Czytamy fragment Księgi Koheleta, czyli Ekklesiatesa, a więc człowieka zgromadzenia (hbr. kahal¸gr.ekklesia) czyli, jak moglibyśmy powiedzieć współczesnym językiem, „męża kościelnego”. Być może był to ktoś, kto reprezentował zgromadzenie w jego strukturach, a więc nauczyciel czy mówca urzędowy. Być może był to ktoś, kto zabrał głos niezależnie od oficjalnych struktur zgromadzenia i jako człowiek będący członkiem zgromadzenia, ale należący do słuchaczy czyli odbiorców urzędowego nauczania, zabierał głos w pewnym sensie z pozycji krytyki czy przeciwstawienia się urzędowemu nauczaniu.

Trudno jest określić bliżej tożsamość Koheleta. Można wysuwać pewne przypuszczenia i w jakiś sposób odtworzyć jego osobę. Jest zapewne człowiekiem wierzącym w to, że Pan Bóg prowadzi losy człowieka. Widzi jednak w tym prowadzeniu losów człowieka tyle niedorzeczności. Jest skoncentrowany na szczęściu ziemskim i to uważa za coś godnego osiągnięcia. Wydaje się, że nie zadowala go jakieś rozwiązanie odnoszące się do życia pozagrobowego. W konsekwencji, wobec rzeczywistości ziemskiej przyjmuje postawę korzystania z tego, co jest możliwe, a odniesieniu do rzeczy trudnych czy niezrozumiałych przyjmuje postawę bierności rezygnacji.

Niemniej jednak w całej tej jakby ziemskiej plątaninie i pozornej niedorzeczności pojawia się od czasu do czasu jasne stwierdzenie, że człowiekowi potrzebna jest bojaźń Boża (zob. 5,6 , 8,12), że nieprawy sposób życia nie prowadzi do prawdziwego szczęścia (8,13). Skoro zaś wyznaje, że człowiek nie może zbadać sensu dziejów (tego, co dzieje się pod słońcem), to tym samym pośrednio wyznaje, że nad tym wszystkim jest Ktoś, kto ma ostateczną władzę (8,17 i 9,1). Jest to przedziwna Księga, której przesłanie stawia nam wiele pytań i daje jedną odpowiedź: jest ktoś kto ma władzę nad wszystkim, nawet jeśli my w danych sytuacjach życiowych tego nie dostrzegamy, nie pojmujemy, nie akceptujemy (zob. więcej wprowadzenie i przypisy w BJ).

 

Jest nieraz człowiek,
który w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością,
a udział swój musi on oddać człowiekowi,
który nie włożył w nią trudu.
To także jest marność i wielkie zło (Koh 2,21).

 

Stwierdzenia, jakimi nas obdarza Kohelet są jak trafiające strzały czy docelowe trafne uderzenia zrywające wiele masek i złudzeń, jakimi często człowiek pokrywa swoje doświadczenie życiowe. Człowiek czyni tak, gdyś często nie ma odwagi stawać w prawdzie. Próbuje żyć w złudzeniach. Inaczej czyni Kohelet. Ma odwagę oceniać wszystko niejednokrotnie aż do ludzkiego bólu.

1. Marność —

Trzeba dużej odwagi życiowej, żeby spojrzeć na siebie i na swoje działanie bez przypisywania sobie i swoim dziełom, nawet jeśli są one znaczące i wielkie, niezwykłej doniosłości, wyjątkowości a czasem wprost prawie absolutności. Czytaj więcej…


css.php