Podczas liturgii niedzielnej słyszymy takie oto słowa z Listu do Hebrajczyków:

Gdyby zaś tę [ojczyznę] wspominali,
z której wyszli,
znaleźliby sposobność powrotu do niej.

Teraz zaś do lepszej dążą,
to jest do niebieskiej.

Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywanym ich Bogiem,
gdyż przysposobił im miasto.

Padają one w kontekście głębokiej refleksji Autora Listu do Hebrajczyków na temat wiary. Jest mowa o Patriarchach – w szczególności o Abrahamie.

Abraham i Obietnica

To Obietnica dana Abrahamowi wyznaczała kierunek jego życiowej drogi. Z chwilą usłyszenia prze niego głosu Boga i uwierzenia w obietnicę Abraham kierował się już nie swoim doświadczeniem, lecz dał się prowadzić w to, co było dla niego nieznane, a co było obiecane i gwarantowane przez Słowo Boga.

Naturalnie takie pojmowanie życia nie odnosiło się tylko do wędrówki w przestrzeni ziemskiej. Odnosiło się to przede wszystkim do pojmowania życia. Zaszczepiony niejako w mentalności Abrahama głos Obietnicy powodował to, że był on niejako nakręcony, by wchodzić w sytuacje i okoliczności, w których to nie on był – i stale miał być – tym, kto miał decydować o przyszłości, o skutkach różnych wydarzeń. Po prostu nie „wracał” do tego, co mu było znane, lecz wchodził w nieznane. Zawsze gotów na zaskoczenie nowością przygotowaną przez Boga.

Znajdowanie sposobu – czy raczej . . .

Autor Listu do Hebrajczyków obdarowuje nas pięknym sformułowaniem „znaleźliby sposobność powrotu do niej”. Użyty tutaj polski termin „sposobność” oddaje grecki termin „kairos”. Taki jest w tekście oryginalnym. Wiadomo „kairos” to jest stosowny moment, dana okazja czy sytuacja, nadarzające się okoliczności, które ktoś umiejętnie potrafi wykorzystać, albo też sytuacja krytyczna, z której trzeba się ratować.

My jesteśmy ludźmi, którzy jesteśmy nastawieni na korzystanie z okazji a czasem nawet na wykorzystywanie i to niejednokrotnie z pominięciem przysłowiowych „reguł gry”. Nadarza się okazja, a więc . . . Mamy ukute powiedzeni: Okazja czyni złodzieja, lub też: Ratuj się, kto może i jak może.

Obietnica – trwanie i czekanie

Tymczasem aby dojść do spełnienia obietnicy, potrzeba innej postawy; innego sposobu postępowania. Trzeba wytrwałości do tego celu, który został nam przedstawiony i przez nas jakoś zaakceptowany. Aby do niego dotrzeć i aby on się spełnił w naszym życiu nie można „okazyjnie” wracać do spełniania swoich oczekiwań a tym bardzie jawiących się chwilowo propozycji.

Tego rodzaju świadomość jest nam potrzebna też w nasilających się ostatnio w naszym społeczeństwie sporach o tożsamość człowieka. Przejawia się to w manifestacjach i czasem w agresji. Trzeba poważnej refleksji nad „docelowością” naszej ludzkiej tożsamości. Nad tym, co stanowi o prawdzie człowieka i co prowadzi do przeżywania pełni człowieczeństwa.

Bez odkrywania w sobie przez każdego z nas złożonej w nas „obietnicy” to znaczy zamysłu Boga, nie dojdziemy do właściwego celu, szczęścia, pełni życia.

Bóg nie wstydzi się być nazywanym naszym Bogiem,
gdyż przysposobił nam miasto.

Tak jest, na ile do niego dążymy, a nie gubimy się na różnych naszych rozdrożach i nie utykamy w naszych meandrach życiowych.

Bp ZbK


css.php