Mojżesz, pasąc owce swego teścia, znalazł się na pustyni i zobaczył dziwne zjawisko.

Mojżesz widział,
jak krzew płonął ogniem,
a nie spłonął od niego.

Mojżesz miał za sobą już różne doświadczenia. Począwszy od uratowania z wody, przez doświadczenie życia w domu faraona aż po konieczność ucieczki przed panującą sprawiedliwością. Naraził się bowiem przez dokonanie „swojej sprawiedliwości” wobec Egipcjanina. Nie mógł pozostawać w kręgu tej sprawiedliwości, której się naraził. Stał się uciekinierem i tułaczem a także w pewnym sensie wyrobnikiem zabiegającym o zapewnienie swego utrzymania i swojej egzystencji.

Niezwykłe zjawisko

W tej sytuacji spotyka się z owym niezwykłym zjawiskiem: „krzew, który płonął ogniem, ale się nie spalał”. On sam był człowiekiem, który już w jakiś sposób się wypalił. Pojęta jakoś przez niego misja wobec braci Hebrajczyków rozmyła się i – jak to się mówi – „spaliła na panewce”. Przeżył swoje niepowodzenie i prawdopodobnie pogodził się z tym, a w konsekwencji przestał się interesować sprawą swoich braci Hebrajczyków.

Teraz staje przed tym niezwykłym zjawiskiem. Zbliża się, by mu się przyjrzeć. Być może także dlatego, że on „wypalony” odczuwa – nawet nieświadomie – potrzebę poznania tego zjawiska. To staje się punktem zaczepienia, przez który w nim stanie się nowość. Otrzyma udział w tym niezwykłym zjawisku: płonąć i nie wypalić się. Słyszy więc głos

Nie zbliżaj się tu!
Zdejmij sandały z nóg,
gdyż miejsce, na którym stoisz,
jest ziemią świętą.

W pojęciu świętości jest zawarta także treść odmienności od tego, co zwyczajne, co jest tylko doświadczeniem człowieka. Mojżesz otrzymuje polecenie zdjęci sandałów i tym samym zostaje mu uświadomione, że to wszystko, co teraz może się stać, będzie odmienne od jego dotychczasowego doświadczenia

Głos się przedstawia:

Jestem Bogiem ojca twego,
Bogiem Abrahama,
Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba

 

Objawienie i misja

Głos nie poprzestaje na objawieniu się, ale odkrywa sens tego objawienia. Ta nadzwyczajność chce wkroczyć w to, co człowiekowi wydaje się jego, jego dolą i jego zwyczajnością.

Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie
i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, …

Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu

To zstąpienie Boga dla wybawienia narodu Hebrajczyków musi przyjąć konkretną formę i wyraz- To zostaje zlecone Mojżeszowi.

powiesz synom Izraela:
Jestem posłał mnie do was

Przed Mojżeszem staje zadanie, które całkowicie przerasta jego możliwości. Jednak głos wydobywa się właśnie z tego przedziwnego znaku, nadzwyczajnego zjawiska, które nie powinno tak trwać. Pali się, ale się nie spala. Z tego zjawiska głos o obecności o zapewnieniu działania. Obecność w okolicznościach, w których – sądząc po ludzku – nie powinna być. Nakreślenia zadań, które – sądząc po ludzku – nie mogą zaistnieć. I to wszystko zostaje zlecone temu, który niejako sam wypalony, znajduje się wobec władzy faraona, do którego ma się udać, jakby na spalonej pozycji, gdyż jest przestępcą.

Niemożliwe – możliwe

A jednak w tych wszystkich „niemożliwościach” i paradoksach zostaje zapowiedziany i zainicjowany przedziwny, ale bardzo realny zamysł i plan wyzwolenia człowieka. Dokonuje się to przez Tego, który JEST i który stale będzie się objawiał w przedziwnych znakach. Aż po ten najbardziej wymowny, jakim jest krzyż. Na nim bowiem według ludzkiego rozeznania nie ma życia. Natomiast Wcielone Słowo powie: gdy mnie wywyższycie, poznacie, że JA JESTEM, bo niczego od siebie nie czynię, ale to czego nauczył mnie Ojciec (zob. J 8,28).

Jesteśmy wezwani do zdejmowania sandałów z nóg, do stawania wobec tajemnicy, która całkowicie nas przekracza, do wiary i doświadczenia, że jest obecność i moc, która działa na naszą rzecz tam, gdzie doświadczamy niemocy.

Bp ZbK


css.php