W 19. Niedzielę roku A Liturgia Słowa koncentruje naszą uwagę na spotkaniu Boga jako Pana wszelkiego żywiołu. Zarówno w wymiarze zewnętrznym, jakim są zjawiska przyrody jak i tym wewnętrznym, czym są emocje i przeżycia człowieka.

Sytuacja Eliasza

Słowo z Pierwszej Księgi Królewskiej wprowadza nas w jeden z ważnych momentów życia proroka Eliasza. Jego spotkanie z Bogiem na górze Horeb. Eliasz po konfrontacji z prorokami Baala, prześladowany przez króla Achaba i jego żonę Izebel, uszedł na pustynię, gdzie podczas przeżywania swego wewnętrznego kryzysu, w którym prosił, by Pan Bóg zabrał jego życie, otrzymał przez Anioła Bożego pokarm i przesłanie, by iść w „długą drogę”. Przymiotnik hebrajski, który tutaj określa drogę, może być rozumiany nie tylko jako „długi” w przestrzeni, ale także jako „bogaty” w doświadczenie. Stąd mamy też przekłady tego wyrażenia, które wskazują na drogę jako tak wielką, że „przerastającą siły Eliasza”. Można więc widzieć w tym wyrażeniu– oprócz zapowiedzi rzeczywiście długiej drogi – zapowiedź szczególnego doświadczenia, jakie czeka Eliasza. Tak się stało na górze Horeb, gdzie Eliasz ukrył się w grocie.

Wtedy Bóg rzekł:
«Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!»

Wezwanie do wyjścia z groty to wezwanie do poznania prawdy o Bogu, który wzywa i o człowieku, który jest wzywany do wyjścia z miejsca, w którym ze względu na różne powody ukrył się.

Pan przechodzi

Wezwanie ma określony cel: stanąć na górze wobec Pana. Człowiek od moment grzechu był (i nadal jest) skazany na dominującą w nim logikę ukrywania się przed pełną prawdą. Tak było już z Adamem i Ewą. Ukryli się ze swoją zniekształconą „prawdą” z powodu lęku przed prawdą, który płynie z jednego źródła światła.

Nawet różne formy ekshibicjonizmu, z jakim spotykamy się nierzadko dzisiaj, trzeba widzieć jako pewien przejaw i sposób „ukrywania” swego prawdziwego wnętrza i ucieczką przed prawdą o sobie. Okazują się też formą narzucania jakiejś własnej nie w pełni dojrzałej i nie w pełni przeżytej formy własnej tożsamości innym – zewnętrznemu światu. Mogą stawać się też narzędziem jakiejś ideologii i prowadzić do niewłaściwej konfrontacji z innymi i różnych agresji.

Człowiekowi potrzebne jest wyjście na zewnątrz i potrzebna jest konfrontacja. Jednak powstaje pytanie: Jaka i z kim? Na jakim polu i gdzie ma się dokonać ta konfrontacja.

Prorok Eliasz otrzymał jasne plecenie: „stanąć wobec Pana”. Tego Pana, który przechodzi, by komunikować siebie człowiekowi. Pan nie był ani w trzęsieniu ziemi, ani w burzy czy wichrze, lecz w szmerze łagodnego powiewu. Eliasz został postawiony wobec pytania: Co ty tu robisz, Eliaszu?

Kiedy Eliasz wyznał swoje przywiązanego przymierza Pańskiego, otrzymał od Boga polecenie wrócenia do okoliczności, od których uciekał i wykonania Pańskich poleceń. Eliasz wracał przepełniony doświadczeniem Boga, który go uzdolnił do „wychodzenia” od siebie i przeżywania w sobie konfrontacji z Bogiem, by być gotowym stawania przed ludźmi i bycia sługą realizacji Bożego planu, pełnienia Bożej wizji relacji międzyludzkich.

Słowo Jezusa skierowane do Piotra

W Ewangelii mamy scenę przedstawiającą Jezusa kroczącego po wodzie, podczas gdy łódź apostołów była miotana falami z powodu przeciwnego wichru. W tej sytuacji jest zrozumiały lęk i obawy apostołów. Jezus mówi: Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się! Piotr – może dla pewnej weryfikacji prosi: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!

