Tegoroczna druga Niedziela Wielkanocna, zwana też od czasu kanonizacji św. Siostry Faustyny przez Jana Pawła II, Niedzielą Miłosierdzia, ma w tym roku bardzo wymowny charakter i wydźwięk. Stała się liturgicznym kontekstem kanonizacji dwóch papieży, którzy mieli bardzo wielki wpływ na kształt Kościoła i jego działalności w drugiej połowie XX wieku i których nauczanie rzutuje na sposób życia i misji Kościoła w początku XXI wieku. Papież św. Jan XXIII zwołał i otworzył Sobór Watykański II a św. Jan Paweł II był jego aktywnym uczestnikiem, który wniósł swoją myśl i świadectwo wiary w dokumenty Soboru a następnie, w swoim długim pontyfikacie, stał się realizatorem postanowień i ducha tegoż Soboru.

Jako pierwsze czytanie w tej dzisiejszej liturgii II Niedzieli Wielkanocnej słyszeliśmy fragment Dziejów Apostolskich. Jest to jeno z tak zwanych „summariów”, jakie św. Łukasz co pewien czas czyni w swoim dziele, m.in. dla podkreślenia wagi niektórych aspektów swojej narracji czyli swego teologicznego dzieła o Kościele.

W czytanym dzisiaj fragmencie daje obraz pierwotnej wspólnoty chrześcijan w Jerozolimie. Słyszymy więc o tym co cechowało tę wspólnotę i jak przejawiało się jej życie. Przytaczam tutaj fragmenty

 

… trwali w nauce Apostołów i we wspólnocie,
w łamaniu chleba i w modlitwie.
Bojaźń ogarniała każdego,
gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów.
Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne (…).
Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni,
a łamiąc chleb po domach,
przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca.
Wielbili Boga,
 a cały lud odnosił się do nich życzliwie  (Dz 2,42nn).

 

Nie ulega wątpliwości, że św. Łukasz daje tutaj idealny obraz pierwszej wspólnoty jerozolimskiej. Słuszne jest, byśmy stawili sobie pytanie i dal na nie – przynajmniej jakąś odpowiedź: jest to czysty ideał i pewna projekcja, czy też jest to odzwierciedlenie rzeczywistości, jaka zaistniała między ludźmi i która jest nadal aktualna także w naszym dzisiejszym społeczeństwie.

 

1. Skąd taka przemiana

By dać odpowiedź na wyżej postawione pytanie, trzeba zatrzymać się nad tym, co św. Łukasz powiedział wcześnie, gdy przedstawił bardzo wyczerpująco i dobitnie wydarzenie dnia Piećdziesiątnicy. Czytaj więcej…

W tę niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego nie odnoszę się bezpośrednio do któregoś z czytań, lecz dokonuję pewnej refleksji nad rzeczywistością zmartwychwstania a w szczególności „nieobecnej” obecności Maryi, czyli inaczej o tym, że żaden z Ewangelistów nie mówi o obecności Maryi i Jej udziału w jakimkolwiek momencie swego opowiadania o wydarzeniach poranka Wielkanocnego.

W Ewangeliach Maryja jest wspomniana ostatni raz przez św. Jana w scenie pod krzyżem, gdy Jezus powierzył Jej swego umiłowanego ucznia a Ją „ustanowił” jego Matką i tym samym Matką wierzących w Jezusa. Spróbujmy się dzisiaj zatrzymać i dokonać pewnej refleksji, czy próby wglądu w tę tajemnicę „nieobecności” Maryi w opowiadaniach wielkanocnych. Piszę też  o tym w książce „Od Paschy do Paschy”.

Brak wspomnienia o Maryi w wydarzeniach poranka wielkanocnego nie jest zapewne jakimś niedopatrzeniem ze strony ewangelistów. Jest w tym niewątpliwie pewien zamysł ewangelistów oraz pewne koncepcja rozumienia obecności Maryi w Misterium Jezusa, jej Syna, a zarazem Chrystusa – Mesjasza, tego który otwiera nowy porządek rzeczywistości.

