Słuchamy w tę dzisiejszą, 4. Niedzielę Wielkiego Postu Ewangelię o synu marnotrawnym, która jest jednocześnie Ewangelią o miłosiernym ojcu i o starszym synu, który nie rozumiał i nie doceniał faktu bycia w domu ojca. Zapewne każdy zgodzi się z prawdą a także z faktem, że jeśli ktoś usłyszy Ewangelię i jeśli jej przesłanie dociera do jego świadomości i go porusza, to zazwyczaj spontanicznie uzna siebie za syna marnotrawnego. Niewątpliwie jest trudniej uznać w sobie niewłaściwą i błędną postawę starszego syna.

Ojciec

To wobec niego ojciec czyni zabiegi. Tłumaczy i zaprasza do wejście do domu. Podczas gdy młodszy, marnotrawny sam wrócił i nie miał oczekiwań, by zostać przyjęty jako syn. Gotów był być sługą w domu ojca.

To wobec starszego ojciec użył najbardziej przekonującego argumentu – swoistej deklaracji o jedności i przynależności do domu ojca.

Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną
i wszystko, co moje, do ciebie należy.
A trzeba było weselić się i cieszyć z tego,
że ten brat twój był umarły,
a znów ożył; zaginął, a odnalazł się.

Postawa starszego syna zachodzi jednak zapewne nie mniej niż ta młodszego. Mimo pewnych znamion „lepszej postawy”, bo przecież jest w domu ojca, wcale nie świadczy o komunii i jedności z ojcem. Co więcej, okazuje gniew i rozgoryczenie a nawet wprost upór w stosunku do ojca i do jego decyzji. Mimo „przebywaniu” w domu ojca, jest duchem bardzo daleko od ojca.

Postawa marnotrawnego syna staje się okolicznością do przeżycia nawrócenia i wejścia w komunię z ojcem przez przyjęcie przebaczenia i wejście do domu ojca. Postawa starszego, pozornie wiernego syna, a w rzeczywistości odpowiadająca postawie „wyrobnika” czy niewolnika, nie pomogła mu wejść w komunię z ojcem i z bratem.

Warto jeszcze zauważyć, że ojciec był stale z każdym z tych swoich synów. Żadnego z nich nie „wpisał na stracenie” w swoim ojcowskim wnętrzu. Tak nie stało się nawet wtedy, kiedy każdy z tych dwóch synów – każdy na swój sposób – odwracał się od ojca czy odchodził od niego. Po porostu nie korzystał z dobroci ojcostwa ojca. To ojciec dawał dowody i przekonywał, że jest dla nich, dla każdego z nich, niezależnie od ich „zagubienia się w sobie”.

Synowie – nawrócenie

Jeden i drugi syn potrzebuje nawrócenia. Jeden i drugi syn ma takiego samego i tego samego ojca. Ojciec każdemu z nich okazuje miłosierdzie. Jest gotów przyjmować. Czeka. Kiedy trzeba, przekonuje. Daje zaproszenia do nawrócenia. Można powiedzieć, że synami stają się (okazują się) ci, którzy wchodzą w nawrócenie.

Niezależnie w której z postaw tych dwóch synów bardziej się odnajduję, potrzebuję zawsze nawrócenia. Dom Boga Ojca, którego symbolizuje ojciec z przypowieści ewangelijnej, jest otwarty dla wszystkich, którzy zechcą przyjmować mentalność promieniującą z miłosiernego i nieodwołalnego a tym samym niezmiennego i „stanowczego” Ojcostwa. Dzisiaj to Ojcostwo bywa na różne sposoby kwestionowane, naginane, zniekształcane, rozwadniane a nawet wprost odrzucane. Potrzebujemy nawrócenia

Bp ZbK

Mojżesz, pasąc owce swego teścia, znalazł się na pustyni i zobaczył dziwne zjawisko.

Mojżesz widział,
jak krzew płonął ogniem,
a nie spłonął od niego.

Mojżesz miał za sobą już różne doświadczenia. Począwszy od uratowania z wody, przez doświadczenie życia w domu faraona aż po konieczność ucieczki przed panującą sprawiedliwością. Naraził się bowiem przez dokonanie „swojej sprawiedliwości” wobec Egipcjanina. Nie mógł pozostawać w kręgu tej sprawiedliwości, której się naraził. Stał się uciekinierem i tułaczem a także w pewnym sensie wyrobnikiem zabiegającym o zapewnienie swego utrzymania i swojej egzystencji.

