Oto czas Bożego Narodzenia. Siądziemy przy stołach wigilijnych – w różnych warunkach i okolicznościach. Będzie też zapewne tak, że niektórzy będą pozbawieni nawet tego, co jest potrzebne od zewnętrznej i logistycznej strony. Obejmujemy ich choćby zdalną życzliwością. Mamy nadzieję, że przy współudziale wielu, będzie niewielu pozostawionych w opuszczeniu. Zabrzmią kolędy. Wzniosą się nasze myśli i serca ku temu wielkiemu wydarzeniu, które tak dobitnie przedstawia kolęda:

Bóg się rodzi, moc truchleje
Pan niebiosów obnażony
Ogień krzepnie, blask ciemnieje
ma granice Nieskończony

Wzgardzony, okryty Chwałą
śmiertelny Król nad wiekami
A Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.

(F. Karpiński, XVIII w.)

Ta polska kolęda będzie rozbrzmiewać w naszych Kościołach, w naszych Domach w różnych Wspólnotach i w bardzo wielu Sercach wielu Polaków. Charakteryzuje ona w sposób bardzo wymowny wydarzenie Wielenia i Narodzenia Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wzbudza też szlachetne odczucia patriotyczne – szczególnie ostatnia zwrotka:

Podnieś rękę Boże Dziecię,
Błogosław Ojczyznę miłą…

Uniżenie, który wywyższa poniżonych

Myślą przewodnią jest uniżenie się Boga i Jego wejście w naszą ludzką egzystencjalną kruchość. Wszechmocny Bóg staje się słabym człowiekiem, dziecięciem zdanym na dobroć i opiekę najbliższych, ludzi. To On, Wszechmocny wchodzi w niemoc i ograniczenie. Dokonuje tego, by nam ludziom nieść nadzieję, że ta ludzka dola nie jest przez Boga zapomniana ani odrzucona i przeklęta. Obwieszcza przez swoje przyjście, że wszelki stan ograniczenia może zostać pokonany przez moc Ducha, która pozwoli przeżywać w tej ludzkiej kruchości obecność Wszechmocnego Boga.

To dzięki tej obecności przychodzącego do nas Boga możemy inaczej spojrzeć na nasze doświadczania kruchości. W szczególności na to wszystko, co niejednokrotnie człowiek podejmuje w błędny i fałszywy sposób, by tę kruchość omijać i próbować żyć tak, jakby był samowystarczalnym panem wszystkiego. Takie podejście prowadzi do wszelkiego rodzaju zgubnych postaw i działań w życiu każdej wspólnoty – począwszy na rodzinie przez różne typy wspólnot i zgromadzeń aż po całą wspólnotę ludzką. Czytaj więcej…

Słyszymy w tę czwartą Niedzielę Adwentu roku B proklamację mesjańskiego proroctwa. Dociera ono do nas przez usta proroka Natana. Są to słowa skierowane do króla Dawida. Dawid w decyzji, jaką zamierzał podjąć w sprawie budowy świątyni, podchodził w normalny religijny sposób.

Dawid tak myślał i tak zamierzał działać zdając sobie sprawę z tego, że znak obecności Bożej, jaką była Arka Boża, był umieszczona w namiocie, a nie w odpowiedniej świątyni. Prorok Natan w pierwszej chwili potwierdził tę postawę i te zamiary Dawida.

Objawienie planu Boga

Jednakże prorok otrzymał objawienie pouczające, że sprawy mają mieć inny bieg. Pada najpierw retoryczne pytanie, a potem jest ukazana droga realizacji – już nie przez Dawida, ale w zupełnie inny sposób:

Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie?

Tobie też Pan zapowiedział,
że sam Pan dom ci zbuduje.

Gdy jest mowa tutaj o domu (hbr. bajt) nie chodzi tylko o taki dom, jakim był dom cedrowy króla Dawida, lecz o dom jako ród, pokolenie a ostatecznie miejsce spotkania. Tego przedziwnego spotkani i zażyłości, jaka ma stać się możliwa i realne obecna wśród ludzi.

