Sługa Pański (2 Ndz A – 170115)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Dzisiaj słowo sługa nie znajduje często miejsca w naszej mowie. Po prostu omijamy je. Niemniej jednak korzystamy z posług wykonywanych przez ludzi. Zazwyczaj nazywamy ich w używanym przez nas języku wszelkiego rodzaju terminami zastępczymi.

Kiedy jednak korzystamy z posługi drugiego człowieka postawionego dla wykonywania określonych zadań, jesteśmy zadowoleni, gdy on dobrze wykona swoją pracę a my z tej posługi jesteśmy zadowoleni.

Tak korzystamy z posługi sprzedawcy, lekarza, tego, kto obsługuje stację benzynową czy prowadzi zakład usługowy taki jak fryzjerstwo czy krawiectwo. Oczekujemy też słusznie, aby wybrani przez nas delegaci do obsługi spraw państwowych i narodowych też dobrze wykonywali swoje zadania jako posłowie, zarządcy w różnych wymiarach władzy. Każda służba ma swoje zadanie i jest niejako uzasadniona przez potrzeby zadań, jakie przed nią są stawiane.

W dzisiejszej liturgii jest mowa o Słudze Pańskim (Słudze Jahwe). Czytany dziś w liturgii fragment Drugiej Pieśni o Słudze Jahwe wskazuje na jeden z istotnych momentów tej posługi (Iz 49,3-6). Precyzuje to zadanie czytana Ewangelia, która wyraża bezpośrednie wskazanie na zadanie tego Sługi Pańskiego. Usłyszeliśmy bowiem, jak Jan Chrzciciel wskazując na Jezusa powiedział: Oto Baranek Boży, który gładzi (bierze na siebie) grzech świata.

Wśród różnych posług, jakie są potrzebne człowiekowi i całej ludzkości oto jawi się ta szczególna. Jest nią „zajęcie” się tym, co stanowi grzech świata. Zajęcie się tym, co człowiek wyprodukował i co stale produkuje przez swój grzech. Skutkiem grzechu jest to, że człowiek idąc za swoim poznanie dobra i zła, traci wspólnotę i jedność z drugim człowiekiem. Następuje prędzej czy później jakiś „konflikt interesu”. Dlatego ludzkość potrzebowała Sługi, który by tę niepoprawność i źródło wszystkich konfliktów uprzątnął. Nie było możliwe, aby to odłożył gdzieś na bok, do jakiegoś składowiska czy śmietnika. Wobec tego wziął to na siebie.

Przyjął hańbę, odrzucenie, wzgardę, krzyż i śmierć.

Wielu oczekiwało i oczekuje innego Sługi, innego Mesjasza. Takiego, który porządkowałby świat i okoliczności według upodobania każdego, kto się wypowiada i wychodzi na pierwszy plan. Każdego kto ma władzę, środki, media, pieniądze itp.

On jednak jako Sługa wszystkich, podjął sią niesienia tego wszystkiego, co Jego bracia, my ludzi odrzucają. Przepełniony Duchem Świętym jedna nas przez to, że nas wzywa i nas uzdalnia do tego, abyśmy też brali na siebie skutki grzechu. Abyśmy przebaczali, wchodzili w jedność z bliźnimi nawet za cenę pewnej straty osobistej czy poniesienia krzywdy i niesprawiedliwości. Abyśmy przepełnieni Jego synowskim Duchem potrafili też być sługami bliźnich w imię i mocą Boga Ojca.

Świat ma dziś zbyt wielu „panów” (takich, którzy chcą być panami) a brak albo przynajmniej niedostatek prawdziwych sług.

Dzisiejsza liturgia wzywa nas. Dzisiejsza liturgia daje nam propozycję i obietnicę prawdziwego wypełnienia się naszego życia jako dzieci Bożych przez uzdolnienie do służenia.

Bp ZbK


css.php