Niezwykłe zjawisko

W tej sytuacji spotyka się z owym niezwykłym zjawiskiem: „krzew, który płonął ogniem, ale się nie spalał”. On sam był człowiekiem, który już w jakiś sposób się wypalił. Pojęta jakoś przez niego misja wobec braci Hebrajczyków rozmyła się i – jak to się mówi – „spaliła na panewce”. Przeżył swoje niepowodzenie i prawdopodobnie pogodził się z tym, a w konsekwencji przestał się interesować sprawą swoich braci Hebrajczyków.

Teraz staje przed tym niezwykłym zjawiskiem. Zbliża się, by mu się przyjrzeć. Być może także dlatego, że on „wypalony” odczuwa – nawet nieświadomie – potrzebę poznania tego zjawiska. To staje się punktem zaczepienia, przez który w nim stanie się nowość. Otrzyma udział w tym niezwykłym zjawisku: płonąć i nie wypalić się. Słyszy więc głos

Nie zbliżaj się tu!
Zdejmij sandały z nóg,
gdyż miejsce, na którym stoisz,
jest ziemią świętą.

W pojęciu świętości jest zawarta także treść odmienności od tego, co zwyczajne, co jest tylko doświadczeniem człowieka. Mojżesz otrzymuje polecenie zdjęci sandałów i tym samym zostaje mu uświadomione, że to wszystko, co teraz może się stać, będzie odmienne od jego dotychczasowego doświadczenia

Głos się przedstawia:

Jestem Bogiem ojca twego,
Bogiem Abrahama,
Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba

 

Objawienie i misja

Głos nie poprzestaje na objawieniu się, ale odkrywa sens tego objawienia. Ta nadzwyczajność chce wkroczyć w to, co człowiekowi wydaje się jego, jego dolą i jego zwyczajnością.

Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie
i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, …

Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu

To zstąpienie Boga dla wybawienia narodu Hebrajczyków musi przyjąć konkretną formę i wyraz- To zostaje zlecone Mojżeszowi.

powiesz synom Izraela:
Jestem posłał mnie do was

Przed Mojżeszem staje zadanie, które całkowicie przerasta jego możliwości. Jednak głos wydobywa się właśnie z tego przedziwnego znaku, nadzwyczajnego zjawiska, które nie powinno tak trwać. Pali się, ale się nie spala. Z tego zjawiska głos o obecności o zapewnieniu działania. Obecność w okolicznościach, w których – sądząc po ludzku – nie powinna być. Nakreślenia zadań, które – sądząc po ludzku – nie mogą zaistnieć. I to wszystko zostaje zlecone temu, który niejako sam wypalony, znajduje się wobec władzy faraona, do którego ma się udać, jakby na spalonej pozycji, gdyż jest przestępcą.

Niemożliwe – możliwe

A jednak w tych wszystkich „niemożliwościach” i paradoksach zostaje zapowiedziany i zainicjowany przedziwny, ale bardzo realny zamysł i plan wyzwolenia człowieka. Dokonuje się to przez Tego, który JEST i który stale będzie się objawiał w przedziwnych znakach. Aż po ten najbardziej wymowny, jakim jest krzyż. Na nim bowiem według ludzkiego rozeznania nie ma życia. Natomiast Wcielone Słowo powie: gdy mnie wywyższycie, poznacie, że JA JESTEM, bo niczego od siebie nie czynię, ale to czego nauczył mnie Ojciec (zob. J 8,28).

Jesteśmy wezwani do zdejmowania sandałów z nóg, do stawania wobec tajemnicy, która całkowicie nas przekracza, do wiary i doświadczenia, że jest obecność i moc, która działa na naszą rzecz tam, gdzie doświadczamy niemocy.

Bp ZbK

W drugą Niedzielę Wielkiego Postu czytamy Ewangelię mówiącą o przemienieniu Jezusa na Górze. W roku C czytamy ją w wersji św. Łukasza. Łukasz wspomina o modlitwie Jezusa. Ta czyni przy różnych okazjach wskazując zarówno na człowieczeństwo Jezusa poddane Woli Ojca jak i wynikający z tego faktu przykład, który pobudza do modlitwy nas, ludzi słuchających opowiadań ewangelijnych i wpatrujących sią w Jezusa.

