Trzecia Niedziela Wielkanocna. Słyszymy dalszą część mowy św. Piotra z Dnie Pięćdziesiątnicy, czyli Zesłania ducha Świętego. Piotr przywołuje fakt niesprawiedliwego skazania Jezusa na śmierć. Stało się to przez działanie ludzi, ale stało się to także z woli, postanowienia i przewidzenia Boga. A więc musiało się dokonać to niesprawiedliwe skazania Jezusa, Jego przybicie do krzyża i brutalne zabicie.

Spotkanie się „zamysłu Boga i ludzkich planów”

Było to przewidziane jak konieczne, jako conditio sine qua non tego, co także z woli i postanowienia Bożego miało się dokonać i być wielką nowością przywarowującą wszystko, co w planach ludzkich.

Bóg wskrzesił Go,
zerwawszy więzy śmierci,
gdyż niemożliwe było,
aby ona panowała nad Nim …  

To obwieszczenie stanowi podstawową treść Ewangelii –Dobrej Nowiny. W przedziwny sposób spotkały się dwie rzeczywistości. Dwa typy planowania i działania.

Z jednej strony działanie człowieka, działanie ówczesnych przywódców ludu i wykonawców niesprawiedliwego wyroku. A z drugiej zamysł Boga „wykorzystujący” niejako te ludzkie plany, knowania i działania, by doprowadzić do celu odwieczny plan zbawienia człowieka czyli wybawienia go od przekładania nad wszystko swoich własnych planów.

Człowiek te swoje „plany” ma od czasu sięgnięcia po owoc drzewa poznania dobra i zła i próby układania sobie życia niezależnie od zamysłu Boga. Od tego „czasu” człowiek zamiast słuchać głosu Boga i realizować swoje życie zgodnie z Jego zamysłem, ma swoje plany. Widzi swoje życie i otaczającą go rzeczywistość na swój sposób.

Argumentacja św. Piotra

W swoim pierwszym orędzie św. Piotr posługuje się argumentacją skrypturystyczną, czyli sięga do tekstów Starego Testamentu. Przytacza długi fragment Psalmu 16. Śpiewamy go dzisiaj podczas liturgii. Piotr odwołuje się do tych słów Dawida i przy ich pomocy wyraża sens wydarzenia, jakim jest zmartwychwstanie Jezusa i przekazuje też przesłanie ponadczasowe.

Miałem Pana zawsze przed oczami,
gdyż stoi po mojej prawicy, abym się nie zachwiał.

Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język,
także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei,
że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani
ani nie dasz Świętemu Twemu ulec rozkładowi.

Dałeś mi poznać drogi życia
i napełnisz mnie radością przed obliczem Twoim

Te słowa oczywiści odnoszą się do faktu zmartwychwstania Jezusa jako Pomazańca Bożego. To On całe swoje ziemskie życie a w szczególności swoją Mękę przeżył jako Ten, kto wszedł w te wydarzenia całkowicie posłuszny zamysłowi Boga. To wyraża sformułowanie: mieć zawsze Pana przed oczyma. Oznacza to praktycznie podchodzenie do wszystkiego z perspektywy zamysłu Boga. Zawsze gotów ten zamysł poznawać i w nim trwać.

Obietnica i pewność

Z tego faktu wypływa pewność, że nawet jeśli cokolwiek się stanie i jakkolwiek będzie przebiegać historia życia, będzie to zawsze dobrze. Nawet jeśli dojdzie do doświadczenie grobu i otchłani, nie będzie oznaczało to końca. Z relacji do „Oblicza Pana”, czyli z gotowości odwracania się od wszystkiego, co nie jest objawiającym się człowiekowi Bogiem, wypływa pewność spełnienia się obietnicy życia ponad czasem i przestrzenią.

Dawid nazywa takiego człowieka „świętym”, który nie może ulec rozkładowi, zagładzie, unicestwieniu. Oczywiście tym Świętym jest najpierw Jezus. W Nim jednak – na ile przyjmujemy Jego postawę i robimy wszystko, by mieć Pana Boga przed swymi oczami – także możemy się znajdować my. Każdy z nas.

Wobec pandemii

Wszystkie doświadczenia, jakie na nas spływają i wobec których musimy stawać, otrzymują inny wymiar i znaczenie, jeśli mamy Pana przed oczami. Jest to szczególnie ważne w czasie, który przychodzi nam przeżywać z powodu pandemii i tego wszystkiego, co z nią się łączy. Wszystkie niedogodności, utrapienia. Wszystkie lęki i obawy. To pozwala też nam patrzeć inaczej na naszych bliźnich. Tych, którzy nam pomagają i tych, którzy oczekują od nas pomocy.

