgii Słowa koncentruje się na ukazaniu przeciwstawienia między dwoma postawami. Różnią się one swoim odniesienie do Boga i odniesieniem człowieka do samego siebie.

Zestawienie

Prorok Jeremiasz formułuje to przedstawienie bezpośrednio w rozbudowanym zestawieniu:

Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku
i który w ciele upatruje swą siłę,
a od Pana odwraca swe serce.
(…).

Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu,
i Pan jest jego nadzieją
.

W tym zestawieniu w jednym I drugim przypadku (przeklęty i błogosławiony) w pierwszym członie określenie odniesienie do Boga i do człowieka jest wyrażone w języku hebrajskim tym samym czasownikiem. Jest to czasownik batah, przełożony tutaj na język polski w jednym przypadku jako „pokładanie nadziei w człowieku” a w drugim jako „pokładanie ufności w Panu”.

Czasownik hebrajski wyraża jeden z podstawowych aspektów wiary (obok aman), jakim jest oparcie się na kimś, zaufanie komuś, poczucie bezpieczeństwa itd. Warto jeszcze zwrócić uwagę, że w dalszym sformułowaniu, które polskim przekładzie brzmi: „Pan jest jego nadzieją”, też występuje rdzeń batah, chociaż w formie rzeczownikowej, który można tłumaczyć jako nadzieja, ale także gwarancja, zaufanie, pewność.  A więc: Pan jest jego oparciem, gwarancją życia.

Koncepcja życia

To podstawowe określenie jest wyraża w zasadzie wszystko, co stanowi o koncepcji życia człowieka. Albo ma on egzystencjalne odniesienie do Boga jako jedynego oparcia i gwarancji swego życia, albo od Niego się odwraca i próbuje żyć według własnej koncepcji i własnych możliwości. W zasadzie jest to nawiązanie do sytuacji w raju, do drzewa wiadomości dobrego i złego.

Słyszymy też dzisiaj błogosławieństwa i biada w wersji św. Łukasza. To Łukaszowe zestawienie zdaje się bardzie radykalne niż w wersji św. Mateusza. A to ze względu m.in. na bardziej bezpośredni sposób ich sformułowania w drugiej osobie (wy).

Jezus wypowiada te błogosławieństwa i te biada po „podniesieniu oczu na uczniów”. To jest sygnał, że aczkolwiek słowa Jezusa są skierowane do wszystkich, ich treść będą w stanie przyjąć ci, którzy stają w „zasięgu” Jezusa (u Mt jest mowa o przystąpieniu do Jezusa Jego uczniów – Mt 5,2).

Możemy stawić pytanie, jaki jest sens owego sprecyzowania, które wyraża pewną specjalną relację do Jezusa – bycie uczniem.

Tajemnica Paschalna

Tylko uczniowie, a więc ci, którzy pokładają nadzieję w Panu, mogą wejść w treści zawarte w błogosławieństwach i w biada. Chodzi właśnie o wyżej wspomniane oparcie się (batah) na Jezusie jako Mesjaszu ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Zgoda na to, aby w życiu nie mieć innej koncepcji i innej gwarancji życia, jak tylko ta, która wynika (pochodzi) od Mistrza – Jezusa.

Bowiem tylko ten, kto patrzy na swoje życie w świetle i mocy zmartwychwstania Jezusa, jest w stanie wejść w to, co jest treścią błogosławieństw i biada.

Tylko wiara, to znaczy oparcie się na Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym Panu pozwala przyjąć jakikolwiek brak, krzywdę i wszelkiego rodzaju upokorzenia, odrzucenie, zniesławienie itd. Kto natomiast odwraca się od tego Pana, ten będzie szukał realizacji swego życia w bogactwie, sukcesie, wszelkiego typu płytkich radościach i tylko ludzkiej akceptacji. W końcu jednak nawet wszystko, co zgromadzi i co osiągnie, nie będzie w stanie być uczynić pełnym i ostatecznie szczęśliwym całej jego egzystencji. Dlatego ostrzeżenie: biada.

Gdy słuchamy błogosławieństw czy biada, patrzmy nie tyle na nasze siły i zdolności czy na naszą poprawność, lecz na to czy mamy w sobie chociaż coś z prawdziwego egzystencjalnego oparcia się na Tajemnicy Paschalnej Jezusa. Czy jesteśmy uczniami Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana.

Bp ZbK

Święty – qadoš (5. Ndz C – 220206)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Prorok Izajasz dzieli się swoim doświadczeniem – wizją, podczas której dokonuje się jego powołanie. Wtedy to miał poczucie bliskości i odrębności Boga, który powoływał go jako człowieka świadomego swojej małości i grzeszności na świadka wielkości i świętości Boga.