 

Gdy Jezus się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił,
a Jego odzienie stało się lśniąco białe.
A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim.
Byli to Mojżesz i Eliasz.
Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu,
którego miał dopełnić w Jeruzalem.

 

Oprócz zakomunikowania nam jako słuchaczom Ewangelii faktu owego zjawiska „odmienienia się” Jezusa na oczach uczniów Łukasz wskazuje pośrednio na przemieniającą moc modlitwy, która może dokonywać się w każdym wierzącym. A ta modlitwa dokonuje się jakby w ramach tego, co przedstawiają Mojżesz i Eliasz, czyli Prawo i Prorocy. To te dwa „czynniki” (elementy czy faktory historii zbawienia) stanowią życiowy kontekst modlitwy. Z jednej strony jest Prawo, które przedstawia zamysł i wolę Pana Boga w stosunku do człowieka. Z drugiej jest słowo i światło Proroków, które oświecają sytuację człowieka, który doświadcza swojej nieadekwatności w stosunku do zamysłu Boga, wnikającej z faktu grzechu.

Sytuacja człowieka – potrzeba Paschy

Człowiek oświecony tym objawieniem płynącym z Prawa i Proroków i tym samym świadom swojej sytuacji będzie na modlitwie poznawał, że trzeba, aby w nim dokonywało się coś z tego, co dokonało się w Jezusie. Chodzi o owo „odejście, którego miał dopełnić w Jeruzalem”. W tekście greckim mamy użyty termin „exodos”, czyli dosłownie „wyjście”. Trudno nie dostrzegać w użyciu tego terminu przez św. Łukasza aluzji do wyjścia z Egiptu, domu niewoli.

To bowiem, co miało dokonać się w Jerozolimie, to właśnie Pascha, wielkie Wyjście Jezusa, które zawiera zarówno odejście z tego świata jak i Jego nową obecność jako Zmartwychwstałego i Dającego Ducha Świętego. To wszystko było zapowiadane i ukazywane w scenie Przemienienia.

Co znaczy, że nie wystarczy, że „jest nam dobrze”

Wybrani Apostołowie: Piotr Jakub i Jan, jednak tego jeszcze nie rozumieli. Jak to często bywało w takich znamiennych sytuacjach, Piotr zabrał głos. Powiedział, co mógł powiedzieć jako człowiek, który nie był jeszcze wtajemniczony, nie znał jeszcze prawdziwej tajemnicy Jezusa. Wyraził się ze swego praktycznego i „utylitarnego” punktu widzenia: „dobrze nam tu być” (wydaje mi się, że lepiej tak przełożyć, niż „dobrze, że tu jesteśmy”). Rozumując na sposób ludzki i odbierając zjawiska na sposób jeszcze czysto ludzki stawiał to odbierane doświadczenie „dobra” jako coś, co można by nazwać „produktem końcowym”. To już nam wystarczy. Tymczasem nie wystarczy, że: Dobrze, że jest nam dobrze.

Tymczasem Jezus nie przyszedł do nas ludzi, aby wprowadzać nas w życie, w którym miałoby się w nas i przy nas dokonywać to, co nam się wydaje i co my odbieramy (często tylko chwilowo) jako dobre, lecz otworzyć przed nami „wyjście”, przejście, Paschę prowadzącą do nowego życia. Prowadzącą do zupełnie nowego sposobu postrzegania i odbierania rzeczywistości.

Kryterium życia

Właściwym kryterium życia nie jest bowiem takie jego pojmowanie, aby było dobrze, aby iść za tym co satysfakcjonuje, aby iść za tym, co przyjemne i zaspokaja oczekiwania i pragnienia „starego człowieka”, czyli człowieka żyjącego według własnych upodobań i projekcji. Właściwym kryterium staje się gotowość na przeżywanie „wyjścia”.

Dzisiejszy sposób patrzenia na życie zdominowany w bardzo dużej mierze przez szukanie przyjemności i satysfakcji własnych upodobań, utrudnia nam prawdziwe życie i wchodzenie w jego głębię. Nie można zatrzymać się na tym, co w danej chwili wydaje nam się „dobre”. Potrzebujemy stałego ukierunkowania na Pełnię, którą jest Jezus Chrystus dokonujący swego „exodusu” i wprowadzający nas w to samo doświadczenie. Temu służy czas Wielkiego Postu, jako przygotowanie do świąt Paschalnych

Bp ZbK

Widzimy, jak nasila się swoista presja zmierzająca do zrelatywizowania tradycyjnej antropologii opartej na przesłankach biblijnych a także na ogólnym doświadczeniu człowieka (rodzaju ludzkiego) – co nie wyklucza wszelkiego rodzaju konkretnych odmienności, jakie czasem zachodzą.

