Działo się to w Gibeonie. Starożytnym mieście kananejskim znanym w Biblii z wielu wydarzeń, szczególnie związanych ze zdobywaniem Kanaanu przez Jozuego, później z działalnością proroka Samuela. Miasto było widziane jako dobrze zorganizowane. Słynny jest wielki zbiornik na wodę. Znane było w starożytności z produkcji i przechowania wina. W czasie podboju Kanaanu przez Jozuego jako jedyne uniknęło zniszczenia, gdyż Gibeończycy podstępem doprowadzili do zawarcia pokoju z pokoleniami Izraela (NB. historia jest tutaj dość złożona). Możemy – przy pewnym uproszczeniu – nazwać Gibeon miastem sukcesu i osiągnięć.

Prośba Salomona

Oto Salomon, młody król, Syn Dawida, udał się do Gibeonu. Tekst biblijny w zdaniach poprzedzających czytany dzisiaj fragment z Księgi Królewskiej, charakteryzuje / zarysowuje postawę króla, jako tego, który nie w pełni szedł drogą swego ojca Dawida i wzorem bałwochwalców składa ofiary i palił kadzidła na wyżynach. To wskazuje na bałwochwalstwo. Do Gibeonu też udał się, aby złożyć ofiarę, gdyż była tam wielka wyżyna. Złożył tam tysiąc ofiar całopalnych (1Krl 3,4).

Możemy powiedzieć, że taka postawa Salomona nie była „najlepszym punktem wyjścia” do tego, co miało się zdarzyć. A jednak. Gdy Pan ukazał mu się w śnie i stawił mu propozycję, by prosił o to, co chciałby otrzymać od Boga, Salomon potrafił dać „celującą” odpowiedź, która wyrażała jego prośbę:

Racz więc dać Twemu słudze
serce rozumne do sądzenia Twego ludu
i rozróżniania dobra od zła,
bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak liczny?

Trudno nam wyrokować na temat zamysłu i intencji tej prośby. Sam Salomon mówi o tym, że ma na względzie aspekt praktyczny, jakiem jest prowadzenie powierzonego mu ludu. Jednak w tej prośbie Salomona jest zawarte coś bardzo głębokiego.

Serce, które słucha

W przekładzie polskim BT jest mowa o „sercu rozumnym” do sądzenia. Tekst hebrajski mówi o „słuchającym sercu” czyli o sercu, które słucha Boga, a nie polega na „swoim rozumie” czyli nie jest sercem (ośrodkiem decyzji i rozeznania), które działa rozumnie według swojej miary i perspektywy. Chodzi więc o taki sposób sprawowania władzy nad ludem, by on był zgodny z zamysłem samego Boga. Serce, które stale słucha tego, co Bóg mówi do samego króla a także pośrednio do całego ludu (zob. też Ps 16,6nn – zwróć uwagę na przekład).

W dalszej części prośby Salomon precyzuje na czym ta „słuchająca mądrość” (mądrość ze słuchania) polega. Na rozróżnianiu dobra i zła. Pierwszy raz pojęcie poznania dobra i zła i w konsekwencji rozróżniania tego pojawiło się już w ogrodzie rajskim na początku historii ludzkości. Wtedy to człowiek sięgnął po tę „mądrość rozróżniania” na własną ręka i wbrew zakazowi Boga (Rdz 2,9.17; 3,22). Był to jakby pierwotny akt (a nawet swoisty „sakrament”) niesłuchania i wejścia na drogę życia w stałym „próbowaniu” (zmaganiu się) by potwierdzać siebie jakby w niezależności od Boga i od Jego przykazań.

Skutki tego wszyscy nosimy w sobie i wszyscy to przeżywamy, z tym się zmagamy. Z drugiej strony otrzymujemy natchnienia i wszelkiego rodzaju impulsy, by na wzór Salomona prosić o serce, które umie i chce słuchać. Salomon, mimo tak wyrażonej prośby oraz zapewnienia ze strony Pana Boga: oto daję tobie „serce mądre i pojętne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie”, odszedł od tej Bożej koncepcji życia. Jednak to nie oznacza, że tym samym do nas nie przemawia. Jest bowiem jedną z postaci, do których można się odwoływać, gdy mówimy o mądrości. O życiowej mądrości. Ta jednak się objawia w „innym i właściwym Synu Dawida”.