 

1. Maryja w misterium  zbawczym swego Syna

Teologowie formułują prawdę, że Maryja nie tylko poczęła i zrodziła Jezusa w sensie fizycznym i cielesnym. Ona Go poczęła całą swoją istotą i stała się niejako uczestniczką wszystkiego, co Jezus czynił. To jednak nie zawsze było dostrzegalne na zewnątrz. Co więcej, można sformułować stwierdzenie, że wielokrotnie Maryja jest ukazywana, jako Ta wobec której Jezus jakby nabierał swoistego dystansu w rozumieniu naszych ludzkich uczuciowych stosunków i relacji.

W zamian za to otwiera się perspektywa powierzenia Maryi tego, co było zbawczym zadaniem Jej Syna. Czytaj więcej…

Msza Krzyżma w Bazylice św. Piotra (140417)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Po latach miałem możliwość przeżyć ponownie Mszę Krzyżma w Bazylice św. Piotra. Przeżywałem ją w z różnymi papieżami kilkanaście razy. Ostatni raz było to w roku 2002, kiedy już byłem biskupem nominatem siedleckim, chociaż do ogłoszenia brakowało kilka godzin.

Dziś uczestniczyło około 40 kardynałów i chyba sporo ponad 60 biskupów. Bardzo pięknie przygotowana liturgia wraz ze śpiewami. Liturgię Eucharystii poprzedził śpiew pierwszej z mniejszych Liturgii Godzin, czyli tercja. Papież Franciszek w homilii mówią o radości namaszczenia kapłańskiego, któremu towarzyszą „siostry” ubóstwo, wierność i misyjność. Nie będę tutaj przytaczał szerzej treści homilii papieskiej. Będzie ona zapewne umieszczona na różnych oficjalnych stronach. Przepowiadanie papieskie cechuje autentyczność i bezpośredniość.

Modliłem sią w czasie tej liturgii zarówno w intencjach Diecezji Siedleckiej jak i też Diecezji Legnickiej, do której aktualnie zostałem skierowany. Pamiętałem i pamiętam nadal w modlitwie o wszystkich Blogowiczach. Pozdrawiam Diecezjan z jednego i drugiego Kościoła lokalnego oraz Blogowiczów. Dziękuję też za komentarze i wyrażaną w nich zazwyczaj życzliwość.

Ta dzisiejsza liturgia była dla mnie jednocześnie okazją spotkania się z wieloma znajomymi, z którymi od lat się nie widywaliśmy.

Mszę Wieczerzy Pańskiej przeżyję w jednej z parafii w centrum Rzymu oraz we wspólnocie DN.

Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam – z Diecezji Siedleckiej i z Diecezji Legnickiej oraz Blogowiczów – i łączę się w modlitwie w duchu, o jakim pisałem w moim liście pożegnanym skierowanym do Diecezjan Siedleckich.

Bp ZbK

List pożegnalny do Diecezji siedleckiej

by bp Zbigniew Kiernikowski

Drodzy Diecezjanie!

Zgodnie z życzeniem Ojca świętego kończę posługiwanie w Diecezji Siedleckiej. Pragnę więc skierować do wszystkich Diecezjan, zarówno duchownych, jak i świeckich, słowa podziękowania za współpracę i wspólne kroczenie Bożymi drogami.

Po prawie dwunastu latach posługi biskupiej mogę wyznać, że pojmowałem moje zadanie pasterskie przede wszystkim jako sianie słowa Bożego i posługę liturgiczną, zwłaszcza sakramentalną. Czyniłem to, mając na uwadze fakt, że zasadnicze przesłanie Ewangelii i zbawcze misterium paschalne bywają jeszcze w naszych wspólnotach niewystarczająco doceniane i przyjmowane. Często bowiem zostają one przysłonięte całym szeregiem zwyczajów, niemających właściwego osadzenia w treściach ewangelijnych, lecz związanych z pewnymi tradycjami, które nie prowadzą do wyraźnego i świadomego przylgnięcia do Osoby Jezusa Chrystusa, co objawia się w niepełnym przeżywaniu wiary we wspólnocie Kościoła. Na ten problem zwracał uwagę bł. Jan Paweł II, a obecnie czyni to również papież Franciszek (zob. np. EiE 47; EG 94).