Naturalnie potrzebna jest tolerancja, która umożliwia właściwy sposób funkcjonowania każdej społeczności. To jednak nie uprawnia nikogo i żadnej władzy do systemowego preferowania i w jakiejś mierze narzucania pewnego systemu wychowania dzieci nacechowanego negacją uznawanych wartości moralnych i społecznych.

Wobec zachodzących niepokojących przejawów w tej materii potrzebne jest poczucie tworzenia wspólnoty ludzi świadomych prawdziwych wartości, aby wspierać rodziców niosących odpowiedzialność i prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoim sumieniem.

Niechaj modlitwa i zaufanie wobec Boga, jedynego Pana dziejów i Pana każdego życia pomaga nam przyjmować właściwe postawy i świadczyć o prawdzie życia. Wszystko to bowiem nabiera jeszcze większej doniosłości, jeśli spoglądamy na te problemy w duchu wiary.

Bp ZbK

Otworzył się przed nami czas Wielkiego Postu, czas przygotowani na Święta Paschalne. Przeżywamy ten czas wpatrując się w wybrane wydarzenia z życia Jezusa. To On wskazuje nam właściwą postawę przygotowania się do Paschy. Idziemy duchowo za Nim i z Nim do Jerozolimy, by uczestniczyć w zbawczym wydarzeniu paschalnym

I niedziela Wielkiego Post

Każdego roku w tę niedzielę czytamy Ewangelię o kuszeniu Jezusa na pustyni. Kolejno w latach A B C czytamy więc opowiadania trzech Ewangelistów synoptycznych: Mt, Mk i Łk. Jest to bardzo zamienne, że Kościół wybrał jako Ewangelię na rozpoczęci Wielkiego Postu (na I Niedzielę Wielkiego Potu) właśnie Ewangelię o kuszeniu Jezusa. To kuszenie nie jest jakoś przypadkowe. Jest ono wydarzeniem jakby wprost i specjalnie „zaprogramowanym” na rozpoczęcie publicznej działalności Jezusa.

Chrzest Jezusa w Jordanie i prowadzenie Jezusa przez Ducha

U wszystkich Ewangelistów widać zdecydowane zaznaczenie a nawet podkreślenie tego, że te dwie sceny: Chrzest Jezusa Jordania i kuszenie na pustyni są ze sobą blisko związane. Tym spoiwem łączącym te sceny jest właśnie działanie Ducha Świętego, który zstąpią na Jezusa po chrzcie w Jordanie. Działanie Ducha Świętego wobec Jezusa, a konkretnie prowadzenie Jezusa przez tegoż Ducha, paradoksalnie jest jakby „zorientowane” (ukierunkowane) na doświadczenie przez Jezusa działania złego ducha, diabła.

Takie zestawienie ty h dwóch „działań” wobec Osoby Jezusa stało się ze względu na sytuację człowieka, który kiedyś uległ zwodniczemu działaniu szatana (węża – Rdz 3). Jezus jako prawdziwy człowiek, ale przepełniony Duchem Świętym i prowadzony przez tegoż Ducha stanie w sposób wyrazisty wobec diabła. Będzie prze diabła kuszony w tym wszystkim, co dotyczy istotnych aspektów życia człowieka.

Postawa Jezusa

Jezus prowadzony przez Ducha Świętego i kuszony przez diabła w czasie swego czterdziestodniowego postu na pustyni potrafi nie ulec żadnej z propozycji diabła. Duch Święty wskazuje na jedyne źródło życia, jakim jest relacja Syna do Ojca. Duch Święty prowadzi i umacnia Jezusa. Jest Jego wewnętrzną ostoją i siłą. Dlatego Jezus kuszony nie idzie na żaden kompromis z diabłem. Nie przyjmuje żadnej „lepszej” (ulepszonej) propozycji życia i pełnienia swojej misji. Pozostaje w posłuszeństwie zamysłowi Ojca. W ten sposób całe działanie diabła staje się bezskuteczne i musi on odstąpić od Jezusa. Ewangelista Łukasz nie omieszka zaznaczyć, że było to do czasu. Diabeł jeszcze powróci do zmagania się Jezusa. Będzie jakby dochodził do głosu (podkreślam: jakby dochodzi do głosu – ale nigdy nie dojdzie), gdy Jezus przeżywając ludzką sytuację zmagania (agonii) będzie wypowiadał słowa: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak Jego ostateczną i pełną odpowiedzią na tę sytuację będzie: Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! (Łk 22,42n)

