Boże Narodzenie 2015

by bp Zbigniew Kiernikowski

Przeżywamy pamiątkę Narodzenia Pana naszego Jezusa Chrystusa. W liturgii wybrzmiewa prawda, którą bardzo znamienni ujmuje św. Paweł: Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swego Syna zrodzonego z Niewiasty, zrodzonego pod Prawem (Ga 4,4). Mamy więc przełom – wypełnienie tego, co było oczekiwane. Co było przedmiotem obietnicy od samego początku historii zbawienia związanej z grzechem człowieka (Rdz 3,15).

Ten przełom to przyjście Boga do człowieka i wejście w sytuację człowieka, by człowiek poznał Boga w Jego upodobaniu w człowieku. Tak było od początku. Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga był i na zawsze pozostanie przedmiotem upodobania Boga (Łk 2,14). Ta pełnia obecności Boga wśród ludzi i dla każdego człowieka osiągnęła swój szczyt w Jezusie Chrystusie, kiedy wydał samego siebie dla pojednania człowieka z Ojcem i wprowadzenia pokoju.

Ujmuje to znowuż bardzo syntetycznie św. Paweł: Spodobało się Bogu, aby w Nim [w Jezusie] zamieszkała cała pełnia i aby w Nim pojednać wszystko ze sobą przez krew Jego krzyża wprowadzając pokój (Kol 1,19). Tak, prawdziwa pełnia to pokój wynikający z pojednania okupionego ofiarą krzyża i krwią Zbawiciela. Pokój to owoc wypełnienia tego wszystkiego, co było bakiem ze strony człowieka, a co Jezus wziął na siebie.

Możemy powiedzieć, że Jezus stał się kimś, kto – sam nie czyniąc grzechu, a przyjmując konsekwencje grzechu – stał się jakby „wybrakowany” to znaczy pozbawiony całego splendoru i godności ludzkiej. O Nim to powie św. Paweł „uczynił siebie pustym” (Flp 2,7). Tak, uczynił siebie pustym, uczynił siebie swoistą „dziurą” w oczach ludzkich, aby ta „dziura” okazała się wypełniona całkowicie Pełnią Boga. Jest to przedziwne misterium.

Dla zilustrowania możemy przywołać przed nasze oczy i do naszej wyobraźni ramkę z węzą pszczelą. Są tam otwory, dziurki, które służą temu, by zostały wypełnione przez pszczoły miodem – aż do pełni. Spotyka się wówczas „pełnia” dziurek z pełnią – owocem działania pszczół. Gdy nadchodzi czas (objawienie się pełni i korzystanie z niej) cieszymy się odżywczym i zdrowotnym miodem. Jest to jedne z możliwych obrazów przybliżających nam to, co stało się we Wcieleniu Syna Bożego.

Takie „wypełnianie” i takie dochodzenie do pełni staje się ilekroć pozwalamy, aby nasze wszelkiego rodzaju braki, „dziury”, to wszystko, co czasem wydaje się nam bezsensowne i nieużyteczne w kategoriach ludzkich, zostało wypełnione przychodzącym do nas upodobaniem Boga w nas. Szczególnie dzieje się to wtedy, kiedy inni, nasi bliźni, wskazują nam na nasze braki, nasze „dziury”. Wtedy trzeba nam Słowa, kerygmatu, o miłości Boga zwróconej do słabego i potrzebującego pomocy człowieka. O upodobaniu Boga, które napełnia, które przemienia, które czyni nowym. Mimo wszystko i czasem wbrew naszym ludzkim przewidywaniom i naszej ludzkiej nadziei (zob. Rz 4,18). Wydaje się niemożliwe, a jednak się spełnia. Tak się dzieje, bo nadeszła Pełnia; bo jest Ten, który jest Pełnią właśnie w odniesieniu do naszych braków i „dziur”.

Potrzeba naszej wiary i potrzeba „udostępniania” Bogu naszych dziur. Potrzeba stawania w prawdzie wobec drugiego człowieka, kiedy to tak często wychodzą na jaw nasze braki i dziury. Potrzeba spojrzenia na te sytuacje jako na szansę doświadczania Pełni, która do nas przychodzi. Nie napełni ona nas tam, gdzie my już jesteśmy pełni sobą. Dokona się tam i wtedy, kiedy staniem jak otwarte naczynia w prostocie i pokorze. Jezus takim się stał we Wcieleniu i uczy nas, byśmy stawali się na Jego podobieństwo

Życzę, byśmy w te święta Bożego Narodzenia wsłuchiwali się w Słowo, które do nas przychodzi i pomaga nam właściwie spoglądać na wydarzenia w naszym życiu, byśmy mogli cieszyć się pełnią życia. Niech to dokonuje się szczególnie wtedy, gdy my w naszym życiu widzimy “dziury”. Dziury są nasze. Pełnią jest Pan. Ten, który do nas przyszedł,. On czyni cud: wypełnia w każdym z nas to, co w Nim już się stało . To, co jest brakiem z naszej strony, niechaj staje się naczyniem, w którym gromadzi się skarb nowego życia – na podobieństwo wypełniania miodem otworów w pszczelej węzie. Nadeszła pełnia czasu. To się spełniło. Dla mnie i dla ciebie każdej chwili ta Pełnia jest w zasięgu ręki, blisko, tuż tuż. Najczęściej tam, gdzie wpatrzeni w siebie (w swoją domniemaną pełnię) jej nie dostrzegamy. Słowo otwiera nam oczy i nas oświeca. To Słowo, które stało się ciałem i zamieszkało między nami. Obyśmy umieli Je rozpoznawać i czynić Mu miejsce w sobie. Właściwą „stajenkę”, miejsce przez ludzi niedoceniane czy wręcz odrzucane. On właśnie tam chce wejść i być, jako Ten, który wszystko wypełnia.

Bp ZbK


css.php