Coś więcej niż Salomon – Pierworodny

Pełna Mądrość objawiła się w Jezusie Chrystusie. Nie tylko w Jego słowach i całym nauczaniu, ale przede wszystkim „stała się” i ucieleśniła się w Jego Tajemnicy Paschalnej: śmierci krzyżowej i Zmartwychwstaniu.

Już podczas nauczania Jezusa podziwiana Jego mądrość większą ponad wszystkich. Skąd Mu ta mądrość (zob. Mt 13,54; Mk 62). Sam dawał też do zrozumienia i o tym mówił wprost: Królowa z południa przybyła z krańców ziemi, by słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon (Mt 12:42).

W podjęciu tajemnicy krzyża przez Jezusa nastąpiło właściwe rozeznanie Woli i Zamysłu Boga Ojca wobec człowieka. Spełniło się to, co Bóg zapowiedział w raju po grzechu człowieka, kiedy człowiek sięgnął po „swoje, jakby niezależne” poznanie dobra i zła. Jezus, w swoim Człowieczeństwie nie tylko potrafił rozeznawać dobro i zło i kierować się zgodnie z tym rozeznaniem, do kresu swego „cielesnego i poddanego cierpieniu” życia.

Św. Paweł w czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Rzymian kreśli obraz człowieka, który poznaje mądrość Bożą i otrzymuje w niej udział. Takim jest każdy, kto daje się objąć przez miłość Boga i odpowiada tej miłości w posłuszny sposób. Można powiedzieć: uczy się mieć serce, które słucha. Stopniami tego stawania się jest odkrywanie dzięki Ewangelii Jezusa Chrystusa faktu, że Bóg Ojciec poznaje nas w swoim Synu i przeznacza, „by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był Pierworodnym między wielu braćmi”.

Ten proces dokonuje się przez wybranie, które człowiek „musi” zaakceptować swoją wolą to, by w nim stawała się Wola Boża (zamysł Boży) i w ten sposób wchodziła weń Mądrość Boża. W miarę tego jak człowiek to przyjmuje, dokonuje się w nim usprawiedliwienie przez łaskę.

To usprawiedliwienie wyprowadza człowieka z niewoli grzeszenia, czyli szukania własnego   rozeznania dobra i zła i zabiegania o siebie. Taki człowiek, jak na innymi miejscu powie św. Paweł, zostaje uwolniony z potrzeby grzeszenia (zob. Rz 6,6n). W ten sposób człowiek wierzący i zanurzony w Tajemnicy Mądrości Jezusa Chrystusa zostaje obdarzony chwałą i staje się chwałą Boga.

Bp ZbK

Słyszymy dzisiaj w Ewangelii słowa gospodarza roli, na której posiał on dobre ziarno, a na którą w nocy jego nieprzyjaciel, między pszenicę nasiał chwastu i odszedł. Gdy słudzy gospodarza widzieli, co wyrasta na tej roli, chcieli pójść i wyrywać to, co wyrosło jako chwast – owoc działania nieprzyjaciela. Wtedy gospodarz powiedział:

Nie,
byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy.

Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa;
a w czasie żniwa powiem żeńcom:

Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie;
pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza.

Te słowa gospodarza z przypowieści Jezusa mogą w pewnym sensie na dziwić a nawet bulwersować. Nie tylko teoretycznie, ale także powodować swoisty bunt i prowadzić do działania na własną rękę przez tych, którzy chcą po swojemu uporządkować świat.

Myślenie powodowane interesem

Według myślenia człowieka tej ziemi, człowieka interesu, te słowa gospodarza roli nie biorą w wystarczający sposób pod uwagę normalnej ekonomii oraz prawideł wzrostu i przynoszenia zysku. Łatwo przyznać słuszność sługom, którzy chcą uporządkować pole.

