Żegnamy Stary Rok. Wchodzimy w Nowy Rok. Świętujemy Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki. Jest to też Dzień Pokoju

Dzisiejszy dzień to początek nowego rok i otwarcie drogi do pełni –drogi wypełnienia się obietnic!

Błogosławieństwo

W czasie liturgii już usłyszeliśmy lub usłyszymy słowa kapłańskiego, Aaronowego Błogosławieństwa:

Niech cię Pan błogosławi i strzeże.
Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą,
niech cię obdarzy swą łaską.
Niech zwróci ku tobie oblicze swoje
i niech cię obdarzy pokojem.

Jako chrześcijanie spotykamy się z tym błogosławieństwem jako już wypełnionym w Nowym Kapłanie – Jezusie Chrystusie – wchodzimy w Nowy rok. Kolejny chronologicznie etap naszego życia. Ale jest to też kolejny etap jakościowy w naszym życiu wiary. Chrystus Kapłan jest naszym błogosławieństwem i naszym pokojem.

Obietnice wypełnione

Zapowiedzi Starego Testamentu i jego czas oczekiwania na spełnienie obietnicy, do szły do pełni.

Słowo stało się Ciałem
i zamieszkało między nami.

Od tego momentu liczy się nowy czas, nowy rok łaski, który trwa i stale zmierza ku pełni.

Jest to czas zbawienia, w którym mamy przystęp do Boga i dzięki temu możemy rozumieć i przeżywać błogosławieństwo – nawet w trudnych chwilach i zawiłych wydarzeniach naszego życia. Nie wykluczając tego wszystkiego, co jest związane z doświadczeniem krzywdy i niesprawiedliwości.

Błogosławiona przemiana

Najbardziej wymownym znakiem i dowodem tego jest przemiana tego, co wiąże się z przekleństwem (skutek grzechu i krzyż), a co prowadzi do błogosławieństwa. Błogosławieństwa w Chrystusie. Kapłańskiego błogosławieństwa Chrystusa. To w Nim stała się ta przedziwna przemiana:

Znak przekleństwa, jaką była i jest śmierć w Chrystusie na krzyżu stała się źródłem błogosławieństwa. W świetle prawdy o krzyżu i zmartwychwstaniu Chrystusa błogosławieństwo nabiera nowego znaczenia i spełnia w naszym życiu inną rolę.

To z krzyża Jezusa Chrystusa najpełniej i najprawdziwiej rozpromienia się nad nami Oblicze Boga,

Bo wtedy najpełniej okazuje się Jego łaska – mocniejsza niż śmierć, niż jakaś krzywda czy jakiekolwiek doświadczenie zła.
Wtedy też możemy doświadczać daru pokoju, który rodzi się z Krzyża Chrystusa i faktu przyjmowania przez nas naszego krzyża.

Trudny, ale prawdziwy pokój

Owocem pojednania jest pokój. Jest to trudny pokój. Nie jest on tym pokojem, który daje świat. Jest to pokój Chrystusa, płynący z Jego przebaczenia i daru pojednania oraz uzdalniający nas do przebaczenia i spełniania pojednania w naszym życiu, w różnych kręgach naszego życia.

Znamienne są czytane dzisiaj słowa św. Pawła – Ga

Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego,
zrodzonego z Niewiasty
, zrodzonego pod Prawem,
aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu,
byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo.

Dla nas chrześcijan, wierzących, że nadeszła, stała się pełnia czasu nie samo upływanie czy trwanie czasu jest ważne, ale to, jakimi treściami wypełniamy ten czas.

Ważna jest jego treść, jego zawartość, co on nam niesie i co się zdarza. Wszystko to, co w danym czasie się przeżywamy, możemy czy powinniśmy przeżywać, jako wierzący przeżywamy w kluczu ewangelijnej pełni czasu.

Krótko mówiąc:

  • przemiany śmierci i umierania w życie;
  • przemiany przekleństwa w błogosławieństwo;
  • przemiany krzywdy w przebaczenie i wielkoduszność;
  • przemiany ziemskiej niedoli w szczęśliwość wieczną.

Skąd taka moc ?

Możliwe jest to wszystko dlatego, że jesteśmy obdarowani przez Księcia Pokoju i Jego Matkę Królową Pokoju – Świętą Bożą Rodzicielką, która jest i stale pełniej objawia się także jako nasza Matka.

Maryja, jako Boża Rodzicielka przez przyjęcie Bożego Słowa, oddała siebie. Przez to nie ułatwiła sobie życia, lecz w pewnym sensie przeciwnie, stawiła siebie do dyspozycji Bogu, aby być służebnicą we wszystkim, poczynając od przemiany wody w wino w Kanie Galilejskiej – aż po Krzyż i po Wieczernik.

