Dzień Pięćdziesiątnicy. Dzień, w którym Izraelici przeżyli nadaniem im Prawa Bożego pod Synajem i stali się ukonstytuowanym Ludem Bożym. Do tego dnia oni „dochodzili” od momentu wyjścia z niewoli Egipskiej – aż doszli do Góry Synaj. Było to święto Przymierza Boga ze swym Ludem. Ten dzień świętowali i świętują każdego roku.

Święto to samo– a jednak inne

Pięćdziesiątnica nabiera jednak nowego znaczenie i nowej treści. Staje się dniem Nowego Przymierza Boga ze swoim Ludem. Jest to też dzień ukonstytuowania Nowego Ludu. Stało się to podczas trwania i obchodu święta Starego Przymierza. To, co staje się jako nowe, jest niejako wpisane w pierwotne święto i z niego wyrasta, a jednocześnie całkowicie je przerasta i jest nowym tchnieniem Boga wobec człowieka. Tchnieniem spełniającym się wobec wybranych, ale nie ograniczającym się do wybranych. Jest bowiem „utworzeniem” nowego znaku czy powołaniem nowego znaku Obecności Boga wśród ludzkości i dla całej ludzkości.

Możemy tak obrazowo próbować zestawić te dwa świąteczne wydarzenia, które wnoszą w ludzkość dar Obecności Boga. Powtarzam: przedstawiam zestawienie ich jako pewien i oczywiście nie w pełni wyczerpujący obraz.

Pod Synajem

Hebrajczycy po wyzwoleniu z niewoli egipskiej „dochodzili” do góry Synaj i tam za pośrednictwem Mojżesza otrzymali Torę. Otrzymali ją po wypowiedzeniu swojej gotowości, że będą czynić wszystko, co Bóg przykazał (Zob. Wj 19,8; 24,4.7). Tak zostało zawarte Przymierza Boga z Jego wybranym ludem. Stało się to wszystko na podstawie „wszystkich tych słów” (Wj 24,8).

W tym sformułowaniu o „wszystkich tych słowach” nie możemy widzieć tylko słów Boga, ale także słowa człowieka, zobowiązanie się wybranego Narodu do wypełnienia wszystkiego, co Bóg powiedział.

Tak się zobowiązali i w tym była zawarta cała ich gotowość. Byli przekonani, że tak będzie, że zdołają być wiernymi, że potrafią wypełniać. Ale już wobec pierwszej „trudności” i wątpliwości: „nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej” (Wj 24,1), skierowali się do kapłana Aarona z prośbą : „uczyń nam boga” (Wj 24,1). Możemy to sprecyzować: uczyń nam innego boga, boga według naszego pomysłu, stosownego do naszych oczekiwań i planów itp.

W tym wszystkim okazała się niemoc człowieka, by dochować wierności Bogu. Jeremiasz powie o tym wydarzeniu: „przymierze moje złamali” (Jr 31,32). Prorocy zapowiadali więc zawarcie nowego Przymierza. Właściwie całe Pismo czy wszystkie Pisma Objawienia Bożego to zapowiadały. Do tego też zmierzała cała historia tego wybranego Ludu prowadzona przez Boga.

W wieczerniku

Co stało się w Wieczerniku?

Wracając do obrazowego zestawienia, trzeba powiedzieć, że Apostołowie nie musieli „dochodzić” do góry Synaj, lecz mieli zostać w Jerozolimie i oczekiwać. Zostali w Wieczerniku na modlitwie i w oczekiwaniu wydarzenia, które miało ich ogarnąć i przemienić. Mieli oczekiwać, aż zostaną wyposażeni w moc, który uczyni ich świadkami wydarzenia, które całkowicie zmienia bieg rzeczy i rozumienie historii. Zarówno historii każdego poszczególnego człowieka jak i całej ludzkości. Tym wydarzeniem, o którym mają świadczyć jest fakt:

Jezus został niesprawiedliwie skazany na śmierć przez ludzi,
ale stało się to w sposób przewidziany przez Boga,
i ten Jezus zmartwychwstał i żyje.
Co więcej: jednoczy w przedziwny sposób tych, którzy w Niego wierzą.

Apostołowie, a przez nich wszyscy uczniowie wierzący w Jezusa otrzymali moc, Jego moc, jako Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, otrzymali Jego Ducha. Jest to moc z wysoka, czyli od Boga, a nie z działania i zakładanej wierności człowieka. Tę moc otrzymuje się „czekając” na spełnienie się obietnicy. Kiedy ktoś przyjmuje spełnienie się tej obietnicy, jest gotów sam w nią być wprowadzany, jest gotów wchodzić w podobne sytuacje do tego, co spełniło się w Jezusie Chrystusie. Jest gotów wchodzić w przyjęci niesprawiedliwości aż po śmierć i być świadkiem zmartwychwstania.

Moc z wysoka dla życia w codzienności

Zesłanie Ducha Świętego to nie owoc „ludzkiego dochodzenia” do góry Synaj, lecz posłuszne trwanie w oczekiwaniu na Dar Ducha, który uzdalnia do wchodzenia w Tajemnicę Jezusa. Nie jest to jakiekolwiek działanie człowieka, według jego nawet tzw. „najlepszych” projektów i oczekiwań, lecz posłuszne wchodzenie w historię życia – w wydarzenia, które krzyżują, a w których okazuje sią moc Boża.

Wołamy: niech zstąpi na nas Twój Duch, o Panie. Niech nas odnawia stosownie do Twego Oblicza, stosownie do Twego zamysłu i zamiaru. Byśmy byli na Twój obraz i podobieństwo wszędzie tam, gdzie jesteśmy. Byśmy nie próbowali zmieniać rzeczywistości na nasz obraz i nasze podobieństwo.

Dla nas wierzących w Jezusa stale „nadchodzi” ten dzień i stale staje się ten dzień, na miarą naszego posłuszeństwa wszystkiemu, co On powiedział i trwaniu w tym, gdzie On nas stawia. Stosownym Wieczernikiem może okazać się każde miejsce . . . .

Bp ZbK


css.php