Słowa gospodarza roli stoją też – jak się wydaje – w pewnej sprzeczności ze słowami innego gospodarza, który zamierzał wyciąć drzewo figowe, które nie przynosiło owocu a tylko wyjaławiało ziemię (zob. Łk 13,7). Lub też ze słowami z przypowieści o ziarnie, które wpadłszy między cierpnie, zostało zagłuszone (Mt 13,7 paral.).

Tymczasem ten gospodarz mówi:

pozwólcie obojgu rosnąć aż do żniwa.

Wtedy to on podejmie decyzję, co zrobić zarówno z chwastem jak i z pszenicą.

Okazanie pełnej sprawiedliwości

Słowa czytanego dzisiaj fragmentu Księgi Mądrości wskazują nam zupełnie inne rozumienie sprawiedliwości i podejmowanie decyzji, niż to, jakim zazwyczaj kieruje się człowiek. Nie jest to jakikolwiek interes, lecz prawda pełnej i odpowiedzialnej władzy nad wszystkim. Możemy powiedzieć nad dobrem i złem. Może tak czynić, bo nie oczekuje i nie potrzebuje dla siebie korzyści i owoców dobra ani nie lęka się (nie zaszkodzą Mu) działań zła i złego. Wie też, kiedy nagrodzić dobrych i kiedy ukarać złych.

Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie
i rządzisz nami z wielką oględnością,
bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz.

Tak może czynić tylko ten, kto ma pełną absolutną i suwerenną wadzę nad wszystkim a sam jest dobrem. Jest On sprawiedliwy według miary dobra swej potęgi. Takim jest Bóg Stwórca i Zbawca człowieka.

Objawią w pełni swoją sprawiedliwość przez dzieło dokonane w swoim Synu – prawdziwym Słudze Pańskim, który będąc „dobrym nasieniem”, prawdziwym ziarnem pszenicznym, wzrastał między chwastami – skutkiem działania nieprzyjaciela. Nie powyrywał „chwastu” i nie pousuwał tych, co czynili i czynią zło na widnokręgu ludzkości (właściwej roli życia), lecz ofiarował samego siebie, aby przynajmniej niektóre „chwasty” zobaczyły i zrozumiały co to, jest sprawiedliwości Boża i do Niego się zwróciły.

Tak działo się na przykład z łotrem na krzyżu (Łk 23,41nn), z centurionem wobec sposobu umierania Jezusa (Mk 15,39), z Szawłem (Dz 9; por. Ga 1,13-16; 1Kor 15,8nn). A później można wskazywać na św. Augustyna i tylu, tylu innych, którzy poznali sprawiedliwość Bożą i z niej korzystali patrząc na Jedynego Sprawiedliwego pośród tylu „chwastów” tego świata

Duch, który przychodzi z pomocą w słabości

Tego nie można pojąć ludzkim rozumem i nie jest to możliwe do wydedukowania z jakiejkolwiek innej sprawiedliwości niż ta, która objawia się w Potędze i Chwale Boga, jakie zajaśniały na Obliczu Jezusa Chrystusa” (zob. 2 Kor 4,6).

To właśnie Duch Święty, Duch Jezusa Chrystusa pozwala nam to rozumieć i odpowiednio do tego przyjmować właściwą postawę. Dzieje się to właśnie szczególnie wtedy, kiedy – jak mówi św. Paweł w czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Rzymian:

Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości.
Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba,
sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach,
których nie można wyrazić słowami.

Wynika z tych słów św. Pawła, że Duch Święty, Duch Jezusa Chrystusa w szczególny sposób przychodzi nam z pomocą wtedy, kiedy doznajemy wszelkiego rodzaju słabości, w których nie wiemy o co prosić i jak się modlić.

Dzieje się to szczególnie wtedy, gdy nas przyciskają, utrudniają nam życie różnego rodzaju chwasty i przeciwności. Wtedy najchętniej prosimy o uwolnienie od tych trudności i oczekujemy pomocy, by dokonać „naszego” pokonanie ich – czyli wyrwania i usunięcia tych chwastów.