W Noc i pierwszy dzień Bożego Narodzenia patrzmy głównie na Dzieciątko, na nowonarodzonego Jezusa. W ósmy dzień, w oktawę kierujemy naszą uwagę na Maryję – Matkę – Bożą Rodzicielkę. Na jej bycie służebnicą w rodzeniu, w przychodzeniu Boga do człowieka. Jest to ważne zawsze, ale szczególnie na początku nowego etapu, nowego roku. Uświadamiamy sobie, że stoimy przed tajemnicą czasu, przed niewiadomą – zawsze jednak może nam towarzyszyć ta przedziwna przemiana powodowana przez Chrystusowe Kapłańskie Błogosławieństwo.

W tym zawierają się moje życzenia na Nowy Rok dla Wszystkich Blogowiczów!

Bp ZbK

Obchodzimy Niedzielę Świętej Rodziny. Liturgia Słowa wzywa nas do refleksji nad tą wielką prawdą i rzeczywistością jest rodzina. Naturalnie najpierw Święta Rodzina Jezusa, Maryi i Józefa, ale także każda rodzina ludzka. Ta podstawowa komórka ludzkiego życia, gdzie życie się poczyna i rodzi, gdzie dojrzewa i przynosi owoce życia i gdzie także dokonuje się przechodzenie z tego ziemskiego życia do życia w wieczności.

Jednym ze znamion życia w rodzinie jest jej intymność, czyli wewnętrzny rytm życia. To, co dzieje się między poszczególnymi członkami rodziny w ich uzewnętrznianiu się i w ich relacjach, ma swój początek we wnętrzu osób.

Inspirujące jest więc to, co mówi Apostoł w czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Kolosan:

A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy,
do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele.
I bądźcie wdzięczni.
Słowo Chrystusa niech w was mieszka w
całym swym bogactwie .
. .

Pokój Chrystusowy

Pokój, o którym Jezus wielokrotnie mówi w Ewangeliach, nie jest wynikiem ludzkich układów i organizacji. Jest darem wynikającym z przeżycia spotkania z Jezusem i wejścia w pojednanie przez przebaczenie. Autor Listu do Kolosan, przedstawiając zbawcze dzieło Boga dokonane w Jezusie Chrystusie, powie

Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia,
i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą (. . .):
wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża
(Kol 1,19).

Jeśli więc mówimy o relacjach w jakiejkolwiek chrześcijańskiej społeczności czy wspólnocie, a w tym także w rodzinie, to musimy szukać odniesienia do tego zbawczego wydarzenia, jakim było i jest pojednanie przez krew krzyża Jezusa Chrystusa.

Na ile wszyscy jako członkowie wspólnoty rodzinnej troszczymy się o pokój wynikający z pojednania, na tyle będzie trwały pokój w całej rodzinie. Konieczne jest więc troska i przywiązywanie uwagi ze strony każdego członka rodziny o to, aby miał wewnętrzny pokój. Jest to możliwe, kiedy Słowo Chrystusa będzie w nim przebywało. To znaczy, kiedy będzie tego Słowa słuchał i stosownie do tego żył w gotowości nawrócenia i poddawania się prowadzeniu Ducha Świętego.

Zagrożenia „spoza . . .”, z zewnątrz, z innych koncepcji rodziny i w ogóle e życia

Jesteśmy realistami i widzimy, jak wiele czynników z zewnątrz próbuje ingerować w życie człowieka: w jego myślenie i w sposób jego działania. Tworzą się wszelkiego rodzaju ideologie, które zmierzają do tego, by podporządkować jakimś „ideom” życie człowieka i oderwań go od tego, co jest dla niego najbardziej naturalne. W szczególności od tego, czym jest Słowo Boa, Słowo Jezusa Chrystusa.

Człowiek został stworzony przez Słowo i człowiek jest kształtowany przez Słowo. Konkretnie przez Słowo Wcielone: Jezusa Chrystusa. Rozwój człowieka we wszystkich aspektach i wymiarach jest dla człowieka dobry i prowadzi do prawdziwego i owocnego rezultatu, jeśli respektuje jego „wnętrze”, jego najbardziej „człowiecze” życie, którym jest relacja do swego Stwórcy i Odkupiciela. To w swoim wnętrzu każdy może odnajdować tę przedziwną relację ze Słowem. Dlatego tak ważne jest przesłanie: Słowo Chrystusa niech w was mieszka w całym swym bogactwie.

