W 25. Niedzielę roku A w Liturgii Słowa słyszymy o zestawieniach, porównaniach i różnych miarach czy wielkościach w dokonywaniu oceny tego, z czym mamy na co dzień do czynienia.

Słyszymy najpierw słowa proroka Izajasza, że Bóg jest hojny w przebaczaniu i to jeszcze zostaje odniesione – jako domniemane – do ludzkiego sposobu oceny. Prorok Izajasz tak oto przytacza Słowo Pana Boga:

Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan.

Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje – nad waszymi drogami
i myśli moje – nad myślami waszymi.

Mamy więc do czynienia jakby z dwoma odrębnymi systemami. Co jest uznane i ważne w jednym systemie, nie ma swego bezpośredniego odpowiednika w drugim. Ale czy są one całkowicie incompatibilne?

Jezus w drodze do Jerozolimy poucza uczniów

Fragment Ewangelii Mt, który proklamujemy tej niedzieli jest częścią, która następuje po tzw. mowie o wspólnocie kościelnej (Mt 18,1 – 19,1). Wydarzenia, jakie po niej następują i słowa, jakimi Jezus poucza uczniów, mają na celu przybliżyć treści i prawdy, jakimi Jezus określał życie i ducha we wspólnocie kościelnej, która żyje bliskością Królestwa Bożego.

Poruszane są w tej części ewangelii wg św. Mateusza (19,2 – 23,39) różne wątki i zachodzą różne wydarzenia. Dzieje się to wszystko w drodze do Jerozolimy, gdzie Jezus wygłosi swoją ostatnią mowę (tzw. eschatologiczną) i gdzie dokona się Jego Męka. Śmierć i Zmartwychwstanie.

W czasie tej drogi do Jerozolimy Jezus poucza uczniów ukazując im m.in. to, czym się charakteryzuje i czym będzie się odznaczać i wyróżniać ich wspólnota jako tych, którzy uwierzyli w Niego i przyjmą Jego sposób myślenia i wartościowania oraz będą Go naśladować. Mówił też im o tym, co Go czeka w Jerozolimie i co ich czeka jako Jego uczniów. Między innymi będzie to wszystko wiązało się z zupełnie innym spojrzeniem na życie.

W to wszystko wpisuje się czytana w tę niedzielę przypowieść.

Przypowieść o najemnika z różnych pór dnia

Jaka jest osnowa tej przypowieści. Zestawienie ludzkiej kalkulacji z inną, która nie pochodzi od człowieka, lecz objawia miarę Boga, która zaskakuje człowieka. Wzbudza w nim zdziwienie a nawet powoduje szemranie.

Robotnicy winnicy zostali zaproszeni o różnych porach dnia i w różnym wymiarze trudu pracowali w winnicy.

Gdy nadszedł wieczór,
rzekł właściciel winnicy do swego rządcy:

„Zwołaj robotników i wypłać im należność,
począwszy od ostatnich aż do pierwszych”.

Słusznie więc ci, którzy pracowali cały dzień, myśleli, że więcej dostaną niż ci, którzy zostali zatrudnieni w ostatnie godzinie dnia. Lecz i oni otrzymali tak jak tamci po denarze. Nie dziwi więc, że szemrali przeciw gospodarzowi, gdyż poczuli się potraktowani niesprawiedliwie.

Jeśli stosujemy ludzką miarę, musimy uznać, że mieli rację. Trzeba by stanąć po ich stronie i protestować razem z nimi oraz domaga się należnej sprawiedliwości. Tak jest urządzony świat i taki jest wymiar ludzkiej sprawiedliwości. Tego nie możemy negować. Jednak nie możemy tego absolutyzować i uważać z jedynie możliwą miarę.

Uzasadnienie ze strony gospodarza winnicy

Trzy grupy o zatrudnieniu od naszej godziny 6 rano przez dziewiątą, dwunastą, piętnastą aż do ostatnich zatrudnionych o 17.

  • Z pierwszymi umówił się o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
  • Robotnikom z trzech kolejnych grup obiecał, co będzie słuszne.
  • Z ostatnimi nie umawiał się ani nie proponował im żadnej zapłaty, lecz – wobec ich bezczynności, gdyż nikt ich nie najął – polecił im pójść do jego winnicy.

Spoglądając na to zestawienie kolejnych zangażowań do pracy w winnicy możemy powiedzieć, że jest pewien ciąg (sekwencję): od umowy o zapłatę za pracę, przez obietnicę otrzymania tego, co zostanie określone jako słuszne do „posłusznego” pójścia do winnicy z sytuacji bezczynności, w jakiej cały dzień z konieczności trwali i z której zostali wybawieni.

Dobra miara gospodarza winnicy

Gdy kolejno wszyscy otrzymywali po denarze, zatrudnieni jako pierwsi szemrali przeciwko gospodarzowi, że zostali zrównani z ostatnim. On jednak miał swoją miarą. Była to miara jego władzy nad wszystkim i jego dobroci.

Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy;
czyż nie o denara umówiłeś się ze mną?

Weź, co twoje, i odejdź.

Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie.
Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?
Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?

Miara dobroci, jaką stosuje gospodarz winnicy zmierza do tego, by obdarować i obdarowanych uczynić zdolnymi do uznania dobra w innych i dla innych. Ostatecznie do składania siebie w darze.

Obdarowany łaską poznania Chrystusa św. Paweł wypowiada bardzo znamienne słowa, które wyrażają jego zaangażowanie w pracy w winnicy Pana:

Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele:
czy to przez życie, czy przez śmierć.

Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus,
a umrzeć – to zysk.

Przy takim poznaniu Pana winnicy nie liczy się ani czas pracy w niej, ani trud znoszenia przeciwności ani nic innego, co może kosztować nawet życie.

Jest to jedna miara poznania dobroci i łaski Pana, która uzdalnia do takiej pracy i do takiego zaangażowania, w których nie liczy się żadna zapłata, bo swoistą i całkowitą zapłatą jest możliwość oddawania swego życia w jedności z samym Panem – Jezusem Chrystusem. To wszystko po to, by uchronić od „bezczynnego stania na rynku”. Chronić przed takim pojmowaniem i organizowaniem życia, które jest pozbawione właściwego sensu, które nie realizuje w człowieku  obrazu Pana Boga, a więc nie prowadzi do życia w komunii. Tego „zatrudniającego nas Gospodarza – Jezusa stale słyszymy dzięki Ewangelii, stale poznajemy, wchodzimy w coraz ściślejszy związek z Nim i Jemu składamy całe nasze życie i wszystkie jego trudy, wydarzenia itd.

Bp ZbK


css.php