Mądrość z góry (25. Ndz B – 210919)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W dzisiejszym czytaniu z Listu św. Jakuba zostaje przedstawiona „Mądrość zstępująca z góry”. We wcześniejszym kontekście jest ona przeciwstawiona wspominanej mądrości ziemskiej, zmysłowej szatańskiej (3,15).

Apostoł Jakub przedstawia te dwa „typy” mądrości patrząc na skutek jednej i drugiej w życiu człowieka. Mądrość ziemska prowadzi do wszelkiego rodzaju żądz, napięć i wojen. Mądrość zstępujące z nieba prowadzi do czystego spojrzenia na życie, do sprawiedliwości i pokoju, a więc do prawdziwego dobra wszystkich.

Takie są owoce mądrości zstępującej z góry. To nas cieszy i to jest wielkim dobrem człowieka i ubogaceniem wspólnoty, w której przychodzi mu żyć. Postawmy wobec tego pytanie:

Jak dojrzewa w człowieku „Mądrość zstępująca z góry”?

W szukaniu odpowiedzi na to pytanie przywołuję proklamowaną dzisiaj Ewangelię wraz z tą. Który była czytana ubiegłej niedzieli. Było to wyznanie Piotra pod Cezareą Filipową, w którym nazywa i uznaje Jezusa jako Mesjasza. Zaraz ma miejsce druga odsłona, w której – wobec zapowiedzi Jezusa, że Syn Człowieczy wiele musi wycierpieć, że będzie odrzucony … że zostanie zabity … – Piotr próbuje odwieść Jezusa od tej drogi. Pamiętamy, jak zdecydowanie zareagował Jezus: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku.

W Ewangelii wg św. Mateusza wyznanie Piotra, że Jezus jest Mesjaszem jest opatrzone wyjaśnieniem Jezusa, że to wyznanie nie pochodziło od samego Piotra (ciało i krew), lecz było darem z nieba, od Boga Ojca.

Możemy więc powiedzieć: Piotr otrzymał swoistą „informację” duchową z nieba, z góry, ale jej wewnętrznie ani nie zrozumiał ani ni przyjął. Nadal myślał po ludzku. Tak też myślał, gdy zapewniał Jezusa, że jest gotów cierpieć dla Jezusa i iść za Nim nawet do więzienia czy na śmierć (zob. Mk 14,27-31 i paral.).

Dopiero zaparcie się Jezusa przez Piotra na dziedzińcu arcykapłana otworzyło Piotrowi oczy na cały jego system myślowy. Możemy powiedzieć na jego mądrość. Zrozumiał, że potrzebuje całkowitej zmiany swego myślenia o sobie. Wtedy to zaczęła w nim zamieszkiwać mądrość Boża. To ona potem uzdalniała go do wyznania nad jeziorem Tyberiadzkim, kiedy na pytania Jezusa odpowiadał coraz to bardziej pokornie: Ty wiesz, Panie. Ty wszystko wiesz.

Co to oznacza dla nas

Mądrość zstępująca na człowieka z góry, czyli mądrość Boża, to nie tylko jakaś forma natchnienia, którym człowiek mógłby się zadowolić. Chociaż to natchnienie jest konieczne.

Ta mądrość zstępująca z góry staje się w człowieku, kiedy przeżywa swoje nawrócenie. Kiedy spotykają się w nim, w konkretach jego życia, owo Boże natchnienie i kres ludzkiej (własnej, utylitarnej) mądrości.

Wtedy człowiek może uznać kres (skończoność i ograniczoność) swojej mądrości i właściwie przeżywać swoje różnego rodzaju „upadki”. To w czasie tych trudnych i demaskujących człowieka wydarzeń i okoliczności człowiek ma szansę uznać swój błąd. Odnosząc się do Słowa Jezusa zagłębiać się w Prawdę Bożą. Nie próbuje się wykręcać, tłumaczy i usprawiedliwiać na swój sposób, lecz przyjmuje prawdę o sobie powierza się działaniu i prowadzeniu Boga.

Mądrość zstępująca z góry na człowieka musi go dotknąć w słabych punktach jego życia (jego życiowej własnej filozofii przykrojonej według własnego interesu). Tylko wtedy może prawdziwie „zagnieździć się” (uczynić sobie mieszkanie) w sercu (wnętrzu) człowieka i przynosić właściwy owoc, o którym pisze św. Jakub w swoim liście.