Warto pamiętać o tym, że pokusa przyszła z zewnątrz. Pierwsi rodzice ją zaakceptowali. To jednak nie było ich właściwe życie. Odkryli „nagość” – zostali oszukani. Wcielone Słowo po to stanęło wśród nas, aby nas z tego oszukania wyprowadzić. Ono, kiedy w nas wchodzi (wciela się), czyni nas bardziej i pełniej człowiekiem na obraz i podobieństwo Boga. Dotyczy to każdego indywidualnie i wspólnoty między nami.

Rodzina jednocząca się wokół Słowa

Dzisiaj próbuje się proponować różne modele życia rodziny i czasem życia wspólnotowego, które nie respektuje podstawowych prawideł natury człowieka. W szczególności jest to przykre i bolesne, gdy temu ulegają ci, którzy uważają się za chrześcijan.

Gdy zwracam uwagę na to, że rodzina uzyskuje pełną harmonię i pełen wyraz „wspólnoty na podobieństwo Boga”, nie mam na myśli tylko jakiegoś formalnego stosunku do Słowa Bożego czyli np. jakiegoś odczytania takiego czy innego fragmentu Biblii.

Chodzi przede wszystkim o to, byśmy jako wierzący wnikali w zamysł Boży, by to Słowo przenikało nasze wnętrza, by w nas mieszkało. Do tego jest potrzebne czytanie i słuchanie Słowa. Potrzebne jest dzielenie się tym Słowem i to w sposób jak najbardziej realistyczny i prawdziwy stosownie do tego, w jakim gronie to się dzieje. Inaczej mogą dzielić się tym Słowem sami małżonkowie, inaczej dorastające dzieci i wreszcie inaczej rodzice, dzieci i ewentualnie inni członkowie szerokiej wspólnoty rodzinnej.

Święta Rodzina żyła „wokół Słowa Wcielonego” – Jezusa. Niechaj to Słowo będzie ośrodkiem życia każdej chrześcijańskiej rodziny, aby stawała się też przykładem dla wszystkich pozostałych. Wiemy, że dzisiaj toczy się zaciekła walka o prawdę i prawdziwość rodziny. Tylko trzymanie się Słowa i postawy wynikające jako konsekwencja obecności Słowa mogą zaradzić temu, by nie ulegać przemożnym wpływom różnych ideologii. Chodzi o Człowieka. Chodzi o prawdziwe życie człowieka.

Bp ZbK

Jesteśmy ludźmi, którzy błądzą, kroczą w ciemności. Dlatego przyszedł Zbawiciel i stale na różne sposoby przychodzi. Tę wiadomość usłyszeli kiedyś pasterze. Ta wiadomość jest także dziś dla każdego z nas.

Nie bójcie się!
Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel,
którym jest Mesjasz Pan (Łk 2,10).

Warto przez chwilę zatrzymać się nad znaczeniem tego obwieszczenia. Tego co się stało i co staje się dziś, właśnie dziś, w Noc Narodzenia Pańskiego i w kolejne dni następujące po tej nocy. Zatrzymać się przed tym znakiem, jakim jest żłóbek. W tej scenerii żłóbka, jaki znajdziemy w kościele czy jaki mamy u siebie w domu. Zatrzymać się także w scenerii „żłóbka” naszego życia. Przychodzenie Boga do człowieka zawsze jest wydarzeniem historycznym dokonującym się w konkretnych warunkach życiowych i rzutuje na przyszłość – tworzy historię naszego życia.

Żłóbek

Papież Franciszek w swoim liście apostolskim Admirabile signum, wezwał do tego, byśmy kontemplowali ten przedziwny znak.

Tradycyjne przedstawieni żłóbka łączy to co stało się w Betlejem z wydarzeniem franciszkańskim w Greccio. To jest miejsca, skąd Papież Franciszek skierował na początku grudnia swój list, a gdzie przed 800 laty św. Franciszek z Asyżu urzeczywistnił pierwszy słynny żłóbek, żywy żłóbek i skąd bierze się tradycja naszych żłóbków, naszych szopek.

Oto jak to przypomina Papież korzystając z opisu zostawionego przez współbrata św. Franciszka z Asyżu – Tomasza z Celenao.