Tymczasem – jak uczy nas dzisiejsza przypowieść i cały sposób działania Boga objawiony w Jezusie Chrystusie – może jest potrzebne nasze cierpliwe i wytrwałe rośnięcie (specyficzne wzrastanie w doświadczaniu słabości) pośród tych przeciwności – z niewiedzą o co mamy prosić – byśmy, dzięki wspomaganiu przez Ducha Świętego, poznawali Boży plan działania, do którego jest przypisane ostateczne zwycięstwo, które bez wątpienia okaże się w pełni, ale dopiero po doświadczeniu krzyża.

Stąd prośba, modlitwa  – parafraza słów Księgi Mądrości:

Naucz, Panie, lud swój tym postępowaniem,
że sprawiedliwy powinien miłować ludzi.
I wlej synom swym wielką nadzieję,
że po występkach dajesz nawrócenie.

To wszystko jest możliwe dzięki mocy i działaniu Ducha Świętego w tych, którzy nie boją się wzrastać poród „chwastu” –  wszelkiego rodzaju przeciwności na wzór Jedynego Sprawiedliwego Jezusa Chrystusa dla objawienia chwały Boga Ojca.

Bp ZbK

Sianie ziarna (15. Ndz A – 200712)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Ewangelia 15. Niedzieli roku A przedstawia nam przypowieść Jezus o siewcy. Przypowieść o sianiu ziarna i różnych konsekwencjach a właściwie to skutkach czy owocach tego siania.

Siewca i okoliczności

Najpierw ważne jest stwierdzenie faktu, że jest siewca, który sieje. Czyni to jakby niezależnie od wszystkiego, co stanowi okoliczności itp.:

Oto siewca wyszedł siać.

Gdy patrzymy z dzisiejszego „ekonomicznego” punktu widzenia, uderza jakby „beztroska” tego siewcy. Powstaje w naszj myśli obraz jakby ten siewca nie zważał na to, na jakie miejsce pada ziarno.

Oczywiście mamy do czynienia z językiem przypowieści. Nie wszystkie szczegóły tego ilustracyjnego opowiadania są jednakowo ważne. Niemniej uderza, że są wymienione aż trzy „środowiska” niesprzyjające wzrostowi, w które pada ziarno:

jedne ziarna padły na drogę,
inne padły na grunt skalisty,
inne znowu padły między ciernie
.

Te wszystkie ziarna miały swoją żywotność, lecz okoliczności i warunki, w jakich przyszło im wzrastać uniemożliwiły przyniesienie spodziewanego plonu. Czy to z powodu ptaków, które wydziobały ziarna czy to z powodu niewłaściwego gruntu.

Tylko w czwartym przypadku jest mowa o dobrej, żyznej glebie, w które ziarno przyniosło plon. Ten plon jest też zróżnicowany:

jedno stokrotny,
drugie sześćdziesięciokrotny,
a inne trzydziestokrotny.

Przychodzi myśl, by wnioskować o wielkiej „nieracjonalności” siewcy i jego jakby brakiem zainteresowania tym, aby siane przez niego ziarno przyniosła jak największy plon.

Czy jednak opowiadanie tej przypowieści może koncentrować się tylko na motywie przynoszenia plonu przez to ziarno, które wpadło na ziemię żyzną? Czy te inne sposoby „padania ziarna” nie niosą też jasnego przesłania – wyzywającego nas do refleksji?

Wyjaśnienie Jezusa

Do uczniów, którzy na osobności Go pytali o znaczenie przypowieści, Jezus powiedział:

Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego,
im zaś nie dano.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i w nadmiarze mieć będzie;
kto zaś nie ma, temu zabiorą nawet to, co ma.

Mamy więc do czynienia z różnymi stopniami poznawania tajemnicy królestwa. Tajemnica pozostanie zawsze tajemnicą. Będzie to tak długo i w takiej mierze, jak długo – z łaski i daru Bożego – nie odnajdziemy siebie we „wnętrzu” tajemnicy.