Bp ZbK

Na pytanie Jezusa, postawione uczniom pod Cezareą Filipową, o to, za kogo Go ludzie uważają, padły różne odpowiedzi.

Za Jana Chrzciciela,
inni za Eliasza,
jeszcze inni za jednego z proroków.

Takie były opinie ludzi. W ówczesnym świecie wspólnoty Izraela były różne oczekiwania i różne inicjatywy. Sytuacja narodu pod względem politycznym, społecznym, a zwłaszcza religijnym, była trudna ze względu na okupację rzymską. Także z powodu różnego rodzaju „ruchów” oddolnych, które chciały osiągnąć coś więcej nie tylko na polu politycznym, ale także duchowym.

Było z jednej strony wiele wszelkiego rodzaju aspiracji i oczekiwań a z drugiej pewna „struktura” ograniczająca, która przejawiała się w dominacji rzymskiej i uległości a nawet kolaboracji części arystokracji (saduceusze). Dalej w „skostniałych” pojęciach i formach religijności, jakie wiązały się – przynajmniej w jakiejś mierze – z faryzeizmem. Przykładowo: Wspólnota w Qumran była swoistym protestem wobec kultu świątynnego. Można przywoływać wiele takich aspektów ówczesnego życia, które były swoistym tyglem nabrzmiałych niepokojów i oczekiwań Był to więc teren i czas, w którym wielu wyczekiwało nowości, lepszej perspektywy życia i przestrzeni dla właściwej duchowości.

Przyszedł Jezus

Przyjście Jezusa na ten świat jako Wcielonego Słowa Bożego dało jedną i to bardzo konkretną odpowiedź na wszystkie ludzkie oczekiwania. Prawdą jest jednak, że to była (i nadal jest) odpowiedź i propozycja rozwiązania, albo inaczej ujmując: dania odpowiedzi na wszystkie pytania czy aspiracje ludzi do „ulepszenia” swego życia, która nie mieści się w żadnej ze wszystkich kategorii ludzkich oczekiwań.

Nad Jego misją dominuje stwierdzenie wyrażone przez św. Jana w Prologu jego Ewangelii. Jan mówi o tym Wcielonym Słowie:

Przyszło do swoich własności,
a swoi Go nie przyjęli.

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego
(J 1,11n).

Brak zrozumienia mesjańskiej misji Jezusa i w konsekwencji Jego odrzucenie ze strony tych, do których przyszedł i którzy na różne sposoby oczekiwali – każdy swojego – Mesjasza, jest niejako wpisany w charakter Jego misji. Zanim zostanie przyjęty, „musi zostać odrzucony”.

Piotr

W proklamowanej dzisiaj Ewangelii wg św. Marka jest to bardzo znamiennie uwypuklone. Na to samo pytanie Jezusa skierowane do uczniów o

Odpowiedział Mu Piotr:
«Ty jesteś Mesjasz».

Tak. To wielka prawda wyznana przez Piotra. Ale czy zrozumiana, czy przyjęta? To pokazuje następny krok opowiadania, w którym jest przedstawione, jak Jezus ukazuje swoją mesjańską misję: pójście do Jerozolimy i przeżycie oficjalnego odrzucenia oraz śmierci i zmartwychwstania. Wtedy Piotr upomina Go z zamiarem – jak możemy się domyślać – odciągnięcia Jezusa od tej misji i skłonienia Go do innego rodzaju „mesjaństwa”.

Reakcja Jezusa jest jednoznaczna:

Zejdź Mi z oczu, szatanie,
bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku.

Możemy w sposób lapidarny powiedzieć: ta scena (ta wymian zdań) ukazuje. Jak każdy z nich: Piotr i Jezus „trafili” w swoją dziesiątkę. Zdefiniowali się całkowicie w swoich poglądach i w rozumieniu mesjańskiej misji. Jednak każdy inaczej.

Piotr oczekiwał i wyznawał Mesjasza pojętego na swój ludzki sposób, stosownie do oczekiwań i aspiracji jego i jemu podobnych. Jezus natomiast wiedział, po co przyszedł i co jest potrzebne człowiekowi dla zbawienia.