Wszystkim, którzy są zaangażowani na polu bezpośrednich działań w walce z wirusem i niesieniu pomocy zarażonym i chorym należą się wyrazy głębokiego uznania i wdzięczności. Wspomagajmy ich, by mogli jak najlepiej nieść pomoc. Prośmy Pana Boga, by szczególnie w trudnych momentach mieli Pana przed oczami i w ten sposób doświadczali Jego bliskość i poczucia bycia w biegu wydarzeń i historii, która jest większa i ma dalej sięgające cele, niż tylko te trudne doświadczenia. A zmarli niechaj już mają Pana przed swoimi oczyma nieodwołalnie i na zawsze.

Bp ZbK

Kamień odrzucony (2 Ndz Wlkn – 200419)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Przeżywamy Drugą Niedzielę Wielkanocną. Zakończenie Oktawy Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Jest to niedziela Miłosierdzia. Ta niedziela bywa też zwana Niedzielą Białą, gdyż neofici, po przeżyciu pierwszego tygodnia po przyjęciu chrztu, przychodzili w białych szatach.

Liturgia słowa ukazuje wspólnotę tych, którzy odrodzili się przez wiarę i chrzest. Jest to wspólnota tych, których Bóg Ojciec, przez Jezusa Chrystusa i przez posługę Kościoła

na nowo zrodził nas do żywej nadziei:
do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego,
które jest zachowane dla was w niebie
.

Oto przeznaczenie i perspektywa dana neofitom. Oni przypominają wszystkim nam ochrzczonym, co się z nami stało i jakie jest ukierunkowanie naszego życia.

Co się stało?

Spotkali ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana i Zbawiciela. Dokonało się to w przygotowaniu katechumenalnym, podczas którego otworzyły im się oczy na przedziwną prawdę, którą prosto i obrazowo wyraża Psalm śpiewany podczas dzisiejszej liturgii:

Głosy radości z ocalenia w namiotach sprawiedliwych: *
«Prawica Pańska moc okazała».

Kamień odrzucony przez budujących †
stał się kamieniem węgielnym. *
Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach.

Oto dzień, który Pan uczynił, *
radujmy się nim i weselmy.

Te słowa Psalmu odnoszą się do Jezusa. On sam na to wskazał. Uczynił to w kontekście swojego sporu z tymi, którzy stanowili ówczesny autorytet religijny (zob. Mk 12,10n i paral).

Oznacza to, że w budowaniu rzeczywistości wiary – królestwa Bożego zaszedł pewien paradoks. Ci, którzy mieli to czynić tego nie uczynili. Albo należy powiedzieć jeszcze inaczej i bardziej adekwatnie: Uczynili to, co im się wydawało korzystne a nie to, co było ich misją i zdaniem. Doprowadzili – jako budowniczy – do odrzucenia „właściwego kamienia”. Tym odrzuceniem było zgładzenie Jezusa przez ukrzyżowanie.

Ten właśnie fakt – przez działanie Boga  – stał się początkiem nowości (zob. np. Dz 13). Początkiem tej nowości zapowiedzianej od dawna i na którą ludzkość czekała, choć tego nie była świadoma. Aby się ta nowość stała potrzebne było to odrzucenie wybranego – Mesjasza. Tylko w ten sposób mogła zaistniała owa nowość, która jest czystym dziełem Pana i cudem w naszych oczach.

Potrzeba przejrzenia

Ta prawda jest stale do przeżywania przez nas. Pomaga nam w tym św. Tomasz – w pewnym sensie jeden z „bohaterów” wydarzenia opisanego w dzisiejszej Ewangelii.

On najpierw wobec pozostałych Apostołów, którym się ukazał Jezus podczas jego nieobecności,  twierdził z całą pewnością (uporem):

«Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ
i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ,
i ręki mojej nie włożę w bok Jego,
nie uwierzę».

Taka była „tomaszowa” koncepcja podejścia do „niezwykłej, Dobrej Nowiny”, jaką mu przekazywali jego towarzysze. Można powiedzieć: był gotów odrzucić wszystko, co mu przekazywano. Wszystko natomiast zmieniło się, kiedy „Odrzucony” stanął przed nim. Niebyły już mu potrzebne dalsze próby dochodzenia.