Kierowałem się świadomością wspólnoty kościelnej jako tej, której prawzorem i Matką, przez posłuszne oddanie się Bogu, jest Maryja. Pod znakiem Maryi bowiem możemy wszyscy dać się kształtować w uległości Bogu, by tworzyć wspólnotę nowych ludzi, odrodzonych przez chrzest i żyjących w prawdzie i komunii.

W posłudze głoszenia słowa przyświecała mi między innymi przypowieść o siewcy, który siał, mając świadomość, że niektóre ziarna padną na skaliste podłoże, inne między ciernie, a jeszcze inne na drogę i zostaną wydziobane przez ptaki (zob. Mt 13,3-8). Choć z góry było wiadomo, że nie wszystkie przyniosą owoc, siewca jednak był przekonany, że musi siać. Część z ziaren padła jednakże na ziemię żyzną, gotową do przyjęcia ich i wydania plonu. Żyzna ziemia oznacza człowieka, który potrzebuje nowości i mocy Ewangelii i jest gotów ją przyjmować. To sianie przeze mnie słowa Bożego odbywało się zarówno w zwyczajnej posłudze pasterskiej, jak też w jej szczególnych momentach i aspektach, takich jak: katechezy liturgiczne, celebracje słowa Bożego, program „Chrzest w życiu i misji Kościoła”, a także w wielu innych formach ewangelizacyjnych i katechumenalnych oraz licznych rozmowach indywidualnych. Jestem przekonany, że nie wszystko trafiło na skałę czy między ciernie albo na drogę i nie wszystko zostało porwane przez przeciwników, a ziarna, które padły na ziemię żyzną, przyniosły i jeszcze przyniosą swój owoc.

Miejscem i czasem, gdzie konkretyzuje się dojrzewanie owocu, jest liturgia. Pracowaliśmy na tej płaszczyźnie na różne sposoby. Dziękuję wszystkim duszpasterzom, którzy świadomie podjęli troskę o prawdziwość znaków i piękno liturgii. Dziękuję wszystkim uczestnikom Diecezjalnej Szkoły Liturgicznej i Diecezjalnego Studium Muzyki Kościelnej, a także komisjom wizytacyjnym, parafialnym zespołom liturgicznym, organistom, chórom i scholom oraz poszczególnym osobom, które angażują się w kształtowanie liturgii.

Za bardzo ważny obszar mojego posługiwania uważałem formację seminaryjną. Widziałem potrzebę przygotowania do kapłaństwa przede wszystkim w oparciu o słowo Boże i liturgię oraz w większej otwartości na świeckich i z większym ich udziałem. Szczególnie ważnym było to, co czyniliśmy w Wyższym Seminarium Duchownym, zmierzając do odnowy formacji według wskazań i ducha Soboru Watykańskiego II oraz późniejszego nauczania Stolicy Apostolskiej. Dążyłem do podkreślenia roli świeckich i pełniejszego ich zaangażowania w naszych wspólnotach oraz uświadomienia potrzeby przemiany mentalności tak, aby klerykalizm nie był przeszkodą w przeżywaniu Kościoła jako Ciała Chrystusa, w którym każdy ma swoje miejsce i właściwą sobie rolę. Nowe czasy i nowa sytuacja społeczna domagają się większego udziału świeckich, w tym również kobiet, także w tych obszarach życia Kościoła, gdzie podejmuje się decyzje i działania formacyjne. Wypowiedzi papieża Franciszka odbieram jako potwierdzenie przyjętego przeze mnie kierunku działania (zob. np. EG 102, 103, 107).

Dziękuję wszystkim, którzy starali się to rozumieć i przyjmować oraz w tym duchu działać. Dziękuję wspólnotom, instytucjom kurialnym, mediom diecezjalnym i wszystkim, którzy mnie wspomagali.