Piętnaście dni przed Świętami Bożego Narodzenia, Franciszek wezwał pewnego miejscowego człowieka o imieniu Jan i poprosił go o pomoc w spełnieniu pragnienia: „Chcę bowiem dokonać pamiątki Dziecięcia, które narodziło się w Betlejem. Chcę naocznie pokazać Jego braki w niemowlęcych potrzebach, jak został położony w żłobie i jak złożony był na sianie w towarzystwie wołu i osła

Wierny przyjaciel, skoro tylko usłyszał, natychmiast poszedł, aby przygotować na wyznaczonym miejscu wszystko, co było potrzebne, zgodnie z życzeniem Świętego. 25 grudnia z różnych stron przybyło do Greccio wielu braci. Przybyli także mężczyźni i kobiety z okolicznych obejść, przynosząc kwiaty i pochodnie, aby rozświetlić tę świętą noc. Franciszek po przybyciu, znalazł żłób z sianem, wołu i osiołka. Ludzie, którzy się zbiegli, w obliczu sceny Bożego Narodzenia, okazali nigdy wcześniej niezaznaną, niewypo­wiedzianą radość. Następnie kapłan uroczyście odprawił na żłobie Eucharystię, ukazując związek między Wcieleniem Syna Bożego a Eucharystią. Przy tej okazji w Greccio nie było figurek: szopka została stworzona i zrealizowana przez tych, którzy byli obecni.

Potrzeba Anioła, potrzeba Herolda, aby stawało się Zgromadzenie otwarte na obecność Boga. Chrystus jest gotów przyjść i być obecny. Pozwólmy wprowadzać się w tę prawdę i rzeczywistość obecności Boga w naszym życiu.

Składam wszystkim Blogowiczom jak najlepsze życzenia błogosławionego czasu Świąt Bożego Narodzenia – jak najpełniejszej otwartości na przychodzenie i na obecność Pana: Zbawiciela i Mesjasza.

Bp ZbK

Pan sam da znak (4. Ndz Adw – 191222)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Pierwsze czytanie, zaczerpnięte z proroka Izajasza, dotyka bardzo istotnego i delikatnego momentu panowania króla Judzkiego Achaza. Rzutuje też bardzo na całą historię zbawienia, która zmierzała do narodzin Mesjasza jako właściwego władcy z pokolenia Judy, którym będzie Jezus Chrystus narodzony z Maryi Panny.

Wydarzenia

Wydarzenia dokonują się w drugiej połowie VIII wieku przed Chrystusem. Trwa tzw. wojna syro-efraimska. W tej wojnie państwo północne (Izrael) w zjednoczeniu z Damaszkiem występuje przeciwko państwu południowemu czyli Judzie. Król judzki Achaz, który popełniał wiele nieprawości, zamierzał się bronić na własną rękę.

Bóg posłał do niego proroka Izajasza. Jednak król nie chciał posłuchać podpowiedzi proroka Izajasza, by zwrócić się do Boga i prosić o znak, co robić i jak postępować. Nie chciał bowiem odstępować od swojej polityki. Trzymał się swoich zamiarów. Samo jego imię (Achaz) wskazuje na fakt trzymania się kogoś. Miało to być trzymanie się Boga Jahwe, tymczasem trzymał się samego siebie i swoich planów. Szukał sprzymierzeńców na własną rękę. W tej trudnej sytuacji, jakiej się znajdował, zwrócił się do mocarstwa asyryjskiego. Było to rozwiązanie na daną chwilę i pozwoliło królowi utrzymać władzę. Ostatecznie jednak okazało się bolesne w skutkach. Król Achaz przekazał Królowi Asyrii Tiglat-Pileserowi akt poddańczy „Jestem twoim sługą i twoim synem”. Było to przesłanie, które zniekształcało czy wprost defraudowało prawdę król judzkiego, który był uważany za sługę i syna Jahwe. Z tego Domu miał bowiem – zgodnie z proroctwem Natana danym Dawidowi – wyjść potomek, który będzie panował ad Domem Judy i nad całym Izraelem oraz będzie Panem Dziejów – Jezus Chrystus.

Lęk o siebie i upór Achaza

Wróćmy jednak teraz do słów jakie Bóg kieruje za pośrednictwem proroka Izajasza i reakcji króla na te słowa:

Pan przemówił do Achaza tymi słowami:
«Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego,
czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze!»

Lecz Achaz odpowiedział:
«Nie będę prosił
i nie będę wystawiał Pana na próbę
».

Achaz, który chciał utrzymać się przy władzy, nie chciał ryzykować. Towarzyszyła mu obawa, że może otrzymać znak, który będzie go wzywał do zaufania Bogu, a nie do szukania korzystnych dla niego koalicji. Zabrakło w nim wiary, że to Bóg prowadzi historię i jest panem dziejów.