W naszym życiu

My w naszym życiu mamy wiele przekonań. Niektórym wprost hołdujemy. Twierdzimy z największym przekonaniem i stawiamy warunki. Uważamy, że nie możemy ustąpić i odstąpić od tego, co „my ….”.

Tak bywa i czasem przez długi czas tak się udaje i to funkcjonuje. Jednak czy to jest właściwe, czy prowadzi do celu, który jest przed każdym z nas, jako człowiekiem stworzonym na obraz i podobieństwo Boga i odkupionym przez Jezusa Chrystusa?

Bóg w swoim miłosierdziu staje czasem przed nami w sposób bardzo zaskakujący. Często staje właśnie jako „zraniony” czymś, co łączy się z jakąś naszą niewiarą, uporem czy grzechem. Bywa to jako wewnętrzne przeżycie a czasem jako jakieś zewnętrzne wydarzenie, spotkanie itp. Wtedy bywa, że w jednej chwili wiemy, doświadczamy z całkowitą pewnością: to jest działanie Pana Boga. Wyznajemy: Pan mój i Bóg mój.

Opadają wszystkie nasze „tezy”, stawiane warunki itp. Dzieje się to zazwyczaj w okolicznościach, które zaskakują i raczej są trudne, rzucające nas w jakąś niemoc.

Wobec epidemii

Przeżywana przez nas pandemia koronawirusa może być okazją do różnego rodzaju zabiegów, wątpliwości itp. Może też być okazją do wytwarzania w sobie postawy czy otwartości na to, że może coś się zdarzyć. Coś, co może rzucić światło na moje życie. Coś czego nie mogłem zobaczyć, kiedy wszystko szło po mojej myśli i ja stawiałem warunki – uważałem się za głównego rozgrywającego. Byłem gotowy odrzucać wszystko, co nie jest po mojej myśli. Może to też mi się udawało. Teraz natomiast może otwiera się przede mną blask odrzuconego światła. Może lepiej zobaczę swoje życie. Może też moje życie z innymi. Może łatwiej uwierzę w Dobrą Nowinę, która do mnie na różne sposoby dociera, a której w dniach pomyślnych nie słucham, bo jestem wpatrzony w siebie.

To Pan Bóg ma swój plan z każdym z nas i z nami wszystkimi. To jest największa pewność. We wszystkim musimy szukać odniesienia naszych pewności do tego jedynego planu, dokonanego w Jezusie Chrystusie – odrzuconym kamieniu …

W tym kontekście słowa otuchy, uznania i podziękowania dla wszystkich służb medycznych, organizacyjnych wolontariatu i władz. Niechaj Boża moc i światło tak Wszystkich wspomagają, aby mogli działać z jak największą ludzką i fachową skutecznością a jednocześnie być znakiem działania Opatrzności Bożej.

Niechaj nas ogarnia, Panie, Twoje Miłosierdzie szczególnie wtedy, kiedy jesteśmy zrzucani z naszych planów, pewności itp.  Może też będziemy przeżywać niejedno zaskoczenie i „zdumienie” oraz dziękować za coś (może nie tylko za jedno) z tego, co się dzieje w kontekście tej epidemii. Dla wierzących w Tego, który zechciał być „Kamieniem Odrzuconym”, nie ma niczego, co nie miałoby znaczenia.

Bp ZbK

W trosce o ZOL w Jeleniej Górze (200413)

by bp Zbigniew Kiernikowski

ZOL_JelG_200413

Dziękuję za zainteresowanie

Bp ZbK

Zyczenia – Pascha 2020

by bp Zbigniew Kiernikowski

Dla Wszystkich Blogowiczów i Wszystkich, którzy tutaj zaglądają

Zyczenia Pascha 2020

Z pozdrowieniem

Bp ZbK

 

 

Dzisiejszej Niedzieli jest nam proklamowane Słowo z Trzeciej Pieśni o Słudze Pańskim (Iz 50,4-11). Słuchamy tego przesłania i przyjmujemy je.

Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym,
bym umiał pomóc strudzonemu krzepiącym słowem
(Iz 50,4).

Program mesjański

Język, o którym mowa to dar samego Boga. Autorem jest, jak to mieliśmy w starym przekładzie „Jahwe Pan” (właściwe w tekście hebrajskim kolejność jest odwrotna). W tej Pieśni to zestawienie pojawia się czterokrotnie i zawsze na początku poszczególnych elementów przesłania. Wyraża to doniosłość Autora tego przesłania. Jest nim Pan, którego imię JEST. To On powierza swemu Słudze zadanie i to On go podtrzymuje i wspomaga (w. 9).