W Wyjaśnieniu, jakie Jezus daje uczniom, na pierwszy plan wysuwa się oczywiście przynoszenie plonu i to jak najbardziej obfitego. Czy można jednak na tym zakończyć wyjaśnianie przypowieści?

Po co te trzy inne „sposoby” padania ziarna? Oczywiście nie ma w nich mowy o przyniesieniu plonu. Czy jednak dla słuchaczy przypowieści nie mają one też jakiegoś sensownego przesłania?

Najpierw niewątpliwie jest w tym pewne ostrzeżenie: aby nie być „drogą”, „skałą” czy tym, który daje się zagłuszyć wszystkim innym czynnikom, a nie zwraca wystarczającej uwagi na Słowo. Jest to ważna nauka. Trzeba ją wielokrotnie i na różne sposoby powtarzać. Siewca bowiem stale sieje.

Wielkim odkryciem może być także to, że u tego siewcy ma jakiś sens nawet sianie ziarna ze świadomością, że przylecą ptaki i wydziobią, albo że ziarno nie znajdzie odpowiednich warunków do wzrastania.

Jest więc szansa, że te „negatywne” sposoby ustosunkowania wobec Słowa mogą ulec przemianie. Za nimi bowiem stoi nie sama „skała”, „droga”, „przeciwności”, lecz zawsze stoi człowiek. Słuchając może przeżywać przemianę. Może stawać się żyzną glebą. Potrzebne jest więc ukazywania niewłaściwego stosunku do Słowa, aby zaszła przemiana w samym człowieku.

Przypowieści są stale do przepowiadania. Można powiedzieć: aż do skutku.

Słowo Pana i jego moc

Z pomocą przychodzi nam dziś słowo wypowiedziane przez proroka Izajasza, który słyszymy w pierwszym czytaniu, które odnosi działanie Słowa Bożego do procesu nawadniania ziemi przez deszcz i śnieg:

tak słowo, które wychodzi z ust moich,
nie wraca do Mnie bezowocne,
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa
.

Za tym przesłaniem stoi prawda o niewyczerpującej się nigdy mocy Słowa. O swoistej wytrwałości lub wręcz nieustępliwości działania Pana Boga przez swoje słowo. Ten „odwieczny Siewca” stale sieje i to sieje bardzo obficie, a nawet czasem – oceniając z punktu widzenia ludzkiej tylko ekonomii – rozrzutnie.

Tajemnica Bożego działania i Bożego Królestwa

Pan Bóg nie przestaje posyłać swego słowa na te wszystkie „negatywne” sytuacje (droga, skała, przeciwności). Nie „kalkuluje” bowiem według bezpośredniej czy natychmiastowej „efektywności” działania słowa.

Naturalnie Słowo może powodować bezpośrednio obfity plon. Tak jednak może być, ale nie zawsze tak „musi” być. Bóg w swojej cierpliwości i wielkoduszności:

Sprawia to, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi,
i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych
(Mt 5,45).

U Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Jr 32,27; Łk 1,37). Możliwa jest przemiana każdej sytuacji „niepłodnej”, każdej skały, każdej drogi, każdej zduszonej przeciwnościami sytuacji w glebę żyzną.

Jest to dla nas wielkie pocieszenie. Jest to także mocne i zdecydowane wezwanie do stałej służby Słowu we wszystkich warunkach i okolicznościach. Takie rozumienie tajemnicy stawia nas we właściwej pozycji wobec wszystkich sytuacji – także tych „negatywnych”. Uwolnienia nas również z zależności od oczekiwania zawsze i wszędzie bezpośredniego efektu naszej posługi i uzależnienia naszych decyzji od spodziewanego przez nas (wykalkulowanego) obfitego plonu.

Bp ZbK

W Liturgii Słowa 14 Niedzieli roku A słyszymy fragment proroctwa Zachariasza. Jest to właściwie druga część księgi znanej pod tym imieniem. Bywa nazywana też Deutero-Zachariaszem. Jest to sześć ostatnich rozdziałów tej księgi (9 -14).