Jego zdecydowane: „nie będę prosił” dystansuje go od Boga. Co więcej: „nie będę wystawiał Pana na próbę” może być widziane jako wyraz baraku zaufania. Nie będę wystawiał a próbę, bo i tak wiem, że – wg mnie – nie tędy droga. Po co mam prosić Boga, skoro „ja wiem”, że to i tak nie pomoże. Jest to wyraz jego niewiary, która jakby wykluczała możliwość jakiejkolwiek sensownej racji i uzasadnienia zwracania się do Boga. Było to w jakiejś mierze zaparcie się Boga i jakby próba wykluczenia Boga z dziejów królestwa Judy.

Znak od Pana

Napomnienia Izajasza wobec bałwochwalczego króla nie przyniosły właściwego skutku, lecz niejako uzewnętrzniły jego myślenie i jego zamiary. W tej sytuacji Izajasz wypowiada znamienne proroctwo, które naznaczy historię Domu Dawidowego – królestwa Judy i będzie znakiem dla wszystkich królestw:

Dlatego Pan sam da wam znak:
Oto Panna pocznie i porodzi Syna,
i nazwie Go imieniem Emmanue
l.

Jest to proroctwo zaskakujące. Wobec kalkulacji ludzkich jawi się perspektywa przedziwnej i cudownej obecności Syna. Ten Syn, zrodzony z niewiasty (panny – hbr. alma), będzie obecnością Boga wśród ludzi. Emmanuel oznacza: Bóg z nami. To Będzie prawdziwy i skuteczny znak obecności Boga wżyciu ludzi. Jak dalsze zapowiedzi wskazują a późniejsza historia o tym świadczy. Ten znak nie będzie się odnosił tylko do Domu Judy, ale będzie powszechnym znakiem dla całej ludzkości.

Będzie to znak, któremu będą się sprzeciwiać (zob. Łk 2,34 i cały kantyk Symeona – Łk 2,29-32). Będzie to jednak znak, który właśnie w odrzuceniu, jakie spotka Jezusa ze strony ludzi, właśnie potwierdzi i uskuteczni i stale będzie uskuteczniał swoją obecność wśród ludzi i dla ludzi. To będzie się działo od narodzenia w betlejemskim żłobie aż po ukrzyżowanie na Kalwarii. Wszyscy ludzie będą mieć okazję poznawać, że nie ma zbawienia poza tym ZNAKIEM, poza tym IMIENIEM (zob. Dz 4,11n).

Na zbliżające się święta Bożego Narodzenia życzę wszystkim Blogowiczom daru rozpoznawania i odczytywania tego przedziwnego znaku Emmanuela. W Nim jest nasze życie i nasze szczęście niezależnie od wszystkich innych układów, koalicji i zabezpieczeń czy propozycji ludzkiej pomyślności.

Obyśmy potrafili wypowiadać słowa „Jestem Twoim sługą i Twoim synem” tylko wobec jednego Pana i jednego Ojca. Właśnie dzięki poznaniu i stałym poznawaniu Sługi i Syna, jakim jest Jezus Chrystus

Bp ZbK

Gaudete (3. Ndz Adw A – 191215)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Tradycyjnie 3. Niedziela Adwentu nosi nazwę Gaudete czyli „Radujcie się”. Są to słowa zaczerpnięte z Listu św. Pawła do Filipian (4,4). Stanowi to tekst antyfony na wejście. Tymi słowami rozpoczyna się ze strony zgromadzenia liturgia tej adwentowej Niedzieli.

Jest to wyraz wiary Kościoła, czyli zgromadzenia, które tym wezwaniem jakby mobilizuje się do wzbudzenia w sobie świadomości, że – jak dalej w tym tekście mówi św. Paweł – „Pan jest blisko”. Z wary i świadomości bliskości Pana rodzą się pozytywne myśli i działania wspólnoty wierzących.

Radość zapowiedziana

Pierwsze czytanie tej Niedzieli, zaczerpnięte z Proroka Izajasza, też ukierunkowuje nas na radość. Słowa te wypowiedział Izajasz w kontekście zagrożenia wygnania babilońskiego. A więc zapowiadał trudne wydarzenia i czas upokorzenia, jakie miało przyjść na naród wybrany. Jednak ten trudny etap, który naród musi przejść ze względu na swoje nieprawości, nie jest tylko dla jego poniżenia.

Wezwanie do radości ma pomóc przeżyć ten trudny czas.

Powiedzcie małodusznym:
«Odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg, oto pomsta;
przychodzi
Boża odpłata;
On sam przychodzi, by was zbawić».

