Padały ostatnio tu na blogu pytania co do tożsamości Kościoła i Chrystusa (Ania, Janusz i inni). Naturalnie te dwie „rzeczywistości” są każda w sobie określone i każda ma swój tożsamość. Z drugiej strony Kościół jest Ciałem Chrystusa a Chrystus jest Jego Głową. Nie ma – de facto – w bieżącej historii możliwości oddzielenia jednego od drugiego. Chociaż Głowa jest Głową i Ciało jest Ciałem. Tworzą jednak jedność. Poszczególne członki Kościoła mogą odnaleźć (odnajdywać) swoją tożsamość tylko w tej jedności.

Kościół jest w świecie rzeczywistością, w której dzieje się coś na podobieństwo stanięcia Jezusa przed Tomaszem Apostołem. Ma rany, ale ten rany są przezwyciężone (uleczone) przez przebaczenie. Można je dotykać. Co więcej, można nawet ranić Ciało Chrystusa w Jego członkach, a jednocześnie doświadczać przebaczenia – naturalnie tam i wtedy, gdy Kością (konkretne jego członki) żyje Duchem Jezusa Chrystusa. Taka jest misja Kościoła wobec świata. Świat rani i będzie ranił. Człowiek został bowiem zraniony w grzechu i ten grzech przekazuje. Jak długo nie jest aktualizowana w człowieku moc Chrztu (Misterium Paschalne Jezusa Chrystusa), te zranienia będą i będzie powtarzał się fakt ranienia drugiego. Te członki, które jednak „poznały” i na miarę tego, jak poznały Jezusa Chrystusa, będą przeżywały coś z tego, co zaistniało między Tomaszem Apostołem a Jezusem. Będzie to przekazywane przez słowo także tym, którzy bezpośrednio nie zobaczyli, a uwierzą.

Błędem jest oczekiwać „niezranionego” Kościoła (w którym nie byłoby ran i nie dokonywałoby się ranienie – chociaż to nie jest owocem Ducha Kościoła). Podobnie błędem jest takie myślenie o Kościele, w którym chciałoby się ukrywać zranienia albo do ich leczenia stosować metody tego świata – łącznie z szukaniem sprawiedliwości (zob. 1Kor 6,1-11).

Nie ulega wątpliwości, że dzisiaj wśród członków Kościoła i tych, którzy o Kościele mówią,  jest zbyt mała świadomość tożsamości Kościoła jako Ciała Chrystusowego. Dominuje natomiast spojrzenie na Chrystusa jako zbyt oddzielonego od Kościoła. W związku z tym bywa, że poszczególne członki Kościoła (niektórzy ochrzczeni, uznający się za wierzących) „patrzą” na Chrystusa zbyt mocno z punktu widzenia Starego Testamentu, a nawet czasem jakby w kluczu pogańskim. Tymczasem w Jezusie Chrystusie zaistniał całkowicie nowa rzeczywistość relacji i jest ona komunikowana w Chrzcie. Oczywiście chodzi o świadome i konsekwentne wejście rzeczywistość chrzcielną. Dotykamy tutaj zawsze wielkiej tajemnicy.

Bp ZbK


css.php