Zdaję sobie sprawę, że nie brakowało trudnych momentów, które wynikały głównie z konieczności przełamywania niektórych przyzwyczajeń i schematów. Wiem, że nie zawsze byłem zrozumiany, że niektóre prawdy były odbierane jako zbyt nowe czy zbyt wymagające. Przepraszam za te sytuacje, w których ktoś poczuł się dotknięty, i proszę o wybaczenie.

Pan Bóg ma swoje plany i swój sposób działania. „Wiemy, że tym, którzy miłują Boga, wszystko wychodzi na dobre” (Rz 8,28). Modlę się, byśmy z taką świadomością umieli przeżywać każdą sytuację. Polecam się też Waszej modlitwie. Proszę o nią szczególnie chorych i cierpiących. Wszyscy polecajmy się Maryi, Matce Słowa Wcielonego oraz naszym Patronom, abyśmy pozwalając się prowadzić Duchowi Świętemu coraz pełniej – na wzór Maryi – przylegali do misterium ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Zbawiciela i przeżywali tajemnicę Kościoła.

Na zbliżające się święta paschalne składam serdeczne życzenia głębokiego przeżycia Triduum Męki, Śmierci i Zmartwychwstania naszego Pana Jezusa Chrystusa. Coroczne przeżywanie tych zbawczych tajemnic jest dla każdego wierzącego odkrywaniem perspektywy nowego życia pośród aktualnych doświadczeń, które w jakiejś mierze i na różne sposoby krzyżują nasze życie. W zwycięstwie ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana nad logiką śmierci i zniewolenia koniecznością obrony siebie tkwi paschalna radość, otwierająca już teraz perspektywy wieczności. Regina coeli laetare…

Niech Bóg nam błogosławi i prowadzi nas swoją mocą drogami wyznaczonymi przez Ewangelię.

bp Zbigniew Kiernikowski

Siedlce, 16 kwietnia 2014

Pan mnie wspomaga (Ndz Palmowa A 140413)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Każdego roku Kościół podaje nam w Niedzielę Palmową jako pierwsze czytanie fragment z Księgi Proroka Izajasza. Jest to pierwsza część trzeciej pieśni o Słudze Pańskim. W obiegły, roku zatrzymaliśmy się na przejawach tego, co charakteryzuje Sługę Jahwe: język wymowny, słuchające ucho i twarz jak głaz.  Tak daje się postrzegać i tak się ukazuje oczom tego świata Sługa Pański. Dziś zatrzymajmy się nad pytaniem, skąd Mu przychodzi taka moc, by przyjmować postawę całkowicie odmienną, niż te, jakie proponuje świat i jakich zazwyczaj oczekują ludzie.

Jest to działanie Boga, który ujawnia swoją moc w tym i przez to, co w oczach ludzi bywa widziane i odbierane jako przejaw słabości. To wszystko wyraża się w prostym stwierdzeniu i wyraźnym obwieszczeniu:

 

 Pan Bóg mnie wspomaga,

dlatego jestem nieczuły na obelgi . . .

(Iz 50,7).

 

To właśnie w odniesieniu się Sługi Jahwe do działania Pana Boga jest cała jego moc i uzasadnienie jego działania czy też posłusznego trwania, które staje się objawieniem nocy Boga i pokrzepieniem dla wszystkich doświadczają niejako kresu swoich sił i możliwości oraz także jest swoistym ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy pokładają swoją pewność i gwarancję życia tylko w swoich siłach i swoim działaniu.

 

1. Jaka to pomoc ?

Samo pojęcie pomocy (hbr. ezer) odnosi nas do początku historii ludzkości, czyli do stworzenia człowieka. Wówczas, na pewnym etapie stworzenia człowieka (według drugiego opowiadania) Pan Bóg powiedział: nie jest dobrze, by adam (używam tutaj i następnie rzeczownika pospolitego. a nie w znaczeniu imienia własnego) był sam (zob. Rdz 2,18). Czytaj więcej…


css.php