To wezwanie do radości jest więc osadzone w kontekście zmagania się, jakie ma nastąpić. W tym, jednak co ma nastąpić, nie może zostać na pierwszym planie fakt nieuchronne zbliżającego się zmagania a nawet bolesnego doświadczenia chwilowej porażki. Na pierwszym planie w sferze wiary i świadomości musi pozostawać zwycięstwo i radość ze zwycięstwa, dlatego, że to Pan tak zapowiedział i on tego dokona. Właśnie wtedy, gdy będziecie doświadczać trudności i przeciwności, On „będzie przychodził” aby zbawiać.

Cierpliwości rolnika

Aby doświadczyć zbawienia trzeba cierpliwości. Dla rozumienia tego przychodzi nam z pomocą w drugim czytaniu św. Jakub.

Trwajcie cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana.
Oto rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi,
dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny.
Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze,
bo przyjście Pana jest już bliskie
.

Skoro wierzymy w przyjście Zbawiciela i Go z ufnością oczekujemy, musimy dostosować do tego naszą „taktykę” działania. Nie możemy postępować tak, jak byśmy chcieli brać w swoje ręce bieg wydarzeń i sami  kształtować historię naszego życia. Trzeba cierpliwego oczekiwania. Czytaj więcej…

W tym roku zbiega się Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP z 2. Niedzielą Adwentu. Według wskazań KEP dotyczących Liturgii w tym dniu należy posłużyć się tekstami liturgicznymi z Uroczystości z wyjątkiem drugiego czytania, które należy wziąć z 2. Niedzieli Adwentu.

Zatrzymujemy się nad jednym ze sformułowań św. Pawła z Listu do Rzymian, które mamy w dzisiaj czytanym fragmencie tego listu.

Chrystus stał się sługą obrzezanych
dla ukazania wierności Boga
i potwierdzenia przez to obietnic danych ojcom
oraz po to, żeby poganie za okazane sobie miłosierdzie uwielbili Boga

Św. Paweł pod koniec tego Listu, kiedy daje swoje pouczenia  członkom wspólnoty w Rzymie, wplata w nie jako uzasadnienie bardzo znamienne i sformułowania, które nawiązują do wcześniej poruszanych aspektów historii zbawienia i poniekąd je rekapitulują. Takim jest to wyżej przytoczone sformułowanie

Chrystus sługą (diakonos) obrzezanych.

Apostoł Paweł mówi, że Chrystus stał się sługą obrzezanych. Nawiązuje więc do historii zbawienia, wskazując na jej początki zadzierzgnięte w życiu Abrahama (zob. Rdz 17,4-14). To Abraham otrzymał obietnice i na potwierdzenie przyjęcia tych obietnic dokonał z polecania Boga obrzędu Abrahama. Odtąd potomkowie Abrahama stali się spadkobiercami obietnic i zachowywali obrzęd obrzezania. Obietnica zmierzała jednak do tego, by znak obrzezania przemawiał także do nieobrzezanych i wprowadzał ich w krąg obietnicy przez wiarę. Tworzył krąg potomstwa z mocy wiary Abrahama – spełnionej  w Słudze obrzezania.

Chrystus wszedł w tę historię. Sam został obrzezany według obowiązującego zwyczaju. Jednak nie na obrzezaniu zasadzała się obietnica. Obrzezanie było znakiem przyjęcia obietnicy. Trzeba było dzieła ze strony Boga, które wypełniłoby obietnicę.

Treść i zakres tej  obietnicy nie dotyczył tylko obrzezanych. Abraham usłyszał wtedy słowa Boga:

Oto moje przymierze z tobą:
staniesz się ojcem mnóstwa narodów
(Rdz 17,4)

Bóg zawarł przymierze z Abrahamem. Jednak jego cel i jego zakres wykracza poza bezpośrednie potomstwo Abrahama. Jest zorientowane na wszystkie narody. Dokonuje się tuta logika znaku.

Obrzezanie – znak przymierza spełnionego w Jezusie Chrystusie

Znak, którym jest obrzezanie, dotyczy pewnego określonego kręgu. Bezpośredniego potomstwa Abrahama. Jednak znak jest dla szerszego kręgu, jest dla wszystkich. Jest ustanowiony po to, aby inni ten znak widzieli i przyjmowali treści obietnicy. Bez konieczności wykonywania znaku czy stawania się tego rodzaju znakiem. To treści zawarte w obietnicy stanowią samo sedno sprawy. Znak ma rolę służebną, by ci, który go zobaczą, mieli dostęp do tych treści, jakie są zawarte w obietnicy.