Sytuacja i czasy Deutero-Zachariasza

Proroctwo tej części księgi Zachariasza umiejscawia się w czasie po wygnaniu babilońskim – i to prawdopodobnie dość sporo. Najprawdopodobniej powstała w kontekście wielkich zwycięstw Aleksandra Wielkiego (druga połowa IV wieku przed Ch.). Powstały w związku z tym (po około 200 latach zależności od władców Persji) pewne nadzieje odbudowy odzyskania większej niezależności Izraela. Aleksander miał obiecać Żydom większe swobody.

Wszystkie oczekiwania związane z tym władcą prysły jednak z jego śmiercią. Zmarł czy to wskutek choroby, czy otrucia czy innych przyczyn w wieku trzydziestu kilku lat. Nastąpiły dla Jerozolimy trudniejsze czasy z powodu wewnętrznych walk o władzę w imperium. Przez tereny Judy przemieszczały się różne wojska. Nadto zmieniało się podejście wielu Żydów do kultury helleńskiej. W obliczu zmian wielu było gotowych przyjmować tę kulturę i zwyczaje. Tracili swoją właściwą tożsamość członków narodu wybranego i skłaniali się do kosmopolityzmu. To wszystko spotęguje się w następnych wiekach (Antioch IV Epifanes).

Na tym tle prorockie przesłanie tej części Księgi Zachariasza uzyskuje szczególny wydźwięk. Prorok z całą intensywnością ukierunkowuje członków Narodu Wybranego na wymiar mesjański i eschatologiczny właśnie przez odniesienie do działania Pana Boga jako tego, który w odpowiednim czasie da Pasterza i Mesjasza – niezależnie od sytuacji politycznej i planów ziemskich władców i ich osiągnięć.

Obraz właściwego władcy

Prorok prowadzi do zrozumienia tej wielkiej prawdy.  Ważnej wówczas i aktualnej dzisiaj, że dzieje ludzkości – a szczególnie wybranych do pełnienia misji wobec narodów – nie zależą od władców tego świata, lecz od wiernego i konsekwentnego przyjmowania przez wybranych działania Pana Boga. To działanie realizuje się właśnie przez Mesjasza.

Pamiętając o takim kontekście wypowiedzianego wówczas słowa i kontekście, w jakim my się dzisiaj znajdujemy słuchamy tego proroctwa – tej obietnicy. Im bardzie widzimy, że wciskają nam się ziemskie nadzieje i promocje, tym bardziej musimy być ostrożni, aby nie ulec ich powabom i płonnym obietnicom. Natomiast konieczne jest, abyśmy coraz to mocniej odnosili się do słowa – obietnicy dawanej nam od Boga za pośrednictwem proroctwa, które oświeca nasze życie.

Prorok natomiast kreśli zupełnie inny obraz właściwego władcy. Zupełnie inny od tych wszystkich, którzy zdobywają władzę przez walki, przemoc itd.

Raduj się wielce, Córo Syjonu,
wołaj radośnie, Córo Jeruzalem!
Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski.
Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy.

Wobec wszystkich tendencji i rozgrywek, jakie dominują w świecie i w kluczu których „władcy” tego świata układają relacje społeczne i ustanawiają prawa a czasem toczą wolny, Pan Bóg stawia ludziom zupełnie innego Władcę, Mesjasza, Króla, Pasterza.

 

W jaki sposób osiągnie swoje panowanie

Ten zapowiadany Władca – Mesjasz jest określony trzema przymiotnikami: sprawiedliwy, zwycięski i pokorny. Jego sprawiedliwość to jego jednoznaczne i całkowite odniesienie do Boga i Bożego Prawa. Tak mocne i tak jednoznaczne, że odda swoje życie za tę prawdę. Uczyni to wobec (w konfrontacji z) władzy religijnej (Sanhedryn) i wobec władzy państwowej (Piłat).

