Choroba pyszałka (22. Ndz C – 190901)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Liturgia 22 Niedzieli roku C stawia nas przed wezwaniem o prostotę, pokorę prawdę w naszym życiu. Autor księgi „Mądrość Syracha” takie oto daje nam rady:

Synu, z łagodnością prowadź swe sprawy,
a każdy, kto jest prawy, będzie cię miłował.
Im większy jesteś, tym bardziej się uniżaj (. . . ),

Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa,
albowiem nasienie zła zapuściło w nim korzenie

Wizja niebieskiego zgromadzenia

Naturalnie, jako wierzący, wiemy, że nie chodzi tylko o przymioty jakoś wypracowane przez człowieka, ale także – a właściwie przede wszystkim – o to, jak te i podobne przymioty mogą powstawać w wierzących dzięki ich odniesieniu do Tajemnicy Jezusa Chrystusa: Dzięki przystąpieniu do Pośrednika Nowego Testamentu /Przymierza – jak to ujmuje List do Hebrajczyków.

To dzięki postawie nacechowanej tymi przymiotami może realizować się prawdziwe gromadzenie ludzi. Nie tylko w wymiarze społecznym i teraźniejszym, ale także ponad czasowym i wiecznym. Przed nami wizja społeczności, którą stanowi niebieskie Jeruzalem, na uroczyste zgromadzenie, Kościół pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach.

Tu i teraz

Zanim jednak dopełni się ta rzeczywistość nakreślona przez świętych Autorów, żyjemy tu i teraz w tej rzeczywistości, która zazwyczaj nie przedstawia sama sobie wspomnianych cech i przymiotów. Czasem wręcz przeciwnie.

Nasz sposób przeżywania relacji wspólnotowych nierzadko jest nacechowany innymi przymiotami: wpatrzeniem w siebie, zabieganie o własną korzyść i stosowną pozycję, takie włączanie się we wspólnotowość, które tchnie indywidualizmem i partykularnym interesem. Wskutek tego łatwo dochodzi do faworyzowania postaw obłudnych, przewrotnych, aroganckich i nacechowanych fałszem, egzystencjalną nieprawdą.

Tak może dziać się w wymiarze dużych społeczności ale także tych najmniejszych, jaką jest rodzina. Zachodzi to w przeżywaniu tego, czym jest poczucie patriotyzmu i interes społeczny, edukowanie dzieci i młodzieży i tworzenie środowiska kulturalnego – szeroko pojętego. Zachodzi to w przeżywaniu przez małżonków i rodziny wspólnoty dóbr, wspólnoty stołu, wspólnoty łoża, koniecznej troski o słabszego członka rodziny itp.

Jak to jest w nas

Wszyscy – chociaż zapewne na różne sposoby i nie jako z różnych pozycji – odczuwamy jak jesteśmy w taki sposób myślenia i działania uwikłani. Jest to w jakeś mierze nasze choroba, nasze zniekształcenie, zaburzenie, jakaś nasza dewiacja.

Wszystko to wynika z faktu naszego grzechu: Grzechu pierworodnego. Naszego sięgania po owoc z drzewa poznania dobra i zła. Każdy widzi po swojemu; każdy myśli o dobru, lecz zazwyczaj z własnego punktu widzenia. To zniekształcenie i ta choroba jest w każdym z nas – chociaż niewątpliwie w różnym stopniu natężenia i skuteczności.

Mądrość Syracha

Wracamy do jednego ze szczegółów przesłania Księgi Mądrości Syracha:

Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa,
albowiem nasienie zła zapuściło w nim korzenie

Chcę zwrócić uwagę na treść terminu, który jest przełożony przez polski „choroba”. Ten grecki termin (epagoge) jest wieloznaczny. Szerokie jest też jego znaczenie w przekładach Biblii greckiej z Biblii hebrajskiego. Nie jest tutaj miejsce, by wchodzić w detale. Biblia łacińska przekłada ten termin przez plagi albo synagogi. Współczesne przekłady mają cały wachlarz terminów: m.in: rany, zadufanie, nieszczęście itp. W grece pozabiblijnej ten termin może mieć znaczenie wyrażające: sprowadzenie (razem), natarcie, atak, nęcenie, wabienie, czary, zaklęcia, uprowadzenie, indukcja (logika).

Uważam, że dla naszego użytku, gdy wnikamy w przesłanie tego fragmentu tekstu, będzie dobrze, gdy ten termin rozumiemy jako choroba (jak przekłada BT). Nie jest to jednak jakakolwiek choroba, ale jest to choroba jakby samonakręcania się, zwodzenia siebie, wchodzenie w sferę jakiegoś odrealnienia. To zresztą precyzuje drugi termin: „pyszałek” (gr. hyperefanos), wynoszący się, dumny, itp.

Każda wojna ma zazwyczaj coś z tego nakręcenia się wokół siebie, które wywołuje jakiś „przywódca” czy jakaś grupa. Obchodzimy 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Ileż tam było nakręcania się, buty i arogancji. Zostały pociągnięte tłumy, w tym uczestniczyć. Przeniosło się to także w przestrzeni i czasie jako niszcząca fala. Leczyć może tylko przebaczenie i szukanie sprawiedliwości.

Refleksja

To prowadzi nas do refleksji: jeśli ktoś ma w sobie tę chorobę „samonakręcania się”, tej wewnętrznej indukcji siebie w swoich sprawach, tego zaczarowania sią samym sobą itp., to jest to choroba nieuleczalna, jak długo on zachowa swoją „tożsamość”. Jest to w jego wnętrzu jak nasienie, które stale się rozrasta, bo na dobre zapuściło swe korzenie. Trzeba radykalnej ingerencji, trzeba wymiany wnętrza, trzeba nowego stworzenia. To może stać się jedynie za sprawą działania Boga, na które „musi” przyzwolić człowiek. Tylko w ten sposób może zostać starta głowa przewrotnego węża (zob. Rdz 3,15).

Propozycja skorzystania z procesu leczenia została dana w jedynym Pośredniku Nowego Testamentu / Przymierza – Jezusie. Przystępujemy do Niego z gotowością na przemianę serca i przyjęcie Bożego Prawa (Mądrości) jaka objawiła się w Nim. Zapowiadał to już m.in. prorok Jeremiasz (31,31-34).

Pozdrawiam

Bp ZbK


css.php