Jezus jest tym, który na sobie przeżył znak obrzezania i stał się znakiem. Stał się znakiem nie tylko przez to, że został obrzezany, ale przez to, że całe swoje życie złożył w ofierze krzyża. To w tej tajemnicy krzyża Jezusa i w Jego zmartwychwstaniu dokonało się wszystko to, co zapowiadał i na co wskazywał znak obrzezania dany Abrahamowi i praktykowany przez Izraelitów.

W ten sposób Jezus jako sługa obrzezanych, przez swój krzyż i zmartwychwstanie ukazał wierności Boga. Stało się to jako potwierdzenie obietnic danych ojcom. Dzięki temu poganie, którzy nie stosują znaku obrzezania, ale widzą to wypełnienie się znaku w „Jezusie Chrystusie słudze obrzezania” mają dostęp do wiary. Mogą stawać się spadkobiercami obietnicy i wielbić Boga za okazane sobie miłosierdzie.

Dziewica – Służebnica Pańska (doule kyriou)

Aby te wszystkie treści i całe dzieło mogło się spełnić, był potrzebny moment WCIELENIA tego Bożego planu. Trzeba było Kogoś, kto stanie w gotowości oddać siebie całkowicie dla spełnienia całego zbawczego zamysłu Boga.

Do tego została przygotowana Dziewica z Nazaretu przez Niepokalane Poczęcie. Oznaczało to, że Ona była w stanie bez żadnych zastrzeżeń i uwarunkowań ze swojej strony, stać całkowicie do dyspozycji Bożego zamysłu. Konkretnie, by Boży plan, jaki miał się stać przez Sługę mającego ukazać na sobie właściwy wymiar obrzezania mógł dojść do skutku. Mógł stać się znakiem nie tylko w tych, którzy noszą na sobie znak obrzezania, ale także dla tych, którzy będą spoglądać na ten znak „nie ręką ludzką uczyniony” jakim jest tajemnica Paschalna Jezusa Chrystusa.

Kiedy Archanioł Gabriel zwiastował te sprawy (ten zamysł, ten projekt) Maryi, ona stanęła przed tym Bożym zamysłem w pełnej gotowości jako służebnica (gr. doule). Gotowa na wszystko, bo sama z siebie nie miała swoich planów i zamiarów.

Ta Dziewica z Nazaretu, jako Niepokalanie Poczęta nie była na podobieństwo Ewy, która sięgnęła po owoc poznania dobra i zła i chciała w ten sposób zapanować nad życie na swój sposób. Maryja, jako Niepokalane Poczęta nie miała w sobie nic z woli panowania nad czymkolwiek, była i okazywała siebie jako służebnicę.

Dlatego mogła w pełni wypowiedzieć swoje FIAT – niech mi się stanie.

Przeżywajmy to Jej Święto – czyli Jej Prawdę i Rzeczywistość – ze świadomością, że Ona i Jej Syn to znaki wierności Boga ukazujące spełnienie obietnicy i prowadzące do udziału w owocach obietnicy, by nasze życie nie było zatruwane przez próby sięgania po nasze poznanie dobra i zła.

Bp ZbK

Weszliśmy w kolejny Adwent. Bardziej intensywne przeżywania faktu przychodzenia Pana. Pan nasz, Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł i stale przychodzi by ostatecznie dokonać swego ostatecznego przyjścia na końcu czasów (zob. np. Ap 1,4, J 14,3; 1Kor 4,5).

Góra świątyni Pańskiej

Dzisiejsza liturgia wzywa nas do czujności wobec obietnic dzieła Bożego i Jego do nas przychodzenia. Na końcu czasów wystrzeli góra świątyni Pańskiej ponad góry i pagórki. Jest to obraz nowości, jaką Pan zgotuje, by wszystkie narody – widząc to niezwykłe wydarzenie – mogły zwracać się do Boga. By widziały, że pośród zamętu tego świata jest prawdziwy i skuteczny znak, który daje właściwe ukierunkowanie życia człowiekowi. Wtedy każdy, kto jest zdezorientowany w swoim życiu, będzie mógł powiedzieć, zachęcając jednocześnie innych:

Chodźcie, wstąpmy na górę Pańską,
do świątyni Boga Jakuba!
Niech nas nauczy dróg swoich,
byśmy kroczyli Jego ścieżkami.
Bo Prawo pochodzi z Syjonu
i słowo Pańskie – z Jeruzalem.

Dzieło Boga dokonane na górze

My dzisiaj, jako wierzący w Ewangelię objawioną nam przez Jezusa Chrystusa i stale głoszoną w Kościele i przez Kościół, wiemy, że to dzieło Boga już się dokonało na górze, w świątyni Pańskiej. To było – i stale jest – dzieło pojednania. Dzieło to zostało dokonane przez Tego, który na krzyżu stał się

rozjemcą pomiędzy ludami
i sędzią dla licznych narodów.