Podczas tej wizji Izajasz widział aniołów i słyszał, jak

I wołał jeden do drugiego:

«Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów.

Cała ziemia pełna jest Jego chwały»

Nasze wyobrażenia o świętości są bardzo różne i często przykrajane niejako wg na naszej miary i naszych potrzeb. W Biblii ten termin – jako rdzeń słowny- występuje w różnych formach ponad 800 razy. Przybiera też naturalnie różne odcienie znaczeniowe zależnie od kontekstu i tego, do kogo się odnosi i w czyich ustach się pojawia.

Główny rys

Nie jest możliwe przedstawienie tutaj wieloaspektowości treści zawieranych pod terminem „qadoš”. Możemy wskazać, że takim głównym rysem charakterystycznym jest inność, odmienność i pewien kontrast z tym, co zazwyczaj bywa uważane za normalne, powszechnie przyjmowane, należące do logiki i prawideł świata stworzonego, z którym mamy do czynienia na co dzień.

Ten rys rozważanego pojęcia ukazuje się najbardziej radykalnie w odniesieniu do Boga. Mamy takie oto wypowiedzi:

Bogiem jestem, nie człowiekiem;
pośrodku ciebie jestem Ja – Święty
(Oz 11,9).

Oraz u proroka Izajasza przytoczone słowa samego Boga, który przedstawia się jako Święty Izraela i mówi:

Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami
(Iz 55,5.8).

Odmienność, jaka jest wyrażana przez te określenia, nie jest jednak wykluczająca. Nie jest ono po to tylko, aby oddzielać, lecz aby nawiązywać relacje. Wskazuje na odmienność, lecz jednocześnie jest dla tego, w stosunku o czego jest odmienna. Widać to bardzo jasno w dalszej części wypowiedzi Ozeasza: nie jestem, by zatracać. Jestem po to, by poszli za mną.

Zaproszenie – wezwanie

Ten święty i tak różny od człowieka Bóg objawia się takim, a jednocześnie staje się nie tylko podobny, ale wprost tożsamy z człowiekiem – staje się człowiekiem. Z jednej strony wielokrotnie i na różne sposoby wzywał, by człowiek wchodził w tę prawdę świętości Boga.

Bądźcie więc świętymi,
bo Ja jestem święty!
(Kpł 11,45; zob. 19,2 itd; por. 1P 116).

Co więcej otworzył przed człowiekiem drogę wybrania i obietnicy, że to On sam będzie spełniał to, do czego zaprasza. Czyni to wobec wybranych, ale po to, aby objawić to wszystkim:

Wy będziecie Mi królestwem kapłanów
i ludem świętym
(Wj 19,6; Pwt 26,19; 28,9).

Te wszystkie obietnice uzyskały swój cel i ukoronowanie we Wcieleniu i w Paschalnym wydarzeniu Jezusa Chrystusa. To właśnie w tym wydarzeniu i przez to wydarzenie objawiła się i objawia świętość Boga.

Pascha – Zmartwychwstanie – świętość

Nasze „normalne” życie jest zorientowane na życie, na to nasze życie i wszystko niejako na nim się koncentruje. To jest nasza doczesność. Mamy co prawda mniej lub bardziej uświadomione pragnienie jakiegoś dłuższego a nawet innego życia. Nie przychodzi nam jednak łatwo na myśl, że potrzebny jest koniec, potrzebna jest śmierć. Potrzebne jest nasze umieranie.

Słyszymy czytane dzisiaj słowa krygmatu:

Chrystus umarł –
zgodnie z Pismem – za nasze grzechy,
został pogrzebany,
zmartwychwstał trzeciego dnia,
zgodnie z Pismem.

Świętość Boga, a więc ta jego „odmienność” (wyrażająca się w dobrowolnie przyjętej śmierci i okazaniu mocy zmartwychwstania) wskazuje nam, co więcej, stawia przed nami drogę „odmienności” od schematów myślowych tego świata. Potrzebne jest nam wejście w logikę inną niż świata, w logikę świętości. Apostoł Paweł tak to formułuje w Liście do Rzymian:

Abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą,
świętą, Bogu przyjemną,
jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej.

Nie bierzcie więc wzoru z tego świata,
lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu,
abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża
(Rz 12,1-2).

Wiara w Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana i płynący zeń sposób kształtowania życia prowadzą człowieka do udziału w świętości Boga.

Bp ZbK


css.php