Jest to też światło dla nas

Pytanie skierowane wówczas do uczniów dotyczy także każdego z nas, którzy przyznajemy się do Jezusa i chcemy przynależeć do wspólnoty z Nim. Chcemy wyznawać Go jako Mesjasza i chcemy za nim kroczyć – jak to Jezus  dalej precyzuje w końcowej części dzisiejszej Ewangelii.

Odpowiedzi na to Jezusowe pytanie „musimy” dawać stale, codziennie i w każdych okolicznościach. To pytanie Jezusa przybiera wiele określonych wyrazów:

  • Jakim Mesjaszem jest dla mnie Jezus konkretnych sytuacjach.
  • Czego od Niego się spodziewam i czego oczekuję.
  • Ma On być dla mnie tym, który niejako potwierdza moje plany i aspiracje, czy też tym, któremu pozwalam prowadzić się w różne „nieznane” obszary mojego życia, nad którymi nie mam władzy, a które w jakiś sposób prowadzą do tej samej Jerozolimy, do której On się udał.

Od odpowiedzi na te i podobne pytania zależy prawda i rzeczywistość, czy jestem tylko formalnie z Jezusem i normalnym członkiem Jego Ciała, czy też jestem gotów wchodzić w głąb tajemnicy. Ostatecznie dotyczy to takiej tajemnicy i takich rzeczywistości, w których szatan nie ma nic do powiedzenia.

W przeciwnym razie mogę ulegać podpowiedziom i sugestiom szatańskim, które przyjmują wiele różnych propozycji nie wykluczając swoistej (pozornej) dobroci, poprawności a nawet pobożności. Piotrowi przecież bardzo zależało na Jezusie i chciał mu na swój sposób oddać cześć i okazać życzliwość

Potrzebujemy refleksji nad tym, co to znaczy, że Jezus z Nazaretu jest Mesjaszem i wzywa nas do kroczenia Jego drogą.

Bp ZbK

W 23 Niedzielę roku B otrzymujemy słowo Proroka Izajasza, które wzywa do nowego spojrzenia na to, co się w nas dzieje w związku z tym, czego doświadczamy w okolicznościach, w których żyjemy.

Powiedzcie małodusznym:
«Odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg, oto – pomsta;
przychodzi Boża odpłata;
On sam przychodzi, by zbawić was».

Zatrzymać się nad tym tekstem Izajasza. Rozumienie tego słowa zależy w pewnej mierze o treści, jakie są zawarte w określeniu „małoduszni”. W języku polskim jest to  przymiotnik. W języku hebrajskim jest to imiesłów od czasownika hebr. mahar. W języku greckim Septuaginty mamy przymiotnik „oligopistoi”, co zazwyczaj bywa przekładane bezpośrednio jako „małoduszni”. Gdy jednak spojrzymy na różne przekłady współczesne, zobaczymy, że mamy także odmienne przekłady tego wyrażenia.

Czasownik hebrajski

Podstawowe znaczenie czasownika hebrajskiego to: spieszyć się, czynić coś w pośpiechu. Oprócz tego ten czasownik wyraża też niuans bycia zdolnym czy sprytnym – naturalnie swoimi siłami. Przybiera jednak też inne aspekty znaczeniowe stosownie do formy, w jakiej jest użyty. Nadmieniam, że język hebrajski ma inną koncepcją czasownika, niż znane nam formy z kręgu filologii grecko łacińskiej.

My mamy stronę czynną zwrotną i bierną. W języku hebrajskim tych stron jest więcej i stąd jest bogatszy wachlarz znaczeniowy danego czasownika. Niektóre po części odpowiadają znanemu nam schematowi. Są jednak również i inne w niektórych przypadkach czasownik zmienia dość znaczenie swój zakres i odcień znaczeniowy.

W przypadku tekstu Iz 35,4 w przekładzie polskim (i wielu innych) jest mowa o małodusznych. Jest możliwe jednak pogłębienie czy pewne poszerzenie rozumienia tego terminu, z jakim zazwyczaj się spotykamy i w konsekwencji interpretujemy cały ten tekst w zbyt jednostronny sposób.