Wtedy to zasłona ówczesnej świątyni rozdarła się na dwoje z góry na dół (Mt 27,51). Miejsce Święte Świętych stało się dostępne dla wszystkich. A właściwe zaistniało nowe miejsce Święte Świętych, nowy sposób obecności Boga między ludźmi – zgodnie ze słowami Jezusa:

Tam, gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje,
tam jestem pośród nich
(Mt 18,20)

Taka jest prawda. Taka jest rzeczywistość dzieła Boga. To dzieło chce się spełniać przez wszystkie czas i na wszystkich miejscach.

Potrzeba świadka

Aby to dzieło Pańskie mogło się urzeczywistniać wśród ludzi, wśród narodów i w całym świecie, potrzeba świadków, którzy będą uczestnikami tego dzieła Boga. Tego dzieła dokonanego już w Jezusie Chrystusie. To jest zadanie i przywilej wszystkich wierzących w Jezusa Chrystusa. W Jego wyniesienie na górze jako znak nowej świątyni czyli nowego zgromadzenia ludzi wszystkich narodów. Stanie się to dzięki wywyższeniu Syna Człowieczego (zob. J 12,32; por 8,28).

Dlatego słyszymy dzisiaj wezwanie św. Pawła skierowane kiedyś do Rzymian a dziś do nas:

Rozumiejcie chwilę obecną:
teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu.
Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas
niż wtedy, gdy uwierzyliśmy.

Rozumiejcie chwilę obecną, czyli to, co po grecku nazywa się „kairos”. W odróżnieniu od „chronos”, którym oznacza się ciągłość czasową, wydarzenia następujące po sobie i tworzące pewną „chronologię”. W Ewangelii Jezus mówi, jak było za czasu Noego itd. To jest tamtejszy chronos. Kiedy w Biblii jest używany termin „kairos” wskazuje się na pewien specyficzny i określony moment czasowy, który stanowi specjalną sytuację. Korzystną, sprzyjającą,  bądź przeciwną. Przyjście Syna Człowieczego, jak każde „nawiedzenie” człowieka ze strony Boga, stanowi określony kairos. Zestawienie tych szczególnych momentów tworzy historią zbawienia.

Skoro św. Paweł wzywa: rozumiejcie „kairos”, to wzywa nas do rozeznania sytuacji, w jakiej się znajdujemy. To, co aktualnie przeżywamy jako ludzie oświeceni Ewangelią i uczestniczący w Tajemnicy Jezusa Chrystusa, którą w całym Liście do Rzymian przedstawił jako dzieło usprawiedliwienia człowieka przez Jezusa Chrystusa według odwiecznego zamysłu Boga i dokonującego się w mocy i Ducha Świętego (zob. w szczególności 8. rozdział Listu do Rzymian). Jest to propozycja nowego życia. Nie jest to potrzebne tylko dla tych, którzy wierzą, ale jest potrzebne jako ich świadectwo wobec świata. To jest także dzisiaj podstawową misją Kościoła wobec świata.

Świadectwo

Rozeznać i rozumieć chwilę obecną to jest przywilej (umożliwienie) i zadanie dla wierzących na każdy czas, czyli w jakkolwiek rozciągniętej chronologii życia i realizującej się w różnych sytuacjach życiowych.

Kto rozeznaje „chrześcijański kairos”, czyli usprawiedliwienie człowieka i dar Ducha Świętego, któremu daje się prowadzić, będzie czynił to, do czego dalej św. Paweł wzywa:

Odrzućmy więc uczynki ciemności,
a przyobleczmy się w zbroję światła
!
Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień:
nie w hulankach i pijatykach,
nie w rozpuście i wyuzdaniu,
nie w kłótni i zazdrości.
Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa
i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

Ostatni człon jest trudny do wyrażenia w języku polskim. Tekst grecki dołowienie mówi: nie czyńcie [sobie] uprzedniego myślenia [gr. pronoia – zabieganie, troska, przezorność, uprzednia koncepcja życia] według ciała, co jest ku [to bowiem prowadzi do uległości] pożądaniom.

Rozumieć chwilę obecną to znaczy w każdej sytuacji mieć przed oczyma Tajemnicę Jezusa Chrystusa i jego przychodzenie do nas w Ewangelii i w Sakramentach.

To jest właściwe czuwanie, do którego wzywa Jezus w Ewangelii.

Bp ZbK


css.php