Zejdź prędko . . . (31. Ndz C . 191103)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Sytuacja życiowa Zacheusza może być ilustracją każdego, kto na różne sposoby „zdobywa” dla siebie życie. Chce je zabezpieczyć. Naturalnie nie chodzi tylko o aspekt materialny. Aby to osiągnąć czasem jest w jakiś sposób przymuszany, czy pozwala na to aby tak się działo. Musi wchodzić w układy, podejmować i pełnić pewne funkcje, być na usługach tych, którzy mu gwarantują oczekiwany status życiowy. Bywa ostatecznie , że po postu przywyknie do tego, że tak musi być.

Zacheusz – celnik

Zacheusz był takim człowiekiem, który podjął się funkcji celnika i „wywindował” się nawet na zwierzchnika innych celników. Naturalnie wiązało się to z bogactwem, które stawało się jakby automatycznie jego udziałem. Taka była jego funkcja. Ta jego praca i te zadania gwarantowały mu pewien życiowy komfort i zabezpieczenia życia.

A jednak czegoś mu w tym życiu brakowało.

Jedną sprawą był fakt jego małego wzrostu a drugą – niewątpliwie –pewien respekt i uznanie u ludzi, które jakby z wewnętrznej koniczności wiązały się z zawiścią i pogardą ze strony wielu członków społeczności, w które przyszło mu żyć. Prawdopodobnie nie był też z rodu Abrahama co do ciała, gdyż Jezus nie omieszka powiedzieć, a właściwie ogłosić, że także on, Zacheusz, jest synem Abrahama.

Jego zwyczajne życie i jego pragnienie

Chciał on zobaczyć przechodzącego przez miasto Jezusa. Z powodu niskiego wzrostu i wspomnianych relacji z innymi mieszkańcami miasta nie mógł i nawet nie wypadało mu się przeciskać wśród tłumu, by dotrzeć do Jezusa. Co mu pozostawało do zrobienia?

Zrobił to, co zazwyczaj robił w życiu. Czytaj więcej…


css.php