To, że będzie zwycięzcą, nie zależy od jego zdolności wojowniczych, organizacyjnych czy przebiegłości w uzyskiwaniu władzy. Jego zwycięstwo polega na pełnym uznaniu działania Boga, który prowadzi swoje dzieło wobec człowieka. To działania Boga „na Nim” okaże się w pełni, gdy – ukrzyżowany i złożony do grobu – zmartwychwstanie i da Ducha Świętego na przebaczenie wszystkim, którzy zawinili (są winni Jego śmierci). Prowadzi je innymi drogami niż ludzkie prawa dyplomacji i sztuki wojennej. Prowadzi je głównie przez przebaczenie.

Na tym też polega jego pokora. Nie stawia się w roli pana, lecz przyjmuje postawę i rolę sługi. Użyty tutaj termin to rdzeń tego wszystkiego, co mamy w określeniu anawim, a w dzisiejszej ewangelii oddane polskim określeniem prostaczkowie (gr nepioi)

Szczególny rys tej jego „władczej posługi” wyrazi się w tym, że wbrew wszystkiemu, co podpowiadają ludzkie doświadczenie zdobywania władzy i panowania nad narodami, On nie przyjmie logiki konfrontacji, która miałaby doprowadzić do zwycięstwa nad drugim, lecz „rozbroi” samego siebie. Uczyni to po to, aby zwycięstwo dokonało się prze przebaczenie i zjednoczenie – komunię i wspólnotę życia tych, którzy w sobie samych zniszczą „oręż wojenny”, oręż supremacji itp. Wyraża to poniższe sformułowanie prorockie:

On usunie rydwany z Efraima,
a konie z Jeruzalem;
łuk wojenny zostanie złamany.

Działanie mające doprowadzić do prawdziwego zwycięstwa rozpoczyna się w samym podmiocie, który to działanie podejmuje. Tym „podmiotem” jest Jezus i ci, którzy do Niego przychodzą i od Niego się uczą – przyjmują Jego logikę życia.

Jezus – Jego mesjańskie wołanie – propozycja dla naszego życia

Właśnie tę prawdę i tę tajemnicę Jezus wyraża w swoim zawołaniu wielbiącym Boga Ojca:

Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi,
że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi,
a objawiłeś je prostaczkom.

Jest to tajemnica, do której dostęp jest możliwy tylko przez Jezusa i w oparciu o Niego. Konieczne jest zostawienie wszystkich „własnych koncepcji” układania relacji z drugimi. Bardzo trudno (czy nawet wręcz niemożliwe) jest to do pojęcia wszystkim przenikniętym własną mądrości i własnymi kalkulacjami.

Ci natomiast którzy z różnych racji i powodów są „pozbawieni” tych ludzkich prestiżowych atutów, mają jakby „łatwiejszy” dostęp do tej prawdy i tajemnicy Jezusa. Czasem są wręcz „zmuszeni” przez okoliczności i nie mają dokąd się udać, by uzyskać pomoc. Wtedy bardzo ważne jest to, czy im zostanie obwieszczona prze Ewangelię prawda i tajemnica Jezusa.

Dlatego Jezus woła:

Przyjdźcie do Mnie wszyscy,
którzy utrudzeni i obciążeni jesteście,
a Ja was pokrzepię.

Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokornego serca,
a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie.

Prosimy Pana Boga, byśmy właściwie umieli wykorzystać wszystkie sytuacje naszego „rozbrajania” (bycia rozbrajanym, czasem wbrew naszej woli) z rydwanów Efraima i koni z Jeruzalem – to znaczy z „mocnych ośrodków” naszych przekonań, w których brniemy (czasem uciekając się do przemocy) i na różne sposoby kultywujemy samych siebie. Łatwo wtedy stajemy się bałwochwalcami. Działamy używając niejednokrotnie do tego nawet pewnych elementów religijnych. Bałwochwalstwo to powoduje rozdźwięki, napięcia, spory i wojny. Bóg stworzył nas natomiast do jedności i komunii.

Bp ZbK


css.php