I tak rozpoczyna się kolejne wyjście. Nie chodzi tylko o wyjście Piotra z łodzi, by kroczyć po wodzie. Piotrowi została dana okazja, by niejako „wyszedł z siebie”, ze swojego rozumienia relacji z Jezusem. Gdy po pierwszych krokach zaczął tonąć, wyszło z niego jego przekonanie o umiejętności zaufania Panu. Można powiedzieć: przekonanie o tym, że jego sposób zaufania jest dobry, słuszny i okaże się potwierdzający i „zwycięski”. Tymczasem zaczął tonąć. To było potrzebne Piotrowi, by dokonało się w nim przesunięcie ośrodka całego życia z jego koncepcji na oddanie się Jezusowi.

Krzyk Piotra: «Panie, ratuj mnie!» nie jest już krzykiem „warunkowym” (jeśli to Ty), lecz bezwarunkowym, spowodowanym doświadczeniem całkowitego zagrożenia. Ratuj, jakkolwiek to ma się stać i cokolwiek to ma oznaczać.

Piotr został uratowany „od siebie” wyciągnięciem ręki przez Jezusa i uchwyceniem go oraz słowami Jezusa: Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?

Piotr przed wyjściem z łodzi niejako chciał umocnić czy potwierdzić (wypróbować) swoją wiarę w Jezusa i otrzymał doświadczenie, w którym okazało się, że zwątpił i że jest człowiekiem małej wiary. To było prawdziwmy ratunkiem, jakiego doświadczył wobec swego Pana i Mistrza – Jezusa.

W całym doświadczeniu formacyjnym, jakim Jezus kształtował Piotra, było to bardzo istotne doświadczenie, by uczyć Piotra właściwej wiary w odniesieniu do Osoby Jezusa i do całego Bożego planu działania Boga. Piotr musiał „wyjść” z siebie i stanąć w całej prawdzie swojej słabości wobec jedynego Pana.

Doświadczenie apostoła Pawła

Proklamowany dziś fragment Listu św. Pawła do Rzymian ukazuje jeszcze inny wymiar „wychodzenia” człowieka ze swoich planów i swoje sposobu patrzenia na bieg wydarzeń. Trudno tutaj w kilku zdaniach przedstawić tę przedziwną sytuację, który jest tak bardzo znamienna. Czynię to bardzo skrótowo.

Apostoł w części swego Listu bezpośrednio poprzedzającej czytany dzisiaj fragment mówi o nierozerwalnej łączności z Chrystusem, w którym objawiła się miłość Boga i której nic nie zdoła zaburzyć (koniec 8 rozdziału).

I oto ten Paweł, widząc brak jedności z Chrystusem (brak przyjęcia Chrystusa) przez swoich współbraci Żydów, mówi, że sam wolałby być pod klątwą, odłączonym od Chrystusa dla zbawienia braci moich.

Tak mocno jest zanurzony w tej miłości Boga i tak mocno zjednoczony z Chrystusem, że gotów jest być odłączony od Niego, byleby tylko inni (w tym przypadku właśnie ci, którzy nie akceptują Chrystusa) Go przyjęli i byli z Nim zjednoczeni. Jest to wielki paradoks i wielka tajemnicy wiary. Pozostawiam to osobistej medytacji i przemyśleniom.

Jest to właśnie ta wielka tajemnica „wychodzenia” z siebie, ze swego ukrycia, ze swej wizji życia i zbawienia, by uczestniczyć w jedynym darze zbawienia dokonanym przez Jezusa Chrystusa, który w swoim Człowieczeństwie dokonał jedynego i totalnego Wyjścia. Dokonał Paschy.

W tę tajemnicę zostaliśmy wprowadzani przez chrzest i stale jesteśmy wprowadzani. W tej tajemnicy uczestniczymy słuchając Słowa i przeżywając Sakramenty. Ta tajemnica spełnia się w naszym życiu, gdy oddajemy swoje życie i pozwalamy się chwytać przez „ratującą rękę” naszego Zbawiciela, a nie obstajemy przy tym, by forsować naszą wizję życia – każdy swoją.

Bp ZbK


css.php