W przekładzie BT jest użyte określenie „język wymowny”. W tekście oryginalnym jest mowa o języku ucznia lub uczniowskim. O co chodzi? Nie chodzi o umiejętność nauczenia się podanej lekcji i wygłoszenia jej podczas odpowiedzi. Chodzi o wejście w treść Słowa. Właściwie o bycie Słowem, które się spełnia.

W przypadku Jezusa było o naturalne. W przypadku nas słuchających jest to proces stawania się „wsłuchiwania się” i przyjmowania tego Słowa, by ono stawało się rzeczywistością – czyli ciałem.

To Słowo wchodzi w sytuacje przeciwne. Na ile jest wcielane spotyka się z kontestacją a nawet z prześladowaniem, jak to jest wyrażone w dalszej części tej Pieśni.

Misją tego Wcielonego Słowa – Sługi Jahwe jest niesienie pomocy tym, którzy znajdują się w „krańcowych” sytuacjach, by mogli je przeżywać w nadziei, że jest rozwiązanie, gdyż jest Ktoś, kto podtrzymuje i nadaje sens także temu wszystkiemu, czym jest doświadczane cierpienie. Jest perspektywa życia niezależna od doświadczenia krańcowego (śmierci), bo jest Pan, który JEST. Sługa o tym świadczy.

Każdego ranka …

Ta prawda nie jest „jednorazowym doświadczeniem”. Dokonuje się to jako proces ciągły, każdego ranka.

Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie.
Pan Bóg otworzył mi ucho,
a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem
(Iz 50,4-5).

Zostaje podkreślony pewien ciągły proces, jaki przeżywa Sługa Pański. To znaczy na początku ludzkiego każdego działania Sługi musi dokonać się odniesienie do Boga przez słuchanie.

Boże działanie zazwyczaj ma swój początek w nocy, w ciemności w nicości. Sługa Pański jest natomiast w pewnej rzeczywistości, która jednak nosi na sobie i w sobie ową skazę czy zwichnięcie, jakim jest grzech. Dlatego na początku każdego ludzkiego działania, aby ono mogło być posłusznym i służebnym wyrazem działania Boga, musi stać słuchanie.

To otwieranie uszu to nie jest tylko „uzdolnienie do jakiegoś słuchania”. Jest to uzdolnienie do słuchania „trudnego”, gotowego podejmować zadania ponad ludzką miarę. Czasownik użyty w tym przypadku może w niektórych formach wyrażać gwałtowność rozerwania czy przebicia. Rzeczownik tego samego rdzenia może określać rzeźbę (zob. np. 2 Krn 2,13). Jest związany więc z cięciem, ryciem czy grawerowaniem. Oznacza to trud wchodzenia w Wolę Jedynego Pana i stawania się sługą.

Dlatego te dopowiedzenia: „ja się nie oparłem ani nie cofnąłem”. Jest to wejście w całkowitym posłuszeństwie ucznia, który wypełnia wolę Pana i Mistrza (zob. J 13,13n).

Dzisiaj dla nas

Potrzebne jest nam wszystkim uczenie się słuchania wbrew sobie samemu. To znaczy wbrew temu, co do nas dociera jako „zwodzące dobro” proponujące rozwiązania niezależne od zamysłu Boga. Trzeba zdawać sobie sprawę, że nie jest to łatwe; wręcz przeciwnie bardzo ograniczają i to nie tylko w wymiarze zewnętrznym, lecz w naszym myśleniu, projektowaniu itp.

Okoliczności, w których przyszło nam obecnie żyć – związane z epidemią – też stawiają przed nami wszelkiego typu okazje. Możemy je próbować przeżywać na różne sposoby. Możemy też w jakiejś mierz korzystać z tego przesłania.

Język, który może być nam darowany jako słuchającym uczniom, będzie w miarę słuchania  językiem „wymownym” – pochodzącym, nie od nas lecz nam darowanym, stale darowanym ku pokrzepieniu innych, dla przychodzenia z pomocą tym, którzy jej potrzebują. Tak potrzeba dzisiaj „języka uczniów Sługi Jahwe”. Jeśli coś z tego w nas się staje, to wchodzimy w prawdę „Sługi Pańskiego”. Jest to ważny aspekt naszego chrześcijańskiego powołania. W takim duchu chcemy przeżywać dzisiejszą Niedzielę, cały Wielki Tydzień a w szczególności Święte Triduum Paschalne.

Bp Zbk


css.php