Tobie, Panie, powierzyłem swą sprawę (12 Ndz A – 200621)
by bp Zbigniew Kiernikowski- Opublikowane:21 czerwca, 2020
- Komentarze:50 komentarzy
- Kategoria:Rozważanie czytań niedzielnych
Liturgia Słowa 12 Niedzieli roku A dotyka bardzo istotnego momentu życia człowieka, w szczególności życia kogoś, kto jest wezwany, by być świadkiem Bożego zamysłu i Bożych planów. Osobą, na której to się objawia, jest Prorok Jeremiasz. Czytany dzisiaj fragment jego proroctwa, daje wgląd w jego wnętrze: w jego rozterkę i zmaganie z jednej strony oraz jego pełne i całkowite zaufanie Bogu.
Sytuacja
Bóg powołał i posłał Jeremiasza, aby głosił sposób zachowania się wobec zagrażającego niebezpieczeństwa, który nie podobał się i nie odpowiadał przywódcom miasta. Dotyczy to czasu inwazji Nabuchodonozora na Judę i Jerozolimę (pierwsze dekady VI wieku przed Chrystusem). Z powodu tego, że głosił zamysł Boży, był ganiony i prześladowany.
Dlatego, że „inaczej” widział i mówił był prześladowany. W tym wszystkim sam przeżywał swoje wewnętrzne zmagania i swoisty „spór” z samym Bogiem (zob. np. 20,7n). Tak oto widzi swoją sytuację i to, co go otacza:
«Słyszałem oszczerstwo wielu:
„Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!”
Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku:
„Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy
i wywrzemy pomstę na nim!”
Można powiedzieć, że stał się „zakładnikiem” Bożej sprawy w rękach ludzi.
Jest coś więcej
W tej trudnej i tak krytycznej sytuacji ma jednak jedną pewność, która go umacnia i czyni prawdziwym świadkiem nie swojej mocy i przebiegłości, lecz uległości wobec planu Boga. To musi jednak najpierw przeżywać w sobie
Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz;
dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. (…)Ty, który doświadczasz sprawiedliwego;
Ty który patrzysz na nerki i serce,
dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę na nich.
Jeremiasz ma świadomość, że to, co głosi, nie pochodzi od niego, lecz jest działaniem Pana Boga przez niego. To Pan jest „mocodawcą” i to on przeprowadzi swój plan. Potrzebuje tylko odpowiedniego narzędzia. Takim właśnie jest prorok. Wie, że to nie czyni go popularnym w oczach ludzi. Wręcz przeciwnie. Wystawia go na prześladowanie. Ostateczne zwycięstwo jest i zawsze będzie po stronie tego, który jest Wszechmocny.
On jednak potrzebuje „ludzkich narzędzi”, które są gotowe dać się użyć a czasem nawet „zużyć” do końca, do granic możliwości. To wyraża owo „badanie i doświadczanie” sprawiedliwego.
O jakiego „sprawiedliwego” chodzi? Chodzi o takiego, który nie będzie bronił sam swojej sprawy. Nie będzie ma swojej koncepcji „sprawiedliwości”. Nie będzie sam chciał przeprowadzać swoich planów. Może ważny jest ten szczegół o poście. Nie mów, że chciałby sam pomścić swoich prześladowców, lecz chce zobaczyć pomstę, jaka zostanie na nich dokonana. W tym jest zawarta wiara i przekonanie, że to Bóg w odpowiednim czasie wyjawia prawdę, dokonuje sądu i sprowadza konsekwencje ludzkiego postępowania.
Kto „rozgrywa ostatnią partię”
Wymowne jest dalsze stwierdzenie czy raczej oświadczenie:
Tobie bowiem powierzyłem moją sprawę.
Użyty czasownik tłumaczony jako „powierzyć” ma jako pierwotne i podstawowe znaczenie: odkryć, odsłonić, otworzyć. Dalsze znaczenia to objawić, powierzyć i jeszcze inne aż do wyrażenia takiej czynności, jaką jest „uprowadzenia w niewolę”.
To co bywa przekładanie jako „moja sprawa” zawiera w sobie coś ze sporu, z dochodzenia. Tak, jakby chodziło o „sprawę” do rozpatrzenia w sądzie.
Co to wszystko oznacza?
Prorok wobec tych przeciwności, jakie go spotykają z powodu tego, co mu zostało powierzone prze Boga, niejako „odkrywa wszystkie swoje karty, wszystkie swoje pociągnięcia i ruchy. Czyni to tak, aby wszystko było jasne, transparentne przed Bogiem i ludźmi.
Prorok sam nie chce wygrywać żadnej „swojej sprawy”. Sprawa, które została mu powierzona i która jest w jakimś sensie też jego sprawą. Jest całkowicie w ręku Boga. Co prawda on, jako prorok, wszystko przeżywa w sobie, jest wydany dla tej sprawy.
Prorok przeżywa w sobie zmaganie z powodu tej Bożej sprawy, która też stała się jego sprawą. Niemniej jednak niczego nie chce przeprowadzić po swojemu. Uznaje, że cały „spór” o prawdę, o słuszne postawy i właściwe decyzje ostatecznie jest w ręku Boga. To Bóg prowadzi swój plan.
Prorok – jako narzędzie – w przeprowadzaniu tego Bożego planu musi na sobie przeżywać konsekwencje uczestniczenia w tym zmaganiu i sporze o prawdę. Będzie też to go wiele kosztowało. Nie tylko w wymiarze zewnętrznym, ale jako wewnętrzne zmagania się i „przemaganie” siebie.
Bp ZbK