W formie, w jakiej jest użyty czasownik mahar, wskazuje na pośpiech i poruszenie, jakie odnoszą się do samego człowieka (chodzi bowiem o aspekt zwrotny). Jest to więc obraz wewnętrznego poruszenia, które powoduje to, że człowiek działa – jak możemy to potocznie sformułować – „nerwowo”. Działa z niepokojem wobec czegoś lub kogoś. Kontekst wskazuje na to, że chodzi o lęk, bo takie jest zalecenie: «Odwagi! Nie bójcie się!».

Z dalszego kontekstu wynika, że ta zachęta do odwagi i wyjścia z postawy lęku nie jest skierowana (głównie) z powodu niebezpieczeństwa zewnętrznego, lecz wewnętrznej sytuacji człowieka, który w sposób nerwowy i „na szybko” chciałby pokonać to, co mu zagraża. Słowo Proroka uspokaja, że wobec tego, co człowiekowi zagraża, właściwie zareaguje sam Bóg. U Niego jest pomsta. Z Nim przychodzi odpłata. On sam przychodzi, by zbawić.

Wobec tego niepotrzebny jest wewnętrzny niepokój bądź zamęt człowieka. To właśnie w tym tkwi grożące mu niebezpieczeństwo, że szuka sam na własną rękę rozwiązania i wpada w jakąś panikę. Chce opanować sytuację, a okazuje się, że sobie nie radzi i stąd jest owa panika.

Niektóre przekłady współczesne

Warto przywołać niektóre inne przekłady tego wiersza, a konkretnie tego czasownika w rozważanym tekście. Spotykamy więc takie sformułowania, w których owi ludzie, do których jest skierowane słowo są określeni jako lękliwego serca, lub zatrwożonego serca (Biblia Gdańska), albo też pogubionego czy zrozpaczonego serca. To znaczy chodzi o pogubienie się w sobie samym.

Najbardziej wymownym wydaje się przekład francuski, jaki znajdujemy w TOB (przekład ekumeniczny). Jest tam użyty czasownik affoler w stronie zwrotnej, co na język polski możemy przełożyć jako zdezorientowany, wyprowadzony z równowagi, wpadający w panikę a nawet doprowadzony do szału.

A więc chodzi o tych, którzy stracili właściwy kierunek życiowy i się pogubili. Ten czasownik jest używany w idiomie zwariowany kompas wyrażającym sytuację, gdy w pewnych okolicznościach jest zaburzone pole magnetyczne i wskazówka kompasu nie może uzyskać spokojnej pozycji wskazującej kierunek bieguna północnego.

Na czy polega owa dezorientacja?

Wskazanie na to, o co chodzi w zaradzeniu tej dezorientacji, mamy w dalszej części tekstu.

Oto wasz Bóg, oto – pomsta;
przychodzi Boża odpłata;
On sam przychodzi, by zbawić was .

To prawda, że w różnych okolicznościach życia zagrażają nam różne niebezpieczeństwa. Tak po prostu bywa. Prorok w imieniu Boga chce na pomóc w tym, byśmy nie patrzyli tak bardzo na niebezpieczeństwa, lecz raczej utrzymali z Bogiem jak najbardziej ścisłą relację i orientację, jaką od Niego otrzymujemy.

Nie rozwiążą się różne grożące nam niebezpieczeństwa i zagrożenia przez nasze frenetyczne działanie. Potrzebne jest przede wszystkim i najpierw zorientowanie naszego „kompasu życiowego” na samego Boga. Jeśli taka będzie nasza wewnętrzna postawa i taki pokój, to wszystko nabierze innego wymiaru i pozwoli nam inaczej odnaleźć się nawet w różnych trudnych okolicznościach.

Właściwe rozwiązanie przyjdzie, jeśli uwierzymy w działania Pana, które dokonuje się pośród różnych trudności i braków nawet takich, jakie w żaden sposób nie mogą być pokonane żadnymi siłami. Dzięki interwencji Pana i naszej posłusznej „odwadze” wchodzenia w trudności i przeciwności, dokona się to, co dalej Prorok obwieszcza:

Wtedy przejrzą oczy niewidomych
i uszy głuchych się otworzą.

Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń
i język niemych wesoło krzyknie.
Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie;
spieczona ziemia zmieni się w pojezierze,
spragniony kraj w krynice wód.

Obyśmy potrafili zachować spokój i przyjmować Boży pokój płynący z łaskawej mocy Bożego działania

Bp ZbK


css.php