Nasza sytuacja

Jako chrześcijanie mamy już udział w darze Ducha Świętego. Ten Duch nas prowadzi. Mocą tego Ducha winno stawać się w nas zwycięstwo nie ulegania diabłu. Jesteśmy kuszeni i to na wiele sposobów. Zazwyczaj są to też te „lepsze” czy „ulepszane” propozycje życia, konkretnych decyzji i rozwiązań w naszym życiu. Propozycje bardziej po naszej myśli. Są to propozycje – jak się często się nam wydaje i jak diabeł do tego przekonuje – bardziej dopowiadające naszemu dobru.

A jednak …

Prosimy Pana, byśmy nie dali się odciągać od prowadzącego nas Ducha Świętego i nie pozwalali się zwodzić. Te dwa „wektory” działają na nas. Nie są one jednak ani równo, ani jednakowo skuteczne. Siła tego diabelskiego polega na zdolności i umiejętności oszukania. Siła prowadzenie przez Ducha Świętego polega na prawdzie, która jednak jest trudna i wymaga decyzji trzymania się Tego Jezusa, który prowadzony przez Ducha Świętego przeszedł wszystkie kuszenia i ze zwycięskiego krzyża króluje jako Zmartwychwstały.

Nie ma zmartwychwstania bez przejścia przez krzyż i śmierć. Nie ma prawdziwej chwały i życia w pokoju bez konieczności przejścia przez próbę wymagającą wyrzeczenia się siebie.

Czas Wielkiego Postu – czas intensywnego działania Ducha Świętego, ale też czas próby i kuszenia. Im bardziej jesteśmy poddani Duchowi Spiętemu, tym bardziej możemy spodziewać się wszelkiego rodzaju ataków złego ducha. Jest to bowiem zmaganie, które wychodzi także poza tylko nasze siły.

Bp ZbK

Serce zazwyczaj kojarzy się nam z dobroci. Czułości, życzliwością itp. Jakie jest jednak naprawdę to nasze serce. Nie zawsze prawdziwe jest to skojarzenie z dobrocią, poprawnością i prawością.

Jakie jest to nasze serce

U proroka Jeremiasza znajdujemy wprost takie oto stwierdzenie:

Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne
i niepoprawne – któż je zgłębi? (Jr 17,9).

Jednoznacznie negatywną ocenę serca ludzkiego znajdziemy też w słowach Jezusa zapisanych u Ewangelistów, gdy jest mowa o sercu w zestawieniu z przepisami i praktykami dotyczącymi czystości rytualnej. Tutaj zostaje wyliczonych aż 13 negatywnych cech.

 

Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego
pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa,
cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp,
wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota.

Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 7,21-23)

 

Serce i działanie

Działanie człowieka, które uzewnętrznia wnętrze jego serca, na swój początek właśnie w sercu, we wnętrzu, rodzących się zamysłach. Tak się stało po grzechu pierworodnym w relacji Kaina i Abla. Zanim doszło do bratobójstwa, grzech czyhał u wrót, aby wejść do wnętrza Kaina i zaistnieć jako bratobójczy czyn. Okazuje się, że zachodzi wówczas jakby sprzężenie zwrotne między tym, co rodzi się w sercu i tym, co jest jego uzewnętrznieniem, jego owocem. Następuje jakieś spotęgowanie i wzajemne napędzane się.

Naturalnie grzech nie zniszczył całkowicie poczucia dobra i gotowości czynienia dobra. Dokonał się w sercu człowieka zamęt i nieuporządkowanie przez odejście od Boga, od Jego przykazań. Jezus przychodzi, aby w serce człowieka wprowadzań nowy porządek, nową zasadę pojmowanie siebie i otaczającego człowieka świata. Czyni to przez obwieszczanie i ukazywanie relacji do Boga jako Ojca. Czyni to przez cuda, w których otwiera ludziom oczy. Mówi o potrzebie właściwego widzenia, by nie zostać oszukanym i zwiedzionym przez pozorne poczucie dobra. Kryterium i miarą poznania serca będą więc reale czyny

A Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi.

Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca
wydobywa dobro,
a zły człowiek ze złego skarbca
wydobywa zło.

Bo z obfitości serca mówią jego usta (Łk 6,45)

 

Potrzeba przemiany serca.

To ukazał najpierw sam Jezus na sobie samym. Obrazowo mówię, Jezus podczas swojej publicznej działalności coraz to bardzie „uzewnętrzniał” siebie. Ostatecznie jednak przyzwolił na to, aby na krzyżu Jego serce, jego wnętrze zostało otwarte i stamtąd wypłynęła cała prawda o relacji Boga do człowieka i pierwszego „nowego” Człowieka, jakim okazał się Jezus do każdego człowieka.

To na krzyżu dokonało się to, co św. Paweł formułuje w tak zwięzły sposób.

Śmierć została pochłonięta,
aby okazało się zwycięstwo.

Dokonało się to w Sercu” Syna Bożego, który stał się Synem Człowieczym i umarł na krzyżu.

Dzięki temu otworzyła się droga przemiany ludzkiego serca dokonująca się przez doświadczenie śmierci, by ta śmierć dla siebie okazała się końcem oszukane w grzechu ludzkiego serca, ludzkiego wnętrza. Zwycięstwo czyli początek i zasada nowego życia dokonuje się tam, gdzie zostaje otwarte serce i dokonuje się w nim przemiana ukierunkowujące całkowicie na jedyne źródło dobra i mocy przynoszenia dobrego owocu. Jest to dzieło Boga dokonane w Jezusie i stale gotowe spełniać się w każdym człowieku.

Bp ZbK

II Sesja Liturgiczna w Bolesławcu (190302)

by bp Zbigniew Kiernikowski

„Jak przeżywać okres paschalny” – pod takim hasłem odbyła się dzisiaj w Bolesławcu przy parafii Wniebowzięcia NMP II sesja liturgiczna organizowana przez Wydział Duszpasterski Legnickiej Kurii Biskupiej oraz działającą przy nim Diecezjalną Szkołę Liturgiczną. (Pierwsza dotyczyła Adwentu i okresu Narodzenia Pańskiego). Na spotkanie w Bolesławieckim Ośrodku Kultury przybyło ok. 80 osób z różnych parafii, niektórzy ze swymi duszpasterzami.

Sesja miała na celu wprowadzenie w przeżywanie Wielkiego Postu, Triduum Paschalnego i okresu wielkanocnego. Wykład/katechezę na temat chrzcielnego wymiaru Wielkiego Postu i okresu wielkanocnego wygłosił Rektor WSD ks. Piotr Kot. Ja wprowadziłem w istotne treści dotyczące celebrowania misterium paschalnego w czasie jednego, trzydniowego święta, które stanowi centrum chrześcijańskiego życia i roku liturgicznego. P. Irena Chłopkowska nakreśliła, na czym polega dalsze i bliższe (praktyczne) przygotowanie do przeżywania Świąt Paschalnych we wspólnocie parafialnej. We wszystkim tym chodziło o to, żeby celebracje, które corocznie przeżywamy, dotykały naszego życia i czyniły je życiem paschalnym. A do tego, żeby je przeżyć jak najbardziej prawdziwie, trzeba wprowadzenia, przygotowania, zaangażowania każdego osobiście i całej wspólnoty.

Myślę, że ta sesja – łącznie z Eucharystią w bolesławieckiej bazylice mariackiej – była dobrze przyjęta i tematyka spotkała się z dużym zainteresowaniem. To utwierdza mnie w przekonaniu, że bardzo potrzebna jest katecheza i formacja liturgiczna, żebyśmy się w naszym przeżywaniu chrześcijaństwa nie zatrzymali się na zewnętrznych tradycjach, ale coraz głębiej wnikali w jego istotę, żebyśmy celebrując Paschę, pozwalali na to, żeby ona przemieniała nasze życie.

Kolejna sesja liturgiczna w Bolesławcu, na początku czerwca, będzie dotyczyła przeżywania misterium Jezusa Chrystusa w ciągu roku, w tzw. okresie zwykłym roku liturgicznego.

Zainteresowanych już zapraszam

Bp ZbK


css.php