Sobota 2. Tygodnia WlkPostu (180303)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W przypowieściach, jakie Jezus wypowiadał nie chodziło tylko o wzór relacji człowieka do Boga chodziło także o koncepcję i obraz Boga. Jezus objawiał Boga, który nie zawsze pasował do tego, co o Bogu ,myśleli ludzie, a w szczególności ci, którzy mieli już swój wyrobiony obraz Boga i siebie ugruntowany w swoich zwyczajach i praktykach. Widać to m.in. w przypowieści o synu marnotrawnym albo raczej o miłosiernym Ojcu.

Syn marnotrawny będąc w niedoli pomyślał w głębi siebie:

«Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników». Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca.

A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem».

Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić.

Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to znaczy. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego».

Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę» (Łk 15,18-30) .

 

Faryzeusze sprzeciwiali się obrazowi Boga, który ukazywał i urzeczywistniał Jezus. Po prostu obraz Boga przychodzącego do grzesznika, szukającego go i pochylającego się nad nim, nie mieścił się w kategoriach myślenia faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Takiego Boga nie rozumieli, takiego Boga nie chcieli, takiego Boga się obawiali. Taki Bóg w jakiś sposób zagrażał bowiem ich wizji życia, ich poprawności. Nadto taki obraz Boga w jakiejś mierze kwestionował też ustalony system zasług i wartości. Bóg bowiem, który zwraca się do grzeszników, szuka ich i im przebacza, jawił się im jako Bóg niesprawiedliwy. Jawił się im jako krzywdzący sprawiedliwych i pobożnych, nie doceniał bowiem ich wierności, ich zasług, ich sprawiedliwości. Nie uwzględniał uprzywilejowanego miejsca, które z mozołem sobie wypracowali.

Tymczasem Jezus w tej przypowieści ukazuje, że nie zasługi człowieka (często zresztą wątpliwe) są cenne przed Bogiem, lecz gotowość do nawrócenia. A nawrócenia potrzebują nie tylko ci, którzy powszechnie uważani są za grzeszników, ale również ci, którzy – sami uznając się za sprawiedliwych – są zadufani w sobie; oddzielają się od innych z powodu wypełniania praktyk religijnych, poczucia własnej poprawności i pewności zasług. Winniśmy być świadomi, że istnieje niebezpieczeństwo rozminięcia się z Bogiem i szemrania przeciwko Niemu, gdy człowiek wpatrzony w siebie, w swoje racje, w swoją sprawiedliwość i pobożność, chciałby narzucić Panu Bogu kryteria Jego zbliżania się do człowieka.

Jezus w Ewangelii nadal opowiada tę przypowieść, także w dzisiejszej społeczności.

Bp ZbK


css.php