Niedziela w oktawie Bożego Narodzenia jest dniem poświęconym Świętej Rodzinie. Jest okazją do szczególnej modlitwy i refleksji nad rodziną. Od rodziny bowiem zależy w bardzo dużej mierze – jeśli nie przede wszystkim – to, jakimi jesteśmy ludźmi i jak będzie kształtować się ludzka przyszłość.

Dzisiaj ze względu na różne ideologie a chyba także praktyczne interesy pewnych grup mających wpływ na sprawowanie władzy, łatwo a nawet z poklaskiem kwestionuje się rolę i doniosłość klasycznej rodziny, szczególnie tej w wydaniu chrześcijańskim, zgodny z Bożą wizją człowieka, jaką odczytujemy z Biblii i wynosimy z tradycji.

A jednak, jak wykazują wszelkiego rodzaju poważne badania a także odczucie ludzi prostych – prostolinijnych – i prawdziwie zanurzonych w życiu, a w szczególności jak to wynika z oczekiwań dzieci, rodzina jest jak najbardziej godnym szacunku i dowartościowania oraz koniecznie potrzebnym elementem życia społecznego.

Co musi stać się w rodzinie, a właściwie w każdym członku rodziny, by była ona naturalnym środowiskiem do poczynania, rodzenia, wzrastania i kształtowania nowego życia?

Można wskazywać na wiele elementów potrzebnych do tego. Będą one na różny sposób wartościowane i doceniane. Liturgia dzisiejsza wskazuje na coś bardzo istotnego. Oczywiście słowa, o których tutaj mowa, odnosiły się do Maryi, Józefa i małego Dziecięcia. Jednak te słowa i ukryta w nich myśl (koncepcja życia) w jakiś sposób odnoszą się do każdego, kto rodzi się i wzrasta w rodzinie chrześcijańskiej. Są to słowa wypowiedziane prze Symeona, skierowane przede wszystkim do Maryi i mówiące o Jezusie:

Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu,
i na znak, któremu sprzeciwiać się będą
– a Twoją duszę miecz przeniknie
– aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.

Przedstawienie Jezusa w świątyni i podobnie nasz chrzest to stawienie się do dyspozycji, by w człowieku spełniał się Boży plan. Każde narodziny i każde wejście człowieka w Boży zamysł, co właśnie unaocznia owo ofiarowanie w świątyni i co czyni chrzest, to rozpoczęcie urzeczywistniania się zbawczego planu.

To urzeczywistnianie musi przejść prze doświadczenie upadku i powstania. Upadku tego, co pochodzi z grzechu, co jest właściwością starego (poddanego grzechowi) człowieka i powstanie nowego. To jest sprawa przemian, nawrócenia, zmiany mentalności, przyjęcie krzyża jako narzędzia zbawienia itd. Dlatego nie obędzie się to bez owego przeszycia duszy (życia) mieczem boleści. Potrzebne i wręcz konieczne jest to wszystko, by wyszły na jaw zamysły serc ludzkich (starego człowieka) i objawił się sposób życia w jedności i pokoju, jakie jest możliwe u ludzi przenikniętych darem zbawienia.

Właśnie w rodzinie, gdzie przeniknięty wiarą ojciec i podobnie matka nie próbują „mieć” dziecka dla siebie, lecz je ofiarują i przyjmują trudny proces przemiany, może dokonywać się tworzenie środowiska, w którym dziecko wzrasta i uczy się żyć w wolności. Przede wszystkim w wolności od siebie (swoich planów, grzechów) i w wolności od niewolniczej czy służalczej zależności, by być na obraz (wg oczekiwań) rodziców, lecz staje się wolnym dzieckiem Boga, w którym spełnia się Boży plan życia.

Bp ZbK


css.php