Czym jest ten „dom”

Istota tego, czym jest ten zapowiedziany „dom” zostaje wyrażone i określone w dalszych słowach Boga, skierowanych przez proroka Natana do króla Dawida z wskazaniem na potomka Dawida:

Ja będę mu ojcem,
a on będzie Mi synem
.

Chodzi więc o „zbudowanie” takiego domu, który będzie miejscem „rodzinnej” zażyłości (relacja: ojciec syn). Realizacja tego w pełni (czyli ostatecznie na obraz Boga)  nie leży w mocy i gestii człowieka. To tylko Bóg z własnej inicjatywy i na właściwy sobie sposób może tego dokonać. Czytaj więcej…

Trzecie Niedziela Adwentu jest zwana Niedzielą Gaudete. Pochodzi to od pierwszego słowa antyfony na wejście z liturgii Eucharystii. Z kolei ta antyfona to tekst z Listu do Filipian 4,4.

W roku B w tym kluczu widzimy fragment pierwszego czytania z Księgi Proroka Izajasza:

Ogromnie się weselę w Panu,
dusza moja raduje się w Bogu moim,
bo mnie przyodział w szaty zbawienia,
okrył mnie płaszczem sprawiedliwości,
jak oblubieńca, który wkłada zawój,
jak oblubienicę strojną w swe klejnoty
(Iz 61,10)

Jest to radość w Panu Bogu. Radość z powodu działania Pana Boga na rzecz swojego ludu i swoich wybrańców. Ostatecznie zaś spełniło się to w Jezusie Chrystusie i jest przeżywane oraz przekazywane w Kościele – w wierzących członkach Kościoła.

Specyfika radości mesjańskiej

Izajaszowy tekst to niejako programowy tekst mesjański. Słyszymy podczas liturgii te same słowa, które Jezus odniósł do siebie na początku swojej mesjańskiej misji:

Duch Pana Boga nade mną,
bo Pan mnie namaścił.
Posłał mnie,
abym głosił dobrą nowinę ubogim … (61,1-2)

Te słowa są wypowiadane w kontekście potrzeby przemiany ludzkiej egzystencji i wprowadzenia w nowe relacje. To wszystko, co jest zniszczeniem i ruiną – materialną i egzystencjalną czy duchową – zostanie odbudowane i ożywione mocą Bożego Ducha. Dokona się to właśnie przez Pomazańca – Mesjasza.

Sposób, w jaki się to dokona jest bardzo specyficzny. Nie jest to naprawianie czegoś jakby z zewnątrz. Mesjasz jako Pomazaniec poddany Duchowi Bożemu, dokona tego w sobie i przekaże tę tajemnicę swoim uczniom, wszystkim wierzącym w Niego.

Mesjasz wszedł w ludzką kruchość

Wcielenie Słowa Bożego to wejście Boga w historię ludzkości właśnie w tym, co było (i jest) najbardziej trudne i nie do „opanowania” przez samego człowieka. A było to (i jest) skutkiem grzechu pierworodnego. Człowiek został wprowadzony (dał się wprowadzić) przez kusiciela w fałszywą koncepcję życia. Polega ona na tam, że człowiek chce żyć. Chce żyć po swojemu. Chce żyć w jakiejś mierze niezależnie od Boga.

Jezus jako Wcielone Słowo – Mesjasz wszedł w kruchość i śmiertelność ludzkiej egzystencji. Nie uchronił przed tą śmiertelnością ani siebie ani nie wskazał innym drogi obejścia tej kruchości i śmiertelności, lecz wszedł w całą egzystencjalną rzeczywistość ludzką do końca, do jej krańcowej sytuacji, jaką było Jego wołanie na krzyżu: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił … (Ps 22). Czytaj więcej…


css.php